Diabeł na pustyni cytował słowo Boże. Jak Franciszek robił to w Lizbonie?

Biskupi-sekretarze Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu 

byzcathpatriarchate@gmail.com

BKP: Diabeł na pustyni cytował słowo Boże. 

Jak Franciszek robił to w Lizbonie?

Podstawowe pytanie brzmi: czy Franciszek, nawet jeśli łamie prawa Boże, jest prawowitym papieżem? Nie! Kto wykluczył się z Kościoła przez sprowadzenie na siebie anatemy (Ga 1:8-9), nie może być jego głową.

Cytat Franciszka Bergoglia: Zachęcam was do zastanowienia się nad tą bardzo piękną rzeczą:

że Bóg nas miłuje, Bóg kocha nas takimi, jakimi jesteśmy, a nie takimi, jakimi chcielibyśmy być lub jakimi chciałoby nas widzieć społeczeństwo: takimi, jakimi jesteśmy”.

Komentarz: Te słowa, które skądinąd są prawdziwe, są nadużywane przez Bergoglio. Mówi sugestywnie o miłości Boga i jednocześnie anuluje Boże przykazania. Promuje synodalną drogę LGBTQ. Akceptując orientację Q, aprobuje również między innymi pedofilię. Publicznie promuje „seks bez surowości” dla dzieci i inne niemoralności. Propaguje (anty)edukację seksualną w szkołach, a irlandzkich rodziców nawoływał, by nie ostrzegali swoich dzieci przed homoseksualizmem i transseksualnością, ale by utwierdzali je w narzuconym im kłamstwie. Ze słowami „Bóg kocha nas takimi, jakimi jesteśmy”, Bergoglio de facto mówi: nie musicie pokutować, możecie żyć w grzechu. Ta droga Bergoglia prowadzi do zniszczenia.

Cytat Bergoglia: Są to złudzenia wirtualne i musimy uważać, żeby nie dać się zwieść… rzeczami próżnymi, bańkami mydlanymi”

Komentarz: Musimy naprawdę uważać, aby nie dać się zwieść nie tylko złudzeniom wirtualnymale także fałszywym apostołom, którzy wykorzystują autorytet kościoła do promowania niemoralności.

Cytat Bergoglia: „Dla Jezusa każdy z nas jest ważny, każdy z was jest ważny. Taki jest Jezus”.

Komentarz: Tak, każdy jest ważny dla Jezusa, On za każdego przelał swoją krew na krzyżu. Osoba, która przyjmuje Jezusa i Jego Ewangelię, zostaje uwolniona z niewoli grzechu i zostaje zbawiona. Bergoglio ale świadomie milczy, że z naszej strony musimy nazywać niemoralność niemoralnością, czyli grzech grzechem. W Liturgii kapłan modli się: „Miłosierdzie zaś Twoje niechaj nas wspomoże, abyśmy zawsze byli wolni od grzechu i bezpieczni od wszelkiego zamętu”. Bergoglio jednak w synodalnej drodze LGBTQ legalizuje grzech.

Cytat Bergoglia: „W Kościele jest miejsce dla wszystkich, dla wszystkich.!”

Komentarz: On bombastycznie twierdzi, że w Kościele jest miejsce dla każdego – dla każdego! – ale działa odwrotnie. Z zimną krwią wyrzuca kontemplacyjne siostry na ulicę. W Kościele nie ma już miejsca dla tradycyjnych katolików, czyli dla ludzi, którzy trzymają się Pisma Świętego i Tradycji. Dla każdego, kto staje w obronie prawdy, jak były nuncjusz w USA C. M. Viganò, nie ma miejsca w odstępczej strukturze Bergoglio.

To naprawdę paradoksalne, że w dniu, w którym Bergoglio wypowiedział te słowa, policja wyciągnęła z kościoła w Lizbonie kilkunastu wiernych z krzyżami w dłoniach, odmawiających różaniec. Następnie znany homoseksualny jezuita James Martin miał odprawić w kościele Mszę dla homoseksualistów. Po raz pierwszy zarząd kościoła w Światowe Dni Młodzieży wezwał policję do akcji przeciwko modlącym się katolikom.

Cytując Bergoglia: „I Jezus mówi to wyraźnie, kiedy wysyła apostołów, aby na ucztę człowieka, który ją przygotował, zaprosili: «Idźcie i przyprowadźcie wszystkich, młodych i starych, zdrowych i chorych, sprawiedliwych i grzeszników: wszystkich, wszystkich». W Kościele jest miejsce dla wszystkich”

Komentarz: Jednak Bergoglio nie powie, że Jezus również mówi wyraźnie, że kto nie miał szaty weselnej – to znaczy, kto pozostawał w grzechu – został wrzucony na miejsce, gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów. Pan Jezus mówi o piekle i ostrzega przed nim; mówi wyraźnie: „Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy zginiecie!” – wszyscy, wszyscy! (Łk 13:3) Bergoglio jest wzorem fałszywego proroka. Prawdziwi prorocy głosili bolesną prawdę ku zbawieniu, mimo że byli za to prześladowani i zabijani.

Synodalna droga legalizacji grzechu LGBTQ, promowana przez Bergoglio, prowadzi do piekła. Tam jest miejsce dla wszystkich, którzy odrzucają pokutę, – dla wszystkich, dla wszystkich.

Cytat Bergoglia: Mamy wielką pomoc w Matce Pana, która jest również naszą Matką. Ona jest naszą Matką”.

Komentarz: Bergoglio ale nie mówi, że Matka Boża w Fatimie wzywa nas do pokuty. Aby podkreślić znaczenie pokuty, pokazała dzieciom surową rzeczywistość piekła. Bergoglio głosi drogę anty-pokuty, czyli deifikacji ludzkiego ego, drogę duchowego i fizycznego samobójstwa.

Cytat Bergoglia: „Oceany są nadmiernie ciepłe, a ich głębiny wydobywają na powierzchnię brzydotę, którą zanieczyściliśmy nasz wspólny ”.

Komentarz: Według Bergoglio oceany się nadmiernie ciepłe, ale naukowcy udowodnili, że globalne ocieplenie również jest fikcją. Co więcej, Bergoglio troszczy się o oceany i ich brzydotę, zamiast troszczyć się o to, jaka okropna jest brzydota w Kościele. Nie chodzi tylko o rażącą moralną brzydotę, czego dowodzi jego synodalna droga LGBTQ, ale także o herezję i publiczne bałwochwalstwo. On sam systematycznie i przebiegle to wszystko egzekwuje. W Kanadzie on publicznie poświęcił się diabłu za gwizdania czarownika na kości.

Cytat z mediów: „On (Bergoglio) myśli o tak wielu nienarodzonych dzieciach… o wsparciu i integracji tych, którzy przybywają z daleka i pukają do naszych drzwi”

Komentarz: Co tak naprawdę kryje się za tymi kwiecistymi frazesami? Jego myślenie o tak wielu nienarodzonych dzieciach zaowocowało uhonorowaniem masowej aborcjonistki i zwolnieniem pro-life antyaborcyjnego księdza. Co do tych, którzy przybywają z daleka i pukają do naszych drzwi, zapomniał dodać, że chodzi o zaprogramowaną islamizację Europy i likwidację chrześcijaństwa.

Cytat Bergoglia: „To jest Zachód… z pustymi kołyskami”

Komentarz: Jedna z demonstracji we Francji przeciwko sądownictwu nieletnich, które drastycznie kradnie dzieci kochającym rodzicom, została nazwana „Pustymi kołyskami”. Pytamy: Kiedy Bergoglio wyraźnie sprzeciwił się temu zbrodniczemu systemowi kradzieży dzieci? Nigdy! Nie zrobił nic, aby powstrzymać ten najbardziej okrutny system wobec dzieci.

Cytując Bergoglio: „ Zachód… w którym… oferuje się rozwiązanie wygodne, ..pochopne i błędne środki zaradcze”. 

Komentarz: Najbardziej pochopnym i błędnym środkiem zaradczym” była szczepionka mRNA. Bergoglio był dosłownie fanatycznym propagatorem tej szczepionki i wbrew ostrzeżeniom ekspertów twierdził, że szczepionki muszą być dla wszystkich, dla wszystkich. Ilu okaleczonych lub nawet martwych ludzi Bergoglio ma na sumieniu!

Cytat Bergoglia: „Podatny grunt dla populizmu i spisków

Komentarz: Jeśli chodzi o spiski, Bergoglio w tym jest mistrzem, co pokazała ostatnia pseudopandemia. Przedwcześnie bił na alarm i zamykał wszystkie kościoły, nawet w największe święta w roku. Jeśli chodzi o Covid, nawet WHO już usunęła go z listy chorób zakaźnych.

Polityków, którzy sprzeciwiają się globalizacji i walczą o dobro narodu, pogardliwie nazywa populistami.

A co z podpisaniem Traktatu Lizbońskiego z 2007 roku i ochroną tzw. praw człowieka? Ten traktat de facto likwiduje podstawę wartości moralnych, czyli Dekalog. W przeszłości podstawą sprawiedliwego prawodawstwa był Dekalog. Ten fundament został zniszczony, a Franciszek temu wszystkiemu wyśpiewuje pochwały.

BKP

5.08.2023

Do czego wzywał Franciszek na Światowych Dniach Młodzieży

vkpatriarhat.org/en/?p=23382  /english/

vkpatriarhat.org/it/?p=9968  /italiano/

vkpatriarhat.org/fr/?p=16786  /français/

vkpatriarhat.org/es/?p=13295  /español/

Zapisz się do naszego newsletter lb.benchmarkemail.com//listbuilder/signupnew?5hjt8JVutE5bZ8guod7%252Fpf5pwVnAjsSIi5iGuoPZdjDtO5iNRn8gS049TyW7spdJ

Pośpiech papieża Franciszka, nowi kardynałowie: Przygotowanie jego sukcesji? “Całuśnik” – “murzyn” encyklik ?

Pośpiech papieża Franciszka, nowi kardynałowie: Przygotowanie jego sukcesji?

Luiz Sérgio Solimeo pope-franciss-haste-preparing-his-succession

Czy zamierza uczynić swoim następcą – swojego protegowanego i autora-”murzyna”, arcybiskupa Víctora Manuela Fernándeza, mianując go prefektem Dykasterii do spraw Nauki Wiary. Czy spodziewa się, że tak jak kard. Ratzinger został następcą Jana Pawła II po objęciu tego urzędu, tak samo może stać się z argentyńskim arcybiskupem, który ma zastąpić go na Stolicy św. Piotra?

——————————————–

Konsystorz papieża w pośpiechu”

Gdy jego pontyfikat dobiega końca, papież Franciszek, pragnąc całkowicie zmienić Kościół katolicki, zanim zda rachunki przed Stwórcą, przyśpiesza reformy i mianuje prałatów zgodnych ze swoją ideologią religijną. Tak więc zbliżający się konsystorz, który ma wynieść do jego składu kolejnych dwudziestu jeden kardynałów, wskazuje na pośpiech, z jakim działa.

Jak to ujął komentator religijny, konsystorz z 30 września to „konsystorz spieszącego się papieża”.

Synod” mający na celu przekształcenie Kościoła

Synod o Odsączalności przyspiesza zmiany instytucjonalne, doktrynalne, dogmatyczne i moralne, które Franciszek wprowadził podczas swojego pontyfikatu. Sam papież Franciszek oświadczył, że poprzez Synod zamierza przekształcić Kościół monarchiczny, taki jaki założył go Nasz Pan, w demokrację bezpośrednią, w której zamiast hierarchii decydują wierni.

Synod o Sodomii”

Nominacja ks. Jamesa Martina na członka Synodu, a także obecność kardynała Jean-Claude Hollericha SJ na czele wydarzenia jako wyznaczony przez papieża relator generalny spowodowały, że wydarzenie to zostało nazwane „Synodem o Sodomii”.3.

W wywiadzie dla niemieckiej [formalnie md] katolickiej agencji prasowej KNA kardynał Hollerich stwierdził, że nauczanie Kościoła potępiające ten grzech przeciw naturze jest błędne i musi zostać zmienione: „Uważam, że socjologiczno-naukowe podstawy tego nauczania nie są już poprawne. . . . Myślę, że nadszedł czas na gruntowną rewizję doktryny”4

W tym samym duchu rewizji doktryny katolickiej papież Franciszek 1 lipca mianował arcybiskupa Víctora Manuela Fernándeza, uważanego za jego autora-widmo[murzyna md] 5, na szefa watykańskiego urzędu doktrynalnego, Dykasterii ds. Doktryna Wiary. Jest także przewodniczącym Papieskiej Komisji Biblijnej i Międzynarodowej Komisji Teologicznej. Po mianowaniu arcybiskupa Víctora Manuela Fernándeza następcą kardynała Ladarii, papież Franciszek napisał do arcybiskupa Fernándeza list przedstawiający jego koncepcję dykasterii:

Dykasteria, której będziesz przewodniczył w innych czasach, zaczęła stosować niemoralne metody. Były to czasy, kiedy zamiast promować wiedzę teologiczną, tropiono możliwe błędy doktrynalne. . . . To, czego oczekuję od ciebie, jest z pewnością czymś zupełnie innym”6.

Jak wyjaśnia arcybiskup Fernández, papież obiecał 1 lipca list informujący, co ma robić w dykasterii. Oczywiście całkowicie zgadza się z treścią listu i uważa, że ​​dawne Święte Oficjum i Inkwizycja stosowały niemoralne metody prześladowania teologów7.

Komentując rzekome „niemoralne metody” dawnego Świętego Oficjum w wywiadzie dla argentyńskiej stacji radiowej, arcybiskup wspomina reakcje postępowego teologa, który dokonał aktu zemsty na byłym Świętym Oficjum. Nawiasem mówiąc, ten czyn był nikczemny, bardziej przystający przestępcy niż teologowi. Arcybiskup Fernández mówi: „W czasie Soboru Watykańskiego II było wielu wielkich teologów, których ta instytucja prześladowała. I jest znany przypadek wielkiego teologa, który pewnej nocy oddał mocz [na] drzwi Świętego Oficjum w geście pogardy w obliczu tej metodologii prześladowań”8.
Tym „postępowym teologiem” [szczunem md] był ks. Yves Congar OP, jeden z głównych autorów tekstów Vaticanum II. Dziennikarz Robert Blair Kaiser, były nowicjusz jezuicki wysłany przez magazyn Time w celu relacjonowania soboru, opowiada epizod10, który prof. Roberto de Mattei potwierdza, pisząc: „Sam Congar dwukrotnie, w 1946 i 1954 r., oddał mocz na drzwi Świętego Oficjum na znak pogardy dla najwyższej instytucji Kościoła”11.

Uzdrów mnie ustami. Sztuka całowania”

Aby lepiej poznać nowego Prefekta dawnego Świętego Oficjum, warto przypomnieć, że jako młody ksiądz w 1995 roku abp Fernández napisał erotyczno-mistyczną książkę zatytułowaną Sáname con tu boca. El arte de besar (Uzdrów mnie ustami. Sztuka całowania)12.

Książkę ilustrują rzeźby przedstawiające całujących się nagich mężczyzn i kobiety. Na stronie 10 rozdziału otwierającego rzeźba przedstawia całkowicie nagą kobietę, z głową przechyloną na bok, całowaną przez również nagiego mężczyznę. Strona 18 przedstawia kolejną rzeźbę przedstawiającą najwyraźniej parę, również nagą, obejmującą się i całującą.

Wraz z erotyczno-mistycznymi rozważaniami na temat całowania udziela praktycznych rad, jak całować i wymienia przeszkody, które utrudniają tę praktykę, takie jak nieświeży oddech (którego radzi unikać), nieprzycięte wąsy i tak dalej.

Cielesny pocałunek, akt mistyczny?

Autor zdaje się nadawać zmysłowemu pocałunkowi kobiety i mężczyzny nutę mistyczną, fuzję osobowości. „Cała twoja istota, a nie tylko usta, jest oddana w pocałunku. . . . Pocałunek to spotkanie dwojga w chwili, gdy nic poza nimi nie istnieje i nic innego nie jest warte”13.

Dalej pisze: „Jeśli brakuje tych powolnych, niespiesznych, drżących pocałunków, może to oznaczać, że miłość przestało być spotkaniem dwojga, którzy się podziwiają, kontemplują i adorują”14. „Pocałunek jest termometrem miłości. Dlatego, kiedy między nimi coś nie wychodzi, trzeba podążać ścieżkami, które prowadzą do pocałunku, zamiast udawać, że naprawiamy to w łóżku”.

Czym mogą być te ścieżki?

Najważniejszych jest pięć: mów, patrz, dotykaj, twórz, szukaj”15.

Dla niego zmysłowy pocałunek tak łączy osobowości, że „ponieważ one to rozumieją, wiele prostytutek poddaje się wszelkiego rodzaju zabawom seksualnym, ale one nie dajcie się pocałować byle komu”16. Bierze metaforyczny pocałunek używany w Piśmie Świętym i przez mistyków dla wskazania zjednoczenia duszy z Bogiem, jako cielesny pocałunek między mężczyzną a kobietą. Pyta: „Czym jest ten nieskończony pocałunek odbity od Boga w naszych pocałunkach?”17.

Ostatni rozdział książki nosi tytuł: „Nadmistyczny pocałunek”.18

Poeta?

Arcybiskup Fernández również uważa się za poetę. Jednak niektóre z jego wierszy w książce pozostawiają wątpliwości, jak ten fragment: „Nie zdajesz sobie z tego sprawy / nieświadomy [rozproszony] / Twoje mordercze usta / A twoje oczy nie ostrzegają / Wędrujące oczy / Które pozostają zatrzymane / przed boskim pokarmem / twoich ust. … Jak Bóg był tak bezwzględny/ Dać ci te usta…/ Nie ma nikogo, kto by się oparł/ czarował/ ukrywał”19.

Jest to księga wyjątkowa, tym bardziej, że – jak informuje arcybiskup – napisał ją dla swoją pracę duszpasterską z młodzieżą. Jaki wpływ wywarła ta „duszpasterska” praca na tych młodych ludzi, zwłaszcza w dobie religijnej ignorancji i ubóstwienia przyjemności seksualnych?

Arcybiskup nie wyjaśnił też, jakimi normami moralnymi należy się kierować w tej poważnej sprawie.

Negowanie Humanae Vitae

Ma błędne pojęcie moralności – normatywnej nauki, która kieruje ludzkimi czynami, zakazując tego, co złe, a dopuszczając to, co dobre – uznając ją jedynie za wyraz miłosierdzia. Można to wywnioskować z jego artykułu „Trynitarny wymiar moralności II: Pogłębienie aspektu etycznego w świetle Deus caritas est”20.

W imię miłosierdzia przyjmuje środki antykoncepcyjne, wbrew niezmiennemu nauczaniu Kościoła przez encyklikę Humanae vitae. Arcybiskup Fernández mówi, że kiedy para stosuje okresową abstynencję w celu kontroli urodzeń, a żona stanowi duże pożądanie dla jej męża, „[w] takim przypadku bezkompromisowe odrzucenie wszelkiego używania prezerwatyw spowodowałoby, że przestrzeganie zewnętrznej normy pierwszeństwo przed poważnym obowiązkiem troski o miłującą komunię i stabilność małżeńską, których miłość bardziej bezpośrednio wymaga”21.

Obecnie Humanae vitae stwierdza kategorycznie: „Dlatego opieramy nasze słowa na pierwszych zasadach ludzkiej i chrześcijańskiej nauki o małżeństwie, kiedy są zobowiązane ponownie oświadczyć, że bezpośrednie przerywanie już rozpoczętego procesu rodzenia, a przede wszystkim wszelkie bezpośrednie przerywanie ciąży, nawet ze względów terapeutycznych, mają być bezwzględnie wykluczone jako zgodne z prawem środki regulacji liczby dzieci”22.

Małżeństwo” osób tej samej płci

Arcybiskup Fernández jest również niejednoznaczny w kwestii grzechu homoseksualnego. O błogosławieństwie związków homoseksualnych mówi, że nie można ich utożsamiać z małżeństwem. „Teraz, jeśli udzielono błogosławieństwa, aby nie powodować tego zamieszania, trzeba będzie to przeanalizować i potwierdzić. Jak zobaczysz, w pewnym momencie wychodzisz z właściwie teologicznej dyskusji i przechodzisz do raczej roztropnej lub dyscyplinarnej kwestii”23.

Czy papież Franciszek wyznacza swojego następcę? Można się zastanawiać, czy papież Franciszek zamierza uczynić swoim następcą – swojego protegowanego i autora-widmo, arcybiskupa Víctora Manuela Fernándeza, mianując go prefektem Dykasterii do spraw Nauki Wiary. Czy spodziewa się, że tak jak kard. Ratzinger został następcą Jana Pawła II po objęciu tego urzędu, tak samo może stać się z argentyńskim arcybiskupem, który ma zastąpiż go na Stolicy św. Piotra?

To gwarantowałoby ciągłość jego przemiany Kościoła.

======================

MD: „Teologia Franciszka” w miejsce teologii Chrystusa. Abp Fernández, czyli „zwieńczenie tragikomedii pontyfikatu Franciszka”.

============================

mail:

Czy tak miał≥aby się spełnić przepowiednia Malachiasza o papieżu- Murzynie?

Papież na spotkaniu „ekumenicznym”. O „niebezpieczeństwie monologu i prozelityzmu” i dziękował za „dialog i braterstwo”.

Papież na spotkaniu „ekumenicznym”. O „niebezpieczeństwie monologu i prozelityzmu” i dziękował za „dialog i braterstwo”.

4 sierpnia 2023 papiez-o-niebezpieczenstwie-prozelityzmu-i-dziekowal-za-dialog

Papież przyjął w nuncjaturze apostolskiej w Lizbonie delegacje przywódców różnych religii, podkreślając „ekumeniczne i międzyreligijne zaangażowanie portugalskiego Kościoła” – poinformowało biuro prasowe Stolicy Apostolskiej. Franciszek mówił również o niebezpieczeństwie monologu i prozelityzmu.

Ojciec Święty podziękował obecnym za „przeżywane braterstwo, za wysiłki dialogu”, zalecając im troskę o młodych ludzi, którzy „są radośni, ale nie powierzchowni” i którym grozi „znieczulenie” przez otaczający ich świat.

Wcześniej papież przyjął wizytę delegacji Międzynarodowego Centrum Dialogu KAICIID, której towarzyszył kard. Miguel Ángel Ayuso, prefekt Dykasterii ds. Dialogu Międzyreligijnego.

„Pozdrawiając tę delegację, Ojciec Święty wyraził wdzięczność za wizytę i skierował do obecnych kilka słów na temat wartości braterstwa i dialogu oraz niebezpieczeństwa monologu i prozelityzmu” – czytamy w komunikacie.

Franciszek rozmawiał również z Rahimem Aga Khanem, synem przywódcy społeczności Centrum Ismaili, która ma swoją siedzibę w Lizbonie.

Ojciec Peter Stilwell, dyrektor Departamentu Relacji Ekumenicznych i Dialogu Międzyreligijnego Patriarchatu Lizbony, powiedział, że Światowe Dni Młodzieży w Lizbonie są pomyślane jako „spotkanie młodych ludzi z całego świata z papieżem”, dlatego starają się mieć w swoim programie działania promujące dialog międzyreligijny.

Wśród działań wyróżniają się: posadzenie drzew w Tropikalnym Ogrodzie Botanicznym, reprezentujących sześć wielkich rodzin religijnych, sesja dialogu międzyreligijnego w Centrum Ismaili i czas modlitwy prowadzonej przez Wspólnotę z Taizé.

Międzynarodowe Centrum Dialogu – KAICIID jest organizacją międzyrządową, która promuje pokój i zrozumienie poprzez dialog międzywyznaniowy i międzykulturowy, budując potencjał na poziomie lokalnym, krajowym i regionalnym poprzez edukację w zakresie praktyki dialogu.

Źródło: KAI

Światowe Dni Młodzieży: IKEA w akcji częstowania się opłatkami [“Komunię” daje prawie goła – …ale biusthaltera nie zdjęła]. Zalecają : Odwiedzić synagogę, meczety oraz świątynię hinduizmu. James Martin, homo-jezuita wygłosił orędzie. Franciszek też.

Światowe Dni Młodzieży zalecają : Odwiedzić synagogę, meczety oraz świątynię hinduizmu. James Martin, homo-jezuita wygłosi orędzie.

Między religiami z naciskiem na klimat i deptanie katolicyzmu

SDM

Organizatorzy Światowych Dni Młodzieży zalecają na swojej stronie Lisboa2023.org, aby odwiedzić synagogę (Sinagoga Shaare Tikvah), meczety (Mesquita Central de Lisboa, Centro Ismaili) oraz świątynię hinduizmu (Templo Radha-Krishna) w Lizbonie.

W harmonogramie znalazło się miejsce na “Sadzenie drzew dla religii” (2 sierpnia) w celu “zaprezentowania harmonii w różnicach pomiędzy wspaniałymi tradycjami ludzkości”. [sic !!]

To doskonale wpisuje się w postawę rezygnacji z nawracania młodzieży, prezentowanej przez neo-kardynała Aguiara.

Ponadto, pielgrzymi będą zachęcani do rezygnacji ze spożywania mięsa przez rok w ramach tzw. “redukcji śladu węglowego” tak, aby “te Światowe Dni Młodzieży były jak najbardziej zgodne ze zrównoważonym rozwojem”.

Homo-religię zaprezentuje nie kto inny jak James Martin, homo-jezuita, który potwierdził swój udział w charakterze mówcy.

Warto wspomnieć, że w tym samym czasie odbywa się dzienna Msza Obrządku Rzymskiego w Lizbonie (29 lipca – 6 sierpnia) w parafii São Nicolau.

=======================

Miło wspominamy rok 1986: Też sadzili drzewka…


========================

mail:

Do rozdania Komunii Novus Ordo wykorzystano miseczki na orzeszki ziemne z Ikei.

Miski rozdano koncelebrującym kapłanom. Nikt nie pofatygował się żeby zdjąć z nich folię, czy też odkleić kod kreskowy (widoczne na foto).

====================

2 sierpnia Franciszek w dłuuugim przemówieniu powiedział:

To w stolicy Portugalii, przypomniał, podpisany został w 2007 roku Traktat Lizboński, w którym zapisano, że Unia Europejska zobowiązuje się do krzewienia pokoju, bezpieczeństwa, dobrobytu swoich narodów, zrównoważonego rozwoju Ziemi, solidarności i wzajemnego szacunku oraz ochrony praw człowieka. – To nie są tylko słowa, ale kamienie milowe dla drogi wspólnoty europejskiej – zaznaczył.

============================

O jakimś Jezusie Chrystusie i Jego Objawieniu – chyba zupełnie zapomniał.

===========================

Kardynał nominat Grzegorz Ryś w Lizbonie…

—————

mail: Czy ci młodzi ludzie dają kolegom opłatki, czy Ciało Pana Jezusa? W obu wypadkach jest to bluźnierstwo!

==========================

Wiktor

@WiktorLMM

Na Mszy świętej inaugurującej #ŚDM20203, #Lisboa2023 były tysiące księży i biskupów.

A tymczasem powszechne są takie obrazki.

To smutne, jak katolicy traktują największą świętość. Skoro my sobie to robimy, to jak inni mają z nas nie szydzić, mają się nie śmiać, nie szkalować…

Zdjęcie

==============================

Najciemniej pod latarnią czyli w Watykanie

Najciemniej pod latarnią czyli w Watykanie

Kategoria: Archiwum, Niekonwencjonalne, Polecane, Świat, Ważne, Wiara

Autor: CzarnaLimuzyna , 3 sierpnia 2023

Jak donoszą obserwatorzy program światowych dni młodzieży redagował młody stażem asystent prof. Diabelskiego…

Odpowiedzialnym za program Światowych Dni Młodzieży jest praktykujący na Ziemi od czasu Soboru Watykańskiego II demon niższego rzędu. Imię jego jest niewymawialne, chociaż istnieją niezliczone skojarzenia i zdrobnienia chociażby w modnym ostatnio stylu: Klimat, klimacik, klimaciątko. Demon wciela się, na razie bez końca, w różnych niedomagających hierarchów i ekspertów.

Zgodnie z jego polityką młodzież należy oswajać z wszelką herezją i zboczeniami jako przejawem “różnorodności”. Równocześnie zaleca, aby bezcześcić Ciało Chrystusa na różne sposoby, częstować jak prażonymi chipsami wprost z misek w stylu ”ikea”. Tak też uczyniono, a protesty z tego powodu były nieliczne.

Po raz kolejny okazało się, że najciemniej pod latarnią czyli w Watykanie. Tam bowiem, od dłuższego czasu, rezyduje prof. Diabelski zatwierdzając kolejne „nominacje Franciszka”. I co my mamy z tym zrobić? Na razie większość kapłanów pochowała się lub ugrzęzła w czarcich zapadkach, telewizyjnych studiach lub przyjęła nominacje w wysuniętych placówkach umocowanych przez zmyślnego Fundatora wprost nad czeluścią.

Organizatorzy Światowych Dni Młodzieży zalecają, aby w ramach zwiedzania Lizbony odwiedzić synagogę, wstąpić do meczetu oraz świątyni hinduizmu w Lizbonie.

Ponadto, rekomenduje się w ramach zrównoważonego niedorozwoju zadośćuczynienie za pozostawiony podczas podróży „ślad węglowy”. Ma się to odbyć podczas pokuty polegającej na wykluczeniu z jadłospisu, na czas jednego roku, mięsa.

Czy osoba, która to wymyśliła jest normalna? Nie jest. Jest nawiedzona – owładnięta nowym wyznaniem (ideą klimatu). W nomenklaturze psychologii klinicznej nazywa się to ideą nadwartościową. Precyzyjniejszą, a tym samym bardziej niepokojącą hipotezę dotyczącą tego zjawiska, zawarłem w pierwszym akapicie.

Tagi:sekta klimatyczna

O autorze: CzarnaLimuzyna

Wpisy poważne i satyryczne

3 komentarze

  1. pokutujący łotr 3 sierpnia 2023 godz. 20:11
  2. Czy osoba, która to wymyśliła jest normalna?Ja zadam jeszcze inne pytanie: czy normalni są rodzice, którzy posyłają swe dzieci na taki spęd. Sporo przed jego otwarciem była przecież mowa ustami purpuratów, co tam się będzie wyprawiało, m.in. główny organizator zapowiadał, że ABSOLUTNIE nie będzie “nawracania na Chrystusa”. Gdy normalny rodzic coś takiego usłyszy, powinien zapytać siebie: więc po co ta impreza i w jakim celu moje dziecię ma tam jechać? Jednak co się dziwić, skoro mamy teraz rodziców, którzy wlekli swe dzieci do szprycowania nieznanymi preparatami, bo tak im kazał magister ekonomii w randze ministra.
    Na szczęście znam też budujące przypadki, gdy mowy nie było i ku histerii dzieci nie zostały do Lizbony wysłane. Czyli tacy też są.
  3. CzarnaLimuzyna 3 sierpnia 2023 godz. 23:16
  4. Franciszek znów bredzi:„Potrzebujemy ekologii integralnej, wsłuchiwania się w cierpienie planety wraz z cierpieniem ubogich; umieszczenia dramatu pustynnienia obok dramatu uchodźców; kwestii migracji obok spadku urodzeń; zajęcia się materialnym wymiarem życia w obrębie duchowości. Nie może być polaryzacji, ale konieczna jest wizja integralna”I dlaczego skomentował to (jak na razie) tylko jeden ksiądz, ksiądz Isakowicz- Zaleski?Kościół, wspólnota wszystkich ludzi ochrzczonych, potrzebuje przede wszystkim godnego następcy Świętego Piotra, który jak Apostołowie byłby dla wiernych i ludzi poszukujących prawdziwym Przewodnikiem, Nauczycielem i Świadkiem Jezus Chrystusa, a nie ekologiem i populistą/TT/Ołtarz: https://twitter.com/DanielWachowiak/status/1687040257932333056
  5. kolejarz 4 sierpnia 2023 godz. 05:36
  6. Pozwolę sobie przypomnieć słowa Zbigniewa Herberta, “Wielkie nazwiska uprawdopodobniają największe idiotyzmy, gdyż tłum ma naiwną pewność, że wielcy ludzie bredzić nie mogą”. Franciszek jako agent globalistów wykonuje swoją rolę…

„Święte zespolenie” ludzkości. Polityka migracyjna Franciszka to obraz tytanicznej, demonicznej rewolucji.

„Święte zespolenie” ludzkości. Polityka migracyjna Franciszka to obraz tytanicznej, demonicznej rewolucji.

Filip Adamus

https://pch24.pl/swiete-zespolenie-ludzkosci-polityka-migracyjna-franciszka-to-obraz-tytanicznej-rewolucji/

Stosunek papieża do migracji to jedno z najszerzej komentowanych zagadnień pontyfikatu. Dramatyczne apele o przyjmowanie zmierzających do Europy mas cudzoziemców płyną przy tym nie tylko z ust Franciszka.

W pro-migracyjnej gorliwości Ojca Świętego doścignąć chce nasz rodzimy [? jakiego rodu? md] episkopat, a wiele organizacji, by wspomnieć choć wpływowe Sain’t Egidio, posługę cudzoziemcom uznaje za kluczowy element swojego „charyzmatu”. Liderzy wspólnoty Św. Idziego nie poprzestają zresztą na uczynkach miłosierdzia, a lobbują na rzecz otwierania „szlaków humanitarnych”. [por.: Wielki bluff: O kato-komuchach od św. Idziego. To oni usuwają i wyznaczają papieży?

Wspólnota Sant’Egidio i jej wizja świata. Ku religii synkretycznej.

—————————————

Migracja stała się „oczkiem w głowie” współczesnych hierarchów… Powodem tego stanu rzeczy nie są jednak ich polityczne przekonania, a tektoniczne zmiany, jakie przed kilkoma dekadami przemodelowały katolicką „naukę społeczną”. 

Migracyjny amok

Kto przygląda się działalności papieża, ten nie ma złudzeń, że migracja leży Franciszkowi szczególnie na sercu. Ojciec Święty przy wielu okazjach dał się poznać jako orędownik cudzoziemców wdzierających się do lepiej prosperujących państw.

Następca Benedykta XVI kilkakrotnie odwiedzał Lampedusę, położoną u wybrzeży Afryki włoską wyspę, na którą szukający pobytu w Europie migranci napływają w rekordowych ilościach. Głosił z niej narodom Europy moralny obowiązek przyjmowania nieproszonych „gości”. Wspomnienia wielkoczwartkowego obmycia nóg dwunastu obcokrajowcom dokonanego w samym środku kryzysu migracyjnego, liczne papieskie apele o nastawienie polityków na „otwartość”, wreszcie wdrożenie migrantów do Litanii Loretańskiej [sic!! wciśnięcie… md] nie pozostawiają złudzeń co do jego stanowiska w tej sprawie.

Jasne oczekiwania liberalizacji polityki migracyjnej docierają nie tylko z Rzymu. W podobnym tonie co Franciszek, nawet w sytuacjach największego zagrożenia bezpieczeństwa publicznego, wypowiada się i nasz episkopat. Gdy w 2021 roku Aleksander Łukaszenka otworzył szlaki migracyjne, a przybyszów z bliskiego wschodu kierował ku polskiej granicy, pasterze nakazywali „gościnną” postawę i przestrzeganie praw cudzoziemców… Mimo [nie-]jasnych konsekwencji i wykorzystania ich w charakterze narzędzi wojny hybrydowej.

Z kolei po zeszłorocznej agresji Kremla na Ukrainę, kiedy mieszkańcy sąsiedniego kraju znaleźli schronienie w granicach Polski, biskupi wyjaśniali, że między migrantami, a uchodźcami nie ma różnicy… Podobne wsparcie miałoby zatem należeć się również przybywającym do Polski za lepszym groszem mieszkańcom Azji Centralnej, czy Bliskiego Wschodu…

Ostatnią pro-migracyjną interwencję episkopat podjął tymczasem przed zaledwie kilkoma tygodniami. Wydane przez radę ds. migracji, turystyki i pielgrzymek stanowisko to komentarz do politycznej wymiany zdań, wzmożonej przez unijne plany relokacji obcokrajowców. Z dokumentu dowiadujemy się, że zagadnień związanych z polityką migracyjną rządzący nie powinni poddawać pod referendalny osąd oraz, że każdemu z migrantów przysługuje niezbywalne prawo do swobodnego zdecydowania o tym, że zamierza osiedlić się w naszym kraju…

Słowem – wizja oparcia polityki w tym kluczowym zakresie o żonglowanie hasłem otwartości nie jest przedsięwzięciem jednego, czy kilku hierarchów – to tendencja we współczesnym Kościele. I choć swoje apele biskupi uzupełniają fragmentami o konieczności „rozeznania”, czy „przemyślenia” konkretnej realizacji ich wykładni, to są one wyłącznie „zaklęciami”. W praktyce bowiem bezpieczeństwo, ani pokój z intensywną migracją nie chadza parami… Niezależnie od tego jak bardzo chcielibyśmy te zjawiska ze sobą pożenić.

Migracyjny amok, w którym znalazło się wielu duchownych, zasługuje jednak na znacznie więcej, niż krytyczny komentarz… Jeśli po wygranych przez Georgię Meloni wyborach we Włoszech przewodniczący tamtejszego episkopatu obiecuje „surową” reakcję w razie ograniczania migracji, a watykańskie media uczą stosowania względem cudzoziemców poprawności politycznej, to widać doskonale, że mamy do czynienia z problemem globalnym – którego korzenie sięgają dekad wstecz…

Ludzkość” – Świecki Kościół 

Źródeł tego zjawiska należy szukać w tektonicznych zmianach, jakie do katolickiej nauki społecznej wprowadzili papieże Soboru Watykańskiego. Ustępy poświęcone migracji, jakie znajdujemy w ich dokumentach, z pewnością brzmiałyby wiarygodnie w ustach urzędującego papieża: „Każdemu człowiekowi winno też przysługiwać nienaruszalne prawo pozostawania na obszarze swego własnego kraju lub też zmiany miejsca zamieszkania (…)”, pisze w „Pacem in Terris” Jan XXIII. Jak dodaje „Fakt, że ktoś jest obywatelem określonego państwa, nie sprzeciwia się w niczym temu, że jest on również członkiem rodziny ludzkiej oraz obywatelem owej obejmującej wszystkich ludzi i wspólnej wszystkim społeczności”…

To właśnie wizji „ludzkości”, nie jako zbioru wszystkich jednostek, ale realnie istniejącej wspólnoty, powinniśmy się z uwagą przyjrzeć. Wedle Jana XXIII i Pawła VI jest ona zbiorem braci, zmierzających wspólnie do radykalnej przebudowy stosunków społecznych. Urasta również do nadprzyrodzonego charakteru… jakiegoś kolejnego – obok Kościoła – ludu bożego…

Społeczność zatem ludzka, czcigodni bracia i umiłowani synowie, jest przede wszystkim wartością duchową. Dzięki niej ludzie, współdziałając ze światem prawdy, przekazują sobie wzajemnie swą wiedzę, mogą bronić swych praw i wypełniać obowiązki, otrzymują zachętę do starania się o dobra duchowe, słusznie cieszą się wspólnie z każdej rzeczy pięknej, bez względu na jej rodzaj, stale pragnąc przekazywać innym to, co w nich jest najlepsze, starają się usilnie przyswajać sobie duchowe wartości posiadane przez innych. Wartości te oddziałują pobudzająco i kierowniczo zarazem na wszelkie sprawy dotyczące nauki, gospodarki, stosunków społecznych, rozwoju i ustroju państwa, ustawodawstwa oraz innych elementów składowych i rozwojowych danej wspólnoty ludzkiej, dlatego jest też najgłębszym źródłem istnienia społeczności ludzkiej (…)”, opisywał jej charakter papież Roncalli w „Pacem in Terris”.

Jego następca – Paweł VI – przekonany był natomiast, że na mocy niemal dziejowych praw – to „święte zespolenie duchowe” rozwijać się będzie ku zaprowadzeniu na całym świecie pomyślnego porządku doczesnego. W encyklice „Populorum Progressio” datowanej na 1967 rok, wyrażał on wiarę, że w globalnej skali umacnia się relacja charytatywnej współpracy. Nawoływał zatem, by kierując się „życzliwością” i „braterstwem” dotychczasową rywalizację między narodami zastąpić dialogiem. Zdaniem Pawła VI „Gdy bowiem między cywilizacjami, podobnie jak poszczególnymi ludźmi nawiązuje się szczerzy dialog, z łatwością wytwarza się wówczas łączność braterska. Plany współdziałania dla rozwoju powiążą ludy ze sobą,  jeśli wszyscy obywatele, począwszy od rządów i urzędów, a na najskromniejszym rzemieślniku skończywszy, będą ożywieni miłością braterską i szczerym pragnieniem ugruntowania na całym świecie jednej powszechnej cywilizacji”, obiecywał papież Montini w „Populorum Progressio”…

Jan XXIII również zapewniał ludzkość, że możliwa – a nawet prawdopodobna – jest przebudowa stosunków społecznych tak, by przeciwne ambicje, interesy i konflikty nie miały na nie wpływu…  Jeszcze w roku 1963 papież Roncalli prorokował:

„Ponieważ wszystkie narody albo już osiągnęły wolność, albo są w trakcie jej zdobywania, dlatego w niedalekiej przyszłości nie będzie ani narodów panujących nad innymi, ani pozostających pod obcym panowaniem”… W 1963 roku! Gdy wszystkie państwa bloku wschodniego cierpiały pod sowiecką tyranią….

Najlepszym podsumowaniem wizji wyłożonej przez obu pierwszych papieży doby SVII jest chyba wskazanie, że postrzegają oni „społeczność ludzką” jako świecki odpowiednik Mistycznego Ciała Chrystusa. Dla obu z nich jest ona bowiem zamierzoną przez Boga wspólnotą braci, zmierza w jednym i pomyślnym kierunku – budowy wspaniałego globalnego porządku w wymiarze doczesnym…

Wobec takiego wyobrażenia strzeżenie własnych granic przez państwa narodowe istotnie traci rację bytu… Wszak ich zadaniem jest ochrona podobnej sobie grupy ludzi przed krzywdą ze strony obcych… Skupienie się w opartych na wspólnym pochodzeniu grupach to z kolei przeciwdziałanie naturalnej skłonności do złego. Zraniony grzechem pierworodnym człowiek rzadko jest w stanie postępować dobrze z samych moralnych racji. Utożsamienie z grupą daje jednak emocjonalne powody, by wobec „swoich” postępować słusznie. Ogranicza to chaos i krzywdę na świecie. To na własną grupę oddziałujemy w końcu w największym stopniu…

——————————-

Wszystkie te zabezpieczenia zdają się jednak bezsensowne, gdy tradycyjnie katolicką wizję ludzkiej natury zastępuje optymizm antropologiczny – wiara w to, że zło w człowieku bierze się z okoliczności, które można przezwyciężyć. Wtedy rywalizacja międzynarodowa i konflikt zdają się możliwe do zastąpienia „braterstwem”…

A jednak niezależnie od tego, jak pięknie wydają się brzmieć papieskie wizje, skutki winy pierwszych rodziców oddziałują na nas przemożnie. „Braterska” postawa w konsekwencji często spotyka się z niewdzięcznością i niestety – gwarancji jej odwzajemnienia nie daje… Kto jednak sądzi, że tak wcale być nie musi, że zło to wynik braków braterskiej kultury, niech próbuje eksperymentować ze zmianami tego stanu rzeczy. Musi tylko wyjaśnić Europejkom, że plaga gwałtów spotykająca je ze strony cudzoziemców obsypanych zasiłkami, to wypadek przy zaszczytnym przedsięwzięciu.

Kamień węgielny „aggiornamento”

Jak zwracał uwagę wybitny teolog Romano Amerio, naiwna wizja stosunków międzynarodowych, to tylko element fatalnych tendencji, jakie obudziły wizje Jana XXIII i jego następcy. Optymistyczna wiara „w człowieka i postęp” legła, jego zdaniem, u podstaw logiki „aggiornamento”: dostosowania Kościoła do oczekiwanych przez nowoczesność zmian społecznych.

Uwagi tej, tak celnej, nie powinniśmy z pośpiechem pomijać. Ukazuje ona fundamentalną zmianę paradygmatu – niezgodność pomiędzy tym, jak do dziejowych wstrząsów odnosili się papieże oświecenia i pozytywizmu oraz przywódcy Kościoła po II Wojnie Światowej.

Ci pierwsi przez wieki – od Grzegorza XVI po Piusa XI – stawiali czoła popularnym błędom, wskazując niezgodność między zasadami wiary a „nowinkami” w kluczowych obszarach. Papieże powojenni dokonali odwrócenia tej tendencji: afirmując przemiany światowe, a nawet aspirując do roli ich żyrantów. Oczywiście, mowa o konieczności zachowania Bożego prawa i porządku pojawia się i u Pawła VI i Jana XXIII – są to jednak zapiski na marginesie, nie zmieniające nowej wizji Kościoła dostosowanego do „nowoczesności”.

Trend ten w ostatnich dekadach pozwolił modernistycznym hierarchom otworzyć istną „Puszkę Pandory”. Skoro rozwój ludzkości miał zmierzać w kierunku coraz dalszej doskonałości, to jak zinterpretować jej coraz większy konflikt z nauczaniem Kościoła i prawem naturalnym? Są dwie możliwości: albo obietnica soborowych papieży zawiodła, albo potrzeba rewizji doktryny…

I ta rewizja właśnie ma miejsce – gdy informuje się wiernych, że homoseksualizm, zaburzenia tożsamości płciowej, czy wreszcie rozwody powinny zyskać akceptację. A nawet jeśli w ustach wielu duchownych tak radykalne zdanie nie postoi – to wiemy przecież, że wszyscy jesteśmy braćmi, budującymi świetlany doczesny porządek. Zatem walka ze zgubnymi tendencjami w tym wymiarze nie ma sensu, musimy bowiem „iść razem”.

Tylko ku czemu?

Filip Adamus

 ========================

as 3 sierpień 2023

Braterstwo całej ludzkości to fałszywa nauka. Pan Jezus jasno powiedział kto jest bratem: „Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką” Mt12,50. Pan Jezus powiedział też o niektórych faryzeuszach i uczonych w Piśmie: „Wy macie diabła za ojca…” J8,44. Jeśli ktoś uważa że jego braćmi są wszyscy ludzie, to znaczy że uważa za braci także tych, którzy mają diabła za ojca. Czyli taki ktoś sam uznaje diabła za swojego ojca.

Tworzą „religię dla wszystkich”. Różokrzyżowcy, chasydyzm, Chabad Lubawicz, sufizm, zielonoświątkowcy, charyzmatycy, Franciszek.

Czas stworzyć „religię dla wszystkich”. Różokrzyżowcy, chasydyzm, Chabad Lubawicz, sufizm, zielonoświątkowcy, charyzmatyzm, Franciszek.

Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – książka Stanisława Krajskiego

Str. 224-9

por.: “Masoneria polska 2023. Ostatni etap” – nowa książka Stanisława Krajskiego ]

==============================

Jedyna „prawdziwa” religia po Wielkim Resecie, czyli „Odnowa” w duchu… masońskim.

Masoni już od wieków powtarzają: „wszystkie religie są sobie równe”; „wszystkie religie powinny stopić się w jedną”. Ich problemem była jednak odpowiedź na pytanie: jak to w praktyce zrobić? I tak, na przykład, w odniesieniu do chrześcijaństwa zastosowali metodę poganizacji bezpośredniej (e odniesieniu do prawosławia) i metodę „reformy’” (w odniesieniu do katolicyzmu).

Metoda zastosowana w stosunku do prawosławia w znacznej mierze się udałą (pisałem o tym dużo w książce pt. „Masoneria polska 2022. Polska w kleszczach masonerii”). Planowali trzy reformy (reformacje) katolicyzmu: pierwsza – luteranizm, druga – kalwinizm, trzecia doktryna różokrzyża, czyli ostatecznie, w efekcie, tzw. chrześcijaństwo wodnikowe.

To nie do końca się udało, choć spowodowało rozczłonkowanie, osłabienie oraz rozwodnienie katolicyzmu. Różokrzyżowcy, którzy pojawili się przed powstaniem protestantyzmu i zainicjowali go oraz starali się przyspieszyć „reformy” mieli, na podorędziu, jeszcze jeden pomysł, który zaczęli realizować powoli w pierwszych latach XX Wieku.

Paul Sedir, jeden z dzisiejszych ideologów Różokrzyża stwierdza w pracy pt. „Różokrzyżowcy. Historia i nauka”, że jedną z najważniejszych postaci, W świetle tej doktryny, jest anioł (a raczej demon), który nazywa się Iilias Artista, i który „ujawnia się światu poprzez nich (Różokrzyżowców dop. S. K.) za ich ofiarną zgodą” — „wciela się w istoty dobrej woli, które „o przywołują”. Max Heindel, inny współczesny ideolog Różokrzyża, mówi, w pracy pt. „Światopogląd Różokrzyżowców. Ezoteryczne chrześcijaństwo przyszłości”, o duchach Lucyferów. Aniołowi ci zagnieżdżają się w ludziach, zyskując w ten sposób, jako duchy, nowe możliwości poznania i działania. Robią to za zgodą ludzi, ofiarowując im za to wolność i elementy boskości. Max Heindel pisze w cytowanej tu już pracy, że po śmierci Chrystusa „Wielki Duch Słońca wyzwolony został z fizycznego ciała Jezusa i z własnymi ciałami wstąpił w Ziemię”. Stwierdza: „Od tej chwili ścieżka wtajemniczenia stoi otworem dla wszystkich, którzy chcą na nią wstąpić”.

W ten sposób, stwierdza Heindel, „rozpoczyna się epoka Ducha Świętego, który jest istotą stojącą wyżej człowieka, kimś innym niż Syn i Ojciec”. Rozpoczęcie się epoki Ducha Świętego spowodowało, że Apostołowie nim napełnieni mówili różnymi językami. „Osiągnąć to może każdy – kto szczerze dąży do zjednoczenia z Duchem Świętym. Wtedy zacznie on mówić różnymi językami”l

Jednym z pierwszych „duchaczy” był, żyjący w XVIII wieku, hrabia St. Germain (późniejsza, jak mówią Różokrzyżowcy, reinkarnacja Christiana Rosenkrauza, założyciela Zakonu Różokrzyżowców), który mówił wszystkimi językami, a ludzie, którzy z nim rozmawiali przekonani byli, że jest on tej samej narodowości, co oni. „On również osiągnął – jak stwierdza Heindel – pełne zjednoczenie z Duchem Świętym”. Duch Święty to był, w założeniu Różokrzyżowców (ojców masonerii), w istocie, Szatan. W poszczególnych wspólnotach tej sekty, gdy objawiał się „Duch Święty” objawiały się, w istocie, różne demony.

Tę koncepcję ukrycia Szatana i demonów pod przykrywką Ducha Świętego podjęło na przełomie XIX i XX wieku kilku amerykańskich masonów.

Najważniejszy był tu niejaki Charles Parham (1873-1929). Można znaleźć wiele wiarygodnych źródeł mówiących o przynależności Parhama do masonerii i zajmowaniu w niej wysokiego stanowiska (podaję je w książce pt. „Masoneria polska 2018.Wojna demonów”). Parham był również przez wiele lat aktywnym członkiem Ku Klux Klanu.

Trzeba przypomnieć, że Ku Klux Klan był organizacją masońską. Założył go ojciec masonerii amerykańskiej Albert Pike uznawany za jeden z największych, o ile nie największy, autorytet masonerii. Dodajmy,że zachował się list Parhama do żony z 1928 r., z jednej z jego podróży, w którym pisał, że wiezie młotek jako prezent dla loży masońskiej będący wyrazem szacunku („I am going to bring a gavel home with me I am going to present it to the Masonic lodge in Baxter Springs with my respects”).

Partham był założycielem ruchu zielonoświątkowców. Za jego sprawą nastąpiło w pierwszy dzień 1901 r. pierwsze „zstąpienie Ducha Świetnego”. Parham „sformułował pierwotną zielonoświątkową doktrynę”. Jej punktem wyjścia było twierdzenie, że gdy ma miejsce „Chrzest w Duchu Świętym”, następuje też „mówienie językami” i jest ono „biblijnym dowodem”, że on się odbył. Do istoty tej doktryny należy zaliczyć przeświadczenie, że „doktrynalne idee” wypracowuje się w „prywatnej medytacji” jako efekt swoistego dialogu z Duchem Świętym.

Parham odrzucał wszelkie autorytety twierdząc, że „Duch Święty porozumiewał się z nim bezpośrednio”. Stąd mógł przyjmować „dogmaty”, których jakiegokolwiek potwierdzenia nie można było znaleźć w Piśmie Świętym. Warto w tym momencie podkreślić, że w takim ujęciu, jakie proponuje Parham, występuje bezpośrednia relacja człowieka z Duchem Świętym, poza Chrystusem.

Zauważmy, że Zielone Świątki – święto Zesłania Ducha Świętego było zawsze (przed Soborem Watykańskim II) świętem powstania Kościoła. Zesłanie Ducha Świętego nastąpiło ten jeden raz i apostołowie zmienili się w biskupów i pojawiła się sukcesja apostolska oraz wszystkie tego konsekwencje.

Następne zesłanie Ducha Świętego, gdyby, teoretycznie rzecz biorąc, się pojawiło byłoby ustanowieniem przez Boga nowego Kościoła. To jednak jest niemożliwe, a oczywiste jest, przynajmniej dla katolika, że duch, który przyszedł na wezwanie Parhama to nie jest Duch Święty, to jest sam Szatan lub któryś z demonów.

Minęło 66 lat (znamienna liczba, prawda?), i jak pisze Maria Kominek w materiale pt. „Odnowa w Duchu Świętym”: „W roku 1967 czterech członków pewnej katolickiej grupy modlitewnej z Pittsburgha, stan Pensylwania nawiązało kontakt z pewną międzywyznaniową grupą protestancką. Ciekawostką jest, że dwie osoby z tej grupy było wykładowcami teologii na uniwersytecie w Pittsburghu. Na kolejnym ”spotkaniu doszło do modlitwy nad nimi, nałożono na nich ręce. Byli to Ralf Keifer i Patrick Bourgeois. Zaledwie w tydzień potem Ralf Keifer nałożył ręce na inne osoby, które też otrzymały dar glosolalii. I tak Pentecostyzm wszedł do Kościoła Katolickiego. Dalej – można prześledzić ciąg nakładania rąk i otrzymywania charyzmatycznych owoców chrztu w Duchu Świętym. Można prześledzić rozprzestrzenianie się ruchu w środowiskach luteranów, metodystów, anglikanów itd. Zawsze będzie tak samo – przekazywanie daru przez nakładanie rąk przez kogoś na kogo uprzednio nałożono ręce. Rzec by można sukcesja metodysty Parhama. O tym się nie mówi, jakoś się tego nie zauważa. Ale jest to bodajże najistotniejszy element ruchu Odnowy”.

Początkowo Odnowa w Duchu Świętym działająca w ramach Kościoła katolickiego starała się o to, by postrzegano ją jako ruch czysto katolicki. Później była coraz bardziej „ekumeniczna”. Coraz więcej jej wspólnot odchodziło z Kościoła przechodząc do protestantów lub tworząc własne „kościoły”. Dobry jest tu przykład z Kalisza. Oto co czytamy w Wikipedii: „Centrum Chrześcijańskie Miecz Ducha w Kaliszu — związek wyznaniowy powstały na bazie początkowo rzymskokatolickiej grupy charyzmatycznej (Ruch Odnowy w Duchu Świętym), zarejestrowanej w 1998 jako niezależny protestancki Kościół Chrześcijański Miecz Ducha”. Obecnie już często nie ukrywa swojego niekatolickiego charakteru, a jej liderzy, tacy jak Marcin Zieliński, mają wsparcie wielu biskupów (np. abp. Grzegorza Rysia).

Charyzmatycy to dziś jedyny chyba żywy ruch w ramach protestantyzmu i liczebnie dominujący. Charyzmatycy przejmują Kościół katolicki i dezintegrują oraz rozwadniają katolicyzm. W sposób wyjątkowy zdominowali całe chrześcijaństwo Ameryki Południowej.

W 2017 r. zareagował na to ks. bp Andrzej Czaja podczas XXVI sympozjum dla księży rekolekcjonistów, ojców duchownych i spowiedników kapłańskich, które odbyło się na Jasnej Górze. Wygłosił tam, w dniu 24 stycznia referat pt. „Problem pentekostalizacji chrześcijaństwa”. Na początku powiedział: „Chodzi o zjawisko, które ma już miejsce w naszym Kościele, a stanowi zagrożenie dla jego tożsamości i jedności oraz rozwoju duchowego poszczególnych wiernych, nie wyłączając duchownych”.

Szatan, za pośrednictwem Różokrzyżowców, a potem masonów i Parhama, wtłoczył ruch charyzmatyczny w chrześcijaństwo. Tego samego dokonał z judaizmem tworząc specyficzny dla niego ruch charyzmatyczny chasydyzm, którego najsilniejszym dziś nurtem jest Chabad Lubawicz.

To samo stało się z islamem, w którym ruchem charyzmatycznym (wysoko cenionym przez Różokrzyżowców i masonów) stał się sufizm (to z reprezentantem sufizmu szejkiem Ahmedem Al-Tayyeb, imamem Al-Azhar w swoim czasie papież Franciszek podpisał umowę o współpracy i „braterstwie”). . Pisałem o tych „charyzmatykach” obszernie w takich choćby książkach jak „Masoneria, islam, uchodźcy” czy „Masoneria polska 2018. Wojna demonów”.

Ruchy charyzmatyczne w trzech wielkich religiach zmierzają do tego, by wtopić się w swoje macierzyste religie. Ich celem, jak łatwo się domyśleć, jest zdominowanie tych religii, a następnie stopienie się w jedna wszechświatową, demoniczną religię.

Jeśli nawet szatanowi i masonerii udałaby się realizacja integracji „ruchów charyzmatycznych” (a jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że to nastąpi) w jedną światowa religię i zepchnięcie na margines chrześcijaństwa, judaizmu i islamu, to i tak, w istocie to nie będzie religia jednego „boga” (Szatana). Ludzkość wróci bowiem wtedy, w ten sposób, do swoich najbardziej prymitywnych, pogańskich początków i zacznie królować, w praktyce, politeizm, a zatem to co jeszcze kilkadziesiąt lat temu nazywano ciemnotą i zabobonem. W każdej bowiem wspólnocie „charyzmatycznej” bogiem będzie inny demon. Początkowo zapewne każdy z nich będzie używał imienia charakterystycznego dla danego „ruchu charyzmatycznego”. Demony w „chrześcijańskich” wspólnotach będą więc, przez jakiś czas, nazywane Duchem Świętym.

Zauważmy, że „kościół” Zielonoświątkowy już u samych swoich początków zaczął się, wśród kłótni i sporów, dzielić. Potem „kościoły” zielonoświątkowe wciąż mnożyły się jak króliki. W samej Polsce takich „kościołów” jest kilkanaście, a razem z tymi, które powstały poprzez odejście wspólnot Odnowy w Duchu Świętym z Kościoła katolickiego kilkadziesiąt.

Najpewniej w przyszłości, po Wielkim Resecie, demony działające w tych wszystkich „kościołach”, wspólnotach „judaistycznych” i „islamskich” ujawnią swoje prawdziwe imiona i nakażą oddawać cześć bezpośrednio sobie.

Nowy kardynał Franciszka: Nie chcemy nikogo nawracać ! Ateizm, islam, inne religie – to jest bogactwo. Cel Światowych Dni Młodzieży: Rób to, co kochasz

Nowy kardynał Franciszka: Nie chcemy nikogo nawracać ! Ateizm, islam, inne religie – to jest bogactwo.

#bp Americo Aguiar #indyferentyzm #mason #masoneria #relatywizm

kardynal-franciszka-nie-chcemy-nikogo-nawracac-ateizm-islam-inne-religie-to-jest-bogactwo

Bp Americo Aguiar, którego papież Franciszek mianował kardynałem, nie chce nawracać młodych na Chrystusa. Celem Światowych Dni Młodzieży, które przygotowuje, jest budowanie powszechnego braterstwa.

Jak mówił w wywiadzie, ateizm, islam oraz inne religie są ubogaceniem; ta różnorodność to coś, co trzeba szanować i rozwijać, aby budować lepszy świat.

=========================

Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego – powiada Pan Jezus w Ewangelii św. Mateusza.

Na początku swojego pontyfikatu papież Franciszek powtórzył to wezwanie w adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium. Jednak rezultaty wysiłków ewangelizacyjnych podczas pontyfikatu Franciszka są delikatnie mówiąc rozczarowujące. W rodzimej Ameryce Południowej Franciszka katolicyzm traci wielkie rzesze wiernych na rzecz pentekostalizmu. Ojczyzna Franciszka, Argentyna, doświadczyła ogromnego upadku – udział katolików zmniejszył się w ciągu ostatniej dekady z 76 do 49 procent. Niemcy, które tak gorliwie przyjęły Franciszkową synodalność i odrzuciły istotę nauczania Kościoła, odnotowały rekordowe ponad 500 000 wystąpień z Kościoła w minionym roku. W związku z trudnościami finansowymi i niekompetentną administracją Watyka nie może też finansować działalności misyjnej. Nie pomaga też fakt, że nauczanie papieża Franciszka coraz bardziej podkreśla religijny indyferentyzm” – czytamy na Rorate-Caeli.

Portal zwraca w tym kontekście uwagę na postać 49-letniego biskupa pomocniczego Lisbony, Americo Aguiara, którego Franciszek mianował kardynałem. Decyzja Franciszka jest znacząca: bp Augiar ma dopiero 49 lat, jest tylko biskupem pomocniczym, co więcej Lizbona ma w tym momencie aż dwóch kardynałów. Augiar był w młodości socjalistą – w latach 90. angażował się w krajową politykę z ramienia partii socjalistycznej. Niestety, choć porzucił tę linię polityczną, nadal głosi poglądy, które każą zapytywać o charakter jego katolicyzmu.

„Mówiąc o Światowych Dniach Młodzieży, które pomaga organizować, bp Aguiar zaprzeczył, jakoby celem tego wydarzenia było nawracanie dusz ku Kościołowi: «Nie chcemy nawracać młodych ludzi do Chrystusa albo do Kościoła katolickiego czy coś w tym rodzaju» – powiedział. Zamiast tego, jak stwierdził, «wielkim przesłaniem» wydarzenia ma być: «Myślę inaczej, czuję inaczej, inaczej organizuję sobie życie, ale jesteśmy braćmi i zamierzamy zbudować razem przyszłość». Skonkludował, że ateizm jest częścią kulturowego «bogactwa», które promuje wydarzenie. Połączył to przesłanie z tym, co mówi papież Franciszek i co pisał w encyklice Fratelli tutti” – kontynuuje Rorate-Caeli.

W ten sposób pontyfikat, który rozpoczął się od deklarowania potrzeby ewangelizacji, kończy się przyjęciem czegoś, co jest niepokojąco bliskie «dyktaturze relatywizmu» demaskowanej przez kardynała Ratzingera” – podkreśla Rorate-Caeli.

Co dokładnie powiedział biskup? W rozmowie z telewizją RTP stwierdził:

„Przyjdźcie do Portugalii, spotkajcie innych młodych, z Afryki, Azji, Ameryki, bogatych i biednych, z Zachodu, katolików, niekatolików, religijnych, niereligijnych, wierzących i niewierzących. Najpierw: zrozumcie, że to jest bogactwo, ta różnorodność. Cokolwiek to jest, jest to bogactwo. Dajcie się poznać, poznawajcie się nawzajem, troszczcie się o siebie i kochajcie się. Cieszcie się byciem razem. Ostateczności, zjednoczymy ręce i powiemy: «Myślę inaczej, czuję inaczej, inaczej organizuję sobie życie, ale jesteśmy braćmi i zbudujemy razem przyszłość». To jest najważniejsze przesłanie spotkania z żywym Chrystusem, które papież chce zaoferować młodym ludziom. Nie chcemy nawracać młodych ludzi na Chrystusa albo do Kościoła katolickiego czy coś w tym rodzaju. Absolutnie. Chcemy, żeby dla młodych ludzi było normalne powiedzieć i zaświadczyć, że są, że młodzi muzułmanie, żydzi czy inne religie też nie mają problemu z mówieniem, że są i ze świadczeniem o tym. I że młodzi ludzie, którzy nie wyznają żadnej religii, czują się z tym dobrze i nie czują się dziwnie, bo jest tak albo inaczej, że wszyscy rozumiemy, że ta różnorodność jest bogactwem i że świat będzie obiektywnie lepszy, jeżeli będziemy mogli umieścić to przesłanie w sercach wszystkich młodych ludzi. To pewność Fratelii tutti, Wszyscy braćmi, którą papież uczynił wielkodusznym wysiłkiem, żeby nagłośnić to w sercach wszystkich. W naszych i każdego”.

Źródła: rorate-caeli.blogspot.com Pach

======================

1 sierpnia:

W Lizbonie w poniedziałek na murawie boiska zebrały się setki młodych Polaków, by wspólnie uczestniczyć w koncercie „Rób to, co kochasz” w ramach Światowych Dni Młodzieży w stolicy Portugalii. Na scenie pojawili się raperzy chrześcijańscy: Cukier, Arkadio, Tau, Full Power Spirit.

=====================

Biskup Suchodolski odniósł się do kwestii ewangelizacji młodzieży. – Myślę, że to, co się dzieje na lekcjach religii w polskich szkołach pokazuje, że młodzież przede wszystkim potrzebuje ewangelizacji, czyli pierwszego głoszenia Ewangelii Jezusa Chrystusa, a nie już takiej pogłębionej katechezy, bo wielu młodych jest dziś na obrzeżach wiary .

Światowe Dni Młodzieży promują zielony komunizm

Światowe Dni Młodzieży promują zielony komunizm

SDM-promuja-zielony-komunizm

Osoby odpowiedzialne za organizację sierpniowych Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie wezwali uczestników, aby powstrzymali się od jedzenia mięsa. Zawarty w karcie pielgrzyma apel ma rzekomo służyć “walce ze zmianami klimatycznymi”.

—————————-

[O sprawie pisałem wielokrotnie, m.in. Organizatorzy Światowych Dni Młodzieży apelują o zaprzestanie jedzenia mięsa. Chodzi o „walkę ze zmianami klimatu”… Celem imprezy „nie jest nawracanie młodych na Chrystusa”.

Nowy kardynał Franciszka: Nie chcemy nikogo nawracać ! Ateizm, islam, inne religie – to jest bogactwo. Cel Światowych Dni Młodzieży md]

======================================

Tegoroczne Światowe Dni Młodzieży odbędą się pod patronatem zielonego komunizmu? Jak się okazuje, organizatorzy wydarzenia uznali priorytet najnowszych mądrości globalistów nad doktryną katolicką.

ydany przez nich tzw. „Podręcznik Pielgrzyma” zawiera wskazówki i propozycje dla młodzieży dotyczące „działań na rzecz obniżenia zawartości gazów cieplarnianych w atmosferze” (sic!). W dokumencie napisano, że aby zrekompensować ślad węglowy po podróży samolotem do i z Lizbony, młodzi powinni przez rok zaprzestać jedzenia produktów mięsnych.

Na apel organizatorów ŚDM, odbywających się co kilka lat w jednym z miast na świecie, odpowiedziała w czwartek Konfederacja Rolników Portugalii (CAP). Instytucja nazwała zalecanie młodzieży zaprzestania konsumpcji mięsa „absurdem”. Rolnicy uznali to także za atak na tradycyjne rolnictwo, które przecież nie może obyć się bez hodowli zwierząt. W przypadku jego braku, nie będzie bowiem naturalnego obornika, pełniącego rolę nawozu. Cała wytwarzana żywność oparta będzie wyłącznie o nawozy sztuczne.

Wśród innych postulatów, które wywołały kontrowersje i nieprzychylne opinie różnych środowisk, głównie konserwatywnych i tradycjonalistycznych jest m.in. deklaracja szefa komitetu organizacyjnego wydarzenia, biskupa Americo Aguiar’a. Tenże w swym wywiadzie dla telewizji stwierdził, że celem imprezy nie jest nawracanie młodych na Chrystusa. [I pewnie za to Franciszek zrobił go kardynałem. md]

NASZ KOMENTARZ [Magna Polonia ] : Kościół modernistyczny stacza się coraz bardziej. Ciekawe co zrobią hierarchowie pokroju Americo Augiar’a, gdy możni tego świata stwierdzą, że należy całkowicie porzucić naukę Chrystusa. Dlaczego? Bo na przykład według nich jest szkodliwa. Zaprą się Zbawiciela w imię pojednania ze “światem”, czy nagle obudzą się z ręka w nocniku by wyjąkać cichutko jakieś non possumus?

Ograniczyć trujące emisje papy Franciszka ! Znów przemówił językiem ekoświrów.

Ograniczyć trujące emisje z okna papy Franciszka !

Kolejny odlot papieża Franciszka. Przemówił językiem ekoświrów.

kolejny-odlot-papieza-franciszka-ekoswira

Papież Franciszek zaapelował w niedzielę o podjęcie „konkretnych działań na rzecz obrony klimatu” i przypomniał o fali „ekstremalnych zjawisk pogodowych”, dotykających w tych dniach różne części świata. Wezwał władze UE i krajów afrykańskich o przyjście z pomocą tysiącom migrantów, „porzuconym w północnej Afryce”.

Zwracając się do wiernych przybyłych na plac Świętego Piotra na modlitwę Anioł Pański papież powiedział: „Tu i w wielu krajach mają miejsce ekstremalne zjawiska pogodowe. Z jednej strony niektóre regiony dotknięte są przez anomalię fal upału i niszczycielskie pożary. Z drugiej strony w niemałej liczbie miejsc trwają gwałtowne nawałnice i powodzie, jak te, które w minionych dniach nękały Koreę Południową”.

Franciszek podkreślił swą bliskość z tymi, którzy cierpią oraz z ratownikami, niosącymi pomoc ofiarom i osobom pozbawionym dachu nad głową.

„Ponawiam mój apel do rządzących krajami, aby podjęto bardziej konkretne działania, by ograniczyć trujące emisje. To pilne wyzwanie, nie można odłożyć tego na potem. To dotyczy wszystkich. Ochrońmy nasz wspólny dom”– wezwał, w stylu nawiedzonych ekologów, papież.

Apel o pomoc migrantom

W dalszej części przemówienia zwrócił uwagę na dramat migrantów w północnej Afryce. Tak odniósł się do tego, że umierają oni tam z pragnienia i wycieńczenia na pustyni na granicy między Tunezją i Libią. Franciszek mówił, że tysiące ludzi, doświadczających „niewypowiedzianych cierpień” zostało porzuconych na terenach pustynnych i znajduje się „w pułapce”.

„Kieruję mój apel, szczególnie do szefów państw i rządów krajów europejskich oraz afrykańskich o to, aby udzielono pilnej pomocy tym braciom i siostrom” – dodał.

Wezwał: „Niech Morze Śródziemne nie będzie więcej miejscem śmierci i braku człowieczeństwa. Niech Bóg oświeci umysły i serca wszystkich rozbudzając uczucia braterstwa, solidarności i gościnności”. Słowa te wystosował w dniu, gdy w Rzymie trwa międzynarodowa konferencja na temat migracji i rozwoju krajów, z których pochodzą migranci.

Wezwanie do modlitwy za Ukrainę

Papież zachęcił do dalszej modlitwy za Ukrainę, która – jak przypomniał – doświadcza „wielu zniszczeń, jak tej nocy w Odessie”.

W oknie Pałacu razem z papieżem stał młody człowiek i jego babcia. Ich obecność u jego boku symbolizowała niedzielne obchody ustanowionego przez niego Światowego Dnia Dziadków i Osób Starszych oraz przygotowania do sierpniowych Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie.

Bliskość obu tych wydarzeń – wyjaśnił – jest zachętą do „krzewienia przymierza między pokoleniami, którego bardzo potrzeba, ponieważ przyszłość buduje się razem, w dzieleniu się doświadczeniami i wzajemnej trosce młodych i seniorów”.

Franciszek poprosił obecnych o „mocny aplauz” dla wszystkich babć i dziadków.

Pseudo-religia New Age à la “Droga synodalna”

Pseudo-religia New Age à la “Droga synodalna” 

wideo: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=20634  https://eglise-vivante.wistia.com/medias/tks0okzwcq

https://bcp-video.org/pl/pseudoreligia/  https://rumble.com/v30ddiq-pseudoreligia.html

cos.tv/videos/play/45873099533751296  ugetube.com/watch/Fe6xStexUS9HotJ

Podstawą pseudo-religii New Age nie jest ateizm, ale renesans pogaństwa, które odrzuca prawdziwego Boga i jedynego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Współczesne neopogaństwo jest połączone z ezoteryzmem, który miesza różne pogańskie pseudoduchowości z chrześcijaństwem.

Temu synkretyzmowi otworzył już drzwi II Watykański Sobór, a zwłaszcza deklaracja Nostra aetate. Pseudo-papież Franciszek intronizował demona Pachamamę w Watykanie i sam się w Kanadzie poświęcił demonom i szatanowi. W tym duchu promuje synodalną drogę, której kulminacja ma nastąpić tej jesieni. Promując LGBTQ, postawił się w otwarty sposób przeciwko Bogu i samej istocie chrześcijaństwa.

Poprzez stopniową satanizację ludzie stają się mediami demonów, niezdolnymi do przyjęcia prawdy i zbawienia. Chodzi o systematyczne naruszanie ludzkiej natury poprzez stopniowe usuwanie sumienia i rozumu. Zanika zmysł odróżniania dobra od zła, prawdy od kłamstwa. Jest to również częścią ideologii pogańskiego buddyzmu, który twierdzi , że najgorszą istotą jest kobieta. Nienawiść do kobiety jest spowodowana jej misją jako nosicielki życia, co jest sprzeczne z celem buddyzmu, którym jest samozniszczenie. Dlatego według nich kobieta nie może być zbawiona, dopóki nie zostanie tzw. transformowana w mężczyznę. Gender-absurd jest promowany nie tylko buddyzmem, ale także gnozą, która kojarzy się z ezoteryką.

Gnoza ma u swoich korzeni fałszywy szacunek religijny. Poprzez różne etapy poświęcenia, czyli inicjacji, otwiera ludzką duszę i potajemnie podporządkowuje ją szatanowi. Obiecuje człowiekowi niezwykłe zdolności, ale w rzeczywistości czyni go medium duchowych istot, które chrześcijaństwo identyfikuje jako demony, a osobę jako opętaną. Ta droga związana jest z różnymi formami okultyzmu, czyli z wyzwalaniem i działaniem tych sił duchowych, tzw. energii. Wszystko to jest opakowane w filozoficzną, a nawet naukową terminologię z duchowym lub nawet mistycznym słownictwem, którym zwodzi się wiele poszukujących i szczerych dusz.

Zwolennicy gnostycyzmu propagują pogląd, że podział ludzi na mężczyzn i kobiety rzekomo jest czymś złym, rzekomo dziełem złego demiurga. Lucyfera nazywają dobrym demiurgiem, czyli bogiem. On, ich zdaniem, nie uznaje tej naturalnej ludzkiej rzeczywistości. Pytacie: dlaczego? Ponieważ demony nie mają płci. Dlatego podstawą satanizacji ludzkości dzisiaj jest właśnie LGBTQ-chaos. Jest zbudowany na kłamstwach. Nie ma komórek homoseksualnych ani komórek, które są w połowie męskie, a w połowie żeńskie. Nauka wyraźnie mówi, że płeć człowieka jest dana biologicznie.

Osoba z chromosomami XX jest kobietą, podczas gdy osoba z jednym chromosomem X i jednym chromosomem Y jest mężczyzną. Od niepamiętnych czasów wszyscy wiedzieli, że mężczyzna to mężczyzna, a kobieta to kobieta, i nie potrzebowali do tego naukowej wiedzy o chromosomach. Gnostycy mają fałszywy ideał człowieka – tzw. androgyne. Etymologia słowa androgyne składa się z dwóch greckich słów: ανήρ (anér) – „mężczyzna” i γυνή (gyné) – „kobieta”. Więc jest to swego rodzaju hermafrodyta. W ten sposób człowiek schodzi mniej więcej do poziomu dżdżownic.

Pseudopapież propagując ideologię LGBTQ, promuje satanizm, który odrzuca rzeczywistość wyjątkowości ludzkiej natury istniejącej wyłącznie jako mężczyzna lub kobieta. W ten sposób publicznie buntuje się przeciwko Bogu Stwórcy. Jeżeli są sztucznie niszczone podstawowe warunki istnienia ludzkości – przekazywania życia, to za tym stoi jasny cel, a mianowicie samozniszczenie. Za tym samym celem, ukrytym za osiągnięciem tzw. nieśmiertelności, podąża także tzw. transhumanizm. Propaguje go nie tylko NWO, ale także Bergogliowy odstępczy Watykan.

Chora transhumanistyczna ideologia prowadzi do utraty osądu i rozsądku, a także utraty postrzegania rzeczywistości. Celowo zwiększa poziom oszustw i najokrutniejsze kłamstwa przedstawia opinii publicznej tak, jakoby były rzeczywistością. Za całym tym systemem opartym na kłamstwie stoi duch kłamstwa i śmierci – szatan. Każdy, kto daje się wciągnąć w ten kłamliwy system myślenia, przyjmuje ducha kłamstwa i jest zgubiony, idzie drogą do wiecznego potępienia.

Biskupi, którzy zaprzeczają, że Bóg stworzył mężczyznę i kobietę oraz twierdzą, że Bóg stworzył homoseksualistów, transseksualistów, Q-seksualistów itp., sprzeciwiają się porządkowi stworzenia i buntują się przeciwko Bogu Stwórcy. Głoszą szatańską antyewangelię, za którą ściągają na siebie bożą anatemę, czyli wykluczenie i wyklęcie z Kościoła.

W wyniku pierworodnego grzechu natura ludzka została złamana, zdeformowana. Patologie przejawiły się zwłaszcza w postaci perwersji seksualnych, które otwierają człowieka na demoniczne siły. Dlatego, gdy Jezus wypędzał nieczyste demony, ludzie byli również uzdrawiani z niemowy, głuchoty i innych chorób. Przypominamy, że na przykład Q-orientacja jest związana z morderstwami na tle seksualnym. Na Ukrainie mężczyzna z tą Q-orientacją podciął gardło ponad 50 kobietom. Ten morderczy i zarazem nieczysty duch prowadzi do moralnego i fizycznego samobójstwa ludzkości. A tej zbrodni przeciwko ludzkości służy nadużywany papieski autorytet. Pseudopapież Franciszek i jego synodalna droga chce, aby wszyscy biskupi byli „otwarci” dla LGBTQ osób.

Konwersja na biskupów „otwartych” [na pokusy i zwodzenia szatana] , której bezwzględnie domaga się Begoglio, jest zdradą Chrystusa i oddaniem duszy szatanowi. Taka dusza będzie wówczas opętana przez nieczyste demony. Oni poprzez takich biskupów-„otwartych” – będą bezczelnie i cynicznie drwić z ukrzyżowanego Zbawiciela. W ten sposób biskupi praktycznie zaakceptują homoseksualizm jako normę i będą utwierdzać tych ludzi w grzechu, a tym samym na drodze do piekła. Droga synodalna jest drogą odrzucenia praw Bożych i bojkotu prawdziwej pokuty, bez której nikt nie będzie zbawiony. Swoim witaniem, współczuciem i delikatnością biskupi-witacze dopuszczają się największego okrucieństwa wobec zwiedzionych i oszukanych dusz. Nie pozwalają im się zbawić przez Chrystusa.

Droga synodalna prowadzi do ucieleśnienia kościelnego bergogliańskiego transhumanizmu. Ona wiąże się z satanizacją i redukcją człowieczeństwa, czyli z programem Nowego Porządku Świata (NWO), oddającym cześć wielkiemu architektowi wszechświata. Nie jest to jednak Bóg, lecz szatan.

Bergogliański odstępczy anty-kościół dąży do przekształcenia się w synagogę szatana. Jest to ukryty proces maskowany ciągłym oszukiwaniem pozytywnymi i religijnymi frazesami. Jak to możliwe, że już na pięciu kontynentach pod pozorem spotkań kontynentalnych miała miejsce ukryta satanizacja? Jak to możliwe, że biskupi tę zbrodnię i samobójstwo zaakceptowali? Dlaczego nie bronili Chrystusa i Jego nauki i nie ostrzegali powierzonych dusz!? Ponieważ popadli w herezję tzw. papalatrii! Największy przeciwnik Boga działa jako namiestnik Chrystusa, publicznie niszczy wszystkie Boże prawa i przykazania, a oni nadal czczą go jako namiestnika Boga na ziemi i następcę apostoła Piotra!

Szczerzy katolicy pytają: Czy Bergoglio jest prawdziwym czy fałszywym papieżem? Jeśli ktoś twierdzi, że jest prawdziwym papieżem, zaprzecza podstawom całego chrześcijaństwa. Więc nie jest już chrześcijaninem. Wykluczył się wraz z Bergoglio z Kościoła Chrystusowego. Niech każdy katolicki biskup weźmie sobie za wzór byłego nuncjusza w USA, Carla Marię Vigano. Niech tak jak on wezwie uzurpatora papiestwa do abdykacji i już mu się nie podporządkowuje! Fałszywe posłuszeństwo jest dziś duchowym samobójstwem.

Biskupi jako kolegium są odpowiedzialni za dzisiejszy Kościół! Jeśli nie wykorzystają swojego apostolskiego autorytetu, to swoją biernością, czyli tchórzostwem, współdziałają w samozniszczeniu Kościoła. Ponownie niech każdy biskup uświadomi sobie, że do jeziora ognia najpierw zostaną wrzuceni tchórze (Ap 21:8). Czyli, konkretnie ci biskupi, którzy przeciwko uzurpatorowi papiestwa i jego LGBTQ synodalnej drogi się nie przeciwstawiali. Czyniąc to, publicznie zaparli się Jezusa Chrystusa i zdradzili Go, jak apostoł Judasz.

+ Eliasz

Patriarcha Bizantyjskiego Katolickiego Patriarchatu

+ Metodiusz OSBMr          + Tymoteusz OSBMr

biskupi-sekretarze

12.06.2023

Pseudoreligia New Age à la Droga synodalna

vkpatriarhat.org/en/?p=23239  /english/

vkpatriarhat.org/it/?p=9945  /italiano/

vkpatriarhat.org/fr/?p=16671  /français/

vkpatriarhat.org/es/?p=13209  /español/

Rysiu: Nowe posługi dla kobiet to tylko „kwestia kulturowa”?

Nowe posługi dla kobiet to tylko „kwestia kulturowa”? O wypowiedzi abp. Grzegorza Rysia

27 października 2022 nowe-poslugi-dla-kobiet-to-tylko-kwestia-kulturowa-o-wypowiedzi-abp-rysia

[przypominam, jakich heretyków Franciszek mianuje „kardynałami. MD]

Katolickie media w Polsce referowały niedawno wypowiedź metropolity Łodzi, abp. Grzegorza Rysia, na temat posług kobiet w Kościele katolickim w naszym kraju. Przy okazji uczestnictwa w prezentacji swojej nowej książki abp Ryś nawiązał do decyzji Konferencji Episkopatu Polski dotyczącej wprowadzenia w Polsce żeńskich posług w Kościele. Chodzi o aplikację zarządzeń papieża Franciszka, który utworzył posługę katechisty otwartą dla kobiet i mężczyzn oraz otworzył posługi lektoratu i akolitatu dla kobiet. [przecież to są – w kościele posoborowym „były” – niższe świecenia kapłańskie. md]

Abp Grzegorz Ryś nawiązując do tych spraw stwierdził, że nie ma żadnych uzasadnień poza kulturowymi ku temu, by kobiety nie były katechistkami czy akolitkami. Wydaje się jednak, że jest to spojrzenie uproszczone.

Wymienione posługi (w sensie formalnym lub praktycznym) w Kościele przez całe wieki związane były ze święceniami. Kobieta jest zgodnie z nauczaniem Kościoła niezdolna do przyjęcia święceń. W tym sensie powierzanie im pełnienia wymienionych budzi poważne wątpliwości. Może to bowiem prowokować pytania: skoro tak, to dlaczego nie kapłaństwo? W wielu krajach na świecie trwa obecnie dyskusja o kapłaństwie kobiet, która bazuje właśnie na tym, że kobiety robią w Kościele niemal wszystko – ale nie mogą zostawać księżmi. Staje się to stopniowo w powszechnym odbiorze coraz mniej zrozumiałe. Stąd decyzja KEP, która jest aplikacją zarządzeń Franciszka, może w dłuższej perspektywie wiązać się ze zrodzeniem w Polsce oczekiwań wprowadzenia kapłaństwa kobiet.

Co więcej, tego rodzaju kościelna aktywizacja kobiet wpisuje się w ogólnospołeczny trend aktywizacji zawodowej kobiet. To z kolei jest niezgodne z naturalnym powołaniem kobiety do macierzyństwa i opieki nad dziećmi. Oczywiście w poszczególnych przypadkach, jak na przykład osoby zakonnej, niezamężnej, bezdzietnej czy też z dziećmi już dorosłymi, nie zachodzi kolizja między obowiązkiem powoływania na świat i wychowywania dzieci; rzecz jednak wiąże się z nasileniem pojęciowego chaosu.

Po trzecie wreszcie dopuszczenie kobiet do nowych posług w Kościele oznacza, siłą rzeczy, że zwiększa się rola świeckich. W pewnych kwestiach może to być bardzo potrzebne i dobre. W innych – już nie. Ten drugi przypadek dotyczy na przykład kwestii udzielania Komunii świętej, co jest jednym z możliwych zadań akolitów. Powierzanie funkcji szafarzy Eucharystii osobom świeckim zaburza spójność teologii kapłaństwa i może prowokować skłonność do popadania w protestanckie myślenie o kapłaństwie, które neguje różnicę między kapłaństwem powszechnym a kapłaństwem urzędowym.

Jak widać więc, inaczej niż mówi to abp Grzegorz Ryś, dopuszczenie kobiet do nowych posług nie jest bynajmniej wyłącznie kwestią kulturową, jeżeli rozumieć pod tym tylko pewne „przyzwyczajenia”. Chodzi o praktykę czy obyczaj, które mają naprawdę dobre i głębokie uzasadnienie.

Podczas swojego wystąpienia abp Grzegorz Ryś sugerował, że Kościół katolicki potrzebuje takich kroków, bo współczesna sytuacja grozi utratą relacji między Kościołem a kobietami, trzeba więc temu przeciwdziałać. Czy tego rodzaju taktyczne nadzieje wiązane z nowymi posługami się spełnią, zobaczymy; łatwo jednak dostrzec, że wpisują się one w nurt ogólnego i bardzo szerokiego przekształcania Kościoła katolickiego, co w dłuższej konsekwencji może mieć skutki dalece poważniejsze niż jakieś trudności komunikacyjne z tą czy inną tak grupą społeczną.

Pach

“Dobry wieczór państwu”… Protestant głosił heretyckie nauki na otwarciu “drogi synodalnej” u abp. Grzegorza Rysia

Dobry wieczór państwu”… Protestant głosił heretyckie nauki na otwarciu “drogi synodalnej” u abp. Grzegorza Rysia

[przypominam, jakich heretyków Franciszek mianuje „kardynałami”. MD] protestanckie-herezjej-u-abp-rysia

Marek Izdebski Źródło: YouTube / Archidiecezja Łódzka

Może być w nas strach przed tą wspólną drogą, jaką jest synod. Także strach przed jej tempem” – mówił abp Grzegorz Ryś podczas inauguracji „procesu synodalnego” w archidiecezji łódzkiej.

Po niedawnym skandalu wywołanym przez para-liturgiczny happening zorganizowany przez metropolitę łódzkiego, abp. Grzegorza Rysia, hierarcha nie przestaje szokować. Tym razem, inaugurując diecezjalne przygotowania do tzw. Synodu o synodalności, który odbędzie się w 2023 roku w Watykanie, arcybiskup Łodzi zaprosił superintendenta generalnego wspólnoty ewangelicko-reformowanej w Polsce, aby udzielił katolikom lekcji na temat tego, jak należy rozumieć synodalność w procesie zarządzania Kościołem.

„Piotr żyjący we Franciszku mówi – do drogi!”

– Może być w nas strach przed tą wspólną drogą, jaką jest synod. Także strach przed jej tempem. Synod ma rytm – główna praca w diecezji będzie trwać 4 miesiące. Jesteśmy wezwani do szybkiej drogi, choć wielu ludzi pyta – po co nam ten synod? Czy w tym nie ma jakiegoś wywracania Kościoła? Po co nam szybka droga? Przecież nam potrzebna jest stabilizacja, okrzepnięcie tu, gdzie jesteśmy obwarowanie siebie. A Piotr żyjący we Franciszku mówi – do drogi! Możliwe jest także w czasie synodu narzucanie Jezusowi własnej perspektywy. To, co zrobili Jan i Jakub. Ja mam własne pragnienia co do tego Kościoła, własne pomysły co do tego, co w tym Kościele powinno się dziać i wypowiadam własne pragnienia, nie poddając ich pod rozeznanie Ducha Świętego, by nie odwrócić tych ról – mówił abp Ryś.

W ramach przełamywania strachu przed tempem „drogi synodalnej” metropolita łódzki zdecydował się zaprosić do wygłoszenia przemówienia protestanckiego lidera, Marka Izdebskiego, nazywającego się „biskupem” wspólnoty ewangelicko-reformowanej. „Dobry wieczór państwu” – przywitał się gość, po czym, realizując prośbę abp Rysia, wyłożył wizję ustroju wspólnoty protestanckiej, którą określił „Kościołem”.

Słowa Pana Jezusa są… nieprawdą

„Naczelna zasada obowiązująca w kościele ewangelicko-reformowanym, polegająca na tym, że Pismo Święte jest jedyną formą wiary i życia chrześcijanina odnosi się również do ustroju” – zaczął Izdebski.

Nie dowiedzieliśmy się jednak, w jaki sposób owa uroczyście odrzucona przez Święty Sobór Trydencki zasada sola Scriptura przekłada się na ustrój tego, co mówca określił „Kościołem”, gdyż już w następnym zdaniu stwierdził on, że Biblia nie mówi nic na temat tego, jak ma być rządzony Kościół. „Formy organizacyjne, w jakich zrzeszają się chrześcijanie nie należą do porządku zbawienia, który jest głównym przedmiotem zainteresowania Pisma” – przekonywał gość abp. Rysia. Co więcej, struktury te zmieniają się jego zdaniem na przestrzeni dziejów i dostosowują do aktualnych potrzeb człowieka.

Nawet pobieżna lektura Pisma Świętego i jego wykładu, który Pan Jezus pozostawił Apostołom w świętej Tradycji w oczywisty sposób przeczą błędom głoszonym przez protestanckiego lidera z mównicy w katolickiej świątyni. Do Piotra Pan powiedział Ty jesteś Piotr, czyli Opoka, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą (Mt 16, 18), zaś do wszystkich Apostołów: Kto was słucha, mnie słucha (Łk, 10, 16). W Nowym Testamencie opisany jest także moment, gdy Pan Jezus przemienia chleb i wino w swoje Ciało i Krew, po czym przekazuje swoim uczniom moc czynienia tego samego. Te biblijne prawdy, przekazane Apostołom jeszcze przed spisaniem ksiąg Ewangelii, znalazły swoje potwierdzenie we wspólnocie Kościoła od samego początku i nigdy nie uległy zmianie. Jako że nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni (Dz, 4, 12), to tylko osoby włączone przez łaskę uświęcającą do Mistycznego Ciała Chrystusa, którym jest Kościół mogą otrzymać zbawienie. Poza Kościołem nie ma zbawienia – taką wiarę wyznawali uczniowie Chrystusa od samego początku, sformułowali ją Ojcowie Kościoła, a uroczyście potwierdził IV Sobór Laterański.

Synodalność zaprzeczeniem ustanowionej przez Boga hierarchii

Znajomość tych prawd nie przeszkodziła abp. Grzegorzowi Rysiowi firmować swoim nazwiskiem wystąpienia protestanckiego heretyka, który głosił, że ustrój Kościoła należy „kategorii ziemskich, socjologicznych, a nie Bożych w sensie niezmiennej prawdy”. Marek Izdebski za aprobatą metropolity łódzkiego przekonywał, że słowa Pana Jezusa, w których ufundował On Kościół z widzialną hierarchią apostolską… nie są prawdą. Podobnie jak to, że pierwsi uczniowie Chrystusa przekazali Ojcom Apostolskim namaszczenie kapłańskie i sukcesję biskupią.

„Wszystkie funkcje w kościele winny mieć charakter służebny, aby jedni nad drugimi nie panowali. Pojęcie władzy w kościele nie odpowiada duchowi Ewangelii”. Stąd, jak tłumaczył Izdebski, wywodzi się koncepcja ustroju synodalnego w sektach protestanckich. Tak pojęta synodalność w praktyce oznacza powszechną demokrację (którą Izdebski woli określać „chrystokracją”), w ramach której wszyscy członkowie decyzują o życiu wspólnoty, przy zanegowaniu jakiejkolwiek ustrojowej hierarchii. Synod wybiera „biskupów”, tak jak ogólne zgromadzenie wybiera „proboszcza parafii” – tłumaczył.

To, że protestanci negują porządek ustanowiony przez Pana Jezusa w Jego Kościele, nie jest rzeczą nową, jednak fakt głoszenia takich poglądów w katolickim kościele, za aprobatą biskupa, pozostaje co najmniej szokujący. Podobnie jak to, że po tak obraźliwym dla Ewangelii, Kościoła Chrystusowego i samych wiernych przemówieniu z ust abp. Rysia do dziś nie padły słowa przeprosin ani wyjaśnienia.

„Teologia Franciszka” w miejsce teologii Chrystusa. Abp Fernández, czyli „zwieńczenie tragikomedii pontyfikatu Franciszka”.

Abp Fernández, czyli „zwieńczenie tragikomedii pontyfikatu Franciszka”

„Teologia Franciszka” w miejsce teologii Chrystusa.

11 lipca 2023 zwienczenie-tragikomedii-pontyfikatu-franciszka

#abp Fernandez #Amoris laetitia #doktryna #Dykasteria Nauki Wiary #First Things #National Catholic Register

(fot. Twitter/Victor Manuel Fernandez)

Nowy prefekt Dykasterii Nauki Wiary chce, żeby wszyscy przeszli „transformację” w duchu „teologii Franciszka”.

Ma się to stać przy jednoczesnym odrzuceniu „niemoralnych metod” Kongregacji, którą kierowali wcześniej kardynałowie Ratzinger, Levada, Müller, Ladaria – oraz przy zdecydowanym zdystansowaniu się od nauczania śś. Pawła VI i Jana Pawła II.

Wybór takiej osoby na prefekta najważniejszego urzędu doktrynalnego Kościoła jest niczym innym, jak tylko „zwieńczeniem tragikomedii” pontyfikatu Jorge Mario Bergoglia; bo przecież abp Fernández, zwłaszcza jako ghostwriter Amoris laetitia, ponosi ogromną część odpowiedzialności za obecny chaos. Takie komentarze publikują prominentni publicyści na łamach „National Catholic Register” i „First Things”.

Johanathan Liedl na łamach „National Catholic Register” zwrócił uwagę, że abp Fernández przeprowadził swoisty «medialny blitz», po swojej nominacji na prefekta Dykasterii Nauki Wiary udzielając szeregu wywiadów mediom kościelnym i świeckim, w których wyłożył swoje pryncypia i zajął stanowisko na kilka szczegółowych tematów, jak na przykład inkulturacja oraz błogosławienie związków jednopłciowych.

Tej kampanii towarzyszył niecodzienny list, jaki do abp. Fernándeza wysłał sam Franciszek, wskazując, jakimi kryteriami hierarcha powinien kierować się na swoim urzędzie. Fernández, który został w międzyczasie nominowany kardynałem, sam zaprezentował się jako główny interpretator papieskiego listu. Niektórzy przypuszczali zresztą, że arcybiskup… sam napisał ten list, tak, jak wcześniej pisał część papieskich dokumentów (adhortacje Evangelii gaudium oraz Amoris laetitia, encyklikę Laudato si’).

Jonathan Liedl podkreslił, że jeżeli spróbuje się zestawić całą tę medialną aktywność abp. Fernándeza, można zauważyć kilka zasadniczych punktów. Jednym z nich jest odejście od tego, co papież Franciszek określił w liście do przyszłego prefekta mianem „niemoralnych metod” stosowanych w przeszłości przez Dykasterię Nauki Wiary. Nie wiadomo, o co tutaj dokładnie chodzi: wydaje się, że zarówno o działania Świętej Inkwizycji wobec heretyków, jak i o działania Kongregacji Nauki Wiary w ostatnich latach, kiedy dyscyplinowano błądzących teologów.

Co ciekawe, napisał Liedl, w żadnym z wywiadów abp Fernández nie wskazał na ciągłość instytucjonalną; zwracał raczej uwagę na to, że nadszedł czas przełomowego zwrotu w pracy Dykasterii. Sugeruje to odejście nie tylko od linii Świętej Inkwizycji, ale również od działalności bezpośrednich poprzedników Fernándeza: kardynałów Luisa Ladarii, Gerharda Müllera, Williama Levady – i wreszcie samego Józefa Ratzingera.

Liedl podkreślił też, że abp Fernández wskazywał zdecydowanie na konieczność uzgodnienia dokumentów Dykasterii Nauki Wiary oraz innych dykasterii kurialnych z aktualnym nauczaniem, to znaczy – z dokumentami i wystąpieniami papieża Franciszka. W jednym z wywiadów kardynał-elekt wskazał, że chodzi tutaj o zasadniczą spójność przekazu płynącego z Kurii Rzymskiej. Nie może być już tak, że z poszczególnych urzędów kurialnych wychodzą odpowiedzi, które nie uwzględniają perspektywy papieża. Kurialiści w teologii moralnej i duszpasterskiej muszą przejść „transformację” zgodną z kryteriami Franciszka. To ścisłe stosowanie się do wykładni Franciszka wiąże się też z podkreślaniem akceptacji różnorodności doktrynalnej, czego według Liedla nie można czytać inaczej, jak tylko w kontekście obecnych debat dotyczących takich kwestii jak antykoncepcja, czyny złe same w sobie, święcenia kobiet etc.

Innymi słowy można dojść do przekonania, że abp Fernández z jednej strony chce wręcz agresywnie promować nauczanie Franciszka, jednocześnie lekceważąc nauczanie jego poprzedników, zwłaszcza świętych Pawła VI i Jana Pawła II.

Jak zauważył Liedl, szczególnie wiele miejsca w swoich wystąpieniach kardynał-elekt Fernández poświęcił kwestii błogosławienia związków homoseksualnych. Przyszły prefekt Dykasterii Nauki Wiary sugerował w tej kwestii dokonanie jakiejś zmiany, choć nie wypowiedział się wprost; ostatecznie jednak w jednym z wywiadów wprost skrytykował dokument Kongregacji Nauki Wiary z 2021 roku, który ogłosił zakaz błogosławienia związków homoseksualnych ze względu na ich grzeszność. Abp Fernández stwierdził, że temu dokumentowi brakuje «zapachu Franciszka».

Na inne problemy związane z postacią abp. Fernándeza zwrócił uwagę na łamach „First Things” Dan Hitchens. W swoim artykule wskazał, że to właśnie ten arcybiskup odpowiada za kluczowe passusy w ósmym rozdziale adhortacji Amoris laetitia papieża Franciszka, które sugerują możliwość dopuszczania do Komunii świętej rozwodników w nowych związkach, nawet jeżeli ci nie żyją wstrzemięźliwie. W ósmym rozdziale, przypomniał Hitchens, pisze się jednak również szerzej o problematyce sumienia i moralności: adhortacja wskazuje, że dany człowiek może wprawdzie znać obiektywną zasadę moralną, a jednak w jego konkretnej sytuacji uznaje, że nie ma możliwości innego działania – i to pozwala mu działać tak dalej, ale już bez grzechu, choć ignoruje to obiektywną zasadę moralną.

„Co to w ogóle znaczy? Jedna interpretacja mówi, że uprawianie seksu pozamałżeńskiego jest dla niektórych ludzi po prostu nieuniknione: to smutna konieczność, jak alergia na pyłki w czasie wiosny” – wskazał publicysta. Oczywiście, z ósmego rozdziału Amoris laetitia wynikają także konsekwencje dotyczące innych obszarów niż moralność seksualna. Przykładowo Jean Vanier, przypomniał autor „First Things”, argumentował swego czasu na rzecz dopuszczalności eutanazji właśnie w oparciu o ósmy rozdział Amoris laetitia. W Watykanie pewien teolog twierdził, że Amoris laetitia narzuca nowe odczytanie Humanae vitae św. Pawła VI, tak, by w pewnych okolicznościach zaakceptować antykoncepcję. Powołując się na ósmy rozdział Amoris laetitia biskupi w Belgii wprowadzili też błogosławienie związków homoseksualnych. „I tak dalej. Za to ogromne zamieszanie abp Fernández ponosi wielką część odpowiedzialności” – wskazał Hitchens.

W homilii, jaką abp Fernández wygłosił w marcu, ubolewał nad… nauczaniem Kościoła na temat przyjmowania Komunii świętej. „Ta osoba nie może przyjmować Komunii, ta osoba nie może przyjmować Komunii… To straszne, że coś takiego stało się nam w Kościele. Dzięki Bogu, papież Franciszek pomaga nam wyzwolić się od tych schematów” – mówił kardynał-elekt. „Zasady niepozwalające komuś na przyjmowanie Komunii są, jak widać, po prostu «straszne»” – skomentował krótko Hitchens.

„Z tej intelektualnej katastrofy wyrosła wkrótce katastrofa duszpasterska. Dzięki rozdziałowi ósmemu niektóre parafie porzuciły kościelne ograniczenia dotyczące Komunii. Pewien biskup w Argentynie udzielił Komunii trzydziestu parom rozwodników w nowych związkach jednocześnie, tak jakby katolickiego nauczania już po prostu nie było. Na Malce zachęcono pary do przyjmowania Komunii, jeżeli czują się «pogodzone z Bogiem», tym samym odsuwając na bok dwa tysiąclecia dyscypliny sakramentalnej” – zauważył autor „First Things”

„Jakich cech należy oczekiwać od prefekta Dykasterii Nauki Wiary? Wysoko na mojej liście byłyby, po pierwsze, niezłomne przywiązanie do nauki Kościoła, głębokie odrzucenie błędów i dwuznaczności w kwestiach doktryny; po drugie, pewna jasność, trzeźwa mądrość, która celuje w samo serce rzeczy. Arcybiskup Fernández, w obu kwestiach, robi dokładnie przeciwne wrażenie” – ocenił publicysta.

Wybór takiego człowieka na tak wysoką pozycję jest straszliwie złym żartem, w pewnym sensie kulminacją trwającej już dekadę tragikomedii tego pontyfikatu” – podkreślił.

Źródła: ncregister.com, firstthings.com Pach

==================================

mail:

I to szyderstwo ze św. Ignacego w tle..

=====================================

Współpracownik „tygodnika dla niewierzących katolików”, niejaki Ryś Grzegorz, został kardynałem… !

Współpracownik „tygodnika dla niewierzących katolików”, niejaki Ryś Grzegorz, został kardynałem… !

wspolpracownik-tygodnika-dla-niewierzacych-katolikow-kardynalem

[wyjaśniam: Tygodnik Powszechny– zwany Żydownikiem Powszechnym lub tygodnikiem dla niewierzących katolików… md]

Metropolita łódzki arcybiskup Grzegorz Ryś został mianowany przez papieża Franciszka kardynałem. W niedzielę papież ogłosił nominacje kardynalskie dla dostojników z całego świata podczas spotkania z wiernymi na modlitwie Anioł Pański.

Konsystorz, na którym Franciszek wręczy insygnia nowym kardynałom odbędzie się 30 września w Watykanie. Na ogłoszonej przez papieża liście jest 18 kardynałów-elektorów, którzy mogą wziąć udział w konklawe oraz trzech w wieku powyżej 80 lat.

59-letni arcybiskup Łodzi jest drugim polskim kardynałem mianowanym przez Franciszka. W 2018 roku nominację tę otrzymał papieski jałmużnik Konrad Krajewski.

[Metropolita krakowski, Ksiądz Arcybiskup Marek Jędraszewski, któremu się to należy od lat – kolejny raz został pominięty.. MD]

Kardynałami zostali mianowani również m.in. prefekt Dykasterii ds. Biskupów arcybiskup Robert Francis Prevost, prefekt Dykasterii ds. Kościołów Wschodnich abp Claudio Gugerotti, prefekt Dykasterii Nauki Wiary abp Victor Manuel Fernandez oraz łaciński patriarcha Jerozolimy Pierbattista Pizzaballa. Ponadto nominacje otrzymali arcybiskup Madrytu Jose Cobo Cano, biskup Hongkongu Stephen Chow Sau-Yan i metropolita Bogoty w Kolumbii abp Luis Jose Rueda Aparicio.

Podziękował także pozarządowej organizacji Mediterranea Saving Humans, która ratuje nielegalnych imigrantów na Morzu Śródziemnym. Szef tej misji, znany włoski „aktywista” Luca Casarini, został zaproszony jako specjalny gość na październikowy synod biskupów w Watykanie.

[Mediterranea Saving Humans: Przemyca i siłą wciska „inżynierów”, mimo zakazu władz i „gróźb interwencji” ze strony sił porządkowych. MD]

Bóg karze grzeszną ludzkość, dopuszczając złych papieży. [po ang.]

Bóg karze grzeszną ludzkość, dopuszczając złych papieży

Pope Francis Enthusiastically Greets Andres Serrano of “P*** Christ” Infamy

Luiz Sérgio Solimeo pope-francis-enthusiastically-greets-serrano-of-christ-infamy

living from pornography. As she finished, he gave only a weak criticism of pornography. In his whole talk with the young people, who insisted on defending sinful acts, situations and behavior such as pornography, abortion and masturbation, he (while disagreeing) used only non-religious arguments. He never mentioned sin, an offense against God, nor one’s eternal destiny—heaven or hell.4

Continuing this trend, on June 23, 2023, he invited “200 artists, filmmakers and writers to the Sistine Chapel to mark the 50th anniversary of the Vatican Museum’s contemporary art collection,” the Associated Press reports. “Francis acknowledged that some in the crowd—there was Andres Serrano, of “P*** Christ” fame—sometimes use confrontation to make people think. But he said their aim was to find harmony and beauty.”5

Andres Serrano is a photographer known for his immoral and blasphemous works. Paul Monaco writes, “The P[***] Christ [is] a creative inspiration of Andres Serrano. It is a photograph of a small plastic crucifix submerged in a bottle of yellow liquid that the artist described as his own urine. By titling the work as he did, it may be assumed that part of the artist’s intention was to affront the sensibilities of believing Christians who have faith that Jesus is divine. A substantial number of Christians, no doubt, regarded Serrano’s work as a silly and infantile display unworthy of their further concern.”6

There could be no greater blasphemy against Our Lord than this disgusting “work of art.” However, photos of the June 23 Vatican event show a smiling Pope Francis warmly greeting the author of this unspeakable blasphemy and giving him a thumbs up.7

Given the notoriety this blasphemy gave Serrano, one cannot admit that the Vatican staff in charge of this event did not know who he was and, therefore, that inviting him to a ceremony in the Sistine Chapel was tantamount to giving prestige to a blasphemer.

Is honoring a blasphemer not participating in blasphemy?8

Pope Francis’s praise for the artists present, including Serrano, was not mere courtesy, which would be grave enough. He likened them to Old Testament prophets: “Like the biblical prophets, you confront things that at times are uncomfortable; you criticize today’s false myths and new idols, its empty talk, the ploys of consumerism, the schemes of power.”9

Is Serrano’s blasphemy against the Redeemer the destruction of the “idol,” Our Lord Jesus Christ?

It is painful to say it, but is that not what Pope Francis’s words suggest?

God Punishes Sinful Humanity by Allowing Bad Popes

God allows the election of bad popes to punish sinful humanity. That happened in various epochs of Church history, such as the tenth century, which Church historian Cardinal Baronius called the saeculum obscurum (Age of Darkness) because of a succession of bad Roman pontiffs.10 Most of the Renaissance popes were also bad.11

God Tests Us to See Our Love

God allows a bad shepherd, who leads the sheep astray, as a punishment for our sins and a trial to see who remains faithful to the Almighty.

In the Old Testament, Moses explained to the Jews the reason for this trial when speaking of the false prophets who propose seditiously: “Let us go and follow strange gods, which thou knowest not, and let us serve them.” Moses urged the Chosen People not to listen to them: “Thou shalt not hear the words of that prophet or dreamer. For the Lord your God trieth you, that it may appear whether you love him with all your heart, and with all your soul, or not. Follow the Lord your God, and fear Him, and keep His commandments, and hear His voice: Him you shall serve, and to Him you shall cleave” (Deut. 13:2–4).

Christ Remains With His Church Amid the Storm

However difficult it may be to remain faithful to the Church, we must remember that Our Lord promised to be with her always, even to the end of time (see Matt. 28:20).

In today’s trial, we must show our love for the Church by refusing to follow false prophets. We must remember that trust is hope strengthened by faith. Let us remain faithful to the faith of our fathers, to the truths handed down to us from Scripture and Tradition through the Magisterium. Let us resist “strong in faith” (1 Pet. 5:9).

Our confidence is all the more certain because, at Fatima, Our Lady promised, “Finally, My Immaculate Heart will triumph.”

However, one cannot fail to be indignant at the support shown to this infamous blasphemer and ask our adorable Savior to forgive this vile action. For, as the Psalmist says, “You that love the Lord, hate evil” (Ps. 96:10).

«CAŁUJĄC, UCZYSZ SIĘ», CZYLI O NIEWIARYGODNEJ WPROST KARIERZE BERGOGLIOWEGO “TUCHO BESAME MUCHO”

Watykańską Dykasterią Nauki Wiary będzie kierował argentyński «Tucho besame mucho»…

Date: 4 luglio 2023Author: Uczta Baltazara

«Całując, uczysz się», czyli o niewiarygodnej wprost karierze bergogliowego «Tucho besame mucho»

Jeden z moich argentyńskich przyjaciół powiedział mi: “Znam Bergoglia i wiem, jak dalece jest mu obojętna doktryna katolicka.

Ale nigdy bym nie przypuszczał, że odważy się postawić swojego przyjaciela i współpracownika Tucho Fernándeza na czele Kongregacji Nauki Wiary”. Fernández zajmie miejsce, które zajmowali wcześniej między innymi kardynałowie Carafa, Merry del Val, Ottaviani, Šeper, Ratzinger. Coś niewyobrażalnego”.

Coś niewyobrażalnego? – W królestwie Bergoglia nie ma rzeczy niewyobrażalnych. Co z tego, że obecnie pewna strona internetowa twierdzi, że Fernández w roku 2019 zatuszował sprawę księdza molestującego nieletnich chłopców w swojej diecezji https://kath.net/news/81977. Ale nie czepiajmy się drobiazgów.

To prawda, że trudno jest znaleźć słowa, aby skomentować nominację monsignora Víctora Manuela Fernándeza na prefekta Dykasterii Nauki Wiary. Ale może wystarczą cztery słowa: najgorszy z najgorszych. Albo najlepszy z najlepszych, z punktu widzenia tych, którzy chcą rozmontować doktrynę i upłynnić wiarę. Fernández, bliski współpracownik i przyjaciel Bergoglio, a także jego ghost writer i inspirator, jest uosobieniem zaprzeczenia doktryny katolickiej. https://en.wikipedia.org/wiki/V%C3%ADctor_Manuel_Fern%C3%A1ndez

Zaufany teolog i główny autor najważniejszych dokumentów Bergoglia – od Evangelii gaudium po Amoris laetitia  (w Argentynie encyklikę tę nazywają Gli amori di Letizia, czyli Miłosne przygody Letycji) (w których znajdują się całe fragmenty zaczerpnięte z artykułów napisanych przez Fernandeza) – Fernández, znany jako Tucho, według naszych argentyńskich informatorów, wyróżnia się jedną cechą: jest absolutnym zerem. I, jak wszystkie zera ma bardzo wysokie poczucie własnej wartości. Co więcej, nienawidzi Kurii Rzymskiej, a zwłaszcza dykasterii, na czele której stanął. To samo można powiedzieć o Bergogliu.

Jak pisaliśmy wcześniej, zasługi Tucho Fernándeza są «ogromne». Po pierwsze i najważniejsze, w roku 1995 napisał książkę o sztuce całowania: «Saname con tu boca», która zdobyła mu przydomek «Besuqueiro» –  «Całuśnika», i którą sam Tucho przedstawił w następujący sposób: “Opowiem, co ludzie czują, kiedy się całują”. Trzeba przyznać, że jest to zadanie niebagatelne: “Aby to zrobić, rozmawiałem długo z wieloma osobami, które mają duże doświadczenie w tym temacie, a także z wieloma młodymi ludźmi, którzy uczą się całować na swój własny sposób… Mam nadzieję, że te strony pomogą ci lepiej się całować, że zmotywują cię do uwolnienia w pocałunku tego, co w tobie najlepsze“.

Inną książką Fernándeza jest Teología espiritual encarnada, która jest dobrze znana, ponieważ w argentyńskiej telenoweli zatytułowanej Esperanza mía, młody ksiądz i zakonnica rozpoczynają romans właśnie po przeczytaniu owego “dzieła”.

Z pewnością Tucho ma wiele praktyki w pewnym rodzaju całowania: tj. stóp Bergoglia. Przypomnijmy, że Bergoglio powierzył mu kierowanie Katolickim Uniwersytetem w Buenos Aires (pomimo oporów Rzymu) i mianował go arcybiskupem La Platy.

Kongregacja Edukacji Katolickiej prawdopodobnie miała jakieś powody, gdy odrzuciła kandydaturę Fernándeza na rektora Universidad Católica Argentina, ale następnie w roku 2009 podporządkowała się dyktatowi Jorge Mario Bergoglio, ówczesnego arcybiskupa Buenos Aires, który nalegał na umieszczenie swojego przyjaciela Tucho na czele uniwersytetu. Jak to wyglądało w szczegółach? – Kiedy przyszło do umieszczenia Tucho na czele Argentyńskiego Uniwersytetu Katolickiego – gdy Rzym stawiał opór, Bergoglio wsiadł do samolotu i udał się osobiście, aby bronić sprawy. Ten sam człowiek, który unikał stawiania stopy w Rzymie. Następnie, zaledwie dwa miesiące po tym, jak został papieżem, mianował Fernándeza arcybiskupem i ojcem synodalnym.

Obecnie, postawienie Fernándeza na czele najważniejszej niegdyś dykasterii Kurii Rzymskiej automatycznie oznacza mianowanie go przewodniczącym Papieskiej Komisji Biblijnej i Międzynarodowej Komisji Teologicznej.

W wywiadzie z roku 2015, Fernández orzekł, że “kuria watykańska nie jest strukturą niezbędną”, a następnie zaatakował kardynała Gerharda L. Müllera, który był wówczas prefektem Kongregacji Nauki Wiary, argumentując, że papież i Kościół nie potrzebują “bezpiecznych kompasów”, które zapobiegają popadnięciu w “myślenie light”. Dodał, że: “Trzeba wiedzieć, że on [Bergoglio] dąży do nieodwracalnych reform” i że “nie ma od tego odwrotu”.

W liście, w którym Bergoglio powierza Fernándezowi kierowanie Dykasterią Nauki Wiary, znajduje się kilka perełek. Na przykład ta: “Departament, któremu przewodniczysz, w innych czasach stosował metody nieetyczne. Były to czasy, w których zamiast promować wiedzę teologiczną, prześladowano możliwe błędy doktrynalne. To, czego oczekuję od ciebie, to bez wątpienia coś zupełnie innego“.

Albo ta: “Bądź ponadto świadom, że Kościół powinien wzrastać w interpretacji Słowa objawionego i w rozumieniu prawdy, co nie oznacza narzucania pojedynczego sposobu ich wyrażania. Ponieważ różne kierunki myśli filozoficznej, teologicznej i duszpasterskiej – jeśli pozwoli się im zharmonizować przez Ducha w szacunku i miłości, mogą również przyczynić się do wzrostu Kościoła. Taki harmonijny wzrost zachowa doktrynę chrześcijańską skuteczniej niż jakikolwiek mechanizm kontrolny“.

Otóż to. Płynny Kościół. Płynna doktryna. A kto lepiej niż Tucho Fernández zrealizuje ten projekt?

Znajomy Argentyńczyk powiedział mi, że Tucho, Besuqueiro (“Całuśnik”, jak go tam nazywają), nie może być nazwany teologiem. Jest on zasadniczo politykiem, który, podobnie jak Bergoglio, dąży do dekonstrukcji Kościoła i demontażu doktryny. Jak w tym kontekście odczytywać jego awans? – Proste: “Jako kolejny znak wstępowania Kościoła na Kalwarię”.

Wspominając Uniwersytet Katolicki, ówcześni studenci wciąż pamiętają, jak Tucho, podczas Mszy Świętej na początku roku akademickiego 2013, polecił im świętować dzień, w którym ich rodzice, kochając się, poczęli ich. Fiksacja? Ależ nie, nie bądźmy zacofani. To jest nowa teologia.

Inną charakterystyczną cechą Tucho, jak opowiadają w Argentynie, jest to, że zawsze był (według jego towarzyszy z seminarium i kolegów księży) wielkim gadułą, zawsze zamierzającym wydobyć jakąś korzyść z różnych sytuacji. «Zawsze był po stronie potężnych, ale grał ofiarę. Szedł do rektora i mówił: “Drogi ojcze rektorze, martwią mnie moi koledzy. Oni nie mają poczucia wspólnoty kościelnej. Zobacz, co o tobie mówią!”. Szedł do biskupa i jęczał: “Ojcze prałacie, jaki ból odczuwam z powodu tych księży, którzy krytykują biskupa, czyli ciebie. Chciałbym, żeby mieli więcej poczucia jedności!”». Osobliwe, że Franciszek, zawsze gotowy potępić paplaninę, nagrodził paplaninę. Ale kim my jesteśmy, by osądzać?

O metodę Fernándeza można zapytać Carlosa Maríę Gallego, który pewnego pięknego dnia wpadł na pomysł uczynienia Tucho swoim zastępcą na Wydziale Teologicznym, w wyniku czego został najpierw zmarginalizowany, a następnie dziekanem Wydziałuz błogosławieństwem Bergoglia, został sam Fernández.

Dzielny Tucho pisze również dla gazety La Nación. Stamtąd głosi społeczeństwo bardziej inkluzywne pod sztandarami równości: «Nie zważajmy na poglądy, na orientacje seksualne. Wszyscy – braćmi». “W innych czasach” – podsumowuje witryna Wanderer, «tezy te doprowadziłyby autora prosto do złożenia z urzędu. W obecnych okolicznościach zawiodły go wprost na fotel strażnika doktryny katolickiej».

Tucho, teoretyk gradualizmu, powiedział kiedyś: “Małżeństwo chrześcijańskie jest pięknym ideałem, ale kiedy mówimy o gradualizmie, oznacza to, że musimy wziąć pod uwagę konkretną rzeczywistość ludzi, którzy nie są w stanie osiągnąć tego ideału, więc musimy pamiętać o tej kategorii możliwego dobra przywołanej przez papieża Franciszka w Evangelii gaudium, do której musimy dążyć nawet ryzykując ubrudzenie się błotem ulicy“.

Komentarz strony Wanderer: “Teolog Tucho błądzi. Łaski nie osiąga się stopniowo: albo się ją osiąga, albo nie; albo się ją posiada, albo nie; albo się ją znajduje, albo się ją traci. Chrześcijanin albo jest w stanie łaski, albo w stanie grzechu. Teologia katolicka nigdy nie mówiła, że można stopniowo znajdować się w stanie łaski: pół-łaska lub ćwierć-łaska nie są miarami stosowanymi obecnie, aż po dzień dzisiejszy“. Ale to wszystko jest przeszłością. A przyszłość będzie pełna niespodzianek.

Kiedy biskupi argentyńscy udali się do Rzymu z wizytą ad limina apostolorum, Tucho prowadził dziennik. W nim z radością donosił, że podczas wizyty w Kongregacji Nauki Wiary kardynał Ladaria https://en.wikipedia.org/wiki/Luis_Ladaria_Ferrer oświadczył: “To, co nas dzisiaj martwi, to nie tyle błędy doktrynalne, co brak większej refleksji w dialogu z teraźniejszością”. Świetnie. A co, jeśli pewnego dnia, Tucho będący obecnie szefem Dykasterii zdecyduje się zmienić nazwę dawnego Świętego Oficjum i uczynić je Dykasterią ds. Dialogu? – Cóż, nie stawiajmy granic Opatrzności.

Ale wróćmy do sztuki całowania. Książka monsignora Fernándeza wydaje się być nieosiągalna, ale są w Argentynie osoby, które ją przeczytały i pamiętają. Z drugiej strony, jak możemy zapomnieć o taksonomii pocałunków (“w zależności od sposobu, w jaki się to robi, pocałunek nazywa się piquito, chupón, taladro…), lub o rekomendacjach tego rodzaju:”Kiedy sprawy między wami się nie układają, zamiast próbować naprawiać je w łóżku, musicie podążać drogami, które prowadzą do pocałunku”?

Teolog nie pomija szczegółów: “Może się zdarzyć, że jedno z was ma nieświeży oddech, co może być głęboko nieprzyjemne i odebrać cały urok pocałunku. Ale można temu zaradzić, myjąc zęby i żując fusy z kawy lub płucząc je wodorowęglanem sodu“. Nie skąpi też porad ekspertów:Może to być również kwestia pozycji ciał, a we dwoje możecie odkryć, która pozycja jest najwygodniejsza dla was obojga“.

Nie brakuje też świadectw. Takich jak ta, pochodząca od mężczyzny: “Wydaje mi się, że kiedy zaczyna się całować z języczkiem, bardzo prawdopodobne jest, że straci się kontrolę i chce się posiąść dziewczynę”. Albo ta, od kobiety: “Pięknie jest okrążać policzek, a potem znaleźć się w ustach. To wspaniały spacer”. A nauczycielka z liceum, ze szczytów swojego doświadczenia, wspomina: “Pocałunek dośrodkowy jest wtedy, gdy ssiesz i zasysasz ustami. Całowanie dośrodkowe jest wtedy, gdy wchodzisz językiem. Zwróć uwagę na zęby”.

Ale Tucho nie jest wyłącznie zimnym taksonomistą. Jak na prawdziwego poetę przystało, w pewnym momencie deklamuje: “Więc nie pytaj / co jest nie tak z moimi ustami / zabij mnie teraz / następnym pocałunkiem / wykrwaw mnie / oddaj mi mój spokój / bez litości”.

Witryna Wanderer piętnuje homilię wygłoszoną jakiś czas temu, w której Tucho powiedział: “Nie zdając sobie z tego sprawy, Kościół przez wieki rozwijał doktrynę pełną klasyfikacji, która mówiła: a) tylko ochrzczeni, którzy są w łasce Bożej, mogą przyjmować komunię, a ci, którzy są w grzechu śmiertelnym, nie mogą; b) tylko ci, którzy żałują za swoje grzechy i wykazują intencję poprawy, mogą otrzymać sakramentalne rozgrzeszenie”. “To” – skomentował arcybiskup –  “jest czymś strasznym”, ale na szczęście zdarzyło się to w przeszłości, a teraz jest papież Franciszek.

Niezwykle «groźne stwierdzenia”, “wyraźna herezja” – stwierdza argentyński komentator. Ale dzisiaj, warto to powtórzyć, odejście od poprawnej doktryny nie jest wadą, ale zasługą. Tucho zrozumiał to bardzo dobrze. Ponieważ: “Tucho nie jest głupcem. Wie, że to, co mówi, jest herezją i wie, że nie zostanie upomniany. Według niektórych, którzy go znają, chce otrzymać coś innego i dlatego stara się zadowolić władcę”. Bardzo możliwe.

Dzielny Tucho. Całując, człowiek się uczy.

INFO: https://www.aldomariavalli.it/2023/07/01/uomini-giusti-ai-posti-giusti-lirresistibile-ascesa-del-tucho-fernandez-il-besuqueiro/ https://www.aldomariavalli.it/2023/07/04/baciando-simpara-ovvero-la-mirabolante-carriera-di-tucho-besame-mucho/

https://www.youtube.com/embed/e-a2iqX-ZfY?version=3&rel=1&showsearch=0&showinfo=1&iv_load_policy=1&fs=1&hl=it&autohide=2&wmode=transparenthttps://en.wikipedia.org/wiki/B%C3%A9same_Mucho

……………………………..

„Kościół Franciszka – rozmarzony”: Dośpiewuje nowe zwrotki „Imagine”

„Kościół Franciszka rozmarzony”: Dośpiewuje nowe zwrotki „Imagine”

Filip Obara rozmarzony-franciszek-dospiewuje-nowe-zwrotki-imagine

Czy Pan Jezus był marzycielem? Takie wrażenie możemy odnieść słuchając licznych przemówień papieża Franciszka. Kiedy Namiestnik Chrystusa mówi o „powszechnym braterstwie”, „inkluzywności” i świetlanej przyszłości pełnej „pokoju i sprawiedliwości”, którą zapewnią organizacje międzynarodowe specjalizujące się w świeckim „zbawianiu” świata i koncerny farmaceutyczne, możemy poczuć się jakby John Lennon zza grobu dośpiewywał kolejne zwrotki utopijnego songu Imagine

Doskonałą okazją do przedstawienia owej wizji chrześcijaństwa rozmarzonego było dla papieża Franciszka ostatnie święto… Chrystusa Króla. A jakże. „Bądźcie marzycielami” – to wezwanie powracało niczym refren, nie zakłócone ani razu „szorstką” mową o jakimś tam społecznym panowaniu Chrystusa. – To chciałbym wam powiedzieć: my, my wszyscy, jesteśmy wam wdzięczni, za to, że marzycie. Kiedy młodzi marzą, czasami robią dużo hałasu. (…) Róbcie raban, ponieważ jest on owocem waszych marzeń – zwrócił się Wikariusz Chrystusa do młodzieży. Dodał przy tym, że „także jako Kościół potrzebujemy marzyć” i pracować, „abyśmy odbudowali rodzinę ludzką, by razem tworzyć naszą przyszłość sprawiedliwości i pokoju, upewniając się, że nikt nie zostanie wykluczony”.

Nie był to pierwszy raz, gdy słyszeliśmy podobne słowa. Poprzednią okazją był ubiegłoroczny 107. Dzień Migranta i Uchodźcy, kiedy to w specjalnym pisemnym przesłaniu Franciszek opowiedział o swoim inkluzywnym marzeniu o nowym Jeruzalem. Zdaniem Biskupa Rzymu Kościół stanie się „bardziej katolicki”, jeżeli w swoich działaniach będzie „włączał” szerokie rzesze pozostające na „egzystencjalnych peryferiach” (ulubione określenie Franciszka). Papież przestrzegł jednak, że to „włączanie” nie może być oparte na modelu „prozelityzmu”. Nie ma więc mowy o wskazywaniu błędów i grzechów, aby poprzez spowiedź sakramentalną i uznanie władzy Kościoła przywieźć błądzących do jednej owczarni Chrystusa. Chodzi o „jedność w różnorodności”, o słuchanie, o podążanie za człowiekiem ku jego „pełnej barw” przyszłości, której znakiem będą różnorodność i wielokulturowość.

Jest to ideał nowego Jeruzalem (por. Iz 60; Ap 21, 3), w którym wszystkie narody spotykają się w pokoju i harmonii, sławiąc dobroć Boga i cuda stworzenia. Aby jednak osiągnąć ten ideał, musimy wszyscy starać się zburzyć mury, które nas oddzielają i budować mosty, które sprzyjają kulturze spotkania, świadomi istniejących między nami głębokich wzajemnych powiązań. W tej perspektywie, współczesne migracje dają nam możliwość przezwyciężenia naszych lęków, aby pozwolić się ubogacić różnorodnością tego daru, jakim jest każdy z nas. Zatem, jeśli tylko tego chcemy, możemy przekształcić granice w uprzywilejowane miejsca spotkania, gdzie może rozkwitnąć cud coraz większego „my” – mówił papież.

Nie mogło oczywiście w tej pan-humanistycznej krotochwili zabraknąć odwołania do idei powszechnego braterstwa. – Nie możemy bać się marzyć i czynić to wspólnie, jako jedna ludzkość, jako towarzysze tej samej drogi, jako synowie i córki tej samej ziemi, która jest naszym wspólnym domem, wszyscy jesteśmy siostrami i braćmi – zapewnił Franciszek.

Te marzenia o inkluzywności to oczywiście tylko jeden – najbardziej barwny – z licznych elementów „Magisterium Franciszka”. Trudno byłoby je wszystkie ująć w jednym artykule, ale warto pamiętać, że to właśnie ich suma skłoniła bp. Athanasiusa Schneidera do gorzkiej ironii określenia urzędującego papieża „kapelanem ONZ i antychrześcijańskich ideologii” – tego zresztą ONZ, z którym Stolica Apostolska – jak niedawno zadeklarował Franciszek – pozostaje w „uprzywilejowanych relacjach” (tu akurat w odniesieniu do proaborcyjnego UNESCO).

Czy Kościół marzy?

Nie ma nic złego w snuciu marzeń, to jasne. Są one wyrazem najgłębszych pragnień naszych dusz. I Kościół pewnie nieraz marzył, choć trudno byłoby to stwierdzić faktograficznie w kontekście występowania tego konkretnego słowa. Ale śledząc historię zbawienia, możemy wyobrazić sobie pierwszych chrześcijan, jak marzą… by ewangeliczny zaczyn rozszedł się po pogańskich społeczeństwach i zgodnie z zapowiedzią Pisma podporządkował wszystkie dusze i wszystkie państwa prawdziwemu Bogu; czy też rycerzy krzyżowych śniących o wolnej i poddanej panowaniu Chrystusa Ziemi Świętej; możemy wyobrazić sobie i te „mniejsze”, lecz nie mniej wzniosłe marzenia, jak choćby przeszywające duszę małej Bernadety Soubirous pragnienie, by znów ujrzeć Piękną Panią – Niepokalaną, która nie w sennym marzeniu, lecz we własnej osobie ukazywała się jej w grocie za strumykiem w Lourdes.

Te przypuszczenia można by mnożyć, ale jedno rzuca się w oczy – dotyczą one raczej poszczególnych członków wspólnoty w konkretnym momencie dziejów bądź ich osobistego życia, a nie Kościoła jako takiego. Trudno byłoby udowodnić tezę, iż niejako „z urzędu” Kościół marzy, jak sugeruje Franciszek. Niełatwo byłoby też znaleźć w źródłach objawienia i w magisterium papieży zachęty do marzenia jako stylu życia chrześcijanina, podobne do tych, które kieruje on do wiernych.

Ale czy w Piśmie Świętym nie ma nic na temat „marzeń”? Otóż jest, choć trzeba przyznać, że w nieco innym kontekście… I tak w księdze Mądrości Syracha czytamy: Mąż głupi miewa czcze i zwodnicze nadzieje, a marzenia senne uskrzydlają bezrozumnych (34,1). Podobny do chwytającego cień i goniącego wiatr jest ten, kto się opiera na marzeniach sennych – dodaje natchniony autor, po czym stwierdza: Marzenia senne bardzo wielu w błąd wprowadziły, którzy zawierzywszy im upadli. W podobnym duchu przemawia prorok Jeremiasz, mówiąc: Wy natomiast nie słuchajcie waszych proroków, waszych wróżbitów, waszych mających senne marzenia, waszych przepowiadaczy ze znaków ani waszych czarowników, którzy wam mówią: „Nie pójdziecie w poddaństwo króla babilońskiego” (27,9).

Kościół Chrystusowy jest jak zdrójzapieczętowany, a jego nauka jak ucho igielne – nie przeciśnie się przez nie nic, co podąża za duchem świata. Dlatego każde słowo, które – czy to ex cathedra czy w zwyczajnym nauczaniu – wychodziło z ust błogosławionej pamięci Namiestników Pańskich aż do Piusa XII, było precyzyjnie cyzelowane, często po łacinie, a przede wszystkim z pietystyczną dbałością o nieskazitelność doktryny weryfikowane na okoliczność zgodności z depozytem objawionej wiary. Łódź Piotrowa nigdy nie wypływała na zwodnicze fale wodolejstwa, dwuznaczności i marzycielstwa. Popuszczając wodze fantazji łatwo bowiem zatracić sprzed oczu gwiazdę przewodnią i zagubić rozum w nurtach błędów. A nie to jest zadaniem Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, aby „towarzyszyć”, lecz to, by prowadzić. Dlatego – choć są to rozważania trudno uchwytne, eteryczne niczym Franciszkowe marzenie o inkluzywnym Jeruzalem – ośmielam się stwierdzić, że nie… Kościół nie marzy. Oblubienica Chrystusa trwa przy Prawdzie i jej naucza rozumnie i realistycznie, pociągając wszystkie narody i wszystkie indywidua do wstępowania w ślady Boskiego Zbawiciela, do schylenia karku pod słodkie jarzmo Jego praw i do dźwigania własnego krzyża.

You may say I’m a dreamer…

Wyobraź sobie, że wszyscy ludzie żyją w pokoju… Mam nadzieję, że kiedyś dołączysz do nas i świat stanie się jednym… Wyobraź sobie, jak wszyscy ludzie współdzielą cały świat… Możecie powiedzieć, że jestem marzycielem, ale nie jestem w tym sam – śpiewa Franciszek. To znaczy, przepraszam – John Lennon…

Oczywiście – na poważnie – jeszcze trochę brakuje, by te dwie narracje, jak dwie pieśni (łabędzi śpiew tego, co po Soborze Watykańskim II pozostało z oficjalnych struktur Kościoła i komunistyczny song jednego z Beatlesów) pokryły się. Niemniej ich melodie i niektóre przesłania niepokojąco zbliżają się do siebie…

I faktycznie Franciszek nie jest w tym sam. Towarzyszą mu dzisiejsi współbracia marzyciele, a także dawne pokolenia kościelnych modernistów ze słynnym metropolitą Mediolanu Carlo Marią Martinim na czele. Ów krańcowo liberalny jezuita w kardynalskim paliuszu również „miał marzenie”. Marzył mu się mianowicie „Nieustający Kościół Synodalny” (określenie katolickiego publicysty Edwarda Pentina), który byłby czymś jeszcze silniejszym i trwalszym niż ewentualny Sobór Watykański III.

Jaki będzie śpiew przyszłości? To zawierzajmy Panu, nie polegając zbytnio na ludzkich siłach i nadziejach. Jeżeli nawet w swojej mądrości dopuści On do przekształcenia „Kościoła posoborowego” w „Kościół synodalny”, to i tak prawdziwego Kościoła – choćby ograniczonego do garstki kapłanów i wiernych – zgodnie z obietnicą Pana, bramy piekieł nie przemogą, a żadna, nawet najmniejsza, skaza nigdy nie dotknie.

Franciszek – heretyk: „Bóg chce różnorodności” religii. Papież powtarza heretyckie twierdzenia… التنوع الذي أراده الله.

Franciszek – heretyk: „Bóg chce różnorodności” religii. Papież powtarza heretyckie twierdzenia… التنوع الذي أراده الله,

3 lipca 2023 papiez-powtarza-heretyckie-slowa

Papież Franciszek udzielił wywiadu portalowi Al-Ittihad ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich.

Według arabskiego tekstu, powtórzył w nim heretyckie twierdzenie, które zawarte zostało w Deklaracji z Abu Zabi z 2019 roku dotyczące różnorodności religijnej.

Zjednoczone Emiraty Arabskie od kilku lat są jednym z państw bliskich Stolicy Apostolskiej. Ich prezydentem jest Muhammad ibn Zajid Al Nahajjan, miliarder o globalnych interesach finansowych. W 2019 roku papież Franciszek odwiedził Zjednoczone Emiraty Arabskie; w ich stolicy, Abu Zabi, podpisał „Deklarację o ludzkim braterstwie” razem z Wielkim Imamem Uniwersytetu Al-Azhar w Kairze, Ahmadem Al-Tayebem. Podpisanie „Deklaracji” odbyło się pod egidą szejka Al-Nahhajana, wówczas niebędącego jeszcze prezydentem.

Jednym z owoców podpisanej Deklaracji było powołanie tak zwanego Wyższego Komitetu na rzecz Ludzkiego Braterstwa, w której skład wchodzą zarówno reprezentacji Stolicy Apostolskiej, jak i świata islamu (zwłaszcza z ZEA), judaizmu oraz świeckich organizacji międzynarodowych.

Wyższy Komitet zajął się między innymi budową Domu Rodziny Abrahamowej.

Chodzi o kompleks świątynny trzech religii: chrześcijaństwa, islamu oraz judaizmu. Dom Rodziny Abrahamowej został otwarty w marcu tego roku. W jego skład wchodzi kościół pw. św. Franciszka z Asyżu, meczet im. Ahmeda Al-Tayeba oraz synagoga im. Majmonidesa. 

Projekt ma w oczywisty sposób relatywistyczny wydźwięk: sugeruje, że wszystkie te trzy religie są równoprawnymi drogami do Boga. Tę wymowę podkreśla architektura: trzy świątynie są do siebie zewnętrznie bardzo podobne, nawet wewnątrz utrzymane są w podobnym stylu.

W Deklaracji z Abu Zabi z 2019 roku papież Franciszek i Wielki Imam z Al-Azhar stwierdzili między innymi: „Pluralizm i różnorodność religii, koloru skóry, płci, rasy i języka są wyrazem mądrej woli Bożej, z jaką Bóg stworzył istoty ludzkie”.

Dosłownie tekst ten jest herezją: oznaczałby, że Bóg chce, aby istniała taka religia, jak islam czy judaizm po Chrystusie lub jeszcze inne religie.

Papież został skonfrontowany z tym problemem jeszcze w 2019 roku: o wyjaśnienie poprosił go podczas osobistej audiencji JE bp Athanasius Schneider. Franciszek powiedział mu, że należy to inaczej rozumieć: o ile Bóg pozytywnie chce różnorodności koloru skóry, płci, rasy i języka, to różnorodność religii jedynie dopuszcza. Takie tłumaczenie jest oczywiście nielogiczne na gruncie samego tekstu, ale gdyby je przyjąć, herezja nie miałaby miejsca.

Problem w tym, że tekst nie został nigdy zmieniony. „Deklaracja” była i jest kolportowana w jej oryginalnym kształcie. W wywiadzie dla „Al-Ittihad” Franciszek wypowiadał się o „Deklaracji” w samych superlatywach, nie zastrzegając, że wymaga jakiejś korekty. Co więcej budowa Domu Rodziny Abrahamowej sugerowałaby, że to dosłowna interpretacja „Deklaracji” z Abu Zabi jest prawdziwa.

W wywiadzie dla portalu Al-Ittihad papież powtórzył heretycką wersję myśli zawartej w „Deklaracji”.

„Jeśli chodzi o Dom Abrahama, uważam go za miejsce szacunku dla różnorodności, której Bóg chciał” – stwierdził cytowany po arabsku przez portal Al-Ittihad.

W arabskim oryginale kluczowe słowa brzmią:التنوع الذي أراده الله, „różnorodność, której chciał Bóg”. Portal Al-Ittihad nie udostępnił nagrania z wywiadu, nie mamy więc pewności, czy oryginalne wyrażenie papieża w jednym z języków, którymi się posługuje, odpowiadało treści tekstu arabskiego.

Jeżeli jednak portal Al-Ittihad oddałby wiernie słowa Franciszka, byłaby to oczywiście herezja: ponownie wynikałoby z tego, że Bóg chciał, aby istniały różne religie. Próby tłumaczenia tych słów poprzez odwoływanie się do przyzwalającej woli Bożej byłyby absurdalne, bo celem takiej wypowiedzi jest ewidentnie co innego.

Byłaby to raczej kontynuacja myśli masońskiej zrodzonej w początkach XVIII stulecia, zgodnie z którą różne tradycje religijne są tak samo prawdziwe i zarazem tak samo fałszywe, mówią bowiem o rzeczywistości w sumie niepoznawalnej. Dlatego właściwą odpowiedzią rozumu powinien być indyferentyzm religijny – błąd, który papieże wyraźnie potępiali jako heretycki, a który z tej wypowiedzi papieża – o ile arabski tekst jest wierny wypowiedzianym rzeczywiście słowom.

Czy Stolica Apostolska sprostuje wypowiedź Franciszka? Albo czy i tym razem znajdzie się biskup, który zapyta papieża o właściwy sens jego słów? 

Nawet jeżeli tak by się stało, Dom Rodziny Abrahamowej – kompleks świątynny trzech religii – funkcjonuje już od kilku miesięcy. I cieszy się ewidentnym wsparciem papieża. Tak wielka budowla jest, przyznajmy, bardziej wymownym świadectwem indyferentyzmu niż jakakolwiek „Deklaracja” czy wywiad. 

Źródła: alittihad.ae, PCh24.pl Pach

=======================

Por.:

Siedziba „Chrislamu” w Abu Dhabi jest już prawie ukończona. Kościół Franciszka [chyba nie z Asyżu??], meczet Imama Al-Tayeba i synagoga Mojżesza Ben Majmona.