Wszystko wskazuje na to, że potrzebne są regionalne i lokalne systemy żywnościowe oparte na krótkich (lub przynajmniej krótszych) łańcuchach dostaw żywności, które będą w stanie poradzić sobie z przyszłymi wstrząsami. Sposób, w jaki uprawiamy żywność, również musi się zmienić.
−∗−
W menu na dziś danie… głodowe. Artykuł Colina Todhuntera na temat zapowiadanej perspektywy gwałtownego kryzysu żywnościowego, któremu może dać początek konflikt rosyjsko-ukraiński. Czy zagrożenie jest realne, czy można temu jeszcze zaradzić i czy czekają nas dogłębne zmiany w systemie produkcji żywności? O tym w materiale poniżej.
Zapraszam do lektury.
_____________***_____________
Wojna na Ukrainie i „huragan głodu”. Przekształcanie systemów żywnościowych
W poniedziałek 14 marca sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres ostrzegł przed „huraganem głodu i załamaniem się światowego systemu żywnościowego” w następstwie kryzysu na Ukrainie.
Guterres powiedział:
„Ceny żywności, paliw i nawozów gwałtownie rosną. Łańcuchy dostaw ulegają zakłóceniom. A koszty i opóźnienia transportu importowanych towarów – jeśli są dostępne – są na rekordowym poziomie”
.
Dodał, że to najmocniej uderza w najbiedniejszych i sieje ziarno politycznej niestabilności i niepokojów na całym świecie.
Biedniejsze kraje już wcześniej zmagały się lockdownami i przymknięciem znacznej części światowej gospodarki. Obecnie rośnie inflacja i stopy procentowe oraz zwiększa się zadłużenie.
Ukraina jest największym na świecie eksporterem oleju słonecznikowego, czwartym co do wielkości eksporterem kukurydzy i piątym co do wielkości eksporterem pszenicy. Rosja i Ukraina wspólnie produkują ponad połowę światowych dostaw oleju słonecznikowego i 30% światowej pszenicy.
Około 45 krajów afrykańskich i najmniej rozwiniętych importuje co najmniej jedną trzecią swojej pszenicy z Ukrainy lub Rosji, a 18 z nich importuje co najmniej 50%.
Przed obecnym kryzysem rosły ceny paliw i nawozów. Przed COVIDem i wojną na Ukrainie było jasne, że długie globalne łańcuchy dostaw oraz zależność od (importowanych) surowców i paliw kopalnych sprawiają, że dominujący system żywnościowy jest podatny na wstrząsy regionalne i globalne.
Lockdowny z powodu koronawirusa zakłóciły działalność transportową i produkcyjną, ujawniając słabości systemu. Teraz, z powodu nałożenia się zakłóceń w dostawach, sankcji i ograniczenia przez Rosję eksportu nawozów nieorganicznych, światowy system żywnościowy ponownie stoi w obliczu potencjalnych zawirowań, powodujących wzrost cen żywności i możliwe niedobory.
Oprócz tego, że jest głównym producentem i eksporterem gazu ziemnego (niezbędnego do produkcji niektórych nawozów), Rosja jest trzecim co do wielkości producentem ropy naftowej i największym eksporterem ropy crude na świecie.
Kruchość zależnego od ropy zglobalizowanego systemu żywnościowego jest wyraźnie widoczna w tym szczególnym czasie, gdy zagrożone są dostawy rosyjskiej energii z paliw kopalnych.
Pisząc w 2005 roku, Norman J Church stwierdził:
„Ogromne ilości ropy i gazu wykorzystywane są jako surowce i energia w produkcji nawozów i pestycydów oraz jako tania i łatwo dostępna energia na wszystkich etapach produkcji żywności: od sadzenia, nawadniania, karmienia i zbioru, po przetwarzanie, dystrybucję i pakowanie.
Ponadto paliwa kopalne są niezbędne w budowie i naprawie sprzętu i infrastruktury potrzebnej do usprawnienia tego przemysłu, w tym maszyn rolniczych, zakładów przetwórczych, magazynów, statków, ciężarówek i dróg”.
Konflikt rosyjsko-ukraiński wpłynął również na światowe łańcuchy dostaw nawozów, ponieważ oba kraje zamierzają zawiesić ich eksport. Główne rynki zbytu nawozów z Rosji to Brazylia oraz UE i USA.
W 2021 roku Rosja była największym eksporterem mocznika, nawozów NPK, amoniaku, roztworu saletrzano-mocznikowego i saletry amonowej oraz trzecim co do wielkości eksporterem potasu. Ceny nawozów dla rolników wzrosły i mogą prowadzić do wzrostu kosztów żywności.
Wszystko wskazuje na to, że potrzebne są regionalne i lokalne systemy żywnościowe oparte na krótkich (lub przynajmniej krótszych) łańcuchach dostaw żywności, które będą w stanie poradzić sobie z przyszłymi wstrząsami. Sposób, w jaki uprawiamy żywność, również musi się zmienić.
Niedawny artykuł na stronie internetowej Konwencji Rolniczej i Wiejskiej (ACR2020) stwierdza:
„To, w co teraz musimy pilnie zainwestować, to nowa lokalna i terytorialna infrastruktura do produkcji i przetwarzania żywności, która przekształca rolno-przemysłowy system żywnościowy w odporny, zdecentralizowany system zaopatrzenia w żywność. Wojna na Ukrainie ujawnia skrajną wrażliwość dostaw żywności, daleką od bezpieczeństwa rzeczywistej niezależności żywnościowej”.
Rolno-spożywczy i ogólnie światowy system handlu są w dużym stopniu uzależnione od nawozów syntetycznych i paliw kopalnych. Jednak agroekologiczne i silne regionalne podejście skutkowałoby mniejszą zależnością od takich towarów.
Raport z 2017r. Towards a Food Revolution: Food Hubs and Cooperatives in the US and Italy [Ku rewolucji żywnościowej: centra żywnościowe i spółdzielnie w USA i we Włoszech] zawiera wskazówki dotyczące tworzenia zrównoważonych systemów wsparcia dla małych producentów oraz dystrybucji żywności. Systemy te opierałyby się na krótkich łańcuchach dostaw i rolnictwie wspieranym przez społeczność.
Wiąże się to ze zmianą paradygmatu polityki, która przedkłada lokalne nad globalne: małe gospodarstwa, lokalne rynki, odnawialne zasoby w gospodarstwie, różnorodne uprawy agroekologiczne i suwerenność żywnościową.
Podejście oparte na lokalnej i regionalnej samowystarczalności żywnościowej, a nie na uzależnieniu od kosztownych dostaw z dalekiego importu i produktów spoza gospodarstwa (własnościowego).
Artykuł z 2020r. Reshaping the European Agro-food System and Closing its Nitrogen Cycle [Przekształcenie europejskiego systemu rolno-spożywczego i zamknięcie jego cyklu azotowego] mówi, że wdrożenie w Europie ekologicznego systemu rolno-spożywczego wzmocniłoby autonomię kontynentu, wyżywiłoby przewidywaną w 2050r. populację i pozwoliłoby kontynentowi dalej eksportować zboża do krajów, które potrzebują ich do wyżywienia swojej ludności.
Pytanie brzmi, jak to osiągnąć, zwłaszcza gdy wpływowe konglomeraty agrobiznesu i handlu detalicznego traktują takie podejście jako zagrożenie dla swoich modeli biznesowych.
Raport z 2021r. A Long Food Movement: Transforming Food Systems by 2045 zawiera przydatne informacje.
Dokument opracowany przez Grupę ETC i Międzynarodowy Panel Ekspertów ds. Zrównoważonych Systemów Żywnościowych (IPES) mówi, że organizacje obywatelskie, międzynarodowe organizacje pozarządowe, grupy rolników i rybaków, spółdzielnie i związki muszą ściślej współpracować, aby przekształcić przepływy finansowe, struktury zarządzania i systemy żywnościowe od podstaw.
W czasie wojny, sankcji czy katastrofy ekologicznej systemy produkcji i konsumpcji często ulegają radykalnym przeobrażeniom. Jeśli ostatnie dwa lata nam coś powiedziały, to to, że transformacja systemów żywnościowych jest teraz potrzebna bardziej niż kiedykolwiek.
Colin Todhunter specjalizuje się w rozwoju, żywności i rolnictwie i jest pracownikiem naukowym Centrum Badań nad Globalizacją w Montrealu. Możesz przeczytać jego „mini e-book”, Food, Dependency and Dispossession: Cultivating Resistance, tutaj.
Nowy Koszmarny Świat. Etap II – pandemia głodu Wspólność, identyczność, stabilność “Nowy Wspaniały Świat”. Aldous Huxley. Niektórzy zapewne błyskawicznie skojarzyli tytuł z „Nowym Wspaniałym Światem” Aldousa Huxleya, odczytywanym przez niektórych jako antyutopia. Dziś wiele rzeczy wskazuje, że poddawana […]
Wczoraj a na Twitterze opublikowałem krótki i wbrew wszelkim pozorom autentyczny dialog, jaki miał miejsce w leszczyńskim sklepie spożywczym. Dwie Ukrainki, które przebywają w Polsce od wielu lat, rozmawiały o swojej rodaczce i jej zachowaniu. Wala przyjechała do Polski na gotowe, wszystko dostała za darmo i meble jej się w pokoju nie spodobały. Ukrainki utrzymujące się w Polsce z własnej pracy, musiały w trzy rodziny wynająć dom i mogły sobie na to pozwolić dopiero po dwóch latach pracy w Polsce.
„Przedwojenna” diaspora ukraińska nie otrzymała żadnych przywilejów, co więcej oni naprawdę nie mieli lekko, podobnie jak polscy robotnicy w Niemczech przy kolejnych falach migracji. Ich motywacja była bardzo prosta, dostać się do Polski zacząć pracę, żyć tak skromnie jak się da, a zaoszczędzone pieniądze przesłać do rodzinny na Ukrainie. Jeśli nawet ktoś uzna, że ta historia jest klasyczną „kuzynką” z czasu pomoru, co nie jest prawdą, to nie sposób zlekceważyć samego zjawiska, które jest nieuchronne.
Mamy do czynienia z zupełnie inną falą napływową, dwa miliony Ukraińców nie przyjechało do Polski po pracę, ale po darmowy wikt i opierunek.
Całą tę grupę można podzielić na podgrupy. W pierwszej, najmniej groźnej dla Polski, znajdują się rodziny pracujących w Polsce Ukraińców. Kobiety i dzieci z tej grupy pozostałby na utrzymaniu pracujących mężów, gdyby nie otrzymali od polskiego rządu pełnej opieki socjalnej. Druga i najmniej liczna grupa to rzeczywiste ofiary rosyjskiej agresji, oni stracili domy i swój dobytek. Takimi ludźmi rzeczywiście Polska mogła się zaopiekować. W trzeciej grupie znajdują się średnio zamożni i bogaci Ukraińcy, którzy przyjechali do Polski ze strachu przed bombami i rakietami. Nie sposób nie zauważyć ukraińskiej floty samochodów w klasie SUV i limuzyna, co naturalnie nie jest żadnym grzechem, a człowiek dobrze sytuowany też ma prawo chronić swoje życie, jak każdy inny. Pytanie tylko, dlaczego polski ślusarz, robotnik budowlany, nauczyciel, czy przedsiębiorca ma na zamożnych Ukraińców łożyć? W czwartej grupie znajdziemy cwaniaków, nierobów, przestępców, którzy uciekli do lepszego darmowego życia albo po to, żeby kraść w Polsce. W dwumilionowej populacji nie sposób uniknąć takich patologii, ale nikt w Polsce nie wie, jak liczna jest to „reprezentacja”.
Opisana powyżej struktura fali uchodźców, w zderzeniu ze starą diasporę ukraińską, która przybyła do Polski za chlebem i przede wszystkim z Polakami fundującymi lepsze życie dwóm milionom Ukraińców, wcześniej niż później doprowadzi do konfliktów społecznych. Emocje „wojenne” już się wyczerpują, wystarczy popatrzeć na kosze w dyskontach z darami dla Ukrainy, dwa tygodnie temu wsypywały się z nich konserwy i makarony, od kilku dni widać dno. Takich rozmów, jak ta w leszczyńskim „spożywczaku” będzie słychać coraz więcej i coraz głośnej, ale nie tylko wśród Ukraińców ze starej emigracji. Polacy mają pełne prawo pytać, choćby o to dlaczego po dwóch latach blokady świadczeń medycznych, znów zostali odesłani na koniec kolejki, bo na początku ustawiono Ukraińców. Nikt w tej chwili nie wie, jak długo potrwa zadyma na Ukrainie i co za tym idzie ile jeszcze uchodźców Polska przyjmie i na jak długo? Polski rząd ma w tym obszarze jeden plan sprowadzony do jednego hasła: „wszystkich przyjmiemy, wszystkich wyżywimy i wszystkim damy dach nad głową”.
Jakim cudownym i bezkosztowym sposobem dla polskich rodzin ma się to odbyć, nie mówi nikt.
Jakiekolwiek próby zwracania uwagi na nieuchronne konflikty społeczne, które są naturalną konsekwencją niesprawiedliwych przywilejów nadawanych uchodźcom, kończą się histerią i epitetami: „szczucie”, „putinowska propaganda”. Tymczasem to, co się dzieje jest krzywdzące dla ciężko pracujących Polaków i Ukraińców, utrzymujących grupę uprzywilejowaną i jeszcze zamyka się im usta szantażami emocjonalnymi oraz publicznym linczowaniem. Siedzimy na beczce prochu, dopóki „wojenne” paliwo działa, jak kiedyś działały obrazy z Bergamo, to beczka nie wybuchnie. Widomym jednak jest, że wzruszenie i strach miną, gdy w garnkach i portfelach będzie widać dno.
Nie ma pytania, czy beczka wybuchnie, jest pytanie kiedy. Moja odpowiedź, to najbliższe tygodnie.
Russia has increased gas supply to China via its Power of Siberia pipeline after its invasion of Ukraine began, ENN Energy CFO Liu Jianfeng said on the company’s earnings call. ENN is one of China’s largest city gas utlities and purchases gas from oil majors including China National Petroleum Corp, which operates the import pipeline on its side of the border.
The Power of Siberia pipeline ships gas from eastern Russia into northern China, and is ramping up over several years to maximum capacity of 38 bcm/year. The Power of Siberia pipeline began pumping supplies in 2019; Russia is also shipping liquefied natural gas (LNG) to China. It exported 16.5 billion cubic metres (bcm) of gas to China in 2021.
The Power of Siberia network is not connected to pipelines that send gas to Europe, which has faced surging gas prices due to tight supplies, one of several points of tension with Moscow. Under plans previously drawn up, Russia aimed to supply China with 38 bcm of gas by pipeline by 2025.
Meanwhile, Gazprom, which has a monopoly on Russian gas exports by pipeline and which operates the Russian side of the pipeline, said Tuesday that exports to China continue to grow under its bilateral long-term agreement with CNPC. Flows had been increasing before the invasion, as well, with Gazprom saying in mid-February it had just set a daily record for exports to China on the pipeline.
One month ago, Russia agreed a 30-year contract to supply gas to China via a new pipeline and will settle the new gas sales in euros, bolstering an energy alliance with Beijing amid Moscow’s strained ties with the West over Ukraine and other issues. Gazprom agreed to supply Chinese state energy major CNPC with 10 billion cubic metres of gas a year, the Russian firm and a Beijing-based industry official said.
First flows through the pipeline, which will connect Russia’s Far East region with northeast China, were due to start in two to three years, the source said in comments that were later followed by an announcement of the deal by Gazprom. The new deal, which coincided with a visit by Russian President Vladimir Putin to the Beijing Winter Olympics, would add a further 10 bcm, increasing Russian pipeline sales under long-term contracts to China.
Russian gas from its Far East island of Sakhalin will be transported via pipeline across the Japan Sea to northeast China’s Heilongjiang province, reaching up to 10 bcm a year around 2026, said the Beijing source, who asked not to be identified. The deal would be settled in euros, the source added, in line with efforts by the two states to diversify away from U.S. dollars.
Discussions between the two firms began several years ago after the start-up of Power of Siberia, a 4,000-km (2,500-mile)pipeline sending gas to China. Talks accelerated more recently after Beijing set its 2060 carbon neutral goal, the source said.
“China’s coal shortage last year served as another wake-up call that natural gas has its special value, that’s why CNPC decided to top up with the new pipeline deal,” the source said.
The pricing of the new gas deal will be similar to that of Power of Siberia, the source said, adding that both were “fairly satisfied” with that arrangement.
The deal is expected to weigh on China’s LNG import outlook. “Piped gas from Russia can be supplied to northern China at prices that are competitive when compared with LNG,” said Ken Kiat Lee, analyst at consultancy FGE.
Meanwhile, as Russian gas exports to China increase, those headed for Europe have slowed, and in some cases such as the Yamal-Europe pieline, been largely shut for much of 2022.
Welcome to the second phase of the Great Reset: WAR.
While the pandemic acclimatised the world to lockdowns, normalised the acceptance of experimental medications, precipitated the greatest transfer of wealth to corporations by decimating SMEs and adjusted the muscle memory of workforce operations in preparation for a cybernetic future, an additional vector was required to accelerate the economic collapse before nations can ‘Build Back Better.’
I present below several ways in which the current conflict between Russia and Ukraine is the next catalyst for the World Economic Forum’s Great Reset agenda, facilitated by an interconnected web of global stakeholders and a diffuse network of public-private partnerships.
1. The war between Russia and Ukraine is already causing unprecedented disruption to global supply chains, exacerbating fuel shortages and inducing chronic levels of inflation.
As geopolitical tensions morph into a protracted conflict between NATO and the Sino-Russia axis, a second contraction may plunge the economy into stagflation.
In the years ahead, the combination of subpar growth and runaway inflation will force a global economic underclass into micro-work contracts and low-wage jobs in an emerging gig economy.
Another recession will compound global resource thirst, narrow the scope for self-sufficiency and significantly increase dependence on government subsidies.
With the immiseration of a significant portion of the world’s labour force looming on the horizon, this may well be a prelude to the introduction of a Universal Basic Income, leading to a highly stratified neo-feudal order.
Therefore, the World Economic Forum’s ominous prediction that we will ‘own nothing and be happy’ by 2030 seems to be unfolding with horrifying rapidity.
2. The war’s economic fallout will lead to a dramatic downsizing of the global workforce.
The architects of the Great Reset have anticipated this trend for a number of years and will exploit this economic turbulence by propelling the role of disruptive technologies to meet global challenges and fundamentally alter traditional business patterns to keep pace with rapid changes in technology.
Like the pandemic, disaster preparedness in the age of conflict will rest significantly on the willingness to embrace specific technological innovations in the public and private spheres so that future generations can supply the labour demands of the Great Reset.
He emphasises the primacy of emerging technologies in a next generation workforce and highlights the urgency to push ahead with plans to digitise several aspects of the global labour force through scalable technology based solutions.
Those spearheading the Great Reset seek to manage geopolitical risk by creating new markets which revolve around digital innovations, e-strategies, telepresence labour, Artificial Intelligence, robotics, nanotechnology, the Internet of Things and the Internet of Bodies.
The breakneck speed in which AI technologies are being deployed suggest that the optimization of such technologies will initially bear on traditional industries and professions which offer a safety net for hundreds of millions of workers, such as farming, retail, catering, manufacturing and the courier industries.
However, automation in the form of robots, smart software and machine learning will not be limited to jobs which are routine, repetitive and predictable.
AI systems are on the verge of wholesale automation of various white collar jobs, particularly in areas which involve information processing and pattern recognition such as accounting, HR and middle management positions.
Although anticipating future employment trends is no easy task, it’s safe to say that the combined threat of pandemics and wars means the labour force is on the brink of an unprecedented reshuffle with technology reshaping logistics, potentially threatening hundreds of millions of blue and white collar jobs, resulting in the greatest and fastest displacement of jobs in history and foreshadowing a labour market shift which was previously inconceivable.
While it has long been anticipated that the increased use of technology in the private sector would result in massive job losses, pandemic lockdowns and the coming disruption caused by a war will speed up this process, and many companies will be left with no other option but to lay off staff and replace them with creative technological solutions merely for the survival of their businesses.
In other words, many of the jobs which will be lost in the years ahead were already moving towards redundancy and are unlikely to be recovered once the dust is settled.
3. The war has significantly reduced Europe’s reliance on the Russian energy sector and reinforced the centrality of the UN Sustainable Development Goals and ‘net zero‘ emissions which lies at the heart of the Great Reset.
Policymakers marching lockstep with the Great Reset have capitalised on the tough sanctions against Russia by accelerating the shift towards ‘green’ energy and reiterating the importance of decarbonisation as part of the ‘fight against climate change’.
However, it would be very short-sighted to assume that the Great Reset is ultimately geared towards the equitable distribution of ‘green’ hydrogen and carbon-neutral synthetic fuels replacing petrol & diesel.
While UN SDGs are crucial to post-pandemic recovery, more importantly, they are fundamental to the makeover of shareholder capitalism which is now being vaunted by the Davos elites as ‘stakeholder capitalism’.
In economic terms, this refers to a system where governments are no longer the final arbiters of state policies as unelected private corporations become the de facto trustees of society, taking on the direct responsibility to address the world’s social, economic and environmental challenges through macroeconomic cooperation and a multi-stakeholder model of global governance.
Under such an economic construct, asset holding conglomerates can redirect the flow of global capital by aligning investments with the UN’s SDGs and configuring them as Environmental, Social, and Corporate Governance (ESG) compliant so that new international markets can be built on the disaster and misery of potentially hundreds of millions of people reeling from the economic collapse caused by war.
Therefore, the war offers a huge impetus for the governments pushing the reset to actively pursue energy independence, shape markets towards ‘green and inclusive growth’ and eventually move populations towards a cap-and-trade system, otherwise known as a carbon credit economy.
This will centralise power in the hands of stakeholder capitalists under the benevolent guise of reinventing capitalism through fairer and greener means, using deceptive slogans like ‘Build Back Better’ without sacrificing the perpetual growth imperative of capitalism.
4. Food shortages created by the war will offer a major boon to the synthetic biology industry as the convergence of digital technologies with materials science and biology will radically transform the agricultural sector and encourage the adoption of plant-based and lab-grown alternatives on a global scale.
Russia and Ukraine are both breadbaskets of the world and critical shortages in grains, fertilisers, vegetable oils and essential foodstuffs will catapult the importance of biotechnology to food security and sustainability and give birth to several imitation meat start-ups similar to ‘Impossible Foods’ which was co-funded by Bill Gates.
One can therefore expect more government regulation to usher a dramatic overhaul to industrial food production and cultivation, ultimately benefiting agribusiness and biotech investors, since food systems will be redesigned through emerging technologies to grow ‘sustainable’ proteins and CRISPR gene-edited patented crops.
5. Russia’s exclusion from SWIFT (The Society for Worldwide Interbank Financial Telecommunication) foreshadows an economic reset which will generate precisely the kind of blowback necessary for corralling large swathes of the global population into a technocratic control grid.
As several economists have opined, weaponizing SWIFT, CHIPS (The Clearing House Interbank Payments System) and the US Dollar against Russia will only spur geopolitical rivals like China to accelerate the process of de-dollarisation.
The main benefactor of economic sanctions against Russia appears to be China which can reshape the Eurasian market by encouraging member states of the Shanghai Cooperation Organisation (SCO) and BRICS to bypass the SWIFT ecosystem and settle cross-border international payments in the Digital Yuan.
While the demand for cryptocurrencies will see a massive spike, this is likely to encourage many governments to increasingly regulate the sector through public blockchains and enforce a multilateral ban on decentralised cryptocurrencies.
The shift to crypto could be the dress rehearsal to eventually expedite plans for programmable money overseen by a federal regulator, leading to the greater accretion of power in the hands of a powerful global technocracy and thus sealing our enslavement to financial institutions.
I believe this war will bring currencies to parity, therefore heralding a new Bretton Woods moment which promises to transform the operation of international banking and macroeconomic cooperation through the future adoption of central bank digital currencies.
6. This war marks a major inflection point in the globalist aspiration for a new international rules-based order anchored in Eurasia.
As the ‘father of geopolitics’ Halford Mackinder opined over a century ago, the rise of every global hegemon in the past 500 years has been possible because of dominance over Eurasia. Similarly, their decline has been associated with losing control over that pivotal landmass.
This causal connection between geography and power has not gone unnoticed by the global network of stakeholders representing the WEF, many of whom have anticipated the transition to a multipolar era and return to great power competition amid America’s receding political and economic influence and a pressing need for what technocrats call smart globalisation.
While America tries desperately to cling to its superpower status, China’s economic ascent and Russia’s regional ambitions threaten to upend the strategic axial points of Eurasia (Western Europe and Asia Pacific).
The region in which America previously enjoyed uncontested hegemony is no longer impervious to cracks and we may be witnessing a changing of the guard which dramatically alters the calculus of global force projection.
Although China’s ambitious Belt and Road Initiative (BRI) has the potential to unify the world-island (Asia, Africa and Europe) and cause a tectonic shift in the locus of global power, the recent invasion of Ukraine will have far-reaching consequences for China-Europe rail freight.
The Ukrainian President Zelensky claimed that Ukraine could function as the BRI’s gateway to Europe. Therefore, we cannot ignore China’s huge stake in the recent tensions over Ukraine, nor can we ignore NATO’s underlying ambition to check China’s rise in the region by limiting the sale of Ukrainian assets to China and doing everything in its capacity to thwart The Modern Silk Road.
As sanctions push Russia towards consolidating bilateral ties with China and fully integrating with the BRI, a Pan-Eurasian trading bloc may be the realignment which forces a shared governance of the global commons and a reset to the age of US exceptionalism.
7. With speculation mounting over the war’s long term impact on bilateral trade flows between China and Europe, the Russia-Ukraine conflict will catapult Israel –a leading advocate of the Great Reset –to even greater international prominence.
Israel is a highly attractive BRI market for China and the CCP is acutely aware of Israel’s importance as a strategic outpost connecting the Indian Ocean and the Mediterranean Sea through the Gulf of Suez.
Furthermore, the Chinese government has for many years acknowledged the primacy of Israel as a global technology hub and capitalised on Israel’s innovation capabilities to help meet its own strategic challenges.
Therefore, Naftali Bennet’s mediation between Moscow and Kiev is likely to factor the instrumental role of the Belt and Road Initiative (BRI) in expanding both China and Israel’s regional and global strategic footprint.
Israel’s status as among the leading tech hubs of the future and gateway connecting Europe and the Middle East is inextricably tied to the web of physical infrastructures, such as roads, railways, ports and energy pipelines which China has been building over the past decade.
Already a powerhouse in auto-technologies, robotics and cybersecurity, Israel aspires to be the central nation in the millennial Kingdom and the country’s tech startups are predicted to play a key role in the fourth industrial revolution.
Strengthening its evolving relationship with China amid the Russia-Ukraine crisis could help propel Israel into a regional hegemon par excellence with a large share of centralised economic and technological power converging in Jerusalem.
As Israel embarks on efforts to diversify its export markets and investments away from the United States, it begs an important question.
Is Israel in the formative stages of outsourcing its security interests away from the US and hedging its bets on the Sino-Russia axis?
8.It is now common knowledge that Digital IDs are a central plank in the World Economic Forum’s Great Reset agenda and are to be streamlined across industries, supply chains and markets as a way of advancing the UN 2030 SDGs and delivering individualised and integrated services in future smart cities.
Many have cottoned on to how such a platform can be used to usher in a global system of technocratic population control and compliance by incorporating humanity into a new corporate value chain where citizens are mined as data commodities for ESG investors and human capital bond markets and assigned a social and climate score based on how well they measure up against the UN SDGs.
This seamless verification of people and connected devices in smart environments can only take place once our biometrics, health records, finances, education transcripts, consumer habits, carbon footprint and the entire sum of human experiences is stored on an interoperable database to determine our conformity with the UN SDGs, thus forcing a monumental change to our social contract.
Vaccine passports were initially touted by public-private partnerships as an entry point for Digital IDs. Now that such a logic has run its course, how might the present geopolitical tensions contribute to scaling what is the key node in a new digital ecosystem?
Ukraine has traditionally been called Europe’s breadbasket and alongside Russia, both nations are major global suppliers of staple grains. Therefore, the war has all the makings of a black swan for commodities and inflation.
With an economy teetering on the brink of collapse due to a global supply crunch, I believe the resulting economic tremors will trigger wartime emergencies across the world and the public will be told to brace themselves for rationing.
Once this takes place, the multilateral adoption of Digital IDs which interface with Central Bank Digital Currencies can be touted as the solution to efficiently manage and distribute household rations under an unprecedented state of emergency and exception.
The Bank of England has already floated the prospect of programmable cash which can only be spent on essentials or goods which an employer or government deem sensible.
Once the issuer is granted control over how it is spent by the recipient, it will become nigh impossible to function adequately without a Digital ID, which will be required to receive food parcels and obtain a basic means of subsistence. Think UBI (Universal Basic Income).
If food inflation continues on an upward trajectory with no signs of abating, governments may institute price controls in the form of rationing and ration entries could be logged on blockchain ledgers on the Digital ID to track our carbon footprint and consumptive habits during a national emergency.
9. Europe is directly in the line of fire once a hybrid war between NATO and the Sino-Russia axis is underway.
It would be remiss to ignore the clear and present danger posed by a cyber attack on banks and critical infrastructure or even a tentative and tactical nuclear exchange with intercontinental ballistic missiles (ICBMs).
I can’t see how any warring party will not be limited by the doctrine of mutually assured destruction so a thermonuclear fallout is unlikely.
However, the use of remote access technologies to erase system memory from the SWIFT banking apparatus or Cross-Border Interbank Payment System can potentially render much of the international economy non-operational and send the dollar into a tailspin.
If an event of such cataclysmic proportions was to occur, it will undoubtedly lead to increasing demands to overhaul cyber security.
The fallout from such an event could very well establish a new global security protocol according to which citizens must possess a Digital ID as a necessary national security measure.
One can imagine how accessing the internet or public services in the aftermath of a nationwide cyberattack may require citizens to use a Digital ID to authenticate that their online activities and transactions are from a legitimate and non-malicious source.
There are few coincidences in politics.
10. The economic implications of this war will be so disastrous that governments and the public sector will require a significant injection of private capital to address the financing shortfall.
This will effectively render the traditional separation of powers between central banking institutions and governments obsolete, as the former will be positioned to disproportionately influence the fiscal trajectory of nation states, whose sovereignty will be hollowed out by the wholesale capture of governments by the central banks and hedge funds.
Therefore, the nation-state model is gradually being upended by a global technocracy, consisting of an unelected consortium of leaders of industry, central banking oligarchs and private financial institutions, most of which are predominantly non-state corporate actors attempting to restructure global governance and enlist themselves in the global decision-making process.
Therefore, the future of international relations and the social, economic and political transformation which the world is presently undergoing in light of the pandemic and Russia-Ukraine conflict will not be decided through multilateralism and elected representatives of sovereign states.
Rather, it will be decided through a network of multi-stakeholder partnerships which are motivated by the politics of expediency and not accountable to any electorate or beholden to any state and for whom concepts like sovereignty and international law are meaningless.
Ukraina otrzymała z Niemiec tylko część z obiecanych pocisków przeciwlotniczych Strieła; dostarczono jedynie 500 sztuk – pisze „Welt am Sonntag”, powołując się na ukraińskie źródła rządowe. Na początku marca rząd RFN obiecał dostawę 2700 takich pocisków.
Według ukraińskich kręgów rządowych nie planuje się kolejnych dostaw pocisków Strieła. Zapytane o to ministerstwo obrony Niemiec potwierdziło jedynie, że dostawy na Ukrainę „zostały zrealizowane”.
Wiadomo, że około 700 pocisków Strieła, które pochodzą jeszcze z zapasów armii NRD, wykazuje uszkodzenia wynikające ze starości. Bundeswehra wycofała ten system broni z użycia już wiele lat temu – pisze „Welt”.
W czasie, w którym Kościół i świat przechodzą przez bezprecedensowy kryzys duchowy, kolegialny akt poświęcenia Niepokalanemu Sercu Maryi, przeprowadzony przez papieża z biskupami świata, będzie potężnym narzędziem Opatrzności Bożej, by wylać te szczególne łaski, których Kościół i świat tak pilnie potrzebują – pisze bp Athanasius Schneider. Biskup zaprosił też wszystkich katolików do odmawiania nowenny przygotowawczej przed aktem poświęcenia.
———————————
Bp Athanasius Schneider w specjalnym komunikacie odniósł się do zaplanowanego na 25 marca poświęcenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi. Zaprosił też wszystkich katolików do odmawiania nowenny przygotowawczej przed aktem konsekracji. Portal PCh24.pl publikuje całość przesłania biskupa.
***
Stolica Apostolska ogłosiła, że papież Franciszek poświęci Rosję i Ukrainę Niepokalanemu Sercu Maryi w piątek 25 marca, w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, o godzinie 5. popołudniu podczas celebracji pokutnej w Bazylice św. Piotra. Ta wiadomość powinna napełnić wszystkich katolików głęboką radością, otuchą i odwagą. Mamy nadzieję, że przyniesie pokój i wytchnienie również naszym drogim prawosławnym braciom i siostrom w Rosji i na Ukrainie.
Jak wiemy z prośby Naszej Pani wobec siostry Łucji, papież powinien zaprosić wszystkich biskupów do zjednoczenia się wokół niego w akcie konsekracji. Mamy nadzieję, że nawet w obliczu braku formalnego zaproszenia ze strony papieża, wielu biskupów zjednoczy się w akcie poświęcenia. W czasie, w którym Kościół i świat przechodzą przez bezprecedensowy kryzys duchowy, kolegialny akt poświęcenia Niepokalanemu Sercu, przeprowadzony przez papieża z biskupami świata, będzie potężnym narzędziem Opatrzności Bożej, by wylać te szczególne łaski, których Kościół i świat tak pilnie potrzebują.
+ Athanasius Schneider
***
Nowenna przygotowująca do poświęcenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi
Niepokalane Serce Maryi, Święta Boża Rodzicielko i nasza najdroższa Matko. Spójrz na udrękę, w jakiej znajduje się Kościół i cała ludzkość wskutek rozpowszechnienia bezbożności, materializmu i prześladowania wiary katolickiej, błędów, przed jakimi ostrzegałaś w Fatimie.
Ty jesteś Pośredniczką wszelkich łask. Wyproś dla nas łaskę, by wszyscy biskupi na świecie, w jedności z papieżem, mogli 25 marca 2022 roku poświęcić Rosję i Ukrainę Twojemu Niepokalanemu Sercu.
Mamy nadzieję, że poprzez tę konsekrację – tak jak powiedziałaś nam w Fatimie – w czasie wyznaczonym przez Boga, Rosja się nawróci, a ludzkości zostanie podarowana epoka pokoju. Mamy nadzieję, że poprzez tę konsekrację przybliży się triumf Twojego Niepokalanego Serca, a Kościół zostanie autentycznie odnowiony w chwale czystości wiary katolickiej, świętości liturgii i świętości chrześcijańskiego życia.
Królowo Różańca Świętego i nasza najdroższa Matko, zwróć swoje miłosierne oczy na papieża, biskupów i każdego z nas i wysłuchaj łaskawie naszej gorliwej i ufnej modlitwy. Amen.
Ks. Marek Bąk bardzo wnikliwie i odważnie analizuje aktualną sytuację związaną zarówno z sama wojną na Ukrainie, jak i z masowym napływem tzw. uchodźców z Ukrainy.
Przedstawiciele Organizacji Narodów Zjednoczonych wizytowali trzy lotniska na południu Polski. Ostatecznie wybrali Katowice Airport, gdzie z całego świata będzie trafiała pomoc humanitarna dla Ukrainy.
@fujiyama: Tam pewnie spadną pierwsze ruskie rakiety, gdy się misio wkurzy za dostawy broni. Broń jest priorytetowa więc ląduje bliżej granicy.
@dedik: Nowa płyta, Katowice mają zapas logistyczny który aktualnie nie jest wykorzystywany i jest to duży port Cargo.
masz_fajne_donice @dedik: Oznacza że przez Katowice przez tydzień przejdzie więcej broni niż przez ostatnie 50 lat.
vash78 @masz_fajne_donice: Broń przechodzi przez Rzeszów, który obecnie jest najlepiej strzeżonym lotniskiem w tej części Europy. Katowice będę odbierać pomoc dla cywili.
vash78 @barman84: To nie jest jakaś tajemnica wojskowa, bo o tym media trąbią. Jak podaje portal onet.pl Prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej uważa, ze najważniejsze miejsce w tej części Europy to w tej chwili lotnisko Rzeszów-Jasionka. Nie ma wątpliwości, że m.in. za pośrednictwem tego portu lotniczego odbywa się przerzut zachodniej pomocy dla Ukrainy. Rzeszów jest więc oczkiem w głowie NATO i solą w oku Rosjan. Dlatego nad tym rejonem został rozciągnięty wojskowy parasol ochronny.
Szef rosyjskiego MSZ, Siergiej Ławrow, zagroził w piątek, że Rosja może ostrzelać natowskiego transporty broni na Ukrainę.[Informuje więc Polskę. MD]
————
– Wszelkie transporty wwożone na Ukrainę, które Rosja uzna za wojskowe, staną się prawomocnie celem – oświadczy w piątek szef moskiewskiej dyplomacji.
– Bardzo wyraźnie daliśmy do zrozumienia, że każdy ładunek wwożony na Ukrainę, co do którego będziemy uważać, że przewozi broń, stanie się prawomocnym celem. Jest to całkowicie jasne, ponieważ prowadzimy operację, która ma na celu wyeliminowanie wszelkich zagrożeń dla Federacji Rosyjskiej, które pochodzą z terytorium Ukrainy – oświadczył Ławrow na antenie prokremlowskiej państwowej telewizji RT (dawniej Russia Today).
Minister moskiewskiego rządu zwrócił się także do państw, które chcą wysłać na Ukrainę systemy obrony przeciwrakietowej z czasów Związku Radzieckiego (systemy rakietowe ziemia-powietrze dalekiego zasięgu S-300).
–Chciałbym przypomnieć wszystkim krajom, które rozważają ten pomysł, że systemu produkcji radzieckiej i rosyjskiej, systemu obrony przeciwrakietowej znajdują się tam na mocy porozumień i umów międzynarodowych oraz kontaktów, w ramach których nadany został im certyfikat użytkowania – mówił Ławrow.
– A umowa z użytkującymi nie zezwala na wysyłanie ich (systemów przeciwlotniczych – red.) do krajów trzecich. Jest na to podstawa prawna – stwierdził putinowski minister.
The Russia-led Eurasia Economic Union and China just agreed to design the mechanism for an independent financial and monetary system that would bypass dollar transactions.
Russia says half its gold assets were frozen – is this for real or a slick play by Moscow?
Photo Credit: The Cradle
It was a long time coming, but finally some key lineaments of the multipolar world’s new foundations are being revealed.
On Friday, after a videoconference meeting, the Eurasian Economic Union (EAEU) and China agreed to design the mechanism for an independent international monetary and financial system. The EAEU consists of Russia, Kazakhstan, Kyrgyzstan, Belarus and Armenia, is establishing free trade deals with other Eurasian nations, and is progressively interconnecting with the Chinese Belt and Road Initiative (BRI).
For all practical purposes, the idea comes from Sergei Glazyev, Russia’s foremost independent economist, a former adviser to President Vladimir Putin and the Minister for Integration and Macroeconomics of the Eurasia Economic Commission, the regulatory body of the EAEU.
Glazyev’s central role in devising the new Russian and Eurasian economic/financial strategy has been examined here. He saw the western financial squeeze on Moscow coming light-years before others.
Quite diplomatically, Glazyev attributed the fruition of the idea to “the common challenges and risks associated with the global economic slowdown and restrictive measures against the EAEU states and China.”
Translation: as China is as much a Eurasian power as Russia, and they need to coordinate their strategies to bypass the US unipolar system.
The Eurasian system will be based on “a new international currency,” most probably with the yuan as reference, calculated as an index of the national currencies of the participating countries, as well as commodity prices. The first draft will be already discussed by the end of the month.
The Eurasian system is bound to become a serious alternative to the US dollar, as the EAEU may attract not only nations that have joined BRI (Kazakhstan, for instance, is a member of both) but also the leading players in the Shanghai Cooperation Organization (SCO) as well as ASEAN. West Asian actors – Iran, Iraq, Syria, Lebanon – will be inevitably interested.
In the medium to long term, the spread of the new system will translate into the weakening of the Bretton Woods system, which even serious US market players/strategists admit is rotten from the inside. The US dollar and imperial hegemony are facing stormy seas.
Show me that frozen gold
Meanwhile, Russia has a serious problem to tackle. This past weekend, Finance Minister Anton Siluanov confirmed that half of Russia’s gold and foreign reserves have been frozen by unilateral sanctions. It boggles the mind that Russian financial experts have placed a great deal of the nation’s wealth where it can be easily accessed – and even confiscated – by the ‘Empire of Lies’ (copyright Putin).
At first, it was not exactly clear what Siluanov had meant. How could the Central Bank’s Elvira Nabiulina and her team let half of foreign reserves and even gold be stored in Western banks and/or vaults? Or is this some sneaky diversionist tactic by Siluanov?
Hudson was quite frank: “When I first heard the word ‘frozen,’ I thought that this meant that Russia was not going to expend its precious gold reserves on supporting the ruble, trying to fight against a Soros-style raid from the west. But now the word ‘frozen’ seems to have meant that Russia had sent it abroad, outside of its control.”
“It looks like at least as of last June, all Russian gold was kept in Russia itself. At the same time, it would have been natural to have kept securities and bank deposits in the United States and Britain, because that is where most intervention in world foreign exchange markets occurs,” Hudson added.
Essentially, it’s all still up in the air: “My first reading assumed that Russia must be doing something smart. If it was smart to move gold abroad, perhaps it was doing what other central banks do: ‘lend” it to speculators, for an interest payment or fee. Until Russia tells the world where its gold was put, and why, we can’t fathom it. Was it in the Bank of England – even after England confiscated Venezuela’s gold? Was it in the New York Fed – even after the Fed confiscated Afghanistan’s reserves?”
So far, there has been no extra clarification either from Siluanov or Nabiulina. Scenarios swirl about a string of deportations to northern Siberia for national treason. Hudson adds important elements to the puzzle:
“If [the reserves] are frozen, why is Russia paying interest on its foreign debt falling due? It can direct the “freezer’ to pay, to shift the blame for default. It can talk about Chase Manhattan’s freezing of Iran’s bank account from which Iran sought to pay interest on its dollar-denominated debt. It can insist that any payments by NATO countries be settled in advance by physical gold. Or it can land paratroopers on the Bank of England, and recover gold – sort of like Goldfinger at Fort Knox. What is important is for Russia to explain what happened and how it was attacked, as a warning to other countries.”
As a clincher, Hudson could not but wink at Glazyev: “Maybe Russia should appoint a non-pro-westerner at the Central Bank.”
The petrodollar game-changer
It’s tempting to read into Russian Foreign Minister Sergey Lavrov’s words at the diplomatic summit in Antalya last Thursday as a veiled admission that Moscow may not have been totally prepared for the heavy financial artillery deployed by the Americans:
“We will solve the problem – and the solution will be to no longer depend on our western partners, be it governments or companies that are acting as tools of western political aggression against Russia instead of pursuing the interests of their businesses. We will make sure that we never again find ourselves in a similar situation and that neither some Uncle Sam nor anybody else can make decisions aimed at destroying our economy. We will find a way to eliminate this dependence. We should have done it long ago.”
So, ‘long ago’ starts now. And one of its planks will be the Eurasian financial system. Meanwhile, ‘the market’ (as in, the American speculative casino) has ‘judged’ (according to its self-made oracles) that Russian gold reserves – the ones that stayed in Russia – cannot support the ruble.
That’s not the issue – on several levels. The self-made oracles, brainwashed for decades, believe that the Hegemon dictates what ‘the market’ does. That’s mere propaganda. The crucial fact is that in the new, emerging paradigm, NATO nations amount to at best 15 percent of the world’s population. Russia won’t be forced to practice autarky because it does not need to: most of the world – as we’ve seen represented in the hefty non-sanctioning nation list – is ready to do business with Moscow.
Iran has shown how to do it. Persian Gulf traders confirmed to The Cradle that Iran is selling no less than 3 million barrels of oil a day even now, with no signed JCPOA (Joint Comprehensive Plan of Action agreement, currently under negotiation in Vienna). Oil is re-labeled, smuggled, and transferred from tankers in the dead of night.
Another example: the Indian Oil Corporation (IOC), a huge refiner, just bought 3 million barrels of Russian Urals from trader Vitol for delivery in May. There are no sanctions on Russian oil – at least not yet.
Washington’s reductionist, Mackinderesque plan is to manipulate Ukraine as a disposable pawn to go scorched-earth on Russia, and then hit China. Essentially, divide-and-rule to smash not only one but two peer competitors in Eurasia who are advancing in lockstep as comprehensive strategic partners.
As Hudson sees it: “China is in the cross-hairs, and what happened to Russia is a dress rehearsal for what can happen to China. Best to break sooner than later under these conditions. Because the leverage is highest now.”
All the blather about “crashing Russian markets,” ending foreign investment, destroying the ruble, a “full trade embargo,” expelling Russia from “the community of nations,” and so forth – that’s for the zombified galleries. Iran has been dealing with the same thing for four decades, and survived.
Historical poetic justice, as Lavrov intimated, now happens to rule that Russia and Iran are about to sign a very important agreement, which may likely be an equivalent of the Iran-China strategic partnership. The three main nodes of Eurasia integration are perfecting their interaction on the go, and sooner rather than later, may be utilizing a new, independent monetary and financial system.
But there’s more poetic justice on the way, revolving around the ultimate game-changer. And it came much sooner than we all thought.
Saudi Arabia is considering accepting Chinese yuan – and not US dollars – for selling oil to China. Translation: Beijing told Riyadh this is the new groove. The end of the petrodollar is at hand – and that is the certified nail in the coffin of the indispensable Hegemon.
Meanwhile, there’s a mystery to be solved: where is that frozen Russian gold?
The views expressed in this article do not necessarily reflect those of The Cradle.
GRU jest dziś wielka polityczną, i zapewne gospodarczą, siłą W Rosji, konkurencyjną wobec ośrodka Putina. Putin próbuje zmienić tę sytuację, ale nie odnotowuje sukcesów.
SIŁA GRU
Opowiada o tym Wiktor Suworow (były oficer GRU), autor słynnej książki pt. „Akwarium”, w swoim wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” w grudniu 2011 roku: „jedyną siłą, która może zagrozić władzy Putina, jest GRU. Dlatego stara się on sparaliżować wywiad wojskowy. Przez 12 lat swoich rządów Putin sekuje rosyjską armię. Niszczy jej struktury, zwalcza wybijających się generałów i upokarza wojsko na każdym kroku. Widzi bowiem w nim jedyną siłę w Rosji, która może zagrozić jego panowaniu. jego ruchy wywołują oczywiście niezadowolenie w siłach zbrojnych. A najsilniejszą organizacja w ramach tych sił zbrojnych, organizacją, która mogłaby nawet dokonać zamachu stanu, jest GRU. Dlatego właśnie Putin cały czas wymienia jej szefów, aby nie mogła sprawnie działać. (. . .) GRU to najwięksi specjaliści od takich operacji. Wiedzą, w jaki sposób otruć, zastrzelić czy przekupić człowieka. Wiedzą też, jak obala się rządy, destabilizuje i rozbija państwa. GRU zna wszystkie brudne chwyty stosowane w tej branży.
Suworow uważa, że starcie armii rosyjskiej i ukraińskiej doprowadziłoby do upadku rządu Putina. Zapytany pod koniec lutego 2014 roku przez Gabriela Kayzera z „Frondy” o to czy rosyjska armia jest w stanie przeprowadzić interwencję na Ukrainie stwierdza: „Nie, gdyż rosyjska armia jest w rozsypce. Powiem nawet, że nie istnieje. Wiele lat bylem oficerem radzieckiej armii. Począwszy od 11 roku życia spędziłem W niej dwadzieścia lat. Wtedy ją kochałem. Widziałem od środka, jak ona funkcjonuje i co się z nią dzieje. Teraz jest jednak jeszcze gorzej. jeżeli Putin wysłałby rosyjską armię przeciwko Ukraińcom, to powtórzy się sytuacja z 1991 r., kiedy to wysłano sowiecką armię przeciwko mieszkańcom Moskwy Trzy dni po tym wydarzeniu ZSRR upadło”.
W tych samych dniach Suworow stwierdza w wywiadzie dla „Gazety Polskiej Codziennie”: „Rosja nie jest w stanie wysłać na Ukrainę swojej armii, ponieważ ona nie istnieje.
Ponadto na Ukrainie Żyją miliony ludzi, którzy są W połowie Ukraińcami, a W połowie Rosjanami. Rosjanie i Ukraińcy są braćmi. Jeżeli rosyjska armia wejdzie na teren Ukrainy, będzie pila wódkę i bawiła się z ukraińskimi kobietami. Dodatkowo należy podkreślić, że rosyjska armia jest nastawiona bardzo nieprzychylnie do Putina. Jeżeli wysłano by Więc ją na Ukrainę, bardzo szybko stałaby się armią antyputinowską.
A może Putin nie wyśle armii przeciwko Ukraińcom, ale armia rosyjska ruszy przeciwko Ukraińcom na rozkaz rosyjskiej masonerii rytu francuskiego? Czy skutkiem tego będzie przejęcie w Rosji władzy przez antypolską aż do bólu masonerię rosyjską rytu francuskiego?
Czy Putin i sama Rosja, wbrew temu, co głosi się w polskich mediach, są bardzo słabi?
Wygląda na to, że na całym świecie Schwab ma swoich sługusów [minions], którzy w tym samym czasie realizują różne plany. I jak można się było spodziewać, wszystko to kręci się wokół jego drogocennego Wielkiego Resetu.
−∗−
W menu na dziś danie młodzieżowe. A konkretnie mowa o narybku Klausa Schwaba, zgromadzonym pod wspólnym szyldem Young Global Leaders. W poniższym materiale kilka próbek ich wystąpień oraz zapowiedzi tego, co jest przewidziane w przypadku, gdyby Wielki Reset nie przypadł nam do gustu…
Zapraszam do lektury.
___________***___________
==================
Światowe Forum Ekonomiczne obiecuje umieścić was w „obozach reedukacyjnych” w chińskim stylu, jeśli sprzeciwicie się „Wielkiemu Resetowi”
Każdy, kto sprzeciwi się programowi „Wielkiego Resetu” Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), zostanie wysłany do „obozów reedukacyjnych” w stylu chińskim, zgodnie z obietnicą WEF.
Według Wang Guana, młodego światowego lidera WEF, ci, którzy sprzeciwiają się „Wielkiemu Resetowi” Klausa Schwaba, powinni zostać uwięzieni w komunistycznych „obozach reedukacyjnych” w stylu chińskim, dopóki nie przestaną akceptować wolności, nacjonalizmu i prawa do noszenia broni.
Wang jest obecnie głównym dziennikarzem politycznym, wysłannikiem chińskich państwowych mediów w Stanach Zjednoczonych, które rozpowszechniają chińską propagandę.
W National Pulse, Natalie Winters powiedziała: „WEF stał się znany z zaangażowania globalistów na całym świecie, w tym między innymi z forsowania „Wielkiego Resetu” w otoczeniu COVID-19”.
„W swej istocie, grupa dąży do zniesienia własności nieruchomości, ujmując ten cel w kontrowersyjne zdanie «nie będziesz mieć nic i będziesz szczęśliwy»”.
Truthbasedmedia.com donosi: Ten sam serwis medialny, w którym Schwab zainstalował Wanga w celu prania mózgów Amerykanom, również broni dokonanego przez Chińską Partię Komunistyczną (KPCh) ludobójstwa na ujgurskich muzułmanach.
===================
KPCh wypuszcza filmy propagandowe promujące obozy koncentracyjne jako miejsca nauki cennych umiejętności życiowych
W krótkim filmie, nakręconym w celu promowania obozów reedukacyjnych, Wang wyjaśnił jak, jego zdaniem, warunki życia ujgurskich muzułmanów to „sukces” i że służy to celom KPCh, jakim jest czystka etniczna w Chinach.
„Pięćdziesiąt cztery kraje, przeważnie z większością muzułmańską, broniły wysiłków Chin na rzecz przeciwdziałania ekstremizmowi w Sinciangu, chwaląc Chiny za ich politykę rozwoju oraz za „opiekę nad muzułmańskimi obywatelami” – powiedział Wang w nagraniu wideo, dodając „i prawdopodobnie mają rację”.
To samo cechowało również osoby, które przeżyły te obozy reedukacyjne, chwaląc później chińskich przywódców za rzekome nauczenie ich takich umiejętności życiowych by odnieść sukces.
„Poznaliśmy 33-letniego artystę Abulizikari Aobuli, który doskonalił swoje umiejętności malarskie w ośrodku reedukacyjnym, a teraz pracuje w galerii” – mówił Wang w filmie.
„Dowiedzieliśmy się co słychać u 30-letniego Yuregula Yusana, który pracuje w branży hotelarskiej. Odszukaliśmy 26-letnią Rukiyę Yakup, która poprawiła swój mandaryński i teraz pracuje jako agent nieruchomości. Poznaliśmy również 23-letniego Halinura, który teraz jest kasjerem w restauracji”.
Jakie to słodkie: najwyraźniej obozy koncentracyjne KPCh są po prostu źle pojmowanymi uczelniami technicznymi.
„Według lokalnych urzędników zdecydowana większość uczestników zdobyła jedną lub dwie umiejętności, ukończyła szkolenie i wróciła do domu” – powiedział Wang w innym powiązanym filmie, który został opublikowany przez China Global Television Network (CGTN).
„Dwudziestosześcioletnia Rukiya Yakup spędziła 10 miesięcy w centrum edukacyjnym. Tam doskonaliła swoje umiejętności mandaryńskie i uczyła się sprzedaży. Teraz jest agentką obrotu nieruchomościami, zarabiającą ponad 8000 juanów, czyli ponad 1100 dolarów miesięcznie, znacznie powyżej lokalnej średniej dochodu”.
26-latka została następnie pokazana na ekranie, twierdząc, że czuje się „szczęśliwsza” teraz, gdy przeszła już obóz reedukacyjny w Chinach. Powiedziała również, że jest szczęśliwa, że nauczyła się mandaryńskiego, ponieważ może teraz „przyjmować zarówno ludzi Han, jak i Ujgurów”.
„Moje dochody są znaczne” – dodała.
Innym młodym światowym liderem WEF, który publicznie promuje tę agendę, jest „dziennikarka” Daria Kaleniuk. Jak donosił o niej Puls, Kaleniuk skonfrontowała się z premierem Wielkiej Brytanii Borisem Johnsonem i zażądała przystąpienia NATO do wojny na Ukrainie.
Wygląda na to, że na całym świecie Schwab ma swoich sługusów [minions], którzy w tym samym czasie realizują różne plany. I jak można się było spodziewać, wszystko to kręci się wokół jego drogocennego Wielkiego Resetu.
Schwab’o mi albo kto nam to robi W menu na dziś tekst o pomysłodawcy szalonego i groźnego projektu, zwanego Wielkim Resetem. Temat tej osoby przewijał się na łamach portalu wielokrotnie, ale zawsze jako temat poboczny. Poniżej artykuł […]
_____________
C-19 czyli autostradą do obozu Świadomość, że rząd ma legalną możliwość, aby w dowolnym momencie pojmać cię i wysłać do jakiegoś nieznanego aresztu bez odpowiedniego procesu, może wzbudzić największy strach wśród obywateli W menu na […]
_____________
Świat według Klausa Ty i ja nie będziemy jeść robaków. Ty i ja nie będziemy wiecznie nosić masek. Ty i ja nie będziemy odgrywać ról cyborgów. I ty i ja nie będziemy w […]
_____________
Trzech tenorów czyli kto kołysał Klausa Kiedy Schwab został po raz pierwszy uznany przez Kissingera jako potencjalny przyszły przywódca globalistów, stosunkowo młody wtedy Niemiec miał wkrótce zostać przedstawiony Galbraithowi i Kahnowi. Zbiegło się to z pracą […]
_____________
Great Reset – wygramy teraz albo przegramy na zawsze Oszustwo z Covid przerażało, demoralizowało i szkoliło naiwniaków i ignorantów oraz zapoczątkowało masę chorób i zgonów wywołanych zastrzykiem. Oszustwa związane ze zmianą klimatu stworzyły populację przepełnioną fałszywym niepokojem. A teraz […]
_____________
‘Build Back Better’ czyli ‘Ordo ex Chao’ na nowo? Ta „fundamentalna transformacja gospodarcza” zostanie dokonana bez zgody suwerennych państw narodowych, dziejąc się „nawet poza rządami światowych przywódców”. (…) ta transformacja będzie kosztować „biliony, a nie miliardy dolarów” i będzie […]
Roberto de Mattei: Putin to fałszywa alternatywa. Prawdziwą jest Fatima
Przesłanie z Fatimy jest kluczem do interpretacji dramatycznych wydarzeń z ostatnich dwóch lat. W szczególności zaś tego, co dzieje się obecnie na Ukrainie.
Zrozumiałe, że to doświadczenie powinno być obce współczesnemu człowiekowi zanurzonemu w relatywizmie. Najbardziej jednak uderza ślepota tak wielu katolików niezdolnych, by wznieść się na poziom, który pozwala pojąć te wydarzenia mające miejsce w dramatycznych godzinach historii. A po pandemii Covid doświadczamy dramatycznej godziny wojny.
Fakty są następujące: 21 lutego 2022 roku Władimir Putin w przemówieniu do narodu ogłosił uznanie niepodległości separatystycznych republik Doniecka i Ługańska, a następnie zlecił, by oddziały weszły w do rejonu Donbasu w celu zapewnienia pokoju. 24 lutego Putin ogłosił w kolejnym przemówieniu, że autoryzował specjalną operację militarną nie tylko w Donbasie, ale także na wschodniej Ukrainie. Rosyjska inwazja na Ukrainę wkrótce okazała się dużo większa i bardziej tragiczna niż tego oczekiwano, wywołując na całym świecie atmosferę głębokiego lęku.
Jak zareagowały Włochy i Zachód w obliczu rosyjskiej agresji wymierzonej w Ukrainę? Z jednej strony był to wybuch uczuć oburzenia i solidarności z narodem ukraińskim. Jednakże z drugiej strony pojawiło się poczucie sympatii do inicjatywy Putina, co spowodowało powstanie frontu, który nazwę kolaboranckim. Określenie kolaboracjonizm wskazuje w języku politycznym na ideologiczne wsparcie dla obcego państwa, które dokonuje inwazji. Termin ten został ukuty w czasie II wojny światowej, by określić współpracę z hitlerowcami na okupowanych przez nich terytoriach.
Kolaboracjonizm nie jest jedynie aktem kolaboracji, lecz ideologią – jednoznacznie lub w pewien sposób domniemaną. To zjawisko wskazuje, że inwazja Rosji na Ukrainę zasługuje na analizę pod względem trzech różnych ekspresji, jakie przybrała do tej pory.
Pierwsze stanowisko należy do tych, którzy mówią lub myślą, że Putin całkowicie nie ma racji, ale że wygrywa i że stawianie mu oporu doprowadzi Europę i Ukrainę do większego zła niż zło inwazji. Na przykład według włoskiego dziennikarza Vittoria Feltriego, Zełeński jest gorszy od Putina, któremu wydał na rzeź swój nieprzygotowany naród. Cytuję: „Ukraiński lider powinien był się poddać i nie stawiać oporu. W rzeczywistości lepiej być pokonanym niż martwym”. Otóż „lepiej być pokonanym niż martwym” to slogan, który zawiera filozofię życia tych, którzy stawiają swój partykularny interes ponad wszelkie inne względy wyższego porządku. Nie ma wartości czy dóbr jakkolwiek wysokich, dla których warto się poświęcić i umrzeć.
Jeśliby preferować rosyjską inwazję nad oporem, to oznacza, że życie – życie materialne – tak spokojne i długie, jak to możliwe, jest najwyższym i podstawowym dobrem. Jest to filozofia życia pacyfisty, który w latach 90. XX wieku, kiedy sowieci instalowali swoje pociski SS przeciwko Europie, sprzeciwiał się pociskom NATO sloganem: „Lepiej być czerwonym niż martwym”. To filozofia życia tych, którzy w 1939 roku zastanawiali się, czy słuszne było umierać za Gdańsk, według sloganu zainicjowanego przez socjalistycznego deputowanego Marcela Déata. Argumentowano, że nie było warto ryzykować wojny dla obrony miasta Gdańska, którego podbiciem ambicja Hitlera prawdopodobnie byłaby zaspokojona. A socjalista Déat będzie znany z założenia partii z inspiracji narodowo-socjalistycznych reprezentując typowy przykład kolaboracjonizmu.
Jeśli jest to stanowisko, które zająć trzeba w obliczu agresora, to żądania Putina należy zaspokoić, by uniknąć śmierci i cierpienia ludzi. Nawet jeśli po Ukrainie miałby najechać kraje bałtyckie, a stosując szantaż nuklearny również Europę Zachodnią. Taka jest ta logika. Ukraińscy mężczyźni, którzy nie opuszczają swojego kraju albo wracają, by walczyć po zapewnieniu bezpieczeństwa swoich rodzin na Zachodzie – porzuceni przez relatywistyczną i bezwzględną Europę – wyrażają swoim wyborem przeciwną filozofię życia. To filozofia ludzi gotowych by poświęcić własne życie dla swojej wiary, z miłości do wolności i niepodległości swojej ojczyzny, z miłości do honoru i osobistej godności. Prawdziwy postęp, prawdziwy rozwój życia narodów jest silnie związany z tym duchem poświęcenia. To tutaj rodzą się uosobienia świętości i heroizmu.
Drugie stanowisko kolaboracjonizmu można sformułować następująco: Putin nie ma racji, ale nie dotyczy to tylko jego. Albo – co sprowadza się do tego samego – Putin także ma swoje powody. Jakie są te powody? Na przykład fakt, że po upadku Muru Berlińskiego Zachód rzekomo upokorzył Rosję otaczając jej terytorium oddziałami NATO. Wydaje się to być rozsądny argument. Jednak, jeśli chcemy być całkowicie rozsądni, musimy pamiętać, że NATO zrodziło się jako system obrony przeciwko wojskom Paktu Warszawskiego; że Rosja nie wygrała, ale przegrała zimną wojnę i że zimna wojna pomiędzy dwiema superpotęgami wynikła z niefortunnego pokojowego Traktatu Jałtańskiego z lutego 1945 roku. Wówczas za zgodą zachodnich rządów Europę podzielono na dwie strefy wpływów. A komunizm sowiecki stał się absolutnym panem Europy Wschodniej.
Pokój jałtański, który redefiniował granice Europy po II wojnie światowej, był z kolei owocem Traktatu Wersalskiego, który obarczył Niemcy całkowitą odpowiedzialnością za I wojnę światową. Narzucił też ciężkie sankcje na Niemcy i przekazał Polsce korytarz gdański. Czy powinniśmy powiedzieć, że Hitler miał swoje powody najechać Polskę, ponieważ miasto Gdańsk nie było mniej niemieckie niż Donbas rosyjski? Jakiekolwiek były jego powody, Hitler miał plan, który był równie ekspansyjny, jak plan Putina. A dzisiejszy historyk, tak jak wczorajszy polityk, nie zgadza się z Nevillem Chamberlainem, który 30 września 1938 r. wrócił triumfalnie z Monachium z kruchym pokojem w ręku. Ale zgadzamy się z Winstonem Churchillem, który powiedział: Otrzymaliście wybór pomiędzy wojną a hańbą, my wybraliśmy hańbę a i tak będziemy mieli wojnę.
Być może po to, by uniknąć tego łatwego zastrzeżenia, kolaboracjonizm popada w trzecią formułę, bardziej spójną, ale jednocześnie bardziej zaskakującą niż pierwsze dwie. Przedstawiając prosto: wojna Putina jest wojną sprawiedliwą, a jeśli jest to wojna sprawiedliwa, opór ukraińskiego narodu jest niesprawiedliwy, a zachodnie sankcje na Rosję są niesprawiedliwe, ponieważ sankcje stosuje się wobec tych, którzy nie mają racji. A nie wobec tych, którzy mają rację.
A dlaczego Putin miałby mieć rację, dlaczego jego wojna miałaby być sprawiedliwa? Nie tylko dlatego, że broni interesów narodowych swojego kraju zawstydzonego przez Zachód, jak mówią, ale ponieważ jego wojna ma wymiar etyczny. Jak Cerkiew prawosławna nas zapewnia słowami moskiewskiego patriarchy Cyryla, Putin walczy przeciwko zdeprawowanemu Zachodowi, który autoryzuje parady dumy gejowskiej. Ponadto sam Putin często przedstawia się jako obrońca rodziny i wartości tradycyjnych porzuconych przez Zachód.
Jednakże w przemówieniu dla Klubu Wałdajskiego 22 października 2021 roku, w którym Putin zaatakował teorię gender i cancel culture, przyznał, że Rosja doświadczyła na długo przed Zachodem moralnej degradacji, którą on teraz potępia. 7 grudnia 1917 roku, kilka tygodni po przejęciu władzy przez bolszewików wprowadzono rozwody w Rosji. A aborcję zalegalizowano w roku 1920. I był to pierwszy raz na świecie, że zrobiono to bez żadnych ograniczeń. I to w Rosji wprowadzono przejście od rewolucji politycznej do rewolucji seksualnej, z np. eksperymentalnym przedszkolem Very Schmidt.
Był to eksperyment stworzony w 1921 r. w centrum Moskwy, gdzie dzieci wprowadzano w przedwczesną seksualność. Hamulce dla aborcji i rewolucji seksualnej wprowadził jednak nie Putin, ale Stalin w 1936 roku. Uświadomił sobie bowiem, że jego polityka siły będzie podminowana przez upadek moralności w Rosji. I Putin kontynuuje w podobnym duchu. Rosja jest dzisiaj krajem charakteryzującym się aborcjami i rozwodami, mając największy wskaźnik rozwodów na świecie. Nawet jeśli zakazuje parad gejowskich.
A jakie są tradycyjne wartości, z których Putin czerpie swą inspirację? Są to wartości moskiewskiego patriarchatu, który dzisiaj polega na Putinie, tak jak wczoraj polegał na Stalinie. Putin z kolei, podobnie jak Stalin, polega na patriarchacie moskiewskim. Patriarchat moskiewski wykorzystuje władzę polityczną, by bronić prymatu prawosławia. A państwo korzysta z Cerkwi, by skonsolidować poczucie tożsamości i patriotyzmu rosyjskiego narodu.
Rosyjska misja imperialna nie koresponduje jedynie z geopolitycznymi ambicjami Putina, ale także z wymogami patriarchy Cyryla, który powierzył Putinowi misję stworzenia euroazjatyckiego III Rzymu na ruinach II katolickiego Rzymu, którego przeznaczeniem jest zniknąć, jak całego Zachodu. Jednak czy katolik może zaakceptować tę perspektywę? To ogromnie godne pożałowania, że katolicki arcybiskup taki jak Carlo Maria Viganò przedstawia wojnę Putina jako wojnę sprawiedliwą w celu pokonania Zachodu.
Otóż Zachód jest pierworodnym synem Kościoła, dzisiaj coraz bardziej oszpeconym przez rewolucję, ale wciąż pierworodnym. Europejczyk, który się tego wypiera pod pretekstem walki z Nowym Ładem Światowym jest jak syn, który wypiera się swojej matki. Ponadto Nowy Ład Światowy jest starą utopią, która została zastąpiona nowym światowym nieładem. Władimir Putin jest jak George Soros agentem światowego nieładu. Putin, jak zauważa międzynarodowy ekspert Bruno Maçães, jest przekonany, że chaos jest fundamentalną energią władzy i że z dobrego powodu może on być uważany za Yaldabaotha, gnostyckiego demiurga, syna chaosu i lidera duchów świata podziemnego. A nowy nieporządek światowy przypomina nam o nieporządku doświadczonym przez zachodnie cesarstwo rzymskie pod wpływem inwazji barbarzyńców.
Wśród dat, które przeszły do historii, zapisał się 31 grudnia 406 r., kiedy masy ludów germańskich przekroczyły skuty lodem Ren i wtargnęły w granice imperium. Jeden z tych ludów, Wandalowie, wtargnęli do Galii, przeszli Pireneje, przekroczyli Cieśninę Gibraltarską, podzielili prowincje rzymskiej Afryki. Imperium rzymskie było pogrążone w relatywizmie i hedonizmie, tak jak Zachód jest dzisiaj. Jednym z wiodących centrów zepsucia była Kartagina. Stolica rzymskiej Afryki cieszyła się reputacją raju dla homoseksualistów.
Ówczesny chrześcijański autor Salwian z Marsylii pisze, że barbarzyńskie armie potykały się wokół murów Kartaginy, kiedy chrześcijańscy wierni z miasta bawili się w cyrkach i szli do teatrów. Niektórym z nich podcinano gardła poza murami, gdy inni wciąż cudzołożyli w murach – pisze Salwian. Wandalowie zamiast tego, jak ludy germańskie opisane przez Tacyta, żyli w ascezie, niezepsuci przez pokusę publicznych widowisk, nie pobudzani bankietami. Ponieważ, jak pisze Tacyt, nie sprzyjają przywarom, a bycie zepsutym nie jest nazywane modą.
Co powinni byli zrobić chrześcijanie? Otworzyć bramy Wandalom? Kilka kilometrów od Kartaginy w mieście Hippona, gdzie był biskupem, św. Augustyn medytował właśnie nad inwazją barbarzyńców, gdy skomponował swoje arcydzieło „Państwo Boże”. Prefektem rzymskiej Afryki był Bonifacjusz, wierny przyjaciel św. Augustyna, którego Prokopiusz z Cezarei, wraz z Flawiuszem Aecjuszem, nazwał „ostatnim prawdziwym Rzymianinem”.
Biskup Hippony, św. Augustyn, nie wzywał do poddania, ale do stawiania oporu barbarzyńcom. I napisał do Bonifacjusza: „Pokoju nie szuka się, by wywołać wojnę, ale wojnę prowadzi się, by uzyskać pokój. A zatem pielęgnuj ducha pokoju, aby wzwycięstwie móc poprowadzić do dobra pokoju tych, których pokonasz”.
Bonifacjusz zawarował się w Hipponie, oblegany przez Wandalów. A podczas oblężenia, które trwało 14 miesięcy, św. Augustyn zmarł w sierpniu 430 r. w wieku 76 lat. Dopiero, kiedy zamilkł jego głos, Wandalowie zdobyli miasto. Opór Bonifacjusza pozwolił wschodnim wojskom wylądować w Afryce i połączyć swoje siły z siłami Bonifacjusza.
W ciągu tych samych lat inni biskupi zachęcali do oporu przeciwko barbarzyńcom. Św. Nikazy udał się na śmierć w katedrze w Reims. Św. Eksuperiusz, biskup Tuluzy, stawiał opór Wandalom, aż do swojej deportacji. Święty Lupus bronił Troyes, którego był biskupem. Święty Anian, biskup Orleanu, zorganizował obronę swojego miasta przeciwko Hunom, pozwalając rzymskim legionom dopaść Attylę i pokonać go. Katoliccy biskupi nie powiedzieli: Lepsi barbarzyńcy niż śmierć.
Jeśli chcemy pozbyć się wojny, musimy pozbyć się przyczyn wojny. A prawdziwą i głęboką przyczyną wojny, pandemii i kryzysu gospodarczego, który nabiera kształtu na horyzoncie, są grzechy ludzkości, która odwróciła się plecami do Boga i Jego prawa.
Podczas objawień fatimskich w 1917 roku Matka Boża powiedziała, że odejście narodów Europy od Boga prowadzi do Bożej kary w postaci wojny.
Cytuję: „Bóg (…) ukarze świat za jego zbrodnie poprzez wojnę, głód i prześladowania Kościoła i Ojca Świętego. Żeby temu zapobiec, przyjdę, by żądać poświęcenia Rosji mojemu Niepokalanemu Sercu i ofiarowania Komunii świętej w pierwsze soboty na zadośćuczynienie. Jeżeli ludzie me życzenia spełnią, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Sprawiedliwi będą męczeni, Ojciec Święty będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci, a dla świata nastanie okres pokoju”.
Przesłanie z Fatimy nie jest ogólnym zaproszeniem do modlitwy i pokuty. Jest to ponad wszystko obwieszczenie kary i ostatecznego triumfu Bożego miłosierdzia w historii. Są tacy, którzy myślą, że poświęcenia Rosji już dokonał Jan Paweł II. Kiedy w 25 marca 1984 na Placu św. Piotra poświęcił świat Niepokalanemu Sercu Maryi w odniesieniu do narodów, „których poświęcenia i powierzenia przez nas oczekujecie”.
Siostra Łucja początkowo powiedziała, że była niezadowolona z tej konsekracji, w której Rosja nie była wprost wspomniana. Ale później „zmieniła zdanie”, uważając akt Jana Pawła II za ważny [podobno zmuszona do tego „nakazem posłuszeństwa”.. MD] . Opinia siostry Łucji z pewnością jest autorytatywna, ale jest ona w sprzeczności z bardziej autorytatywnymi słowami Matki Bożej, które ta sama siostra Łucja nam przekazuje. 29 sierpnia 1931 r. w rzeczywistości siostra Łucja wysłała biskupowi Leirii straszne proroctwo naszego Pana. Otrzymała bezpośredni przekaz, według którego: „Oni nie chcą usłuchać mojej prośby. Jak król Francji, będą żałować i zrobią to, ale będzie to późno. Rosja już rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania przeciwko Kościołowi, Ojciec Święty wiele wycierpi”.
Cóż, upłynęło 38 lat od 25 marca 1984 roku. Spektakularne rozwiązanie sowieckiego reżymu bez powstania czy wojen w roku 1991 wydaje się być i być może było częściowym wynikiem tego poświęcenia. Jednakże Rosja się nie nawróciła, a komunizm nie umarł. Władimir Putin jest narodowym komunistą, który nie wyparł się błędów komunizmu. A Chiny to oficjalnie kraj komunistyczny, który w marcu 2022 ogłosił, że jego przyjaźń z Rosją jest solidna jak skała. Jednak nawet wśród katolików są ci, którzy uważają Putina za przeszkodę do realizacji Nowego Ładu Światowego, tarczę przeciwko Antychrystowi, którym jest Zachód, którym jest Rzym Piotra.
Mówi się, że wojna jest przedłużeniem stanu pogotowia pandemicznego i to nie może być zbieg okoliczności. Odpowiadamy: To prawda, przyjście wojny tuż po pandemii z jej skutkiem w postaci reżimu sanitarnego nie może być zbiegiem okoliczności. Ponieważ nie ma czegoś takiego, jak zbieg okoliczności. Ale Ten, który trzyma w dłoniach wątki wszechświata, nie jest Wielkim Bratem Orwella, jakimś bogiem wszechwiedzącym i wszechpotężnym, jak zły bóg gnostyków.
To, co rządzi wszechświatem i prowadzi wszystko ku chwale Boga to Boża Opatrzność.
Stąd wynikają kary, które chłoszczą nieskruszoną ludzkość dzisiaj. Epidemie, wojny, a jutro być może globalny kryzys gospodarczy, to wszystko nie jest przygotowaniem na przyjście Antychrysta, ale jest realizacją zlekceważonego proroctwa z Fatimy. Ukraińscy biskupi poprosili papieża Franciszka o poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. Gorliwie przyłączamy się do tego apelu, który nadchodzi z Kijowa. Z bombardowanego Kijowa.
Z Moskwy nie przychodzi światło nadziei. Czy światło mogłoby przyjść z Kijowa? W Fatimie Matka Boża prorokowała nawrócenie Rosji. Ale nawrócenie oznacza powrót do źródeł, a źródła Rosji sięgają wstecz do nawrócenia świętego Włodzimierza, księcia Kijowa [to był zdobywca, wiking. MD] .
Ruś kijowska była jednym z pierwszych narodów, które weszły w świat średniowiecznego chrześcijaństwa przed popadnięciem pod dominację Mongołów, a potem książąt Moskwy, którzy przejęli antyrzymskie dziedzictwo Bizancjum. Część narodu ukraińskiego zachowała katolicką wiarę i wówczas Sobór Florencki w roku 1439, a następnie Unia Brzeska w 1595 r. odnalazły dla nich drogą do Rzymu. Encyklika Orientales omnes ecclesias z 23 grudnia 1945 zachęca Ukraińców do trwania w ich wierności Rzymowi. I stwierdza tutaj: „Wyjawiajcie przebiegłe drogi tych, co obiecują ludziom ziemskie korzyści i większe szczęście w tym życiu, ale niszczą ich dusze. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swoje życie z mego powodu, znajdzie je”.
W V wieku Goci, Wandale i Hunowie najechali imperium rzymskie, by podzielić się jego łupami. Dzisiaj Rosja, Chiny, Turcja, świat arabski chcą przejąć bogate dziedzictwo Zachodu, który uważają, jak powiedziano, za śmiertelnie chory.
Ktoś może powiedzieć: Gdzie jesteś Bonifacjuszu, który broniłeś Afrykę przed Wandalami? Gdzie jesteś Aecjuszu, który pokonałeś Hunów? Gdzie jesteście chrześcijańscy wojownicy, którzy chwyciliście za broń, by bronić świata, który umierał?
Odpowiadamy, że przeciwko atakującym wrogom mamy potężne bronie. Przeciwko bombie nuklearnej grzechu Matka Boża włożyła w ręce papieża poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. I włożyła w nasze ręce Różaniec oraz nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca. Ale nade wszystko włożyła w nasze serca pragnienie triumfu Niepokalanego Serca nad ruinami reżymu Putina, reżymu chińskiego komunizmu, reżymu islamu i reżymów zepsutego Zachodu. Tylko Ona może tego dokonać. Nas poprosiła o niewzruszoną ufność, że tak się stanie, ponieważ nieomylnie to obiecała. To dlatego nasz opór trwa.
Roberto de Mattei
Tłum. Jan J. Franczak
Artykuł stanowi tłumaczenie spisanego materiału video „Russia’s War and the Message of Fatima” zamieszczonego przez Fondazione Lepanto na platformie YouTube.
Gdyby dzisiaj żył literat i działacz Józef Ozga-Michalski, to pewnie znowu by napisał, że „w dymach bijących z wojny rosyjsko-ukraińskiej niektórzy próbują uwędzić sobie swoje półgęski ideowe”. Skoro mógł tak napisać przy okazji wojny izraelsko-arabskiej w roku 1967, to dlaczego nie miałby napisać podobnie teraz, tym bardziej, że to przecież prawda.
Wprawdzie z okazji koncertu charytatywnego na rzecz Ukrainy, wszystkie uczestniczące w nim gwiazdy straszliwie się pożarły na tle finansowym, ale skoro jest rozkaz, by podkreślać solidarność kobiet ponad wszelkimi granicami, to jakże nie podkreślać, zwłaszcza w dniu 8 marca? Toteż „Gazeta Wyborcza”, która z łaski starego żydowskiego grandziarza finansowego, próbuje całkowicie przejąć w Polsce rząd dusz mniej wartościowego narodu tubylczego, strasznie się nasładza „siostrzeństwem w czasie wojny”, podkreślając, że „tylko kobiety” mogły pomyśleć, że „ich siostry” będą potrzebowały rozmaitych rzeczy. Pani dr Monika Waluś, która to napisała, z pewnością chciała jak najlepiej, ale czy przypadkiem z tej gorliwości nie popadła w sprośne błędy Niebu obrzydłe z postaci zbrodniczego seksizmu? Jakże bowiem można, zwłaszcza w „Gazecie Wyborczej”, utrzymywać, że „tylko kobiety…” – i tak dalej – skoro przecież wszyscy, od niemowlęcia do starca, wiemy, że pan redaktor Michnik, z ogromną i nieustającą troską, myśli o wszystkim, więc jakże mógłby zapomnieć o siostrzanych potrzebach, zwłaszcza w czasie wojny? Wprawdzie pani Monika Waluś ma tytuł uczonego doktora habilitowanego i to w dodatku – z teologii – ale świadczy to tylko o tym, ze również uczeni doktorowie mogą popełniać błędy, zwłaszcza, gdy zapadną na wojenną gorączkę, która przybiera już postać kolejnej epidemii, mogącej z powodzeniem zastąpić epidemię zbrodniczego koronawirusa.[Por. sprostowanie na dole. MD]
To już właściwie się stało, bo – jak możemy się przekonać na podstawie wzruszających obrazków z Medyki i innych przejść granicznych – setkom tysięcy uciekinierów nikt nie robi testów na obecność zbrodniczego koronawirusa, nikt nie soli im mandatów za brak maseczek, podczas gdy pani kierowniczka Sejmu nadal po staremu pod tym pretekstem tradycyjnie wyklucza z obrad posła Grzegorza Brauna, nikt nie umieszcza ich na kwarantannie, tylko autobusy, jeden za drugim, rozwożą ich po całej Polsce, aż wzbudza to niepokój ekspertów medycznych, którzy przez ostatnie dwa lata zdążyli się przyzwyczaić do sprawowania władzy. Jak widać, nie ma rzeczy doskonałych, co zresztą już dawno odkrył Kukuniek, formułując teorię o plusach dodatnich i ujemnych. Nawiasem mówiąc, pojawiły się fałszywe pogłoski, jakoby Kukuniek własną osobą chciał pojechać walczyć o wolność dla Ukrainy. Wyobrażam sobie, jak ta pogłoska musiała przerazić Putina, bo skoro Kukuniek obalił komunizm, to czyż Rosja się przed nim ostoi?
Chętnych do zawojowania Rosji jest zresztą znacznie więcej, bo cały Legion pod komendą Pana Komendanta Adama Słomki, który nie zamierza wrócić na ojczyzny łono, aż dopiero po zdobyciu Moskwy. Jak się okazuje, jednym z objawów wojennej gorączki, która ogarnia nasz nieszczęśliwy kraj, są majaczenia o szpadzie. Jakże inaczej bywało w czasach, kiedy Polska rzeczywiście była mocarstwem. „Niech kogo świerzbią plecy, wsiada na Tatary. Ja z niego drwię pijęcy petercyment stary” – śpiewano w „Pieśni w obozie pod Żwańcem”. Ten Żwaniec przypadkowo leży akurat na Ukrainie, nad Dniestrem, w obwodzie chmielnickim. Co tam dzisiaj śpiewają – Bóg jeden wie – ale na pewno nie to.
Innym z kolei objawem wojennej gorączki jest zabawa w mocarstwowość, ogarniająca zwłaszcza środowisko Naszych Umiłowanych Przywódców. Odnoszę wrażenie, że tę właśnie przypadłość zamierzają wykorzystać Nasi Sojusznicy; zarówno ten Najważniejszy, jak i ci Mniej Ważni. Wychodząc naprzeciw naleganiom prezydenta Żełeńskiego, by jak najszybciej umiędzynarodowić konflikt tak, by wojna rozlała się na całą Europę, Departament Stanu „pozwolił” polskiemu rządowi przekazać Ukrainie posiadane przez Polskę samoloty MIG-29. Pan premier Morawiecki wprawdzie nie podejmuje starań, by Stany Zjednoczone sfinansowały uzbrojenie 200 tysięcy dodatkowych żołnierzy, o których Polska ma powiększyć swoją armię – bo Naczelnik Państwa w swoim przemówieniu podczas debaty nad ustawą o obronie Ojczyzny powiedział, że broń Polska będzie „kupowała” – ale za to całą Europę rozstawia po kątach. Najwyraźniej podsycanie wojennej gorączki zwrotnie musi oddziaływać również na niego, zresztą na innych też – ale pojawiają się także, co prawda jeszcze nieliczni, ozdrowieńcy. Odpowiadając na „pozwolenie”, jakiego tubylczemu rządowi udzielił Departament Stanu, rzecznik rządu oznajmił, że to musi być „suwerenna decyzja” Polski. Najwyraźniej ktoś zrozumiał, że w interesie Naszego Najważniejszego Sojusznika mogłoby leżeć wpuszczenie Polski na minę, by w ten sposób wojna Ameryki z Rosją toczyła się na odległych przedpolach, zgodnie ze strategią elastycznego reagowania. „
Bella gerant alii, tu felix Austria nube” (niech inni wojują, a ty szczęśliwa Austrio zawieraj małżeństwa) – mawiano w dawnych czasach, a wiadomo, że słuszna myśl raz rzucona w powietrze, prędzej, czy później znajdzie swego amatora. Jeszcze bardziej stanowczo zareagował na takie zachęty rząd włoski oświadczając, że o żadnym przekazaniu Ukrainie włoskich samolotów „nie ma mowy”. [Por.: Broń zamiast pomocy humanitarnej: Na lotnisku w Pizie, pracownicy odmawiają załadunku samolotów do Rzeszowa, dalej na Ukrainę… ]
Nie tylko zresztą wojna, bo chociaż „cały świat” podziwia Polskę za wielkie serce, które nakazuje nam wpuszczać z Ukrainy setki tysięcy uchodźców na dobę, to Nasz Mniej ważny sojusznik, czyli Wielka Brytania, która i Ukrainie i Polsce niedawno zaoferowała sojusz, pochwaliła się udzieleniem ukraińskim uchodźcom 50 (pięćdziesięciu) wiz, podkreślając przy tym własną „hojność”.
Ale na tym nie koniec, bo jak tak dalej pójdzie, to doczekamy się również uchodźców z Rosji. Dobiegają stamtąd wprawdzie fałszywe pogłoski, jakoby aż trzy czwarte Rosjan popierało wojnę i Putina, ale – w odróżnieniu od tego, co podają nasze niezależne media głównego nurtu – nie ma w tym ani słowa prawdy, tylko putinowska propaganda. Prawda jest bowiem taka, że „cały naród” jest przeciw, w tym nawet znajomi oligarchowie pana Aleksandra Kwaśniewskiego, którzy są „mocno spacyfikowani”, a nawet „zastraszeni”.
Zresztą jakże inaczej, kiedy nawet taki pan Roman Abramowicz, w którego obronie stanął sam Yad Waszem, dzięki czemu nie został objęty sankcjami, na wszelki wypadek wyprzedaje się ze wszystkiego? Wprawdzie Yad Waszem oświadczył, że objęcie sankcjami pana Abramowicza „byłoby niesprawiedliwe wobec żydowskiego świata”, a więc w gruncie rzeczy – antysemickie – ale miejmy nadzieję, że płomienni bojownicy o wolność w końcu się opamiętają i ani nie będą popadać w seksizm, jak to się przytrafiło pani doktor Monice Waluś, ani w antysemityzm, kiedy przypomną sobie porzekadło: „co wolno wojewodzie, to nie tobie, smrodzie!”
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy Czas!”.
=======================
Zadzwoniła do mnie pani Monika Waluś, oburzona tym, że w felietonie pt. Objawy wojennej gorączki, pomyliłem ją z dziennikarką „Gazety Wyborczej” o takim samym imieniu i nazwisku. Podobno jest aż sześć pań o takim imieniu i nazwisku i jedna z nich napisała w „Gazecie Wyborczej” artykuł – ale to nie była pani Monika Waluś, która do mnie zadzwoniła, informując, że jeśli w felietonie nie wykreślę tytułów naukowych przed nazwiskiem autorki publikacji w „GW”, to będę miał do czynienia „z prawnikiem”. Ponieważ ostatnio mam wiele do czynienia z prawnikami, to kontakt z jeszcze jednym nie sprawiłby mi żadnej przyjemności. Toteż chętnie wyjaśniam to nieporozumienie, przepraszając panią Monikę Waluś za przypuszczenie, że mogła ona pisywać artykuły do „Gazety Wyborczej”. Wykreślam również z felietonu tytuły naukowe, które prawdziwej autorce publikacji w „Gazecie Wyborczej” nie przysługują.
Być może już w przyszłym tygodniu bank PKO BP będzie gotów do przyjmowania hrywien w ramach wymiany walutowej uzgodnionej ze stroną ukraińską – pisze czwartkowy “Puls Biznesu”. “Wszystko wskazuje na to, że już wkrótce Ukraińcy będą mogli po godziwym kursie wymienić hrywnę na złote na prostych zasadach” – czytamy.
Informacja w języku ukraińskim dla klientów kantoru przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie / Paweł Supernak /PAP
Dwa tygodnie temu Zbigniew Jagiełło, były prezes PKO BP, publicznie zaapelował do instytucji krajowych i unijnych o stworzenie funduszu, z którego byłyby wypłacane “niewielkie” kwoty dla uchodźców z Ukrainy.
Jak podkreśla gazeta, wielu z nich opuściło kraj bez środków do życia. “Ci natomiast, którzy zabrali ze sobą pieniądze, przekonali się, że hrywna jest praktycznie walutą niewymienialną, a jeśli ktoś gotów jest ją skupować, to po lichwiarskim kursie” – czytamy w gazecie.
Według “PB” problem prawdopodobnie będzie można rozwiązać w inny sposób. “Na początku minionego tygodnia Narodowy Bank Ukrainy (NBU) zezwolił lokalnym bankom na skup hrywny za granicą za dolary. To był pierwszy krok do odblokowania rynku międzybankowego i przywrócenia wymienialności ukraińskiej waluty. Dwa dni później Narodowy Bank Polski (NBP) zapowiedział, że wspólnie z NBU i PKO BP pracuje nad rozwiązaniem, które umożliwi Ukraińcom wymianę hrywny w placówkach tego banku” – czytamy. Z informacji “Pulsu Biznesu” wynika, “że być może będzie to możliwe już w przyszłym tygodniu, a najpóźniej za kilkanaście dni”.
“PKO BP pracuje nad dostosowaniem 50-60 oddziałów w kraju do skupu hrywny. Kurs wymiany jest jeszcze ustalany ze stroną ukraińską. Ma obowiązywać limit na osobę w wysokości 1,2-1,3 tys. zł. Hrywna będzie skupowana tylko od osób legitymujących się paszportem ukraińskim” – czytamy w “PB”.
Do środy, do godz. 15 nadaliśmy 17 tysięcy numerów PESEL dla dorosłych obywateli Ukrainy i prawie 15 tysięcy numerów dla dzieci – powiedział w środę pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa Janusz Cieszyński.
Największy w Polsce punkt wydawania numeru PESEL dla uchodźców z Ukrainy ruszy w sobotę na Stadionie Narodowym w Warszawie. To będzie około 100 stanowisk, gdzie w jednym momencie będzie można wydać numer PESEL stu osobom.
Nadanie nr PESEL nie oznacza wyrobienia dowodu osobistego. “Dowód osobisty jest dla obywateli polskich, który potwierdza także obywatelstwo Rzeczpospolitej Polskiej” – informuje MSWiA.
Mail:
Pojebało ich.
Przecież
a) jeśli Ukraina wygra – i tak Hrywna będzie latami mało warta bo odbudowa kosztuje
b) Ukraina przegra – Hrywna do utylizacji
c) Rozejm – Hrywna też g. warta.
Naprawdę widać że nas traktują gorzej niż ukrów.
Nikt by nas do domów na zachodzie nie przyjmował, nikt by nam złotówek jak się zawali, nie przyjmował po starym kursie. Nikt by nam nie pomógł.
Są różnice miedzy rozważna pomocą – opiekuję się rodziną , zostało mi 200 zł to pomogę . A co innego jak oddam wypłatę ukrom i moje dzieci będą głodne.
Nie ma to, jak państwo etatystyczne. Wszystko musi być „interministerialne” i zatwierdzane przez najwyższe władze. Takim krajem jest Francja, gdzie przedstawiono właśnie „krajowy plan zwalczania inwazyjnych gatunków obcych”.
Chodzi o gatunki zwierząt i roślin wprowadzone poza ich zwykłe środowisko. Na liście są m.in. nutrie, szerszeń azjatycki, pierwiosnek pełzający, a nawet gołębie, które przybyły na francuską Gwadelupę, czy nasturcja pnąca, która pojawiła się na Reunion.
Sekretarz stanu ds. różnorodności biologicznej Bérangère Abba przedstawiła 15 marca krajowy plan walki z inwazyjnymi gatunkami obcymi. Plan ten obejmuje lata 2022-2030. Plan ocenia, że największe zagrożenie dotyczy terytoriów zamorskich.
Przewiduje się około 500 operacji tępienia inwazyjnych gatunków do 2025 roku. Mają być wprowadzone ograniczenia na handel, transport i posiadanie niektórych gatunków, takich jak krab niebieski, roślinę grubosz Helmsaz Nowej Zelandii, małża guagga z Ameryki, czy szerszenia wschodniego.
Kilka dni wcześniej (10 marca) także na poziomie rządowym, w Paryżu przedstawiono z kolei krajowy plan zwalczania pluskiew. Rząd wyznaczył nawet międzyresortowego koordynatora do jego realizacji.
Pluskwy stały się plagą wielu miast. Praktycznie wytępione we Francji w połowie XX wieku, pluskwy powróciły w ostatnich latach. Gniazdują w materacach lub prześcieradłach, ich ukąszenia swędzą i mogą być szczególnie trudne do zwalczania.
„Plan walki” koordynuje François Lefort, członek Rady Generalnej ds. Środowiska i Zrównoważonego Rozwoju. Nie ma swojego budżetu, ale każde ministerstwo ma go współfinansować.
Planuje się kilka rodzajów działań. Zostaną uruchomione „kampanie uświadamiające”, pierwsza na początku 2023 r., ministerstwa mają nadzorować „zagrożone sektory”, jak hotelarstwo, placówki służby zdrowia, kina, itp. Będą szkolenia personelu medycznego z zakresu rozpoznawania ukąszenia pluskwy
We wrześniu 2022 r. zostanie utworzone „ogólnokrajowe obserwatorium”, które będzie gromadzić dane na temat tego zjawiska. Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Zdrowia (ANSES) ma też przedłożyć pod koniec 2022 r. raport o pluskwach i skuteczności dostępnych środków owadobójczych w ich przypadku.
Departamenty i metropolie mają się włączyć w dezynsekcje i przekazać na to pieniądze z funduszy solidarności mieszkaniowej. Uruchomiono także infolinię i strony internetowe o pluskwach ( stop-punaises.gouv.fr ).
Źródło: France Info
A przecież już 120 lat temu krążyli po zaborach „węgrzy”, którzy sprzedawali patentowane środki przeciw pluskwom:
„Bierze pani danom pluskwę, otwiera jej pyszczek, i kroplę patentowanego środka do gęby”.
– No, ale jak ją mam, to przecież mogę zadusić?!?.
[ARTYKUŁ ZOSTAŁ OPUBLKOWANY W 84. NR. MAGAZYNU POLONIA CHRISTIANA. WYDANYM PRZED ZAATAKOWANIEM UKRAINY PRZEZ ROSJĘ. Styczeń-luty 2022]. Silni wspierają tylko silnych. Słaby może się uwiesić u klamki silnego i tak wisieć, jak zapomniany płaszcz w zamkniętej szatni, w nieskończoność, a nic nie wskóra. Choćbyśmy więc sobie wargi starli aż do zębów od całowania klamek możnych tego świata, nic nam to nie pomoże.
A wyobraźmy sobie inną sytuację. Oto w jakimś kraju – ościennym bądź dalszym – dochodzi do jakiegoś antypolskiego ekscesu. Wraz z notą protestacyjną polskiego rządu z pobliskiego lotniska natychmiast podrywa się klucz ciężkich dronów szturmowych, by ostentacyjnie naruszyć przestrzeń powietrzną tegoż kraju, a nasz ambasador akredytowany przy tamtejszym rządzie spieszy z uspokojeniem:
– O, sorry, coś się operatorom pomerdało. Dobrze, że któryś jakiegoś guzika nie nacisnął…
Z taką Polską wszyscy by się liczyli; taką Polskę wszędzie by pierwsi zapraszali; ku takiej Polsce słaliby wyrazy nieszczerej sympatii; taką Polskę – nawet wbrew sobie – by szanowali.
Kiedy walczą słonie, najbardziej cierpi trawa – głosi stare, afrykańskie przysłowie. Ileż mądrości w tych prostych słowach! – przyznamy nawet bez głębszego zastanowienia. Chwila refleksji jednak pozwoli nam dostrzec w nich to, co na pierwszy rzut oka zupełnie nieoczywiste. Oto spoza narzucającego się wyobraźni siłą rzeczy afrykańskiego entourage’u wyłania się obraz… Polski.
Jesteśmy dziś trawą. Nie zawsze tak było, acz od samego zarania swego tysiącletniego żywota Polska – bądź to jako księstwo czy królestwo, bądź jako rzeczpospolita czy jej trup poćwiartowany – jest przewiewną równiną między morzem a górami. Dopiero jednak ostatnie dwa stulecia uświadomiły ponad wszelką wątpliwość – zarówno nam, Polakom, jak i całemu światu – że nieokiełznanym wichrom historii może być nader łatwo hulać po niej, bezkarnie gnąc, szarpiąc, łamiąc i wyrywając z korzeniami miliony Bogu ducha winnych źdźbeł, których jedyną „przewiną” był fakt wyrośnięcia z ziemi właśnie tutaj…
Ale skoro już Pana Boga przywołaliśmy, to nie omieszkajmy zauważyć, że to z Jego woli wyrastamy tu właśnie, a nie na przykład na zboczach Kaukazu, pod palmami Andaluzji czy pośród gejzerów Islandii. I z Jego to zrządzenia rośniemy bujnie złocistą pszenicą, a nie skąpym porostem czy suchą trzciną. Wypielęgnowany trawnik wspaniale zdobi okolicę, a zadbany łan zboża ją żywi. Polska gleba przez wieki żywiła Europę, a polski krajobraz wywoływał zachwyt w sercach przybyszów ze Wschodu i Zachodu (czego niejednokrotnie dali wyraz w piśmie i sztuce).
Nie zawsze jednak byliśmy trawą, a zasiewów naszych i pięknych klombów umieliśmy pilnie strzec przed nieproszonymi gośćmi, żeby ani świnia nie weszła w szkodę, ani pies nie napaskudził. Byliśmy twardą skałą i kolczastym żywopłotem. Kiedyś dobrze wiedzieliśmy, że skoro przechowujemy skarb w naczyniach glinianych (2 Kor 4, 7), to musimy oblekać pełną zbroję (Ef 6, 10), aby kwietna łąka naszej Ojczyzny za sprawą niszczycielskiego wroga nie stała się jałową pustynią.
A dziś jesteśmy trawą – dlatego inni chodzą po naszej ziemi tam i z powrotem, pasąc się, gdzie chcą i śmiecąc na potęgę.
Co może zrobić trawa? Albo obrosnąć wokół ciernistym płotem, albo w środku tak stwardnieć, by boleśnie raniła stopę każdego agresora, który zechciałby ją deptać lub kosić.
Nikt się za nami nie ujmie
Polska jest sama i musi się bronić sama. Albo z pomocą tych, którzy upatrują w tym interes do tego stopnia dla nich istotny, że sami (bez nalegania z naszej strony) zechcą udzielić nam pomocy. Ale pamiętajmy, że „pomoc” oznacza wzięcie mniejszościowego udziału w czyimś wysiłku (w przeciwnym razie nie jest to pomoc, lecz wykonanie danej pracy za głównego zainteresowanego). Nie możemy, wręcz nie wolno nam liczyć na to, że pracę na rzecz zapewnienia Polsce bezpieczeństwa i skutecznej obrony w przypadku zagrożenia ktoś wykona za nas. Powtórzmy więc dobitnie: bronić się musimy przede wszystkim sami!
Polska zresztą zawsze była sama – jak dowodnie wykazuje cała jej historia.
Kto ją wspierał przeciwko krzyżackim zakusom? Nikt – za to pod krzyżackie sztandary garnęło się rycerstwo z całego Zachodu.
Kto udzielił wsparcia, gdy zmagała się z Moskwą za Batorego? Nikt – a do tego papież wszczął działania na rzecz ratowania wrogich jej schizmatyków (sic).
Kto współdzielił z Rzecząpospolitą szaniec na przedmurzu chrześcijaństwa przeciw muzułmańskiej nawale? Nikt – ale chętnie ją wykorzystano do ratowania Wiednia.
Kto pospieszył nam na ratunek, gdy kraj nasz zalewał szwedzki potop? Nie dość, że nikt się z pomocą nie zaofiarował, to jeszcze zawiązała się koalicja na rzecz rozbioru Rzeczypospolitej.
Kto, widząc terminalną chorobę naszej Matki-Ojczyzny, wyciągnął dłoń z lekarstwem? Taki się nie znalazł, za to trzech rzuciło się kroić jej żywe jeszcze ciało.
Kto się ujął za Polakami w ich rozpaczliwych zmaganiach o niepodległość? Gdzie były zachodnie armie, gdy Wojsko Polskie zagradzało bolszewickiej dziczy drogę do stolic Zachodu?
Jak się zachowali oficjalni sojusznicy Rzeczypospolitej we wrześniu 1939? To pytanie w zasadzie powinno zawisnąć w wymownej próżni, gdyby nie warto było dla kontrastu wspomnieć, że zanim jeszcze Francja i Wielka Brytania zdobyły się na jakikolwiek gest, głosy potępienia hitlerowskiej agresji na Polskę padły ze strony sojuszników Hitlera – Włoch i Hiszpanii.
Tępi uczniowie Klio
Miał rację stary Cyceron – historia jest wspaniałą nauczycielką życia. Ma rację każdy, kto twierdzi, że Polacy są wyjątkowo tępymi jej uczniami. Czego bowiem nauczyliśmy się przez wieki na powyższych przykładach? Niczego.
Nie sięgając zresztą zbyt głęboko w przeszłość – jaką naukę wyciągnęliśmy z lekcji roku 1939? Żadnej. A z Teheranu, Jałty i Poczdamu – jeszcze mniejszą.
Nasi niedawni towarzysze broni, wespół z którymi, i de facto dla których, wylaliśmy morze polskiej krwi, bez mrugnięcia okiem oddali nas Stalinowi za frajer – jak worek kartofli (nie zdobywając się nawet na gest w istocie bez znaczenia w postaci zaproszenia polskiego żołnierza na defiladę zwycięstwa w Londynie).
Dlaczego dziś miałoby być inaczej? Na jakiej podstawie przypuszczamy, że nas tak samo nie oddadzą?
Weźmy pierwszy z brzegu przykład. Jeśli wybuchnie przewidywana przez ekspertów wojna amerykańsko-chińska, Polska natychmiast padnie łupem Rosji. I to za aprobatą Waszyngtonu.
Konflikt amerykańsko-chiński bowiem – czy to się komuś podoba, czy nie – siłą rzeczy stanie się konfliktem rasowym, starciem żółtego człowieka z białym. A żółty człowiek, stanowiący w nim przytłaczającą większość, ani przez chwilę nie zawaha się – lekceważąc zachodnie standardy politycznej poprawności – nadać swemu zmaganiu charakteru rasowego. Choćby po to, by nośnym hasłem Azja dla Azjatów! destabilizować azjatyckich sojuszników USA, z których trzy piąte stanowią kraje żółte.
W takiej sytuacji Waszyngton na gwałt będzie poszukiwał sojuszników białych, a tu idealny, praktycznie jedyny wybór nasuwa się sam – Rosja. Ta zaś będzie szczególnie zainteresowana białym sojuszem, bo jeśli ogień żółtego rasizmu zapłonie w Azji (a dlaczego miałby nie zapłonąć, gdy Azjaci umiejętnie pokierowani przypomną sobie wszystkie prawdziwe i urojone upokorzenia, jakich przez stulecia mieli doznawać od Indoeuroejczyków?), to rosyjski stan posiadania za Uralem znajdzie się w poważnym zagrożeniu.
Ale Rosja – nawet zagrożona – nie zwykła niczego dawać za darmo, a Stany Zjednoczone jako wzór kapitalizmu wiedzą, że tylko to, za co się słono zapłaci, ma prawdziwą wartość (stąd właśnie lekceważenie Polski, która się im za darmo oddaje), więc chętnie zapłacą. A czym? A wydaniem Moskwie w dowolne użytkowanie całej przestrzeni między Bałtykiem a Morzem Czarnym i Adriatykiem, z Polską na czele.
Siła, rozum, elastyczność
Tak bowiem działają mechanizmy prawdziwej polityki, w której sientimientow niet (Amerykanie świetnie znają to porzekadło, bo swego czasu sporo ze Stalinem rozmawiali). Tylko jeden czynnik może powstrzymać papierowego sojusznika przed zdradą swego papierowego partnera – siła. Silny sojusznik nie jest papierowy, lecz realny. Gdyby Polska cieszyła się realną siłą polityczną bądź militarną (a w praktyce ta druga warunkuje tę pierwszą), byłaby nader pożądanym sojusznikiem – dla wszystkich zresztą. Byłaby asem (lub przynajmniej królem) skrzętnie zachowywanym aż do walnej rozgrywki, a nie blotką, którą się rzuca w pierwszym rozdaniu.
Zdumiewające, że poważni, wydawałoby się, ludzie naprawdę sądzą, iż jakaś zewnętrzna siła zdecyduje się prowadzić wojnę w obronie kraju, który sam nie potrafi bądź nie chce się bronić?! No chyba, że mając w perspektywie aneksję tego kraju. W takiej sytuacji Amerykanie odpadają, a naszych sąsiadów raczej nie chcielibyśmy widzieć w tej roli…
Gdybyż to Polska cieszyła się w świecie powszechną sympatią, ba, choćby taką jak Grecja…
Tymczasem przeciętny zjadacz chleba na Zachodzie, o ile ma w ogóle jakąkolwiek wiedzę o tej ziemi, to jest ona zgodna z przekazem tamtejszych mediów. Te zaś przedstawiają nasz kraj jako w najlepszym razie zacofany skansen, w najgorszym zaś – jako inkubator faszyzmu. Jeśli więc na demokratycznych forach Zachodu karmionych od lat taką propagandą (cóż z tego, że fałszywą, skoro wszechobecną) stanie kwestia polska, kto zagłosuje za udzieleniem pomocy takiej faszystowskiej gadzinie?
A jeśli atak przyjdzie z kierunku zachodniego? Gdy się tak dobrze zastanowić, to kto wie, czy już dziś nie jesteśmy bardziej zagrożeni od tej strony niż od przeciwnej. To wszak z Zachodu płyną do Polski wszystkie rozkładowe nurty obecnej antykultury i antycywilizacji. Rosja w tej optyce stanowi mniejsze niebezpieczeństwo. Dziś bowiem sytuacja przedstawia się diametralnie odwrotnie niż w roku 1939, kiedy mówiło się, że Niemcy mogą nam zabrać niepodległość; Sowieci zatrują nasze dusze. Obecnie jad trujący nasze dusze sączy się między innymi z Niemiec (i całej reszty świata euroatlantyckiego); czy utrata niepodległości na rzecz Rosji byłaby od tego znacznie gorsza?
Takie pytania powinniśmy sobie zadawać – bo nie ma głupich pytań, jest tylko niechęć do użytkowania szarych komórek. Powinniśmy być elastyczni w myśleniu, nie zaskorupiać się w raz przyjętych opiniach, nie tkwić w przebrzmiałych mitach.
Jeżeli nie chcemy być trawą, musimy mieć oczy dookoła głowy – dostrzegać zagrożenia, jeszcze in statu nascendi, zanim przybiorą realny kształt, bo wtedy zazwyczaj jest już za późno…
Wróćmy jednak do przerwanej myśli: czy możemy się spodziewać ataku z zachodu? Dlaczego nie? Gdy mniej więcej za pół wieku – jak szacują eksperci od demografii – czas rozpasania w zachodniej Europie dobiegnie końca i wiara Mahometowa uporządkuje tamtejszą stajnię Augiasza, nad Polską zbiorą się nowe czarne chmury.
I oto któryś piękny poranek roku Pańskiego 2089 ujrzy gdzieś nad Odrą najnowszej generacji machiny bojowe z wymalowanym na burtach czarnym półksiężycem. Pancerna szpica zatrzyma się, by dowodzący nią śniady oberleutnant Omar Piefke metodycznie przeskanował perymetr i, nie zauważywszy niczego niepokojącego, ufny we własne siły skomenderował:
– Vorwärts!
A jego podkomendni odpowiedzą chórem:
– Sieg heil! Allah mit uns!
Fantazja? Czyżby? W roku 1929 nikt nie wierzył, że Niemcy jeszcze kiedykolwiek zbudują czołg…
Czasu jest niewiele
Na taki scenariusz też musimy być gotowi. W ogóle, tak bogaci w doświadczenia dziejowe, powinniśmy być gotowi na dosłownie każdy scenariusz.
I wreszcie uwierzyć w siebie. Jeżeli nie chcemy być trawą, musimy przede wszystkim uświadomić sobie własne możliwości, które naprawdę są niemałe. Polska to spory kraj; i ludny – jest nas trzydzieści osiem milionów (a na całym świecie – sześćdziesiąt milionów). Społeczeństwo jest jednolite narodowo, bez znaczących (jeszcze na razie) mniejszości; terytorium zwarte, o niemal kwadratowym kształcie, dodatkowo z trzech stron otoczone naturalnymi granicami; ziemia oferuje jakie takie bogactwa naturalne, a gdyby tak pogrzebać głębiej, znalazłoby się ich więcej; nasza gleba jest w stanie wyżywić wszystkich Polaków.
To wszystko znamiona istotnego potencjału obronnego, który tylko należy odpowiednio wykorzystać. Podobnie jak fakt, iż wciąż istnieje nie do końca unicestwiony polski przemysł zbrojeniowy, który odpowiednio doinwestowany mógłby wkrótce stanąć w szranki z firmami światowymi. Co więcej, mamy produkt krajowy brutto większy niż Izrael, który przecież trzęsie całym Bliskim Wschodem (i nie dajmy sobie wmówić, że Izrael jest silny wyłącznie siłą Stanów Zjednoczonych, bo już pół wieku temu samodzielnie pokonał on jednocześnie trzech sąsiadów silnych siłą Związku Sowieckiego – i to w sześć dni, żeby zdążyć na szabas!).
Jeżeli więc jeszcze dzisiaj nie jesteśmy w stanie obronić się sami, to z całą pewnością już dzisiaj powinniśmy podjąć wzmożone działania na rzecz zmiany tego stanu rzeczy. Zacząć od pozbycia się wyhodowanej przez trzy czwarte wieku życia w komunie i postkomunie mentalności wasala. Uzmysłowić sobie, że my też mamy własne interesy – i niezwłocznie zacząć je realizować. Państwo polskie ma bronić nie jakiegoś wydumanego ładu światowego, tylko własnych obywateli!
Pracujmy więc, myślmy, twórzmy, bogaćmy się i mnóżmy. Rośnijmy w siłę. Skupiajmy wokół siebie mniejszych sąsiadów, by wspólnie budować stumilionową Rzeczpospolitą Wielu Narodów – między Bałtykiem a Morzem Czarnym i Adriatykiem – orzech twardy do zgryzienia zarówno od wschodu, jak i od zachodu. A w szerszej perspektywie – kto wie – może warto postawić na żółtego konia? Może z Pekinem okaże się nam bardziej po drodze w kwestii realizacji naszej racji stanu niż z Waszyngtonem?
Nade wszystko zaś pamiętajmy, że czas leci jak tkackie czółenko i przemija bez nadziei (Hi 7, 6). Trzy dekady sprzyjających okoliczności już zmarnowaliśmy – kto wie, ile nam jeszcze pozostało?
Jerzy Wolak
ARTYKUŁ ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W 84. NR. MAGAZYNU POLONIA CHRISTIANA. WYDANYM PRZED ZAATAKOWANIEM UKRAINY PRZEZ ROSJĘ (styczeń-luty 2022)
Wicepremier i prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz premier Mateusz Morawiecki przybyli wczoraj do Kijowa. Podczas konferencji prasowej Kaczyński wezwał NATO do „misji pokojowej” na Ukrainie, co de facto jest wzywaniem do zaangażowania się konflikt i wybuchu III wojny światowej.
Kaczyński i Morawiecki przybyli do Kijowa wraz z premierem Czech Petrem Fialą oraz premierem Słowenii Janezem Janszą. Spotkali się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i premierem Denysem Szmyhalem.
Przemówienie Kaczyńskiego zwróciło uwagę wielu komentatorów. De facto szef pisowskiej oligarchii wzywał do rozpoczęcia III wojny światowej. Widać chciałby włączenia się w wojnę rosyjsko-ukraińską, choć żadne z państw biorące w niej udział nie jest sojusznikiem Polski.
– Chcę tutaj w Kijowie powiedzieć kilka słów, które zwrócone są do przywódców państw Unii Europejskiej, państw NATO. Chciałbym odwołać się do ich sumień, ale także do ich konsekwencji. Oni głoszą pewne zasady, my te zasady podzielamy. Ale jeżeli takie zasady się głosi, to trzeba z nich wyciągać także wnioski – mówił Kaczyński.
– Trzeba także zmienić pewną zasadę, która została przyjęta. Sądzę, że potrzebna jest misja pokojowa NATO, ewentualnie jeszcze jakiegoś szerszego układu międzynarodowego, ale taka misja, która będzie wstanie także się obronić i która będzie działała na terenie Ukrainy. To misja, która będzie działała na terenie Ukrainy, która znajdzie się za zgodą prezydenta i rządu Ukrainy na terenie tego państwa i nie będzie to misja bezbronna – kontynuował.
– To będzie misja, która będzie dążyła do pokoju, do udzielenia pomocy humanitarnej, ale jednocześnie będzie też osłonięta przez odpowiednie siły, siły zbrojne – dodał i przekonywał, że „to jest w tej chwili coś, czego Ukraina, Europa, cały demokratyczny świat bardzo potrzebuje”.
Ostatnio pisaliśmy o tzw. „planie A”, czyli symulacji wojny jądrowej pomiędzy NATO i Rosją, bez udziału Chin. W kilka godzin państwa obydwu stron uruchomiłyby prawie półtora tysiąca głowic, niszcząc znany nam świat. W efekcie wojny nuklearnej, w znacznym stopniu ucierpiałaby m.in. Polska. TUTAJ więcej na temat symulacji.
interia.pl/ kontrrewolucja.net
======================
mail:
Ciekawe, jak pociąg z prezesem i premierem dotarł do oblężonej stolicy Republiki Ukraińskiej. Aby dotrzeć do oblężonego Berlina potrzebna była Hanna Reitsch, as lotnictwa. Czy prezes i premier nie dają tym do zrozumienia, że ta wojna jest na niby, tak jak na niby była epidemia. Prawdziwe są miliony Ukraińców osiedlane w Polsce, tak jak prawdziwe były choroby i zgony po zastrzykach. Ciekawe jest też, dlaczego Rosja pozwala sobie grać tak na nosie.
A swoją drogą, jak pobożny prezes, który laseczką wystukiwał sobie drogę do żoliborskiego kościoła Św. Stanisława Kostki, stał się takim zagorzałym zwolennikiem bomby atomowej, która może spaść i na Żolibórz? rw
– Jeśli nie otrzymamy pomocy międzynarodowej, to skończy się to katastrofą (…) – ostrzegał prezydent Andrzej Duda podczas konferencji prasowej z Kamalą Harris. Jak poinformował, państwo polskie potrzebuje wsparcia zagranicy, aby skutecznie wspomóc uchodźców wojennych.
– Sytuacja jest bardzo trudna. Mówiłem o tym bardzo dużo wiceprezydent Kamali Harris. Dzisiaj mamy kryzys uchodźczy jeszcze cały czas, dlatego, że Polska jest w stanie przyjąć i znaleźć miejsce zamieszkania dla tych osób, które do nas przybywają, ale to jest prawie 1,5 mln w ludzi w ciągu kilkunastu dni – mówił Andrzej Duda podczas wspólnej konferencji prasowej z wiceprezydent Stanów Zjednoczonych.
– Milion ludzi przybyło do nas w 10 dni. Nigdy nie mieliśmy w historii takiej sytuacji, więc jest to dla nas coś zupełnie nowego. Mierzymy się z tym ogromnym wyzwaniem, mierzy się całe nasze społeczeństwo – kontynuował prezydent.
Zaznaczył, że Polska „zdaje sobie sprawę z tego, że to jest wzrastający problem, z którym musimy dać radę, a nie mamy doświadczenia”. – W związku z powyższym wczoraj przeprowadziłem długą rozmowę z panem Antonio Guterresem, sekretarzem generalnym Organizacji Narodów Zjednoczonych, któremu sygnalizowałem ten problem, na bieżąco mu opisywałem, jak on wygląda, jak polskie społeczeństwo i polskie władze radzą sobie, jak do tej pory z tym problemem, ale jednocześnie powiedziałem mu, że jeżeli nie otrzymamy pomocy międzynarodowej, to przy dalszym takim napływie uchodźców do Polski, skończy się to po prostu katastrofą uchodźczą – relacjonował Andrzej Duda.
Zwierzchnik polskiego państwa poprosił Guterresa zarówno o pomoc materialną, finansową, jak również ekspercką. – ONZ dysponuje ekspertami, którzy widzieli już niejeden taki kryzys i którzy, jestem przekonany, mają wypracowane metody radzenia sobie na różne sposoby i rozwiązywania problemów, jakie w związku z taką kryzysową sytuacją występują – wyjaśniał Duda.
Prezydent powiedział, że wszystkie te informacje przekazał także wiceprezydent USA.– Pomoc Stanów Zjednoczonych w tym zakresie jest dla nas bezcenna i bylibyśmy ogromnie wdzięczni, gdybyśmy mogli jak najszybciej z tej pomocy skorzystać. Rozmawialiśmy także o uchodźcach z Ukrainy, którzy mają rodziny w Stanach Zjednoczonych, którzy chcieliby przynajmniej na czas tej sytuacji wojennej spotkać się z tymi rodzinami, być w USA i móc tam przeczekać ten czas wojenny po to, żeby wrócić do swoich domów. Prosiłem o to, żeby procedury konsularne dla takich osób, które dzisiaj są w Polsce, związane z możliwością wyjazdu do Stanów Zjednoczonych, zostały w miarę uproszczone tak, żeby te osoby rzeczywiście, jak najszybciej mogły się ze swoimi rodzinami połączyć i mogły w ten sposób uzyskać pomoc i przetrwać ten czas – informował.
– Działamy i szukamy wsparcia międzynarodowego, bo rzeczywiście zdecydowana większość uchodźców z Ukrainy przybywa do naszego kraju (…). Sądzę, że dlatego, że jesteśmy rzeczywiście krajem dużym i że sytuacja materialna przeciętnego obywatela Polski jest z całą pewnością lepsza, niż sytuacja materialna przeciętnego obywatela Ukrainy, choć nie jesteśmy bogatym Zachodem Europy, ale sytuacja Polaków w ciągu ostatnich lat poprawiła się znacząco. Ale przede wszystkim sądzę, że przybywają dlatego, bo wierzą, że dzięki także obecności armii Stanów Zjednoczonych w Polsce i dzięki obecności naszych sojuszników z NATO, z Kanady, Wielkiej Brytanii, Rumunii i innych państw, których żołnierze stacjonują u nas, Polska po prostu jest krajem bezpiecznym – ocenił prezydent.
In early 2021 at the height of media generated covid fear the World Economic Forum released a series of panel discussions and white papers outlining a “pandemic” of a completely different nature; what they referred to as an impending “cyber-attack with covid like characteristics.” The program agenda at the WEF was titled “Cyber Polygon” and headed with unsettling zeal by globalist Klaus Schwab.
The WEF and Schwab are best known for two things:
1) Their involvement in a war game called Event 201 which simulated the global spread of a coronavirus pandemic. This simulation was held two months BEFORE the real thing happened in early 2020 and a majority of the measures played out in the game were in fact implemented almost immediately following the outbreak.
2) Klaus Schwab’s excited announcement that the pandemic was the perfect “opportunity” to institute what he calls the “Great Reset” of the global economy along with the rise of the Fourth Industrial Revolution, which is the complete centralization of world trade and governance into a global socialist empire where you will “own nothing, have no privacy, and like it.”
The fact that the WEF was so prescient when it came to the covid pandemic was quite a miracle. It was almost as if they knew it was going to happen, and their political friends in various nations wasted no time carrying out their draconian mandate policies around the world. But something happened that seemed to throw a monkey wrench into the plan – Event 201 predicted an initial death toll of around 65 million people, but this didn’t happen. In fact, the median Infection Fatality Rate of covid was only 0.27%. Covid wasn’t killing enough people, and the public was starting to question the efficacy of the lockdowns, the useless mask rules and the need to take an experimental mRNA vaccine with no long term testing to prove its safety.
In the US specifically, conservative states began to rise up and block the covid agenda. Today, the CDC and the Federal Government have declared the removal of most mandates and even leftist blue states are beginning to relent. However, most conservative red states have been without mandates for well over a year to a year-and-a-half. We’ve been without restrictions this whole time, and the government is acting as if they have just “allowed us” to be free again.
The truth is, the globalists at the WEF and their partners abroad FAILED in their efforts to institute medical tyranny, at least in the US and in certain parts of Europe. The agenda collapsed because the science was against them in every respect. They had nothing. With 99.7% of people safe from covid, it was impossible to engineer enough fear in enough of the population to get them to relinquish their freedoms.
So, for those of us that have been tracking these events carefully, the alarm bells really started ringing when the WEF switched gears and suddenly shifted focus to a cyber-attack narrative. Was this Plan-B?
In April of 2021 I published an article titled ‘The Globalists Will Need Another Crisis In America As Their Reset Agenda Fails.’ In that article I outlined the most likely scenarios for the next disaster event, which included war in Ukraine as well as a global cyber-attack that disrupts the supply chain. In that article I stated:
“The media and the Biden Administration are very busy trying to create tensions with Russia over Ukraine. There are renewed tensions between Iran and Israel and continued destabilization by the West in Syria. And, a rising danger of confrontation with China over Taiwan…
There is … a narrative advantage to global tensions; when presented with a foreign threat, are Americans more likely to reject notions of rebellion against government trespasses? I have no doubt that the establishment will try to claim the liberty movement is not a movement for freedom, but an “astro-turf” movement created by the Russians to destabilize America. This has been the leftist media propaganda strategy for years now; so why would they stop?”
“In June of this year there was an internet outage event that led to large swaths of the web going dark, including a number of mainstream news sites, Amazon, eBay, Twitch, Reddit and a host of government websites went down. All this happened when content delivery network (CDN) company Fastly experienced a bug. Although Amazon had its website back online within 20 minutes, the brief outage cost the company over $5.5 million in sales (and that’s just one website!).
Fastly identified and fixed the problem within two hours, and continues to claim the outage had nothing to do with a cyberattack. However, it did reveal a huge vulnerability for the internet (what von Clausewitz would’ve called a schwerpunkt). A large portion of the web is dependent on only three CDN companies, including Fastly.
Here is what concerns me: If there was a cyberattack on such weak points in the web, and the attack involved a malicious worm or other highly infectious weapon, then Klaus Schwab could very well get his cyber pandemic.”
Today, the war tensions with Russia are now about to overflow and I suspect it’s only a matter of time before China also begins operations against Taiwan. But there is a much bigger threat on the horizon. I have little doubt at this stage that a false flag attack on the US or Europe (or both) is now imminent, and what I mean by “false flag” is that the attack will be designed to benefit the globalists and not necessarily the country that is blamed for it.
As I have noted in the past, Vladimir Putin is a long time associate of numerous globalists. His friendship with New World Order ghoul Henry Kissinger started decades ago and they continue to meet for regular lunches as Kissinger acts as an adviser to multiple branches of the Kremlin. Putin has also maintained a steady relationship to the WEF and Russia even joined Klaus Schwab’s Fourth Industrial Revolution Network just last year. The claim the Putin is anti-globalist is a lie, he is deeply involved in the globalist system and always has been.
The globalists are playing BOTH SIDES of the Ukraine conflict. This is reality. It’s very important to understand and accept this fact otherwise you will not be able to grasp the events that happen next.
Putin recently threatened western governments with a reprisal the likes of which they have never seen before if they try to interfere in Ukraine. The problem is that many in the mainstream and alternative media automatically assumed this was a threat of nuclear war. I don’t think this is what Putin was referring to. I have another theory…
The globalists are unlikely to spend the past several decades building up one of the most complex technocratic control grids in history to track and dominate the public only to then annihilate it all in the blink of an eye with nukes. A post-nuke environment would be impossible for them to control. What is more likely, in my view, is a massive cyber-attack that targets the functionality of the internet itself, and it would have to happen relatively soon.
The amount of economic and business operations tied to the web is staggering. Even if the internet was to go down for a mere two weeks, the repercussions to our markets and to our supply chain would be devastating. By extension, the benefits to the globalists would be immense. They could implement filters and firewalls on any part of the web they don’t like (including the alternative media) and claim that this is to protect the internet from possible sources of viral spread. They could whittle the web down to only a handful of approved corporate and government sites all in the name of protecting the integrity of the net.
Furthermore, such an attack would be a perfect scapegoat for the already crashing economy and rising inflation. At that point, the central banks that are truly responsible for our financial instability could simply say that everything was “about to go back to normal” until (Russia or China) spread the cyber-virus. And, maybe Russia will be involved, but it will not be Putin that gives the order, it will be his globalist partners behind the curtain.
The hype machine surrounding Ukraine is in overdrive right now. It’s a little bizarre to me how much panic and indignance is being drummed up. It’s as if people have forgotten that the US government just spent well over a decade devastating a country like Iraq for no good reason. No one seems to be mentioning the hypocrisy of demanding all out war against Russia when US campaigns in Iraq killed hundreds of thousands of civilians and very few countries batted an eye about it.
Clearly, the controlled media is trying to convince the western people to support direct military confrontation with Russia over a conflict that has nothing to do with us. There are even numerous GOP neo-cons out there (Lindsay Graham, I’m looking at you) campaigning for true conservatives to go along with a war footing. I don’t think it’s gaining much traction, but what has worked as an effective manipulation against conservatives in the past?
The globalists need another Pearl Harbor – A 9/11 attack or something even bigger. They need something that will enrage the American population, specifically conservatives. They need a crisis of epic proportions to lure us into an emotional response and the abandonment of logic. They also need a scapegoat disaster that they can use to lay the blame for the impending economic crisis.
I predict this event will come in the form of a large scale cyber-attack, and the escalation of events suggests to me that they will try to implement such an attack in the near term. Perhaps within the next couple of months and certainly before the year is over.
This is not about Russia. It’s not about Ukraine. The real war is between free peoples and the globalists. When they are removed and their puppets are removed, the majority of these disasters will stop. As long as they remain in power, the crisis events will only accelerate and increase in frequency until they find something that works; something that makes most people willing to give up their liberties in exchange for the false promise of security.
If you would like to support the work that Alt-Market does while also receiving content on advanced tactics for defeating the globalist agenda, subscribe to our exclusive newsletter The Wild Bunch Dispatch. Learn more about it HERE.
After 14 long years of ultra-loose monetary policy from the Federal Reserve, it’s no secret that inflation is primed to soar. If your IRA or 401(k) is exposed to this threat, it’s critical to act now! That’s why thousands of Americans are moving their retirement into a Gold IRA. Learn how you can too with a free info kit on gold from Birch Gold Group. It reveals the little-known IRS Tax Law to move your IRA or 401(k) into gold. Click here to get your free Info Kit on Gold.