Czy szykują nas na bankructwo? Perspektywa niewypłacalności kraju coraz bardziej realna
17 października 2022 https://pch24.pl/czy-szykujemy-sie-na-bankructwo-perspektywa-niewyplacalnosci-kraju-coraz-bardziej-realna/
Jak wynika z projektu ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na rok 2023, skierowanego do Sejmu 30 września, rząd dostrzega pogarszającą się sytuację finansową państwa. Pogorszenie to wyraża się w szczególności w dynamicznym wzroście poziomu zadłużenia. Proponowane rozwiązania prawne dowodzą, że do niedawna mało prawdopodobna perspektywa niewypłacalności naszego kraju może być obecnie postrzegana jako realne zagrożenie.
Polskie finanse przed pandemią
Do momentu rozpoczęcia epidemii COVID-19 i wprowadzenia szeregu mających jej przeciwdziałać rozwiązań prawnych, które jednak w istotny sposób zdezorganizowały życie społeczno-gospodarcze kraju, sytuacja w finansach publicznych była stosunkowo dobra. Dzięki znacznemu wzrostowi gospodarczemu oraz zmianom w zakresie dochodów publicznych, wzrost poziomu zadłużenia nie był nadmierny i nie istniało zagrożenie dla wypłacalności państwa. Co więcej, ustawa budżetowa na 2020 r. przewidywała po raz pierwszy budżet bez deficytu, czyli taki, w którym wysokość wydatków jest równa dochodom publicznym. Wszystkie te pozytywne dla finansów publicznych perspektywy zostały jednak pokrzyżowane przez wydarzenia następujące od marca 2020 r.
Dynamicznie zmiany w otoczeniu społeczno-gospodarczym doprowadziły w ciągu ostatnich 2,5 roku do znaczącego wzrostu poziomu zadłużenia. Państwowy dług publiczny, a więc obliczony wg tzw. polskiej metodologii, na koniec II kwartału 2022 r. wyniósł 1 175 320,7 mln zł. Zwiększył się zatem w stosunku do końca 2021 r. o 26 741,7 mln zł.
Wskazanie to nie odzwierciedla jednak wielu kategorii wydatków związanych z realizacją zadań publicznych. Dlatego bardziej wiarygodnym jest poziom długu sektora instytucji rządowych i samorządowych (długu EDP), a więc obliczonego wg tzw. metodologii unijnej. Na tej podstawie ustalić można, że zadłużenie na koniec II kwartału 2022 r. wyniosło 1 453 456,9 mln zł, a tym samym przez pierwsze półrocze 2022 r. wzrosło o 42 957,3 mln zł.
Źródło: Zadłużenie Sektora Finansów Publicznych II kw./2022, Biuletyn kwartalny Ministerstwa Finansów, 12 września 2022 r.
Źródło: Zadłużenie Sektora Finansów Publicznych II kw./2022, Biuletyn kwartalny Ministerstwa Finansów, 12 września 2022 r.
Pomimo znaczącego wzrostu, poziom EDP Polski w stosunku do PKB nie jest wyższy niż średnia w Unii Europejskiej. Poziom ten zbliżony jest obecnie do zadłużenia Niderlandów. Kluczowym zagadnieniem jest jednak nie tyle sama wysokość długu, co zdolność państwa do jego refinansowania. O ile dotychczas nie budziła ona zasadniczych wątpliwości, to najnowsze działania rządu dowodzą, że realna jest zmiana tego stanu rzeczy. W projekcie ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na rok 2023 zaproponowano bowiem szereg rozwiązań prawnych wskazujących na dostrzeganie problemu ryzyka niewypłacalności Polski.
Nowe rozwiązania prawne
Najistotniejsza zmiana polega na opracowaniu specjalnego mechanizmu służącego zabezpieczeniu finansowania wydatków na obsługę długu Skarbu Państwa (stanowiącego ok. 92 proc. państwowego długu publicznego), ze środków zaplanowanych w ustawie budżetowej na bieżący rok, w tym środków ujętych w ramach rezerw celowych budżetu państwa. W celu finansowania długu Prezes Rady Ministrów będzie mógł podjąć decyzję o zablokowaniu planowanych wydatków w zakresie całego budżetu państwa, określając część budżetu państwa i łączną kwotę wydatków, która podlega blokowaniu i powierzając zadanie do wykonania ministrowi finansów. Do blokowania środków nie przewiduje się stosowania dotychczas obowiązujących regulacji, ujętych w art. 177 ustawy o finansach publicznych. Tym samym nastąpi koncentracja prawa do blokowania budżetu w ręku premiera, a jego działania, w tym utworzenie z pozyskanych środków nowej rezerwy celowej, odbędzie się bez konieczności uzyskiwania opinii sejmowej komisji właściwej do spraw budżetu.
[—-] Opuszczam z 60% wniosków, argumentów.. Bo i tak ich nie zrozumiem, na pewno nie uwierzę. Mirosław Dakowski]
Tomasz Woźniak
Autor jest analitykiem Centrum Analiz Legislacyjnych Ordo Iuris
Rząd przygotowuje się na możliwość uznania Polski za niewypłacalną. Zmiany w prawie
Szef rządu będzie mógł jednoosobowo decydować o wykorzystaniu rezerw celowych do obsługi kosztów zadłużenia państwa – znaleziono nowy zapis w przygotowanym przez Ministerstwo Finansów projekcie ustawy okołobudżetowej. W uzasadnieniu stwierdzono, że w „skrajnych przypadkach” Polsce może zostać uznana za niewypłacalną.
Inflacja zdemolowała rynek kredytów hipotecznych. Z powodu podnoszenia stóp procentowych akcja kredytowa praktycznie się zatrzymała – stwierdził prezes NBP Adam Glapiński. Raty już zaciągniętych kredytów wzrosły w ciągu roku o około 90 procent – możemy przeczytać z analizy HRE Investments.
Coraz droższa staje się także obsługa zadłużenia Skarbu Państwa. W ciągu najbliższych 4 lat sama wypłata odsetek kosztować będzie Polskę 279 mld zł. To tyle, ile w poprzednich 9 latach – podkreślił Business Insider Polska. Problem jest poważny – rząd szykuje już przepisy, które mają pomóc ochronić nasz kraj przez uznanym za niewypłacalny, jeśli pojawią się problemy ze spłatą długu publicznego.
Rząd szykuje przepisy na wypadek niewypłacalności Polski
Rosnące koszty obsługi długu skłoniły Ministerstwo Finansów do działań prewencyjnych: według szykowanych przez resort przepisów premier ma otrzymać prawo jednoosobowego zdecydowania o przekazaniu rezerw celowych na spłatę długu.
To rozwiązanie ratunkowe, które będzie mogło być zastosowane w razie problemów z regulowaniem zobowiązań przez państwo. Te, jak czytamy w uzasadnieniu ustawy, mogą pojawić się z wielu przyczyn.
Co się zmieni?
Sam przepis zwiększający uprawnienia szefa rządu nie jest jeszcze tak zaskakujący, jak jego uzasadnienie. Autorzy projektu z MF zauważyli, że:
„Koszty obsługi długu Skarbu Państwa są uzależnione od wielu czynników, w tym głównie związanych z sytuacją rynkową (poziom stóp procentowych i kursu walutowego), sytuacją budżetową (poziom potrzeb pożyczkowych budżetu państwa i ich rozkład w czasie) i w efekcie od realizowanego procesu finansowania potrzeb pożyczkowych budżetu państwa i zarządzania długiem Skarbu Państwa w ramach przyjętej strategii (struktura sprzedaży długu, operacje zarządzania długiem, w tym odkupy długu)” – przekazało Ministerstwo Finansów.
Do tego rząd w przyszłym roku musi zapewnić budżetowi finansowanie przynamniej na poziomie 260 mld zł.
To wszystko składa się na potencjalny problem z obsługą zadłużenia, który resort finansów zawczasu chce rozwiązać. W projekcie ustawy okołobudżetowej znalazł się bowiem artykuł, który pozwala premierowi jednoosobowo decydować o przeznaczeniu rezerw celowych właśnie na obsługę długu.
W skrajnym przypadku nawet niewypłacalność
Niepewna sytuacja rynkowa sprawia, że trudno jednoznacznie oszacować dokładną wysokość środków niezbędnych do przyszłorocznej obsługi długu. Gdyby doszło do sytuacji, w której wystrzał tych kosztów sprawiłby, że pieniędzy przeznaczonych w budżecie na ten cel, byłoby za mało, mielibyśmy poważny problem. A przesunięcie ich z innych pozycji wymagałoby prac w Sejmie.
Przewidując, że wysoka inflacja może podnieść koszt długu do poziomu przewyższającego przewidziane na obsługę zadłużenia środki w budżecie, MF chce dać premierowi możliwość interwencji i szybkiego uruchomienia dodatkowych środków poprzez jednoosobową decyzję.
„Hipotetyczna sytuacja braku terminowej realizacji obsługi długu Skarbu Państwa, nawet wynikająca z opóźnień natury proceduralnej, może wiązać się z postawieniem w stan wymagalności wszystkich transakcji finansowych, których stroną na rynku finansowym jest Skarb Państwa. Zatem w skrajnych przypadkach, mogłoby to prowadzić do oceny Skarbu Państwa jako niewypłacalnego przez szereg instytucji finansowych” – zaznaczyli autorzy projektu ustawy.
W obliczu pomocy, jaką Polska udzieliła Ukrainie chamstwem, należało już nazwać ofertę sprzedaży, jaką Zełenski złożył Morawieckiemu podczas jego ostatniej pielgrzymki do Kijowa. Niestety to jednak nie wszystko. Lateksowy „Pan” w geście łaski na prośbę swojego sługi Mateuszka Morawieckiego, który przekazał zupełnie za darmo większość sprzętu wojskowego, przyznał wraz z resztą Urzędników z Nowogrodzkiej oraz częścią proukraińskiej opozycji zaproszonym „gościom” przez Morawieckiego bezpodstawnie pełen pakiet socjalny, jaki otrzymują polscy obywatele, sponsorują z budżetu państwa ich pobyt w hotelach, remontują mieszkania, aby mieli gdzie mieszkać, zapewniania pełen pakiet medyczny jest gotowa sprzedaćnam 100 tys. ton węgla, który jest przez PGG eksportowany na potęgę na Ukrainę.
„W następstwie wczorajszych uzgodnień z premierem Mateuszem Morawieckim (narodowy kłamca skazany za kłamstwo prawomocnym wyrokiem, szkodnik działający na szkodę interesu polskiego) przeprowadziłem naradę na temat „wsparcia” naszych polskich „braci” tej jesieni i zimy w kwestii współpracy energetycznej” – powiedział Zełenski na opublikowanym w sobotę wieczorem nagraniu.
Wsparcie, o jakim lateksowy „Pan” informuje, o ile można to tak nazwać nie będzie bezpłatne. Polska węgiel z Ukrainy, jaki za grosze został tam przez PGG wyeksportowany teraz odkupi jednak z pewnością nie za cenę, jaka obowiązywał w ramach poprzedniej transakcji.
Nie ma przepisu zabraniającego wywóz naszego węgla
Ministerstwo Aktywów Państwowych twierdzi też, że „obecnie nie ma przepisów, które zabraniałyby eksportu i wywozu węgla z Polski”. Jak wyjaśnia, eksport tego surowca regulują stosowne umowy handlowe, zawarte przez spółki przed wybuchem wojny na Ukrainie. Wiceminister Pyzik podkreślił, że „zerwanie tych umów naraziłoby poszczególne spółki na kary z tego tytułu”.
Sprawę skomentował na Twitterze m.in. prof. Andrzej Zapałowski: „Rząd się przyznaje. Daliśmy Ukrainie w ramach pomocy 200 tys. ton węgla, a teraz będziemy go z Ukrainy kupować. Brawo PiS!!!!”.
W swoim nagraniu lateksowy mistrz propagandy i ekonomii poinformował również o przyspieszeniu remontu linii energetycznej pomiędzy Chmielnicką Elektrownią Atomową a Rzeszowem. A także o uhonorowaniu Rzeszowa za udzielone wsparcie „uchodźcom” wiosną tytułem „miasta-ratownika”. Zełenski zaznaczył, że prace remontowe mają zakończyć się do 8 grudnia, a „Polska ma otrzymać po zakupie potrzebną ilość energii”.
Specjalista od robienia dobrych biznesów i „dymania frajerów” poinformował też, że polecił rządowi opracowanie możliwości pilnej dostawy Polsce 100 tys. ton węgla. „Mamy wystarczające zapasy i możemy pomóc „naszym braciom” przygotować się do tej zimy” – zapewnił super specjalista od biznesu vel Wołodymyr Zełenski.
Czy jednak pomocą można nazwać sprzedaż węgla w obliczu pomocy, jaką ten kraj otrzymał do Polski a w dodatku spółka skarbu państwa na potęgę go tam, eksportuje?
Oto list Dmitrija Lubinskiego, ambasadora Federacji Rosyjskiej w Wiedniu, opublikowany przez austriacki tabloid „Exxpress” zbliżony do Partii Ludowej. W Polsce taki list nie miałby szans na publikację [Oficjalną, w meRdiach wysokonakładowych. Nie obiżajmy naszego znaczenia. MD].
====================
Mimo kilku kontrowersyjnych sformułowań redakcja „Exxpress” zdecydowała się go opublikować.
Jeden z czytelników napisał: „Dziękujemy redakcji za odwagę! Opublikowanie tego jest tak ważnym wkładem w wolność wypowiedzi i różnorodność, a prawdopodobnie w pokój! Wróćmy do stołu negocjacyjnego, zbyt wielu już ucierpiało i może być znacznie gorzej”.
Poniżej tekst ambasadora Dmitrija Lubińskiego:
============================
„Od wielu miesięcy UE i jej państwa członkowskie dostarczają Ukrainie ogromne ilości broni, wbrew własnym i obowiązującym na arenie międzynarodowej zasadom kontroli eksportu. Co ciekawe, sprzęt ten jest również finansowany z tzw. „Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju” – funduszu pozabudżetowego o budżecie około pięciu miliardów euro, finansowanego ze składek państw członkowskich UE. Na te „pokojowe” cele udostępniono już 2,6 miliarda euro.
Sprzęt wojskowy dostarczany przez UE, w tym ciężka broń dalekiego zasięgu, jest również szeroko wykorzystywany przez rząd w Kijowie do lekkomyślnego ostrzału miast i wsi, mieszkań i obiektów socjalnych, infrastruktury cywilnej i transportowej, zabijania niewinnych ludzi, osób starszych, kobiet i dzieci. Tylko zachodnia propaganda antykremlowska milczy na ten temat. W słusznej sprawie, jak mówią.
UE skrupulatnie ukrywa również prawdę o zagrożeniach, jakie takie „budowanie pokoju” stwarza dla bezpieczeństwa jej własnych obywateli. Broń przeznaczona dla Ukrainy (w tym MANPADS i przeciwpancerne pociski kierowane) trafia masowo na czarny rynek przy przyzwoleniu państwa i może wpaść w ręce terrorystów i przestępców w różnych zakątkach świata.
Już teraz coraz częściej dochodzi, w tym w Austrii, o konfiskacie przez policję nielegalnej broni „ukraińskiego” pochodzenia. Istnieje dosłownie groźba powtórzenia się scenariusza wojen bałkańskich, kiedy cała Europa została zalana nielegalną bronią palną z Bałkanów Zachodnich. Zbrodnicze echo tych wojen wciąż jest tu odczuwalne.
Jakby w szale antyrosyjskie ośrodki w UE, z aktywną ingerencją i podżeganiem ze strony USA i Wielkiej Brytanii, wykorzystują każdą okazję, aby promować kontynuację działań wojennych w regionie. Oprócz ciągłego szkolenia ukraińskich oddziałów paramilitarnych przez poszczególne państwa członkowskie, przewidywane jest utworzenie misji szkoleniowej UE dla Ukrainy.
W świetle wspomnianych wyżej „wysiłków pokojowych” Brukseli pojawiają się absolutnie uzasadnione pytania, które każdy myślący obywatel zadaje teraz lub musi zadać: w jakim stopniu szkolenie nacjonalistycznych ukraińskich bojowników na europejskiej ziemi służy interesom pokoju? W jaki sposób dostawy broni do regionu konfliktu mogą być wykorzystywane do tworzenia pokoju na kontynencie europejskim, wbrew rządom prawa? Przeciwko komu jest i czy ta machina wojenna będzie skierowana w ostatecznym rozrachunku?
I wreszcie, co nie mniej ważne: czy nie byłoby bardziej sensowne, aby UE, zamiast tańczyć w takt skrzypiec Zełenskiego i faszerować Ukrainę bronią, i szkolić morderców, pamiętała terminy takie jak „pokój”, „pokojowe współistnienie”, „wzajemne bezpieczeństwo” lub po prostu „stół negocjacyjny”?
A może zasady „wspólnoty wartości”, które próbuje się narzucić całemu światu, po prostu już na to nie pozwalają?
Zachód jest obecnie w prawdziwym antyrosyjskim szaleństwie. Polska, poprzez swojego byłego ministra spraw zagranicznych Sikorskiego, dziękuje USA za sabotaż na gazociągu Nord Stream. Estoński minister spraw zagranicznych Reinsalu gratuluje ukraińskim siłom specjalnym przeprowadzenia aktu terrorystycznego na Moście Krymskim.
Są też inne przykłady. Kijowskie marionetki już wzywają swoich lalkarzy na Zachodzie do przeprowadzenia wyprzedzającego ataku nuklearnego. Morderstwo, sabotaż, zniszczenie, prowokacja i inscenizacja – wszystko jest dozwolone, jeśli jest skierowane przeciwko Rosji. Ale wszelka cierpliwość ma swoje granice.
Jeśli rozum nie znajdzie drogi powrotnej do polityki europejskiej, może to spowodować nieodwracalne szkody. Najwyższy czas się obudzić.
Niespodziewanie i nagle zmarł 3 dni temu znany kulturysta, celebryta, Doug Brignole. Miał 62 lata.
Prowadził swój biznes sprzedając masę poradników, filmów, kursów i certyfikatów trenerskich, na temat body building, również poprzez swoją stronę internetową https://dougbrignole.com/ oraz stronę facebookową.
Oficjalnie nie podano przyczyny śmierci, lecz wiadomo, że była ona nagła i niespodziewana, podczas przygotowań do kolejnej prezentacji.
Doug Brignole na początku kampanii wyszczepiania przyłączył się do chóru idiotów i celebryckich stręczycieli, przyjmując niesprawdzony, nieprzebadany preparat, którego jedyna skuteczność polega na śmiercionośnym i chorobotwórczym, genetycznym modyfikowaniu organizmu ludzkiego.
W kwietniu 2021 na Facebooku chwalił się umieszczając swoje zdjęcia z liturgii zaszczepienia:
“Jestem zaszczepiony! Wziąłem pierwszą [szczepionkę] z dwóch [rekomendowanych]. Załatwmy to, żebyśmy mogli wrócić do podróżowania, chodzenia na koncerty i zabawy. Zaszczepiłem się wczoraj nie miałem z nią żadnych problemów. Mój mięsień był trochę obolały, ale poza tym w porządku. Jesteśmy w tym wszystkim razem, więc dołożmy swój wkład aby pokonać to.“
Później buńczucznie potwierdzał:
“Ci z was, którzy uważają, że szczepionka zabija ludzi, mogą użyć mnie jako testu. Jeśli umrę, mieliście rację. Jeśli nie umrę i nie będę miał żadnych złych skutków, to byliście w błędzie i powinniście to przyznać. Jeszcze lepiej, powinniście przyznać, że zostaliście wprowadzeni w błąd i powiedzieć światu, kto was wprowadził w błąd, aby inni ludzie mogli skorzystać, unikając tych napędzaczy strachu.“
Tegoroczne Nagrody Nobla, zwłaszcza za literaturę i za pokój, zostały pochwalone przez samego Adama Michnika, więc widać, że Komitet Noblowski trzyma się wyznaczonej linii partii. Jeśli chodzi o nagrodę literacką, to nie tylko zwycięża „siostrzeństwo”, w dodatku nie pozbawione nutki współczucia. Nagrodzona autorka sprawia wrażenie, jakby walkę z upływem czasu miała już za sobą, toteż nic dziwnego, że puszcza wodze fantazji i wyżywa się w literaturze. A ponieważ w komitecie noblowskim też zasiadają starsi panowie płci obojga, toteż nic dziwnego, że taka literatura bardzo im się podoba, no bo skąd brać dreszczyki? Jeśli chodzi natomiast o Nobla pokojowego, to wyrok był iście salomonowy; nagrodę dostał i białoruski opozycjonista i rosyjski „Memoriał” i wreszcie – ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich. Wydawać by się zatem mogło, że wszystko jest w jak najlepszym porządku tym bardziej, że sam pan redaktor Michnik wybór pochwalił. Tymczasem okazało się, że są również w tym wszystkim plusy ujemne. Nie chodzi oczywiście o literaturę, bo – jak mówił jeden z bohaterów „Towarzysza Szmaciaka”, Rurka – „poezji nikt nie zji”, więc tak naprawdę, może poza „siostrami” płci obojga, nikogo to specjalnie nie obchodzi, natomiast Nagroda Pokojowa to co innego. Doradca prezydenta Zełeńskiego Mychajło Podolak skrytykował decyzję noblowskiego komitetu, za to, że przyznał on tę nagrodę przedstawicielom białoruskich i rosyjskich organizacji opozycyjnych, które nie dość, że „reprezentują” Białoruś i Rosję, to w dodatku „nie były w stanie zorganizować sprzeciwu wobec wojny”. Najwyraźniej w tym przypadku pan red. Adam Michnik, podobnie jak i cały komitet noblowski wyrwał się, niczym Filip z konopi. „Stąd nauka jest dla żuka”, by przynajmniej pokojową Nagrodę Nobla w przyszłości za każdym razem konsultować z Ukrainą, a konkretnie – z panem Mychajło Podolakiem.
Wtedy nie tylko mielibyśmy gwarancję trafności wyboru laureata, ale przyswoilibyśmy sobie kryteria, którymi doradca prezydenta Zełeńskiego się kieruje. Po pierwsze – że jeśli ktoś jest obywatelem jakiegoś kraju, to go „reprezentuje”. To bardzo ciekawy pogląd, bo chyba pan Aleś Białacki nie uważa się za „reprezentanta” Białorusi. To już prędzej za taką reprezentantkę mogłaby uważać się pani Swietłana Cichanouska – no ale ona akurat pokojowej Nagrody Nobla nie dostała. Tym bardziej „Memoriał” nie może uchodzić za reprezentanta Rosji, skoro został tam uznany za organizację nielegalną. Najwyraźniej pan Podolak musi uważać inaczej – że obywatel siłą rzeczy staje się „reprezentantem” państwa. Tak chyba nie jest, bo na przykład Władimir Bukowski, kiedy przesłuchujący go oficer KGB próbował wziąć go „pod włos” jako „człowieka sowieckiego”, oświadczył mu, że on żadnym „człowiekiem sowieckim” nie jest, tylko ma obywatelstwo ZSRR – a to nie to samo. Odwrotnie musiał uważać Benito Mussolini, bo mówił: „wszystko w państwie, nic poza państwem, nic przeciwko państwu”. No, ale Mussolini nie tylko był faszystą, ale nawet twórcą faszyzmu, więc to, żeby ktoś ośmielił się występować „przeciwko państwu” a nie uważać się za jego „reprezentanta”, nie przychodziło mu do głowy, podobnie jak i panu Podolakowi.
Dodatkowo uzasadnia on swoją krytykę tym, że nagrodzony Białorusin i Rosjanie z „Memoriału”, nie byli w stanie „zorganizować sprzeciwu wobec wojny”. Przypomina to argumentację amerykańskich organizacji żydowskich, które w roku 1990 oskarżały „naród polski”, że w obliczu holokaustu zachował się „biernie”. Ale przecież naród żydowski w obliczu holokaustu zachował się jeszcze bierniej, a przecież żaden normalny człowiek za to bierne uczestnictwo w holokauście go nie krytykuje. Szkoda, że pan Podolak nie wyjaśnił, w jaki sposób pan Białacki, czy rosyjski „Memoriał” miałby skutecznie sprzeciwić się wojnie na Ukrainie, kiedy przecież on sam, chociaż ma za sobą prezydenta Zełeńskiego, za którym murem stoją Stany Zjednoczone i NATO, też nie potrafił skutecznie zapobiec tej wojnie. Najlepszym tego dowodem jest to, że wojna na Ukrainie cały czas się toczy, więc gdyby pan Podolak zachował więcej poczucia rzeczywistości, to z pewnością nikomu by to nie zaszkodziło. Co więcej – ukraińskie Centrum Wolności Obywatelskich też nie potrafiło skutecznie zapobiec tej wojnie – a mimo to pokojową Nagrodę Nobla dostało. Jeśli tedy przyjęlibyśmy, to znaczy – nie tyle „my”, co komitet noblowski – kryteria proponowane przez pana Podolaka, to i to Centrum nie powinno dostać Nagrody.
Skoro tak się sprawy mają, to może to niedobrze, że pan Podolak doradza prezydentowi Zełeńskiemu, który ostatnio wystąpił z pomysłem, że skoro Putin grozi użyciem broni jądrowej, to trzeba wykonać uprzedzające uderzenie jądrowe na Rosję. Ciekawe, czy wykombinował sobie to sam, czy też ten pomysł podsunął mu pan Podolak? Ale mniejsza o to, bo ważniejsze jest co innego. Rzecz w tym, że Ukraina nie dysponuje bronią jądrową, więc sama takiego wyprzedzającego uderzenia na Rosję wykonać nie może. Mogłyby to zrobić inne kraje, które taką bronią dysponują: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja – ewentualnie Izrael, chociaż on nie tylko do NATO nie należy, ale wobec wojny na Ukrainie i wobec samego prezydenta Zełeńskiego zachowuje się raczej powściągliwie. Zostawmy więc Izrael na boku. W tej sytuacji uprzedzające uderzenie jądrowe na Rosję mogłyby wykonać te trzy państwa. Czy jednak Francja miałaby na to ochotę? Nie sądzę, podobnie jak Wielka Brytania, która nawet podczas II wojny światowej chętnie posługiwała się Australijczykami, Nowozelandczykami , czy wreszcie – Polakami, oszczędzając – o ile było to możliwe – „rdzennych” Anglików. Pozostają w tej sytuacji Stany Zjednoczone – ale gdyby USA rzeczywiście wykonały uprzedzające uderzenie jądrowe na Rosję, to jest rzeczą prawie pewną, że Rosja wykonałaby uderzenie odwetowe na Stany Zjednoczone. Przeniesienie wojny poza granice Ukrainy, na przykład na obszar Europy Środkowej, jest marzeniem prezydenta Zełeńskiego od samego początku działań wojennych i – być może – również pana prezydenta Dudy, który niekiedy sprawia wrażenie, jakby już nie mógł się doczekać kiedy wreszcie również Polska zostanie wkręcona w maszynkę do mięsa – ale na szczęście przedstawiciele państw poważnych dotychczas skutecznie się takim pomysłom przeciwstawiali.
Nie da się ukryć, że realizacja pomysłu prezydenta Zełeńskiego rozwiązałaby wiele nabrzmiałych problemów w polityce międzynarodowej, być może nawet wszystkie, bo w rezultacie nikt już nie byłby w stanie prowadzić żadnych wojen, więc nastałby trwały pokój, taki, jaki panuje na cmentarzu. W tej sytuacji należałoby się zastanowić, czy następnej pokojowej Nagrody Nobla nie przyznać właśnie jemu. Wtedy pewnie i pan Podolak, o ile oczywiście by tego doczekał, byłby wreszcie udelektowany.
Nordstream amerykański sabotaż – To sygnał, że Waszyngton wie, że przegrał „Wielką Grę Zabójcze działania USA w stosunku do swoich sojuszników. Wszyscy wiemy, kto to zrobił, bo widzieliśmy klip Bidena i usunięty tweet Radka Sikorskiego/Applebauma, widzieliśmy znamienną kłótnię między S.Ron Johnson i Victoria Nuland, a także dlatego, że mamy własny mózg, by odpowiedzieć na podstawowe pytanie „cui bono” ? czyli po polsku, na czyją korzyść ?, więc cóż więcej można powiedzieć ?. Teraz warto się zagłębić w materiale, ponieważ „tajemnicze” bałtyckie eksplozje są czymś więcej niż niezwykle niebezpieczną eskalacją niewypowiedzianej wojny mafinych bandytów z NATO przeciwko Rosji. Są także sygnałem, że jedna z największych zmian geopolitycznych w historii świata już się dokonała – i że anglosyjonistyczna elita rozumie, że jej imperialna dominacja i jednobiegunowy moment minęły na dobre.
Kto chce sabotować rosyjsko-unijną współpracę energetyczną ? Odpowiedź jest całkiem jasna. Kryzys na Ukrainie nie dotyczy tylko Ukrainy. To chodzi też o Niemcy. A znany wszystkim kraj bandycki to Stany Zjednoczone, które mogą osiągnąć trzy cele: Uderzyć w rosyjski eksport energii, aby zaatakować jej ogólne przychody gospodarcze i finansowe, ograniczyć dostawy energii do Europy i sprawić, by Europa została zmuszona i kupowała więcej amerykańskiej ropy naftowej i gazu po wyższych cenach.
+Wiąże się to z oświadczeniem wybiegającego w przyszłość artykułu autorstwa Mike’a Whitneya opublikowanego w Unz Review jeszcze w lutym ubiegłego roku:„Kryzys ukraiński nie ma nic wspólnego z Ukrainą. Tu chodzi o Niemcy, a w szczególności o rurociąg łączący Niemcy z Rosją o nazwie Nord Stream 2. Waszyngton postrzega rurociąg jako zagrożenie dla jego prymatu w Europie i przy każdej okazji próbował sabotować projekt”. Przecież Niemcy jako lokomotywa Zachodniej Europy nie mogą przewyższać pod żadnym względem w ostatnim czasie degradowanych gospodarczo USA. Establiszment polityki zagranicznej USA nie jest zadowolony z tych wydarzeń. A przy tym Stany Zjednoczone Ameryki nie chcą, aby Niemcy stały się bardziej zależne od rosyjskiego gazu, ponieważ handel buduje zaufanie, a zaufanie poszerza handel. W miarę nagrzewania się relacji znoszonych jest coraz więcej barier handlowych, rozluźniane są przepisy, promowane są podróże i turystyka oraz opracowywana jest nowa architektura bezpieczeństwa.W świecie, w którym Niemcy i Rosja są przyjaciółmi i partnerami handlowymi, nie ma potrzeby tworzenia w Europie amerykańskich baz wojskowych, sprzedaży drogiej amerykańskiej broni i systemów rakietowych, ani expansion NATO. Nie ma również potrzeby zawierania transakcji energetycznych w dolarach amerykańskich ani przechowywania amerykańskich bonów skarbowych w celu zrównoważenia rachunków. Transakcje pomiędzy partnerami biznesowymi mogą być dokonywane we własnych walutach, co niewątpliwie doprowadzi do gwałtownego spadku wartości dolara i dramatycznej zmiany amerykańskiej siły gospodarczej. Dlatego rząd Bidena był cały czas przeciwny Nord Stream. Bo to nie tylko gazowy potok, to okno na przyszłość; przyszłość, w której Europa i Azja zbliżają się do siebie w rozległej strefie wolnego handlu, która zwiększa ich wzajemną siłę i dobrobyt, podczas gdy Stany Zjednoczone pozostają na zewnątrz. Intensyfikacja relacji między Niemcami a Rosją oznacza stabilny korzystny rozwój i koniec amerykańskiego jednobiegunowego porządku światowego, który od 75 lat stosując terror, sankcje i wojny wymusza USA.
Sojusz niemiecko-rosyjski grozi przyspieszeniem upadku mocarstwa, które jest obecnie bliżej ruiny i przepaści. Dlatego Waszyngton jest zdeterminowany zrobić wszystko, co w jego mocy, aby sabotować Nord Stream i trzymać Niemcy w garści. To dla USA jest kwestia przetrwania ale kosztem innych. Od dawna jest jasne, że kryzys na Ukrainie nie dotyczy tylko Ukrainy. Chodzi o Niemcy. Mówiąc o pieniądzach, nie zapominajmy, że wojna zastępcza NATO na Ukrainie (i jej ekspansja!) to masowa operacja prania pieniędzy, polegająca na przekazywaniu pieniędzy amerykańskich podatników na rzecz prywatnych w USA oligarchicznych i mafijnych interesów. Od sprzedaży broni po zniknięcie funduszy pomocowych, w Stanach Zjednoczonych tylko niewielka liczba ludzi zagarnia ogromne sumy pieniędzy, korumpując polityków i media przekazując im kilka zapasowych beczek tego brudnego szczęścia, którzy wywierają presję by kłamać i stosować oszustwo i podsycać w ich interesie krwawą wojnę. Głównym interesem Stanów Zjednoczonych są wojny, grabieże surowców, warto więc zauważyć, że pierwszą, drugą i zimną wojnę finansowali amerykanie by – stosunki między Niemcami a Rosją nie stały się formą przyjaznej współpracy i potęgą, która może USA zagrozić. Ponieważ logicznie banderowska junta na Ukrainie na pewno nie jest w stanie na odległym akwenie przeprowadzić samodzielnie tak wyrafinowanego ataku, więc jest całkowicie jasne, kto go przeprowadził. Jest tylko jeden beneficjent sabotażu Nordstream: to amerykański kompleks finansowo-przemysłowy i jego polityczne marionetki szczególnie aktywne w Polsce na Ukrainie i na Litwie.
Z całą pewnością nie jest w interesie Rosji niszczenie kosztujących Rosję miliardy dolarów własnych rurociągów. Rosja ma do tego krany by zatrzymać przepływ gazu i ewentualnie tym sposobem żądać ustępstw w kwestii Ukrainy.Stany Zjednoczone państwo wojen, grabierzy, terrorystów, wymuszeń, szantażu i sabotażu. Uderzyło w sojuszników. Sabotaż Nordstream jest bezwzględnym aktem amerykańskiej wojny ekonomicznej przeciwko Niemcom i Europie. Powodem sabotażu , dla którego US Deep State było w stanie postawić swój brudny but na swoich europejskich sojusznikach, jest to, że od lat w Unii Europejskiej własna elita polityczna spędziła ostatnią dekadę na systematycznym demontażu własnego przemysłu energetycznego. Widzieliśmy w krajach Unii zniszczenie przemysłu węglowego. To widać gołym okiem, że nie dzieje się tak dlatego, że politycy tacy jak Scholz czy niemiecki minister ds. zielonej gospodarki Robert Habeck czy wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ds. zielonej energii Frans Timmermans są durni i głupcy lub ignorantami. Owszem są skorumpowani i nieuczciwi. Ale oni wiedzą dokładnie, co robią. Mają scenariusz. Bo to wszystko jest częścią planu dezindustrializacji jednego z najbardziej rozwiniętych środków przemysłowych na świecie.
Czyli, oto Zielona Agenda ONZ 2030, znana również jako Wielki Reset Klausa Schwaba. Armagedon energetyczny Europy to zasługa Waszyngtonu, Berlina i Brukseli, a nie Moskwy. Jak widać, chciwość pieniędzy jest źródłem większości zła, chociaż nie powinniśmy lekceważyć równoległej roli ideologii. A dokładniej, nowej religii, ponieważ tak zwany „zielony program” jest zasadniczo ogłupieniem i kultem pseudoreligijnym. Bezczelne obarczanie Rosji za powstałe z winy zachodnich rusofobów i popleczników nazizmu na Ukrainie, ogromne energetyczne i inflacyjne problemy jest teraz sprzedawane opinii publicznej na Zachodzie po przez reżimowe media i w nich notoryczne oszczerstwa, kłamstwa pod adresem Rosji przez Brukselę, Waszyngton i ich różne lokalne rządy okupujące narody. Europy. Masowe demonstracje przeciwko sankcjom i ogromnemu wzrostu cen oraz braku gazu odbyły się już w Niemczech, Austrii, Czechach, Hiszpanii i we Włoszech. Łatwo możemy sobie wyobrazić, że z nadejściem zimy protesty staną się nieodparcie większe i gwałtowne. Rosja mając jasny obraz że walczy przeciwko NATO, powinna całkiem wstrzymać dostawy gazu i innych surowców do wrogów a to oznaczałoby, że przygoda NATO na Ukrainie zakończyła się politycznym i gospodarczym upokorzeniem oraz dla Zachodu i wojskową kastracją. Europejczycy w ogóle – a Niemcy w szczególności – mogą protestować do woli, ale zniszczenie Nordstream i jego konsekwencje oznaczają, że tak naprawdę nie mają już teraz innego wyboru. Albo płacą żądaną cenę za te dostawy LNG z Teksasu. Zwłaszcza, gdy konkretne fakty o tym, co robią przestępcy w Waszyngtonie, Londynie, Brukseli i Kijowie, mówią same za siebie. Jednym z najważniejszych faktów jest to, co Waszyngton robi Niemcom, z przestępczym współudziałem reżimu okupacyjnego w Berlinie. Wzmacniają status wasala Niemiec, burząc infrastrukturę, która dawała temu krajowi fizyczną zdolność do niepoddawania się.
Głównym celem wojny na Ukrainie było wbicie takiego klina między Niemcy a Rosję, aby Berlin i jego zaplecze UE nie dryfowały w orbitę nowej eurazjatyckiej sfery wspólnego dobrobytu. Udało się USA, ale bez perspektyw na udaną konfrontację lub rywalizację z Eurazją. „Niemcy i UE stały się zamiast tego celami zbywania aktywów i sprzedaży rujnująco drogich dostaw energii. „EURO- Zachód” stracił kontrolę nad światem. Nie jest jasne, jak długo ta masowa operacja grabieży zasobów Unii Europejskiej może utrzymać na powierzchni zadłużonego dolara, ale z punktu widzenia Wall Street i Białego Domu jest to bardzo cyniczne. I wszystko wskazuje, że Amerykanie działają w desperacji, ponieważ okradanie swoich najważniejszych długoterminowych sojuszników i jedynego niezawodnego rynku na krótkoterminowe rozwiązanie finansowe TO DECYZJA FINANSOWEGO ĆPUNA, a nie wszechmocnego hegemona ZŁA”. Społeczeństwo spustoszone przez zielone programy i sabotaż energetyczny nie jest warte walki. Tak więc celem Washington/Wall Street nie jest utrzymanie ani przywrócenie dominacji nad całym światem bo Rosja już na to im nie pozwoli. Ale to próba zapewnienia przetrwania amerykańskiej dominacji w skurczonym imperium Zachodu i to tylko w piętnastu procentach z całości obecnego świata ! Nikt nie jest w stanie przewidzieć, co zrobi Rosja, chociaż możemy być pewni, że w odpowiednim czasie USA będą musiały liczyć się z bardzo wysokim rachunkiem za to ostatnie bandyckie terrorystyczne posunięcie. Jednak biorąc pod uwagę obietnicę Władimira Putina, że ataki na Rosję spotkają się z asymetryczną reakcją, nie byłoby zaskoczeniem, gdyby tak się stało, ale byłoby wielką niespodzianką, gdyby tak się stało. Historia świata od zakończenia II WŚ w XX wieku była długim ciągiem amerykańskiej agresji, wojen, grabierzy i przerażających zbrodni i ingerencji w wewnętrzne sprawy obcych państw i haniebnej polityce zagranicznej, które wyróżniają zbrodniczego Wuja Sama herszta w USA i na ŚWIECIE … !
NIESTETY świat tak łatwo nie pozbędzie się tego diabelskiego potwora i nie ma widoków, żeby miało to wyglądać inaczej, ponieważ u władzy są liderzy całkowicie wyzbyci ludzkiej empatii i ludzkiej twarzy, a dowodem na to są dziesiątki milionów Amerykanów wegetujących w skrajnej nędzy, gdy w tym samym czasie liderzy rządzący Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej przeznaczają dziesiątki miliardów dolarów na wojnę na Ukrainie by reżim kijowski banderowsko-nazistowski mordował mieszkańców Ukrainy i Rosji.
Ukraińskie Ministerstwo Energetyki poinformowało, że od 11 października, w związku z rosyjskimi atakami na obiekty infrastruktury energetycznej, wstrzymany zostanie eksport energii elektrycznej. Ukraina eksportowała energię m.in. do Polski.
Krok ten ma na celu ustabilizowanie własnej sieci energetycznej Ukrainy – przekazał resort.
“To właśnie eksport energii elektrycznej z Ukrainy pomagał Europie zmniejszać wykorzystanie rosyjskich surowców energetycznych. I właśnie dlatego Rosja niszczy nasz system, eliminując możliwość eksportu energii z Ukrainy” – oświadczył minister energetyki Herman Hałuszczenko.
“Rosja kontynuuje terror energetyczny wobec Ukrainy, a także wzmacnia presję energetyczną na UE” – podkreślono w komunikacie ministerstwa. Agencja Interfax-Ukraina wskazuje, że Ukraina eksportowała energię m.in. do Rumunii i Słowacji, a także do Polski i Mołdawii.
Zmasowany atak rakietowy wojsk rosyjskich
Państwowa Służba Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych przekazała, że z powodu rosyjskich ataków rakietowych na obiekty infrastruktury w 12 obwodach oraz w Kijowie wybuchło 30 pożarów, a dostawy prądu zostały ograniczone w 15 obwodach.
Są to obwody lwowski, iwanofrankowski, czerniowiecki, chmielnicki, żytomierski, winnicki, kijowski, kirowohradzki, mikołajowski, dniepropietrowski, zaporoski, połtawski, charkowski, sumski, tarnopolski oraz miasto Kijów.
W zmasowanym rosyjskim ataku rakietowym na szereg miast w większości regionów Ukrainy zginęło co najmniej 14 osób, a 97 zostało rannych. To największy od początku wojny taki atak wojsk rosyjskich.
Prąd ze Szwecji nie płynie do Polski. Szwedzi zgłosili awarię
Z powodu awarii szwedzkiej stacji energetycznej Stärnö prąd przestał płynąć podmorskim kablem do Polski. Według zgłoszenia awaria ma potrwać do 11 października, do pólnocy. Szwedzi od razu jednak zaznaczyli, że “czas zakończenia postoju jest niepewny”.
Okazuje się, że problemy ma także Polska, bo prąd przestał płynąć także podmorskim kablem SwePol Link, który umożliwia przesyłanie energii elektrycznej pomiędzy Polską i Szwecją.
Szwedzki operator poinformował o awarii w podstacji Stärnö w Szwecji od 9 października, od godz. 23.10. Według dotychczasowych informacji postój ma potrwać do 11 października, do północy. Nie jest jednak pewne, czy tak się stanie. “Czas zakończenia postoju jest niepewny. Postępowanie jest w toku.” — czytamy w komunikacie operatora.
Stacja SwePol Link po stronie szwedzkiej została zlokalizowana na terenie nieczynnego kamieniołomu, położonego na półwyspie Stärnö. Odcinek lądowy tej części ma 2,5 km długości, następnie kabel wchodzi do morza, omija duńską wyspę Bornholm i wychodzi ponownie na ląd w okolicach Ustki.
Polsko-szwedzkie połączenie krzyżuje się z Nord Stream na szwedzkim odcinku kabla. Szwedzki operator sieci energetycznej Svenska Kraftnät podaje, że eksplozje, które niedawno uszkodziły Nord Stream, miały miejsce zaledwie 500 m od SwePol Link. Akurat w momencie wybuchów kabel był wyłączony z użytku ze względu na prace eksploatacyjne. Po wykonaniu testów okazało się, że połączenie jest sprawne, więc 9 października prąd znów zaczął płynąć ze Szwecji do Polski.
— Połączenie Polska-Szwecja 9 października zostało przywrócone do pracy po zakończeniu planowanej przerwy eksploatacyjnej. W niedzielę wieczorem realizowane były przepływy między Szwecją a Polską. W nocy z niedzieli na poniedziałek doszło do usterki technicznej, która uniemożliwia pracę połączenia. Jak poinformował uczestników rynku szwedzki operator Svenska Kraftnät, do awarii doszło na stacji elektroenergetycznej Stärnö.
A to dopiero się narobiło! Lista ruskich agentów powiększyła się ostatnio o Księcia-Małżonka, który za „roszczelnienie” [sic!! md] bałtyckich gazociągów „podziękował USA”. Nic mu nie pomogło, że na rozkaz przewodniczącego Volksdeutsche Partei, albo – co bardziej prawdopodobne – jego zastępcy, co to w maju dogadał się z amerykańskimi Żydami, którzy podobno wpisali go na listę „naszych sukinsynów”, posłusznie usunął „niefortunne” deklaracje. Obóz „dobrej zmiany” najwyraźniej nie uwierzył w nawrócenie Księcia-Małżonka i w najlepsze zaczął go oskarżać. Niewątpliwie ta gorliwość zostanie zauważona, gdzie trzeba, więc nic dziwnego, że zaroiło się w Polsce od demaskatorów ruskich agentów, a co za tym idzie – również od agentów, bo kogóż by w przeciwnym razie demaskatorzy demaskowali? Zatem co do tego, że Książę-Małżonek jest agentem Putina wątpliwości być nie może.
W tej sytuacji wyjaśnienia wymaga moment, kiedy został on zwerbowany do wrażej służby. Czy nastąpiło to wtedy, gdy Książę-Małżonek, który wtedy jeszcze nie był Księciem-Małżonkiem, towarzyszył muzułmańskim mudżahedinom, którzy w Afganistanie wojowali z Rosjanami? Bardziej prawdopodobny wydaje się moment, kiedy Książę-Małżonek został wiceministrem obrony w rządzie premiera Olszewskiego. Niektórzy na to sarkali, że wiceministrem obrony w Polsce zostaje poddany brytyjski, i przezywali Księcia-Małżonka epitetem „Zdradek”. Oczywiście mieli na myśli niebezpieczne związki z Wielką Brytanią – ale czy te ostentacyjne związki nie stanowiły przypadkiem ulubionej przez ruskich agentów „maskirowki”, podobnie, jak rozpoczęta przez WSI „operacja Szpak”? Ale stanowisko wiceministra obrony narodowej było tylko wstępem do dalszej błyskotliwej kariery politycznej Księcia-Małżonka. W rządzie charyzmatycznego premiera Buzka został on bowiem wiceministrem spraw zagranicznych. Ale rząd charyzmatycznego premiera Buzka w roku 2001 zakończył swoje istnienie, w związku z czym Książę-Małżonek odczekał kilka lat na stanowisku senatora z ramienia PiS, aż w roku 2005 został ministrem obrony w rządzie premiera Marcinkiewicza, a potem – w rządzie samego Naczelnika Państwa!
Czy wtedy Książę-Małżonek był już ruskim agentem i dlatego Naczelnik Państwa mianował go ministrem obrony, czy też został nim dopiero później, kiedy związał swoje losy z obozem zdrady i zaporzaństwa, który w zamian za gotowość w „dorżnięciu watahy”, został wynagrodzony stanowiskiem ministra sprasw zagranicznych? Czy wtedy był już ruskim agentem? Może tak, a może nie, bo w roku 2008 podpisał Kondolizie Rice zgodę na zainstalowanie amerykańskiej tarczy antyrakietowej na terytorium Polski. Putin strasznie na to narzekał, ale może specjalnie, żeby jeszcze bardziej uwiarygodnić Księcia-Małżonka?
Wszystko to być może, bo 17 września 2009 roku prezydent Obama nie tylko wycofał elementy tarczy antyrakietowej ze Środkowej Europy, ale w ogóle wycofał Stany Zjednoczone z aktywnej polityki w Europie Środkowo-Wschodniej. Jak pamiętamy, decyzję tę podjął w miesiąc po spotkaniu izraelskiego prezydenta Szymona Peresa z rosyjskim prezydentem Dymitrem Miedwiediewem w Soczi. Prezydent Peres przyznał, że złożył prezydentowi Miedwiediewowi m.in. obietnicę, że „namówi” prezydenta Obamę do wycofania wspomnianej tarczy. No i chyba go „namówił”, bo 17 września 2009 roku tak się właśnie stało. W związku z tym Książę-Małżonek, jako minister spraw zagranicznych bywał z Donaldem Tuskiem w Moskwie. Co prawda siedząc przy stole naprzeciwko prezydenta, czy może wtedy akurat premiera Putina, prezentował mu strasznie groźne miny, ale trzeba powiedzieć, że zimnemu ruskiemu czekiście nawet brew nie drgnęła. „Takie mają wychowanie wojskowe” – powiedział wachmistrz z Putimia, przesłuchujący dobrego wojaka Szwejka, jako ruskiego agenta.
Tak czy owak Książę-Małżonek obecnie został uznany za ruskiego agenta, powiększając w ten sposób nieprzeliczoną ich rzeszę w Polsce – gdzie według generała Pytla, głównym środowiskiem ruskiej agentury jest PiS – a z kolei Naczelnik Państwa, podczas sejmowej debaty nad katastrofą smoleńską zauważył, że wiedział, iż w Sejmie jest ruska agentura, ale nie przypuszczał, że aż tak duża. Inna sprawa, że ani generał Pytel, ani Naczelnik Państwa, nie zawiadomił o swoich podejrzeniach prokuratury, chociaż Naczelnik jako poseł ma taki obowiązek. Czyżby nie był pewien prawdziwości swoich oskarżeń? A może woli nie stawiać tych spraw na ostrzu noża, bo wtedy musiałby wyjaśniać, dlaczego będąc premierem, w korcu maku znalazł akurat Księcia-Małżonka jako najlepszego kandydata na ministra obrony? Jak pamiętamy, podejrzanym o bycie ruskim agentem był również Ojciec Dyrektor, któremu Naczelnik Państwa wytykał posiadanie nadajników Radia Maryja na Uralu, gdzie nic nie dzieje się przypadkowo. Oczywiście było to na całkiem innym etapie, kiedy to obowiązywały całkiem inne mądrości, niż dzisiaj.
Bo dzisiaj obowiązują inne mądrości, które rozmaitym złośliwcom stwarzają okazję do różnych krotochwil. Oto pojawiła się fałszywa pogłoska, że pan Robert Bąkiewicz poprowadzi w tym roku Marsz Niepodległości pod banderą ukraińską. Zanim pan Bąkiewicz zdążył tę fałszywą pogłoskę zdementować, kierująca mediami Orlenu pani Dorota Kania, podczas audycji z zaproszonymi gośćmi nie mogła się tego pomysłu nachwalić. No cóż; skoro sam pan prezydent Andrzej Duda 3 maja oznajmił, że tylko patrzeć, jak Polska się z Ukrainą zleje, to perspektywa Marszu Niepodległości pod banderą Ukrainy wcale nie musi być taka nieprawdopodobna. Wreszcie rosyjski minister spraw zagranicznych książę Gorczakow miał zasadę, by nie wierzyć nie zdementowanym informacjom, więc trudno się dziwić pani Dorocie Kani, że skwapliwie w tę fałszywą pogłoskę uwierzyła.
Tymczasem „coś drgnęło” na odcinku „dążenia” do uzyskania reparacji niemieckich. Mianowicie Naczelnik Państwa musiał zmłotować pana ministra Rau, żeby przygotował notę w tej sprawie do rządu niemieckiego. Z treści noty można wnioskować, jak bardzo pan minister się gimnastykował, żeby zadośćuczynić żądaniu Naczelnika, ale jednocześnie za bardzo się nie ośmieszyć. Zanim jednak przekazał ten utwór, do Warszawy przyjechała niemiecka minister spraw zagranicznych, pani Annalena Baerbock i na wspólnej z panem ministrem Rau konferencji prasowej oświadczyła, że „kwestia reparacji z punktu widzenia rządu niemieckiego jest kwestią zamkniętą”. Ale Wielce Czcigodny poseł Mularczyk jest dobrej myśli, a szansę upatruje w… inflacji. Inflacja bowiem sprawi, że wyliczona wysokość reparacji powiększy się wielokrotnie, więc nie jest wykluczone, że po pewnym czasie Polska będzie mogła przejąć Republikę Federalną Niemiec za długi. I co wtedy zrobi Książę-Małżonek, który podczas „hołdu pruskiego” tak Niemcom zakadził?
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).
Kochani – Pani Klaudia to młoda mama której synek przeciwstawił się w szkole Ukraińcowi , który wychwalał Banderę i nosił koszulkę z jego portretem w szkole! Na rodziców spadły szykany , sądy i groźba utraty praw rodzicielskich . Doprowadziły młodą mamę do udaru i ciężkiego kalectwa, proszę pomóc!
Pani Klaudia to mama Maćka z Torunia, który prawie trzy lata temu przeciwstawił się młodemu Ukraińcowi w szkole do której uczęszczał, gdy tamten nosił na terenie polskiej szkoły w Toruniu, bez żadnej reakcji nauczycieli i dyrekcji szkoły na gloryfikacji banderowskiego ludobójcy, koszulkę z podobizną jednego z największych, zwyrodniałych morderców Polaków, Stepana Bandery.
Zamiast wyciągnięcia konsekwencji wobec Ukraińca, który głośno wychwalał morderców z UPA i szydził z ich polskich ofiar, oraz jego rodziców, dyrekcja szkoły zaczęła prześladować Maćka i jego rodziców, grożąc im odebraniem praw rodzicielskich.
Na szczęście po dwóch procesach sądowych, rodzice Maćka wygrali sprawę o zachowanie swoich praw, wobec własnych pociech, które wychowali na prawdziwych polskich patriotów,
jednak konsekwencje zdrowotne wobec mamy Maćka, Pani Klaudii dały o sobie znać w postaci udaru i paraliżu prawej ręki. Potrzebne są pieniądze na specjalna protezę, która pozwoli Pani Klaudii posługiwać się sparaliżowana ręka. Koszt tej protezy to 10 tysięcy złotych. Do tej pory udało się zebrać ok 2 tysięcy. Dlatego zwracamy się do Wszystkich z prośbą o pomoc w tej sprawie, i już teraz dziękujemy wszystkim ewentualnym darczyńcom za wszelką pomoc płynąca z serca.
No, kurcze, człowiek by sobie już podarował takie codzienne pisanie, ale okoliczności nie dają. Ostatnio zacząłem się zastanawiać nad tym, jaki jest ten mechanizm, że ta pandemia wciąż trwa. Jakieś mosty wylatują w powietrze, jakieś rury gazowe pękają, a ci cały czas wysadzają te pociągi foliarzy, jak partyzanci, którym nikt nie powiedział, że to już dawno koniec wojny i można iść do domu liczyć trupy wojny minionej. Przeprowadziłem analizę „przepływu elektoratu” pandemicznego. To znaczy – jak wygląda ruch pomiędzy niezdecydowanymi, wahającymi się, skąd przychodzą i dokąd odchodzą. Oraz jak to mierzyć.
Ze statystyką kowidową to było słabo od początku, o czym pisałem jeszcze w Kwarantannie Pierwszej. No, bo jak to liczyć, skoro wszelkie narzędzia liczenia rozmiarów tego żywiołu są w rękach państwa wyposażonego w niemiarodajne testy i agresywną narrację prokowidową?
W końcu, jak od początku przekonywał mnie Paweł, zostają już rzeczy ostateczne, czyli liczba zgonów w ogóle. No, bo z tymi „kowidowymi” zgonami widać było, że można toto kształtować jak się chce i kopytko wyszło spod sanitarystycznego fartucha dopiero na bezwzględnej liczbie, w tym wypadku ponadnormatywnych, zgonów. To tam się pokazała istota kowida – nie jego jakaś szczególna zjadliwość, ale szkodliwość naszej reakcji na niego.
Tak samo i dzisiaj. Kiedy już wiemy jak to szło, by zobaczyć jak jest teraz, kto jest za czym i kto się dał przekonać i do której wersji, wystarczy zobaczyć jak idą szczepienia. I w tym względzie jest już pozamiatane. No, nie idzie. Z fali na falę kolejne grupy odpadają. I nic tu nie można poradzić, nawet szczególną kampanią. Ja się parę dni temu dałem wkręcić i straciłem skalp na podszywaniu się pod akcję „Chcę zrozumieć”. Zanim ta ogłoszona wystartowała, jakiś śmieszek się pod nią podszył i zaemulował jej możliwy odjazd, na co się nabrałem, że to na poważnie. Ale jak kampania wystartowała, to wyszło jeszcze bardziej absurdalnie. Jak pisałem – strategia promowania nowej fali szczepień oparta na wiedzy jest dość ryzykowna, skoro właściwie wszyscy już zagłosowali. Strzykawkami.
Ale – wedle wiele razy omawianej tu zasady komunizmu – w miarę postępu sprawa walki szczepionkowej się zaostrza, grono kowidian topnieje, ale jednocześnie eskaluje w absurdzie narracji. Ostatnio wystawiono na licytację koszulkę ministra zdrowia, w której tenże powziął Szczepionkę Drugą. To już jest odjazd. Tak, to po tamtej stronie zbliżamy się do gusła religii Zero-Covid, czyli będzie tam temat narastał, do czasu aż ostatni chory zniknie z powierzchni ziemi. Religia ta ma swoich świętych (kowidocelebryci), męczenników (Rada Medyczna), ewangelię piszą codziennie media, są też powtarzalne rytuały, jak kowidowa komunia (szczepienie), jak widać mamy też relikwie, jakimi stała się chociażby koszulka ministra.
Należy rozumieć, że jest i zbawienie w tej religii, czyli cel tej męki – tuszę, że chodzi o zniknięcie ostatniego chorego, co jest celem uciekającym, jak horyzont, bo wśród chorych przeważają zaszczepieni. A to tak, jakby sama komunia prowadziła na zatracenie.
W sumie po szczepieniach i gasnących ich falach widać, że przepływy są raczej w jedną stronę. Oprócz tych obiektywnych kryteriów widzę wokół siebie ten trend: nie spotkałem NIKOGO, kto by żałował, że się nie zaszczepił. Za to takich, co to się zaszczepili i żałują widzę codziennie. A gros z nich nie przyznaje się do takiej gorzkiej konstatacji, a więc pod spodem buzują jeszcze większe pokłady zawodu. W końcu przyznać się przed obcym (i sobą!), że człek wystawił swoje zdrowie na ryzyko na podstawie kowidowego zabobonu indukowanej paniki, ba – nierzadko naraził swoich najbliższych biernością, a w przypadku dzieci aktywną transmisją ryzyka na bezbronnych – to nie są łatwe konstatacje.
A więc mamy trzy grupy: tych co się nie dali, tych co się dali i żałują, i tych, którzy będą w to brnęli. Pierwsza grupa stoi jak stała, żałujących przybywa, grono kowidian zagorzałych topnieje, w czym „pomagają” statystyki, gdyż ludzie coraz więcej chorują, i coraz więcej ich umiera. Z tym, że o dziwo – słynna „nałóka” jakoś nie chce rozwikłać przyczyn tego alarmującego zjawiska. Co w moim przypadku, i nie tylko moim, budzi oczywiste podejrzenia.
Grupa kowidian topnieje więc, a jako że reprezentuje oficjalną wersję wyznawaną przez władze, będziemy świadkami kolejnych absurdów. I będzie tak jak z tym skalpem, który sobie dałem zdjąć w przypadku akcji „Chcę wiedzieć”. Może i te wieści o koszulce są tylko beką z możliwego odjazdu. A może nie, bo rzeczywistość jest tak absurdalna, że wszystko już do niej pasuje. W końcu odjazdy państwa dysponującego w swym szaleństwie publiczną kasą mogą dojść do narracyjnego absurdu.
Kto bogatemu szaleńcy zabroni?
Czekamy więc na kolejne relikwie: patyczek włożony po raz pierwszy do nosogardzieli premiera, pierwsza strzykawka testująca niemowlę na szczepionkę od prezesa Cessaka, dziesięciotysięczny wniosek o bankructwo firmy w lockdownie od ministra Sasina, ostatni (?) mandat za niemanie maseczki od ministra Kamińskiego, czy zdjęcia z pięciosobowego pogrzebu w Kwarantannie Pierwszej przesłane przez prezesa Pinkasa…
Za Częstochowę gromadzącą wota niech robi tymczasowy szpital na Narodowym. Czy go zamknęli?
Charakterystyczne, że definiując biopower jako zdolność do dzielenia ludzi na tych mających przeżyć i umrzeć, Michel Foucault posłużył się terminem „rasizm” dla opisania uzyskiwanego stanu „socjalnej normalizacji”[1].
Bezpośrednią segregację rasowo-sanitarną obserwowaliśmy w rozwiniętych państwach Zachodu w okresie ograniczeń pandemicznych, obecnie zaś cechy ewidentnie rasistowskie ma biopolityka wdrażana w ramach konfrontacji geopolitycznej, z jej objawami w postaci kryzysu energetycznego i wojny na Ukrainie. Wszystko to skłania do zastanowienia nad urastającymi dziś do rangi przepowiedni przemyśleniami takich autorów, jak Giorgio Agamben, Achille Mbembe i Judith Buttler.
Rozwijający koncepcję Foucault myśliciele skupili się przede wszystkim na śmierci jako skutku decyzji państwowych, siłą rzeczy odnosząc się do najbardziej jaskrawego ich przykładu, tj. wojny, ale także niewolnictwa i zagłady. Konieczne stawały się pytania nie tyle o biopolitykę, co o jej odwrócenie i zarazem ostateczną emanację, nekro/thanatopolitykę[2]. Nieuchronnie refleksja tego typu skupiała się zatem na podstawie klasyfikacji tych żyjących, choć niewartych życia. Dla dalszego rozwoju (?) cywilizacyjnego ludzkości jest to zagadnienie absolutnie kluczowe.
Homo sacer [~ osoba społecznie wykluczona. md]
Sytuacja pandemiczna z jednej strony wydawała się przypominać o roli państwa jako ratownika, skoro jednak kompetencja ta w ogóle wymagała przypomnienia, to widać nie była wcale tak oczywista. A skoro była tak wyjątkowa, mogło to sugerować, że nie wszyscy mogli skorzystać z niej w równym stopniu, a nawet, że w równym stopniu na nią zasłużyli[4]. W sposób oczywisty kwestia ta powróciła w kontekście wojny zachodnio-rosyjskiej (być może niedługo także globalnej), a ponadto można się spodziewać ponownego objawienia homo sacer w ramach dalszej klasyfikacji życia, które może zostać odebrane, choć nie poświęcone przy okazji kryzysu klimatycznego czy transformacji energetycznej.
Czy bowiem odgórnie przyjęte założenie co najmniej 40-procentowego ograniczenia konsumpcji na energię nie brzmi jak zapowiedź wyłączenia nie tylko zbędnych żarówek, ale i biorców prądu i gazu, uznawanych za niegodnych życia czy zbędnych, dokładnie tak, jak było w przypadku nieratowania naprawdę chorych i potrzebujących pomocy w okresie tzw. pandemii?
Biopower stosowana
Nieprzypadkowo pierwotne znaczenie terminu crisis – „Krisis” oznaczało moment, w którym już Hipokrates rozstrzygał czy stan pacjenta uzasadnia podejmowanie dalszych prób ratowania go. W eschatologii chrześcijańskiej zaś tym samym pojęciem określano ostateczne rozstrzygnięcie na temat wiecznego życia lub potępienia w dniu Sądu Ostatecznego[4]. W marcu 2020 roku angielscy lekarze otrzymali instrukcje, by wyraźnie sugerować rodzinom osób niepełnosprawnych, np. pełnoletnich autyków, by podpisywali deklaracje „Do Not Resuscitate” („Nie ratować”)[5]. Swoisty odwrócony triage [decyzje o kolejności leczenia md] w okresie pierwszego lockdownu wprowadzono także w angielskich i szkockich domach opieki, hierarchizując poziomy ewentualnego ratowania życia w przypadku zarażenia SARS-CoV, w zależności od wieku i występowania chorób współistniejących, co autor zbadał przeprowadzając rozmowy z pracownikami. Tym najstarszym spośród pacjentów i chorym na określone choroby współistniejące, w przypadku pozytywnego wyniku testu na COVID nie wolno było podawać nie tylko lekarstw, ale nawet szklanki wody.
Była to również znakomita okazja dla wyliczenia ceny uratowania ludzkiego, np. poprzez dociekanie czy warto za 500 000 funtów na głowę przedłużać życie chorym i starcom o średnio półtora roku[6]. Alternatywa zaś wydawała się jak najbardziej do przyjęcia z punktu widzenia klas uprzywilejowanych: gdy jedni mieli po prostu musieli umrzeć – innym pozostawało… odczuwać pewien smutek z tego powodu[7]. Było to więc praktyczne objawienie nekropolityki i wezwanie do skorzystania z biopower. I tu znowu powracało pytanie jakie kryterium ma decydować, natrętnie podsuwając oczywistość wcześniejszych nierówności wzmocnionych w wyniku agendy neoliberalnej i strategii austerity, zaciskania pasa[8], dziś uzupełnionego zaciskaniem przewodów elektrycznych (i wysadzaniem gazociągów).
Rasizm
Naturalnie sprzężony z nekropolityką stosowaną był i jest przede wszystkim systemowy rasizm zwłaszcza anglosaskich systemów, organizujący pracę, mieszkalnictwo, kontekst społeczny i kulturowy, z którym to bagażem mniejszości rasowe i etniczne znalazły się w realiach kryzysu pandemicznego[9]. Przyjmując szerszą perspektywę, włączającą obszary peryferyjne (np. Europę Środkową) i „intersekcjonalnie adjustując doświadczenia poszczególnych grup przy użycia faktora klasowego”, ale także płci czy wieku – otrzymywaliśmy w miarę dokładny wzorzec globalnej nekropolityki COVIDowej, pozwalającej na niemal niezauważalną eliminację bare life, nagiego życia, wykluczonego z polityki, a następnie poddanego wtórnemu upolitycznieniu w rezultacie oparcia suwerenności o biopolitykę.
Pamiętajmy bowiem, że suwerenem jest tylko ten, kto decyduje o wyjątkach[10]. W omawianych tu przypadkach – o wyjątkach od prawa do życia, dotąd traktowanego jak konstrukt społeczny, bardziej nawet abstrakcyjny od innych zasad, a narastająco napełnionego ponownie realną, przerażającą treścią. Tym samym biopower powróciła do swych podstaw, tych dostrzeżonych przez Foucault w XVIII-wiecznej jeszcze epidemiologii i rozumianych jako „moc zachowania przy życiu lub wtrącania w śmierć”[11].
Takie cechy miały dominujące COVIDowe strategie rządowe, opierające się ewidentnie na realizacji agambenowskiego permanentnego stanu wyjątkowego[12], w którym przetrwanie wymagało nie tylko samouświadomienia sobie własnej buttlerowskiej grievablity, tj. odczuwania życia, które naprawdę było przeżywane[13], ale co więcej – koniecznym stawało się udowodnienie autentyczności tego stanu.
Permanentny stan wyjątkowy
Kryzys pandemiczny był kryzysem kapitalistycznego stylu życia, które z beznadziejnym uporem próbuje powrócić do znanego stanu poprzedniego, choć zarówno kryzys energetyczny, jak i kryzys wojenny wyraźnie wskazują na utrzymywanie „state of exception” i utrwalanie nie tych akurat elementów nowej normalności, na którzy liczyli wierzący w nowy impuls przemiany wychodzący ze stazy COVIDowej. Zamiast zakładanego optymistycznie kryzysu hegemonii[14] – mieliśmy do czynienia raczej z kryzysem modernistycznej suwerenności, skonfrontowanej z globalnie rozszerzoną nekropolityką[15]. Oczywiście, tej przeciwstawiano zbiorowy i wspólnotowy wysiłek wszystkich klas, grup i jednostek mających jeśli nie świadomość, to przynajmniej poczucie, że ich życie jest warte życia, a więc i przeżywane[16]. Nie całkiem zatem świadomie, ale jednak stawiano słaby, acz zauważalny opór polityce lockdownów. Cóż z tego jednak, skoro jedno uzasadnienie permanentnego stanu wyjątkowego zostało płynnie zastąpione kolejnym i tak jak wyjątek konstytuuje regułę, tak w końcu sam staje się regułą.
Jak bowiem decydowano o dostępie do ratowania życia, tak dziś rozstrzyga się o trwaniu bezpośredniego narażenia na śmierć w wyniku podtrzymywanej wszystkimi siłami wojny. A już wkrótce przed nami decyzje podobne do tych przy wyłączanych respiratorach – kto bowiem będzie decydował o redukcji życiodajnej energii, ten będzie życie odbierał, choć nie poświęcał, bo przecież z góry było ono potępione, nagie, biopolityczne.
Obóz
To nie przynależność, ale wykluczenie (nieważne: pandemiczne, wojenne, energetyczne, klimatyczne itd.) zostało potwierdzone jako element konstytuujący zbiorowość. Docelowy zaś biopolityczny paradygmat Zachodu[17] ukierunkowany jest coraz wyraźniej na osiągnięcie stanu normalizacji nie będącego niczym innym niż kacetem, najwyższą dotąd emanacją nekropolityki. Obozem, w którym wykluczenie i przynależność są jednym, granice między prawem a wyjątkiem, między faktem a ustanowieniem zasady zostają już ostatecznie zatarte. Systemowa eutanazja, jaką była polityka COVIDowa, niekończącą się wojna, decydowanie o życiu niewartym życia jednym wyłącznikiem energii – to wszystko symptomy tego samego procesu, wyczuwanego zresztą od kilku dekad. Polityka się kończy, biopower wygrywa.
[1] M. Foucault (2003), „Society Must be Defended”, „Lecture Series at the Collège de France, 1975-76”, str. 62.
[2] A. Mbembe, „Necropolitics”, Durham, NC, 2019, str. 71.
[3] H. Robertson i J. Travaglia, J. (2020), „The Necropolitics of COVID-19: Will the COVID-19 Pandemic Reshape National Healthcare Systems?”, „Impact of Social Sciences Blog” (18 May 2020). Dostępne na: http://eprints.lse.ac.uk/104849/ (dostęp 28 lipca 2022 r.).
[4] G. Agamben, Where Are We Now? The Epidemic as Politics, wyd. 2, Londyn, 2021, str. 53.
[5] A. Mezzadri, (2022), „Social Reproduction and Pandemic Neoliberalism: Planetary Crises and the Reorganisation of Life, Work and Death”, „Organization”, 29(3), str. 379–400, str. 390.
[6] T. Young, T. (2020), „Has the Government Overreacted to the Coronavirus Crisis?”, „The Critic” [online], dostępne na: https://thecritic.co.uk/has-the-government-over-reacted-to-the-coronavirus-crisis/ (dostęp 12 maja 2022 r.).
[7] M. D’Eramo, M. (2020), „The Philosophers Epidemic”, „New Left Review”, 122, dostępne na: https://newleftreview.org/issues/ii122/articles/marco-d-eramo-the-philosopher-s-epidemic (dostęp 12 lipca 2022 r.).
[8] C. J. Lee (2020), „The Necropolitics of COVID-19”, „Africa Is a Country”, dostępne na: https://africasacountry.com/2020/04/the-necropolitics-of-covid-19 (dostęp 10 maja 2022 r.).
[9] T. Sandset, T. (2021), „The Necropolitics of COVID-19: Race, Class and Slow Death in an Ongoing Pandemic”, „Global Public Health”, 16(8-9), str. 1411-1423. Dostępne na: https://doi.org/10.1080/17441692.2021.1906927 (dostęp 12 maja 2022 r.).
[10] C. Schmitt, „Political Theology: Four Chapters on the Concept of Sovereignty”, Chicago, IL, 2005, str. 5.
[11] M. Foucault, „Historia seksualności”, t. I, przeł. B. Banasiak, T. Komendant, K. Matuszewski, Warszawa, 2000, str. 121
[12] G. Agamben, „Where Are We Now? The Epidemic as Politics”, op. cit., str. 84.
[13] J. Butler, „Frames of War: When Is Life Grievable?”, wyd. 3. Londyn, 2016, str. 21-22.
[14] S. Mohandesi i E. Teitelman, „Without Reserves”, w: T. Bhattacharya, (red.) „Social Reproduction Theory: Remaping Class, Recentering Oppression”. Londyn, 2017, str. 37-67.
[15] A. Mbembe, Necropolitics, op. cit., str. 68 oraz C.J. Lee, op. cit.
[16] J. Butler, „Frames of War: When Is Life Grievable?”, op. cit., str. 28-31.
[17] G, Agamben, „Homo Sacer: Sovereign Power and Bare Life”, Stanford, CA, 1998, str. 181, 187.
Niedawno w jednym z postów napisałem, że Rosja z niemal olimpijskim spokojem przyjęła zniszczenie gazociągów zbudowanych z myślą o dostarczaniu gazu bezpośrednio do Niemiec (zawsze będących celem amerykańskich operacji odstraszania i ostatecznie zniszczonych). Z pewnością kłopoty mają w dużej mierze Niemcy, które notabene, zgodnie z umową, wciąż muszą płacić za miliardy metrów sześciennych gazu, którego nie chcą otrzymywać, a dziś już nawet nie mogą. Jednak osąd, że Rosjanie bez reakcji odebrali ową amerykańską akcję militarną (skierowaną w dużej mierze przeciwko własnym niemieckim sojusznikom), jest błędny.
Wczoraj, 5 października, satelity rozpoznawcze NATO obserwujące Ukrainę z jej granic zostały zneutralizowane po tym, jak Rosjanie użyli zaawansowanej, dopiero co opracowanej broni laserowej. W efekcie Zachód utracił możliwość kontroli ruchu części rosyjskiej broni jądrowej oraz znaczną część możliwości kierowania rakietami np. systemu Himars, które bez satelitów są w istocie jedynie starymi katiuszami.
Według ekspertów-analityków, rosyjskie wojsko wykorzystało do unieszkodliwienia satelitów nowy system laserowy Peresvet, tj. broń laserową, która jest w stanie unieszkodliwić samoloty, drony i satelity w odległości do 1500 kilometrów, co jest dystansem więcej niż wystarczającym do oślepienia satelitów szpiegowskich, których orbita zazwyczaj wynosi od 400 do 900 kilometrów.https://en.wikipedia.org/wiki/Peresvet_(laser_weapon)
Niestety, Moskwa nie może zrobić nic więcej niż wysyłać sygnały do kompleksu imperialnego, który już całkowicie stracił rozum i którego reakcje są obecnie nieprzewidywalne z punktu widzenia racjonalności. Ale ponieważ w Pentagonie, przynajmniej jeszcze kilka miesięcy temu, istniały wątpliwości co do skuteczności nowej rosyjskiej broni, oto nadchodzi odpowiedź. Lecz to, jak sądzę, może mieć teraz niewielkie znaczenie, zarówno dla europejskiego środowiska politycznego, które zgodziło się na dokonanie samobójstwa całej gospodarki kontynentalnej, byle tylko być posłusznym swemu panu, jak i dla wielkiej masy obywateli, którzy są całkowicie nieświadomi owych technologicznych i militarnych realiów, a którzy tak czy inaczej wydają się nie posiadać zdolności do reagowania w obliczu własnej ruiny. https://ilsimplicissimus2.com/2022/10/06/satelliti-nato-accecati/
……………………………………
Dziwne słupy światła na niebie europejskiej części Rosji
Wieczorem 4 października 2022, w kilku rosyjskich regionach jednocześnie, zauważono niezwykłe zjawisko na niebie. Obserwatorzy przedstawiają różne wersje tego, co widzieli. Na przykład, sugerowano, że jest to dzieło antysatelitarnej broni laserowej. Zaś w Biełgorodzie, nietypowe światło wzięto za reflektory obrony powietrznej.
„Rozszczelnienie” gazociągów NordStream 1 i NordStream 2 przez „nieznanych sprawców”, a także ogłoszenie przez zimnego ruskiego czekstę Putina włączenia do Federacji Rosyjskiej obwodów donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego przyćmiło inne wydarzenia minionego tygodnia, ale chyba niesłusznie. „Rozszczelnienia” bowiem musiało dokonać „państwo” – przynajmniej tak twierdzą Szwedzi, którzy pierwsi wykryli, że coś się stało. Ale, skoro „państwo”, to nieprędko dowiemy się – które – albo nie dowiemy się tego nigdy. Państwa bowiem są najgroźniejszymi organizacjami przestępczymi, które strzegą swoich tajemnic lepiej, niż Cosa Nostra. Ta sytuacja sprzyja rozmaitym domysłom, a charakterystyczne jest, że każdy domyśla się tak, jak mu dyktuje – chciałem napisać: serce – ale państwa nie mają serca, tylko interesy – więc jak mu dyktuje interes.
Wielu państwom interes dyktuje kierowanie podejrzeń w stronę Rosji, która „zdolna jest do wszystkiego”. Skoro kazano nam wierzyć, że po zajęciu elektrowni atomowej, w Zaporożu natychmiast zaczęła ostrzeliwać ją z armat, to dlaczego mielibyśmy nie uwierzyć, że „rozszczelniła” gazociągi, w które włożyła sporo pieniędzy i z którymi wiązała rozmaite nadzieje? Credo quia absurdum – wierzę, bo to niedorzeczne – miał powiedzieć Tertulian podczas dyskusji z greckimi filozofami.
Rzeczywiście – skoro tylu ludzi uwierzyło w globalne ocieplenie; że jest zimno, bo jest ciepło, albo, że istnieje 77 płci, to dlaczego nie mieliby uwierzyć w inne rzeczy, zwłaszcza gdy zobaczą to w telewizji? Zwracam uwagę, że to naukowe odkrycie w dziedzinie płci stosunkowo łatwo jest sprowadzić na ziemię, bo wystarczy poprosić przedstawicieli wszystkich 77 płci, żeby zdjęli dessous i rozchylili uda – ale nie słyszałem, by jakiś naukowiec zaryzykował taki eksperyment.
W tej sytuacji „jak grzyb trujący i pokrzywa”, pleni się „nauka przodująca” – jak Józef Stalin nazywał fantasmagorie Trofima Łysenki, a u jej boku rozkwita przodująca publicystyka. Co do anektowania wspomnianych obwodów do Federacji Rosyjskiej, to było to do przewidzenia od samego początku, to znaczy – od „Majdanu” w roku 2014, kiedy to Amerykanie sypnęli 5 miliardami dolarów na wyłuskanie Ukrainy z rosyjskiej strefy. Putin od razu skorzystał w okazji, że ustanowiony na szczycie NATO w Lizbonie 20 listopada 2010 roku polityczny porządek w Europie został przez prezydenta Obamę wysadzony w powietrze, żeby wziąć sobie Krym i otworzyć w organizmie państwowym Ukrainy dwie krwawiące rany w postaci zbuntowanych obwodów: donieckiego i ługańskiego, do który obecnie dołączyły dwa kolejne, finalizując w ten sposób kolejny etap rozbioru tego państwa. To jest – jak dotąd – jedyny skutek „Majdanu” – jeśli oczywiście nie liczyć wielo- milionowej rzeszy uciekinierów, zabitych i rannych oraz dewastacji gospodarki i przejścia całego państwa już nie na finansową kroplówkę, tylko na finansową transfuzję Zachodu, który jednak zaczyna wykazywać pewne zniecierpliwienie amerykańskim dokazywaniem w Europie.
W tej sytuacji pogróżki prezydenta Zełeńskiego, że chciałby przyjęcia Ukrainy w trycie pilnym do NATO, nie wyglądają na realistyczne, zwłaszcza gdy uświadomimy sobie, iż art. 10 traktatu waszyngtońskiego wymaga jednomyślności wszystkich członków Sojuszu w przypadku przyjmowania nowego państwa, które poza tym musi spełniać rozmaite warunki, ale o to mniejsza. Skoro takie np. Niemcy ociągają się z dostawami broni na Ukrainę, to tym bardziej nie będą w podskokach zgadzały się na przyjęcie jej do NATO. Podobnie Wiktor Orban, który uważa, że sankcje, którymi państwa NATO na żądanie USA obłożyły Rosję, bardziej szkodzą gospodarce europejskiej, niż rosyjskiej. Skoro Turcja miała wątpliwości co do Szwecji i Finlandii, które hołubiły kurdyjskich emigrantów, to dlaczego Niemcy, Francja, czy Węgry nie mogłyby mieć wątpliwości co do Ukrainy? Co tu ukrywać; Ukraina została przez swoich serdecznych przyjaciół wkręcona w rosyjską maszynkę do mięsa, podobnie jak w 1939 roku Polska przez Wielką Brytanię została wkręcona w niemiecką i sowiecką. Po ludzku można Ukraińcom współczuć, ale z drugiej strony niepodobna nie zauważyć, że „sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało” – jak to przy demokracji.
A w ogóle, to wypada w związku z tym przypomnieć przypadek Kosowa, gdzie dla doraźnych interesów niemieckich, w imię których trzeba było rozebrać Serbię, wymyślono nawet specjalny naród Kosowerów, których protektorem został nasz słynący z „postawy służebnej” Tadeusz Mazowiecki zwany Mazowerem. Jak wiadomo, Serbia została rozebrana, podobnie jak obecnie – Ukraina – przy niejakiej pomocy NATO. W ten sposób stworzony został precedens, z którego teraz skorzystał ruski czekista Putin, podobnie jak w 1940 roku Józef Stalin w przypadku republik bałtyckich. To, że wiele państw Kosowa nie uznaje, w niczym Kosowerom nie przeszkadza, chociaż niewątpliwie musi być im przyjemnie, że Polska niepodległość Kosowa w podskokach uznała.
Ale ta cała kotłowanina może mieć znacznie mniejsze znaczenie od wyników wyborów we Włoszech, których zwycięzcą została pani Georginia Meloni – najpewniejsza kandydatka na nowego premiera. Wygłosiła ona przemówienie, w którym w punktach, wyjątkowo jasno wyłożyła swoje credo: za czym jest i przeciwko czemu. Jest to manifest powrotu do normalności i do korzeni cywilizacji łacińskiej, dewastowanej obecnie przez komunistycznych rewolucjonistów, którzy podczas „długiego marszu” obleźli europejskie i amerykańskie instytucje.
Tak jasno postawić sprawy nie odważyłby się żaden europejski, ani amerykański eunuch w obawie, że michniki zrobią z niego marmoladę. Ale pani Meloni najwyraźniej michników się nie przestraszyła, tylko mówi jak jest, a być może również – jak będzie. Ciekaw jestem jak długo starczy jej tej odwagi, bo przy tworzeniu rządu będzie musiała wchodzić w rozmaite, najczęściej zgniłe – kompromisy, dla których można znienawidzić demokrację, która obecnie już nie wyłania przywódców, tylko seryjnie produkuje eunuchów. Jeszcze ciekawsze zatem jest to, czy włoski przykład pobudzi inne europejskie narody, skazane przez włoskiego komucha Spinellego na zagładę i strząsną z siebie pasożyty, które ich oblazły, czy też trwożnie będą oczekiwały likwidacji włoskiego eksperymentu.
Krótko mówiąc – chodzi o to, czy włoskie wybory są jaskółką zapowiadającą nową wiosnę Europy, czy przeciwnie – są to są – jak mówił Stanisław Ignacy Witkiewicz – „los ultimos podrigos” gnijącej łacińskiej cywilizacji. Czyż to nie ważniejsze od rozszczelnionych gazociągów, czy nawet – od rozbioru Ukrainy, który przecież nietrudno było przewidzieć?
Poniżej zamieszczam parę cytatów z ostatnich wywiadów z Jakobem Rothschildem, gdzie nie owija on planów NWO w bawełnę. Oni zawsze mówią prawdę.
==================
“Widzimy przyszły świat, w którym nie ma wystarczająco dużo do dystrybucji, a więc musimy nauczyć się najpierw kontrolować go, a następnie dzielić się tym, co jest, w sposób, który uważamy za najbardziej korzystny dla tych, których wybierzemy do władz. Po to właśnie jest władza”.
– “Jeśli ludzie pozwolą, aby takie szczepionki dostały się do ich własnych ciał i ciał ich dzieci, aby dostosować się i być równym z “wszystkimi”, to z pewnością nie będą mieli oporów, aby ich bogactwo, wykorzystanie zasobów i styl życia również zostały wyrównane.”
“Wszyscy muszą zrobić to samo. We wszystkich promowanych przez nas narodach komunistycznych powszechne jest przekonanie, że dla “równości”, dla pożądanego i planowanego “zrównania” w tym nowym porządku, dla tego, by ludzie mieli to samo w swoich potrzebach i pragnieniach. Dlatego wszyscy muszą być psychologicznie wyszkoleni do wykonywania tych samych poleceń”
“Programy powszechnych szczepień nie tylko otwierają drzwi do kontroli zachowań poprzez modyfikację i wzmocnienie genów, ale co ważniejsze dla obecnej operacji,. Psychologiczna kontrola zachowań za pomocą szczepionek jest jeszcze bardziej fundamentalna. Niezależnie od tego, czy szczepionki są niepotrzebne i bezużyteczne z punktu widzenia wirusa, czy nawet szkodliwe dla wielu, są one najbardziej zunifikowaną i zgodną bronią psychologiczną, jaką kiedykolwiek wymyślono w celu kontrolowania ludzkich zachowań.” –
“To, co was martwi, to metody, których używamy do rozwiązania tych problemów, a które nazywacie “totalitarnymi” i “komunistycznymi”. Dla nas to tylko abstrakcyjne słowa jak “prawda”, “wolność” i “sprawiedliwość”, a w każdym kryzysie ludzie działają głównie na emocjach, a nie na rzeczywistych faktach, krytycznym myśleniu i rozsądku.” – twierdzi Jakob RothschidJ
======================= Jakob Rothschild to człowiek, który może pozwolić sobie na wszystko, w tym na publiczne głoszenie celów NWO. Mówi prawdę, bo według niego i jego bliskich prawda nie ma już żadnego znaczenia.
Na trupie Polski wejdziemy do Moskwy – Tomasz Jankowski
Nieco już trąci myszką „bardziej nienawidzą Rosji niż kochają Polskę” Romana Dmowskiego, ale fraza ta jest nie tylko warta przywołania, lecz należy ją zaktualizować.
Podwójna naiwność
Jeżeli bowiem w polskiej przestrzeni publicznej, ze strony obozu władzy, pojawiają się wezwania do „zwycięstwa Ukrainy za wszelką cenę” czy nawet ściągnięcia do Polski amerykańskiej bomby atomowej, to znaczy że władze w Warszawie zupełnie serio rozpatrują opcję dołączenia III RP do wojny. I to nie w formie zaplecza terytorialno-materiałowego, jak obecnie, ale jako „pełnoprawny uczestnik konfliktu zbrojnego”.
Te rachuby opierają się o podwójną naiwność. Po pierwsze na wierze w ukraińskie środki masowego przekazu, które po kilka razy dziennie potrafią (dez)informować o (p)odbijaniu przez Kijów tej samej rosyjskojęzycznej miejscowości i grają na cel nadrzędny, jakim jest utrzymanie wsparcia kolektywnego Zachodu dla Ukrainy. Wiara w ten obraz jest w Polsce narzucana siłą i nie zadaje się pytań o to czy aby na pewno dostępne wiadomości są prawdziwie. Z tego zaś wysuwany jest wniosek, że owszem Rosję można niewielkim wysiłkiem pokonać.
Chcą eskalacji
I rzecz druga, nieuleczalna. Warszawa chyba poważnie wierzy, że eskalacja konfliktu Polsce służy, bo zwiększa możliwość wejścia do wojny NATO. Nic oczywiście na korzyść takiej tezy nie świadczy – Amerykanie dalej utrzymują przecież niewielkie siły w bezpośredniej granicy strefy NATO i konfliktu na Ukrainie, ich wypowiedzi są dosyć ostrożne, a imperatywem powtarzanym przez Joe Bidena czy Antony’ego Blinkena jest „uniknięcie wojny z Rosją”. Nic to. Polscy jastrzębie chętnie to sprawdzą. Na sobie. A właściwie na nas, zwykłych Polakach.
Dziennikarze reżimowi, ale także ci z koncesjonowanej opozycji, nie zamierzają jednak o nic pytać. Ukontentowani swoim statusem, wierzą chyba, że nie ma sensu wylądować na półce „prorosyjskich”, bo przecież troska o losy Polski jest tak dzisiaj określana. To kompletny upadek etosu, ale o tym innym razem.
Kosztem ruin i zgliszcz
I wreszcie, elementarne: w Polsce trudno jakoś przychodzi nam do głowy, że nawet jeśli kijowska propaganda to krynica prawdy, a Waszyngton gotowi się do wojny z Rosją, zaś NATO ją zwycięży – to przecież po Polsce i tak zostałoby w takim wypadku morze ruin. I to całkiem możliwe, że po broni atomowej.
Radość z „wzięcia Moskwy”, nie byłaby więc w żadnym wypadku naszym udziałem. W trzeciej wojnie światowej bylibyśmy w najlepszym razie „zasobem”, w najgorszym zaś „koniecznym kosztem”. To faktycznie mógłby być „bój nasz ostatni”, a hekatomba Powstania Warszawskiego czy innych samobójczych zrywów narodu, zostałaby praktycznie wymazana z historii opowiadanej przez bezprecedensowy przykład narodowego samounicestwienia w imię wsparcia ambicji części elit kraju sąsiedniego.
Tomasz Jankowski
Za: Mysl Polska – myslpolska.info (6-10-2022) | https://myslpolska.info/2022/10/06/jankowski-na-trupie-polski-wejdziemy-do-moskwy/
Super Broń (Broń Energetyczna) do wywoływania trzęsień ziemi, osuwisk, zapadlisk, lawin śnieżnych i wybuchów wulkanów
Morteza Sheshpari – Wydział Inżynierii, Katedra Inżynierii Geotechnicznej, Uniwersytet w Ottawie, ON, Kanada (rok 2018)
Streszczenie
Wojsko i służby wywiadowcze wykorzystują różne rodzaje broni energetycznej. Zastosowanie broni energetycznej obejmuje szeroki zakres, w tym telepatię syntetyczną, modyfikowanie zachowań personelu wojskowego w oddziałach własnych lub w odziałach wroga. Modyfikowanie zachowania za pośrednictwem broni zamontowanej na śmigłowcach, samolotach, zainstalowanej na Ziemi lub na krążących wokół Ziemi satelitach może spowodować lęk w oddziałach wroga. Indukowanie takich trybów behawioralnych jak zwiększona pewność siebie u własnych żołnierzy podczas wojen może być również celem ich użycia.
Wszystko to odbywa się poprzez wysyłanie sygnałów ULF do czaszki i ciała ludzkiego, co pozwala manipulować układem nerwowym. Mózg zamknięty jest w czaszce, która zawiera w części usznej minerały kalcytowe, w tym kryształy o wysokim potencjale rezonansowym. https://pl.frwiki.wiki/wiki/Ultra_basse_fr%C3%A9quence
Mogą używać technologii głos-czaszka z dużej odległości, aby porozumiewać się między personelem wojskowym poprzez telepatię syntetyczną. Mózg jest w stanie wytwarzać wiele sygnałów elektrycznych, które można zidentyfikować poczas badania EEG mózgu. Broń energetyczna – poprzez rezonowanie czaszki, kości uszu i pobudzanie systemu neuronowego organizmu oraz zmianę naturalnej częstotliwości elektrycznej mózgu – może również powodować sny syntetyczne lub koszmary u wybranych osób w celu kontroli (ich) umysłu, programując daną osobę na następny dzień.
Oprócz wspomnianych rodzajów broni energetycznej, opracowano inne jej rodzaje, które nazywam Super Bronią; mogą one być używane do wywoływania trzęsień ziemi, powodowania erupcji wulkanów, produkowania osuwisk i zapadlisk lub lawin śnieżnych. Mogą one również rezonować budynki zbudowane głównie z betonu, który zawiera wewnątrz rezonujące kryształki piasku i żwiru, a ostatecznie zawalić betonowy budynek poprzez jego spękanie. Najważniejszym zadaniem jest tutaj uzyskanie częstotliwości rezonansowej rozpadu budynku z uwzględnieniem zastosowanych w nim prętów stalowych. Główny nacisk w tym artykule położony jest na zastosowanie super broni powodującej katastrofy na Ziemi.
Wstęp
HAARP, czyli High Frequency Active Auroral Research Program powstał jako program badań jonosfery; sponsorowany jest w równym stopniu przez Siły Powietrzne USA, Marynarkę Wojenną USA, Agencję Zaawansowanych Projektów Badawczych Obrony (DARPA) oraz Uniwersytet Alaski w Fairbanks. Głównym celem tegoż projektu jest badanie jonosfery i zbadanie możliwości zainstalowania technologii wzmacniania jonosfery na potrzeby łączności radiowej oraz rozpoznania.https://en.wikipedia.org/wiki/High-frequency_Active_Auroral_Research_Program
HAARP (rys. 1 i 2) to nadajnik o dużej mocy i wysokiej częstotliwości stosowany do badania jonosfery. Urządzenie nadawcze o dużej mocy (IRI) pracuje w paśmie wysokiej częstotliwości (HF). Zadaniem IRI jest krótkotrwałe stymulowanie wybranego obszaru jonosfery. Dodatkowe przyrządy to radar VHF i UHF, magnetometr fluxgate,digisonde (przyrząd do sondowania jonosfery) oraz magnetometr stymulacyjny, które służą do badania zjawisk fizycznych zachodzących w części wzburzonej.
Wiele filmów, wywiadów i dyskusji zostało zamieszczonych na stronach internetowych i na youtube, według których HAARP jest używany do modyfikacji pogody, takich jak tworzenie burz i huraganów. Huragan Katrina i silne burze na Florydzie i w Teksasie były wynikiem manipulacji pogodowych. Można postawić hipotezę, że głównymi przyczynami indukowania huraganów i nawałnic jest stymulowanie gospodarki USA poprzez budownictwo i przemysł ubezpieczeniowy oraz depopulacja biedoty. Z powodu braku wiedzy i zrozumieniamechanizmów,mniej mówi się o zdolności HAARP i innych superbroni (broni energetycznej) do wywoływania trzęsień ziemi, osuwisk, zapadlisk, lawin śnieżnych i aktywacji wulkanów. Nawet osoby wtajemniczone nie są w stanie wyjaśnić i zrozumieć wszystkich aspektów owych projektów. Tajne projekty prowadzone w takich miejscach jak Los Alamos National Laboratory, US Air Force, Area 51 itp. są utajnione, a zatrudnieni tam pracują wyłącznie nad specyficzną częścią projektu, nie wiedząc co robią pozostali koledzy w innym pokoju. Następnie wszystkie wyniki są składane w całość przez specyficzne osoby bez znajomości szczegółów, a produktem końcowym jest super broń lub broń energetyczna. Produkt końcowy przypomina zamknięty kod źródłowy programu Windows, którego operatorzy używają na podstawie poleceń otrzymanych z góry, nie znając napływających wyników.
Rysunek 1: Obiekt HAARP na Alasce
Rysunek 2: Radar morski X-Band HAARP (SBX)
Mechanizm aktywacji uskoków tektonicznych przez superbroń
Kluczowym kryształem tworzącym pasy górskie i szczeliny uskokowe, znajdujące się w płytach tektonicznych, jest kwarc (występujący w znacznej ilości w skałach magmowych, metamorficznych i osadowych) oraz kalcyt (głównie w skałach osadowych). Te dwa typy kryształów zostały zorganizowane w strukturę heksagonalną i wykazują znaczny potencjał rezonansowy za sprawą ich heksagonalnej struktury. Zależność pomiędzy dużymi ilościami kwarcu a trzęsieniami ziemi została zbadana przez Lowrey’a i Pérez-Gussinyé, a praca ukazała się w Nature Journal, 2011. Minerały kwarcowe i kalcytowe generują rezonans w wyniku nieregularności magnetosfery i modyfikacji sąsiednich częstotliwości elektromagnetycznych (EMF), w szczególności fal o ekstremalnie niskiej częstotliwości (ELF ). Zmiany w magnetosferze Ziemi mogą być wynikiem przyczyn naturalnych, takich jak efekt promieniowania w układzie słonecznym, lub spowodowanych przez człowieka, co może nastąpić w wyniku użycia broni superenergetycznej. Zmiany te mogą powodować rezonans we wspomnianych kryształach heksagonalnych prowadzący do trzęsień ziemi (Patrz filmy 1 i 2).
Rozproszenie pęknięć w uskokach sejsmicznych będzie się tworzyć zgodnie z fraktalnym wzorem geometrycznym (co widać na matrycach piaskowych w filmie 2) https://pl.wikipedia.org/wiki/Fraktal. Oznacza to powstawanie i aktywację mikroszczelin w mniejszej skali, co powoduje powstawanie lub stymulację makroszczelin i ostatecznie przemieszczanie się linii uskokowych w dominującym kierunku. Rezonans kwarcu lub kalcytu może indukować małe pęknięcia wiązań i tworzyć mikroszczeliny, które aktywują większe uskoki kontynentalne i oceaniczne, wywołując trzęsienia ziemi.
Główny materiał wypełniający w centrum uskoku lub w ścianach szczelin w aktywnych uskokach składa się z wyżłobień i brekcji, które zawierają znaczną ilość kwarcu. Wypełniacze te działają jak smary i odgrywają ważną rolę w aktywacji uskoków. Zazwyczaj tzw. uskoki normalne są aktywowane łatwiej niż uskoki odwrócone i przeuwcze. Jednakże jeśli strefa trzęsienia ziemi składa się z różnych typów kompleksów uskoków, to ruchy uskoków normalnych zainicjują ruch uskoków odwróconych i przesuwczych. HAARP i inne super bronie energetyczne mogą modyfikować własne zainstalowane układy antenowe w określonym układzie geometrycznym i promieniować ELF lub ULF do jonosfery na określonej wysokości, które ostatecznie przekazują z powrotem na powierzchnię Ziemi i i uruchamiają rezonans materiałów uskokowych w celu ich aktywacji i wywołania trzęsienia ziemi.
Video 1: Jak wywołać trzęsienie ziemi za pomocą anteny ELF i HAARP
WRĘCZ ZASKAKUJĄCE VIDEO 2: Eksperyment rezonansowy na cząstkach piasku pokazujący, że niektóre minerały są podatne na rezonans przy niskich częstotliwościach, tworząc podczas rezonansu geometrię fraktalną.
Prekursory magnetyczne trzęsień ziemi zarejestrowane z kosmosu, wskazujące na indukcję super-bronią
Pole magnetyczne Ziemi jest wytwarzane głównie przez ocean stopionego, wirującego, płynnego żelaza znajdujący się w zewnętrznym jądrze Ziemi – 3000 km pod powierzchnią planety. Wytwarza on prądy elektryczne porównywalne z dynamem, a w konsekwencji stale zmieniające się pole elektromagnetyczne.
Wykrycie aktywności elektromagnetycznej poprzedzającej rozpad uskoku lub erupcję wulkanu, było z reguły oceniane jako prosta i funkcjonująca technika wykrywania aktywności skorupy ziemskiej. Występowanie zdarzeń sejsmiczno-elektromagnetycznych zostało zaproponowane jako obiecujące zjawisko dla krótkoterminowej prognozy trzęsień ziemi. prognozy. Misja «Swarm» dostarczyła największych, najnowocześniejszych badań pola geomagnetycznego i jego sekwencyjnego rozwoju, które pomagają w nowych identyfikacjach systemu ziemskiego. https://en.wikipedia.org/wiki/Swarm_(spacecraft)
«Swarm» został zainicjowany w roku 2010 przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA). Niespójności geomagnetyczne przed trzęsieniami ziemi powstają w wyniku chwilowego istnienia materiałów silnie przewodzących, towarzyszących trzęsieniom ziemi lub w wyniku istnienia prądu elektrycznego obok uskoków.
Rysunek 3 pokazuje różnice w wielkości wzmocnienia i zaniku ziemskiego pola magnetycznego pomiędzy sierpniem 2009 a styczniem 2010 pozyskane przez misję ESA «Swarm». Obszary, w których zmiany pola magnetycznego wyhamowały są przedstawione na niebiesko, natomiast obszary, w których zmiany przyspieszały są przedstawione na czerwono. Na przykład, wahania pola zmniejszyły się w pobliżu Afryki Południowej, ale wzrosły nad biegunem południowym i Haiti. Kraj Haiti na rysunku 3 pokazuje gwałtowne lokalne zmiany pola w kolorze jasnoczerwonym, co jest związane z trzęsieniem ziemi na Haiti w styczniu 2010 roku o magnitudzie siedem (Mw=7). Spowodowało ono 300 tysięcy ofiar. Można wywnioskować, że obszar ten został namierzony przez super promieniowanie ELF-ULF (broń energetyczna) w celu aktywacji uskoku tektonicznego.
Rysunek 3: Zmiany pola magnetycznego Ziemi w pobliżu Haiti w czasie trzęsienia ziemi, uzyskane z misji Swarm – patrz czarna strzałka w kierunku koloru jasnoczerwonego (źródło: DTU space; program kosmiczny duńskiego uniwersytetu technicznego).
Zmiany pola magnetycznego czyli prekursory trzęsienia ziemi w Tohoku widziane z kosmosu przez misję Swarm są również widoczne na rysunku 4 w okresie od lipca 2010 do lipca 2011. Okres ten obejmuje czas przed i po megatrzęsieniu ziemi w Tohoku o magnitudzie dziewięć (Mw=9), które spowodowało katastrofę w Fukushimie i kolejne 15 000 ofiar w marcu 2011 roku.
Nieregularności w polu magnetycznym są na ogół odnotowywane przez stacje rejestrujące przed trzęsieniem ziemi. Informacja o dziwnym wzorze w zarejestrowanym geomagnetycznym śladzie dobowym składowej Z wskazywała na nadzwyczajne zdarzenie rozgrywające się wewnątrz 3-letniego zarejestrowanego normalnego tła.
Wywnioskowano, że owa nieregularność nie jest wynikiem globalnych turbulencji geomagnetycznych, ale jest praktycznie związana z trzęsieniem ziemi Mw=9.0 w Tohoku.
Z mapy Swarm wynika, że wahania pola magnetycznego w pobliżu regionu Tohoku zaczęły przyspieszać (kolor czerwony) na kilka miesięcy przed trzęsieniem ziemi.
Owe nieregularności w polu magnetycznym zostały udokumentowane również przez stacje naziemne. Geomagnetyczne zmiany dobowe dla składowej Z mogłyby być zasadniczo blokowane przez niejednorodne strumienie w jonosferze, gdzie te prądy i sytuacja mogła trwać przez zaledwie kilka dni.
Oznacza to, że region Tohoku został obrany na cel przez superbroń, w celu wywołania trzęsienia ziemi i niestabilności gospodarczej w Japonii, trzeciej co do wielkości gospodarki świata i poważnego eksportera. Informacje o dalszych trzęsieniach ziemi o magnitudzie od 4 do 9 zostały pozyskane z bazy danych trzęsień ziemi NOAA i są zaproponowane na Rysunku 4 do oceny regionów podatnych na trzęsienia ziemi..
Rysunek 4: Zmiany pola magnetycznego Ziemi w okresie wystąpienia trzęsienia ziemi w Tohoku, zarejestrowane przez misję Swarm. Uwaga: Trzęsienie ziemi w Tohoku (marzec 2011) zostało pokazane na rysunku dotyczącym kwietnia. Porównać z majem i lipcem 2010 (źródło: DTU space; program kosmiczny politechniki duńskiej).
Fale emisyjne ULF mogą być zidentyfikowane w większej odległości epicentralnej dla trzęsień ziemi o szacowanej magnitudzie 6 lub wyższej i mogą rozchodzić się w kanale jonosfery Ziemi na duże odległości. Wspomniane promieniowanie ULF propaguje się przed trzęsieniem ziemi w dłuższych okresach czasu związanych z nieregularnościami tworzonymi przez strumienie jonosfery trwające zaledwie kilka dni. Anomalie geomagnetyczne, zawierające emisje ULF, mogą być udokumentowane w stacjach naziemnych, a także nowo wykryte z kosmosu dzięki misji Swarm. Są to bardzo korzystne prekursory do prognozowania trzęsień ziemi w okresach bliższych czasowi wystąpienia trzęsienia. Pomimo, że dane z przestrzeni kosmicznej badane przez Swarm obejmują ogromne obszary, to jednak poprzez połączenie ich z danymi ze stacji naziemnych można uzyskać jeszcze bardziej precyzyjną prognozę trzęsień ziemi.
Czy wulkany i superwulkany mogą być aktywowane przy pomocy superbroni?
Odpowiedź brzmi: tak. Autor przeprowadził badania podstawowe nad mechanizmem aktywacji wulkanów przez superbroń, ale przerwał je ponieważ zrezygnował ze zdobywania tajemnic, które mogą spowodować ogólnoświatowe kataklizmy (które wydają się bardziej niebezpieczne i przypominają dzień zagłady w przeciwieństwie do trzęsień ziemi, które zdarzają się i mają wpływ na skalę lokalną).
W kilku słowach, aktywacja wulkanu przez superbroń następuje w wyniku kombinacji lewitacji minerałów zawierających żelazo i magmę przy użyciu magnetyzmu pochodzącego z wnętrza gór, zatłoczenia dostępnej przestrzeni przez parę wodną pod ciśnieniem i popiół, co można opisać mechaniką płynów, a ostatecznie prowadzi do erupcji popiołu i stopionej magmy w przestrzeń.
Czy osuwiska, zapadliska i lawiny śnieżne mogą być spowodowane superbronią?
Odpowiedź brzmi: tak. Jak widać w odpowiedzi cząsteczek piasku na rezonans ELF-ULF (Video 2), zmieniają one wzór w zależności od zakresu częstotliwości, co ma miejsce w kształtach geometrii fraktalnej. Większość gleb w niektórych miejscach składa się z cząstek piasku, które zawierają sześciokątne kryształy takie jak kwarc i kalcyt. Nawet jeśli cząstki gliny lub mułu są obecne w formacji glebowej, rezonans wspomnianych kryształów może spowodować mikropęknięcia z powodu utraty wytrzymałości na ścinanie i rozwinąć się w większej skali do zsunięcia się zbocza (Land slide). Podobna analogia dotyczy zapadlisk wywołanych przez superbroń (Fig.5 i Fig.6), które wystąpiły w Ottawie na Rideau Street i w Fukuoka w południowo-zachodniej Japonii. W tych scenariuszach, rezonans cząstek gruntu powoduje utratę wytrzymałości na ścinanie i osiadanie. Cząstki śniegu są zwykle utworzone z kryształów śniegu, które mają strukturę heksagonalną; rezonans i wibracje sprowokowane przez fale ULF mogą wywołać lawinę śnieżną, która zdarzyła się w Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie kilka lat temu. temu.
Rysunek 5: Gigantyczne zapadlisko w centrum Ottawy, Kanada, na Rideau Street wywołane przez
super broń (Image credit: theobserver.ca)
Rysunek 6: Gigantyczne zapadlisko w Fukuoka w południowo-zachodniej Japonii wywołane przez superbroń (Image credit: Time.com)
Cele, które można osiągnąć z wywoływania trzęsień ziemi przy pomocy superbroni
Minął już prawie rok, kiedy największa bomba Stanów Zjednoczonych, nazwana matką wszystkich bomb, została przetestowana w górskim regionie Afganistanu. Generalnie, różne cele można osiągnąć poprzez wywołanie trzęsień ziemi za pomocą super broni. Testowanie skali wywołanych trzęsień ziemi i ich zniszczeń w różnych litologiach, mechanizmach uskokowych i krajach docelowych może być jednym z nich. Jednak głównym zadaniem jest uzyskanie przewagi w skali militarnej przez zaawansowaną technologię i wywołanie strachu u wrogów. Z drugiej strony może być wykorzystana do wojny ekonomicznej, handlowej i ukrytej destabilizacji krajów poprzez ich zniszczenie i uzyskanie kontraktów na odbudowę z zapewnieniem korzyści ekonomicznych w tychże krajach. Inne powody, które przyszły mi do głowy, choć trudno je zaakceptować, to wyludnienie biednych krajów o niskim wkładzie w równowagę światową, które można dostrzec w agendzie Illuminatów; przykładem może być trzęsienie ziemi na Haiti, które miało miejsce w najbiedniejszym kraju kontynentu amerykańskiego (patrz tabela 1).
Tabela 1: Przypuszczalna lista trzęsień ziemi które zostały wywołane przez superbroń (broń energetyczną) wraz z możliwą przyczyną jej użycia.
Wnioski: Dobre, złe i paskudne skutki stosowania superbroni dla spowodowania zmian systemu Ziemia
Superbronie do wywoływania trzęsień ziemi i aktywowania wulkanów, jakkolwiek rozwinęły się w celu wzmocnienia strategicznej równowagi sił w jednym lub dwóch krajach, to jednak mogą być wykorzystywane z różnymi skutkami. Dobrym zastosowaniem tych superbroni może być wywołanie niewielkich lub umiarkowanych trzęsień ziemi na obszarach podatnych na trzęsienia ziemi, aby uwolnić nagromadzone w uskokach naprężenia i zapobiec dużym i katastrofalnym trzęsieniom ziemi. Złe zastosowanie tych broni, jak wspomniano, może być używane do prowadzenia wojny gospodarczej i handlowej oraz destabilizowania wrogich krajów. Paskudne zastosowanie tej broni, które mieści się w agendzie illuminatów, to wyludnienie Ziemi poprzez wywołanie trzęsienia ziemi w wielkich miastach, zwłaszcza w krajach trzeciego świata, oraz aktywacja wulkanów i superwulkanów, co przypomina Dzień Zagłady, o którym wszyscy na świecie słyszeli z propagandy religijnej lub tej kontrolowanej przez Illuminatów. http://themillenniumreport.com/wp-content/uploads/2019/01/Sheshpari-Paper-Direct-Energy-Weapons-Inducing-Earthquakes..pdfhttps://www.semanticscholar.org/paper/Super-Weapons-(Energy-Weapons)-for-Inducing-Snow-Sheshpari/39e901c30f432cad305ffff6883b45d6af6cca36(przekład automatyczny)
Podczas Międzynarodowej Konferencji „Europe-Poland-Ukraine. Rebuild Together” zorganizowanej przez Związek Pracodawców Polskich przedstawiciele PKN Orlen i PGNiG mówili o inwestycjach swoich spółek w Ukrainie, które mają przyczynić się do usuwania skutków wojny.
Członek zarządu PKN Orlen Jan Szewczak przypomniał, że od wybuchu wojny Polska współpracuje z Ukrainą w sferze politycznej, humanitarnej, ale i energetycznej. – Wiemy jakie trudności przeżywa infrastruktura energetyczna w Ukrainie. Żeby myśleć o przyszłości, trzeba najpierw wygrać wojnę. Jako Polacy czynimy wszystko, żeby Ukraina wojnę wygrała. Wtedy będziemy myśleć o tym jak odbudować gospodarkę Ukrainy, a według niektórych szacunków może to oznaczać koszt około 350 mld dolarów, z drugiej strony bank PKO SA mówi o co najmniej 500 mld dolarów. To, co czyni wspólnota międzynarodowa, to kropla w morzu – powiedział Jan Szewczak.
– Widzimy bardzo duże możliwości współpracy z Ukrainą, na przykład w obszarze energii elektrycznej. Ukraina ma grono wybitnych naukowców i inżynierów. Dzisiaj jest to jednak pomoc doraźna. Mamy kontakty z przedstawicielami najwyższych władz Ukrainy, rozmowy są dobre, dostarczamy pomoc humanitarną jako PKN Orlen. Budowa koncernu multienergetycznego ma znaczenie również dla Ukrainy, bo po połączeniu z Lotosem i PGNiG będziemy mogli oferować większy obszar współpracy, a na światowych rynkach będziemy mogli być ambasadorem gospodarczych interesów Ukrainy – dodał Szewczak.
Z kolei doradca zarządu PGNiG ds. współpracy z Ukrainą Ireneusz Derek przypomniał, że spółka ma opracowany plan współpracy z Kijowem, który wdraża. – Mamy z PKN Orlen te same kontakty w rządzie i w Naftogazie. Wojna zmieniła wszystko, wszyscy rozumiemy, że gaz oznacza fizyczne bezpieczeństwo naszych krajów. Wiedząc o tym, że Ukraina ma ogromne złoża gazu, chciałbym zapytać dlaczego przez 30 lat nie uniezależniła się od importu gazu? PGNiG chce w Ukrainie wydobywać gaz, w zeszłym roku kupiliśmy tam spółkę z koncesją. Mam nadzieję, że pomimo wojny jeszcze w tym roku uda nam się dokonać pierwszych odwiertów, będzie to nasz wkład we wzmocnienie bezpieczeństwa energetycznego tego kraju. Na pewno chcemy współpracy, na której skorzystają obie strony – powiedział Ireneusz Derek.
===============
mail: będzie zero zysku, za to gigantyczne wtopy i upychanie forsy po kieszeniach kamratów, skok na państwową kasę inaczej mówiąc
===============================
mail: Szkoda, że nie pomagają odbudować polskiego górnictwa i przemysłu zniszczonego w trakcie przynależności do ue
Prezydent Duda: „Rozmawialiśmy z amerykańskimi przywódcami o tym…”
Problemem przede wszystkim jest to, że nie mamy broni nuklearnej. Nic nie wskazuje na to, żebyśmy w najbliższym czasie jako Polska mieli posiadać ją w naszej gestii. Zawsze jest potencjalna możliwość udziału w Nuclear Sharing. Rozmawialiśmy z amerykańskimi przywódcami o tym, czy Stany Zjednoczone rozważają taką możliwość. Temat jest otwarty – powiedział prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla tygodnika „Gazeta Polska”.
„Chcę powiedzieć tylko jedno: Polska będzie niezmiennie stała przy Ukrainie. To nasza racja stanu. Ukraina musi się obronić i przetrwać tę wojnę. Naszą racją stanu jest doprowadzenie do sytuacji, w której Rosja będzie musiała wycofać swoje wojska. Ukraina powinna wrócić do międzynarodowo uznanych granic, czyli sprzed rosyjskiej agresji w 2014 r.” – powiedział prezydent Andrzej Duda.
Prezydent, odpowiadając na pytanie o rosyjskie groźby użycia broni jądrowej, stwierdził, że to wskazuje na myślenie, że „jeśli Rosja ma nie być wielka, to świat mógłby nie istnieć”. Dodał także, że gdyby Rosja zaczęła wojnę nuklearną, to odpowiedzialni za to byliby „wyklęci na całym świecie”. Mówił także o tym, czy w takiej sytuacji Polska nie powinna myśleć o parasolu nuklearnym.
„Problemem przede wszystkim jest to, że nie mamy broni nuklearnej. Nic nie wskazuje na to, żebyśmy w najbliższym czasie jako Polska mieli posiadać ją w naszej gestii. Zawsze jest potencjalna możliwość udziału w Nuclear Sharing. Rozmawialiśmy z amerykańskimi przywódcami o tym, czy Stany Zjednoczone rozważają taką możliwość. Temat jest otwarty” – powiedział Andrzej Duda.
==============
mail:
“Ukraina powinna wrócić do międzynarodowo uznanych granic, czyli sprzed rosyjskiej agresji w 2014 r.”
Tymczasem jednak, zgodnie z dokumentami ONZ granice Ukrainy są NIEUREGULOWANE, czyli Ukraina nie ma szczegółowo określonych i wyznaczonych granic państwowych zaakceptowanych i potwierdzonych dokumentami międzynarodowymi. Dlatego do dnia dzisiejszego nikt nie wypowiedział Aktu Wojny drugiej Stronie, ani Putin Zełenskiemu, ani Zełenski Putinowi bo nie można udowodnić naruszenia Granicy Państwowej w świetle Prawa Międzynarodowego!