Polska mocarstwem światowym

Stanisław Michalkiewicz 20 marca 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5144

Wojna na Ukrainie toczy się już 20 dzień, chociaż nie wiadomo właściwie dlaczego, bo według komunikatów przekazywanych nam przez niezależne media głównego nurtu, zarówno te rządowe, jak i te nierządne, armia rosyjska od samego początku ucieka w popłochu, porzucając po drodze sprzęt, zresztą wcześniej zniszczony – a nie mogąc dosięgnąć ukraińskich żołnierzy, których kule najwyraźniej się nie imają, specjalnie uwzięła się na dzieci, które tępi bez miłosierdzia.

Mamy tedy dwie możliwości: albo to prawda – ale wtedy nie wiadomo, dlaczego właściwie wojna – jak powiedział doradca prezydenta Zełeńskiego – miałaby trwać aż do maja – albo też niezależne media głównego nurtu mają swoich widzów za idiotów – być może słusznie.

Nawiasem mówiąc, z tymi dziećmi mamy analogię historyczną, bo podczas wojny koreańskiej, ówczesne wcielenie bohaterskiej pani redaktor Danuty Holeckiej, czy Anity Werner z TVN, czyli Wanda Odolska, której towarzyszył Stefan Martyka, z upodobaniem nazywała południowo-koreańskiego prezydenta Li Syn Mana oraz generała MacArthura „mordercą koreańskich dzieci.

Zmieniają się czasy, zmieniają się ustroje, następuje odwrócenie sojuszy wojskowych i politycznych – ale dzieci, po staremu są mordowane, jak nie przez generała MacArthura, to przez Putina. Nie jest to zresztą jedyna analogia, a nawet rodzaj rekonstrukcji historycznej.

Miał swoją wyprawę kijowską Józef Piłsudski, to dlaczego zapatrzony w niego aktualny Naczelnik Państwa Jarosław Kaczyński, nie miałby mieć swojej? Toteż wraz ze swoim pierwszym ministrem Mateuszem Morawieckim, wsiadł w Schnellzug i kiedy to piszę – właśnie jedzie do Kijowa. Niby wojna – ale najwyraźniej ruscy żołnierze, skupiając swoją uwagę na dzieciach – dlaczegoś nie bombardują linii kolejowych, dzięki czemu wyprawa kijowska Naczelnika Państwa, jak dotąd przebiega bezpiecznie, a może nawet komfortowo, jeśli Schnellzug ma salonkę, a przynajmniej – wagon restauracyjny. Samolotem lepiej nie ryzykować, bo kto wie, czy Putin nie wsadziłby tam bomby, albo nawet i dwóch, wskutek czego kolejne miesięcznice musielibyśmy obchodzić nie tylko w kwietniu, ale i w marcu.

Wszystko jest możliwe, bo oto podczas spotkania pani prezydentowej Agaty Dudy z ukraińskimi uchodźcami okazało się, że rozmowę tłumaczy pan Mateusz Piskorski, niedawno wypuszczony z aresztu wydobywczego, gdzie trzymano go aż trzy lata w nadziei uzyskania jakichś dowodów jego szpiegostwa na rzecz Rosji. Widać, że swoje macki zimy ruski czekista wsadził nawet w najbliższe otoczenie pana prezydenta Dudy i to tuż przed odwiedzinami w Warszawie prezydenta Bidena, który będzie u niego zasięgał rady, co ma robić dalej.

Pan prezydent Duda bowiem, razem z całą Polską, – jak to napisała „Gazeta Wyborcza”, czy może „Onet” – co zresztą na jedno wychodzi – „wybija się na niepodległość”, a nawet mocarstwowość, to znaczy – podlizuje się zarówno Naszemu Najważniejszemu Sojusznikowi, jak i Naszemu Sojusznikowi Mniejszemu w Berlinie, ponieważ – jak przytomnie zauważył Leszek Miller – bez protekcji albo jednego, albo drugiego, albo obydwu naraz, pan prezydent Duda nie ma szans na żadną prestiżową synekurę, kiedy już skończy mu się okres dobrego fartu na stanowisku prezydenta naszego bantustanu.

Na razie jednak „cała Europa” powinna się od Polski uczyć, a przede wszystkim Polskę przeprosić, jako że ona pierwsza przejrzała na wylot zimnego ruskiego czekistę Putina. Tak w każdym razie skomplementowała nas pani Żorżeta Mosbacher, co chyba uderzyło panu premierowi Morawieckiemu do głowy, bo właśnie rozstawia po kątach całą Europę, która wyrozumiale mu na to pozwala, chociaż zablokowanych pieniędzy z Unii Europejskiej odblokować nie pozwala.

Tymczasem prezydent Zełeński już nie może wytrzymać, żeby nie wciągnąć do wojny jeśli nie całego NATO, to przynajmniej państw Europy Środkowej, co zwycięskiej Ukrainie trochę by ulżyło. Chodzi oczywiście o zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Ukrainą – ale to na początek – bo na przykład The Wall Street Journal” twierdzi, że NATO powinno na Zachodnią Ukrainę wysłać również swoje niezwyciężone armie.

Najwyraźniej nowojorskie Goldmany-Sachsy i inni grandziarze kombinują, by swoją rozgrywkę z Rosją i Chinami prowadzić nie tylko do ostatniego Ukraińca, ale również – do ostatniego Polaka, Rumuna, czy Węgra.

Byłoby to całkowicie zgodne z doktryną elastycznego reagowania, według której Wysokie Strony Wojujące haratają się – ale na przedpolach – taktownie oszczędzając wzajemnie własne terytoria. Z nowojorskiego obserwatorium przy Wall Street Ukraina, podobnie jak Europa Środkowa, świetnie nadają się na takie przedpola, a skoro tak, to dlaczego sobie żałować?

Nalegania prezydenta Zełeńskiego znajdują pozytywny rezonans nie tylko przy Wall Street. Oto grupa wpływowych osobistości amerykańskich właśnie napisała list do prezydenta Bidena, by „jak najszybciej” doprowadził do zamknięcia przestrzeni powietrznej nad Ukrainą, a osobistościom tym wtóruje były prezydent naszego nieszczęśliwego kraju, Bronisław Komorowski. Czyżby stare kiejkuty przewerbowały się teraz do Goldmanów-Sachsów? Nawiasem mówiąc, Bronisław Komorowski chyba cierpi na zaniki pamięci, bo właśnie nieubłaganym palcem wytknął polskiemu duchowieństwu, że kombinowało z patriarchą Moskwy i Wszechrusi Cyrylem, który budzi zgorszenie całego chrześcijańskiego świata, popierając zimnego ruskiego czekistę. Tymczasem wiadomo, że w tym sezonie Pan Bóg stoi na niewzruszonym gruncie poparcia dla prezydenta Zełeńskiego – co zresztą przypomniał papieżowi Franciszkowi prezydent Duda.

A duchowieństwo rzeczywiście kombinowało, zaś ta kombinacja przybrała postać deklaracji o pojednaniu między narodami polskim i rosyjskim, podpisanej na Zamku Królewskim w Warszawie w sierpniu 2012 roku, a więc za kadencji prezydenta Komorowskiego. Oczywiście wtedy był inny sezon, bo 20 listopada 2010 roku na szczycie NATO w Lizbonie proklamowano strategiczne partnerstwo NATO-Rosja, więc i Pan Bóg inaczej na te sprawy patrzył. Czyżby w związku z tym stare kiejkuty wtedy uznały, że nie warto zaprzątać prezydentowi Komorowskiemu głowy takimi głupstwami i niech się spokojnie bawi w prezydenta, czy też prezydent Komorowski taktownie o tym zapomniał?

Tymczasem do Polski przybyły już przeszło 2 miliony uchodźców z Ukrainy, a to dopiero początek, bo w miarę, jak Ukraina zbliża się do ostatecznego zwycięstwa, cały czas napływają nowi w liczbie około 100 tysięcy na dobę. Ale już teraz okazało się, że zaczynamy mieć z nimi zgryzoty, bo 14 marca grupa „aktywistów”, z działaczką fundacji „Otwarty Dialog, której z zagadkowych powodów boi się cała Polska, panią Natalią Panczenko, urządziła na przejściu granicznym w Kukurykach blokadę, nie przepuszczając ciężarówek na Białoruś i do Rosji – aż policja musiała przejście graniczne odblokować. Skoro tak się zaczyna, to jak się skończy, kiedy uchodźców będzie pięć, a może nawet sześć milionów?

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Plan „Niebiańska Jerozolima” realizuje się spokojnie w ….Mariupolu. Putin nie przeszkadza.

Mam ciekawostkę, która potwierdza moją  tezę ( w międzyczasie teze Brauna i Bartyzela) o planowym i świadomym wysiedlaniu Ukraińców, żeby zrobić miejsce dla etnicznych:

Otóż przyjaciel mojej polskiej młodej znajomej, też Polak pracuje w chwili obecnej jako budowlaniec w ….Mariupolu, gdzie na obrzeżu miasta budowane jest całkowicie nowe osiedle dla żydów z Izraela (plan Niebiańska Jerozolima).

Wydaje się, że Putin współuczestniczy w realizacji tego planu, bo budowlańcom żaden ostrzał nie przeszkadza.

Dobre?

J.

Gorączka ustępuje? Czy to Duch Święty oświecił naszych Umiłowanych Przywódców?!?

Stanisław Michalkiewicz 19 marca 2022 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5143

Wygląda na to, że ostre objawy gorączki wojennej, na którą przez 14 dniami zapadła spora część, jeśli nawet nie społeczeństwa, to funkcjonariuszy niezależnych mediów głównego nurtu i oczywiście – Umiłowanych Przywódców – powoli zaczynają ustępować. Wprawdzie jedna jaskółka nie czyni wiosny, ale dzięki Bogu i za to, bo to może świadczyć o powolnym i pełnym zasadzek, ale jednak – powrocie do zdrowia psychicznego. Jednak leczenie może być trudne, bo objawy gorączki wojennej mogą być też symulowane z uwagi na konieczność podlizywania się Naszym Najlepszym Sojusznikom, a zwłaszcza – Temu Najważniejszemu – bez którego rekomendacji nawet pan prezydent Andrzej Duda, mimo niewątpliwych zalet, czyniących zeń prawdziwego męża stanu formatu światowego, a w każdym razie – europejskiego – nie może liczyć na żadną prestiżową synekurę, ani w ONZ, ani w NATO, a kto wie – może nawet w Brukseli, w której bezpieczny przytułek, wikt i opierunek znalazło już tylu „byłych ludzi”.

Ale do rzeczy. Wojna na Ukrainie na pewno skończy się, a właściwie już się kończy sromotną porażką Rosji, bo taki właśnie jest rozkaz – ale prezydent Wołodymir Zełeński coraz natarczywiej dąży do umiędzynarodowienia tego konfliktu, by działania wojenne rozlały się również na inne kraje, przede wszystkim – Europy Środkowej – co trochę odciążyłoby Ukrainę i przyspieszyło ostateczne zwycięstwo. Chodzi przede wszystkim o zamkniecie przestrzeni powietrznej nad Ukrainą, co wciągnęłoby do wojny z Rosją państwa Sojuszu Atlantyckiego, bo zadanie zamknięcia tej przestrzeni właśnie spadłoby na nie. Taka kombinacja przynosi ukraińskiemu prezydentowi zaszczyt i pewnie dlatego komentatorzy podkreślają, że z komika przekształcił się on w męża stanu. Ciekawe, czy takie metamorfozy działają również w kierunku odwrotnym, to znaczy – czy osobistości cieszące się reputacją tęgich mężów stanu, nagle okazują się komikami?

Wprawdzie sekretarz generalny NATO, pan Stoltenberg przytomnie zauważył, że takie działania ze strony Sojuszu są wykluczone, bo nie chce on stać się stroną tego konfliktu, co przy takim zaangażowaniu byłoby nieuniknione. Podobne deklaracje złożył również prezydent Biden, ale warto zwrócić uwagę, że nalegania prezydenta Zełeńskiego budzą w USA dość silny rezonans. Niedawno grupa ważnych, a może nawet bardzo ważnych osobistości wystosowała do amerykańskiego prezydenta list, by zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Ukrainą nastąpiło możliwie jak najszybciej.

Ciekawe, jak na tę prośbę, a właściwie żądanie, zareaguje prezydent Biden? Prof. Zbigniew Brzeziński, który jeszcze w latach 60-tych ubiegłego wieku sformułował teorię konwergencji, głoszącą, że tkwiące w morderczym uścisku antagonistyczne mocarstwa oraz bardziej się do siebie upodabniają. Warto w związku z tym przypomnieć przełomowy moment tzw. „puczu Janajewa” w ZSRR, kiedy to, uprzednio głuche na desperackie prośby Borysa Jelcyna, dywizje tamańska i kantemirowska, ruszyły do akcji po otrzymaniu listu „grupy intelektualistów i biznesmenów”. Niestety nie udało się, przynajmniej mnie, ustalić nazwisk członków tej grupy, ale musiały to być osoby o dużym ciężarze gatunkowym, skoro ich list uruchamiał motory czołgów obydwu elitarnych dywizji. Czy grupa sygnatariuszy listu do prezydenta Bidena ma podobne właściwości – tego oczywiście nie wiem – ale nie wykluczam niczego, bo – chociaż taka opinia jest uznawana przez Ligę Antydefamacyjną za „antysemicką” – każdy wie, że lobby żydowskie ma na politykę USA i wszystkich tamtejszych prezydentów bardzo duży, jeśli nie olbrzymi wpływ, a te Moce mogły zostać poruszone zaklęciem wypowiedzianym przez prezydenta Zełeńskiego, który przecież nie tylko ma znakomite korzenie, ale w dodatku jest wynalazkiem samego Igora Kolomojskiego, co to legitymuje się nie tylko paszportem ukraińskim, ale również – cypryjskim, no i oczywiście – izraelskim.

Jak tam będzie, tak tam będzie i tylko miejmy nadzieję, że zostanie to objawione również i nam, zanim jeszcze wyparujemy w atomowym ogniu, żebyśmy przynajmniej wiedzieli, o co walczymy i za co giniemy.

Wydaje się jednak, że prezydent Biden trochę się miga, bo przed podjęciem przezeń ostatecznej decyzji, Polska nagle zaczęła być gorąco zachęcana do przekazania Ukrainie swoich samolotów MIG29. Departament Stanu USA „pozwolił” nam je przekazać, wielkodusznie oświadczając, że będzie to „suwerenna decyzja” Polski.

Gdyby tak się właśnie stało, to USA byłyby niczemu niewinne, a wszelkie konsekwencje obciążyłyby nasz nieszczęśliwy kraj. Warto w związku z tym przypomnieć, że przyznanie Polsce prawa do podejmowania „suwerennych decyzji” ma charakter wyjątkowy, bo w przypadku nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, czy „lex TVN”, o żadnej „suwerenności” nie było mowy. Jak pisał Adam Mickiewicz w balladzieŚwitezianka” – „słowicze dźwięki w mężczyzny głosie, a w sercu lisie zamiary”.

Widocznie jednak Duch Święty – bo któżby inny? – oświecił któregoś z naszych Umiłowanych Przywódców, który przypomniał sobie ten fragment ballady i niby to wyszedł naprzeciw oczekiwaniom Naszego Najważniejszego Sojusznika, ale tak naprawdę przyczynił mu tylko dodatkowych zgryzot. Oto pan minister Rau zaproponował, że Polska – a jakże – wyśle te samoloty, oczywiście za darmo, ale nie na Ukrainę, tylko do bazy lotniczej w Ramstein w Niemczech, gdzie podaruje je Stanom Zjednoczonym i niech to one robią potem z nimi, co tylko chcą.

Gdyby tak się stało, to wtedy Polska byłaby niczemu niewinna, bo o przeznaczeniu tych samolotów decydowałyby suwerennie Stany Zjednoczone. Timeo Danaos et dona ferentes – musiał pomyśleć sobie na takie dictum Nasz Najważniejszy Sojusznik – co się wykłada, że boję się Greków nawet jak przychodzą z darami. Toteż Pentagon uznał polską propozycję za „nierozsądną”, mimo, że pan minister Rau zadeklarował, iż po darmowym przekazaniu Stanom Zjednoczonym polskich myśliwców, Polska przystąpi do negocjowania zakupu amerykańskich samolotów F-16. Widać wyraźnie, że nie o forsę tu chodzi, tylko o coś innego. O co? Wyjaśnia to deklaracja brytyjskiego ministra obrony Bena Wallace, że jak tylko Polska przekaże samoloty Ukrainie, to Wielka Brytania Polskę „poprze”, a w przypadku odwetu rosyjskiego brytyjskie wojsko nie pozostanie „bezczynne.

Co to konkretnie znaczy – nie wiadomo, bo gdyby nawet rozjechało się na urlopy, to przecież jakieś czynności jednak musiałoby podjąć. Ale Polska pozostała głucha na te umizgi, toteż amerykańscy senatorowie ogłosili, że chcą Ukrainie i innym krajom „wschodniej flanki”, m.in. Polsce, przyznać forsę w kwocie „między 12 a 14 miliardów dolarów”. Najwyraźniej liczą, że „nie ma takiej bramy, której nie przeszedłby osioł obładowany złotem”, nawet gdyby miała do być brama piekielna.

Wojna na Ukrainie i „huragan głodu”

AlterCabrio 19 marca https://www.ekspedyt.org/2022/03/19/wojna-na-ukrainie-i-huragan-glodu/

Wszystko wskazuje na to, że potrzebne są regionalne i lokalne systemy żywnościowe oparte na krótkich (lub przynajmniej krótszych) łańcuchach dostaw żywności, które będą w stanie poradzić sobie z przyszłymi wstrząsami. Sposób, w jaki uprawiamy żywność, również musi się zmienić.

−∗−

W menu na dziś danie… głodowe. Artykuł Colina Todhuntera na temat zapowiadanej perspektywy gwałtownego kryzysu żywnościowego, któremu może dać początek konflikt rosyjsko-ukraiński. Czy zagrożenie jest realne, czy można temu jeszcze zaradzić i czy czekają nas dogłębne zmiany w systemie produkcji żywności? O tym w materiale poniżej.

Zapraszam do lektury.

_____________***_____________

Wojna na Ukrainie i „huragan głodu”. Przekształcanie systemów żywnościowych

W poniedziałek 14 marca sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres ostrzegł przed „huraganem głodu i załamaniem się światowego systemu żywnościowego” w następstwie kryzysu na Ukrainie.

Guterres powiedział:

„Ceny żywności, paliw i nawozów gwałtownie rosną. Łańcuchy dostaw ulegają zakłóceniom. A koszty i opóźnienia transportu importowanych towarów – jeśli są dostępne – są na rekordowym poziomie”

.

Dodał, że to najmocniej uderza w najbiedniejszych i sieje ziarno politycznej niestabilności i niepokojów na całym świecie.

Biedniejsze kraje już wcześniej zmagały się lockdownami i przymknięciem znacznej części światowej gospodarki. Obecnie rośnie inflacja i stopy procentowe oraz zwiększa się zadłużenie.

Ukraina jest największym na świecie eksporterem oleju słonecznikowego, czwartym co do wielkości eksporterem kukurydzy i piątym co do wielkości eksporterem pszenicy. Rosja i Ukraina wspólnie produkują ponad połowę światowych dostaw oleju słonecznikowego i 30% światowej pszenicy.

Około 45 krajów afrykańskich i najmniej rozwiniętych importuje co najmniej jedną trzecią swojej pszenicy z Ukrainy lub Rosji, a 18 z nich importuje co najmniej 50%.

Przed obecnym kryzysem rosły ceny paliw i nawozów. Przed COVIDem i wojną na Ukrainie było jasne, że długie globalne łańcuchy dostaw oraz zależność od (importowanych) surowców i paliw kopalnych sprawiają, że dominujący system żywnościowy jest podatny na wstrząsy regionalne i globalne.

Lockdowny z powodu koronawirusa zakłóciły działalność transportową i produkcyjną, ujawniając słabości systemu. Teraz, z powodu nałożenia się zakłóceń w dostawach, sankcji i ograniczenia przez Rosję eksportu nawozów nieorganicznych, światowy system żywnościowy ponownie stoi w obliczu potencjalnych zawirowań, powodujących wzrost cen żywności i możliwe niedobory.

Oprócz tego, że jest głównym producentem i eksporterem gazu ziemnego (niezbędnego do produkcji niektórych nawozów), Rosja jest trzecim co do wielkości producentem ropy naftowej i największym eksporterem ropy crude na świecie.

Kruchość zależnego od ropy zglobalizowanego systemu żywnościowego jest wyraźnie widoczna w tym szczególnym czasie, gdy zagrożone są dostawy rosyjskiej energii z paliw kopalnych.

Pisząc w 2005 roku, Norman J Church stwierdził:

„Ogromne ilości ropy i gazu wykorzystywane są jako surowce i energia w produkcji nawozów i pestycydów oraz jako tania i łatwo dostępna energia na wszystkich etapach produkcji żywności: od sadzenia, nawadniania, karmienia i zbioru, po przetwarzanie, dystrybucję i pakowanie.

Ponadto paliwa kopalne są niezbędne w budowie i naprawie sprzętu i infrastruktury potrzebnej do usprawnienia tego przemysłu, w tym maszyn rolniczych, zakładów przetwórczych, magazynów, statków, ciężarówek i dróg”.

Konflikt rosyjsko-ukraiński wpłynął również na światowe łańcuchy dostaw nawozów, ponieważ oba kraje zamierzają zawiesić ich eksport. Główne rynki zbytu nawozów z Rosji to Brazylia oraz UE i USA.

W 2021 roku Rosja była największym eksporterem mocznika, nawozów NPK, amoniaku, roztworu saletrzano-mocznikowego i saletry amonowej oraz trzecim co do wielkości eksporterem potasu. Ceny nawozów dla rolników wzrosły i mogą prowadzić do wzrostu kosztów żywności.

Wszystko wskazuje na to, że potrzebne są regionalne i lokalne systemy żywnościowe oparte na krótkich (lub przynajmniej krótszych) łańcuchach dostaw żywności, które będą w stanie poradzić sobie z przyszłymi wstrząsami. Sposób, w jaki uprawiamy żywność, również musi się zmienić.

Niedawny artykuł na stronie internetowej Konwencji Rolniczej i Wiejskiej (ACR2020) stwierdza:

„To, w co teraz musimy pilnie zainwestować, to nowa lokalna i terytorialna infrastruktura do produkcji i przetwarzania żywności, która przekształca rolno-przemysłowy system żywnościowy w odporny, zdecentralizowany system zaopatrzenia w żywność. Wojna na Ukrainie ujawnia skrajną wrażliwość dostaw żywności, daleką od bezpieczeństwa rzeczywistej niezależności żywnościowej”.

Rolno-spożywczy i ogólnie światowy system handlu są w dużym stopniu uzależnione od nawozów syntetycznych i paliw kopalnych. Jednak agroekologiczne i silne regionalne podejście skutkowałoby mniejszą zależnością od takich towarów.

Raport z 2017r. Towards a Food Revolution: Food Hubs and Cooperatives in the US and Italy [Ku rewolucji żywnościowej: centra żywnościowe i spółdzielnie w USA i we Włoszech] zawiera wskazówki dotyczące tworzenia zrównoważonych systemów wsparcia dla małych producentów oraz dystrybucji żywności. Systemy te opierałyby się na krótkich łańcuchach dostaw i rolnictwie wspieranym przez społeczność.

Wiąże się to ze zmianą paradygmatu polityki, która przedkłada lokalne nad globalne: małe gospodarstwa, lokalne rynki, odnawialne zasoby w gospodarstwie, różnorodne uprawy agroekologiczne i suwerenność żywnościową.

Podejście oparte na lokalnej i regionalnej samowystarczalności żywnościowej, a nie na uzależnieniu od kosztownych dostaw z dalekiego importu i produktów spoza gospodarstwa (własnościowego).

Artykuł z 2020r. Reshaping the European Agro-food System and Closing its Nitrogen Cycle [Przekształcenie europejskiego systemu rolno-spożywczego i zamknięcie jego cyklu azotowego] mówi, że wdrożenie w Europie ekologicznego systemu rolno-spożywczego wzmocniłoby autonomię kontynentu, wyżywiłoby przewidywaną w 2050r. populację i pozwoliłoby kontynentowi dalej eksportować zboża do krajów, które potrzebują ich do wyżywienia swojej ludności.

Pytanie brzmi, jak to osiągnąć, zwłaszcza gdy wpływowe konglomeraty agrobiznesu i handlu detalicznego traktują takie podejście jako zagrożenie dla swoich modeli biznesowych.

Raport z 2021r. A Long Food Movement: Transforming Food Systems by 2045 zawiera przydatne informacje.

Dokument opracowany przez Grupę ETC i Międzynarodowy Panel Ekspertów ds. Zrównoważonych Systemów Żywnościowych (IPES) mówi, że organizacje obywatelskie, międzynarodowe organizacje pozarządowe, grupy rolników i rybaków, spółdzielnie i związki muszą ściślej współpracować, aby przekształcić przepływy finansowe, struktury zarządzania i systemy żywnościowe od podstaw.

W czasie wojny, sankcji czy katastrofy ekologicznej systemy produkcji i konsumpcji często ulegają radykalnym przeobrażeniom. Jeśli ostatnie dwa lata nam coś powiedziały, to to, że transformacja systemów żywnościowych jest teraz potrzebna bardziej niż kiedykolwiek.

Colin Todhunter specjalizuje się w rozwoju, żywności i rolnictwie i jest pracownikiem naukowym Centrum Badań nad Globalizacją w Montrealu. Możesz przeczytać jego „mini e-book”, Food, Dependency and Dispossession: Cultivating Resistance, tutaj.

________________________

Ukraine War & “Hurricane of Hunger” Transforming Food Systems, Colin Todhunter, Mar 17, 2022

Uzupełnienia:

Nowy Koszmarny Świat. Etap II – pandemia głodu
Wspólność, identyczność, stabilność “Nowy Wspaniały Świat”. Aldous Huxley. Niektórzy zapewne błyskawicznie skojarzyli tytuł z „Nowym Wspaniałym Światem” Aldousa Huxleya, odczytywanym przez niektórych jako antyutopia. Dziś wiele rzeczy wskazuje, że poddawana […]

__________

Nasza Nowa Normalność: inflacja, ubóstwo, głód, faszyzm, marksizm, komunizm, morderstwa…
Tylko naród żałosnych tchórzliwych głupców pozwoliłby, aby taki odrażający los dotknął ich własne bezbronne potomstwo. Tego typu zachowanie wskazuje na całkowity brak intelektu i masową nieznajomość rzeczywistości. Wskazuje również na […]

W związku z uprzywilejowaniem uchodźców, konflikty społeczne są nieuchronne.

Matka Kurka 19 marca https://www.kontrowersje.net/w-zwiazku-z-uprzywilejowaniem-uchodzcow-konflikty-spoleczne-sa-nieuchronne/

Wczoraj a na Twitterze opublikowałem krótki i wbrew wszelkim pozorom autentyczny dialog, jaki miał miejsce w leszczyńskim sklepie spożywczym. Dwie Ukrainki, które przebywają w Polsce od wielu lat, rozmawiały o swojej rodaczce i jej zachowaniu. Wala przyjechała do Polski na gotowe, wszystko dostała za darmo i meble jej się w pokoju nie spodobały. Ukrainki utrzymujące się w Polsce z własnej pracy, musiały w trzy rodziny wynająć dom i mogły sobie na to pozwolić dopiero po dwóch latach pracy w Polsce.

„Przedwojenna” diaspora ukraińska nie otrzymała żadnych przywilejów, co więcej oni naprawdę nie mieli lekko, podobnie jak polscy robotnicy w Niemczech przy kolejnych falach migracji. Ich motywacja była bardzo prosta, dostać się do Polski zacząć pracę, żyć tak skromnie jak się da, a zaoszczędzone pieniądze przesłać do rodzinny na Ukrainie. Jeśli nawet ktoś uzna, że ta historia jest klasyczną „kuzynką” z czasu pomoru, co nie jest prawdą, to nie sposób zlekceważyć samego zjawiska, które jest nieuchronne.

Mamy do czynienia z zupełnie inną falą napływową, dwa miliony Ukraińców nie przyjechało do Polski po pracę, ale po darmowy wikt i opierunek.

Całą tę grupę można podzielić na podgrupy. W pierwszej, najmniej groźnej dla Polski, znajdują się rodziny pracujących w Polsce Ukraińców. Kobiety i dzieci z tej grupy pozostałby na utrzymaniu pracujących mężów, gdyby nie otrzymali od polskiego rządu pełnej opieki socjalnej. Druga i najmniej liczna grupa to rzeczywiste ofiary rosyjskiej agresji, oni stracili domy i swój dobytek. Takimi ludźmi rzeczywiście Polska mogła się zaopiekować. W trzeciej grupie znajdują się średnio zamożni i bogaci Ukraińcy, którzy przyjechali do Polski ze strachu przed bombami i rakietami. Nie sposób nie zauważyć ukraińskiej floty samochodów w klasie SUV i limuzyna, co naturalnie nie jest żadnym grzechem, a człowiek dobrze sytuowany też ma prawo chronić swoje życie, jak każdy inny. Pytanie tylko, dlaczego polski ślusarz, robotnik budowlany, nauczyciel, czy przedsiębiorca ma na zamożnych Ukraińców łożyć? W czwartej grupie znajdziemy cwaniaków, nierobów, przestępców, którzy uciekli do lepszego darmowego życia albo po to, żeby kraść w Polsce. W dwumilionowej populacji nie sposób uniknąć takich patologii, ale nikt w Polsce nie wie, jak liczna jest to „reprezentacja”.

Opisana powyżej struktura fali uchodźców, w zderzeniu ze starą diasporę ukraińską, która przybyła do Polski za chlebem i przede wszystkim z Polakami fundującymi lepsze życie dwóm milionom Ukraińców, wcześniej niż później doprowadzi do konfliktów społecznych. Emocje „wojenne” już się wyczerpują, wystarczy popatrzeć na kosze w dyskontach z darami dla Ukrainy, dwa tygodnie temu wsypywały się z nich konserwy i makarony, od kilku dni widać dno. Takich rozmów, jak ta w leszczyńskim „spożywczaku” będzie słychać coraz więcej i coraz głośnej, ale nie tylko wśród Ukraińców ze starej emigracji. Polacy mają pełne prawo pytać, choćby o to dlaczego po dwóch latach blokady świadczeń medycznych, znów zostali odesłani na koniec kolejki, bo na początku ustawiono Ukraińców. Nikt w tej chwili nie wie, jak długo potrwa zadyma na Ukrainie i co za tym idzie ile jeszcze uchodźców Polska przyjmie i na jak długo? Polski rząd ma w tym obszarze jeden plan sprowadzony do jednego hasła: „wszystkich przyjmiemy, wszystkich wyżywimy i wszystkim damy dach nad głową”.

Jakim cudownym i bezkosztowym sposobem dla polskich rodzin ma się to odbyć, nie mówi nikt.

Jakiekolwiek próby zwracania uwagi na nieuchronne konflikty społeczne, które są naturalną konsekwencją niesprawiedliwych przywilejów nadawanych uchodźcom, kończą się histerią i epitetami: „szczucie”, „putinowska propaganda”. Tymczasem to, co się dzieje jest krzywdzące dla ciężko pracujących Polaków i Ukraińców, utrzymujących grupę uprzywilejowaną i jeszcze zamyka się im usta szantażami emocjonalnymi oraz publicznym linczowaniem. Siedzimy na beczce prochu, dopóki „wojenne” paliwo działa, jak kiedyś działały obrazy z Bergamo, to beczka nie wybuchnie. Widomym jednak jest, że wzruszenie i strach miną, gdy w garnkach i portfelach będzie widać dno.

Nie ma pytania, czy beczka wybuchnie, jest pytanie kiedy. Moja odpowiedź, to najbliższe tygodnie.

To już światowa polityczna płyta tektoniczna nas miażdży

Ewa Działa-Szczepańczyk 19 marca 2022 https://mtodd.pl/?wysija-page=1&controller=email&action=view&email_id=489&user_id=0&wysijap=subscriptions

Szanowna Pani Małgorzato

Przyszło nam żyć na bardzo specyficznym kawałku ziemi – z jednej strony, pięknym przyrodniczo, przyjaznym klimatycznie a zatem i rolniczo, bogatym w kopaliny, a z drugiej zaś strony (ze względu na wymienione walory), ciągle zagrożonym z zewnątrz, nieustannie nękanym, grabionym i niszczonym.

Regularnie robimy również za „deptak” dla przewalających się przez nasz kraj obcych wojsk na kierunku wschód-zachód. Widocznie w tym miejscu Ziemi nie może być inaczej. Ostatnio, w rozmontowywaniu naszego państwa, robi furorę metoda „na rozwałkę od środka”. Ma ona pewne tradycje historyczne – których skutkiem były kolejne rozbiory. Nasze państwo było osłabiane również poprzez różne działania i rewolty wspierane z zewnątrz, a których skutkiem było min. sztuczne wykreowanie dwóch narodów. Wszystko po to by wyszarpać kolejny kęs Rzeczypospolitej, aby się nigdy nie podźwignęła.

Poranieni i zubożeni i tak trwamy na tym kawałku Ziemi, ku wielkiemu zmartwieniu tych, co nam źle życzą. I będziemy tu trwać nadal, pod jednym wszakże warunkiem – że uświadomimy sobie zagrożenia i będziemy im przeciwdziałać. A zagrożenia nie wynikają wyłącznie z faktu, że polityczne płyty tektoniczne napierają na nas, jak zawsze, ze Wschodu i Zachodu.

Obecnie to już światowa polityczna płyta tektoniczna nas miażdży i to tak aksamitnie, że tego nie zauważamy. To prosta droga do całkowitego niebytu nie tylko narodowego, ale nawet biologicznego.

Serdecznie Panią pozdrawiam – Ewa Działa-Szczepańczyk

10 Signs the War in Ukraine is Part of the Great Reset. [Czterej jeźdźcy pre-Apokalipsy NWO: Zaraza, Wojna, Głód – i Śmierć]

[Czterej jeźdźcy pre-Apokalipsy NWO: Zaraza, Wojna, Głód – i Śmierć. MD]

by Tyler Durden Mar 15, 2022 Via WinterOak.org.uk, https://www.zerohedge.com/geopolitical/10-signs-war-ukraine-part-great-reset

Welcome to the second phase of the Great Reset: WAR.

While the pandemic acclimatised the world to lockdowns, normalised the acceptance of experimental medications, precipitated the greatest transfer of wealth to corporations by decimating SMEs and adjusted the muscle memory of workforce operations in preparation for a cybernetic future, an additional vector was required to accelerate the economic collapse before nations can ‘Build Back Better.’

I present below several ways in which the current conflict between Russia and Ukraine is the next catalyst for the World Economic Forum’s Great Reset agenda, facilitated by an interconnected web of global stakeholders and a diffuse network of public-private partnerships.

1. The war between Russia and Ukraine is already causing unprecedented disruption to global supply chains, exacerbating fuel shortages and inducing chronic levels of inflation.

As geopolitical tensions morph into a protracted conflict between NATO and the Sino-Russia axis, a second contraction may plunge the economy into stagflation.

In the years ahead, the combination of subpar growth and runaway inflation will force a global economic underclass into micro-work contracts and low-wage jobs in an emerging gig economy.

Another recession will compound global resource thirst, narrow the scope for self-sufficiency and significantly increase dependence on government subsidies.

With the immiseration of a significant portion of the world’s labour force looming on the horizon, this may well be a prelude to the introduction of a Universal Basic Income, leading to a highly stratified neo-feudal order.

Therefore, the World Economic Forum’s ominous prediction that we will ‘own nothing and be happy’ by 2030 seems to be unfolding with horrifying rapidity.

2. The war’s economic fallout will lead to a dramatic downsizing of the global workforce

The architects of the Great Reset have anticipated this trend for a number of years and will exploit this economic turbulence by propelling the role of disruptive technologies to meet global challenges and fundamentally alter traditional business patterns to keep pace with rapid changes in technology.

Like the pandemic, disaster preparedness in the age of conflict will rest significantly on the willingness to embrace specific technological innovations in the public and private spheres so that future generations can supply the labour demands of the Great Reset.

A recurring theme in Klaus Schwab’s Shaping the Future of the Fourth Industrial Revolution is that groundbreaking technological and scientific innovations will no longer be relegated to the physical world around us but become extensions of ourselves.

He emphasises the primacy of emerging technologies in a next generation workforce and highlights the urgency to push ahead with plans to digitise several aspects of the global labour force through scalable technology based solutions.

Those spearheading the Great Reset seek to manage geopolitical risk by creating new markets which revolve around digital innovations, e-strategies, telepresence labour, Artificial Intelligence, robotics, nanotechnology, the Internet of Things and the Internet of Bodies.

The breakneck speed in which AI technologies are being deployed suggest that the optimization of such technologies will initially bear on traditional industries and professions which offer a safety net for hundreds of millions of workers, such as farming, retail, catering, manufacturing and the courier industries.

However, automation in the form of robots, smart software and machine learning will not be limited to jobs which are routine, repetitive and predictable.

AI systems are on the verge of wholesale automation of various white collar jobs, particularly in areas which involve information processing and pattern recognition such as accounting, HR and middle management positions.

Although anticipating future employment trends is no easy task, it’s safe to say that the combined threat of pandemics and wars means the labour force is on the brink of an unprecedented reshuffle with technology reshaping logistics, potentially threatening hundreds of millions of blue and white collar jobs, resulting in the greatest and fastest displacement of jobs in history and foreshadowing a labour market shift which was previously inconceivable.

While it has long been anticipated that the increased use of technology in the private sector would result in massive job losses, pandemic lockdowns and the coming disruption caused by a war will speed up this process, and many companies will be left with no other option but to lay off staff and replace them with creative technological solutions merely for the survival of their businesses.

In other words, many of the jobs which will be lost in the years ahead were already moving towards redundancy and are unlikely to be recovered once the dust is settled.

3. The war has significantly reduced Europe’s reliance on the Russian energy sector and reinforced the centrality of the UN Sustainable Development Goals and ‘net zero‘ emissions which lies at the heart of the Great Reset.

Policymakers marching lockstep with the Great Reset have capitalised on the tough sanctions against Russia by accelerating the shift towards ‘green’ energy and reiterating the importance of decarbonisation as part of the ‘fight against climate change’.

However, it would be very short-sighted to assume that the Great Reset is ultimately geared towards the equitable distribution of ‘green’ hydrogen and carbon-neutral synthetic fuels replacing petrol & diesel.

While UN SDGs are crucial to post-pandemic recovery, more importantly, they are fundamental to the makeover of shareholder capitalism which is now being vaunted by the Davos elites as ‘stakeholder capitalism’.

In economic terms, this refers to a system where governments are no longer the final arbiters of state policies as unelected private corporations become the de facto trustees of society, taking on the direct responsibility to address the world’s social, economic and environmental challenges through macroeconomic cooperation and a multi-stakeholder model of global governance.

Under such an economic construct, asset holding conglomerates can redirect the flow of global capital by aligning investments with the UN’s SDGs and configuring them as Environmental, Social, and Corporate Governance (ESG) compliant so that new international markets can be built on the disaster and misery of potentially hundreds of millions of people reeling from the economic collapse caused by war.

Therefore, the war offers a huge impetus for the governments pushing the reset to actively pursue energy independence, shape markets towards ‘green and inclusive growth’ and eventually move populations towards a cap-and-trade system, otherwise known as a carbon credit economy.

This will centralise power in the hands of stakeholder capitalists under the benevolent guise of reinventing capitalism through fairer and greener means, using deceptive slogans like ‘Build Back Better’ without sacrificing the perpetual growth imperative of capitalism.

4. Food shortages created by the war will offer a major boon to the synthetic biology industry as the convergence of digital technologies with materials science and biology will radically transform the agricultural sector and encourage the adoption of plant-based and lab-grown alternatives on a global scale. 

Russia and Ukraine are both breadbaskets of the world and critical shortages in grains, fertilisers, vegetable oils and essential foodstuffs will catapult the importance of biotechnology to food security and sustainability and give birth to several imitation meat start-ups similar to ‘Impossible Foods’ which was co-funded by Bill Gates.

One can therefore expect more government regulation to usher a dramatic overhaul to industrial food production and cultivation, ultimately benefiting agribusiness and biotech investors, since food systems will be redesigned through emerging technologies to grow ‘sustainable’ proteins and CRISPR gene-edited patented crops.

5. Russia’s exclusion from SWIFT (The Society for Worldwide Interbank Financial Telecommunication) foreshadows an economic reset which will generate precisely the kind of blowback necessary for corralling large swathes of the global population into a technocratic control grid.

As several economists have opined, weaponizing SWIFT, CHIPS (The Clearing House Interbank Payments System) and the US Dollar against Russia will only spur geopolitical rivals like China to accelerate the process of de-dollarisation.

The main benefactor of economic sanctions against Russia appears to be China which can reshape the Eurasian market by encouraging member states of the Shanghai Cooperation Organisation (SCO) and BRICS to bypass the SWIFT ecosystem and settle cross-border international payments in the Digital Yuan.

While the demand for cryptocurrencies will see a massive spike, this is likely to encourage many governments to increasingly regulate the sector through public blockchains and enforce a multilateral ban on decentralised cryptocurrencies.

The shift to crypto could be the dress rehearsal to eventually expedite plans for programmable money overseen by a federal regulator, leading to the greater accretion of power in the hands of a powerful global technocracy and thus sealing our enslavement to financial institutions.

I believe this war will bring currencies to parity, therefore heralding a new Bretton Woods moment which promises to transform the operation of international banking and macroeconomic cooperation through the future adoption of central bank digital currencies.

6.  This war marks a major inflection point in the globalist aspiration for a new international rules-based order anchored in Eurasia.

As the ‘father of geopolitics’ Halford Mackinder opined over a century ago, the rise of every global hegemon in the past 500 years has been possible because of dominance over Eurasia. Similarly, their decline has been associated with losing control over that pivotal landmass.

This causal connection between geography and power has not gone unnoticed by the global network of stakeholders representing the WEF, many of whom have anticipated the transition to a multipolar era and return to great power competition amid America’s receding political and economic influence and a pressing need for what technocrats call smart globalisation.

While America tries desperately to cling to its superpower status, China’s economic ascent and Russia’s regional ambitions threaten to upend the strategic axial points of Eurasia (Western Europe and Asia Pacific).

The region in which America previously enjoyed uncontested hegemony is no longer impervious to cracks and we may be witnessing a changing of the guard which dramatically alters the calculus of global force projection.

Although China’s ambitious Belt and Road Initiative (BRI) has the potential to unify the world-island (Asia, Africa and Europe) and cause a tectonic shift in the locus of global power, the recent invasion of Ukraine will have far-reaching consequences for China-Europe rail freight.

The Ukrainian President Zelensky claimed that Ukraine could function as the BRI’s gateway to Europe. Therefore, we cannot ignore China’s huge stake in the recent tensions over Ukraine, nor can we ignore NATO’s underlying ambition to check China’s rise in the region by limiting the sale of Ukrainian assets to China and doing everything in its capacity to thwart The Modern Silk Road.

As sanctions push Russia towards consolidating bilateral ties with China and fully integrating with the BRI, a Pan-Eurasian trading bloc may be the realignment which forces a shared governance of the global commons and a reset to the age of US exceptionalism.

7. With speculation mounting over the war’s long term impact on bilateral trade flows between China and Europe, the Russia-Ukraine conflict will catapult Israel – a leading advocate of the Great Reset – to even greater international prominence. 

Israel is a highly attractive BRI market for China and the CCP is acutely aware of Israel’s importance as a strategic outpost connecting the Indian Ocean and the Mediterranean Sea through the Gulf of Suez.

Furthermore, the Chinese government has for many years acknowledged the primacy of Israel as a global technology hub and capitalised on Israel’s innovation capabilities to help meet its own strategic challenges.

Therefore, Naftali Bennet’s mediation between Moscow and Kiev is likely to factor the instrumental role of the Belt and Road Initiative (BRI) in expanding both China and Israel’s regional and global strategic footprint.

Israel’s status as among the leading tech hubs of the future and gateway connecting Europe and the Middle East is inextricably tied to the web of physical infrastructures, such as roads, railways, ports and energy pipelines which China has been building over the past decade.

Already a powerhouse in auto-technologies, robotics and cybersecurity, Israel aspires to be the central nation in the millennial Kingdom and the country’s tech startups are predicted to play a key role in the fourth industrial revolution.

Strengthening its evolving relationship with China amid the Russia-Ukraine crisis could help propel Israel into a regional hegemon par excellence with a large share of centralised economic and technological power converging in Jerusalem.

As Israel embarks on efforts to diversify its export markets and investments away from the United States, it begs an important question.

Is Israel in the formative stages of outsourcing its security interests away from the US and hedging its bets on the Sino-Russia axis?

8. It is now common knowledge that Digital IDs are a central plank in the World Economic Forum’s Great Reset agenda and are to be streamlined across industries, supply chains and markets as a way of advancing the UN 2030 SDGs and delivering individualised and integrated services in future smart cities.

Many have cottoned on to how such a platform can be used to usher in a global system of technocratic population control and compliance by incorporating humanity into a new corporate value chain where citizens are mined as data commodities for ESG investors and human capital bond markets and assigned a social and climate score based on how well they measure up against the UN SDGs.

This seamless verification of people and connected devices in smart environments can only take place once our biometrics, health records, finances, education transcripts, consumer habits, carbon footprint and the entire sum of human experiences is stored on an interoperable database to determine our conformity with the UN SDGs, thus forcing a monumental change to our social contract.

Vaccine passports were initially touted by public-private partnerships as an entry point for Digital IDs. Now that such a logic has run its course, how might the present geopolitical tensions contribute to scaling what is the key node in a new digital ecosystem?

Ukraine has traditionally been called Europe’s breadbasket and alongside Russia, both nations are major global suppliers of staple grains. Therefore, the war has all the makings of a black swan for commodities and inflation.

With an economy teetering on the brink of collapse due to a global supply crunch, I believe the resulting economic tremors will trigger wartime emergencies across the world and the public will be told to brace themselves for rationing.

Once this takes place, the multilateral adoption of Digital IDs which interface with Central Bank Digital Currencies can be touted as the solution to efficiently manage and distribute household rations under an unprecedented state of emergency and exception.

The Bank of England has already floated the prospect of programmable cash which can only be spent on essentials or goods which an employer or government deem sensible.

Once the issuer is granted control over how it is spent by the recipient, it will become nigh impossible to function adequately without a Digital ID, which will be required to receive food parcels and obtain a basic means of subsistence. Think UBI (Universal Basic Income).

If food inflation continues on an upward trajectory with no signs of abating, governments may institute price controls in the form of rationing and ration entries could be logged on blockchain ledgers on the Digital ID to track our carbon footprint and consumptive habits during a national emergency.

9. Europe is directly in the line of fire once a hybrid war between NATO and the Sino-Russia axis is underway.

It would be remiss to ignore the clear and present danger posed by a cyber attack on banks and critical infrastructure or even a tentative and tactical nuclear exchange with intercontinental ballistic missiles (ICBMs).

I can’t see how any warring party will not be limited by the doctrine of mutually assured destruction so a thermonuclear fallout is unlikely.

However, the use of remote access technologies to erase system memory from the SWIFT banking apparatus or Cross-Border Interbank Payment System can potentially render much of the international economy non-operational and send the dollar into a tailspin.

If an event of such cataclysmic proportions was to occur, it will undoubtedly lead to increasing demands to overhaul cyber security.

The fallout from such an event could very well establish a new global security protocol according to which citizens must possess a Digital ID as a necessary national security measure.

One can imagine how accessing the internet or public services in the aftermath of a nationwide cyberattack may require citizens to use a Digital ID to authenticate that their online activities and transactions are from a legitimate and non-malicious source.

There are few coincidences in politics.

10. The economic implications of this war will be so disastrous that governments and the public sector will require a significant injection of private capital to address the financing shortfall. 

This will effectively render the traditional separation of powers between central banking institutions and governments obsolete, as the former will be positioned to disproportionately influence the fiscal trajectory of nation states, whose sovereignty will be hollowed out by the wholesale capture of governments by the central banks and hedge funds.

Therefore, the nation-state model is gradually being upended by a global technocracy, consisting of an unelected consortium of leaders of industry, central banking oligarchs and private financial institutions, most of which are predominantly non-state corporate actors attempting to restructure global governance and enlist themselves in the global decision-making process.

Therefore, the future of international relations and the social, economic and political transformation which the world is presently undergoing in light of the pandemic and Russia-Ukraine conflict will not be decided through multilateralism and elected representatives of sovereign states.

Rather, it will be decided through a network of multi-stakeholder partnerships which are motivated by the politics of expediency and not accountable to any electorate or beholden to any state and for whom concepts like sovereignty and international law are meaningless.

Bundeswehra miała oddać szrot z NRD na Ukrainę, ale i tak się z tego nie wywiązała

Ukraina otrzymała z Niemiec tylko część z obiecanych pocisków przeciwlotniczych Strieła; dostarczono jedynie 500 sztuk – pisze „Welt am Sonntag”, powołując się na ukraińskie źródła rządowe. Na początku marca rząd RFN obiecał dostawę 2700 takich pocisków.

Niemcy_Bundeswehra_wojsko_armia_trans
https://nczas.com/2022/03/18/bundeswehra-miala-oddac-szrot-na-ukraine-ale-i-tak-sie-z-tego-nie-wywiazala/

Według ukraińskich kręgów rządowych nie planuje się kolejnych dostaw pocisków Strieła. Zapytane o to ministerstwo obrony Niemiec potwierdziło jedynie, że dostawy na Ukrainę „zostały zrealizowane”.

Wiadomo, że około 700 pocisków Strieła, które pochodzą jeszcze z zapasów armii NRD, wykazuje uszkodzenia wynikające ze starości. Bundeswehra wycofała ten system broni z użycia już wiele lat temu – pisze „Welt”.

Na lotnisku w Pyrzowicach powstanie hub humanitarny ONZ. A ludziki dyskutują..

Przedstawiciele Organizacji Narodów Zjednoczonych wizytowali trzy lotniska na południu Polski. Ostatecznie wybrali Katowice Airport, gdzie z całego świata będzie trafiała pomoc humanitarna dla Ukrainy.

https://www.wykop.pl/link/6570809/na-lotnisku-w-pyrzowicach-powstanie-hub-humanitarny-onz-co-to-oznacza/

—————————-

ObserwatorZamieszania

@fujiyama: Tam pewnie spadną pierwsze ruskie rakiety, gdy się misio wkurzy za dostawy broni. Broń jest priorytetowa więc ląduje bliżej granicy.

@dedik:
Nowa płyta, Katowice mają zapas logistyczny który aktualnie nie jest wykorzystywany i jest to duży port Cargo.

masz_fajne_donice @dedik: Oznacza że przez Katowice przez tydzień przejdzie więcej broni niż przez ostatnie 50 lat.

vash78 @masz_fajne_donice: Broń przechodzi przez Rzeszów, który obecnie jest najlepiej strzeżonym lotniskiem w tej części Europy. Katowice będę odbierać pomoc dla cywili.

vash78 @barman84: To nie jest jakaś tajemnica wojskowa, bo o tym media trąbią. Jak podaje portal onet.pl Prezes Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej uważa, ze najważniejsze miejsce w tej części Europy to w tej chwili lotnisko Rzeszów-Jasionka. Nie ma wątpliwości, że m.in. za pośrednictwem tego portu lotniczego odbywa się przerzut zachodniej pomocy dla Ukrainy. Rzeszów jest więc oczkiem w głowie NATO i solą w oku Rosjan. Dlatego nad tym rejonem został rozciągnięty wojskowy parasol ochronny.

GRU, DUGIN, Konspirologia, Eurazja =>Azjopa. „Francuzy” i ich cele.

ROZDZIAŁ III ALEKSANDER DUGIN I ROSYJSKA MASONERIA RYTU FRANCUSKIEGO.

Z książki: Stanisław Krajski Wojna masonów na Ukrainie. Reperkusje dla Polski.

[wydana w 2014 !!] Wydawnictwo św. Tomasza z Akwinu

02-764 Warszawa ul. Egejska 5/24 tel. 22 651 88 17; 601 519 847

e-mail: savoir@savoir-vivre.com.pl www.krajski.com.pl

————————————

Kim jest Aleksandr Dugin? Pisałem o nim Sporo w „Masonerii polskiej 2012”. Warto to tutaj przypomnieć:

DROGI ABSOLUTU”

To rosyjski intelektualista umieszczany na trzydziestej szóstej pozycji na liście osób posiadających wpływ na sposób myślenia w Rosji. ]ego notę biograficzną znajdującą się W rosyjskiej Wikipedii zaczyna informacja, ze jest synem generała GRU (to jakoś bardzo rosyjskie; w Polsce i W Europie biografię zaczyna się od daty urodzenia). Swoja intelektualna, publiczną aktywność rozpoczął on w 1991 r. wydając pracę pod znamiennym tytułem „Drogi absolutu”. Tytuły jego pozostałych głównych prac też są znamienne: „Misteria Eurazji”, „Teoria hiperborejska” (hiperboreje to północny lud W mitologii greckiej, który cieszył się „ciągłym i idealnym szczęściem oraz wieczną młodością”; „Hiperborejczyk jest sprawcą, podmiotem działającym, bojownikiem walczącym w porządku materialnym, ziemskim o realizację porządku zupełnie innego, wyższego rzędu”; pojęcie to używane jest przez tzw. nową prawicę, ale również przez neopogaństwo i masonerię), „Konserwatywna rewolucja”, „Templariusze proletariatu” .

Przed 1989 r. Dugin był zwolennikiem filozofii Nietschego i myślicieli reprezentujących neopogaństwo i okultyzm, takich jak Iulius Evola, Rene Guenon, Hermann Wirth. Potem ewoluował w kierunku doktryny Eurazji”. W 1999 r. rozpoczął wykłady W Akademii Wojskowej Sztabu Generalnego Federacji Rosyjskiej. jego książka pt. „Podstawy geopolityki. Geopolityczna przyszłość Rosji” (1997) „została zalecona jako podręcznik dla studentów w rosyjskich akademiach wojskowych i dyplomatycznych”.

Dugin „utrzymuje bliskie kontakty z oficerami Sztabu Generalnego m.in. generałami Iminowem i Piszczewem oraz ze środowiskiem miesięcznika Orientir wydawanego przez Ministerstwo Obrony Rosji”. Z rosyjskiej Wikipedii dowiadujemy się, że: „Od czasu objęcia władzy przez Władimira Putina rozpoczął się nowy okres działalności politycznej Aleksandra Dugina od radykalnej opozycji, przeniósł się na stanowisko lojalności wobec reżimu”.

Dugin związany jest, jak widać, przede wszystkim z wojskiem i wyraźnie reprezentuje opcję GRU i, jak wszystko wskazuje, pozostaje w ścisłych kontaktach z jego dowództwem. Najważniejszą praca Dugina jest, z naszego punktu widzenia książka pt. „Konspirologia”. Można ją znaleźć w Internecie (w oryginale) pod adresem: http://arctogaia.com/public/consp/conspl.htm

Masońska DOKTRYNA PREZENTOWANA PRZEZ DUGINA.

Dugin twierdzi w „Konspirologii”, że historia świata jest ciągiem, przede wszystkim masońskich, spisków. Te spiski mogą być dobre i złe. Wiele dobrych spisków jest efektem „działalności tajnych organizacji okultystycznych”. Jedna z nich kryje się w GRU od początku jej istnienia. GRU zawsze była bowiem przeniknięta przez Tajny Zakon Eurazji i konsekwentnie zmierzała do realizacji idei Eurazji.

Dugin tę ideę reprezentuje. Chodzi o to, by wytworzyć Eurazję jednolite duchowo i kulturowo pogańskie państwo obejmujące Rosję, Chiny, wszystkie narody zamieszkujące na zachód od Uralu,. w tym narody słowiańskie i Turcję. Ta koncepcja zgadza się z przyjmowana przez masonów wszelkich obediencji koncepcja powstania państwa światowego które byłoby federacją pięciu „związków narodów”: związku narodów brytyjskich, związku narodów panamerykańskich, związku narodów paneuroazjatyckich i związku narodów paneuroafrykańskich i związku narodów panazjatyckich”.

Na ten temat pisałem trochę w swojej „Masonerii 1999”.

Dugin nieco jednak modyfikuje tę wizję. Stwierdza bowiem, że to Amerykanie chcą stanąć na czele państwa światowego i niszczą w tym celu świat przez globalizację i że trzeba z nimi walczyć tak, by to Rosja stała się liderem w tym Związku Wszechświatowym. Najbliższym sojusznikiem Rosji spoza Eurazji, mogą być tylko Niemcy.

Dugin dużo miejsca w swej pracy poświęca GRU starając się wykazać, że tylko GRU było wierne tej koncepcji i że jest to jedyna organizacja, która może ten proces przeprowadzić. Warto przy okazji wspomnieć o innych książkach Dugina, które również dostępne są w Internecie. I tak np. książka „Spisek” („Conspiracy”) poświęcona jest prawie w całości masonerii światowej. Dugin omawiając poszczególne organizacje i instytucje masońskie, takie np. jak Komisja Trójstronna stwierdza, że przeciwni masonerii mogą być tylko ci, którzy wierzą w Chrystusa.

W taki oto sposób omawia koncepcję Dugina jeden z komentatorów politycznych portalu „Salon 24”: „Artykułowana była (koncepcja tzw. Związku Europejskiego), m.in. przez Michaiła Gorbaczowa, a obecnie min przez Siergieja Karaganowa i Aleksandra Dugina z przyklaśnięciem wielu członków establishmentów państw zachodnich. Ma ona za cel pierwszorzędny integrację całego kontynentu Eurazji przez Blok Kontynentalny (opartego o oś Moskwa-Pekin, przy czym strefą wpływów ZSRS/Rosji Sowieckiej jest w tym planie właśnie Europa).

Koncepcja Europejskiego Wspólnego Domu, jest częścią globalistycznych ambicji elit Rosji Sowieckiej i ChRL, z czym te zresztą się nie kryją i wielokrotnie oznajmiają, ustami swoich przedstawicieli takich, jak wspomniani Karaganow i Dugin.

Koncepcja Dugina zakłada nowy porządek światowy oparty o podział na wielkie przestrzenie, gdzie jedną z dopuszczalnych opcji jest eurazjatycka wielka przestrzeń rozciągająca się od Atlantyku po Pacyfik. Inspiratorem tego nowego porządku światowego mają być oczywiście Moskwa i Pekin, zarządzające międzynarodową walkę z globalizmem, którego centralą są w optyce sowieckiego geostratega – Stany Zjednoczone.

Najciekawsze zostawiłem na koniec.

Są to wypowiedzi Dugina, dotyczące Polski, które pojawiły się w wywiadzie udzielonym przez niego Grzegorzowi Górnemu z „Frondy”. Można by założyć, że przedstawione jest w nich stanowisko wobec Polski masonerii ukrytej W GRU.

Grzegorz Górny zadaje Duginowi następujące pytanie:

„Czy są W polskiej tradycji jakieś pierwiastki, które wydają się Panu pociągające?”. A oto odpowiedź Dugina: „Stanowczo bliższe są mi słowiańsko-eurazjatyckie źródła polskości ich element etniczny, a nawet pogański. Pociągają mnie pewne pierwiastki wschodnie czy też orientalne, kultura mniejszości. Myślę, że to, co najlepsze w polskiej historii, to tradycja żydowska w małych miasteczkach wschodniej Polski. Właściwie interesuje mnie w Polsce wszystko, co było antykatolickie: polska masoneria i okultyści, Jan Potocki i Hoene-Wroński, Mienżyński (zastępca szefa Czeka Feliksa Dzierżyńskiego) i Dzierżyński… Oni wszyscy wybrali drogę eurazjatycką”.

Górny zadaje też pytanie: „Słowem, z Pana punktu widzenia korzystne są wszelkie działania antykatolickie w Polsce ”.

Odpowiedź Dugina: „Dokładnie tak. Trzeba rozkładać katolicyzm od środka, wzmacniać polską masonerię, popierać rozkładowe ruchy świeckie, promować chrześcijaństwo heterodoksyjne i antypapieskie. Katolicyzm nie może być wchłonięty przez naszą tradycję, chyba że zostanie głęboko przeorientowany w kierunku nacjonalistycznym i antypapieskim.

Gdyby w Polsce działała loża w rodzaju irlandzkiej Złotej Jutrzenki [Golden Down], której liderzy, np. William Butler Yeats czy Maud Gonne, z jednej strony byli katolikami, z drugiej zaś fanatycznymi okultystami zainspirowanymi kulturą celtycką, to można mieć jakąś nadzieję. Tacy ludzie mogliby rozkładać katolicyzm od wewnątrz i przeorientowywać go w kierunku bardziej heterodoksyjnym, a nawet ezoterycznym.

Moi znajomi w Polsce mówią mi zresztą, że są u was takie grupki, mające związek z telemizmem czy dorobkiem Alistaira Crowleya”?

[Telemizm Crowleya: „Czyń wedle swej woli będzie całym Prawem”.

———————–

Koncepcje wrogów koniecznie musimy studiować, poznać. md]

Say hello to Russian gold and Chinese petroyuan. Where is „frozen” Russian gold?

The Russia-led Eurasia Economic Union and China just agreed to design the mechanism for an independent financial and monetary system that would bypass dollar transactions.

By Pepe Escobar March 15 2022 https://thecradle.co/Article/columns/7975

Russia says half its gold assets were frozen – is this for real or a slick play by Moscow?

https://media.thecradle.co/wp-content/uploads/2022/03/Unknown-3-1.jpeg

Photo Credit: The Cradle

It was a long time coming, but finally some key lineaments of the multipolar world’s new foundations are being revealed.

On Friday, after a videoconference meeting, the Eurasian Economic Union (EAEU) and China agreed to design the mechanism for an independent international monetary and financial system. The EAEU consists of Russia, Kazakhstan, Kyrgyzstan, Belarus and Armenia, is establishing free trade deals with other Eurasian nations, and is progressively interconnecting with the Chinese Belt and Road Initiative (BRI).

For all practical purposes, the idea comes from Sergei Glazyev, Russia’s foremost independent economist, a former adviser to President Vladimir Putin and the Minister for Integration and Macroeconomics of the Eurasia Economic Commission, the regulatory body of the EAEU.

Glazyev’s central role in devising the new Russian and Eurasian economic/financial strategy has been examined here. He saw the western financial squeeze on Moscow coming light-years before others.

Quite diplomatically, Glazyev attributed the fruition of the idea to “the common challenges and risks associated with the global economic slowdown and restrictive measures against the EAEU states and China.”

Translation: as China is as much a Eurasian power as Russia, and they need to coordinate their strategies to bypass the US unipolar system.

The Eurasian system will be based on “a new international currency,” most probably with the yuan as reference, calculated as an index of the national currencies of the participating countries, as well as commodity prices. The first draft will be already discussed by the end of the month.

The Eurasian system is bound to become a serious alternative to the US dollar, as the EAEU may attract not only nations that have joined BRI (Kazakhstan, for instance, is a member of both) but also the leading players in the Shanghai Cooperation Organization (SCO) as well as ASEAN. West Asian actors – Iran, Iraq, Syria, Lebanon – will be inevitably interested.

In the medium to long term, the spread of the new system will translate into the weakening of the Bretton Woods system, which even serious US market players/strategists admit is rotten from the inside. The US dollar and imperial hegemony are facing stormy seas.

Show me that frozen gold

Meanwhile, Russia has a serious problem to tackle. This past weekend, Finance Minister Anton Siluanov confirmed that half of Russia’s gold and foreign reserves have been frozen by unilateral sanctions. It boggles the mind that Russian financial experts have placed a great deal of the nation’s wealth where it can be easily accessed – and even confiscated – by the ‘Empire of Lies’ (copyright Putin).

At first, it was not exactly clear what Siluanov had meant. How could the Central Bank’s Elvira Nabiulina and her team let half of foreign reserves and even gold be stored in Western banks and/or vaults? Or is this some sneaky diversionist tactic by Siluanov?

No one is better equipped to answer these questions than the inestimable Michael Hudson, author of the recent revised edition of Super Imperialism: The Economic Strategy of the American Empire.

Hudson was quite frank: “When I first heard the word ‘frozen,’ I thought that this meant that Russia was not going to expend its precious gold reserves on supporting the ruble, trying to fight against a Soros-style raid from the west. But now the word ‘frozen’ seems to have meant that Russia had sent it abroad, outside of its control.”

“It looks like at least as of last June, all Russian gold was kept in Russia itself. At the same time, it would have been natural to have kept securities and bank deposits in the United States and Britain, because that is where most intervention in world foreign exchange markets occurs,” Hudson added.

Essentially, it’s all still up in the air: “My first reading assumed that Russia must be doing something smart. If it was smart to move gold abroad, perhaps it was doing what other central banks do: ‘lend” it to speculators, for an interest payment or fee. Until Russia tells the world where its gold was put, and why, we can’t fathom it. Was it in the Bank of England – even after England confiscated Venezuela’s gold? Was it in the New York Fed – even after the Fed confiscated Afghanistan’s reserves?”

So far, there has been no extra clarification either from Siluanov or Nabiulina. Scenarios swirl about a string of deportations to northern  Siberia for national treason. Hudson adds important elements to the puzzle:

“If [the reserves] are frozen, why is Russia paying interest on its foreign debt falling due? It can direct the “freezer’ to pay, to shift the blame for default. It can talk about Chase Manhattan’s freezing of Iran’s bank account from which Iran sought to pay interest on its dollar-denominated debt. It can insist that any payments by NATO countries be settled in advance by physical gold. Or it can land paratroopers on the Bank of England, and recover gold – sort of like Goldfinger at Fort Knox. What is important is for Russia to explain what happened and how it was attacked, as a warning to other countries.”

As a clincher, Hudson could not but wink at Glazyev: “Maybe Russia should appoint a non-pro-westerner at the Central Bank.”

The petrodollar game-changer

It’s tempting to read into Russian Foreign Minister Sergey Lavrov’s words at the diplomatic summit in Antalya last Thursday as a veiled admission that Moscow may not have been totally prepared for the heavy financial artillery deployed by the Americans:

“We will solve the problem – and the solution will be to no longer depend on our western partners, be it governments or companies that are acting as tools of western political aggression against Russia instead of pursuing the interests of their businesses. We will make sure that we never again find ourselves in a similar situation and that neither some Uncle Sam nor anybody else can make decisions aimed at destroying our economy. We will find a way to eliminate this dependence. We should have done it long ago.”

So, ‘long ago’ starts now. And one of its planks will be the Eurasian financial system. Meanwhile, ‘the market’ (as in, the American speculative casino) has ‘judged’ (according to its self-made oracles) that Russian gold reserves – the ones that stayed in Russia – cannot support the ruble.

That’s not the issue – on several levels. The self-made oracles, brainwashed for decades, believe that the Hegemon dictates what ‘the market’ does. That’s mere propaganda. The crucial fact is that in the new, emerging paradigm, NATO nations amount to at best 15 percent of the world’s population. Russia won’t be forced to practice autarky because it does not need to: most of the world – as we’ve seen represented in the hefty non-sanctioning nation list – is ready to do business with Moscow.

Iran has shown how to do it. Persian Gulf traders confirmed to The Cradle that Iran is selling no less than 3 million barrels of oil a day even now, with no signed JCPOA (Joint Comprehensive Plan of Action agreement, currently under negotiation in Vienna). Oil is re-labeled, smuggled, and transferred from tankers in the dead of night.

Another example: the Indian Oil Corporation (IOC), a huge refiner, just bought 3 million barrels of Russian Urals from trader Vitol for delivery in May. There are no sanctions on Russian oil – at least not yet.

Washington’s reductionist, Mackinderesque plan is to manipulate Ukraine as a disposable pawn to go scorched-earth on Russia, and then hit China. Essentially, divide-and-rule to smash not only one but two peer competitors in Eurasia who are advancing in lockstep as comprehensive strategic partners.

As Hudson sees it: “China is in the cross-hairs, and what happened to Russia is a dress rehearsal for what can happen to China. Best to break sooner than later under these conditions. Because the leverage is highest now.”

All the blather about “crashing Russian markets,” ending foreign investment, destroying the ruble, a “full trade embargo,” expelling Russia from “the community of nations,” and so forth – that’s for the zombified galleries. Iran has been dealing with the same thing for four decades, and survived.

Historical poetic justice, as Lavrov intimated, now happens to rule that Russia and Iran are about to sign a very important agreement, which may likely be an equivalent of the Iran-China strategic partnership. The three main nodes of Eurasia integration are perfecting their interaction on the go, and sooner rather than later, may be utilizing a new, independent monetary and financial system.

But there’s more poetic justice on the way, revolving around the ultimate game-changer. And it came much sooner than we all thought.

Saudi Arabia is considering accepting Chinese yuan – and not US dollars – for selling oil to China. Translation: Beijing told Riyadh this is the new groove. The end of the petrodollar is at hand – and that is the certified nail in the coffin of the indispensable Hegemon.

Meanwhile, there’s a mystery to be solved: where is that frozen Russian gold?

The views expressed in this article do not necessarily reflect those of The Cradle.

ŚWIATOWE FORUM EKONOMICZNE OBIECUJE UMIEŚCIĆ WAS W „OBOZACH REEDUKACYJNYCH” W CHIŃSKIM STYLU, JEŚLI SPRZECIWICIE SIĘ „WIELKIEMU RESETOWI”.Czyli ‘schwabiątka’ rozrabiają

AlterCabrio https://www.ekspedyt.org/2022/03/16/obozy-reedukacyjne-czyli-schwabiatka-juz-rozrabiaja/

Wygląda na to, że na całym świecie Schwab ma swoich sługusów [minions], którzy w tym samym czasie realizują różne plany. I jak można się było spodziewać, wszystko to kręci się wokół jego drogocennego Wielkiego Resetu.

−∗−

W menu na dziś danie młodzieżowe. A konkretnie mowa o narybku Klausa Schwaba, zgromadzonym pod wspólnym szyldem Young Global Leaders. W poniższym materiale kilka próbek ich wystąpień oraz zapowiedzi tego, co jest przewidziane w przypadku, gdyby Wielki Reset nie przypadł nam do gustu…

Zapraszam do lektury.

___________***___________

==================

Światowe Forum Ekonomiczne obiecuje umieścić was w „obozach reedukacyjnych” w chińskim stylu, jeśli sprzeciwicie się „Wielkiemu Resetowi”

Każdy, kto sprzeciwi się programowi „Wielkiego Resetu” Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), zostanie wysłany do „obozów reedukacyjnych” w stylu chińskim, zgodnie z obietnicą WEF.

Według Wang Guana, młodego światowego lidera WEF, ci, którzy sprzeciwiają się „Wielkiemu Resetowi” Klausa Schwaba, powinni zostać uwięzieni w komunistycznych „obozach reedukacyjnych” w stylu chińskim, dopóki nie przestaną akceptować wolności, nacjonalizmu i prawa do noszenia broni.

Wang jest obecnie głównym dziennikarzem politycznym, wysłannikiem chińskich państwowych mediów w Stanach Zjednoczonych, które rozpowszechniają chińską propagandę.

W National Pulse, Natalie Winters powiedziała: „WEF stał się znany z zaangażowania globalistów na całym świecie, w tym między innymi z forsowania „Wielkiego Resetu” w otoczeniu COVID-19”.

W swej istocie, grupa dąży do zniesienia własności nieruchomości, ujmując ten cel w kontrowersyjne zdanie «nie będziesz mieć nic i będziesz szczęśliwy»”.

Truthbasedmedia.com donosi: Ten sam serwis medialny, w którym Schwab zainstalował Wanga w celu prania mózgów Amerykanom, również broni dokonanego przez Chińską Partię Komunistyczną (KPCh) ludobójstwa na ujgurskich muzułmanach.

===================

KPCh wypuszcza filmy propagandowe promujące obozy koncentracyjne jako miejsca nauki cennych umiejętności życiowych

W krótkim filmie, nakręconym w celu promowania obozów reedukacyjnych, Wang wyjaśnił jak, jego zdaniem, ​​warunki życia ujgurskich muzułmanów to „sukces” i że służy to celom KPCh, jakim jest czystka etniczna w Chinach.

Pięćdziesiąt cztery kraje, przeważnie z większością muzułmańską, broniły wysiłków Chin na rzecz przeciwdziałania ekstremizmowi w Sinciangu, chwaląc Chiny za ich politykę rozwoju oraz za „opiekę nad muzułmańskimi obywatelami” – powiedział Wang w nagraniu wideo, dodając „i prawdopodobnie mają rację”.

To samo cechowało również osoby, które przeżyły te obozy reedukacyjne, chwaląc później chińskich przywódców za rzekome nauczenie ich takich umiejętności życiowych by odnieść sukces.

Poznaliśmy 33-letniego artystę Abulizikari Aobuli, który doskonalił swoje umiejętności malarskie w ośrodku reedukacyjnym, a teraz pracuje w galerii” – mówił Wang w filmie.

Dowiedzieliśmy się co słychać u 30-letniego Yuregula Yusana, który pracuje w branży hotelarskiej. Odszukaliśmy 26-letnią Rukiyę Yakup, która poprawiła swój mandaryński i teraz pracuje jako agent nieruchomości. Poznaliśmy również 23-letniego Halinura, który teraz jest kasjerem w restauracji”.

Jakie to słodkie: najwyraźniej obozy koncentracyjne KPCh są po prostu źle pojmowanymi uczelniami technicznymi.

Według lokalnych urzędników zdecydowana większość uczestników zdobyła jedną lub dwie umiejętności, ukończyła szkolenie i wróciła do domu” – powiedział Wang w innym powiązanym filmie, który został opublikowany przez China Global Television Network (CGTN).

Dwudziestosześcioletnia Rukiya Yakup spędziła 10 miesięcy w centrum edukacyjnym. Tam doskonaliła swoje umiejętności mandaryńskie i uczyła się sprzedaży. Teraz jest agentką obrotu nieruchomościami, zarabiającą ponad 8000 juanów, czyli ponad 1100 dolarów miesięcznie, znacznie powyżej lokalnej średniej dochodu”.

26-latka została następnie pokazana na ekranie, twierdząc, że czuje się „szczęśliwsza” teraz, gdy przeszła już obóz reedukacyjny w Chinach. Powiedziała również, że jest szczęśliwa, że nauczyła się mandaryńskiego, ponieważ może teraz „przyjmować zarówno ludzi Han, jak i Ujgurów”.

Moje dochody są znaczne” – dodała.

Innym młodym światowym liderem WEF, który publicznie promuje tę agendę, jest „dziennikarka” Daria Kaleniuk. Jak donosił o niej Puls, Kaleniuk skonfrontowała się z premierem Wielkiej Brytanii Borisem Johnsonem i zażądała przystąpienia NATO do wojny na Ukrainie.

Wygląda na to, że na całym świecie Schwab ma swoich sługusów [minions], którzy w tym samym czasie realizują różne plany. I jak można się było spodziewać, wszystko to kręci się wokół jego drogocennego Wielkiego Resetu.

_____________

World Economic Forum Vows To Put You In To China-Style ‘Reeducation Camps’ If You Oppose The ‘Great Reset’, En-Volve, 2022/03/13

————————————–

Uzupełnienia:

Schwab’o mi albo kto nam to robi
W menu na dziś tekst o pomysłodawcy szalonego i groźnego projektu, zwanego Wielkim Resetem. Temat tej osoby przewijał się na łamach portalu wielokrotnie, ale zawsze jako temat poboczny. Poniżej artykuł […]

_____________

C-19 czyli autostradą do obozu
Świadomość, że rząd ma legalną możliwość, aby w dowolnym momencie pojmać cię i wysłać do jakiegoś nieznanego aresztu bez odpowiedniego procesu, może wzbudzić największy strach wśród obywateli W menu na […]

_____________

Świat według Klausa
Ty i ja nie będziemy jeść robaków. Ty i ja nie będziemy wiecznie nosić masek. Ty i ja nie będziemy odgrywać ról cyborgów. I ty i ja nie będziemy w […]

_____________

Trzech tenorów czyli kto kołysał Klausa
Kiedy Schwab został po raz pierwszy uznany przez Kissingera jako potencjalny przyszły przywódca globalistów, stosunkowo młody wtedy Niemiec miał wkrótce zostać przedstawiony Galbraithowi i Kahnowi. Zbiegło się to z pracą […]

_____________

Great Reset – wygramy teraz albo przegramy na zawsze
Oszustwo z Covid przerażało, demoralizowało i szkoliło naiwniaków i ignorantów oraz zapoczątkowało masę chorób i zgonów wywołanych zastrzykiem. Oszustwa związane ze zmianą klimatu stworzyły populację przepełnioną fałszywym niepokojem. A teraz […]

_____________

‘Build Back Better’ czyli ‘Ordo ex Chao’ na nowo?
Ta „fundamentalna transformacja gospodarcza” zostanie dokonana bez zgody suwerennych państw narodowych, dziejąc się „nawet poza rządami światowych przywódców”. (…) ta transformacja będzie kosztować „biliony, a nie miliardy dolarów” i będzie […]

Rosja Putina czy Maryi? Roberto de Mattei: Putin to fałszywa alternatywa. Prawdziwą jest Fatima

Roberto de Mattei: Putin to fałszywa alternatywa. Prawdziwą jest Fatima

Przesłanie z Fatimy jest kluczem do interpretacji dramatycznych wydarzeń z ostatnich dwóch lat. W szczególności zaś tego, co dzieje się obecnie na Ukrainie.

Zrozumiałe, że to doświadczenie powinno być obce współczesnemu człowiekowi zanurzonemu w relatywizmie. Najbardziej jednak uderza ślepota tak wielu katolików niezdolnych, by wznieść się na poziom, który pozwala pojąć te wydarzenia mające miejsce w dramatycznych godzinach historii. A po pandemii Covid doświadczamy dramatycznej godziny wojny.

Fakty są następujące: 21 lutego 2022 roku Władimir Putin w przemówieniu do narodu ogłosił uznanie niepodległości separatystycznych republik Doniecka i Ługańska, a następnie zlecił, by oddziały weszły w do rejonu Donbasu w celu zapewnienia pokoju. 24 lutego Putin ogłosił w kolejnym przemówieniu, że autoryzował specjalną operację militarną nie tylko w Donbasie, ale także na wschodniej Ukrainie. Rosyjska inwazja na Ukrainę wkrótce okazała się dużo większa i bardziej tragiczna niż tego oczekiwano, wywołując na całym świecie atmosferę głębokiego lęku.

Jak zareagowały Włochy i Zachód w obliczu rosyjskiej agresji wymierzonej w Ukrainę? Z jednej strony był to wybuch uczuć oburzenia i solidarności z narodem ukraińskim. Jednakże z drugiej strony pojawiło się poczucie sympatii do inicjatywy Putina, co spowodowało powstanie frontu, który nazwę kolaboranckim. Określenie kolaboracjonizm wskazuje w języku politycznym na ideologiczne wsparcie dla obcego państwa, które dokonuje inwazji. Termin ten został ukuty w czasie II wojny światowej, by określić współpracę z hitlerowcami na okupowanych przez nich terytoriach.

Kolaboracjonizm nie jest jedynie aktem kolaboracji, lecz ideologią – jednoznacznie lub w pewien sposób domniemaną. To zjawisko wskazuje, że inwazja Rosji na Ukrainę zasługuje na analizę pod względem trzech różnych ekspresji, jakie przybrała do tej pory.

Pierwsze stanowisko należy do tych, którzy mówią lub myślą, że Putin całkowicie nie ma racji, ale że wygrywa i że stawianie mu oporu doprowadzi Europę i Ukrainę do większego zła niż zło inwazji. Na przykład według włoskiego dziennikarza Vittoria Feltriego, Zełeński jest gorszy od Putina, któremu wydał na rzeź swój nieprzygotowany naród. Cytuję: „Ukraiński lider powinien był się poddać i nie stawiać oporu. W rzeczywistości lepiej być pokonanym niż martwym”. Otóż „lepiej być pokonanym niż martwym” to slogan, który zawiera filozofię życia tych, którzy stawiają swój partykularny interes ponad wszelkie inne względy wyższego porządku. Nie ma wartości czy dóbr jakkolwiek wysokich, dla których warto się poświęcić i umrzeć.

Jeśliby preferować rosyjską inwazję nad oporem, to oznacza, że życie – życie materialne – tak spokojne i długie, jak to możliwe, jest najwyższym i podstawowym dobrem. Jest to filozofia życia pacyfisty, który w latach 90. XX wieku, kiedy sowieci instalowali swoje pociski SS przeciwko Europie, sprzeciwiał się pociskom NATO sloganem: „Lepiej być czerwonym niż martwym”. To filozofia życia tych, którzy w 1939 roku zastanawiali się, czy słuszne było umierać za Gdańsk, według sloganu zainicjowanego przez socjalistycznego deputowanego Marcela Déata. Argumentowano, że nie było warto ryzykować wojny dla obrony miasta Gdańska, którego podbiciem ambicja Hitlera prawdopodobnie byłaby zaspokojona. A socjalista Déat będzie znany z założenia partii z inspiracji narodowo-socjalistycznych reprezentując typowy przykład kolaboracjonizmu.

Jeśli jest to stanowisko, które zająć trzeba w obliczu agresora, to żądania Putina należy zaspokoić, by uniknąć śmierci i cierpienia ludzi. Nawet jeśli po Ukrainie miałby najechać kraje bałtyckie, a stosując szantaż nuklearny również Europę Zachodnią. Taka jest ta logika. Ukraińscy mężczyźni, którzy nie opuszczają swojego kraju albo wracają, by walczyć po zapewnieniu bezpieczeństwa swoich rodzin na Zachodzie – porzuceni przez relatywistyczną i bezwzględną Europę – wyrażają swoim wyborem przeciwną filozofię życia. To filozofia ludzi gotowych by poświęcić własne życie dla swojej wiary, z miłości do wolności i niepodległości swojej ojczyzny, z miłości do honoru i osobistej godności. Prawdziwy postęp, prawdziwy rozwój życia narodów jest silnie związany z tym duchem poświęcenia. To tutaj rodzą się uosobienia świętości i heroizmu.

Drugie stanowisko kolaboracjonizmu można sformułować następująco: Putin nie ma racji, ale nie dotyczy to tylko jego. Albo – co sprowadza się do tego samego – Putin także ma swoje powody. Jakie są te powody? Na przykład fakt, że po upadku Muru Berlińskiego Zachód rzekomo upokorzył Rosję otaczając jej terytorium oddziałami NATO. Wydaje się to być rozsądny argument. Jednak, jeśli chcemy być całkowicie rozsądni, musimy pamiętać, że NATO zrodziło się jako system obrony przeciwko wojskom Paktu Warszawskiego; że Rosja nie wygrała, ale przegrała zimną wojnę i że zimna wojna pomiędzy dwiema superpotęgami wynikła z niefortunnego pokojowego Traktatu Jałtańskiego z lutego 1945 roku. Wówczas za zgodą zachodnich rządów Europę podzielono na dwie strefy wpływów. A komunizm sowiecki stał się absolutnym panem Europy Wschodniej.

Pokój jałtański, który redefiniował granice Europy po II wojnie światowej, był z kolei owocem Traktatu Wersalskiego, który obarczył Niemcy całkowitą odpowiedzialnością za I wojnę światową. Narzucił też ciężkie sankcje na Niemcy i przekazał Polsce korytarz gdański. Czy powinniśmy powiedzieć, że Hitler miał swoje powody najechać Polskę, ponieważ miasto Gdańsk nie było mniej niemieckie niż Donbas rosyjski? Jakiekolwiek były jego powody, Hitler miał plan, który był równie ekspansyjny, jak plan Putina. A dzisiejszy historyk, tak jak wczorajszy polityk, nie zgadza się z Nevillem Chamberlainem, który 30 września 1938 r. wrócił triumfalnie z Monachium z kruchym pokojem w ręku. Ale zgadzamy się z Winstonem Churchillem, który powiedział: Otrzymaliście wybór pomiędzy wojną a hańbą, my wybraliśmy hańbę a i tak będziemy mieli wojnę.

Być może po to, by uniknąć tego łatwego zastrzeżenia, kolaboracjonizm popada w trzecią formułę, bardziej spójną, ale jednocześnie bardziej zaskakującą niż pierwsze dwie. Przedstawiając prosto: wojna Putina jest wojną sprawiedliwą, a jeśli jest to wojna sprawiedliwa, opór ukraińskiego narodu jest niesprawiedliwy, a zachodnie sankcje na Rosję są niesprawiedliwe, ponieważ sankcje stosuje się wobec tych, którzy nie mają racji. A nie wobec tych, którzy mają rację.

A dlaczego Putin miałby mieć rację, dlaczego jego wojna miałaby być sprawiedliwa? Nie tylko dlatego, że broni interesów narodowych swojego kraju zawstydzonego przez Zachód, jak mówią, ale ponieważ jego wojna ma wymiar etyczny. Jak Cerkiew prawosławna nas zapewnia słowami moskiewskiego patriarchy Cyryla, Putin walczy przeciwko zdeprawowanemu Zachodowi, który autoryzuje parady dumy gejowskiej. Ponadto sam Putin często przedstawia się jako obrońca rodziny i wartości tradycyjnych porzuconych przez Zachód.

Jednakże w przemówieniu dla Klubu Wałdajskiego 22 października 2021 roku, w którym Putin zaatakował teorię gender i cancel culture, przyznał, że Rosja doświadczyła na długo przed Zachodem moralnej degradacji, którą on teraz potępia. 7 grudnia 1917 roku, kilka tygodni po przejęciu władzy przez bolszewików wprowadzono rozwody w Rosji. A aborcję zalegalizowano w roku 1920. I był to pierwszy raz na świecie, że zrobiono to bez żadnych ograniczeń. I to w Rosji wprowadzono przejście od rewolucji politycznej do rewolucji seksualnej, z np. eksperymentalnym przedszkolem Very Schmidt.

Był to eksperyment stworzony w 1921 r. w centrum Moskwy, gdzie dzieci wprowadzano w przedwczesną seksualność. Hamulce dla aborcji i rewolucji seksualnej wprowadził jednak nie Putin, ale Stalin w 1936 roku. Uświadomił sobie bowiem, że jego polityka siły będzie podminowana przez upadek moralności w Rosji. I Putin kontynuuje w podobnym duchu. Rosja jest dzisiaj krajem charakteryzującym się aborcjami i rozwodami, mając największy wskaźnik rozwodów na świecie. Nawet jeśli zakazuje parad gejowskich.

A jakie są tradycyjne wartości, z których Putin czerpie swą inspirację? Są to wartości moskiewskiego patriarchatu, który dzisiaj polega na Putinie, tak jak wczoraj polegał na Stalinie. Putin z kolei, podobnie jak Stalin, polega na patriarchacie moskiewskim. Patriarchat moskiewski wykorzystuje władzę polityczną, by bronić prymatu prawosławia. A państwo korzysta z Cerkwi, by skonsolidować poczucie tożsamości i patriotyzmu rosyjskiego narodu.

Rosyjska misja imperialna nie koresponduje jedynie z geopolitycznymi ambicjami Putina, ale także z wymogami patriarchy Cyryla, który powierzył Putinowi misję stworzenia euroazjatyckiego III Rzymu na ruinach II katolickiego Rzymu, którego przeznaczeniem jest zniknąć, jak całego Zachodu. Jednak czy katolik może zaakceptować tę perspektywę? To ogromnie godne pożałowania, że katolicki arcybiskup taki jak Carlo Maria Viganò przedstawia wojnę Putina jako wojnę sprawiedliwą w celu pokonania Zachodu.

Otóż Zachód jest pierworodnym synem Kościoła, dzisiaj coraz bardziej oszpeconym przez rewolucję, ale wciąż pierworodnym. Europejczyk, który się tego wypiera pod pretekstem walki z Nowym Ładem Światowym jest jak syn, który wypiera się swojej matki. Ponadto Nowy Ład Światowy jest starą utopią, która została zastąpiona nowym światowym nieładem. Władimir Putin jest jak George Soros agentem światowego nieładu. Putin, jak zauważa międzynarodowy ekspert Bruno Maçães, jest przekonany, że chaos jest fundamentalną energią władzy i że z dobrego powodu może on być uważany za Yaldabaotha, gnostyckiego demiurga, syna chaosu i lidera duchów świata podziemnego. A nowy nieporządek światowy przypomina nam o nieporządku doświadczonym przez zachodnie cesarstwo rzymskie pod wpływem inwazji barbarzyńców. 

Wśród dat, które przeszły do historii, zapisał się 31 grudnia 406 r., kiedy masy ludów germańskich przekroczyły skuty lodem Ren i wtargnęły w granice imperium. Jeden z tych ludów, Wandalowie, wtargnęli do Galii, przeszli Pireneje, przekroczyli Cieśninę Gibraltarską, podzielili prowincje rzymskiej Afryki. Imperium rzymskie było pogrążone w relatywizmie i hedonizmie, tak jak Zachód jest dzisiaj. Jednym z wiodących centrów zepsucia była Kartagina. Stolica rzymskiej Afryki cieszyła się reputacją raju dla homoseksualistów.

Ówczesny chrześcijański autor Salwian z Marsylii pisze, że barbarzyńskie armie potykały się wokół murów Kartaginy, kiedy chrześcijańscy wierni z miasta bawili się w cyrkach i szli do teatrów. Niektórym z nich podcinano gardła poza murami, gdy inni wciąż cudzołożyli w murach – pisze Salwian. Wandalowie zamiast tego, jak ludy germańskie opisane przez Tacyta, żyli w ascezie, niezepsuci przez pokusę publicznych widowisk, nie pobudzani bankietami. Ponieważ, jak pisze Tacyt, nie sprzyjają przywarom, a bycie zepsutym nie jest nazywane modą.

Co powinni byli zrobić chrześcijanie? Otworzyć bramy Wandalom? Kilka kilometrów od Kartaginy w mieście Hippona, gdzie był biskupem, św. Augustyn medytował właśnie nad inwazją barbarzyńców, gdy skomponował swoje arcydzieło „Państwo Boże”. Prefektem rzymskiej Afryki był Bonifacjusz, wierny przyjaciel św. Augustyna, którego Prokopiusz z Cezarei, wraz z Flawiuszem Aecjuszem, nazwał „ostatnim prawdziwym Rzymianinem”.

Biskup Hippony, św. Augustyn, nie wzywał do poddania, ale do stawiania oporu barbarzyńcom. I napisał do Bonifacjusza: „Pokoju nie szuka się, by wywołać wojnę, ale wojnę prowadzi się, by uzyskać pokój. A zatem pielęgnuj ducha pokoju, aby w zwycięstwie móc poprowadzić do dobra pokoju tych, których pokonasz”.

Bonifacjusz zawarował się w Hipponie, oblegany przez Wandalów. A podczas oblężenia, które trwało 14 miesięcy, św. Augustyn zmarł w sierpniu 430 r. w wieku 76 lat. Dopiero, kiedy zamilkł jego głos, Wandalowie zdobyli miasto. Opór Bonifacjusza pozwolił wschodnim wojskom wylądować w Afryce i połączyć swoje siły z siłami Bonifacjusza.

W ciągu tych samych lat inni biskupi zachęcali do oporu przeciwko barbarzyńcom. Św. Nikazy udał się na śmierć w katedrze w Reims. Św. Eksuperiusz, biskup Tuluzy, stawiał opór Wandalom, aż do swojej deportacji. Święty Lupus bronił Troyes, którego był biskupem. Święty Anian, biskup Orleanu, zorganizował obronę swojego miasta przeciwko Hunom, pozwalając rzymskim legionom dopaść Attylę i pokonać go. Katoliccy biskupi nie powiedzieli: Lepsi barbarzyńcy niż śmierć.

Jeśli chcemy pozbyć się wojny, musimy pozbyć się przyczyn wojny. A prawdziwą i głęboką przyczyną wojny, pandemii i kryzysu gospodarczego, który nabiera kształtu na horyzoncie, są grzechy ludzkości, która odwróciła się plecami do Boga i Jego prawa.

Podczas objawień fatimskich w 1917 roku Matka Boża powiedziała, że odejście narodów Europy od Boga prowadzi do Bożej kary w postaci wojny.

Cytuję: „Bóg (…) ukarze świat za jego zbrodnie poprzez wojnę, głód i prześladowania Kościoła i Ojca Świętego. Żeby temu zapobiec, przyjdę, by żądać poświęcenia Rosji mojemu Niepokalanemu Sercu i ofiarowania Komunii świętej w pierwsze soboty na zadośćuczynienie. Jeżeli ludzie me życzenia spełnią, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Sprawiedliwi będą męczeni, Ojciec Święty będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje moje Niepokalane Serce zatriumfuje. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci, a dla świata nastanie okres pokoju”.

Przesłanie z Fatimy nie jest ogólnym zaproszeniem do modlitwy i pokuty. Jest to ponad wszystko obwieszczenie kary i ostatecznego triumfu Bożego miłosierdzia w historii. Są tacy, którzy myślą, że poświęcenia Rosji już dokonał Jan Paweł II. Kiedy w 25 marca 1984 na Placu św. Piotra poświęcił świat Niepokalanemu Sercu Maryi w odniesieniu do narodów, „których poświęcenia i powierzenia przez nas oczekujecie”.

Siostra Łucja początkowo powiedziała, że była niezadowolona z tej konsekracji, w której Rosja nie była wprost wspomniana. Ale później „zmieniła zdanie”, uważając akt Jana Pawła II za ważny [podobno zmuszona do tego „nakazem posłuszeństwa”.. MD] . Opinia siostry Łucji z pewnością jest autorytatywna, ale jest ona w sprzeczności z bardziej autorytatywnymi słowami Matki Bożej, które ta sama siostra Łucja nam przekazuje. 29 sierpnia 1931 r. w rzeczywistości siostra Łucja wysłała biskupowi Leirii straszne proroctwo naszego Pana. Otrzymała bezpośredni przekaz, według którego: „Oni nie chcą usłuchać mojej prośby. Jak król Francji, będą żałować i zrobią to, ale będzie to późno. Rosja już rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania przeciwko Kościołowi, Ojciec Święty wiele wycierpi”.

Cóż, upłynęło 38 lat od 25 marca 1984 roku. Spektakularne rozwiązanie sowieckiego reżymu bez powstania czy wojen w roku 1991 wydaje się być i być może było częściowym wynikiem tego poświęcenia. Jednakże Rosja się nie nawróciła, a komunizm nie umarł. Władimir Putin jest narodowym komunistą, który nie wyparł się błędów komunizmu. A Chiny to oficjalnie kraj komunistyczny, który w marcu 2022 ogłosił, że jego przyjaźń z Rosją jest solidna jak skała. Jednak nawet wśród katolików są ci, którzy uważają Putina za przeszkodę do realizacji Nowego Ładu Światowego, tarczę przeciwko Antychrystowi, którym jest Zachód, którym jest Rzym Piotra.

Mówi się, że wojna jest przedłużeniem stanu pogotowia pandemicznego i to nie może być zbieg okoliczności. Odpowiadamy: To prawda, przyjście wojny tuż po pandemii z jej skutkiem w postaci reżimu sanitarnego nie może być zbiegiem okoliczności. Ponieważ nie ma czegoś takiego, jak zbieg okoliczności. Ale Ten, który trzyma w dłoniach wątki wszechświata, nie jest Wielkim Bratem Orwella, jakimś bogiem wszechwiedzącym i wszechpotężnym, jak zły bóg gnostyków.

To, co rządzi wszechświatem i prowadzi wszystko ku chwale Boga to Boża Opatrzność.

Stąd wynikają kary, które chłoszczą nieskruszoną ludzkość dzisiaj. Epidemie, wojny, a jutro być może globalny kryzys gospodarczy, to wszystko nie jest przygotowaniem na przyjście Antychrysta, ale jest realizacją zlekceważonego proroctwa z Fatimy. Ukraińscy biskupi poprosili papieża Franciszka o poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. Gorliwie przyłączamy się do tego apelu, który nadchodzi z Kijowa. Z bombardowanego Kijowa.

Z Moskwy nie przychodzi światło nadziei. Czy światło mogłoby przyjść z Kijowa? W Fatimie Matka Boża prorokowała nawrócenie Rosji. Ale nawrócenie oznacza powrót do źródeł, a źródła Rosji sięgają wstecz do nawrócenia świętego Włodzimierza, księcia Kijowa [to był zdobywca, wiking. MD] .

Ruś kijowska była jednym z pierwszych narodów, które weszły w świat średniowiecznego chrześcijaństwa przed popadnięciem pod dominację Mongołów, a potem książąt Moskwy, którzy przejęli antyrzymskie dziedzictwo Bizancjum. Część narodu ukraińskiego zachowała katolicką wiarę i wówczas Sobór Florencki w roku 1439, a następnie Unia Brzeska w 1595 r. odnalazły dla nich drogą do Rzymu. Encyklika Orientales omnes ecclesias z 23 grudnia 1945 zachęca Ukraińców do trwania w ich wierności Rzymowi. I stwierdza tutaj: „Wyjawiajcie przebiegłe drogi tych, co obiecują ludziom ziemskie korzyści i większe szczęście w tym życiu, ale niszczą ich dusze. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swoje życie z mego powodu, znajdzie je”.

W V wieku Goci, Wandale i Hunowie najechali imperium rzymskie, by podzielić się jego łupami. Dzisiaj Rosja, Chiny, Turcja, świat arabski chcą przejąć bogate dziedzictwo Zachodu, który uważają, jak powiedziano, za śmiertelnie chory.

Ktoś może powiedzieć: Gdzie jesteś Bonifacjuszu, który broniłeś Afrykę przed Wandalami? Gdzie jesteś Aecjuszu, który pokonałeś Hunów? Gdzie jesteście chrześcijańscy wojownicy, którzy chwyciliście za broń, by bronić świata, który umierał?

Odpowiadamy, że przeciwko atakującym wrogom mamy potężne bronie. Przeciwko bombie nuklearnej grzechu Matka Boża włożyła w ręce papieża poświęcenie Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi. I włożyła w nasze ręce Różaniec oraz nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca. Ale nade wszystko włożyła w nasze serca pragnienie triumfu Niepokalanego Serca nad ruinami reżymu Putina, reżymu chińskiego komunizmu, reżymu islamu i reżymów zepsutego Zachodu. Tylko Ona może tego dokonać. Nas poprosiła o niewzruszoną ufność, że tak się stanie, ponieważ nieomylnie to obiecała. To dlatego nasz opór trwa.

Roberto de Mattei

Tłum. Jan J. Franczak

Artykuł stanowi tłumaczenie spisanego materiału video „Russia’s War and the Message of Fatima” zamieszczonego przez Fondazione Lepanto na platformie YouTube.

Bernard Henry Lévy: Ponadnarodowa „elita” przechadza się po Odessie, ciesząc się wojną. Nadano mu przydomek “Jeźdźca Apokalipsy”.

Date: 15 marzo 2022Author: Uczta Baltazara https://babylonianempire.wordpress.com/2022/03/15/bernard-henry-levy-ponadnarodowa-elita-przechadza-sie-po-odessie-cieszac-sie-wojna/

Marc MacKinnon, dziennikarz holenderskiego dziennika The Globe and Mail, donosi, że Bernard-Henri Lévy spotkał się z ukraińskimi bojownikami w Odessie. Dziennikarz zamieścił zdjęcie “BHL” na swoim koncie na Twitterze.

Immagine

Zauważyli go (również) Serbowie. Zdjęcie szybko obiegło cały świat, oczywiście poza głównymi kanałami informacyjnymi: Bernard Henry Lévy przechadza się obecnie szczęśliwie po Odessie, eskortowany przez ukraińskich goryli.

Ale kim jest Bernard Henry Levy, znany również jako BHL?

https://en.wikipedia.org/wiki/Bernard-Henri_L%C3%A9vy

Jest słynnym francuskim filozofem, inspiratorem prezydentów od Sarkoziego po Macrona, milionerem i miłośnikiem dobrego życia. Przede wszystkim jednak jest on być może najbardziej znanym francuskim członkiem podżegającej do wojen ponadnarodowej elity intelektualnej, która jest przekonana, że jej zadaniem jest zmienianie kształtu świata.

Niektórzy nadali mu przydomek “Jeźdźca Apokalipsy”: za każdym jego pojawieniem się nadciąga wojna lub kolorowa rewolucja.

Zaczął od Serbii w roku 1990, kiedy to w swoich artykułach wzywał kraje NATO do zbombardowania Jugosławii i wspierał bojowników UCK w Kosowie. Levy uznał “interwencję humanitarną” za “optymalne rozwiązanie polityczne” i wezwał do jak najszybszego jej przeprowadzenia.

Operacja się powiodła, więc z radością kontynuował swoją misję podsycania konfliktów. Również w latach 90-tych zalecał, aby kraje zachodnie uznały prezydenta samozwańczej Czeczeńskiej Republiki Iczkerii, Asłana Maschadowa.

W roku 2003 wspierał rewolucję róż w Gruzji. W roku 2008 wezwał do wywarcia polityczno-wojskowego nacisku na Rosję podczas konfliktu w Osetii Południowej.

W roku 2011 Lévy bardzo zainteresował się “arabską wiosną”, do tego stopnia, że nazwano go “duchowym ojcem rewolucji”.

Uważa się, że to on przekonał Nicolasa Sarkozy’ego do podjęcia decyzji o interwencji wojskowej w celu obalenia reżimu Muammara Kaddafiego – wojna ta doprowadziła do zniszczenia Libii. Na zdjęciu, oto on w Trypolisie, podziwiający z satysfakcją rezultaty:

Następnie, w roku 2013, zajął się Syrią, prowadząc kampanię propagandową przeciwko syryjskiemu rządowi i wzywając (ponownie) do inwazji na ten nieszczęsny kraj.

Oczywiście nie mógł też pominąć Euromajdanu: w roku 2014, BHL pojechał do Kijowa, aby “wesprzeć” bohaterskich uczestników zamachu stanu, udzielając wywiadu bezpośrednio na placu.

BHL, uważany przez prasę światową za “ostatniego humanistę”, podjął walkę z maltuzjanami, którzy widzieli w pandemii doskonałą okazję do pozbycia się nadmiaru ludzi, twierdząc, że wirus “doprowadza do szaleństwa”. Ostatni humanista, o gustach retro, może preferować tradycyjną metodę wzajemnej eksterminacji za pomocą łuków i strzał lub pocisków balistycznych.

Widok jego spaceru po Odessie, w całkowitym spokoju, pomimo sytuacji wojennej, z tym jego zawadiackim uśmiechem kota z Cheshire, przyprawił o dreszcze zarówno Ukraińców, jak i Rosjan. On, zwiastun Apokalipsy, jest z pewnością bardziej przerażający niż sankcje.

https://visionetv.it/bernard-henry-levy-lelite-transnazionale-passeggia-per-odessa-godendosi-la-guerra/

Niezwyciężona. Marzenie o polskiej armii. Geopolityka.

[ARTYKUŁ ZOSTAŁ OPUBLKOWANY W 84. NR. MAGAZYNU POLONIA CHRISTIANA. WYDANYM PRZED ZAATAKOWANIEM UKRAINY PRZEZ ROSJĘ. Styczeń-luty 2022]. Silni wspierają tylko silnych. Słaby może się uwiesić u klamki silnego i tak wisieć, jak zapomniany płaszcz w zamkniętej szatni, w nieskończoność, a nic nie wskóra. Choćbyśmy więc sobie wargi starli aż do zębów od całowania klamek możnych tego świata, nic nam to nie pomoże.

https://pch24.pl/niezwyciezona-marzenie-o-polskiej-armii/

A wyobraźmy sobie inną sytuację. Oto w jakimś kraju – ościennym bądź dalszym – dochodzi do jakiegoś antypolskiego ekscesu. Wraz z notą protestacyjną polskiego rządu z pobliskiego lotniska natychmiast podrywa się klucz ciężkich dronów szturmowych, by ostentacyjnie naruszyć przestrzeń powietrzną tegoż kraju, a nasz ambasador akredytowany przy tamtejszym rządzie spieszy z uspokojeniem:

O, sorry, coś się operatorom pomerdało. Dobrze, że któryś jakiegoś guzika nie nacisnął

Z taką Polską wszyscy by się liczyli; taką Polskę wszędzie by pierwsi zapraszali; ku takiej Polsce słaliby wyrazy nieszczerej sympatii; taką Polskę – nawet wbrew sobie – by szanowali.

Kiedy walczą słonie, najbardziej cierpi trawa – głosi stare, afrykańskie przysłowie. Ileż mądrości w tych prostych słowach! – przyznamy nawet bez głębszego zastanowienia. Chwila refleksji jednak pozwoli nam dostrzec w nich to, co na pierwszy rzut oka zupełnie nieoczywiste. Oto spoza narzucającego się wyobraźni siłą rzeczy afrykańskiego entourage’u wyłania się obraz… Polski.

Jesteśmy dziś trawą. Nie zawsze tak było, acz od samego zarania swego tysiącletniego żywota Polska – bądź to jako księstwo czy królestwo, bądź jako rzeczpospolita czy jej trup poćwiartowany – jest przewiewną równiną między morzem a górami. Dopiero jednak ostatnie dwa stulecia uświadomiły ponad wszelką wątpliwość – zarówno nam, Polakom, jak i całemu światu – że nieokiełznanym wichrom historii może być nader łatwo hulać po niej, bezkarnie gnąc, szarpiąc, łamiąc i wyrywając z korzeniami miliony Bogu ducha winnych źdźbeł, których jedyną „przewiną” był fakt wyrośnięcia z ziemi właśnie tutaj…

Ale skoro już Pana Boga przywołaliśmy, to nie omieszkajmy zauważyć, że to z Jego woli wyrastamy tu właśnie, a nie na przykład na zboczach Kaukazu, pod palmami Andaluzji czy pośród gejzerów Islandii. I z Jego to zrządzenia rośniemy bujnie złocistą pszenicą, a nie skąpym porostem czy suchą trzciną. Wypielęgnowany trawnik wspaniale zdobi okolicę, a zadbany łan zboża ją żywi. Polska gleba przez wieki żywiła Europę, a polski krajobraz wywoływał zachwyt w sercach przybyszów ze Wschodu i Zachodu (czego niejednokrotnie dali wyraz w piśmie i sztuce).

Nie zawsze jednak byliśmy trawą, a zasiewów naszych i pięknych klombów umieliśmy pilnie strzec przed nieproszonymi gośćmi, żeby ani świnia nie weszła w szkodę, ani pies nie napaskudził. Byliśmy twardą skałą i kolczastym żywopłotem. Kiedyś dobrze wiedzieliśmy, że skoro przechowujemy skarb w naczyniach glinianych (2 Kor 4, 7), to musimy oblekać pełną zbroję (Ef 6, 10), aby kwietna łąka naszej Ojczyzny za sprawą niszczycielskiego wroga nie stała się jałową pustynią.

A dziś jesteśmy trawą – dlatego inni chodzą po naszej ziemi tam i z powrotem, pasąc się, gdzie chcą i śmiecąc na potęgę.

Co może zrobić trawa? Albo obrosnąć wokół ciernistym płotem, albo w środku tak stwardnieć, by boleśnie raniła stopę każdego agresora, który zechciałby ją deptać lub kosić.

Nikt się za nami nie ujmie

Polska jest sama i musi się bronić sama. Albo z pomocą tych, którzy upatrują w tym interes do tego stopnia dla nich istotny, że sami (bez nalegania z naszej strony) zechcą udzielić nam pomocy. Ale pamiętajmy, że „pomoc” oznacza wzięcie mniejszościowego udziału w czyimś wysiłku (w przeciwnym razie nie jest to pomoc, lecz wykonanie danej pracy za głównego zainteresowanego). Nie możemy, wręcz nie wolno nam liczyć na to, że pracę na rzecz zapewnienia Polsce bezpieczeństwa i skutecznej obrony w przypadku zagrożenia ktoś wykona za nas. Powtórzmy więc dobitnie: bronić się musimy przede wszystkim sami!

Polska zresztą zawsze była sama – jak dowodnie wykazuje cała jej historia.

Kto ją wspierał przeciwko krzyżackim zakusom? Nikt – za to pod krzyżackie sztandary garnęło się rycerstwo z całego Zachodu.

Kto udzielił wsparcia, gdy zmagała się z Moskwą za Batorego? Nikt – a do tego papież wszczął działania na rzecz ratowania wrogich jej schizmatyków (sic).

Kto współdzielił z Rzecząpospolitą szaniec na przedmurzu chrześcijaństwa przeciw muzułmańskiej nawale? Nikt – ale chętnie ją wykorzystano do ratowania Wiednia.

Kto pospieszył nam na ratunek, gdy kraj nasz zalewał szwedzki potop? Nie dość, że nikt się z pomocą nie zaofiarował, to jeszcze zawiązała się koalicja na rzecz rozbioru Rzeczypospolitej.

Kto, widząc terminalną chorobę naszej Matki-Ojczyzny, wyciągnął dłoń z lekarstwem? Taki się nie znalazł, za to trzech rzuciło się kroić jej żywe jeszcze ciało.

Kto się ujął za Polakami w ich rozpaczliwych zmaganiach o niepodległość? Gdzie były zachodnie armie, gdy Wojsko Polskie zagradzało bolszewickiej dziczy drogę do stolic Zachodu?

Jak się zachowali oficjalni sojusznicy Rzeczypospolitej we wrześniu 1939? To pytanie w zasadzie powinno zawisnąć w wymownej próżni, gdyby nie warto było dla kontrastu wspomnieć, że zanim jeszcze Francja i Wielka Brytania zdobyły się na jakikolwiek gest, głosy potępienia hitlerowskiej agresji na Polskę padły ze strony sojuszników Hitlera – Włoch i Hiszpanii.

Tępi uczniowie Klio

Miał rację stary Cyceron – historia jest wspaniałą nauczycielką życia. Ma rację każdy, kto twierdzi, że Polacy są wyjątkowo tępymi jej uczniami. Czego bowiem nauczyliśmy się przez wieki na powyższych przykładach? Niczego.

Nie sięgając zresztą zbyt głęboko w przeszłość – jaką naukę wyciągnęliśmy z lekcji roku 1939? Żadnej. A z Teheranu, Jałty i Poczdamu – jeszcze mniejszą.

Nasi niedawni towarzysze broni, wespół z którymi, i de facto dla których, wylaliśmy morze polskiej krwi, bez mrugnięcia okiem oddali nas Stalinowi za frajer – jak worek kartofli (nie zdobywając się nawet na gest w istocie bez znaczenia w postaci zaproszenia polskiego żołnierza na defiladę zwycięstwa w Londynie).

Dlaczego dziś miałoby być inaczej? Na jakiej podstawie przypuszczamy, że nas tak samo nie oddadzą?

Weźmy pierwszy z brzegu przykład. Jeśli wybuchnie przewidywana przez ekspertów wojna amerykańsko-chińska, Polska natychmiast padnie łupem Rosji. I to za aprobatą Waszyngtonu.

Konflikt amerykańsko-chiński bowiem – czy to się komuś podoba, czy nie – siłą rzeczy stanie się konfliktem rasowym, starciem żółtego człowieka z białym. A żółty człowiek, stanowiący w nim przytłaczającą większość, ani przez chwilę nie zawaha się – lekceważąc zachodnie standardy politycznej poprawności – nadać swemu zmaganiu charakteru rasowego. Choćby po to, by nośnym hasłem Azja dla Azjatów! destabilizować azjatyckich sojuszników USA, z których trzy piąte stanowią kraje żółte.

W takiej sytuacji Waszyngton na gwałt będzie poszukiwał sojuszników białych, a tu idealny, praktycznie jedyny wybór nasuwa się sam – Rosja. Ta zaś będzie szczególnie zainteresowana białym sojuszem, bo jeśli ogień żółtego rasizmu zapłonie w Azji (a dlaczego miałby nie zapłonąć, gdy Azjaci umiejętnie pokierowani przypomną sobie wszystkie prawdziwe i urojone upokorzenia, jakich przez stulecia mieli doznawać od Indoeuroejczyków?), to rosyjski stan posiadania za Uralem znajdzie się w poważnym zagrożeniu.

Ale Rosja – nawet zagrożona – nie zwykła niczego dawać za darmo, a Stany Zjednoczone jako wzór kapitalizmu wiedzą, że tylko to, za co się słono zapłaci, ma prawdziwą wartość (stąd właśnie lekceważenie Polski, która się im za darmo oddaje), więc chętnie zapłacą. A czym? A wydaniem Moskwie w dowolne użytkowanie całej przestrzeni między Bałtykiem a Morzem Czarnym i Adriatykiem, z Polską na czele.

Siła, rozum, elastyczność

Tak bowiem działają mechanizmy prawdziwej polityki, w której sientimientow niet (Amerykanie świetnie znają to porzekadło, bo swego czasu sporo ze Stalinem rozmawiali). Tylko jeden czynnik może powstrzymać papierowego sojusznika przed zdradą swego papierowego partnera – siła. Silny sojusznik nie jest papierowy, lecz realny. Gdyby Polska cieszyła się realną siłą polityczną bądź militarną (a w praktyce ta druga warunkuje tę pierwszą), byłaby nader pożądanym sojusznikiem – dla wszystkich zresztą. Byłaby asem (lub przynajmniej królem) skrzętnie zachowywanym aż do walnej rozgrywki, a nie blotką, którą się rzuca w pierwszym rozdaniu.

Zdumiewające, że poważni, wydawałoby się, ludzie naprawdę sądzą, iż jakaś zewnętrzna siła zdecyduje się prowadzić wojnę w obronie kraju, który sam nie potrafi bądź nie chce się bronić?! No chyba, że mając w perspektywie aneksję tego kraju. W takiej sytuacji Amerykanie odpadają, a naszych sąsiadów raczej nie chcielibyśmy widzieć w tej roli…

Gdybyż to Polska cieszyła się w świecie powszechną sympatią, ba, choćby taką jak Grecja…

Tymczasem przeciętny zjadacz chleba na Zachodzie, o ile ma w ogóle jakąkolwiek wiedzę o tej ziemi, to jest ona zgodna z przekazem tamtejszych mediów. Te zaś przedstawiają nasz kraj jako w najlepszym razie zacofany skansen, w najgorszym zaś – jako inkubator faszyzmu. Jeśli więc na demokratycznych forach Zachodu karmionych od lat taką propagandą (cóż z tego, że fałszywą, skoro wszechobecną) stanie kwestia polska, kto zagłosuje za udzieleniem pomocy takiej faszystowskiej gadzinie?

A jeśli atak przyjdzie z kierunku zachodniego? Gdy się tak dobrze zastanowić, to kto wie, czy już dziś nie jesteśmy bardziej zagrożeni od tej strony niż od przeciwnej. To wszak z Zachodu płyną do Polski wszystkie rozkładowe nurty obecnej antykultury i antycywilizacji. Rosja w tej optyce stanowi mniejsze niebezpieczeństwo. Dziś bowiem sytuacja przedstawia się diametralnie odwrotnie niż w roku 1939, kiedy mówiło się, że Niemcy mogą nam zabrać niepodległość; Sowieci zatrują nasze dusze. Obecnie jad trujący nasze dusze sączy się między innymi z Niemiec (i całej reszty świata euroatlantyckiego); czy utrata niepodległości na rzecz Rosji byłaby od tego znacznie gorsza?

Takie pytania powinniśmy sobie zadawać – bo nie ma głupich pytań, jest tylko niechęć do użytkowania szarych komórek. Powinniśmy być elastyczni w myśleniu, nie zaskorupiać się w raz przyjętych opiniach, nie tkwić w przebrzmiałych mitach.

Jeżeli nie chcemy być trawą, musimy mieć oczy dookoła głowy – dostrzegać zagrożenia, jeszcze in statu nascendi, zanim przybiorą realny kształt, bo wtedy zazwyczaj jest już za późno…

Wróćmy jednak do przerwanej myśli: czy możemy się spodziewać ataku z zachodu? Dlaczego nie? Gdy mniej więcej za pół wieku – jak szacują eksperci od demografii – czas rozpasania w zachodniej Europie dobiegnie końca i wiara Mahometowa uporządkuje tamtejszą stajnię Augiasza, nad Polską zbiorą się nowe czarne chmury.

I oto któryś piękny poranek roku Pańskiego 2089 ujrzy gdzieś nad Odrą najnowszej generacji machiny bojowe z wymalowanym na burtach czarnym półksiężycem. Pancerna szpica zatrzyma się, by dowodzący nią śniady oberleutnant Omar Piefke metodycznie przeskanował perymetr i, nie zauważywszy niczego niepokojącego, ufny we własne siły skomenderował:

Vorwärts!

A jego podkomendni odpowiedzą chórem:

Sieg heil! Allah mit uns!

Fantazja? Czyżby? W roku 1929 nikt nie wierzył, że Niemcy jeszcze kiedykolwiek zbudują czołg…

Czasu jest niewiele

Na taki scenariusz też musimy być gotowi. W ogóle, tak bogaci w doświadczenia dziejowe, powinniśmy być gotowi na dosłownie każdy scenariusz.

I wreszcie uwierzyć w siebie. Jeżeli nie chcemy być trawą, musimy przede wszystkim uświadomić sobie własne możliwości, które naprawdę są niemałe. Polska to spory kraj; i ludny – jest nas trzydzieści osiem milionów (a na całym świecie – sześćdziesiąt milionów). Społeczeństwo jest jednolite narodowo, bez znaczących (jeszcze na razie) mniejszości; terytorium zwarte, o niemal kwadratowym kształcie, dodatkowo z trzech stron otoczone naturalnymi granicami; ziemia oferuje jakie takie bogactwa naturalne, a gdyby tak pogrzebać głębiej, znalazłoby się ich więcej; nasza gleba jest w stanie wyżywić wszystkich Polaków.

To wszystko znamiona istotnego potencjału obronnego, który tylko należy odpowiednio wykorzystać. Podobnie jak fakt, iż wciąż istnieje nie do końca unicestwiony polski przemysł zbrojeniowy, który odpowiednio doinwestowany mógłby wkrótce stanąć w szranki z firmami światowymi. Co więcej, mamy produkt krajowy brutto większy niż Izrael, który przecież trzęsie całym Bliskim Wschodem (i nie dajmy sobie wmówić, że Izrael jest silny wyłącznie siłą Stanów Zjednoczonych, bo już pół wieku temu samodzielnie pokonał on jednocześnie trzech sąsiadów silnych siłą Związku Sowieckiego – i to w sześć dni, żeby zdążyć na szabas!).

Jeżeli więc jeszcze dzisiaj nie jesteśmy w stanie obronić się sami, to z całą pewnością już dzisiaj powinniśmy podjąć wzmożone działania na rzecz zmiany tego stanu rzeczy. Zacząć od pozbycia się wyhodowanej przez trzy czwarte wieku życia w komunie i postkomunie mentalności wasala. Uzmysłowić sobie, że my też mamy własne interesy – i niezwłocznie zacząć je realizować. Państwo polskie ma bronić nie jakiegoś wydumanego ładu światowego, tylko własnych obywateli!

Pracujmy więc, myślmy, twórzmy, bogaćmy się i mnóżmy. Rośnijmy w siłę. Skupiajmy wokół siebie mniejszych sąsiadów, by wspólnie budować stumilionową Rzeczpospolitą Wielu Narodów – między Bałtykiem a Morzem Czarnym i Adriatykiem – orzech twardy do zgryzienia zarówno od wschodu, jak i od zachodu. A w szerszej perspektywie – kto wie – może warto postawić na żółtego konia? Może z Pekinem okaże się nam bardziej po drodze w kwestii realizacji naszej racji stanu niż z Waszyngtonem?

Nade wszystko zaś pamiętajmy, że czas leci jak tkackie czółenko i przemija bez nadziei (Hi 7, 6). Trzy dekady sprzyjających okoliczności już zmarnowaliśmy – kto wie, ile nam jeszcze pozostało?

Jerzy Wolak

ARTYKUŁ ZOSTAŁ OPUBLIKOWANY W 84. NR. MAGAZYNU POLONIA CHRISTIANA. WYDANYM PRZED ZAATAKOWANIEM UKRAINY PRZEZ ROSJĘ (styczeń-luty 2022)

Kaczyński i Morawiecki na Ukrainie. Szef pisowskiej oligarchii wzywa do III wojny światowej

https://kontrrewolucja.net/wiadomosci/kaczynski-i-morawiecki-na-ukrainie-szef-pisowskiej-oligarchii-wzywa-do-iii-wojny-swiatowej
Wicepremier i prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz premier Mateusz Morawiecki przybyli wczoraj do Kijowa. Podczas konferencji prasowej Kaczyński wezwał NATO do „misji pokojowej” na Ukrainie, co de facto jest wzywaniem do zaangażowania się konflikt i wybuchu III wojny światowej.

Kaczyński i Morawiecki przybyli do Kijowa wraz z premierem Czech Petrem Fialą oraz premierem Słowenii Janezem Janszą. Spotkali się z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim i premierem Denysem Szmyhalem.

Przemówienie Kaczyńskiego zwróciło uwagę wielu komentatorów. De facto szef pisowskiej oligarchii wzywał do rozpoczęcia III wojny światowej. Widać chciałby włączenia się w wojnę rosyjsko-ukraińską, choć żadne z państw biorące w niej udział nie jest sojusznikiem Polski.

– Chcę tutaj w Kijowie powiedzieć kilka słów, które zwrócone są do przywódców państw Unii Europejskiej, państw NATO. Chciałbym odwołać się do ich sumień, ale także do ich konsekwencji. Oni głoszą pewne zasady, my te zasady podzielamy. Ale jeżeli takie zasady się głosi, to trzeba z nich wyciągać także wnioski – mówił Kaczyński.

Trzeba także zmienić pewną zasadę, która została przyjęta. Sądzę, że potrzebna jest misja pokojowa NATO, ewentualnie jeszcze jakiegoś szerszego układu międzynarodowego, ale taka misja, która będzie wstanie także się obronić i która będzie działała na terenie Ukrainy. To misja, która będzie działała na terenie Ukrainy, która znajdzie się za zgodą prezydenta i rządu Ukrainy na terenie tego państwa i nie będzie to misja bezbronna – kontynuował.

– To będzie misja, która będzie dążyła do pokoju, do udzielenia pomocy humanitarnej, ale jednocześnie będzie też osłonięta przez odpowiednie siły, siły zbrojne – dodał i przekonywał, że „to jest w tej chwili coś, czego Ukraina, Europa, cały demokratyczny świat bardzo potrzebuje”.

Ostatnio pisaliśmy o tzw. „planie A”, czyli symulacji wojny jądrowej pomiędzy NATO i Rosją, bez udziału Chin. W kilka godzin państwa obydwu stron uruchomiłyby prawie półtora tysiąca głowic, niszcząc znany nam świat. W efekcie wojny nuklearnej, w znacznym stopniu ucierpiałaby m.in. Polska. TUTAJ więcej na temat symulacji.

interia.pl / kontrrewolucja.net

======================

mail:

Ciekawe, jak pociąg z prezesem i premierem dotarł do oblężonej stolicy Republiki Ukraińskiej.
Aby dotrzeć do oblężonego Berlina potrzebna była Hanna Reitsch, as lotnictwa.
Czy prezes i premier nie dają tym do zrozumienia, że ta wojna jest na niby, tak jak na niby była epidemia.
Prawdziwe są miliony Ukraińców osiedlane w Polsce, tak jak prawdziwe były choroby i zgony po zastrzykach.
Ciekawe jest też, dlaczego Rosja pozwala sobie grać tak na nosie.

A swoją drogą, jak pobożny prezes, który laseczką wystukiwał sobie drogę do żoliborskiego kościoła Św. Stanisława Kostki, stał się takim zagorzałym zwolennikiem bomby atomowej, która może spaść i na Żolibórz?
rw

Prof. Bartyzel: To nie jest humanitarna pomoc dla uchodźców, tylko wielka akcja przesiedleńcza

Profesor Jacek Bartyzel stwierdził, że działania warszawskiego rządu to nie jest pomoc uchodźcom, ale „wielka akcja przesiedleńcza”, którą można porównać „do tej po 1945 roku”. Historyk ostrzega, że zmieni ona „nieodwracalnie strukturę etniczną Polski”.
https://kontrrewolucja.net/wiadomosci/prof-bartyzel-to-nie-jest-humanitarna-pomoc-dla-uchodzcow-tylko-wielka-akcja-przesiedlencza

To nie jest humanitarna pomoc dla uciekinierów czy uchodźców (zresztą nie nadaje się im statusu uchodźców, chociaż należałoby), tylko wielka akcja przesiedleńcza – porównywalna do tej po 1945 roku – która może zmienić nieodwracalnie strukturę etniczną Polski, bo przybysze otrzymujący przywileje większe od ludności tuziemczej nie mają motywacji, by powrócić do zrujnowanego kraju, nawet jeśli wojna ustanie – napisał na Facebooku prof. Jacek Bartyzel.

Zwrócił następnie uwagę, że „na razie” specustawa „zakreśla horyzont pobytu 18-miesięcznego, ale przecież zawsze można go przedłużać kolejnymi ustawami”.

– Chyba, że ktoś ma nadzieję na asymilację w ciągu dwóch, trzech pokoleń, ale ja bym na to nie liczył – stwierdził profesor.

Wpis wywołał różne reakcje. Jeden z internautów napisał, że „znam sporo osób z Ukrainy, które są tutaj od ledwie paru lat i się zasymilowały doskonale, wiele mówi po polsku bez akcentu”. – Te skromne skądinąd przywileje są tylko na okres dwóch miesięcy i wcale nie sprawiają, że są lepiej traktowani od Polaków – wszak przyjechali tutaj bez niczego, a Polacy mieli całe życie, by się tutaj urządzić – napisał pan Rafał.

Nauczenie się języka kraju pobytu nie jest jeszcze asymilacją, co najwyżej ją ułatwia, i sam Pan przyznał niechcący, że chodzi o „urządzenie się”, a to jest przeciwieństwem tymczasowości – podsumował profesor Jacek Bartyzel.

facebook.com

https://youtu.be/MjKkAgSai8g

Uważam, że akcje ostatnich lat zostały wcześniej starannie zaplanowane [NWO].

Najpierw biologiczne osłabienie narodów, w tym przypadku polskiego [plandemia] , przyzwyczajenie go do wykonywania absurdalnych nakazów „ władzy”.

Teraz w przewidzianym odruchu dobroci czy 'solidarności’ – akcja przesiedleńcza – przyjęcie paru milionów Ukraińców.

Ich ziemie, majątki, żyzne gleby – potrzebne będą „narodowi wybranemu” [przez siebie] gdy już będą musieli opuścić ziemie Palestyny, palącą im się pod nogami z powodu nienawiści uciemiężonych tam tubylców. Plan zasiedlenia „ziemi przodków” – Chazarów – przez miliony Izraelczyków, jest przecież opublikowany, a ciągle doskonalony. Wyludnienie Ukrainy temu służy.

Mirosław Dakowski

==========================

mail:

Батько наш — Бандера, Україна — мати,
Ми за Україну буде́м воювати!

ЛЬВІВ – В українському сегменті соціальних мережах не спадає популярність кількох рядків із пісні – «Батько наш – Бандера, Україна – мати. Ми за Україну будем воювати», яку співає українська молодь від Львова до Донеччини. 

Все почалося із відео, у якому четверо львівських школярок заспівали цю пісню у класі, започаткувавши таким чином флешмоб і спричинивши шквал обурень у російському інформаційному просторі.

Чому патріотична пісня стала популярною серед української молоді і вже не вперше так рознервувала російські і проросійські сили? Як народилась ця пісня?

У різних українських містах і селах молодь підхопила пісню «Батько наш – Бандера» і цей флешмоб набуває дедалі більшої популярності у Twitter, TikTok та Instagram. Школярі та студенти співають пісню у різних місцях.

Dr. Klaus Schwab or: How the CFR Taught me to Stop Worrying and Love the Bomb

The World Economic Forum wasn’t simply the brainchild of Klaus Schwab, but was actually born out of a CIA-funded Harvard program headed by Henry Kissinger and pushed to fruition by John Kenneth Galbraith and the “real” Dr. Strangelove, Herman Kahn.

This is the amazing story behind the real men who recruited Klaus Schwab, who helped him create the World Economic Forum, and who taught him to stop worrying and love the bomb.

Johnny Vedmore March 10, 2022 https://unlimitedhangout.com/2022/03/investigative-reports/dr-klaus-schwab-or-how-the-cfr-taught-me-to-stop-worrying-and-love-the-bomb/

———————————–

The World Economic Forum’s recorded history has been manufactured to appear as though the organisation was a strictly European creation, but this isn’t so. In fact, Klaus Schwab had an elite American political team working in the shadows that aided him in creating the European-based globalist organisation. If you have a decent knowledge of Klaus Schwab’s history, you will know that he attended Harvard in the 1960s where he would meet then-Professor Henry A. Kissinger, a man with whom Schwab would form a lifelong friendship. But, as with most information from the annals of the World Economic Forum’s history books, what you’ve been told is not the full story. In fact, Kissinger would recruit Schwab at the International seminar at Harvard, which had been funded by the US’ Central Intelligence Agency. Although this funding was exposed the year in which Klaus Schwab left Harvard, the connection has gone largely unnoticed – until now.

My research indicates that the World Economic Forum is not a European creation. In reality, it is instead an operation which emanates from the public policy grandees of the Kennedy, Johnson and Nixonian eras of American politics; all of whom had ties to the Council on Foreign Relations and the associated “Round Table” Movement, with a supporting role played by the Central Intelligence Agency.

There were three extremely powerful and influential men, Kissinger among them, who would lead Klaus Schwab towards their ultimate goal of complete American Empire-aligned global domination via the creation of social and economic policies. In addition, two of the men were at the core of manufacturing the ever present threat of global thermonuclear war. By examining these men through the wider context of the geopolitics of the period, I will show how their paths would cross and coalesce during the 1960s, how they recruited Klaus Schwab through a CIA-funded program, and how they were the real driving force behind the creation of the World Economic Forum.

Henry A. Kissinger

Heinz Alfred Kissinger was born in Bavaria, Germany, on 27 May 1923 to Paula and Louis Kissinger. The family had been one of many Jewish families fleeing the persecution in Germany to arrive in America in 1938. Kissinger would change his first name to Henry at 15 years old when arriving in America by way of a brief emigration to London. His family would initially settle in Upper Manhattan with the young Henry Kissinger attending George Washington High School. In 1942, Kissinger would enroll in the City College of New York, but, in early 1943, was drafted into the US Army. On 19 June 1943, Kissinger would become a naturalised US citizen. He would soon be assigned to the 84th Infantry Division where he would be recruited by the legendary Fritz Kraemer to work in the military intelligence unit of the division. Kraemer would fight along Kissinger during the Battle of the Bulge and would later become extremely influential in American politics during the postwar era, influencing future politicians such as Donald Rumsfeld. Henry Kissinger would describe Kraemer as being “the greatest single influence on my formative years”, in a New Yorker article entitled, The Myth of Henry Kissinger, written in 2020.

The writer of that article, Thomas Meaney, describes Kraemer as:

A Nietzschean firebrand to the point of self-parody—he wore a monocle in his good eye to make his weak eye work harder—Kraemer claimed to have spent the late Weimar years fighting both Communists and Nazi Brown Shirts in the streets. He had doctorates in political science and international law, and pursued a promising career at the League of Nations before fleeing to the US in 1939. He warned Kissinger not to emulate “cleverling” intellectuals and their bloodless cost-benefit analyses. Believing Kissinger to be “musically attuned to history,” he told him, “Only if you do not ‘calculate’ will you really have the freedom which distinguishes you from the little people.””

During World War II, whilst Kissinger was serving in the U.S. Counter-Intelligence Corps, he would be promoted to the rank of sergeant and would go on to serve in the Military Intelligence Reserve for many years after peace was declared. During that period, Kissinger would take charge of a team hunting down Gestapo officers and other Nazi officials who had been labeled as “saboteurs”. After the war, in 1946, Kissinger would be reassigned to teach at the European Command Intelligence School, a position he would continue to work in as a civilian after officially leaving the army.

In 1950, Kissinger would graduate from Harvard with a degree in political science where he would study under William Yandell Elliott, who would eventually be a political advisor to six US presidents and would also serve as a mentor to Zbigniew Brzezinski and Pierre Trudeau, among others. Yandell Elliott, along with many of his star pupils, would serve as the key connectors between the American national security establishment and the British “Round Table” movement, embodied by organisations such as Chatham House in the UK and the Council on Foreign Relations in the United States. They would also seek to impose global power structures shared by Big Business, the political elite and academia. Kissinger would continue to study at Harvard, gaining his MA and PhD degrees at the prestigious university, but he was also already trying to forge a career path in intelligence, reportedly seeking recruitment as an FBI spy during this period.

In 1951, Kissinger would be employed as a consultant for the Army’s Operations Research Office, where he would be trained in various forms of psychological warfare. This awareness of psyops was reflected in his doctoral work during the period. His work on the Congress of Vienna and its consequences invoked thermonuclear weapons as its opening gambit, which also made an otherwise dull piece of work a little more interesting. By 1954, Kissinger was hoping to become a junior professor at Harvard but, instead, the dean of Harvard at the time, McGeorge Bundy – another pupil of William Yandell Elliott, recommended Kissinger to the Council on Foreign Relations (CFR). At the CFR, Kissinger would start managing a study group on nuclear weapons. From 1956 to 1958, Kissinger also became the Director of Special Studies for the Rockefeller Brothers Fund (David Rockefeller was vice-president of the CFR during this period), as well as going on to direct multiple panels to produce reports on national defense, which would gain international attention. In 1957, Kissinger would seal his place as a leading Establishment figure on thermonuclear war after publishing, Nuclear Weapons and Foreign Policy, a book published for the Council on Foreign Relations by Harper & Brothers.

In December of 1966, The Assistant Secretary of State for European Affairs, John M Leddy, announced the formation of a 22-man panel of advisors to help “shape European policy”. The five most prominent actors of this panel of advisors included: Henry A Kissinger representing Harvard, Robert Osgood of the Washington Center of Foreign Policy Research (funded by Ford, Rockefeller and Carnegie money), Melvin Conant of Rockefeller’s Standard Oil, Warner R Schilling of Columbia University, and Raymond Vernon who was also of Harvard. The other people on the panel included four members of the Council on Foreign Relations, Shepard Stone of the Ford Foundation, with the rest being a mix of representatives from leading American universities. The forming of this panel could be considered the laying of the proverbial foundation stone marking the American branch of the “Round Table” establishment’s intent to create an organisation such as the World Economic Forum, whereby Anglo-American imperialists would mold European policies as they saw fit.

Post-war Europe was at a vital stage of its development and the powerful American Empire was beginning to see opportunities in the rebirth of Europe and the emerging identity of its younger generation. In late December of 1966, Kissinger would be one of the twenty-nine “American authorities on Germany” to sign a statement declaring that “recent state elections in West Germany do not indicate a rebirth of Nazism”. The document, also signed by the likes of Dwight Eisenhower, was meant to signal that Europe was starting afresh and was meant to begin putting the horrors of European wars in the past. Some of the people involved in creating the aforementioned document were those who had already been externally influencing European policy from abroad. Notably, one of the signatures alongside Kissinger and Eisenhower was Prof. Hans J Morgenthau who was also representing the Council on Foreign Relations at the time. Morgenthau had famously written a paper entitled, Scientific Man versus Power Politics, and argued against an “overreliance on science and technology as solutions to political and social problems”.

In February 1967, Henry Kissinger would target European policy making as having been the reason for a century of war and political turmoil on the continent. In a piece entitled, Fuller Investigation, printed in the New York Times, Kissinger would state that a work by Raymond Aron, Peace and War. A Theory of International Relations, had remedied some of these issues.

In this article, Kissinger would write:

In the United States the national style is pragmatic; the tradition until World War II was largely isolationist; the approach to peace and war tended to be absolute and legalistic. American writing on foreign policy has generally tended to fall into three categories: analyses of specific cases or historical episodes, exhortations justifying or resisting greater participation in international affairs, and investigations of the legal bases of world order.”

It was clear that Prof Henry A Kissinger had identified American involvement in European policy creation as being vital in the future peace and stability of the world. At this time, Kissinger was based at Harvard University in Cambridge, Massachusetts. Here, the future founder of the World Economic Forum, a young Klaus Schwab, would catch the eye of Henry A Kissinger.

Kissinger was the executive director of the International seminar, which Schwab often mentions when recollecting his time spent at Harvard. On 16 April 1967, it would be reported that various Harvard programs had been receiving funding from the Central Intelligence Agency (CIA). This included $135,000 of funding for Henry Kissinger’s International Seminar, funding which Kissinger claimed he was unaware had come from the US intelligence agency. The CIA’s involvement in funding Kissinger’s international seminar was exposed in a report by Humphrey Doermann, the assistant to Franklin L Ford, who was dean of the Faculty of Arts and Science. Humphrey Doermann’s report, written in 1967, only centred on the CIA funding from between 1961 to 1966, but Kissinger’s International seminar, which had received the most funding out of all the CIA-funded Harvard programs, would still run through 1967. Klaus Schwab arrived at Harvard in 1965.

On 15 April 1967, The Harvard Crimson would publish an article, attributed to no author, concerning Doermann’s report that stated, “There were no strings attached to the aid, so the government could not directly influence research or prevent its results from being published.” The dismissive article, entitled, CIA Financial Links, nonchalantly closes out by stating,”In any case, were the University to refuse to accept CIA research grants, the shadowy agency would have little trouble channeling its offers through another agrecy.” (agrecy being a pun meaning a form of intelligence).

The evidence points to Klaus Schwab having been recruited by Kissinger into his circle of “Round Table” imperialists via a CIA funded program at Harvard University. In addition, the year he graduated would also be the year in which it was revealed to have been a CIA-funded program. This CIA-funded seminar would introduce Schwab to the extremely well-connected American policy-makers who would help him create what would become the most powerful European public policy institute, the World Economic Forum.

By 1969, Kissinger would be sitting as the head of the US National Security Council, of which the sitting president, Richard Nixon would “enhance the importance of” during his administration. Kissinger was Assistant to the President for National Security Affairs between 2 December 1968 to 3 November 1975, serving concurrently as Richard Nixon’s Secretary of State from 22 September 1973. Kissinger would dominate the making of US foreign policy during the Nixon era and the system he would bring to the National Security Council would seek to combine features of the systems previously implemented by Eisenhower and Johnson.

Henry Kissinger, who had been one of the people to manufacture tensions between thermonuclear powers over the previous two decades, was now to act as “peacemaker” during the Nixon period. He would turn his focus to the European stand-off and would seek to relax the tensions between the West and Russia. He negotiated the Strategic Arms Limitation Talks (culminating in the SALT I treaty) and the Anti-Ballistic Missile Treaty. Kissinger was attempting to rebrand himself as a trusted statesman and diplomat.

In the second term of President Richard Nixon’s administration, their attention would turn to relations with Western Europe. Richard Nixon would describe 1973 as being the “Year of Europe”. The United States’ focus would be on supporting the states of the European Economic Community (EEC) which had become economic rivals to the US by the early 1970s. Kissinger grasped the “Year of Europe” concept and pushed an agenda, not only of economic reform, but also arguing to strengthen and revitalise what he considered to be the “decaying force”, the North Atlantic Treaty Organisation (NATO). Throughout this period, Kissinger would also promote global governance.

Years later, Henry Kissinger would make the opening address of the World Economic Forum’s 1980 conference, telling the elites at Davos: “For the first time in history, foreign policy is truly global”.

John K. Galbraith

John Kenneth Galbraith (often referred to as Ken Galbraith) was a Canadian-American economist, diplomat, public policy maker, and Harvard intellectual. His impact on American history is extraordinary and the consequences of his actions in the late 1960s alone are still being felt around the world today. In September 1934, Galbraith would initially join the faculty at Harvard University as an instructor with a salary of $2,400 per year. In 1935, he would be appointed a tutor at John Winthrop House (commonly known as Winthrop House) which is one of twelve undergraduate residential houses at Harvard University. In that same year, one of his first students would be Joseph P. Kennedy Jr, with John F. Kennedy arriving two years later, in 1937. Soon after, the Canadian Galbraith would become naturalised as a US citizen on 14 September 1937. Three days later, he would marry his partner, Catherine Merriam Atwater, a woman who, a few years before, had been studying at the University of Munich. There, she had lived in the same rooming house-dormitory as Unity Mitford, whose boyfriend was Adolf Hitler. After marrying, Galbraith would travel extensively in Eastern Europe, Scandinavia, Italy, France, but also Germany. Galbraith had been due to spend a year as a research fellow at the University of Cambridge under famed economist John Maynard Keynes, but Keynes’ sudden heart attack would see Galbraith’s new wife persuade him to study in Germany instead. During the summer of 1938, Galbraith would study German land policies under Hitler’s government.

The following year, Galbraith found himself involved in what was termed at the time, “the Walsh-Sweezy affair” – a US national scandal involving two radical instructors who had been terminated from Harvard. Galbraith’s connections with the affair would result in his appointment at Harvard not being renewed.

Galbraith would take a demotion to work at Princeton, where he would soon after accept an invitation from the National Resource Planning Board to be part of a review panel into New Deal spending and employment programs. It is this project which would see him first meet Franklin D. Roosevelt. In 1940, as France fell to Nazi forces, Galbraith would join the staff of the National Defense Advisory Committee, at the request of FDR’s economic advisor, Lauchlin Curry. Although that committee would be swiftly dissolved, Galbraith soon found himself appointed to the Office of Price Administration (OPA), heading up the division tasked with price control. He would be dismissed from the OPA on 31 May 1943. Fortune Magazine had already been trying to headhunt Galbraith since as early as 1941, and would soon scoop him up to join their staff as a writer.

The biggest shift in focus for Galbraith happened in 1945, the day after the death of Roosevelt. Galbraith would leave New York for Washington, where he would be duly sent to London to assume a division directorship of the United States Strategic Bombing Survey, tasked with evaluating the overall economic effects of the wartime bombing. By the time he had arrived at Flensburg, Germany had already formally surrendered to the Allied forces and Galbraith’s initial task would change. He would accompany George Ball and be part of the interrogation of Albert Speer. In this one move, Galbraith had gone from being a policy advisor dealing with statistics and projections concerned with pricing, to the co-interrogator of a high-ranking Nazi war criminal. Speer had been in various important positions during the war, including as the Reich Minister of Armaments and War Production, one of the key men behind the organisation, maintenance and arming of every part of the Nazi Wermacht.

Soon after, Galbraith would be sent to Hiroshima and Nagasaki to evaluate the effects of the bombing. In January 1946, John Kenneth Galbraith was involved in one of the defining moments of American economic history. He would take part in the American Economic Association meetings in Cleveland, where, alongside Edward Chamberlin of Harvard and Clarence Ayres of Texas, he would debate Frank Knight and other leading proponents of classical economics. This event marked the coming-out of Keynesian economics, which would come to dominate post-war America.

In February 1946, Galbraith would return to Washington, where he would be appointed director of the Office of Economic Security Policy. It is here, in September of 1946, where Galbraith was tasked with drafting a speech for the Secretary of State, William Byrnes, outlining American policy towards German reconstruction, democratisation, and eventual admission into the United Nations. Galbraith, who opposed the group of politicians at the time referred to as “the Cold Warriors”, would resign from his position in October of 1946, returning to Fortune Magazine. He would also be awarded the Presidential Medal of Freedom that same year. In 1947, Galbraith would co-found the organisation, Americans for Democratic Action, alongside others including Eleanor Roosevelt, Arthur Schlesinger Jr., and Ronald Reagan. In 1948, Galbraith would return to Harvard as a lecturer in Agricultural Forestry and Land-Use Policy. Soon after, he would be installed as a Professor at Harvard.

By 1957, Galbraith was beginning to form a closer relationship with his former student John F. Kennedy, who was by then junior senator for Massachusetts. The following year, JFK would publicly declare Galbraith as the “Phileas Fogg of the academic world” after receiving a copy of Galbraith’s book, A Journey to Poland and Yugoslavia, where he examined socialist planning up close. It is also in 1958 where Galbraith published “The Affluent Society” to critical acclaim, where he coined terms such as “conventional wisdom” and the “dependence effect”. It is around this time when Galbraith became the Paul M. Warburg Chair in economics at Harvard. This is the same position he would hold when he would first be introduced to a young Klaus Schwab.

By 1960, John Kenneth Galbraith had become an economic advisor to the Kennedy campaign. After Kennedy was elected President, Galbraith began staffing the new administration, famously being the man who recommended Robert S. McNamara for Secretary of Defense. In 1961, Kennedy would name Galbraith as ambassador to India and, later in the year, Galbraith would travel to Vietnam, at the behest of the President, to give a second opinion on the Taylor-Rostow report. On Galbraith’s advice, Kennedy would begin to withdraw troops from Vietnam.

In 1963, Galbraith would return to the United States, refusing an offer from Kennedy to take up an ambassadorship in Moscow, so as to return to Harvard. On the day Kennedy was assassinated, Galbraith was in New York with the publisher of the Washington Post, Katharine Graham. Galbraith would go straight to Washington and would be the man who drafted the original version of the new President’s speech to the joint session of congress. The year following JFK’s assassination, Galbraith would return to Harvard to develop a famous and highly popular course in Social Science that he would go on to teach for the following decade. He would still retain his position as an advisor to President Johnson, but would spend the rest of the year writing his final academic journals exclusively in economics.

By 1965, Galbraith had become increasingly louder in his opposition to the war in Vietnam, writing speeches and letters to the President. This rift would persist between Galbraith and Johnson, with Galbraith finally assuming the presidency of Americans for Democratic Action and going on to launch a national campaign against the Vietnam War entitled, “Negotiations Now!” In 1967, the rift between Galbraith and Johnson would only become wider when Senator Eugene McCarthy was persuaded by Galbraith to run against Johnson in the coming primary elections. Robert F. Kennedy was also hoping to recruit Galbraith to his own campaign but, although Galbraith had formed a close bond with the late JFK, he had not been so keen on Robert F. Kennedy’s distinctive style.

By the late 1960s, John K. Galbraith and Henry A. Kissinger were both considered to be two of the foremost lecturers, authors and educators in America. They were also both grandees at Harvard, Galbraith as the Paul M. Warburg Professor of Economics, and Kissinger as a Professor of Government, and the two men were focused on the creation of foreign policy for both America and the emerging new Europe. It was announced on 20 March 1968 that Kissinger and Galbraith would be the first speakers of the spring session of what was referred to as the “Mandeville Lectures series”, due to take place at the University of California, San Diego. Galbraith’s speech would be entitled, “Foreign Policy: The Cool Dissent”, whilst Kissinger’s speech was called “America and Europe: A New Relationship”.

Kissinger would introduce Klaus Schwab to John Kenneth Galbraith at Harvard and, as the 1960’s came to a close, Galbraith would help Schwab make the World Economic Forum a reality. Galbraith would fly over to Europe, along with Herman Kahn, to help Schwab convince the European elite to back the project. At the first European Management Symposium/Forum (the original name/s of the WEF), John Kenneth Galbraith would be the keynote speaker.

Herman Kahn

Herman Kahn was born in Bayonne, New Jersey on 15 February 1922 to Yetta and Abraham Kahn. He was brought up in the Bronx with a Jewish upbringing, but would later become atheistic in his beliefs. Throughout the 1950s, Khan would write various reports at the Hudson Institute on the concept and practicality of nuclear deterrence, which would subsequently become official military policy. He would also compile reports for official hearings, such as the Subcommittee on Radiation. It is in the primordial hysteria of the earliest years of the Cold War where Kahn would be given the intellectual, and some may say ethical and moral, space to “think the unthinkable”. Khan would apply game theory – the study of mathematical models of strategic interactions among rational agents – to wargame potential scenarios and outcomes concerning thermonuclear war.

In 1960, Kahn would publish, The Nature and Feasibility of War and Deterrence, which studied the risks and subsequent impact of a thermonuclear war. The Rand Corporation sums up the kinds of deterrents discussed in Kahn’s work as: the deterrence of a direct attack, the use of strategic threats to deter an enemy from engaging in very provocative acts other than a direct attack on the United States, and, lastly, the acts that are deterred because the potential aggressor is afraid that the defender or others will take limited actions, military or non-military, to make the aggression unprofitable.

The following year, Princeton University Press would first publish Herman Kahn’s seminal work, On Thermonuclear War. This book would have an enormous impact on the near and distant future of global politics and would drive American Establishment politicians to create foreign policy specifically designed to counter the potential worst case thermonuclear scenario. On the release of Kahn’s terrifying work, the Israeli-American sociologist and “communitarian”, Amitai Etzioni, would be quoted as saying, “Kahn does for nuclear arms what free-love advocates did for sex: he speaks candidly of acts about which others whisper behind closed doors”.

Khan’s complex theories have often been erroneously paraphrased, with most of his work being impossible to sum up in just a sentence or two, and this is emblematic of his ideas concerning thermonuclear war. Kahn’s research team were studying a multitude of different scenarios, a constantly evolving, dynamic, multipolar world, and many unknowns.

On Thermonuclear War had an instant and lasting impact, not only on geopolitics, but also on culture, expressed within a few years by a very famous movie. 1964 saw the release of the Stanley Kubrick classic, Dr Strangelove, and from the moment of its release, and ever since, Khan has been referred to as the real Dr. Strangelove. When quizzed about the comparison, Khan would tell Newsweek, “Kubrick is a friend of mine. He told me Dr. Strangelove wasn’t supposed to be me.” But others would point out the many affinities between Stanley Kubrick’s classic character and the real life Herman Kahn.

In an essay written for the Council on Foreign Relations in July 1966, entitled, Our Alternatives in Europe, Kahn states:

Existing U.S. policy has generally been directed to the political and economic as well as the military integration or unification of Western Europe as a means to European security. Some have seen unification as a step toward the political unity of the West as a whole, or even of the world. Thus, the achievement of some more qualified form of integration or federation of Europe, and of Europe with America, has also been held to be an intrinsically desirable goal, especially as national rivalries in Europe have been seen as a fundamentally disruptive force in modern history; hence their suppression, or accommodation in a larger political framework, is indispensable to the future stability of the world.”

This statement suggests that the preferred solution for future European/American relations would be the creation of a European union. Even more preferable to Kahn was the idea of creating a unified American and European superstate.

In 1967, Herman Kahn would write one of the most important futurist works of the 20th century, The Year 2000: A Framework for Speculation on the Next Thirty-Three Years. In this book, co-authored by Anthony J Wiener, Khan and company predicted where we would be technologically at the end of the millennium. But there was another document released soon after Kahn’s The Year 2000, which had been written simultaneously. That document entitled, Ancillary Pilot Study for the Educational Policy Research Program: Final Report, was to map out how to achieve the future society Kahn’s work in The Year 2000 had envisaged.

Under a section titled “Special Educational Needs of Decision-Makers”, the paper states: “The desirability of explicitly educated decision-makers so that they are better able, in effect, to plan the destiny of the nation, or to carry out the plans formulated through a more democratic process, should be very seriously considered. One facet of this procedure would be the creation of a shared set of concepts, shared language, shared analogies, shared references…” He goes on to state in the same section that: “Universal re-teaching in the spirit of the humanistic tradition of Europe – at least for its comprehensive leadership group – might be useful in many ways.”

When you study the previously mentioned rhetoric and decipher what it means, in this document Herman Kahn suggests subverting democracy by training only a certain group in society as potential leaders, with those pre-selected few who are groomed for power being able to define what our shared values as a society should be. Maybe Herman Kahn would agree with the World Economic Forum’s Young Global Leader scheme, which is the exact manifestation of his original suggestion.

In 1968, Herman Kahn would be asked by a reporter what they do at the Hudson Institute. He would say, “We take God’s view. The President’s view. Big. Aerial. Global. Galactic. Ethereal. Spatial. Overall. Megalomania is the standard occupational hazard.” This was reportedly followed by Herman Kahn rising out of his chair, pointing his finger towards the sky and suddenly shouting out: ‘Megalomania, zoom!’”

In 1970, Kahn would travel to Europe with Galbraith to support Klaus Schwab’s recruitment drive for the first European Management Symposium. In 1971, Kahn would be sitting centre stage to watch John Kenneth Galbraith’s keynote speech at the historic first session of the policy making organisation which would eventually become the World Economic Forum.

In 1972, the Club of Rome published “The Limits to Growth”, which cautioned that the needs of the global population would exceed available resources by the year 2000. Kahn spent much of his final decade arguing against this idea. In 1976, Khan would publish a more optimistic view of the future, The Next 200 Years, which claimed that the potentials of capitalism, science, technology, human reason, and self-discipline were boundless. The Next 200 Years would also dismiss pernicious Malthusian ideology by predicting that the planet’s resources set no limits to economic growth, but rather, human beings would “create such societies everywhere in the solar system and perhaps to the stars as well.”

Schwab’s Three Mentors

Kahn, Kissinger and Galbraith had become three of the most influential people in America with regards to thermonuclear deterrence, foreign policy creation, and public policy making, respectively. Most of the focus throughout these men’s career had been on Europe and the Cold War. However, their varying roles in other important events of the period all have the potential to easily distract researchers from other more subversive and well hidden events.

These three powerful Americans were all linked with each other in various ways, but one interesting and notable thread in particular ties these men together during the period between 1966, with the creation of the Kissinger-led 22 man panel of advisors to help “shape European policy”, through to 1971, and the founding of the World Economic Forum. All three men were members of the Council on Foreign Relations, the American branch of the Anglo-American imperialist “Round Table” movement. Kissinger already had deep ties to the CFR, having been recruited by them straight after graduation. Galbraith had reportedly resigned his membership of the CFR in a “highly public way” in 1972, stating that the CFR was boring and telling a journalist, “Most of the proceedings involve a level of banality so deep that the only question they raise is whether one should sit through them.” Although there is no public date of when Galbraith became a member of the CFR, he had written for their publications from as early as July 1958 with “Rival Economic Theories in India,” being printed in Foreign Affairs, the official CFR journal/magazine. Khan could also be found publishing some of his essays through the CFR, writing the piece “Our Alternatives in Europe” in July 1966, and “If Negotiations Fail” in July 1968, both whilst working as an official advisor to the State Department.

Before the 1960s, these three extremely influential American intellectuals had each been deeply involved in trying to understand the problems of a postwar Europe, and mapping out the future of the war-stricken continent. Galbraith had traveled extensively throughout Europe, including studying policies in Germany during the Third Reich, and, after the collapse of Hitler’s Germany, Galbraith would go on to study the Soviet systems in much the same way. Galbraith’s influence over the future president, John F. Kennedy, from a very early age cannot be understated, and Galbraith was powerful enough to see JFK begin withdrawing troops from Vietnam on his recommendation. When Kennedy was assassinated in Dallas, Galbraith would be the man to draft the incoming president’s initial address to the nation, but Galbraith was soon to be pushed off to the sidelines. During the turmoil of the 1960s, Galbraith would be close with Henry Kissinger, both men being Harvard Professors, members of the CFR, and both men having the same goal of making Europe stable so that the Continent was well defended against any potential Soviet aggression.

To Galbraith and Kissinger, and also to the wider American political Establishment, Europe was the main threat to not only global stability, but also to the prevailing American hegemony in general. The relative stability in Europe during the postwar period was perceived as being due to the thermonuclear stand-off, and, from very early-on, Kissinger identified this dynamic and began to manipulate the situation for the benefit of American supremacy. Henry Kissinger was not alone in trying to understand the complex dynamics at play in relation to thermonuclear deterrence and how it affected policy making. Herman Kahn was the leading figure on thermonuclear strategic planning during the same period and Kissinger’s work concerning the same subject matter from the mid-50s onwards would see him cross paths with Kahn on many occasions.

Kahn offered Kissinger something which all politicians and policy makers crave, the ability to predict future events with relative accuracy. Kahn was a veritable prophet concerning the technological advancements of the not-so-distant future, and his work, although often stoic and bereft of human emotion, has stood up very well to the test of time. Kahn and Kissinger’s goals would overlap during the mid and late 1960s, and as the threat assessments Kahn made during this period became more optimistic, Kissinger would see Kahn’s work as being fundamental in offering a new future to the people of the world.

However, Henry Kissinger’s vision of the future was not of a free and fair society advancing into a “brave new world” together, but rather, Kissinger intended to create an image of the world which had been skewed by his own CFR-driven Establishment perspective. Although he would attempt to rebrand himself as a true statesman, Kissinger would continue to subvert not only foreign democratic processes, but also to undermine the American system for the eventual benefit of a globalist agenda. When Schwab was first recognised by Kissinger as a potential future globalist leader, the relatively young German would soon be introduced to Galbraith and Kahn. This would coincide with Kahn’s work identifying the need to specifically train individuals with leadership potential separately from those who attend the prevailing standard educational models.

In the year Klaus Schwab left Harvard, he was approached by Peter Schmidheiny, who had just sold Escher Wyss to the Sulzer Group. Escher Wyss’ Ravensberg factory during World War II had been managed by Schwab’s father, Eugen Schwab, and had been involved in making heavy water turbines for the secretive Nazi atomic bomb effort. Schwab speaks in one interview about the moment Schmidheiny called him up, saying, “You come from Harvard now and know modern management methods, help to make the integration a success”. What Klaus wouldn’t mention in that interview is that he would help Sulzer and Escher Wyss to merge, resulting in a new company called Sulzer AG. That company, where Schwab would serve as director, which would go on to break international law by aiding the South African apartheid regime in its illegal thermonuclear bomb program.

Klaus Schwab had only just left the sphere of influence of some of the most significant experts in thermonuclear war, and within the same year as leaving Harvard, he would head up the merger of a company dealing in the propagation thermonuclear bomb technology to despotic regimes.

For many of us who don’t map out terrifying extinction scenarios, we may be left believing that apartheid South Africa gaining the nuke at this point in history would be one of the worst things that could’ve happened. But, Herman Kahn’s thermonuclear disaster scenarios had led the rotund genius to believe that, barring a disaster, sabotage, or an accident, no major nuclear power would dare fire a thermonuclear weapon as an act of aggression for the foreseeable future. In fact, the Establishment thinking had changed significantly, to the point where Herman Kahn and others were advising that, in certain scenarios, making a country such as France a nuclear power could have significant benefits to security both regionally and globally, whilst also helping to reduce US defence spending.

Thermonuclear war was no longer the be all and end all of strategic defence policy, and it was in the dying embers of the 1960s where the same people who had caused all of the fear of a thermonuclear apocalypse, really did stop worrying and learnt to love the bomb.

Caution: Fallible Humans Ahead

Is Klaus Schwab the real brains behind the formation of the World Economic Forum? What are we to make of the CIA involvement in the seminar Kissinger used to recruit Schwab? Were the powers that lurk behind organisations like the CFR the real founders of the globalist policy making organisation? Was the World Economic Forum meant to simply unite Europe? Or was it then actually meant to go on to unite Europe with America, followed by the remaining superstates, into a New World Order designed by powerful CFR grandees like Kissinger, Khan and Galbraith?

These three powerful men each saw in Schwab a reflection of their own intellectual desires. Klaus had been born in the latter half of the same decade in which the technocratic movement had begun and he would come from the first generation to have their formative years in a post-war world. Khan’s predictions for the future had not only been an exercise in human wonder, it had also been a project to make these predictions a reality as quickly as possible and regardless of the consequences.

In 1964, Klaus Schwab would be trying to decide what he was going to do with his career. He was 26 years old and looking for direction and he would find that direction from a familial source. His father, Eugen Schwab, had been on the wrong side of history during World War II, and had been involved in the Nazi atomic bomb effort. Eugen Schwab would tell his son that it will only be at Harvard where he’d truly be able to flourish. In a divided postwar Germany, the intense fear which came from the ever impending and well dramatised threat of thermonuclear war had become an everyday part of people’s psyche. Harvard was well known at the time for playing a central role in Cold War policy-making targeting European affairs and Klaus Schwab would put himself right in amongst the main movers and shakers on the thermonuclear disaster scene.

Whilst at Harvard, Schwab would attend Kissinger’s “International seminar” which was funded by the CIA via a known conduit. Through this process, Klaus Schwab would be introduced to a group of men who were actively trying to influence European public policy by any and all methods, including using the fear of impending nuclear doom. They would recognise his potential straight away, so much so that they would be there for Schwab all through the founding of the World Economic Forum, with Kahn, Kissinger and Galbraith bringing perceived credibility to the project. It was not easy for Schwab alone to explain to European elites what he intended to do, so he would bring Kahn and Galbraith to Europe to persuade other important players to become part of the project. Galbraith would be the first Keynote Speaker at the forum, with Kahn’s presence also drawing significant interest, but the second World Economic Forum would stall without the presence of the bigger names and Klaus Schwab knew he would need something to draw in the crowds for the third installment of his forum’s annual meeting.

In 1972, the Club of Rome’s founder Aurelio Peccei had published his controversial book “The Limits to Growth”, a book that had been commissioned by the Club of Rome and which took a Malthusian approach to overpopulation. The book would call into question the sustainability of global economic growth and Peccei would be invited by Schwab to make the keynote speech at the 1973 World Economic Forum. This risqué public relations strategy paid dividends for Schwab and his organisation. From that point on, the forum would grow in size, scale and power. But it all began with a CIA-funded course run by Henry Kissinger at Harvard.

Schwab has become more than just a technocrat. He has been very vocal on his intention to fuse his physical and biological identities with future technology. He has become a living caricature of an evil bond-like villain, conducting secretive meetings with the elites, high up in the mountain-top chalets of Switzerland. I do not think that the image we have of Schwab is an accident. In the postwar years, something very unique happened in Western culture, when the government began using mainstream media as a tool to target the public with military grade psychological operations. The ruling Establishment would discover that marrying the drama of conflict scenarios with media such as film would be extremely useful, almost akin to creating self-propagating propaganda in some cases. Films like Stanley Kubrick’s Dr Strangelove were fantastic vehicles for people to understand the absurdity of thermonuclear disaster scenario planning.

If people perceive you as an all powerful evil villain then you may not gain the support of the common man, but you will gain the attention from those who seek power and wealth, or, how Klaus Schwab would refer to them, the “stakeholders” in society. This is very important to understand – the projection of extreme wealth and power will attract and bring the “stakeholders” of society to the World Economic Forum’s table. With those “stakeholders” on board, Klaus Schwab’s main ideological product, “stakeholder capitalism”, will see the transfer of power away from true democratic processes and onto a system of governance by a small preselected leadership group, who will be trained to continue the agenda set for them by the previous generation, as predicted by Herman Kahn. They will hold all the cards, whilst the common people will be left with just illusory pseudo-democratic processes, poverty, and constant absurd psychological operations to distract us all constantly. Klaus Schwab would soon become everything Herman Kahn had feared during his most pessimistic predictions. When the Club of Rome produced “The Limits to Growth” report, Herman Kahn would refute its findings and rally against its pessimism, whilst, at the same time, Klaus Schwab would make it central to his machinations and have their founder be the keynote speaker at his forum in Davos.

Our current geopolitical situation is seemingly regressing back towards the East vs West dynamic of the Cold War era. Again, with recent events in Ukraine, the mainstream media is regurgitating nuclear talking points which are completely paralleled to those of 60 to 70 years ago. I believe that there is a very obvious reason for our return to Cold War rhetoric – it’s a very obvious sign that Klaus Schwab and his backers are out of ideas. They appear to be returning to a geopolitical paradigm in which they feel safer and, most importantly, which will cause mass fear of thermonuclear war. This rinse and repeat cycle will always happen once an ideological movement is running out of original ideas. Since the late 1960s, Klaus Schwab has been trying to create the world which Herman Kahn predicted. But Kahn’s vision of the future, even though pretty accurate, is over half a century old. Schwab’s technocratic movement depends on the successful development of innovative technologies which will advance us towards a vision largely manufactured in 1967. Just by studying a more refined list of Kahn’s predictions, you can see every idea which Schwab promotes is almost entirely based on Kahn’s “Year 2000” and that documents vision of what our future may look like, predictions dating back to the late 60’s. But, what Schwab appears to ignore, whilst forcing this futuristic agenda on us all, is that many of Kahn’s predictions were also combined with warnings of the dangers which will be created from future technological advancements.

As Schwab reaches the end of his life, he appears to be desperate to push forward a radical futurist agenda with the obvious potential for global disaster. I believe that the World Economic Forum is reaching its maximum level of expansion before its inevitable collapse, because eventually those people who love their own national identities will stand up against the immediate threat to their specific cultures and they will fight back against the globalist rule. Quite simply, you cannot make everyone a globalist, no matter how much brainwashing is applied. There is a natural contradiction between national freedom and globalist rule, which make the two completely incompatible.

As a very pertinent final thought, Herman Kahn would write something extremely significant during the same year in which Schwab would leave Harvard. In the aforementioned Hudson Institute document of 1967 entitled, Ancillary Pilot Study for the Educational Policy Research Program: Final Report, Khan writes:

It has become increasingly clear that our technological and even our economic achievements are mixed blessings. Through progress issues arise such as the accumulation, augmentation, and proliferation of weapons of mass destruction; the loss of privacy and solitude; the Increase of governmental and/or private power over individuals; the loss of human scale and perspective and the dehumanization of social life or even of the psychobiological self; the growth of dangerously, vulnerable, deceptive, or degradable centralizations of administrative or technological systems; the creation of other new capabilities, so inherently dangerous as to seriously risk disastrous abuse; and the acceleration of changes that are too rapid or cataclysmic to permit successful adjustment. Perhaps most crucial, choices are posed that are too large, complex, important, uncertain, or comprehensive to be safely left to fallible humans.”

Największymi ruskimi agentami są „patrioci”, którzy handlują polską krwią

Matka Kurka https://www.kontrowersje.net/najwiekszymi-ruskimi-agentami-sa-patrioci-ktorzy-handluja-polska-krwia/

W polityce w ogóle, a już w polityce na najwyższym poziome agresji, w tym agresji zbrojnej, nie ma miejsca na żadne wzruszenia i tanie emocje. Obrazy rozmaitych dramatów, szczególnie z udziałem dzieci i kobiet to wyłącznie brutalna walka na froncie propagandowym. Trzeba bardzo uważać, żeby w tym wszystkim się nie pogubić i co najważniejsze nie doprowadzić do tragedii narodowej. Ostatnią rzeczą, która jest teraz Polsce potrzebna to bojowe okrzyki bezrozumnych „patriotów” wyzywających do walki z Moskalem.

Gdyby to była tylko głupota, można by machnąć ręką, niestety to jest coś więcej, mianowicie skrajnie niebezpieczna polityka podsycana każdego dnia prawdziwymi albo zmyślonymi ofiarami bombardowań. Polska wbrew wszelkim „życzliwym” radom powinna się od konfliktu na Ukrainie trzymać z daleka i broń Boże nie angażować militarnie.

Kilka razy przedstawiałem strategie Putina i Zełenskiego [chodzi oczywiście o ich „prowadzących” md] , ale jeszcze raz powtórzę, że Putinowi chodzi po przejęcie kawałka Ukrainy na wschodzie i zdestabilizowanie całej Ukrainy do takiego poziomu, aby nie była zdolna do zachowania własnej państwowości. W tym planie nie ma miejsca na wojnę światową, przeciwnie Putin mówi wyraźnie, żeby świat się nie wtrącał do „jego strefy wpływów”, bo w przeciwnym razie Rosja odpowie nawet atakiem nuklearnym. Putin nie chce wojny ze światem, Putin chce, żeby świat nie kiwnął placem w obronie Ukrainy. Zełenski ma dokładnie odwrotną strategię. Każdego dnia próbuje wciągnąć NATO do konfliktu, domaga się zamknięcia przestrzeni powietrznej, co de facto oznacza udział NATO w konflikcie zbrojnym z Rosją. Oczekuje dostarczenia broni na Ukrainę i tutaj bezpośrednio próbował wciągnąć Polskę, mam na myśli wielodniowe przepychanki z polskimi Migami, ale też żąda dostaw od innych członków NATO. Reakcje ze strony największych graczy są znane, Ameryka reaguje dyplomatycznie, Niemcy bezczelnie, Francja całkowicie stoi z boku, coś tam robią Brytyjczycy, ale Londyn od Moskwy jest bardzo daleko.

Polska w opisanych okolicznościach nie ma żadnego wyboru, nasze położenie geopolitycznie sprawia, że powinniśmy przy każdej prośbie Ukrainy o jakiekolwiek wsparcie, pokazywać palcem na NATO i Unię Europejską. Czy tak się dzieje? Niestety nie, rząd PiS-u zachowuje się tak samo gorliwie, jak się zachowywał na początku pomoru, tylko wtedy zamykał lasy, co jeszcze nie miało wielkich konsekwencji, a teraz przyjmie dwa miliony uchodźców z Ukrainy. Z tego błędu będziemy bardzo długo wychodzić, olbrzymim kosztem ekonomicznym, bo tylko ktoś niespełna rozumu może uwierzyć, że 2 miliony kobiet i dzieci będzie zastrzykiem dla rynku pracy. Na szczęście ten problem nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla życia Polaków, w przeciwieństwie do nieodpowiedzialnego pokrzykiwania „patriotów”, którzy przywołują pozornie logiczne argumenty – dziś Ukraina, jutro Polska. Prawdą jest, że Putin i cała Rosja przyjmują tylko i wyłącznie argumenty siły, ale problem polega na tym, że Polska żadną siłą nie dysponuje i swoim bojowym zachowaniem wywołuje jedynie śmieszność.

Nie mamy potencjału gospodarczego, politycznego i przede wszystkim militarnego, żeby przeciwstawić się Rosji. Igranie polskim bezpieczeństwem w takiej sytuacji jest po prostu zbrodnią, nie patriotyzmem. Dostaliśmy od historii kolejną szansę na wyciągniecie wniosków. Putin popełnił kolosalny błąd atakując całą Ukrainę i nie ma innego wyjścia, będzie musiał się z tej przegranej operacji wycofać z większymi albo mniejszymi stratami. Od pierwszego ataku na Ukrainę w 2014 roku minęło 8 lat i jeśli Rosji wpadnie do głowy powtórzyć coś podobnego, to z pewnością będzie potrzebowała tyle samo albo i więcej czasu. Polska ma przynajmniej kilka lat na zbudowanie armii większej, sprawniejszej i nowocześniejszej niż ukraińska i to jest nasza jedyna właściwa strategia, plus działania dyplomatyczne zmierzające do trwałego podziału na linii Zachód-Rosja. Dlatego też strzeżcie się prawdziwych ruskich agentów, którzy chcą Polskę wciągnąć do konfliktu tu i teraz, gdy mamy w hangarach ruskie przedpotopowe Migi i niemieckie czołgi z demobilu.