Francja zakazała lotów krótkodystansowych. Polecą jedynie prywatne odrzutowce. Égalité !!

Francja zakazała lotów krótkodystansowych. Polecą jedynie prywatne odrzutowce

zakaz-krotkich-lotow-we-francji-nie-obejmuje

Francja oficjalnie ustanowiła zakaz lotów na “krótkich dystansach”. Tam, gdzie obywatel może dotrzeć w 2,5 godziny pociągiem, nie może lecieć samolotem. Zakaz nie obejmuje prywatnych odrzutowców.

=================================

[Poniżej jest jeszcze duuużo zdań. Ale nie warto cytować ani czytać. Przecież wszystko zawiera się w powyższym zdaniu..

Jedyny komentarz: „elity” to gówno, śmieć diabelski. MD]

Klaus Schwab: twarz nowej rewolucji. Jemu marzy się globalny obóz koncentracyjny. „Naszym największym wrogiem jest ludzkość”

Klaus Schwab: twarz nowej rewolucji. jemu marzy się globalny obóz koncentracyjny. „Naszym największym wrogiem jest ludzkość”

Roman Motoła schwab-twarz-rewolucji

Według „człowieka z Davos” świat ma się stać globalnym obozem, w którym wszystko, co się da, ma zostać podpięte do systemu zarządzanego przez globalne elity. Rola rządów państw sprowadzałaby się do wykonywania poleceń niewybieralnych i i nieodwoływalnych demokratycznie gremiów. Całkiem jak miało to miejsce w przypadku tak zwanej pandemii.

Patrząc na to, co pisze w swych książkach, to jemu marzy się globalny obóz koncentracyjny. Nie jest przypadkiem to, że w Chińskiej Republice Ludowej przedstawicielem Światowego Forum Ekonomicznego jest jego syn, który ma chyba doskonałe kontakty w biurze politycznym Komunistycznej Partii Chin (…) – powiedział o nim socjolog dr Bogdan Pliszka. Na antenie Radia Wnet zwrócił on uwagę, że w państwie rządzonym przez KPCh, kraju setek milionów kamer śledzących nieustannie każdy ruch każdego człowieka, coraz bardziej zaciera się różnica pomiędzy przebywaniem na formalnej wolności, a obozem przymusowym czy więzieniem.

To nieodosobniona opinia. Przyglądający się co uważniej działalności szefa WEF upatrują w głoszonych przezeń ideach zalążków rodzącego się na naszych oczach nowego totalitaryzmu. Z takich czy innych powodów u Schwaba meldują się w Davos co roku światowi przywódcy, najpotężniejsi biznesmeni i „młodzi liderzy”, których za parę lat ujrzymy w rządowych gabinetach państw całego świata. Meldują się, a potem wprowadzają w życie zalecenia wychodzące od prywatnej organizacji.

Przestrasz ludzi, wywróć świat

W lipcu 2020 roku Schwab opublikował książkę  „Covid 19: The Great Reset”, w której uznał tak zwaną pandemię za znakomitą okazję do wykonania globalnego zwrotu w gospodarce, stosunkach władzy i organizacji społeczeństw. Posunął się nawet do podzielenia dziejów świata na epoki „przed koronawirusem” (BC) i „po koronawirusie” (AC), co jest oczywiście szyderczym nawiązaniem do obecnego sposobu datowania i swego rodzaju symbolicznym „anulowaniem chrześcijaństwa”. Najwyraźniej ma ono w przekonaniu Niemca zostać zastąpione „nową erą”, w której przyroda, ludzkość i technologie stopniowo stopią się w jedność. 

Notatka w Encyklopedii Britannica informuje o nim dosyć zdawkowo: „Klaus Schwab jest założycielem i prezesem wykonawczym Światowego Forum Ekonomicznego, które założył w 1971 r. WEF jest najbardziej znany ze swoich corocznych spotkań w szwajcarskim Davos-Klosters. Przyciągają one liderów biznesu, rządów i społeczeństwa obywatelskiego z całego świata. [Schwab] posiada doktoraty z inżynierii mechanicznej i ekonomii oraz liczne doktoraty honoris causa. W 1998 roku wraz z żoną Hilde stworzył Schwab Fundację na rzecz Społecznej Przedsiębiorczości, wspierającą ponad 350 przedsiębiorców społecznych z całego świata”.  

Więcej szczegółów na temat biografii Schwaba podaje portal Influence Watch, należący do amerykańskiego think-tanku Capital Research Center. Według tych informacji lider WEF pochodzi z Ravensburga i ma obywatelstwo niemieckie, lecz jako jedyny w swej najbliższej rodzinie. Pozostali jej członkowie są bowiem posiadaczami paszportów szwajcarskich. 

W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych minionego wieku Schwab dopracował się między innymi doktoratu z inżynierii – w Szwajcarskim Federalnym Instytucie Technologii – oraz doktoratu z ekonomii. Z kolei na czołowym w świecie Uniwersytecie Harvarda uzyskał tytuł magistra administracji publicznej.

Jego kariera zawodowa, rozpoczęta w 1958 roku, początkowo związana była z firmami inżynieryjnymi i produkcyjnymi. Po pięciu latach Schwab był już asystentem dyrektora generalnego Niemieckiego Związku Przemysłu Maszynowego. „W 1967 roku wszedł do zarządu Sulzer Escher Wyss AG, szwajcarskiej firmy produkcyjnej. W 1970 Schwab opuścił sektor prywatny” – relacjonuje Influence Watch.

Portal pomija na tym etapie życiorysu pewne szczegóły, których nie unika Johnny Vedmore, dziennikarz śledczy portalu Unlimited Hangout. W tekście opublikowanym w lutym 2021 roku zwrócił on uwagę na kilka faktów nieobecnych w oficjalnych notach biograficznych dotyczących frontmana Wielkiego Resetu oraz jego rodziny. Czytamy tam między innymi:

„Szczególnie odkrywcza jest historia ojca Klausa, Eugena Schwaba, który poprowadził wspieraną przez nazistów niemiecką filię szwajcarskiej firmy inżynieryjnej do wojny jako czołowy wykonawca wojskowy. Ta firma, Escher-Wyss, wykorzystywała niewolniczą siłę roboczą do produkcji maszyn o kluczowym znaczeniu dla nazistowskich wysiłków wojennych, a także nazistowskich starań na rzecz produkcji ciężkiej wody dla swojego programu nuklearnego”.

Początek lat 70. stał się istotną cezurą w kalendarium aktywności Klausa. Inżynier z Ravensburga liczył sobie wówczas niewiele ponad 30 lat i postawił na ścieżkę akademicką oraz zaangażowanie w kwestie międzynarodowe. Pracował na Uniwersytecie Genewskim jako profesor polityki biznesowej. W 1971 roku powołał do życia  Europejskie Forum Zarządzania, znane dzisiaj pod nazwą Światowego Forum Ekonomicznego. Komisja Wspólnot Europejskich, poprzedniczka Komisji Europejskiej wsparła go w organizacji pierwszej konferencji w szwajcarskim Davos z udziałem 450 osób z 31 krajów – głównie dyrektorów największych firm z zachodniej części kontynentu, a także polityków i amerykańskich naukowców. Oficjalnie głównym celem spotkania było omówienie koncepcji „kapitalizmu interesariuszy”, mającej stanowić alternatywę dla tradycyjnych modeli biznesowych. Według życzliwej interpretacji tej idei, rozszerza ona rozumienie beneficjentów przedsiębiorczości poza akcjonariuszy na wszystkie osoby dotknięte wpływem danej działalności. Korzyści mają osiągać również pracownicy, klienci, dostawcy czy osoby, na które oddziałują skutki środowiskowe funkcjonowania firmy. Brzmi atrakcyjnie, całkiem jak „obrona interesów ludu pracującego miast i wsi”.

Schwab cierpliwie pracował aby dzisiaj cieszyć się renomą lidera globalizmu i koordynatora światowej sieci powiązań polityczno-biznesowych; sieci roszczącej sobie pretensje do wyznaczania kierunków rozwoju świata i gruntownego rewolucjonizowania gospodarki oraz życia społecznego. Pomiędzy 1993 a 1995 rokiem szef WEF wchodził w skład Rady Doradczej Wysokiego Szczebla ONZ ds. Zrównoważonego Rozwoju. Od 1996 do 1998 roku był wiceprzewodniczącym Komitetu ONZ ds. Planowania Rozwoju. Wcześniej – członkiem komitetu sterującego spotkań klubu Bilderberg, któremu krytycy przypisują aspirowanie do roli nieformalnego „rządu światowego”. A jako że w „nowym, wspaniałym świecie” epoki „po covidzie” obowiązującą religią ma stać się New Age, zaś czołowym bóstwem Matka Ziemia, Schwab znalazł się też pośród założycieli Rady Przywództwa Klimatycznego.

Naszym największym wrogiem jest ludzkość

Wspomniana wcześniej Komisja Wspólnot Europejskich nie była jedyną instytucją wspierającą przedsięwzięcie, które dziś nosi nazwę Światowego Forum Ekonomicznego. „Najbardziej wpływową grupą, która zachęciła Klausa Schwaba do stworzenia sympozjum, był Klub Rzymski, wpływowy think tank elity naukowej i finansowej, którą na wiele sposobów odzwierciedla Światowe Forum Ekonomiczne. Chodzi między innymi o promowanie modelu globalnego zarządzania kierowanego przez technokratyczną elitę” – wskazuje Johnny Vedmore. Powstały w 1968 roku Klub Rzymski był oficjalnie dziełem włoskiego przemysłowca Aurelia Peccei i chemika, Szkota Alexandra Kinga. Gremium narodziło się we włoskim Bellagio podczas prywatnego spotkania na terenie rezydencji rodziny Rockefellerów. Słusznie kojarzone jest z forsowaną przez siebie ideą ograniczania wzrostu konsumpcji, między innymi poprzez… depopulację.

Granice wzrostu”, sztandarowa publikacja Klubu Rzymskiego z 1972 roku, przekonywała, iż o ile światowe wzorce konsumpcji i wzrost liczby ludności utrzymają się na dotychczasowym wysokim poziomie, ziemia w ciągu stulecia dojdzie do granic swych możliwości. Referat Pecceiego omawiającego wspomnianą książkę, stał się w ocenie WEF głównym punktem trzeciego spotkania Światowego Forum Ekonomicznego w 1973 roku. Autorzy innej znanej pozycji sygnowanej przez Klub, zatytułowanej „Pierwsza globalna rewolucja” z 1991 roku przekonywali, że systemowe zmniejszanie liczby ludności świata spotkałoby się ze społecznym poparciem, o ile „masy” utożsamiłyby je z egzystencjalną walką przeciwko wspólnemu wrogowi.

„Poszukując wspólnego wroga, przeciwko któremu moglibyśmy się zjednoczyć, wpadliśmy na pomysł, że zanieczyszczenie, zagrożenie globalnym ociepleniem, niedobory wody, głód i tym podobne, pasowałyby do tej rachuby. Jako całość i w swoich interakcjach zjawiska te stanowią wspólne zagrożenie, któremu wszyscy muszą stawić czoła wspólnie. Ale określając te niebezpieczeństwa jako wrogów, wpadamy w pułapkę, przed którą już ostrzegaliśmy czytelników, a mianowicie mylenie objawów z przyczynami. Wszystkie te niebezpieczeństwa są spowodowane ingerencją człowieka w procesy naturalne. Można je przezwyciężyć jedynie poprzez zmianę postaw i zachowań. Prawdziwym wrogiem jest zatem sama ludzkość” – napisali.

Magdalena Ziętek-Wielomska, autorka książki „Imperium Klausa Schwaba. Jedna planeta, jedna ludzkość. Jeden zarząd” wskazuje na guru światowej polityki Henry’ego Kissingera jako prawdopodobnego mentora i patrona lidera WEF. Spotkanie obydwu na Harvard Kennedy School zbiegło się bowiem z początkiem międzynarodowej kariery Schwaba.

Schwab – teoretyk spisku

Jego sztandarowy projekt, czyli Światowe Forum Ekonomiczne zbierało się przez okrągłe pół wieku, zanim ogłosiło swój projekt przemiany świata pod hasłem „Wielkiego Resetu”. Stało się to w czerwcu 2020 roku. Odtąd zamiast skupiać się na kwestiach ekonomicznych WEF zaproponował rozwiązanie rzekomych systemowych problemów gospodarczych i politycznych ujawnionych przez pandemię COVID-19, za pomocą „symbiozy między ludźmi, planetą i zyskiem”. Ponieważ, według tej koncepcji kluczowe problemy społeczne są wywoływane przede wszystkim przez prywatne podmioty eksploatujące i zużywające wspólne zasoby ludzkości – a te nie są przecież nieograniczone – rządy i organizacje międzynarodowe muszą zyskać szczególne uprawnienia do regulowania gospodarki oraz zmiany systemu prawnego.

Zasadniczą dla Wielkiego Resetu kwestią jest powodzenie tak zwanej „czwartej rewolucji przemysłowej”, opisanej przez Schwaba w książce o takim właśnie tytule. Chodzi o połączenie zaawansowanych technologii, które pozwolą na skokowy wzrost produktywności dzięki robotyce, sztucznej inteligencji, drukowi 3D i magazynowaniu energii. Według założeń Wielkiego Resetu, przewrót okaże się równie destrukcyjny dla porządku gospodarczego i politycznego, jak poprzednie rewolucje przemysłowe. A zatem pandemie mają być wykorzystane przez światowych liderów do przekształcenia prawa oraz zmiany społecznej, te zaś złagodzą skutki transformacji.

Magdalena Ziętek-Wielomska w swej książce streszcza plany dekompozycji świata według ludzi z Davos jako utworzenie z niego „globalnej wioski – a może i więzienia? – w której wszystko, co się da, ma zostać podpięte do systemu. I to nie tylko politycznego i ekonomicznego, ale do globalnej sieci zwanej Internetem Rzeczy, a potem także Internetem Ciał, zarządzanej przez globalne elity”.

W takiej wizji rola rządów państw sprowadzałaby się do wykonywania poleceń niewybieralnych i nieodwoływalnych demokratycznie gremiów. Całkiem jak miało to miejsce w przypadku „pandemii” covid-19, gdy ministrowie zdrowia, lekarze oraz tak zwani eksperci w dziedzinie zdrowia wcielili się w rolę akwizytorów produktów paramedycznych, zaś aparaty państwowe przeistoczyły w zbiorowego, obozowego kapo nadzorującego bezwzględnie całe społeczeństwa.

Najnowszą książkową emanacją idei Klausa Schwaba jest wydana przed dwoma laty „Wielka narracja”. Warto zapoznać się z jej treścią. Autor, a przy tym naczelny ideolog Wielkiego Resetu (tak, w tym zuchwałym przedsięwzięciu zakładającym zniewolenie ludzkości przez garstkę nadzwyczaj wpływowych szaleńców, wszystko musi być najwyraźniej „wielkie”), wykłada właściwie wprost i bez ogródek zamiary kreatorów nowej rewolucji. Pisze o globalnym zarządzaniu, kluczowej roli dużych miast w kreowaniu zmian ponad głowami władz państwowych, cyfrowym i zielonym ładzie i spodziewanym (planowanym?) „masowym wymieraniu” ludzi z powodu – uwaga – „zmian klimatycznych”. Schwab staje się piewcą teorii, które gdyby głosił je ktoś bardziej anonimowy, z miejsca zostałyby uznane za erupcję teorii spiskowych najgorszego sortu.

Postępy satanizmu: „Eutanazja ubogich” powinna być społecznie akceptowalna.

Postępy satanizmu: „Eutanazja ubogich” powinna być społecznie akceptowalna.

Tylko w 2021 roku kanadyjski rząd na promowanie tzw. eutanazji przeznaczył ponad 3 miliony dolarów.

Bioetycy w Kanadzie: Tzw. eutanazja ubogich powinna być społecznie akceptowalna. Ks. prof. P. Bortkiewicz TChr: To zjawisko równi pochyłej.
Radio Maryja eutanazja ubogich

Kanadyjscy bioetycy uważają, że tzw. eutanazja osób zmagających się z ubóstwem materialnym powinna być społecznie akceptowalna. Naukowcy na łamach jednej z gazet tłumaczą, że zmuszanie ludzi żyjących w trudnych warunkach do czekania na poprawę sytuacji społecznej „jest niedopuszczalne”.

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr, bioetyk, zwrócił uwagę, że przykład Kanady doskonale obrazuje mechanizm przesuwania się granic aż do osiągania pełni cywilizacji śmierci.

– Jeżeli wchodzimy w obszar traktowania życia w kategoriach przeliczalnej jakości, w kategoriach ekonomicznych, to wtedy poszerza się zakres ludzi, którym odmawia się prawa do życia. To orzeczenie bioetyków kanadyjskich dokładnie to pokazuje.

Warto byłoby zestawić te wypowiedzi przede wszystkim z encykliką „Evangelium vitae”, która jednoznacznie proklamuje wartość i świętość życia, twierdząc, że życie każdego człowieka – niezależnie od tego czy jest ubogi, czy zamożny; czy jest wysoko postawiony, czy jest ostatnim nędzarzem na tej ziemi – zawsze ma swoją obiektywną wartość – wskazał duchowny.

Tzw. eutanazja proponowana była początkowo jedynie dla osób nieuleczalnie chorych. Teraz – jak dodał bioetyk –  jest rozszerzana stopniowo na dalsze kategorie.

– To zjawisko takiej równi pochyłej, jak to określamy w bioetyce, a więc właśnie w sytuacji, w której coś, co powinno być wewnętrznie zakazane, zostaje przyzwolone. Wówczas ta sytuacja wymyka się spod kontroli, rzeczywistość zaczyna staczać się w dół w sposób niekontrolowany.

W tej chwili widzimy to w dyskusjach w Belgii, w Kanadzie, w Australii, bo tam chyba toczą się w tej chwili główne „dyskusje” na temat poszerzenia tzw. eutanazji i faktycznie one przybierają postać niekontrolowaną. Nie można przewidzieć końcowego etapu takich poczynań, natomiast fakt, że one zostały uruchomione, to jest fakt absolutnie złowieszczy – podkreślił ks. prof. Paweł Bortkiewicz.

Ksiądz profesor wyraził obawy, że tzw. eutanazja osób ubogich w Kanadzie może stać się faktem. Władze tego kraju systematycznie liberalizują przepisy dotyczące wspomaganego samobójstwa. Tylko w 2021 roku kanadyjski rząd na promowanie tzw. eutanazji przeznaczył ponad 3 miliony dolarów.

Lekarze przeszli od ratowania życia i przysięgania, że nie będą szkodzić, do – zasadniczo – chęci zabijania ludzi poprzez zalecanie szczepionki…?

Lekarze przeszli od ratowania życia i przysięgania, że nie będą szkodzić, do – zasadniczo – chęci zabijania ludzi poprzez zalecanie szczepionki…?

Czy to morderstwo? Czy to morderstwo z premedytacją?

Mieli całe trzy lata na zastanowienie się nad tym, co robią, zapoznanie się z literaturą naukową, sprawami sądowymi, konfrontację z ofiarami i pogrążonymi w żałobie rodzinami, i WYBRALI KONTYNUOWANIE zabijania.

Sasha Latypova 20 maj 2023

https://sashalatypova.substack.com/p/is-it-murder-is-it-premeditated

Pytanie z mojego wywiadu ze Stevem Kirshem, VSFR

Steve K: “Mówisz, że lekarze przeszli od ratowania życia i przysięgania, że nie będą szkodzić, do zasadniczo chęci zabijania ludzi poprzez zalecanie szczepionki…?”.

Ja: Tak.

Steve odrzucił pomysł, że jest to morderstwo, ponieważ morderstwo wymaga premedytacji. Odwołajmy się do definicji Britannica:

Morderstwo, w prawie karnym, zabicie jednej osoby przez drugą, które nie jest prawnie uzasadnione lub usprawiedliwione, zwykle odróżniane od przestępstwa nieumyślnego spowodowania śmierci przez element złej woli (to jest część premedytacji). Kodeksy prawa zwyczajowego definiują morderstwo jako zabójstwo popełnione umyślnie lub w wyniku popełnienia innego poważnego przestępstwa. Natomiast przestępstwo nieumyślnego spowodowania śmierci obejmuje zabójstwa będące wynikiem lekkomyślności lub gwałtownych wybuchów emocjonalnych.”

Wszyscy obserwujemy globalne miejsce zbrodni, które wygląda mniej więcej tak:

Przykład szpitalnej sprawy o “covid death” od adwokata Todda Callendera:

Rozmawiałem z wieloma powodami i prawnikami, wszyscy z nich są bardzo wiarygodni, wszyscy mają obszerną dokumentację podobnych horrorów, będąc świadkami zimnokrwistych, powolnych tortur i zabijania ich bliskich w szpitalu. Trwa to po dziś dzień. Te protokoły morderstw CDC są dziś “standardem opieki”, z ogromnymi wypłatami dla zespołu morderców i ich pracodawcy, w całych Stanach Zjednoczonych, w tym w miejscach kochających wolność, takich jak Floryda (gubernator DeSantis? Dr Ladapo? Jak jest wielka ta ława ?):

Jeden z pierwszych przypadków [gdzie] to się wydarzyło [miał miejsce] w Teksasie. Na oddziale intensywnej terapii w szpitalu Baylor University przebywał pacjent. Uzyskaliśmy tymczasowe pozwolenie [TRO] , aby lekarz z zewnątrz mógł przyjść i podać tej osobie iwermektynę. W ciągu następnego dnia pojawili się prawnicy szpitala i zagrozili naszemu lekarzowi „nieuprawnioną praktyką medyczną”. TRO zniknęło, a nasz klient został zabity. Jak to zabity? Skąd to wiem? Ponieważ mam inną podobną sprawę, w której mój klient wszedł, ale nie z powodu Covid.

Mój klient zgłosił się z tętniakiem. Klient był jednak leczony dokładnie w tym samym formacie, o którym mówię: midazolamem, remdesivirem. Umieścili go na oddziale Covid. Nigdy nie miał Covid-a. Ale zamiast leczenia tętniaka – podali mu morfinę i fentanyl oraz różne koktajle leków.

Zadzwoniłem do prawnika szpitala i powiedziałem: Słuchaj, chcemy przenieść go do innej opieki. Prawnik szpitala powiedział mi: Nie, twój klient umrze w naszym szpitalu. To były jego słowa.

Zadzwoniłem więc do szefa policji, który miał już sprawę z trzema [podobnymi] domniemanymi przestępstwami . I powiedziałem, szefie, chcę przeprowadzić kontrolę zdrowia, bezpieczeństwa i dobrostanu mojego klienta w szpitalu. Nie jest Covid-dodatni, ale jest traktowany w ten sposób. Nie, nie pójdę tam – powiedział szef. Dlaczego? Prokurator miejski powiedział mi, że to sprawa cywilna i nie będziemy się tym zajmować.

Próbuję dodzwonić się do biura prokuratora. Nie, nie chcą ze mną rozmawiać. Wróciłem do prawnika szpitala i powiedziałem mu, że to sprawa karna i będę ją ścigał karnie.

– Szkoda. To sprawa cywilna. Pański klient umrze w naszym szpitalu.

Złożyłem skargę karną do FBI. Nie […] nie chcieli tego badać.

I rzeczywiście, nasz klient zmarł w tym szpitalu z głodu. W czasie autopsji ważył 78 funtów. Był odwodniony. Był wygłodzony. Był naćpany fentanylem i morfiną, a także kilkoma innymi narkotykami, które zbadaliśmy podczas autopsji.

Będziemy prowadzić tę sprawę w celu rozbicia immunitetów przyznanych na mocy ustawy PREP, ustawy CARE i programu CMS Waiver, wraz z tymi samymi kwestiami związanymi z mandatami Covid, których jedność jest tak szeroka.

Nawiasem mówiąc, wypłata dla zespołu morderców i ich pracodawcy wynosi do 500000 USD za zabójstwo (w Kalifornii), w tym premie za stosowanie remdesiviru.

Jedna z ostatnich historii została mi opowiedziana przez adwokata – klient został napadnięty i ciężko pobity, skradziono mu portfel, odebrano go nieprzytomnego i zabrano do szpitala, gdzie uznano go za bezdomnego (a zatem właściwa droga do zabicia) i umieszczono w protokole zabójstwa CDC.

Następnie, 7 dni później, szpital został niemile zaskoczony pojawieniem się jego rodziny!

Mogę wymieniać te przypadki i historie ofiar całymi dniami, wszystkie wyglądają bardzo podobnie.

Czy jest to “premedytacja lub wynik popełnienia innego poważnego przestępstwa”? Tak, jest.

A może innym poważnym przestępstwem było porwanie, pobicie i fałszywa diagnoza z fałszywym testem PCR? Albo użycie niezatwierdzonej jako lek, ale znanej jako trucizna, która wyłącza nerki – remdesivir, często po tym, jak ofiara wyraźnie im tego zabroniła, a często u osób, które mają słabą czynność nerek? A po tym, jak zrobili to kilka razy, dla słodkiej, słodkiej rządowej gotówki, kontynuują to przez 3 lata.

Mieli całe 3 lata na zastanowienie się nad tym, co robią, zapoznanie się z literaturą naukową, sprawami sądowymi, konfrontację z ofiarami i pogrążonymi w żałobie rodzinami, i WYBRALI KONTYNUOWANIE zabijania. Myślę, że to obejmuje część dotyczącą premedytacji.

To nie jest odosobniony problem kilku nieuczciwych spekulantów. Tom Renz posiada nagrania audio pracowników szpitala omawiających zabijanie pacjentów na oddziale zakaźnym. Dotyczy to systemu Ascension, który ma 139 szpitali w 19 stanach. To jest historia do obejrzenia. Bardzo dobrze opisana tutaj: [w oryg. md]

Renz twierdzi również, że wiele zabójstw zostało dokonanych przez fałszywe zespoły zabójców – lekarzy i pielęgniarek “spoza stanu” wysłane do różnych szpitali na początku “pandemii”.

Chociaż z pewnością istnieje wiele fałszywych poświadczeń wykorzystywanych przez machinę wywiadowczo-obronną (czy ktoś ma na myśli Jordana Walkera?), większość morderstw w szpitalach została popełniona przez wyposażonych we właściwe papiery – odpowiednio „poświadczonych”, –miłych i złych ludzi.

Wiem, że sprawa Toma Renza nie jest wyjątkowa, istnieje wiele innych przypadków z podobnymi dowodami wskazującymi na to, że duże systemy szpitalne w całym kraju dokładnie wiedzą, co robią i robią to świadomie.

Należy pamiętać, że chociaż ustawa PREP technicznie nie zwalnia z obowiązku umyślnego wykroczenia, udowodnienie tego będzie trudną bitwą. Zabicie kogoś umyślnie za pomocą remdesiviru jest działaniem objętym ustawą, o ile zgłosisz to rządowi USA w ciągu 7 dni od zabójstwa (z prawnego punktu widzenia).

Ludobójstwo trwa od 3 lat i ustępuje tylko dlatego, że jednostki wstają i wypowiadają się przeciwko temu okrucieństwu.

Ostatnia myśl na ten temat:

Drodzy lekarze, pielęgniarki, farmaceuci, ratownicy medyczni, administratorzy szpitali i wszyscy, którzy do tej pory brali udział w ludobójstwie: gdy kartel zmusi cię do popełnienia masowego morderstwa w zamian za pieniądze i “ochronę przed odpowiedzialnością”, o ile dokładnie udokumentujesz morderstwa, które sam popełniłeś i zgłosisz je w ciągu 7 dni – czy myślisz, że teraz jesteś już ich własnością?

idealny-swiat-klausa-szwaba-czyli-nowy-wspanialy-feudalizm-kliki-z-davos

idealny-swiat-klausa-szwaba-czyli-nowy-wspanialy-feudalizm-kliki-z-davos/

Idealny świat Klausa Schwaba, czyli nowy wspaniały feudalizm kliki z Davos

Tekst jest długi, ale taki musi być ze względu na wagę i precyzję opisu; obszerność jest konieczna dla pełnej prezentacji.

Jako naród mamy to nieszczęście, że już 6 lat kieruje nami monstrualny ignorant, karierowicz, fascynat Harariego (prymitywnego grafomana, propagandysty Schwaba i środowisk globalistycznych), będący akwizytorem (czy też raczej dilerem) “faszyzmu 2.0” i jego fascynatem. Ale to już odrębny temat.

Nie od rzeczy będzie przytoczenie na wstępie komentarza jednego z anglojęzycznych internautów pod tekstem “Prof. Klaus Schwab i jego Wielki Faszystowski Reset:

Schwab i reszta jego kohort z ONZ, WHO, MFW, BIS, Banku Światowego, CFR, NIH, CDC, NIAID, Johns Hopkins Imperial College, DARPA, CIA, G30, Rockefeller Foundation itd. są bezpośrednio odpowiedzialni za wszystkie samobójstwa, które były wynikiem lockdownów i powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności finansowej za utratę dochodów, majątku oraz cały ból i cierpienie, które nastąpiło z powodu tego gigantycznego oszustwa, które nazwali Wielki Reset, a które jest jedynie publiczną twarzą Agendy 21. Agenda 21 to nic innego jak masowe zawłaszczanie ziemi na całym świecie oraz eliminacja i kontrola ludności w ramach nielegalnie wszczętego medycznego stanu wojennego udającego środki nadzwyczajne przed nieistniejącą pandemią.

image

To nie przypadek, że cele Wielkiego Resetu  i tej fałszywej pandemii łączą się z celami Agendy 21. Agenda 21, przebrana za zrównoważony rozwój, ma na celu przymusowe umieszczanie ludzi w wielkich metropoliach miejskich i przejęcie kontroli nad wszystkimi zasobami naturalnymi na ziemi, jednocześnie eliminując miejsca pracy, dochody i gospodarki narodowe, aby usprawiedliwić wyludnianie planety z większości ludzi, ponieważ stale rozwijający się model kapitalistyczny, którego używali przez ostatnie stulecie, aby czerpać zyski z niewolnictwa za długi i wciąż rosnąca ekspansja gospodarcza, dobiegł końca dzięki oszustwom finansowym, nadużyciom , niegospodarności i chciwości.”

==========================

Ilustracja. Opublikowana w lipcu 2020 książka odsłaniająca nam najważniejsze dane o trasie, którą się poruszamy  jadąc pociągiem coraz szybciej… Znamy na razie nazwy trzech pierwszych stacji: 1. Zmiany Klimatu  2. Covid-19  3. Wojna. I znamy ery, już – wg Schwaba – nie żyjemy w epoce po  Chrystusie i przed Chrystusem (AC, względnie AD i BC), lecz w  epokach „przed koronawirusem” (BC) i „po koronawirusie” (AC).

NOWY WSPANIAŁY FEUDALIZM

autor: Winter Oak

MOTTO

1.”Nadchodzą radykalne zmiany o takim skutku, że niektórzy eksperci odnieśli się do ery „przed koronawirusem” (BC) i „po koronawirusie” (AC).” – [prof. Klaus Schwab]

2. “Boję się, że po raz pierwszy w historii każdy człowiek będzie miał cyfrowy identyfikator (ID) […] przechowywany w jednym miejscu, który będzie używany do nadawania lub nie uprawnień przez kontrolera bazy danych. To się nigdy wcześniej nie zdarzyło w historii ludzkości. To będzie nadużywane. – [Dr Michael Yeadon]

3. “Technologia rozwija się tak szybko, że Kristian Hammond, współzałożyciel Narrative Science, firmy specjalizującej się w automatycznym generowaniu narracji, prognozuje, że do połowy lat 20-tych 90% codziennych wiadomości [z kraju i ze świata] będzie mogło być generowanych przez algorytm, z czego większość bez jakiejkolwiek ingerencji człowieka (poza konstrukcją algorytmu, oczywiście). . .” – [Prof. Klaus Schwab]

4. “Kiedy jakikolwiek tyran deklaruje prawo do rządzenia ludnością bez brania pod uwagę ich poglądów, lubi usprawiedliwiać swoją dyktaturę twierdzeniem, że ma do tego moralne prawo, ponieważ jest „oświecony”. To samo dotyczy napędzanej przez Covid tyranii wielkiego resetu Schwaba, którą książka określa jako „oświecone przywództwo.”

“Schwab używa terminu „przywództwo systemowe”, aby opisać głęboko antydemokratyczny sposób, w jaki 1% narzuca nam wszystkim swój program, nie dając nam szansy na powiedzenie „nie”.”

“Każde poczucie autonomii i oddolnej przynależności jest uważane za zagrożenie z imperialistycznej perspektywy Schwaba i ma zostać wykorzenione.”

“Schwab i Malleret umieszczają Covid-19 w długiej tradycji wydarzeń, które umożliwiły nagłe i znaczące zmiany w naszych społeczeństwach.

W szczególności odwołują się do drugiej wojny światowej.”

“[Prof. Klaus Schwab] wie, że większość ludzi nie zgodzi się z ochotą na plany zniszczenia ich życia i zniewolenia ich przez globalny techno-faszystowski system wyzysku, więc udzielenie im głosu w tej sprawie po prostu nie wchodzi w grę.”

“Z przyjemnością informuje nas Schwab, że „czujniki, przełączniki pamięci i obwody mogą być zakodowane w typowych ludzkich bakteriach jelitowych”.

[fragmenty poniższego artykułu]

5. “Ludzie będą mogli ewoluować, wykorzystując super-inteligencję i dodatkowe zdolności oferowane przez maszyny przyszłości, jednocząc się z maszynami. Wszystko to wskazuje na rozwój nowego gatunku ludzkiego, znanego w świecie science fiction jako „cyborgi”. Nie oznacza to, że każdy musi zostać cyborgiem. Jeśli jesteś zadowolony ze swojego stanu jako człowieka, niech tak będzie, możesz pozostać taki, jaki jesteś. Ale uwaga – tak jak my, ludzie, oddzieliliśmy się od naszych kuzynów szympansów lata temu, tak cyborgi oderwą się od ludzi. Ci, którzy pozostaną ludźmi, prawdopodobnie staną się podgatunkiem. W rzeczywistości będą szympansami przyszłości.” – [K.Warwick]

image

“Urodzony w Ravensburgu w 1938 roku Klaus Schwab jest dzieckiem Niemiec Adolfa Hitlera, państwa policyjnego zbudowanego na strachu i przemocy, praniu mózgu i kontroli, propagandzie i kłamstwach, industrializmie i eugenice, dehumanizacji i „dezynfekcji”, na mrożącej krew w żyłach i imponującej wizji „nowego porządku”, który będzie trwał tysiąc lat.

Wydaje się, że Schwab poświęcił swoje życie na ponowne wymyślenie tego koszmaru i próbę przekształcenia go w rzeczywistość nie tylko dla Niemiec, ale dla całego świata.

Co gorsza, jak wielokrotnie potwierdzają jego własne słowa, jego technokratyczna faszystowska wizja jest również pokręconą transhumanistyczną wizją, która połączy ludzi z maszynami w „ciekawą mieszankę życia cyfrowego i analogowego”, która zarazi nasze ciała „ Smart Dust ”, w którym policja najwyraźniej będzie mogła czytać w naszych mózgach.

I, jak zobaczymy, on i jego wspólnicy wykorzystują kryzys Covid-19 do ominięcia demokratycznej odpowiedzialności, pokonania opozycji, przyspieszenia ich programu i narzucenia go reszcie ludzkości wbrew naszej woli, określając to jako „wielki reset” .

Schwab nie jest oczywiście nazistą w klasycznym tego słowa znaczeniu, nie będąc ani nacjonalistą, ani antysemitą, o czym świadczy nagroda im.Dana Davida w wysokości 1 miliona dolarów, którą Izrael przyznał mu w 2004 roku.

Ale faszyzm XXI wieku znalazł różne formy polityczne, dzięki którym mógł kontynuować swój podstawowy projekt przekształcania ludzkości tak, by pasowała do kapitalizmu, za pomocą jawnie autorytarnych środków.

Ten nowy faszyzm jest dziś rozwijany pod postacią globalnego zarządzania, bezpieczeństwa biologicznego, „nowej normalności”, „nowego ładu dla natury” i „czwartej rewolucji przemysłowej”.

 Schwab, od ośmiu lat założyciel i prezes wykonawczy Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), siedzi w środku tej matrycy jak pająk w gigantycznej sieci.

Oryginalny faszystowski projekt we Włoszech i Niemczech polegał na połączeniu państwa i biznesu.

O ile komunizm przewiduje przejęcie biznesu i przemysłu przez rząd, co – teoretycznie! – działa w interesie ludu, o tyle faszyzm polegał na wykorzystaniu państwa do ochrony i wspierania interesów zamożnej elity .

Schwab kontynuował to podejście w zdenazyfikowanym kontekście powojennym, kiedy w 1971 roku założył Europejskie Forum Zarządzania, które odbywało się corocznie w Davos w Szwajcarii.

Tutaj promował swoją ideologię kapitalizmu „interesariuszy”, w którym przedsiębiorstwa zostały ściśle związane współpracą z rządem.

„Kapitalizm interesariuszy” jest opisywany przez magazyn biznesowy Forbes jako:

“pojęcie, że firma koncentruje się na zaspokajaniu potrzeb wszystkich swoich interesariuszy: klientów, pracowników, partnerów, społeczności i społeczeństwa jako całości ”.

Nawet w kontekście konkretnej firmy jest to efekciarska pusta etykieta. Jak zauważono w artykule Forbesa, w rzeczywistości oznacza to jedynie, że „firmy mogą nadal prywatnie wpychać pieniądze swoim akcjonariuszom i kadrze zarządzającej, zachowując jednocześnie publiczny image wyjątkowej wrażliwości społecznej i wzorowego altruizmu”.

Ale w ogólnym kontekście społecznym koncepcja interesariuszy jest jeszcze bardziej nikczemna, odrzucając wszelkie idee demokracji, rządów ludzi, obywateli na rzecz rządów korporacyjnych. 

Społeczeństwo nie jest już postrzegane jako żywa społeczność, ale jako biznes, którego rentowność jest jedynym ważnym celem ludzkiej działalności.

Schwab przedstawił ten program już w 1971 roku w swojej książce Moderne Unternehmensführung im Maschinenbau (Nowoczesne zarządzanie przedsiębiorstwem w inżynierii mechanicznej), w której użyciem terminu „interesariusze” (die Interessenten) skutecznie

przedefiniował istotę ludzką nie jako obywateli, wolne jednostki lub członków społeczności, ale jako drugorzędnych uczestników wielkiego przedsięwzięcia komercyjnego.

Celem życia każdego człowieka było „osiągnięcie długotrwałego wzrostu i dobrobytu” dla tego przedsięwzięcia –innymi słowy, ochrona i powiększenie bogactwa kapitalistycznej elity. 

Wszystko stało się jeszcze jaśniejsze w 1987 roku, kiedy Schwab zmienił nazwę swojego Europejskiego Forum Zarządzania na Światowe Forum Ekonomiczne.

WEF określa się na swojej stronie internetowej jako „globalna platforma współpracy publiczno-prywatnej”, a wielbiciele opisują, w jaki sposób tworzy „partnerstwa między biznesmenami, politykami, intelektualistami i innymi przywódcami społecznymi w celu„ definiowania, omawiania i rozwijania kluczowych kwestii globalnego programu ”.

Partnerstwa”, które tworzy WEF, mają na celu zastąpienie demokracji globalnym przywództwem składającym się z ręcznie wybranych i niewybranych osób, których obowiązkiem nie jest służba społeczeństwu, ale narzucenie rządów 1% społeczeństwa przy tak małej jak to tylko możliwe ingerencji ze strony reszty z nas.

W książkach, które Schwab pisze na użytek publiczny, wypowiada się za pomocą dwulicowych klisz korporacyjnego spinu i zielonego prania mózgu.  

Te same puste terminy pojawiają się raz po raz. W książce “Kształtowanie przyszłości czwartej rewolucji przemysłowej: przewodnik po budowaniu lepszego świata”  Schwab mówi o „ włączeniu interesariuszy i dystrybucji korzyści ” oraz o„trwałych i sprzyjających włączeniu społecznemu partnerstwach”, które doprowadzą nas wszystkich do „sprzyjającego włączeniu, zrównoważonej i dostatniej przyszłości  [synonim komunistycznych obietnic?, przyp. mój, wawel]” ! [ 1 ]Za tą hałaśliwą prawdziwą motywacją stojącą za jego „kapitalizmem interesariuszy”, który wciąż nieustannie promował na konferencji WEF w Davos 2020, jest tylko i wyłącznie zysk i wyzysk.

Na przykład w swojej książce The Fourth Industrial Revolution z 2016 roku Schwab pisze o uberyzacji  pracy i wynikających z niej korzyściach dla firm, szczególnie szybko rozwijających się start-upów w gospodarce cyfrowej:

Ponieważ platformy chmur ludzkch klasyfikują pracowników jako samozatrudnionych, są oni – na razie – wolni od wymogu płacenia minimalnego wynagrodzenia, płacenia podatków przez pracodawcę i świadczeń socjalnych ”. [ 2 ]

Ta sama kapitalistyczna bezduszność przejawia się w jego stosunku do ludzi zbliżających się do końca życia zawodowego i potrzebujących zasłużonego odpoczynku:

 Starzenie się jest wyzwaniem ekonomicznym, ponieważ jeśli wiek emerytalny nie zostanie drastycznie podniesiony, tak aby starsi członkowie społeczeństwa mogli nadal wnosić wkład w siłę roboczą (imperatyw gospodarczy, który niesie wiele korzyści ekonomicznych), liczba ludności w wieku produkcyjnym spada w tym samym czasie, o ile odsetek liczby starszych ludzi wzrasta [2].

Wszystko na tym świecie sprowadza się do wyzwań ekonomicznych, imperatywów ekonomicznych i korzyści ekonomicznych dla rządzącej klasy kapitalistów.

Mit Postępu był od dawna używany przez 1% do przekonania ludzi do zaakceptowania technologii zaprojektowanych w celu wykorzystywania i kontrolowania nas, a Schwab bawi się tym, kiedy deklaruje, że „Czwarta rewolucja przemysłowa stanowi znaczące źródło nadziei na kontynuację wspinaczki rozwoju ludzkiego, który spowodował dramatyczny wzrost jakości życia miliardów ludzi od 1800 roku ” . [2]

Ekscytuje się:

Chociaż może nie wydawać się to doniosłe dla tych z nas, którzy na co dzień doświadczają serii małych, ale znaczących zmian w życiu, nie jest to drobna zmiana – czwarta rewolucja przemysłowa to nowy rozdział w rozwoju ludzkości, na równi z pierwszą, drugą i trzecią rewolucją przemysłową a ponownie napędzana rosnącą dostępnością i interakcją zestawu niezwykłych technologii. [1]

Ale [Schwab] doskonale zdaje sobie sprawę, że technologia nie jest ideologicznie neutralna, jak niektórzy lubią twierdzić. Mówi, że technologie i społeczeństwa wzajemnie się kształtują.

W końcu technologie są powiązane ze sposobem, w jaki poznajemy, jak podejmujemy decyzje oraz jak myślimy o sobie i sobie nawzajem. Są powiązane z naszymi tożsamościami, światopoglądami i potencjalnymi przyszłościami. Od technologii jądrowych po wyścig kosmiczny, smartfony, media społecznościowe, samochody, medycynę i infrastrukturę – znaczenie technologii nadaje im charakter polityczny. Nawet koncepcja narodu „rozwiniętego” w sposób dorozumiany opiera się na przyjęciu technologii i na tym, co one oznaczają dla nas pod względem gospodarczym i społecznym. [1]

Technologia, dla stojących za nią kapitalistów, nigdy nie dotyczyła dobra społecznego, wspólnego ale wyłącznie zysku, a Schwab daje do zrozumienia, że to samo dotyczy jego Czwartej Rewolucji Przemysłowej.

Pasjonuje się:

Technologie czwartej rewolucji przemysłowej są naprawdę rewolucyjne – zmieniają istniejące sposoby wykrywania, obliczania, organizowania, działania i dostarczania. Reprezentują całkowicie nowe sposoby tworzenia wartości dla organizacji i obywateli ”. [1]

W przypadku gdyby sens „tworzenia wartości” nie był jasny, Schwab podaje kilka przykładów: „Drony reprezentują nowy typ pracownika tnącego koszty pracy i wykonując zadania, które kiedyś angażowały realnych ludzi”[1] oraz „stosowanie coraz inteligentniejszych algorytmów szybko zwiększa produktywność pracowników – na przykład w przypadku korzystania z botów czatu w celu rozszerzenia (i coraz częściej zastępowania) wsparcia „czatu na żywo” dla interakcji z klientami ” . [1]

W Czwartej rewolucji przemysłowej Schwab szczegółowo omawia cuda swojego nowego wspaniałego świata, które obniżają koszty i zwiększają zyski.

Schwab tłumaczy więc nam:

Prędzej niż większość się spodziewa, praca tak różnych zawodów, jak prawnicy, analitycy finansowi, lekarze, dziennikarze, księgowi, ubezpieczyciele czy bibliotekarze, może zostać częściowo lub całkowicie zautomatyzowana… […]

Technologia rozwija się tak szybko, że Kristian Hammond, współzałożyciel Narrative Science, firmy specjalizującej się w automatycznym generowaniu narracji, prognozuje, że do połowy lat 20-tych 90% codziennych wiadomości [z kraju i ze świata] będzie mogło być generowanych przez algorytm, z czego większość bez jakiejkolwiek ingerencji człowieka (poza konstrukcją algorytmu, oczywiście). . . [2]

To właśnie ten ekonomiczny imperatyw budzi entuzjazm Schwaba dla „rewolucji, która zasadniczo zmienia sposób, w jaki żyjemy, pracujemy i odnosimy się do siebie nawzajem”. [2]

Schwab lirycznie opowiada o 4IR, która, jak twierdzi, jest „niepodobna do wszystkiego, czego ludzkość doświadczyła wcześniej” . [2]

Tryska wręcz entuzjazmem:

Weź pod uwagę nieograniczone możliwości połączenia miliardów ludzi za pomocą urządzeń mobilnych, co daje bezprecedensową moc obliczeniową, możliwości przechowywania i dostęp do wiedzy. Lub pomyśl o zdumiewającej zbieżności pojawiających się przełomów technologicznych, obejmujących szerokie dziedziny, takie jak sztuczna inteligencja (AI), robotyka, internet rzeczy (IoT), pojazdy autonomiczne, druk 3D, nanotechnologia, biotechnologia, materiałoznawstwo, magazynowanie energii i obliczenia kwantowe, żeby wymienić tylko kilka. Wiele z tych innowacji jest w powijakach, ale już osiągają punkt zwrotny w swoim rozwoju, ponieważ budują i wzmacniają się nawzajem w połączeniu technologii w świecie fizycznym, cyfrowym i biologicznym. [2]

Z niecierpliwością oczekuje również na większą edukację online, obejmującą „wykorzystanie wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości” w celu „radykalnej poprawy wyników nauczania” [1], czujniki „ zainstalowane w domach, ubraniach i akcesoriach, miastach, sieciach transportowych i energetycznych” [2 ] oraz inteligentne miasta z ich „platformami najważniejszych danych” . [2]

Wszystko będzie inteligentne i połączone z Internetem”, mówi Schwab, i obejmie również zwierzęta, ponieważ „czujniki podłączone przewodowo do bydła mogą komunikować się ze sobą za pośrednictwem sieci telefonii komórkowej”. [2]

Uwielbia pomysł „inteligentnych fabryk komórek”, które mogłyby umożliwić„przyspieszone wytwarzanie szczepionek” [1] i „technologie dużych zbiorów danych” [2].

Zapewnia nas, że „dostarczą one nowych i innowacyjnych sposobów obsługi obywateli i klientów” [2] i będziemy musieli przestać sprzeciwiać się firmom czerpiącym zyski z wykorzystywania i sprzedawania informacji o każdym aspekcie naszego życia osobistego.

Budowanie zaufania do danych i algorytmów wykorzystywanych do podejmowania decyzji będzie miało zasadnicze znaczenie” – podkreśla Schwab. „Obawy obywateli dotyczące prywatności i ustanowienia odpowiedzialności w strukturach biznesowych i prawnych

będą wymagały zmian w sposobie myślenia”[2].

Ostatecznie jasne jest, że cała ta technologiczna ekscytacja obraca się wyłącznie wokół zysku lub „wartości”, jak woli to określać Schwab w swojej korporacyjnej mowie XXI wieku.

W ten sposób technologia blockchain będzie fantastyczna i sprowokuje „eksplozję aktywów zbywalnych, ponieważ wszystkie rodzaje wymiany wartości mogą być hostowane na blockchainie”. [2]

Zastosowanie technologii rozproszonych rejestrów, dodaje Schwab, „może być siłą napędową ogromnych przepływów wartości w cyfrowych produktach i usługach, zapewniając bezpieczną tożsamość cyfrową, która może sprawić, że nowe rynki staną się dostępne dla każdego, kto ma połączenie z Internetem”. [1]

Ogólnie rzecz biorąc, interes 4IR (czwartej rewolucji przemysłowej) dla rządzącej elity biznesowej polega na tym, że „stworzy ona całkowicie nowe źródła wartości” [1] i „zapoczątkuje ekosystemy tworzenia wartości, których nie można sobie wyobrazić z nastawieniem utkwionym w trzeciej Rewolucji”. [1]

Technologie 4IR, wprowadzone przez 5G, stanowią bezprecedensowe zagrożenie dla naszej wolności, jak przyznaje sam Schwab [sic!]:

 Narzędzia czwartej rewolucji przemysłowej umożliwiają nowe formy nadzoru i inne środki kontroli, które są sprzeczne ze zdrowymi, otwartymi społeczeństwami ”[2].

Ale to nie przeszkadza mu przedstawiać tych narzędzi w pozytywnym świetle, kiedy deklaruje, że „przestępczość publiczna prawdopodobnie zmniejszy się dzięki konwergencji czujników, kamer, sztucznej inteligencji i oprogramowania do rozpoznawania twarzy”. [1]

 Z pewnym upodobaniem opisuje, jak te technologie „mogą wkraczać do dotychczas prywatnej przestrzeni naszych umysłów, odczytując nasze myśli i wpływając na nasze zachowanie” . [1]

Schwab przewiduje:

Wraz z poprawą zdolności w tym obszarze, wzrośnie pokusa stosowania przez organy ścigania i sądy technik określania prawdopodobieństwa popełnienia przestępstwa, oceny winy, a nawet odzyskiwania wspomnień bezpośrednio z ludzkich mózgów. Nawet przekroczenie granicy może pewnego dnia wymagać szczegółowego skanowania mózgu w celu oceny czy i jak dana osoba może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa”. [1]

Są chwile, kiedy szef WEF daje się ponieść swojej pasji do przyszłości science-fiction, w której „dalekosiężne podróże kosmiczne i synteza jądrowa są na porządku dziennym” [1] i w których „następny modny model biznesowy”może obejmować kogoś, kto „otworzy dostęp do swoich myśli dzięki oszczędzającej czas opcji wpisywania postów w mediach społecznościowych samą myślą” . [1]

Mówienie o „kosmicznej turystyce” pod tytułem „Czwarta rewolucja przemysłowa i ostatnia granica” [1] jest niemal zabawne, podobnie jak jego sugestia, że „świat pełen dronów oferuje świat pełen możliwości” [1].

Ale im dalej czytelnik zagłębia się w świat przedstawiony w książkach Schwaba, tym mniej śmieszne wydaje się to wszystko.

Prawda jest taka, że ta niezwykle wpływowa postać, która znajduje się w centrum tworzonego obecnie nowego porządku globalnego, jest zagorzałym transhumanistą, który marzy o końcu naturalnego zdrowego życia ludzkiego i społeczności.

Schwab powtarza tę wiadomość raz po raz, jakby chciał mieć pewność, że zostaliśmy należycie ostrzeżeni.

Zadziwiające innowacje wywołane czwartą rewolucją przemysłową, od biotechnologii po sztuczną inteligencję, na nowo definiują, co to znaczy być człowiekiem ”[2]

Przyszłość rzuci wyzwanie naszemu zrozumieniu, co to znaczy być człowiekiem, zarówno z biologicznego, jak i społecznego punktu widzenia ”[1].

Już teraz postęp w neurotechnologii i biotechnologii zmusza nas do zastanowienia się, co to znaczy być człowiekiem ”. [1]

Wyjaśnia to bardziej szczegółowo w Shaping the Future of the Fourth Industrial Revolution [1]:

Technologie czwartej rewolucji przemysłowej nie przestaną być częścią otaczającego nas fizycznego świata – staną się częścią nas. Rzeczywiście, niektórzy z nas już czują, że nasze smartfony stały się przedłużeniem nas samych. Dzisiejsze urządzenia zewnętrzne – od komputerów przenośnych po zestawy słuchawkowe rzeczywistości wirtualnej – prawie na pewno zostaną wszczepione w nasze ciała i mózgi. Egzoszkielety i protezy zwiększą naszą siłę fizyczną, a postęp w neurotechnologii poprawi nasze zdolności poznawcze.

Będziemy mogli lepiej manipulować naszymi własnymi genami i genami naszych dzieci. Rozwój ten rodzi głębokie pytania: Gdzie wyznaczymy granicę między człowiekiem a maszyną? Co to znaczy być człowiekiem?

Cała część tej książki jest poświęcona tematowi „Zmiana człowieka”. Tutaj prof. Schwab rozpływa się nad „zdolnością nowych technologii do dosłownego stania się częścią nas”i przywołuje cyborga przyszłość obejmującą „ciekawe mieszanki cyfrowego i analogowego życia, które na nowo zdefiniują naszą naturę”.[1]

Pisze:  “Technologie te będą działać w ramach naszej własnej biologii i zmienią sposób, w jaki obcujemy ze światem. Są w stanie przekraczać granice ciała i umysłu, poprawiając nasze zdolności fizyczne, a nawet mając trwały wpływ na samo życie. ”[1]

Żadne granice nie wydają się być ostatecznymi dla Schwaba, który marzy o „aktywnych wszczepialnych mikroczipach, które przełamują barierę skórną naszych ciał” , „inteligentnych tatuażach” , „komputerach biologicznych” i„organizmach zaprojektowanych na zamówienie” . [1]

Z przyjemnością informuje Schwab, że „czujniki, przełączniki pamięci i obwody mogą być zakodowane w typowych ludzkich bakteriach jelitowych” [1], że „Smart Dust, macierze kompletnych komputerów z antenami, z których każdy jest znacznie mniejszy niż ziarnko piasku, można teraz organizować wewnątrz ciała ”i że „ wszczepione urządzenia prawdopodobnie pomogą również w przekazywaniu myśli wyrażanych normalnie werbalnie przez „wbudowany” smartfon oraz potencjalnie niewyrażanych myśli lub nastrojów poprzez odczytywanie fal mózgowych i innych sygnałów ” . [1]

„Biologia syntetyczna” jest na horyzoncie w świecie czwartej rewolucji przemysłowej Schwaba, dając technokratycznym kapitalistycznym władcom świata „możliwość dostosowywania organizmów poprzez pisanie DNA”. [2]

Idea neurotechnologii, w której ludzie będą mieli w pełni sztuczne wspomnienia wszczepione do mózgu, wystarczy, aby niektórzy z nas słysząc to poczuli się chorzy, podobnie jak „perspektywa podłączenia naszych mózgów do VR poprzez modemy korowe, implanty lub nanoboty” [ 1]

Nie pociesza nas, gdy dowiemy się, że to wszystko – oczywiście! – jest w większym interesie kapitalistycznych profitów, ponieważ „zwiastuje nowe gałęzie przemysłu i systemy tworzenia wartości” i „stanowi okazję do stworzenia całych nowych systemów wartości podczas czwartej rewolucji przemysłowej”. [1]

A co z „biodrukiem tkanek organicznych” [1] lub sugestią, że „zwierzęta mogłyby być potencjalnie przystosowane do produkcji leków i innych form leczenia”? [2]

Czy ktoś ma zastrzeżenia etyczne?

To wszystko jest ewidentnie dobre dla Schwaba, który z radością ogłasza:

Niedaleko jest dzień, w którym krowy są przystosowane do produkcji w swoim [sic] mleku elementu krzepnięcia krwi, którego brakuje chorym na hemofilię. Naukowcy już rozpoczęli inżynierię genomów świń w celu wyhodowania narządów nadających się do przeszczepów u ludzi ”. [2]

To wszystko robi się coraz bardziej niepokojące. Od czasu złowrogiego programu eugenicznego nazistowskich Niemiec, w których urodził się Schwab, społeczeństwo ludzkie uznało tę naukę za nie do przyjęcia.

Ale teraz najwyraźniej czuje, że eugenika powinna się odrodzić, ogłaszając w odniesieniu do edycji genetycznej:

 “To, że obecnie znacznie łatwiej jest precyzyjnie manipulować ludzkim genomem w zdolnych do życia embrionach, oznacza, że prawdopodobnie w przyszłości zobaczymy dzieci zaprojektowane, które mają określone cechy lub są odporne na określoną chorobę. ”[2]

W osławionym transhumanistycznym traktacie z 2002 rokuI, Cyborg, Kevin Warwick przewiduje:  

Ludzie będą mogli ewoluować, wykorzystując super-inteligencję i dodatkowe zdolności oferowane przez maszyny przyszłości, łącząc się z nimi. Wszystko to wskazuje na rozwój nowego gatunku ludzkiego, znanego w świecie science fiction jako „cyborgi”. Nie oznacza to, że każdy musi zostać cyborgiem. Jeśli jesteś zadowolony ze swojego stanu jako człowieka, niech tak będzie, możesz pozostać taki, jaki jesteś. Ale uwaga – tak jak my, ludzie, oddzielamy się od naszych kuzynów szympansów lata temu, tak cyborgi oderwą się od ludzi. Ci, którzy pozostaną ludźmi, prawdopodobnie staną się podgatunkiem. W rzeczywistości będą szympansami przyszłości. [ 3 ]

Schwab wydaje się sugerować tę samą przyszłość „wyższej” wzmocnionej sztucznej transludzkiej elity oddzielającej się od naturalnie urodzonego motłochu, w tym szczególnie obciążającym fragmencie z 4IR:

 “Znajdujemy się u progu radykalnej zmiany systemowej, która wymaga od ludzi ciągłej adaptacji. W rezultacie możemy być świadkami rosnącego stopnia polaryzacji na świecie, naznaczonej przez tych, którzy przyjmują zmianę, w porównaniu z tymi, którzy się jej opierają.”

Prowadzi to do nierówności, które wykraczają poza społeczną nierówność opisaną wcześniej. Ta nierówność ontologiczna oddzieli tych, którzy się przystosowują, od tych, którzy stawiają opór – materialnych zwycięzców i przegranych w każdym znaczeniu tego słowa.

 Zwycięzcy mogą nawet skorzystać na jakiejś formie radykalnej poprawy człowieka, generowanej przez pewne segmenty czwartej rewolucji przemysłowej (takie jak inżynieria genetyczna), z której pozbawieni będą przegrani. Grozi to stworzeniem konfliktów klasowych i innych starć odmiennych od wszystkiego, co widzieliśmy wcześniej. [2]

Schwab mówił już o „wielkiej transformacji” w 2016 r. [2] i jest wyraźnie zdeterminowany, aby zrobić wszystko, co w jego mocy, aby stworzyć inspirowany eugeniką transhumanistyczny świat sztuczności, nadzoru, kontroli i wykładniczego zysku .

 Jednak, jak ujawniło jego odniesienie do „konfliktów klasowych”, jest on wyraźnie zaniepokojony możliwością wystąpienia „społecznego oporu” [1]  „jeśli technologie napotykają duży opór opinii publicznej” [1].

Coroczne konferencje Światowego Forum Ekonomicznego Schwaba w Davos od dawna spotykały się z antykapitalistycznymi protestami i demonstracjami i pomimo obecnego paraliżu radykalnej lewicy, jest on świadomy możliwości ponownego i być może szerszego sprzeciwu wobec jego projektu, z ryzykiem „urazu, strachu i reakcji politycznej ”. [1]

W swojej najnowszej książce przedstawia kontekst historyczny, zauważając, że „antyglobalizacja była silna w okresie do 1914 r. I do 1918 r., A potem mniej w latach dwudziestych, ale ponownie wybuchła w latach trzydziestych XX wieku w wyniku wielkiego kryzysu”. . [ 4 ]

Zauważa, że na początku XXI wieku „polityczny i społeczny sprzeciw wobec globalizacji nieustannie zyskiwał na sile” [4], mówi, że „niepokoje społeczne” były powszechne na całym świecie w ciągu ostatnich dwóch lat, jako przykład podając między innymi „Żółte Kamizelki” we Francji. ruchy i przywołuje „ponury scenariusz”, że „to samo może się powtórzyć” . [4]

Jak więc uczciwy technokrata ma przedstawić światu swoją preferowaną przyszłość bez zgody globalnej opinii publicznej? Jak Schwab i jego miliarderowi przyjaciele mogą narzucić nam swoje ulubione społeczeństwo?

Jedną z odpowiedzi jest bezlitosna propaganda i pranie mózgów rozpowszechniane przez środki masowego przekazu i środowisko akademickie należące do 1% elity – co lubią nazywać „narracją”.

Dla Schwaba niechęć większości ludzkości do wskoczenia na pokład jego ekspresu 4IR odzwierciedla tragedię, gdyż:

światu brakuje spójnej, pozytywnej i wspólnej narracji, która przedstawia szanse i wyzwania czwartej rewolucji przemysłowej, narracji, która jest niezbędna, jeśli mamy wzmocnić zróżnicowany zestaw jednostek i społeczności oraz uniknąć powszechnego sprzeciwu wobec zachodzących fundamentalnych zmian ”. [2]

Dodaje:

Dlatego niezwykle ważne jest, abyśmy poświęcali uwagę i energię na wielostronną współpracę ponad granicami akademickimi, społecznymi, politycznymi, krajowymi i branżowymi. Te interakcje i współpraca są potrzebne do tworzenia pozytywnych, wspólnych i pełnych nadziei narracji, umożliwiających jednostkom i grupom ze wszystkich części świata uczestniczenie w zachodzących przemianach i czerpanie z nich korzyści ”[2].

Jedna z tych „narracji” wyjaśnia powody, dla których technologia 4IR musi zostać zainstalowana na całym świecie tak szybko, jak to możliwe.

Schwab jest sfrustrowany faktem, że „ponad połowa światowej populacji – około 3,9 miliarda ludzi – nadal nie może uzyskać dostępu do Internetu” [1], przy czym 85% populacji krajów rozwijających się pozostaje poza zasięgiem sieci, w porównaniu z 22%. w rozwiniętym świecie.

Rzeczywistym celem 4IR jest wykorzystanie tych populacji dla zysku poprzez globalny technoimperializm, ale oczywiście nie można tego stwierdzić w propagandowej „narracji” wymaganej do sprzedania planu.

Zamiast tego ich misję należy przedstawić, jak robi to sam Schwab, jako próbę „opracowania technologii i systemów, które służą do dystrybucji wartości ekonomicznych i społecznych, takich jak dochód, możliwości i wolność wszystkim zainteresowanym stronom”. [1]

Z pobożnością pozuje na strażnika obudzonych liberalnych wartości, deklarując:

Myślenie włączające wykracza poza myślenie o ubóstwie lub zmarginalizowanych społecznościach po prostu jako o aberracji – czymś, co możemy rozwiązać. Zmusza nas do uświadomienia sobie, że „nasze przywileje znajdują się na tej samej mapie, co ich cierpienie”. Wykracza poza dochody i uprawnienia, choć pozostają one ważne. Zamiast tego włączenie interesariuszy i dystrybucja korzyści poszerzają wolność dla wszystkich. ”[1]

Ta sama technika fałszywej „narracji”, mającej na celu oszukanie dobrze myślących obywateli, by poparli imperialistyczny kapitalistyczny plan, była szeroko stosowana w odniesieniu do zmian klimatycznych.

Schwab jest oczywiście wielkim fanem Grety Thunberg , która ledwo wstała z chodnika po swoim jednoosobowym proteście w Sztokholmie, a już została zabrana, by przemówić na WEF w Davos.

Jest także zwolennikiem proponowanego globalnego Nowego Ładu dla Natury , w szczególności za pośrednictwem Voice for the Planet , który został uruchomiony na WEF w Davos w 2019 roku przez Global Shapers, organizację zajmującą się “opieką” [technokratów] nad młodzieżą, utworzoną przez Schwaba w 2011 roku i trafnie opisaną przez dziennikarza śledczego Cory’ego Morningstara jako „groteskowy pokaz korporacyjnych nadużyć podających się za Dobro”.

W swojej książce z 2020 r. Schwab faktycznie przedstawia sposób, w jaki fałszywy „aktywizm młodzieżowy” jest wykorzystywany do realizacji jego kapitalistycznych celów.

Pisze w niezwykle szczerym fragmencie:

Aktywizm młodzieżowy rośnie na całym świecie, rewolucjonizowany przez media społecznościowe, które zwiększają mobilizację w stopniu, który wcześniej byłby niemożliwy. Przyjmuje wiele różnych form, od niezinstytucjonalizowanego udziału politycznego po demonstracje i protesty, i dotyczy tak różnych zagadnień, jak zmiana klimatu, reformy gospodarcze, równość płci i prawa osób LGBTQ. Młode pokolenie zdecydowanie stoi na czele zmian społecznych. Nie ma wątpliwości, że będzie on katalizatorem zmian i źródłem krytycznego impulsu dla Wielkiego Resetu”. [4]

W rzeczywistości ultraprzemysłowa przyszłość zaproponowana przez Schwaba jest oczywiście czymś innym niż “zielenią”. Nie interesuje go natura, ale „kapitał naturalny” i „zachęta do inwestowania na zielonych i społecznych rynkach przygranicznych” [4].

Zanieczyszczenie oznacza zysk, a kryzys ekologiczny to tylko kolejna okazja biznesowa, jak opisuje w The Fourth Industrial Revolution:

W tym rewolucyjnym, nowym systemie przemysłowym dwutlenek węgla zmienia się z substancji zanieczyszczającej cieplarnianej w aktywa, a ekonomika wychwytywania i składowania dwutlenku węgla zmienia się z kosztu i pochłaniania zanieczyszczeń w opłacalne urządzenia do wychwytywania i produkcji. Co ważniejsze, pomoże przedsiębiorstwom, rządom i obywatelom stać się bardziej świadomymi i zaangażowanymi w strategie aktywnej regeneracji kapitału naturalnego, umożliwiając inteligentne i regeneracyjne wykorzystanie kapitału naturalnego do kierowania zrównoważoną produkcją i konsumpcją oraz zapewni przestrzeń dla odbudowy bioróżnorodności na zagrożonych obszarach. . [2]

„Rozwiązania” Schwaba na rozdzierające serce szkody wyrządzone naszemu naturalnemu światu przez kapitalizm przemysłowy obejmują więcej tej samej trucizny, ale nieporównywalnie gorszej.

Geoinżynieria jest jednym z  ulubionych składników jego wizji:

Propozycje obejmują zainstalowanie gigantycznych luster w stratosferze w celu odchylenia promieni słonecznych, chemiczne zaszczepienie atmosfery w celu zwiększenia opadów oraz rozmieszczenie dużych maszyn do usuwania dwutlenku węgla z powietrza. ”[1]

I dodaje:

Obecnie wyobraża się nowe podejścia poprzez połączenie technologii czwartej rewolucji przemysłowej, takich jak nanocząstki i inne zaawansowane materiały. ”[1]

Podobnie jak wszystkie firmy i prokapitalistyczne organizacje pozarządowe wspierające zagrożony Nowy Ład dla Natury, Schwab jest całkowicie i głęboko “niezielony”.

Dla niego „ostateczna możliwość” „czystej” i „zrównoważonej” energii obejmuje syntezę jądrową [1]. Nie może się doczekać dnia, w którym satelity „pokryją planetę szlakami komunikacyjnymi, które mogą pomóc połączyć ponad 4 miliardy ludzi, którym nadal brakuje dostępu online ” . [1]

Schwab bardzo żali się na  biurokrację uniemożliwiającą niezakłócony dalszy marsz żywności zmodyfikowanej genetycznie, ostrzegając, że:

Globalne bezpieczeństwo żywnościowe zostanie jednak osiągnięte tylko wtedy, gdy przepisy dotyczące żywności modyfikowanej genetycznie zostaną dostosowane tak, aby odzwierciedlały rzeczywistość, że edycja genów stanowi precyzyjną, wydajną i bezpieczną metodę ulepszania upraw. ”[1]

Nowy porządek przewidziany przez Schwaba obejmie cały świat, a więc globalne zarządzanie jest niezbędne, aby go narzucić, jak wielokrotnie podkreśla.

Jego preferowana przyszłość „nadejdzie tylko dzięki lepszemu globalnemu zarządzaniu” [4], podkreśla . Potrzebna jest „jakaś forma skutecznego globalnego zarządzania” [4].

Problem, który mamy dzisiaj, to możliwy „deficyt zamówień na świecie”[4], twierdzi, dodając nieprawdopodobnie, że Światowa Organizacja Zdrowia „jest obarczona ograniczonymi i kurczącymi się zasobami”. [4]

Tak naprawdę mówi, że jego 4IR i wielkie zresetowane społeczeństwo będzie funkcjonować tylko wtedy, gdy będzie narzucone jednocześnie wszędzie na planecie, w przeciwnym razie „zostaniemy sparaliżowani w naszych próbach stawienia czoła globalnym wyzwaniom i reagowania na nie” .

Przyznaje:

Krótko mówiąc, globalne zarządzanie znajduje się w centrum wszystkich innych kwestii ”[4].

To wszechogarniające imperium bardzo marszczy brwi na myśl, że jakakolwiek konkretna populacja demokratycznie decyduje się na obranie innej ścieżki. Takie „ryzyko odizolowania się od globalnych norm, naraziłoby te narody na ryzyko zostania maruderami nowej gospodarki cyfrowej”[2], ostrzega Schwab.

Każde poczucie autonomii i oddolnej przynależności jest uważane za zagrożenie z imperialistycznej perspektywy Schwaba i ma zostać wykorzenione na mocy 4IR.

Pisze:

Jednostki najczęściej identyfikowały swoje życie najbliżej z miejscem, grupą etniczną, określoną kulturą, a nawet językiem. Pojawienie się zaangażowania online i zwiększona ekspozycja na pomysły z innych kultur oznacza, że tożsamości są teraz bardziej zamienialne niż wcześniej… Dzięki połączeniu historycznych wzorców migracji i tanich połączeń struktury rodzinne są redefiniowane“. [2]

Prawdziwa demokracja zasadniczo należy do tej samej kategorii dla Schwaba. Wie, że większość ludzi nie zgodzi się z ochotą na plany zniszczenia ich życia i zniewolenia ich przez globalny techno-faszystowski system wyzysku, więc udzielenie im głosu w tej sprawie po prostu nie wchodzi w grę.

Dlatego koncepcja „interesariuszy” była tak ważna dla projektu Schwaba. Jak wspomniano powyżej, jest to zaprzeczenie demokracji, które zamiast niej kładzie nacisk na „docieranie do grup interesariuszy w celu budowania rozwiązań” . [1]

Jeśli społeczeństwo, ludzie, są włączeni w ten proces, to tylko na powierzchownym poziomie. Agenda została już z góry ustalona, a decyzje podjęte za kulisami.

Schwab skutecznie to przyznaje, pisząc:

Musimy ponownie nawiązać dialog między wszystkimi zainteresowanymi stronami, aby zapewnić wzajemne zrozumienie, które dodatkowo buduje kulturę zaufania między organami regulacyjnymi, organizacjami pozarządowymi, profesjonalistami i naukowcami. Należy również wziąć pod uwagę opinię publiczną, ponieważ musi ona uczestniczyć w demokratycznym kształtowaniu osiągnięć biotechnologicznych, które mają wpływ na społeczeństwo, jednostki i kultury” [1].

Tak więc społeczeństwo musi być „także” brane pod uwagę, jako refleksja [Władców] nad tym, co ono sądzi. To nawet nie bezpośrednie konsultacje, ale po prostu „wysłuchanie” [jak u… Kafki, przyp. mój, wawel]! A rolą ludzi, demosu, będzie jedynie „uczestnictwo” w „kształtowaniu” osiągnięć biotechnologicznych.

Możliwość faktycznego odrzucenia przez społeczeństwo samej idei rozwoju biotechnologicznego została całkowicie usunięta dzięki celowo wbudowanym założeniom formuły interesariuszy.

To samo przesłanie jest zawarte w nagłówku konkluzji Schwaba pt. „Kształtowanie przyszłości czwartej rewolucji przemysłowej ” : „Co możesz zrobić, aby ukształtować czwartą rewolucję przemysłową” . [1] Techno-tyranii nie można kwestionować ani powstrzymywać, a jedynie „kształtować” .

Schwab używa terminu „przywództwo systemowe”, aby opisać głęboko antydemokratyczny sposób, w jaki 1% narzuca nam wszystkim swój program, nie dając nam szansy na powiedzenie „nie”.

Pisze:

Przywództwo w systemie polega na kultywowaniu wspólnej wizji zmiany – współpracując ze wszystkimi interesariuszami globalnego społeczeństwa – a następnie działając zgodnie z nią, aby zmienić sposób, w jaki system przynosi korzyści i komu. Przywództwo w systemie wymaga działań ze strony wszystkich interesariuszy, w tym osób fizycznych, kierownictwa biznesowego, wpływowych osób społecznych i decydentów ”. [1]

Odnosi się do tej odgórnej kontroli w pełnym spektrum jako „systemowego zarządzania ludzką egzystencją” [1], chociaż inni mogą preferować termin „totalitaryzm”.

Jedną z wyróżniających cech historycznego faszyzmu we Włoszech i Niemczech była niecierpliwość wobec niewygodnych ograniczeń, jakie na klasę rządzącą („Naród” w języku faszystowskim) nakładała demokracja i polityczny liberalizm.

Wszystko to trzeba było usunąć z drogi, aby umożliwić Blitzkrieg przyspieszonej „modernizacji”.

Widzimy ten sam duch odradzający się w apelach Schwaba o „zwinne zarządzanie”, w którym twierdzi, że „tempo rozwoju technologicznego i szereg cech technologii sprawia, że poprzednie cykle i procesy tworzenia polityki są nieadekwatne” [1].

Pisze: 

Pomysł zreformowania modeli zarządzania w celu radzenia sobie z nowymi technologiami nie jest nowy, ale potrzeba zrobienia tego jest znacznie większa w świetle potęgi dzisiejszych powstających technologii… koncepcja zwinnego zarządzania ma na celu dopasowanie zwinności, płynności, elastyczności i zdolności adaptacyjnych samych technologii i przyjmujących je aktorów sektora prywatnego ”[1].

Fraza „reformowanie modeli zarządzania w celu radzenia sobie z nowymi technologiami” naprawdę oddaje tę grę. Podobnie jak w przypadku faszyzmu, struktury społeczne muszą zostać wymyślone na nowo, aby dostosować się do wymogów kapitalizmu i jego technologii zwiększających zyski.

 Schwab wyjaśnia, że jego „zwinne zarządzanie” obejmowałoby tworzenie tak zwanych laboratoriów politycznych – „chronionych przestrzeni w rządzie z wyraźnym mandatem do eksperymentowania z nowymi metodami opracowywania polityki przy użyciu zwinnych zasad” – oraz „zachęcanie do współpracy między rządami i przedsiębiorstwami w celu tworzenia „piaskownic rozwojowych” i „eksperymentalnych stanowisk testowych” do opracowywania przepisów z wykorzystaniem iteracyjnych, międzysektorowych i elastycznych podejść ” [1].

Dla Schwaba rolą państwa jest wspieranie kapitalistycznych celów, a nie poddawanie ich jakiejkolwiek kontroli. Choć całym sobą popiera rolę państwa w umożliwieniu korporacyjnego przejęciu naszego życia, mniej interesuje się jego funkcją regulacyjną, która może spowolnić napływ zysków w ręce prywatne, więc przewiduje „rozwój ekosystemów prywatnych regulatorów konkurujących na rynkach ”. [1] 

W swojej książce z 2018 roku Schwab omawia problem okropnych przepisów i jak najlepiej „przezwyciężyć te ograniczenia” w kontekście danych i prywatności.

Podchodzi z taką sugestią :

 “[…]umowy publiczno-prywatne dotyczące udostępniania danych [i ochrony prywatności], to umowy, które w nagłych przypadkach możemy łamać, tak jak w razie wypadku możemy zbić szybę w publicznym środku komunikacji. Złamania tych umów wchodzą w grę tylko w uprzednio uzgodnionych sytuacjach nadzwyczajnych (takich jak pandemia) i mogą pomóc zmniejszyć opóźnienia i poprawić koordynację służb ratowniczych,tymczasowo umożliwiając udostępnianie danych, które w normalnych okolicznościach byłoby nielegalne

”. [1]

Co zabawne, dwa lata później rzeczywiście doszło do „pandemii” i te z góry uzgodnione nadzwyczajne okoliczności” stały się rzeczywistością.

Nie powinno to być zbyt wielkim zaskoczeniem dla Schwaba, ponieważ jego WEF był współgospodarzem niesławnej konferencji Event 201 w październiku 2019 r., która stanowiła wzorzec fikcyjnej pandemii koronawirusa.

I zmarnował niewiele czasu, wydając nową książkę, Covid-19: The Great Reset, której współautorem jest Thierry Malleret, który prowadzi coś, co nazywa się Monthly Barometer, „zwięzłą analizę predykcyjną dostarczoną prywatnym inwestorom, globalnym dyrektorom generalnym i opiniom. i decydentów ”. [4]

 Książka opublikowana w lipcu 2020 r. ma na celu przedstawienie„przypuszczeń i pomysłów na temat tego, jak mógłby, a może powinien wyglądać świat po pandemii” . [4]

Schwab i Malleret przyznają, że Covid-19 jest „jedną z najmniej śmiertelnych pandemii, jakich świat doświadczył w ciągu ostatnich 2000 lat”, dodając, że „konsekwencje COVID-19 pod względem zdrowia i śmiertelności będą łagodne w porównaniu z poprzednimi pandemiami” . [4]

Dodają:

“Nie stanowi ona zagrożenia egzystencjalnego ani szoku, który odciśnie piętno na ludności świata na dziesięciolecia ”. [4]

Jednak, co niewiarygodne, ta „łagodna” choroba jest jednocześnie przedstawiana jako pretekst do bezprecedensowej zmiany społecznej pod hasłem „Wielki Reset”!

I choć wyraźnie deklarują, że Covid-19 nie stanowi poważnego „szoku”, autorzy wielokrotnie używają tego samego terminu, aby opisać szersze skutki kryzysu.

Schwab i Malleret umieszczają Covid-19 w długiej tradycji wydarzeń, które umożliwiły nagłe i znaczące zmiany w naszych społeczeństwach. W szczególności odwołują się do drugiej wojny światowej:

II wojna światowa była kwintesencją wojny transformacyjnej, która wywołała nie tylko fundamentalne zmiany w globalnym porządku i globalnej gospodarce, ale także pociągnęła za sobą radykalne zmiany w postawach i przekonaniach społecznych, które ostatecznie utorowały drogę dla radykalnie nowych polityk i umów społecznych.

Istnieją oczywiście fundamentalne różnice między pandemią a wojną (które omówimy bardziej szczegółowo na następnych stronach), ale skala ich mocy transformacyjnej jest porównywalna. Obie mają potencjał, by stać się transformacyjnym kryzysem o niewyobrażalnych wcześniej proporcjach ”. [4]

Przyłączają się także do wielu współczesnych „teoretyków spisku”, dokonując bezpośredniego porównania między Covid-19 a 11 września:

Tak stało się po atakach terrorystycznych z 11 września 2001 r. Na całym świecie nowe środki bezpieczeństwa, takie jak stosowanie szeroko rozpowszechnionych kamer, wymaganie elektronicznych kart identyfikacyjnych i rejestrowanie pracowników lub gości, stały się normą. W tamtym czasie środki te uważano za skrajne, ale dziś są one używane wszędzie i uważane za „normalne” ”. [4]

Kiedy jakikolwiek tyran deklaruje prawo do rządzenia ludnością bez brania pod uwagę ich poglądów, lubi usprawiedliwiać swoją dyktaturę twierdzeniem, że ma do tego moralne prawo, ponieważ jest „oświecony”.

To samo dotyczy napędzanej przez Covid tyranii wielkiego resetu Schwaba, którą książka określa jako „oświecone przywództwo”, dodając:

Niektórzy liderzy i decydenci, którzy już byli na czele walki ze zmianami klimatycznymi, mogą chcieć wykorzystać szok wywołany pandemią do wprowadzenia długotrwałych i szerszych zmian środowiskowych. W efekcie „dobrze wykorzystają” pandemię, nie pozwalając, by kryzys poszedł na marne ”. [4]

Globalna kapitalistyczna elita rządząca z pewnością robiła wszystko, co w jej mocy, by „skorzystać z szoku wywołanego paniką”, zapewniając nas wszystkich od najwcześniejszych dni wybuchu, że z jakiegoś niezgłębionego powodu nic w naszym życiu nie może być nigdy znów takie samo.

Schwab i Malleret są nieuchronnie entuzjastycznie nastawieni do korzystania z ram Nowej Normalności, pomimo ich przyznania, że wirus był tylko „łagodny”.

„To nasz decydujący moment”, pieją.

Wiele rzeczy zmieni się na zawsze”. „Pojawi się nowy świat”. „Przewrót społeczny wywołany przez COVID-19 będzie trwał latami, a być może pokoleniami”. “Wielu z nas zastanawia się, kiedy sytuacja wróci do normy. Krótka odpowiedź brzmi: nigdy”. Posuwają się nawet do proponowania nowego historycznego rozdziału między „erą przedpandemiczną” a „światem po pandemii” . [4]

Piszą:

Nadchodzą radykalne zmiany o takim skutku, że niektórzy eksperci odnieśli się do ery „przed koronawirusem” (BC) i „po koronawirusie” (AC).”

 “Nadal będziemy zaskoczeni zarówno szybkością, jak i nieoczekiwanym charakterem tych zmian – gdy się zbiegną, spowodują konsekwencje drugiego, trzeciego, czwartego i wyższego rzędu, efekty kaskadowe i nieprzewidziane skutki. Czyniąc to, ukształtują „nową normalność” radykalnie różną od tej, którą będziemy stopniowo opuszczać. Wiele naszych przekonań i założeń dotyczących tego, jak świat mógłby lub powinien wyglądać,zostanie zniszczonych

w trakcie tego procesu”. [4]

W 2016 roku Schwab patrzył w przyszłość na „nowe sposoby wykorzystania technologii do zmiany zachowania” [2] i przewidywał:

Skala i rozległość rozwijającej się rewolucji technologicznej zapoczątkuje zmiany gospodarcze, społeczne i kulturowe o tak fenomenalnych proporcjach, że są one prawie niemożliwe do przewidzenia ”[2].

Miał nadzieję, że jednym ze sposobów, w jaki jego technokratyczny program będzie postępował, będą, jak zauważyliśmy,  „rozwiązania” zmian klimatycznych proponowane przez fałszywych zielonych kapitalistów .

Pod tytułem „reset środowiskowy” Schwab i Malleret stwierdzają:

Na pierwszy rzut oka pandemia i środowisko mogą wydawać się tylko odległymi krewnymi; ale są znacznie bliżej i bardziej ze sobą powiązane, niż nam się wydaje ”. [4]

 Jednym z powiązań jest to, że zarówno klimat, jak i „kryzysy” wirusowe zostały wykorzystane przez WEF i im podobnych do forsowania programu globalnego zarządzania. Jak to ujęli Schwab i jego współautor, „mają one charakter globalny i dlatego można je właściwie rozwiązać tylko w sposób skoordynowany na całym świecie”. [4]

Innym ogniwem jest sposób, w jaki „gospodarka postpandemiczna” i „zielona gospodarka” [4] wiążą się z ogromnymi zyskami w dużej mierze dla tych samych sektorów wielkiego biznesu.

Covid-19 był ewidentnie wspaniałą wiadomością dla tych kapitalistów, którzy mają nadzieję zarobić na niszczeniu środowiska, wg Schwaba i Mallereta:

Przekonanie, że strategie ESG skorzystały na pandemii i najprawdopodobniej przyniosą dalsze korzyści, potwierdzają różne ankiety i raporty. Wczesne dane pokazują, że sektor zrównoważonego rozwoju osiągnął lepsze wyniki niż konwencjonalne fundusze w pierwszym kwartale 2020 r. ”[4].

Kapitalistyczne rekiny z tak zwanego „sektora zrównoważonego rozwoju” zacierają ręce z radości na widok wszystkich pieniędzy, które mogą zarobić na wielkim faszystowskim resecie wzbudzonym przez Covid, w którym państwo jest zinstrumentalizowane do finansowania ich wzbogacania się na bezwstydnej hipokryzji.”

PRZYPISY

[1] Klaus Schwab with Nicholas Davis,
Shaping the Future of the Fourth Industrial Revolution: A Guide to Building a Better World
(Geneva: WEF, 2018), e-book.

[2] Klaus Schwab,
The Fourth Industrial Revolution
(Geneva: WEF, 2016), e-book.

[3] Kevin Warwick,
I, Cyborg
(London: Century, 2002), p. 4. See also Paul Cudenec,
Nature,Essence and Anarchy
(Sussex: Winter Oak, 2016).

[4] Klaus Schwab, Thierry Malleret,
Covid-19: The Great Reset
(Geneva: WEF, 2020), e-book.Edition 1.0.

[5] Benito Mussolini, cit. Pierre Milza and Serge Berstein,
Le fascisme italien 1919-1945
(Paris: Editions de Seuil, 1980), p. 246

Autor: Winter Oak; tytuł: Klaus Schwab & His Great Fascist Reset ;

źródło: https://www.academia.edu/44326657/Winter_Oak_Klaus_Schwab_and_His_Great_Fascist_Reset_5_10_2020

========================

piko

Przeczytałem 1/4 i bez 3/4 wiem że na pewnym etapie realizacji celów bez przemocy się nie obejdzie.

Schwab nie jest bogiem i środowisko w którym działa nie jest jednolite.

Myślę że demonizowanie nie jest dobre bo “osłabia ducha”.

Idę czytać resztę.

Kongo: Afrykański gułag i jego beneficjenci

Kongo: Afrykański gułag i jego beneficjenci

Stanislaw-orda afrykanski-gulag

“Domieszka kilku kropel chrześcijaństwa do lewicowych poglądów zamienia głupca w głupca doskonałego.” Nicolás Gómez Dávila.

==================================

Onegdaj zaplanowałem cykl notek o „nieznanym” kolonializmie. Zamieściłem dwa teksty o tej tematyce:
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/nieznany-kolonializm
http://stanislaw-orda.szkolanawigatorow.pl/pacyficzny-raj-drugiej-rzeszy

a prezentacja dalszych została przerwana, chociaż miałem do nich już zgromadzone materiały, jak też wykonane szkice brudnopisowe. Wystarczyło więc  je tylko „obrobić”. Może uda mi się skończyć ten zaniechany  cykl, na który złożą się, poza obecną, jeszcze dwie lub trzy notki.

******

W długiej galerii afrykańskich dyktatorów odpowiadających w masakry, okrucieństwa i ludobójstwo jedno z  czołowych  miejsc zajmuje bynajmniej nie Afrykanin, ale król Belgii Leopold II z dynastii Koburg, która jest odgałęzieniem saksońskiej linii Wettinów (Sachsen-Coburg-Gotha). W Wielkiej Brytanii gałąź ta zmieniła nazwę na Windsor.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Leopold_II_Koburg

Oceniając po liczbie ofiar Leopold II z duża nadwyżką prześcignął zdumiewające osiągnięcia w tej mierze Bokassy, Amina i Taylora razem wziętych.
Tematem niniejszej notki jest opowieść o tym, jak król niedużego europejskiego państwa stał się animatorem jednego z największych ludobójstw w historii Afryki .

Leopold II został królem Belgii w 1865 r.  w wieku 30 lat. Odziedziczył kraj z konstytucyjną formą rządu i był zmuszony konsultować z parlamentem każde działanie. Razu jednego król ten spróbował stać się bardziej niezależnym władcą, ale natychmiast został postawiony do pionu przez parlament, który uniemożliwił mu zmianę konstytucji w celu poszerzenia monarszych kompetencji. A skoro nie udało mu się zdobyć nieograniczonej władzy w Belgii, Leopold II zaczął się zastanawiać, czy i jak mógłby ją zdobyć w innym miejscu na świecie.

Wpadł na pomysł, że także i Belgii przydałyby się kolonie. Francja, Wielka Brytania, Hiszpania i Portugalia już od setek lat, posiadały kolonie po całym świecie, zaś Belgia, która powstała jako samodzielne państwo dopiero w 1830 r., pozostawała w tej konkurencji daleko w tyle. Najpierw więc  złożył ofertę do rządu hiszpańskiego, by ten sprzedał mu Filipiny, ale żądana cena była tak wysoka, że musiał  zrezygnować.

W ostatniej ćwierci XIX wieku Afryka była już w dużej części skolonizowana. Ale  Europejczycy nie zagarnęli jeszcze terenów nad rzeką  Kongo, czyli regionu w Afryce Środkowej. Kolonizację tych terenów utrudniały głównie czynniki naturalne jak np. gęste dżungle równikowe, choroby tropikalne i związana  z tym konieczność wniesienia  znacznych nakładów na poczet przyszłych  korzyści ekonomicznych.

W 1876 r. Leopold II założył L’Association Internationale Africaine (AIA) , która formalnie była organizacją humanitarną, i to pod szyldem tej właśnie organizacji rozpoczęła się kolonizacja Konga.
https://fr.wikipedia.org/wiki/Association_internationale_africaine

Henry Morton  Stanley (wł. John Rowlands), walijski podróżnik i badacz Afryki oraz podobni mu agenci na usługach Leopolda II pod koniec lat 70. XIX wieku zawarli ponad 400 traktatów z tamtejszymi wodzami plemiennymi i lokalnymi kacykami, na mocy których ich ziemie zostały przekazywane królowi Belgów (w zamian za tkaniny i podobne drobiazgi). W ten sposób królowi Belgów udało się w ciągu niespełna 10 lat podporządkować ogromne terytorium, które było ponad 70-krotnie większe niż jego europejskie królestwo.

W swoich początkach belgijska ekspansja spowodowała protesty Wielkiej Brytanii, która sama miała apetyt na te  ziemie, ale ponieważ korona brytyjska (krewniacy Leopolda II) zajęta była kolonizowaniem innych części w Afryce oraz w reszcie świata, protest skończył się tylko na wymianie not dyplomatycznych, gdyż „kanonierki” His Royal Majesty były wówczas bardziej potrzebne gdzie indziej.

W 1885 r. Międzynarodowa Konferencja Berlińska, która zebrała się w celu podziału stref wpływów kolonialnych w Afryce, uznała roszczenia Leopolda II do Konga. W tym samym roku Kongo otrzymało oficjalną nazwę w brzmieniu Wolne Państwo Kongo (Congo Free State  –  CFS).

Przy czym Kongo nie stało się kolonią państwa Belgii, ale prywatną posiadłością  króla Leopolda II. A zatem tutaj nie obowiązywało belgijskie prawo ani nie wchodziła w grę jakakolwiek ingerencja belgijskiego parlamentu. Kwestie te należały do wyłącznej gestii właściciela. Co oznacza, iż Leopold II na własnym folwarku nie mógł być w żadnym zakresie ograniczany.

Początkowo na terenach Kongo zajęto się wydobyciem kości słoniowej, ale dochody z tego procederu okazały się zbyt mizerne. Tymczasem  na świecie znacznie wzrosła cena kauczuku, postanowiono więc skupić się na zakładaniu plantacji kauczukowca.
https://web.archive.org/web/20190211163509/http://www.surowce-naturalne.pl/strona/kauczuk-%E2%80%93-surowiec-ktory-zmienil-swiat

Leopold II wyznaczał i mianował członków władz w Kongo, które z kolei wydawały akty prawne nakazujące wszystkim miejscowym płacić podatki w formie pracy na plantacjach. Jednocześnie zakazał publikowania wszelkich dekretów dotyczących tutejszych  wewnętrznych regulacji, aby nikt w Europie nie ingerował w te kwestie.

W taki to sposób Afrykanie zostali zamienieni w niewolników i zmuszeni do pracy na plantacjach kauczuku (jedynie za wyżywienie). Pracę tę wykonywali wszyscy, od dzieci po starców. Natomiast formalnie niewolnictwo  nie istniało w Wolnym Państwie Kongo. W odróżnieniu  od klasycznego niewolnika lub poddanego, tubylca z Kongo nie można było sprzedać ani dać w prezencie. Można go było natomiast zabić, okaleczyć, zgwałcić lub zmusić do pracy „na okrągło”.

Do kontroli pracowników plantacji powołana została  prywatna armia najemnicza (Force Publique; ang. Congo Public ForceCPF). Żandarmi do tej formacji wywodzili się z czarnoskórej miejscowej ludności, Arabów lub mieszkańców innych regionów Afryki, natomiast oficerami byli Europejczycy. Dowódcy w tej formacji o nazwie “Siły publiczne” byli zarówno nadzorcami jak i egzekutorami, którzy najeżdżali wioski i zabijali tych, którzy odmówili pracy. Jedną ze stosowanych metod w celu zmuszania mężczyzn do pracy na plantacjach, było zabieranie kobiet i dzieci w charakterze zakładników.

Każdy zużyty nabój  przez żandarma rozliczany był za jednego zabitego, więc jako dowód, że wydane naboje zostały zużyte zgodnie z przeznaczeniem,  nie zaś np. sprzedawane lokalnym myśliwym, egzekutorzy w celu rozliczenia się z pobranej amunicji  musieli oddawać odcięte ręce (dłonie) tych, których zabili. Ale skutkiem pazerności stało się odcinanie rąk także jako rodzaj kary za niewykonanie planu pracy (zamiast zastrzelenia „odmawiającego pracy”). Oszczędzone w ten sposób naboje można było wtedy odsprzedać lokalnym myśliwym. Praktyka płacenia za odcięte ręce spowodowała jeszcze bardziej niezdrową tendencję: Force Publique po prostu zaczęły okaleczać  tubylców na lewo i prawo, otrzymując za to za to wynagrodzenie z kasy królewskiej. 

Z czasem usprawnili ten proceder obarczając nim samych tubylców. Mianowicie na początku XX wieku te wioski, które nie wywiązały się z narzuconego im kontyngentu kauczukowego, musiały płacić dwoma koszami odciętych rąk. Rzecz jasna całkiem sporo okaleczonych umierało wskutek  późniejszych powikłań,o ile od razu po wykonaniu „zabiegu” definitywnie się nie wykrwawili. Nadużyć i okrucieństw dopuszczali się nie tylko europejscy oficerowie, ale także żandarmi rekrutowani spośród  lokalnej ludności, którzy mogli okazać swoją władzę nad pozbawionymi praw wspólplemieńcami, a także uzyskali możliwość wyrównywania dawnych porachunków.

Oczywiście frazy o nadużyciach  i okrucieństwach administracji  „Wolnego Państwa Kongo” byłyby gołosłowne bez przytoczenia relacji naocznych świadków. A pośród nich trafiali się rozmaici ludzie: np. oficerowie „Sił Publicznych” , którzy nie chcieli uczestniczyć w masakrach i okrucieństwach, podróżnicy, urzędnicy, misjonarze, pisarze oraz przedstawiciele  innych profesji.

Oto kilka relacji naocznych świadków, dla zobrazowania, co i jak się tam odbywało.

Charles Lemaire:
W czasie mojego pobytu w Kongo byłem Wysokim Komisarzem Okręgu Równikowego. Kiedy chodziło o kauczuk, natychmiast napisałem do rząduJeśli chcecie zbierać kauczuk, to musicie odciąć ręce, nosy i uszy.
14 czerwca 1891 r.
Nalot na wieś Lolivu, której mieszkańcy odmówili przyjścia na punkt zborny. Ohydna pogoda, ulewny deszcz. Duża wioska, nie daliśmy rady zniszczyć wszystkiego. Piętnastu czarnych zostało zabitych.

14 czerwca 1891 r.
O 5 rano wysłałem 40 żandarmów pod dowództwem zanzibarca Mechoudi, aby spalić wieś Nkole. Operacja zakończyła się sukcesem.

13 lipca 1892 r.
Porucznik Sarazain przeprowadził nalot na wioskę Bompopo. 20 tubylców zabito, porwano
.”13 kobiet wrazz ich dziećmi.”

https://wiki5.ru/wiki/%C3%89quateur_District

Oficer Louis Leclerc

21 czerwca 1895 r.,
 Przybycie do Yambisi o 10:20. Wysłałem kilka grup żandarmów, aby oczyścić teren. Kilka godzin później wrócili z 11 głowami i 9 jeńcami. Grupa wysłana 22 czerwca statkiem  w pościg dostarczyła jeszcze kilka głów. W następnym dniu dostarczyła jeszcze  trzech więźniów i trzy głowy. Żandarmi zastrzelili i zabili mężczyznę, który szukał swojej żony i dziecka. Spaliliśmy wioskę
.”

Ewart Grogan, brytyjski podróżnik w  raporcie z 1899 r.  o rejonie północno-wschodniego Kongo, które graniczyło z brytyjskimi posiadłościami:
Kiedy dokonałem pobieżnej eksploracji tego obszaru, zobaczyłem szkielety, wszędzie szkielety. Sposób, w jaki tam leżały, mówił wiele o popełnionych tu okrucieństwach“.

W latach 1880-1920 populacja Konga zmniejszyła się do połowy. Szacunki wg  różnych źródeł  podqją, że zginęło od 3 do 10 (lub nawet 15) milionów ludzi.

Kiedy Leopold II bywał nagabywany w kwestii  zbytnich okrucieństw, miał na to gotową odpowiedź:
Panowie, tam w Kongo żyją tylko dzicy kanibale, jak inaczej możemy sobie z nimi poradzić?”.

Metody organizacji pracy na plantacjach opierały się na maksymalnej eksploatacji siły roboczej. Oficjalne dane o wielkości produkcji kauczuku pokazują, iż w ciągu kilkunastu lat wzrosła z 30 ton w 1887 r. do 5 900 ton w 1903 r.

Tym sposobem król Leopold II dołączył do grona najbogatszych ludzi w Europie.
Organizacja pracy na plantacjach była następująca: aby pracownik dobrze zrealizował plan, na początek zabierano całą jego rodzinę jako zakładników na czas trwania zbiorów. A jeśli to nie było wystarczająco motywujące dla wykonywania nałożonych zadań, obcinano dłonie tym, którzy nie wypełniali normy.

Józef Teodor Konrad Korzeniowski herbu Nałęcz, urodzony w Berdyczowie agent specjalny korony brytyjskiej, opublikował w  1899 r.  pod „nazwiskiem operacyjnym”  Joseph Conrad, nowelę pt.:  Jądro ciemności (Heart of Darkness), opisującą zbrodnie w Kongo. Wtedy prasa europejska, w ślad za brytyjską, zwróciła uwagę na ten problem. Pod naciskiem Wielkiej Brytanii Leopold II został zmuszony do wysłania do Kongo  komisji w 1902 roku. Oto zebrane przez tę komisję niektóre fragmenty z zeznań tubylców.

“Dziecko (dziewczynka):
Wszyscy uciekliśmy do lasu – ja, moja matka, babcia i moja siostra. Żołnierze zabili wielu naszych krewnych i znajomych Nagle zauważyli w krzakach głowę mojej mamy i podbiegli do nas, złapali moją mamę, babcię, siostrę i jedno obce dziecko, mniejsze ode mnie. Wszyscy oni zabrać dla siebie moją matkę sobą, a że nie mogli dojść do zgody, w końcu postanowili ją zabić. Strzelili jej w brzuch, upadła, a ja płakałam, jak to zobaczyłam – nie miałam teraz matki ani babci, które zabite na moich oczach zostałam sama“.

Inna tubylcza dziewczynka opowiada:
Przy drodze żołnierze zauważyli dziecko i podeszli do niego z zamiarem zabicia go; dziecko się śmiało, wtedy żołnierz zamachnął się i uderzył je kolbą karabinu, a następnie odciął mu głowę. Następnego dnia zabili moją przyrodnią siostrę, odcięli jej głowę, ręce i nogi, na których były bransoletki. Potem złapali moją drugą siostrę i sprzedali ją do innego plemienia. Tam stała się niewolnicą“.

Brytyjski pisarz, publicysta, aktywista, pacyfista i przeciwnik kolonializmu, Edmund Dene Morel (urodzony we Francji jako Georges Edmond Pierre Achille Morel Deville), walnie przyczynił się do upublicznienia wiadomości o sytuacji w Kongo. Założyłwraz z Rogerem Davidem Casement organizację Congo Reform Association, która wydawała periodyczne raporty na łamach własnej gazety West African Mail, a w 1906 r. opublikował książkęRed Rubber“.(Czerwona guma), w rozumieniu:  krwawy kauczuk.

Wywołała ona falę oburzenia w Belgii jak również w Europie i stała się jednym z głównych powodów, dla których król został ostatecznie zmuszony do rezygnacji z praw do Konga.
Roger David Casement  (irl.  Ruairí Dáithí Mac Easmainn) jest autorem Raportu Casementa z 1904 r. (“Casement Report”).

Ww. publikacje zawierały krytykę Leopolda II  i jego politykę w Kongo.

Kilka lat później inny brytyjski pisarz, Arthur Conan Doyle, zainteresował się okrucieństwami w Kongo. W 1909 r. opublikował Crimes in the Congo, gdzie napisał:
Listy naocznych świadków z Konga, z których ostatni nosi datę 27 września, pokazują, że praca przymusowa, porwania, transport niewolników w łańcuchach i palenie wiosek trwają do dziś i stały się powszechne“.

Po opublikowaniu w prasie licznych relacji naocznych świadków oraz książki Edmunda Morela, król Leopold II znalazł się pod tak dużą presją, że musiał  zrezygnować z posiadania Konga.

Wielka Brytania, kultywująca żal, że to nie ona zajęła Kongo, ze swoim profesjonalnym cynizmem zażądała rewizji konferencji berlińskiej, a parlament belgijski rozpoczął dochodzenie w sprawie zbrodni popełnionych w Kongo. Międzynarodowa presja narastała, więc parlament postanowił odsunąć Leopolda od władzy nad kolonią i oddać ją pod zarząd publiczny.

Król zadbał o to, aby nikt nie dowiedział się o jego działaniach i przezornie spalił wszystkie archiwa dotyczące Konga. Mimo to istniejący porządek nie poszedł do lamusa, a brutalne rządy europejskie trwały jeszcze przez dziesiątki lat, aż Kongo ogłosiło niepodległość w 1960 r. I wówczas brutalne rządy mogły wylegitymować się już rodzimym autorstwem.
[w tym temacie planuję notkę  o ‘żandarmach z Katangi”, czyli o genezie próby secesji najbogatszej prowincji Kongo]

W listopadzie 1908 r., na kilka miesięcy przed swoją śmiercią, Leopold II odsprzedał Kongo administracji rządowej państwa belgijskiego.  Od tej pory terytorium nazywano “Kongo Belgijskie”, tzn. stało się zwykłą kolonią państwową. Leopold II nigdy nie odwiedził Kongo, a  przed sprzedażą zniszczył całość dokumentacji związanej z działalnością w kolonii za okres,  kiedy pozostawał jej właścicielem. W kolonii  zmienił się właściciel, ale metody zarządzania  nie poprawiły losu tubylców, którzy nadal  nadal pozostawali przedmiotem bezwzględnej eksploatacji.

Dokładna liczba ofiar w Kongo w czasie władania nim przez Leopolda II nie jest dokładnie znana. Poszczególne źródła podają różniące się liczby, choć na żadną z tych wielkości nie ma potwierdzenia. W miarę dokładne ich oszacowanie jest niemożliwe z wielu powodów. Przede wszystkim Leopold spalił całość archiwów swojej kolonii. Ponadto  osoby zmarłe z powodu wycieńczenia, chorób, urazów nie wliczano do statystyki, a przy innych szacunkach starano się takie przypadki oszacować, co oczywiście było wróżeniem z fusów. Król, podobnie jak  wyznaczeni przez niego urzędnicy administracji kolonialnej najzwyczajniej nie widzieli konieczności zapewnienia opieki medycznej dla ludności tubylczej, a w takim przypadku nawet błaha  choroba lub kontuzja mogła okazać się śmiertelna w skutkach.

W oparciu o bardzo przybliżone dane szacuje się, że w latach 1884-1915 całkowita liczba ludności Konga spadła z 30 do 15 milionów, przy czym należy uwzględnić, iż część tej liczby stanowiły migracje transgraniczne, czyli ucieczki tubylców z miejsc, gdzie najczęściej łapano niewolników. Co oznacza, iż liczby te nie są równoznaczne z ilością ofiar śmiertelnych wskutek brutalnego działania zarządców kolonii. Niewątpliwie znaczną rolę w tym dramacie odegrała prywata lokalnych wodzów plemiennych , którzy za pieniądze lub np. broń albo jakie ‘świecidełka”  gotowi byli poświęcić wolność i życie swoich współplemieńców.

Dopiero szeroki rozgłos nadany sprawie  przez  obywateli innych krajów położył kres ludobójstwu dokonywanemu na Kongijczykach. Nie należy mieć jednak złudzeń, że gdyby Kongijczycy nie dostali się w ręce króla Belgów Leopolda, to jakiś inny „cywilizowany” kraj europejski nie postąpiłby z nimi podobnie.

Ale to nie eksterminacyjne metody stosowane wobec afrykańskich mieszkańców Kongo najbardziej zaszkodziły opinii króla u rodaków oraz u innych „cywilizowanych” Europejczyków. Faktycznym gwoździem do trumny stała się jego namiętność do pewnej kobiety.

Była nią  młoda paryska prostytutka Blanche Zélia Joséphine Delacroix (znana szerzej jako Caroline Lacroix). Poznali się, gdy król miał 65 lat, a ona jedynie lat 16. Po śmierci żony Leopolda II w 1902 r.  (Marie Henriette Anne de Austria z dynastii Habsubrgów), Caroline została jego konkubiną. Król zakupił dla niej liczne wille i posiadłości, m.in. na francuskim Lazurowym Wybrzeżu, ponadto obdarowywał biżuterią oraz  dużymi sumami gotówki. Nadał jej również tytuł baronowej de Vaughan. Z uwagi na źródło finansowania tych „podarków” prasa nadała  Caroline przydomek “Królowej Konga”.

Natomiast opinia publiczna uznała to za skandal i postępowanie niegodne monarchy. W 1909 r. na  pięć dni przed śmiercią Leopolda II, zawarł on z Caroline małżeństwo, ale belgijski parlament uznał je za nieważne, gdyż ślub miał tylko charakter religijny (udzielony został przez osobistego kapelana króla przy łożu umierającego monarchy), a nie wymagany prawem akt cywilny.

W rezultacie Caroline odziedziczyła olbrzymi majątek w nieruchomościach, kosztownościach, lokatach i papierach wartościowych, który w drodze procesów sądowych próbowali jej odebrać spadkobiercy króla (jego trzy córki z legalnego małżeństwa, tj. księżniczki : Clémentine Albertine Marie Léopoldine,  Louise Marie Amélie i Stéphanie Clotilde Louise Herminie Marie Charlotte), ale rezultat był tylko częściowym powodzeniem. Król chciał wydziedziczyć córki, gdyż z żoną pozostawał w wieloletniej separacji, po obwinieniu jej za to, że jego pierworodny syn zmarł nie dożywszy 10 lat. Z kolei królowa-żona nie mogła mu wybaczyć, iż obwinia ją za śmierć syna.  

Oszacowano, iż majątek Caroline w 1912 roku sięgał co najmniej 7 milionów dolarów, a gdy zmarła ona w lutym 1948 r., pokaźny majątek odziedziczył z kolei  jeden z dwóch synów jej i Leopolda II  –  Lucien Philippe Marie Antoine, książę Tervuren (1906-1984); Drugi syn, Philippe Henri Marie François, hrabia Ravenstein  zmarł, gdy miał niespełna 7 lat.

Jakkolwiek formalnie byli oni synami Leopolda II, to wielu ówczesnych obserwatorów uważało, że faktycznie były to dzieci Caroline ze związku z Antoine-Emmanuel Durrieux, byłym podoficerem armii francuskiej, nałogowym hazardzistą, jej kochankiem oraz jej alfonsem, gdy została prostytutką.

Znajomość w sekrecie przed królem podtrzymywali w czasie jej  związku  z Leopoldem II,  i w siedem miesięcy po śmierci króla Caroline wzięła ślub ze swoim stałym kochankiem w 1910 r.  Antoine-Emmanuel Durrieux adoptował synów Caroline, których chciał uznać za własne dzieci. Ale to nowe małżeństwo bardzo szybko się rozpadło, zaś  Durrieux zrzekł się praw do synów za „odstępne” w wysokości jednego miliona dolarów.

Wg niektórych opinii cała intryga „romansu z królem” została zaaranżowana przez prostytutkę i jej alfonsa.

Wdowa- multimilonerka nie wyszła już później za mąż, chociaż fatygantów było sporo, a w opublikowanych w 1937 r. wspomnieniach  (Commoner Married a King: As Told by Baroness De Vaughan to Paul Faure ; tytuł w wolnym przekładzie brzmi: Jak plebejuszka poślubiła króla. Opowieść baronowej de Vaughan dla Paula Faure ) napisała, że jej synowie pochodzą  ze związku z królem, a nie z kochankiem.  Caroline zmarła w 1948 r., a jej starszy syn (Lucien Philippe Marie Antoine Delacroix Durrieux) jedyny dziedzic pozostawionego majątku, żył w dostatku do swojej śmierci.
https://en.wikipedia.org/wiki/Caroline_Lacroix

Linki do artykułów ze stosownymi ilustracjami:

https://fishki.net/4267312-strana-otrezannyh-konechnostej-uzhasy-zhizni-v-kongo.html

https://telegra.ph/Krovavye-belgijskie-vafli-12-23

==========================

mail:

zwracam uwagę że Leo był z dynastii Coburg , jak nasi umiłowanie przemianowani na Windsor władcy Anglii, a i nasz August II Mocny z tego zacnego rodu pochodził.

Ten cały ród służy od dawna Księciu tego świata….

W USA stabilnie – nie schodzą z kursu i ścieżki zbrodni. Dyrektor[ka??] szpitala dziecięcego mówi, że ‘rewolucyjna’ metoda zmiany płci dla dzieci jest równie potrzebna, jak leczenie cukrzycy.

W USA stabilnie – nie schodzą z kursu i ścieżki zbrodni.

Dyrektor[ka?? md] szpitala dziecięcego mówi, że ‘rewolucyjna’ metoda zmiany płci dla dzieci jest równie potrzebna, jak leczenie cukrzycy.

‘Istnieje wiele możliwości płci. Nie ma tylko on i ona, są oni, są inne opcje’ – powiedziała dr Angela Goepferd

hospital-director-claims-sex-changes-kids-no-diferent-treating-diabetes-asthma

Dyrektor programu genderowego w Children’s Minnesota stwierdził [-a?] , że leczenie astmy i cukrzycy nie różni się od oferowania zmian płci dla dzieci.

Ta instytucja medyczna odnosi się do zmiany płci jako “opieki potwierdzającej płeć”, która obejmuje doradztwo w zakresie zdrowia psychicznego, transformację społeczną, hormony i potencjalne operacje płci.

Dr Angela Goepferd, pediatra, kieruje kliniką zmiany płci, która jest przeznaczona dla dzieci w Children’s Minnesota. W Children’s Minnesota dzieci „zmagające się z dysforią płciową” są leczone już od 6 roku życia i tworzone są dla nich plany, jak twierdzi Goepferd. Oferują hormony dzieciom w wieku 14 lat.

Według przykładowego planu wsparcia płci uzyskanego przez Fox News Digital, szpital będzie oferował blokery dojrzewania przy pierwszych oznakach rozwoju seksualnego zwanych Tanner Stage 2.

LEKARZ PENTAGONu TWIERDZI, ŻE PRZEPISYWANIE LEKÓW TRANSSEKSUALNYCH NIELETNIM MOŻE SPOWODOWAĆ “ROZPŁYNIĘCIE SIĘ” CHOROBY PSYCHICZNEJ

Niedawno naukowcy z czołowej szwedzkiej szkoły medycznej stwierdzili, że jego stosowanie u dzieci z dysforią należy uznać za medycynę “eksperymentalną” ze względu na możliwość trwałego spowodowania utraty minerałów kostnych u dzieci.

Ponieważ dojrzewanie dotyczy całego ciała – w tym rozwoju mózgu – [no i głównie duszy ale o tym „genderowcy” nie chcą wiedzieć MD] długoterminowe skutki dla innych wielu układów ciała u dzieci z dysforią płciową są obecnie nieznane. „Lek” [raczej – trucizna md] tłumi rozwój dojrzewania poprzez ciągłą stymulację przysadki mózgowej, powodując zatrzymanie produkcji hormonów płciowych.

W ubiegłym roku FDA zidentyfikowała sześć przypadków dzieci przyjmujących „agonistów GnRH”, które przedstawiły “wiarygodne skojarzenie” z powodowaniem zwiększonego ciśnienia wokół mózgu, co może ostatecznie doprowadzić do obrzęku tego organu.

Dr Goepferd mówił[-a] w grudniu jadowicie przeciwko instytucjom dostarczającym dzieciom leki zmieniające płeć – takie jak blokery dojrzewania i hormony.

DYREKTOR SZPITALA DZIECIĘCEGO W BOSTONIE WZYWA DO DRASTYCZNEGO ZWIĘKSZENIA MOŻLIWOŚCI PRZEPROWADZANIA OPERACJI ZMIANY PŁCI U NIELETNICH

“Z pewnością operacje i inne procedury medyczne mogą być usługami, które osoby transgenderowe mają jako część swojej opieki. Ale nie tak zaczynamy tę opiekę z dziećmi” – powiedział Goepferd.

“A jeśli moje dziecko miało cukrzycę lub raka lub astmę, zasługuję na to, aby móc pójść do specjalisty od astmy, aby dowiedzieć się, jakie rzeczy możemy zrobić, aby poprawić, jakie rzeczy mogą pogorszyć”, powiedziała.

“I jeśli masz dziecko, które jest transgenderowe, zasługujesz na to samo. Na naprawdę podstawowym poziomie, dzieci zasługują na opiekę zdrowotną, która jest wyspecjalizowana i dostosowana do ich potrzeb zdrowotnych.”

Dr Goepferd powiedziała w szkoleniu dla placówki pediatrycznej z 2020 roku, przejrzanym przez Fox News, że używa osoby o tożsamości płciowej, aby zilustrować pojęcia płci i seksualności dzieciom, a także personelowi szpitala.

“Jest mnóstwo możliwości związanych z płcią. Nie ma tylko on i ona, są oni, są inne opcje. To jest coś, z czym dzieci dorastają teraz, co zasadniczo zmieni sposób, w jaki o tym mówimy. I myślę, że zmienia go już teraz”.

Wychowana przez nią osoba z genderbread pokazała płeć biologiczną na spektrum:

“Więc w odniesieniu do płci biologicznej, może być stosunkowo ustalone na jednym z nich, chyba że jesteś poddawany zabiegom chirurgicznym, aby zmienić niektóre z tych cech,” wyjaśniła.

“Więc co to znaczy być transgenderowym? Więc być transgender oznacza, że płeć, którą przypisano ci przy urodzeniu, przypisanie, które ktoś inny dał ci – jest inne niż sposób, w jaki widzisz siebie.”

Goepferd mówił[a] o “Rewolucyjnej prawdzie o dzieciach i tożsamości płciowej” w Ted Talk w 2020 roku

.

“Jest to moje fundamentalne przekonanie, że wszyscy wiemy, kim jesteśmy od bardzo młodego wieku, w tym najprawdziwsze wyrażenie naszej tożsamości płciowej. I tak naprawdę spędzamy większość naszego życia szukając słów, narzędzi, bezpieczeństwa i agencji, aby podzielić się sobą ze światem” – powiedział[a] dr Goepferd.

Fox News Digital zwrócił się do Children’s Minnesota i Goepferd o komentarz, ale nie otrzymał odpowiedzi.

Czy władze Unii Europejskiej uprawiają praktyki satanistyczne i pedofilskie? Jawne oznaki nienawiści do dzieci.

Szokujące malowidła w Europarlamencie: Oznaki nienawiści do dzieci

Date: 5 Maggio 2023 Author: Uczta Baltazara

Parlament Europejski wielokrotnie przypominał o znaczeniu międzynarodowej konwencji dotyczącej praw dziecka. Nie sposób też zliczyć liczby rezolucji i dyrektyw, które przyjął w celu ochrony dzieci. Wreszcie, w Parlamencie Europejskim funkcjonuje także Inter-grupa ds. Prawa Dziecka.

Pomimo to, [czy może z tego powodu? md] w marcu 2023, w Parlamencie Europejskim pojawiły się «obrazy» szwedzkiej «artystki» Leny Birgitty Cronqvist Tunström przedstawiające dzieci krojące na kawałki inne dzieci lub topiące je. https://en.wikipedia.org/wiki/Lena_Cronqvist Makabryczne «dzieła» wiele mówią zarówno o osobowości ich autorki, jak i tych, którzy są jej zwolennikami. Potwierdzają również ideologiczną orientację instytucji europejskich.

Francuska europosłanka Aurélia Beigneux złożyła w związku tym faktem interpelację parlamentarną. Czytamy w niej: “Rzekomy świat artystyczny Leny Cronqvist przedstawia nagich dorosłych obok dzieci i niemowlęta wypatroszone lub włożone do słoików […] Perwersyjne obsesje artystki, moralnie wątpliwe same w sobie, nie powinny być nigdy wystawiane w Parlamencie Europejskim”. https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/E-9-2023-000281_EN.html

Fakt, że tego rodzaju prezentacje są wystawiane w Parlamencie Europejskim, każe nam podejrzewać, że prawdziwa może być hipoteza, iż całkiem sporo posłów, jak również liczni politycy i biurokraci pracujący w Unii Europejskiej uprawiają praktyki satanistyczne i pedofilskie, a przynajmniej je popierają. W przeciwnym razie bardzo trudno jest wyjaśnić, jak to możliwe, że tak ohydne malowidła znalazły się na tak autorytatywnym forum. Wydaje się więc oczywiste, że ci, którzy sympatyzują z chorobliwą psychiką Cronqvist, pomogli jej w wystawieniu jej “prac”.

INFO: https://lanuovabq.it/it/dipinti-shock-alleuroparlamento-segni-dellodio-verso-i-bambini

USA: Sędzia federalny orzeka, że Pensylwania musi zezwolić na działalność Klubów Szatana dla dzieci

USA: Sędzia federalny orzeka, że okręg szkolny w Pensylwanii musi zezwolić na działalność pozaszkolnego Klubu Szatana

by Julia Mueller – 05/01/23 must-allow-after-school-satan-club

Okręg szkolny w Pensylwanii musi zezwolić na zwoływanie pozaszkolnego Klubu Szatana dla uczniów – orzekł sędzia federalny.

“W zwycięstwie dla wolności słowa i wolności religijnej, sąd federalny orzekł, że Saucon Valley School District musi zezwolić na spotkania After School Satan Club w obiektach powiatowych” – ogłosiła American Civil Liberties Union (ACLU).

W orzeczeniu, wydanym w Sądzie Okręgowym USA dla Wschodniego Dystryktu Pensylwanii i udostępnionym przez ACLU, sędzia stwierdził, że “tutaj, chociaż przeciwnicy The Satanic Temple, Inc. mogą kwestionować świętość tej kontrowersyjnie nazwanej organizacji, świętość ochrony Pierwszej Poprawki musi zwyciężyć.”

Dystrykt szkolny musi zezwolić na spotkania Klubu Szatana po szkole, który jest sponsorowany przez Świątynię Szatana, w ciągu roku szkolnego w trzech wcześniej uzgodnionych terminach, ale nie będzie musiał rozprowadzać kart zgody na klub dla uczniów do domu. [rozumiem więc, że bez zgody rodziców. md]

Krajowa organizacja ACLU, ACLU of Pennsylvania i Dechert LLP złożyły pozew przeciwko okręgowi szkolnemu w imieniu The Satanic Temple w marcu, argumentując, że okręg naruszył Pierwszą Poprawkę zabraniając klubowi spotykania się w obiektach okręgu.

Dzielnica argumentowała, że zakazała działalności klubu, ponieważ karty zezwoleń nie precyzowały, że klub nie jest sponsorowany przez dzielnicę.

“Kiedy stajemy w obliczu wyzwania dla wolności słowa, pierwszym instynktem rządu musi być wspieranie ekspresji, a nie jej tłumienie. Zwłaszcza, gdy treść jest kontrowersyjna lub niewygodna. Nic innego nie jest zgodne z wyrażonym celem amerykańskiego rządu, jakim jest zabezpieczenie podstawowych, wrodzonych praw jego obywateli” – napisał w poniedziałkowym orzeczeniu sędzia John M. Gallagher. [Co ten ch.. chciał powiedzieć? md]

Klub Szatana po szkole” został dopuszczony do spotkań na początku tego roku w Wirginii po podobnej kontrowersji, która trafiła na pierwsze strony gazet.

Satanizm “sztuki”: Defekacja, kopulacja i bluźnierstwo. Żaden „artysta” nie ośmiela się robić tego samego z Allahem, Mahometem, Buddą czy Sziwą.

Defekacja, kopulacja i bluźnierstwo. Czy Polacy wygrają z szatańską antykulturą?

5 maja 2023 Żaden „artysta” nie ośmiela się robić tego samego z Allahem, Mahometem, Buddą czy Sziwą

Bluźniercza wystawa w Parlamencie Europejskim przedstawiająca Pana Jezusa i Apostołów jako zwolenników, miłośników i uczestników sadomasochistycznych praktyk seksualnych to wierzchołek bluźnierczej góry lodowej. Znieważanie Chrystusa i Matki Bożej, poniżanie chrześcijan, plucie na świętych, niszczenie katolickich symboli i wszystkie możliwe działania mające na celu ośmieszenie, ubliżenie, obrzydzenie wartości, jakie przez wieki budowały cywilizację łacińską, są obecnie na porządku dziennym. Wszystko w imię „wolności artystycznej”, jak dla niepoznaki nazywa się dzisiaj anty-kulturę.

Zapewne pamiętacie Państwo głośną „sztukę”, która zrobiła w roku 2017 prawdziwą furorę, pt. „Klątwa” w reżyserii Olivera Frljica. Sceny, które wówczas mogli zobaczyć widzowie Teatru Powszechnego w Warszawie były jednym wielkim bluźnierstwem i świętokradztwem. Krzyż Chrystusa został ścięty przy pomocy piły łańcuchowej, figurę św. Jana Pawła II wykorzystano jako „gadżet” seksualny, aborcję przedstawiono jako sympatyczną „zabawę w lekarza” za 1000 zł etc. Wszystko to było okraszone przepełnionymi nienawiścią, pogardą i jakąś chorą żądzą odwetu na Kościele i wyznawcach Chrystusa, którzy w chorej wizji bluźniercy z Bałkanów i jego podwładnych – tzw. aktorów – odpowiadają za całe zło świata.

Oburzenie, jakie wywołał bluźnierczy spektakl w Polsce, jest dowodem na to, że Polacy nie są JESZCZE tak zdegenerowani jak szeroko pojmowany Zachód, że wciąż JESZCZE potrafimy bronić naszych katolickich i narodowych wartości i nie ma naszej zgody na tego typu bluźniercze praktyki. Niestety opór milionów polskich katolików nie zyskał odpowiedniego uznania ani instytucji państwa, ani szeroko rozumianego świata kultury, ani wymiaru sprawiedliwości.

Przedstawiciele partii rządzącej wykorzystywali bluźnierstwo na deskach Teatru Powszechnego do tzw. bieżączki politycznej, czyli krytykowania i atakowania największych partii opozycyjnych. Opozycja z kolei… broniła wolności artystycznej i głosiła, że „Klątwa” to „wielkie dzieło, które pokazuje prawdę o Polsce, Polakach i Kościele”.

Ludzie kultury albo nabrali wody w usta, albo sami głosili brednie o „wolności artystycznej” i porównywali dyskusję na temat „Klątwy” do… czasów komunistycznych rzucając oskarżenia, że polscy katolicy chcą cenzurować artystów niczym Bierut, Cyrankiewicz i Gomułka, i tylko czekać aż zaczną zamykać ich w więzieniach za to, że tworzą „sztukę”. Niestety pojawiały się również twierdzenia wygłoszone np. przez Grzegorza Brauna, który w programie „Warto rozmawiać” na antenie TVP stwierdził, że takie „dzieła” nie mogą być finansowane z pieniędzy publicznych, ale jeśli ktoś wyda na nie prywatne pieniądze, to wówczas wszystko jest OK.

Jednym z nielicznych, który nie wykorzystywał „Klątwy” do nawalanki politycznej, tylko zwrócił uwagę na ogromny problem ofensywy antykultury w Polsce była wówczas twórca i reżyser Teatru Nie Teraz – Tomasz Antoni Żak, który na łamach portalu PCh24.pl powiedział:

„Klątwa” w Powszechnym w Warszawie to nie przypadek i jakiś wyjątek w całym polskim teatrze. To efekt długiego procesu degenerowania kultury, tchórzostwa i zaniechań rządzących, czasami nawet ich współsprawstwa. Traktując „Klątwę” poważnie, musimy powiedzieć, że jedynym sposobem na nią jest egzorcyzmowanie. Egzorcyzmy to bardzo bolesna terapia, przede wszystkim dla szatana wypędzanego z zainfekowanego złem organizmu. I nie można się wahać ani chwili, gdy chce się uratować człowieka, a tym bardziej, gdy chce się ratować Polskę. Tymczasem zamiast wypędzenia diabła, trwają z nim jakieś układy.

Co zaś zrobił wymiar sprawiedliwości, do którego trafiły kolejne pozwy o „obrazę uczuć religijnych”? Chyba nie trzeba tego przypominać…

„Klątwa” bez wątpienia była bluźnierstwem, które zostało odpowiednio nagłośnione w mediach. Ile jest jednak podobnych „dzieł” w przestrzeni publicznej? O ilu z nich nie wiemy? Dlaczego tzw. artyści nie ustają w świętokradztwie i profanowaniu wszystkiego co katolickie? I w końcu: czy zostanie przekroczona „granica obojętności”? Słowem, czy Polacy pozwolą się zwieść i zaczną reagować na „artystyczne bluźnierstwa” tak, jak dziś robią to obywatele Zachodu – będą się nimi już tylko zachwycać, albo – w najlepszym przypadku – podsumują je wzruszeniem ramion?

Odpowiedzi na powyższe pytania w dużej mierze udzielił już w roku 2006 prof. Andrzej Nowak:

„Elity kształtują podział na ciemnogród i oświeconych. Ci ostatni to właśnie elity i ich salonowi faworyci, którzy żyją w osobnym świecie i chcieliby zastąpić nim ostatecznie świat realny. W ich świecie głównym problemem jest rozprawienie się z ciemnotą i ograniczeniami swobody sztuki, czyli obrona prawa artystów do wydawania publicznych pieniędzy na widowiska łączące defekację z kopulacją, najlepiej na tle symboli katolickich”.

No właśnie… Jakie są owe „oświecone elity” widzimy na co dzień. Od kilkudziesięciu lat dominuje u nich przekonanie, że musimy za wszelką cenę i jak najszybciej doszlusować do Zachodu poprzez zakotwiczenie się w strukturach euroatlantyckich, m.in. w NATO i w Unii Europejskiej i implementowanie na naszym rodzimym gruncie tego wszystkiego, co nam nakażą w Brukseli, Waszyngtonie, Berlinie, Tel Awiwie czy gdziekolwiek indziej – zarówno jeśli chodzi o rozwiązania stricte polityczne jak i kulturowo-cywilizacyjne. Uznano, że tylko w ten sposób skończy się dla nas historia. Chodziło o to, co prof. Ryszard Legutko nazwał „modernizacją przez kserokopiarkę”, dzięki czemu nawet, jeśli w Polsce nie będzie dobrze, to przynajmniej będziemy „fajni” za co nasze „oświecone elity” od czasu do czasu zasłużą na niemal szczere poklepanie po ramieniu przez zachodnich partnerów.

W III RP udało się do pewnego stopnia osiągnąć coś, do czego zmierzała PRL, ale co nie udawało się jej władcom. W nowych warunkach, bez stosowania fizycznej przemocy udało się doprowadzić do stanu, gdzie Polacy w ogromnej mierze przepojeni są kompleksem niższości. Ten kompleks niższości determinuje polskie postawy i zachowania. Jest to efekt pedagogiki wstydu, to znaczy przedstawiania naszej historii, a więc i tożsamości, która wyrasta przecież z naszej historii jako ciągu absurdów, głupstw, bezrozumności, wreszcie rzeczy bardzo wstydliwych, czasami wręcz zbrodni – mówił w rozmowie z Niepoprawnym Radiem PL Bronisław Wildstein.

W momencie, kiedy odzyskaliśmy wolność, kiedy została zdjęta z nas ta czapa komunistyczna i możemy do tej Europy zdążać, okazało się, że aby być Europejczykami musimy imitować obecny kształt Europy jako takiej. Problem w tym, że nie ma jednej Europy. Europa to szerokie ramy kulturowe, w tej chwili również instytucjonalne zwane Unią Europejską, ale generalnie rzecz biorąc to jest pewna szeroka tożsamość kulturowa, na którą składają się bardzo różne tożsamości narodowe. Taka jest tradycja Europy, że w dialogu tych tożsamości, czasami w konkurencji buduje się ta szersza tożsamość, którą można cywilizacyjnie jakoś określić, ale jednak takie poczucie tożsamości ludzie mają związane ze swoim narodem. Nam jednak wmawiano, że mamy się roztopić w Europie, że nasza tożsamość jest przeszkodą, obciążeniem, że mamy się od niej uwolnić, bo jest ona pasmem błędów, a nawet zbrodni – podkreślił autor „Buntu i afirmacji”.

To właśnie przeświadczenie, że wszystko, co zachodnie jest lepsze, że tam jest prawdziwy świat, tam są „poważni ludzie”, tam jest „postęp”, tam jest prawdziwy „skok cywilizacyjny” i w związku z tym musimy skopiować to na polski grunt dominuje po dzień dzisiejszy.

Co w praktyce oznacza „doszlusowanie do Europy”, czy też Zachodu na polu kultury? Ano to, o czym pisał wyżej wywołany prof. Andrzej Nowak – „defekację z kopulacją, najlepiej na tle symboli katolickich”.

Na Zachodzie bezczeszczenie symboli katolickich, świętych katolickich i samego Boga w Trójcy Jedynego jest dzisiaj czymś normalnym! Mało tego – tzw. artyści mają ogromny problem, żeby zaprezentować światu „nowe bluźnierstwo”.

Często przywoływany przeze mnie Waldemar Łysiak w wydanej w roku 2006 bardzo dobrej książce „Salon 2. Alfabet Szulerów” zwraca, że „dzieła sztuki” polegające na „włożeniu krzyża do moczu czy fekaliów” po prostu znudziły się zachodniemu odbiorcy. Jednym z takich „dzieł” była zaprezentowana światu pod koniec lat 80. XX wieku przez Johna Flecka instalacja polegająca na zamontowaniu wizerunku Pana Jezusa w misce klozetowej.

Zwróćmy uwagę, że żaden „artysta” nie ośmiela się robić tego samego z Allahem, Mahometem, Buddą czy Sziwą”, podkreśla Waldemar Łysiak.

Podobną „nudą” jest pokazywanie przez „artystów” Pana Jezusa nago, lub jako homoseksualistę, lub w trakcie kopulacji. „Rene Cox zyskuje sławę, bo demonstruje Ostatnią Wieczerzę, gdzie Chrystus to goła baba otoczona przez jedenastu czarnych apostołów, a dwunasty, Judasz, jest biały. Inny (zły człowiek – red.), pokazuje Queer City (…) (Brooklyn Museum, Nowy Jork, 2001), gdzie Chrystus uprawia perwersyjny seks z sześciolatkiem”, grzmi autor „Salonu 2”.

Nie tylko Pan Jezus jest poniżany przez „artystów”. Lubują się oni również w pluciu na Matkę Bożą.

„Museum od International Folk Art (Meksyk, Santa Fe) wystawiło (2001) prawie zupełnie gołą NMPannę (Nostra Senora de Guadelupe) – prawie, bo miała różane stringi. Chris Ofili lepi Bożą Rodzicielkę z łajna słonia (1999) i twierdzi, że ma prawo, bo w Afryce łajno słonia jest symbolem płodności. Pokazywano już Dziewicę Świętą jako lalkę Barbie, karatekę i tatuowaną lesbijkę. Co by tu jeszcze wymyślić?” ,wylicza Łysiak.

Kolejnym przykładem „wizji artystycznej”, przywołanym przez Waldemara Łysiaka był „hepening” zorganizowany przez grupę homoseksualistów w nowojorskiej katedrze Świętego Patryka. Polegał on na… wypluciu konsekrowanych hostii podczas niedzielnej Mszy Świętej (1992).

Jeśli zaś chodzi o Polskę, to trzeba wymienić „dzieło”, jakie można było zobaczyć podczas wernisażu bytomskiej Galerii „Kronika” w roku 2006: „czeski fotomontaż z papieżem Benedyktem XVI wznoszącym ciętą, skrwawioną głowę pederasty Eltona Johna”, relacjonuje autor „Alfabetu szulerów”.

„Oświecone elity” na Zachodzie i w Polsce przyzwalają na tego typu pornograficzne, bluźniercze i okraszone fekaliami ekscesy i sowicie je finansują. Skoro praktycznie z dnia na dzień stały się one częścią kultury Zachodu, to zrobią wszystko, aby zostały zaakceptowane również w Polsce.

Od nas zależy czy Polska pójdzie tą drogą. Ostatni atak na św. Jana Pawła II, a co za tym idzie na Kościół Katolicki pokazuje, że jest w nas – Polakach – wciąż siła, żeby bronić prawdziwych wartości i walczyć ze złem, jakie niesie z sobą neomarksistowska antykultura. Tylko na jak długo wystarczy nam tej siły? Czy młode pokolenie, które niedługo dojdzie do głosu stanie po naszej stronie, czy po stronie bluźnierców, którzy próbują mu wmówić, że tylko poniżając Chrystusa, Kościół i katolików staną się nowocześni i europejscy? Czas pokaże.

Jedno jest pewne – musimy robić swoje, musimy walczyć ze złem i w końcu – musimy wynagradzać Panu Bogu za te wszystkie bluźnierstwa i modlić się za tych, którzy ich dokonują, aby się opamiętali…

Tomasz D. Kolanek

Trójca teozoficzna. “Dom Ojca, Królestwo Boga i Ludzkość”.

Trójca teozoficzna. Dom Ojca, Królestwo Boga i Ludzkość.

[Plan ten polega na MOCNYM PROMOWANIU RZĄDU ŚWIATOWEGO ]

[Stąd ten „Dom Ojca” nazywany przez ezoteryków „Szambala” – w „posoborowiu”. Md]

Epiphanius, Ukryta strona dziejów. Nowy Porządek Świata.…

Ukryta-strona-dziejow, str.463 i nn.

Aby lepiej zrozumieć to, co kryje się za ową ideą, trzeba przyjrzeć się bliżej Trójcy teozoficznej. Jest to: Dom Ojca, Królestwo Boga i Ludzkość.

Dom Ojca jest siedzibą Hypertheosa, Sanata Kumary, Pana świata, który jest „stróżem woli Boga” i bywa też nazywany „Ojcem wszystkich” lub „Przedwiecznym”.

Co ciekawe, postać ta pojawia się również na obrazie Williama Blake’a, angielskiego poety żyjącego w latach 1757 – 1827, któremu nie były obce praktyki satanistyczne. Mowa tu o obrazie przedstawiającym starca o długiej, rozwianej brodzie, który z obłoków pochyla się nad ziemią, trzymając w ręku cyrkiel – emblemat platońskiego pomiaru świata.

Tę mądrość i wiedzę potrafimy już zidentyfikować. Z pewnością pod przewodem rządu światowego i w ramach światowej, ujednoliconej religii stanie się ona przedmiotem nauczania w ramach nowego, globalnego systemu oświaty. Ale kim jest Sanat Kumara? By się tego dowiedzieć, wystarczy zauważyć, że pierwszy element tej nazwy jest anagramem słowa Satan (Szatan). Dodajmy też, że „Dom Ojca” jest nazywany przez ezoteryków „Szambala”. To inaczej święty szczyt – Evola, czyli miejsce, w którym „znana jest wola Boga”.

“Mądrość, Światło i Dźwięk”, Rockefeller Center.

==========================

Na temat jego położenia geograficznego toczyły się poważne debaty ekspertów, takich, jak Bławatska, Hutin, Ossendowski, Guenon i in. Większość skłania się do tego, że leży on gdzieś W centralnej Azji, między Tybetem a pustynią Gobi. Wydaje się jednak, że w miarę zbliżania się Nowej Ery możliwe jest jego przesunięcie bardziej na Zachód, być może nawet do Europy. W Szambali zasiada na swym tronie majestatyczny Pan Świata ze świętym klejnotem W kształcie lotosu na piersi. Otaczają go pomocnicy: siedem „Wielkich Istot”,’które przekazują inspiracje dotyczące „Planu”. Brzmi to, jak powieść fantastyczna albo jeden z mitów Wschodu. Ale u wrót skowyczy rzeczywistość: Wiemy dziś z absolutną pewnością, że nazizm czerpał swe natchnienie z doktryn teozoficznych , zaś mason 33 Rytu Szkockiego F.D. Roosevelt cieszył się sympatią Alice Bailey, która nazywała go „Wielkim, mądrym człowiekiem”; teozofia była mu prawdopodobnie bliska, skoro W 1935 r. zgodził się na wyemkitowanie nowego banknotu jednodolarowego z symbolami ezoterycznymi o wyraźnie teozoficznym przesłaniu. Peter Blackwood zapewnia, że w nowojorskie bibliotece Lucis Trustu znajdują się książki i roczniki Instytutu Biozoficznego. Niektóre artykuły mają być autorstwa Henry”ego Wallace”a, Alberta Einsteina i Franklina D. Roosevelta. Roerich wraz ze swą żoną był członkiem Towarzystwa Teozoficznego i Szkoły Arkana Alice Bailey. Nie należy się przeto dziwić, że jest on dzisiaj zaliczany do sztandarowych postaci New Age. Królestwo Boga – czyli drugi element Trójcy – bywa opisywane przez Teozofów jako centrum Mistrzów Mądrości lub jako „Wielka Biała Loża”, gdzie przejawia się miłość Boga. Jednak częściej rozumie się pod tym określeniem „Hierarchię” albo ogół „Wielkich Istot” (no to właściwie jak – nazwa ta nie jest zastrzeżona dla siedmiu Istot z Domu Ojca?) wykonujących „Plan”.

Na szczycie „Hierarchii” stoi dwóch zwierzchników: jeden dla świata Zachodniego, zwany „Chrystusem” (którego powrót miałby wkrótce nastąpić), a drugi dla Wschodu, zwany Buddą – co wydaje się rzeczywiście bardziej uwzględniać oczekiwania tej części świata. Podobno ten pierwszy ma pewną przewagę nad tym drugim. W każdym razie obaj odbywają co roku „spotkania na szczycie” – wszystko według owego „Planu”.

Foster Bailey, który do spółki ze swoją żoną założył „Dobrą Wolę «Światową”, napisał W 1972 r. książkę o intrygującym tytule „Running God ‘s Plan” (Realizacja Bożego Planu). Zawiera ona opis „Planu”, który ma tę zaletę, że nadaje mocno zatłoczonemu Olimpowi rozmiary bardziej dostosowane do naszej ograniczonej zdolności rozumienia owych niezwykłych rzeczy. Zanim przejdziemy do paru szczegółów tego opisu, warto zastanowić się nad samą koncepcją „Bożego Planu”, która narodziła się na posiedzeniach Rady Najwyższej 33 st. USA. Została ona przedstawiona w oficjalnym organie amerykańskiej Nowej Ery „The New Age Magazine ” (numer z września 1950, str. 551): „Boży plan ma służyć zjednoczeniu wszystkich ras, religii i wierzeń. Ten plan, mający na celu nowy porządek rzeczy, polega na uczynieniu wszystkich rzeczy nowymi: nowego narodu, nowej rasy, nowej cywilizacji i nowej religii niesekciarskiej, która została już rozpoznana i nazwana religią “Wielkiego Światła”.

Mason 33o Foster Bailey, który musiał znać to stanowisko, potrafi jednak opisywać te rzeczy dużo bardziej plastycznie i konkretnie. I tak dowiadujemy się od niego, że członkami Hierarchii, a więc Mistrzami Mądrości (którym hołd oddaje dewiza stanowiąca dopełnienie pomnika Prometeusza przy Rockefeller Center). są – któż by w to powątpiewał! – wysoko wtajemniczeni, w większości bezcieleśni i oczyszczeni dzięki kolejnym metempsychozom, lecz wśród których jest jednak pewna liczba „żyjących obecnie w ich fizycznym ciele”, a nawet żyjących w związkach małżeńskich.

Możemy nawet zapoznać się z ich bliższą charakterystyką. Otóż jest to „grupa przywódców, ekspertów i specjalistów z różnych dziedzin […] niezwykle sprawnych w posługiwaniu się czynnikiem czasu”, w pełni oddanych sprawie „zwalczania herezji, jaką są podziały między ludźmi”, a tym samym bardzo wyczulonych i zwracających „przede wszystkim uwagę na trzy aspekty spraw ludzkich: na religię, oświatę i na rządy”. A mówi to Foster Bailey, wysoki dygnitarz masonerii Rytu Szkockiego.

Siła ciężkości AUTORYTETU niezbędnego do realizacji „PLANU” znajduje się po stronie magów czyli w tej części Hierarchii która istnieje fizycznie, w ciele.

Foster Bailey nazywa ową siłę Autorytetu „Dobrą Wolą”, przy czym – jak można się zorientować – znaczenie nadawane temu wyrażeniu jest zgoła odmienne od potocznego. Sam F Bailey czyli człowiek najbardziej kompetentny, bo będący założycielem „Dobrej Woli Światowej” , precyzuje, że chodzi tu o „energię czerpiącą maksymalnie w nauczania ezoterycznego” i „przepływającą wzdłuż kanału komunikacyjnego” od Mistrzów Mądrości do ludzi. Z tego łatwo wywnioskować, że ci „cieleśni” Mistrzowie Mądrości są nie tylko ekspertami z różnych dziedzin. Są to zarazem ezoterycy posługujący się „mocami”, którymi darzy ich łaskawie „siódmy Promień” – a więc Zaklęciami, Magią i Rytuałem. Nie będzie też intelektualnym nadużyciem stwierdzenie, że mamy tu w istocie do czynienia z magami, którzy kontaktują się bezpośrednio z siłami określanymi przez Katechizm Kościoła katolickiego jako demoniczne.

Przeto zwierzchnikiem teozoficznej Hierarchii jest „Chrystus”, człowiek, który dzięki swym 200 inkarnacjom „przekroczył najwyższe inicjacje” i który niedługo pojawi się znowu na Ziemi. Teza ta wsparta jest dwoma argumentami: stanie się tak, ponieważ ów „Chrystus” jest posłany z wysoka przez Sanata Kumarę et consortes, a po drugie dlatego, że jest usilnie przyzywany „z dołu”. Jego powrót „nastąpi poprzez rozpoznanie kierowniczej mocy na podstawie dynamicznych, ale logicznych (więc jednak logika istnieje!) zmian w sprawach świata. Jest to niezwykle cenna wskazówka dla kogoś, kto usiłuje dociec praprzyczyny obecnych wstrząsów i zawirowań, choć akurat katolik nie powinien być specjalnie zaskoczony, a raczej powinien być utwierdzony w Prawdzie, przypominając sobie słowa św. Jana: „Wiemy, że jesteśmy z Boga, cały zaś świat leży w mocy Złego” (I J, 5, 19). „Chrystus” teozofów jawi się raczej jako przywódca religijny pretendujący do tego, by zostać – co wydaje się dość oryginalne – „Instruktorem Świata”; oryginalne tym bardziej, że „nie interesuje go religia, do jakiej należą ludzie”. Miałby on odmawiać codziennie „ Wielka Inwokację”, aby przyjść z pomocą Hierarchii. Jest to modlitwa, którą jedynie on sam był władny przekazać ludziom podczas pełni księżyca w czerwcu 1945 roku. Jego indywidualne możliwości nie wydają się więc aż tak duże, a na pewno nie są one na miarę istoty boskiej. A. Bailey przyznaje, że bez swoich uczniów nie jest on w stanie niczego zdziałać, gdyż – jak podkreśla – „nie jest mu znane inne doświadczenie poza doświadczeniem … „świadomości grupowej’ .

=========================

Inna kopia tego Blake’a:

Ukryta strona dziejów. Nowy Porządek Świata. Nowy Ład Ekonomiczny. Globalizm. Epiphanius. Bardzo aktualne.

Ukryta strona dziejów. Nowy Porządek Świata. Nowy Ład Ekonomiczny. Globalizm…

ukryta-strona-dziejow

[Kolejny raz czytam tę monumentalną książkę wydaną w 2008 roku – przerażające, jak aktualną. Każdy, kto chce mieć swój pogląd na to, co dzieje się na świecie, w Kościele – i co będzie się działo – powinien ją mieć, czytywać co jakiś czas. Mirosław Dakowski]

Cena 100 zł

Książka, której oryginał włoski ukazał się w 2008 roku. Najlepiej udokumentowana, napisana przez jednego z najlepszych znawców tematu, praca na temat globalistycznych planów związanych z narzuceniem ludziom Rządu Światowego, Nowego Porządku światowego i Nowego Ładu Ekonomicznego. Bogaty materiał naukowy i dowodowy. Ponad 1480 przypisów. Ilustracje. Prace sygnowane przez autora o pseudonimie Epiphanius są od wielu lat uważane na Zachodzie za najlepsze i najbardziej kompetentne opracowania dotyczace historii i teorii spisków.

Oto jedna z recenzji, jaka po ukazaniu sie polskiej edycji znajduje się w internecie: Encyklopedia wiedzy o globalnym spisku.

Wydawnictwo Antyk w osobie zasłużonego dla walki wyzwoleńczej Polaków Marcina Dybowskiego zaatakowało globalny establishment (zorganizowany w tajnych stowarzyszeniach) polskim tłumaczeniem gigantycznej książki „Ukryta strona dziejów. Nowy Porządek Świata. Nowy Ład Ekonomiczny. Globalizm.” autorstwa osoby kryjącej się pod pseudonimem Epiphanius. Ta gigantyczna (ponad 700 stronicowa) praca bogata w przypisy, ilustracje, na każdej stronie przywołuje dziesiątki nazwisk, nazw organizacji, wzajemnych powiązań i ideowych fundamentów. Praca Epiphaniusa jest niewątpliwie encyklopedią spiskowej teorii [raczej: rzeczywistości MD] dziejów.

Gnoza zdaniem Epiphaniusa jest podstawą działania wszystkich tajnych stowarzyszeń (które są platformą porozumienia globalnych oligarchów). Gnoza jest wiedzą tajemną, synkretyczną doktryną powstałą w czasie narodzin chrześcijaństwa w środowisku żydowskim. Gnoza zakłada że poznanie to dostrzeżenie pierwiastka boskiego uwięzionego we własnym ciele. To poznanie dostępne jest nielicznej elicie, boży pierwiastek nie jest dany wszystkim. Boży pierwiastek dany jest tylko elicie a reszta pozbawiona bożego pierwiastka jest gorsza (niektórzy z nich nie posiadają nawet duszy). Gnoza jest więc fundamentem pogardy elit dla reszty ludzkości. Ciało wiążące w sobie boski pierwiastek jest stworzone przez gorszego boga, którego wyznawcami są chrześcijanie. Poznanie pozwala się wyzwolić się z niewoli chrześcijańskiego boga (tyrana, stwórcę świata materialnego).

Najlepszym bogiem dla gnostyków była Praprzyczyna, z niej to wyłoniły się byty mniej doskonale Eony (emanacje boga pierwotnego), z Eonów wyłoniły się kolejne mniej doskonałe od Eonów byty. Jezus według gnostyków został wysłany by wyzwolić ludzi z tyranii „gorszego boga”, by dać ludziom boży pierwiastek (który odmawiał ludziom Jahwe). Gnostycki Jezus (odmienny od chrześcijańskiego) przekazał gnozę wybranym – gnostykom. Gnoza neguje potrzebę czynienia dobra (jest to konsekwencja gnostyckiej wiary w brak zbawienia). Jest tylko przynależność do elity (posiadającej pierwiastek boży) lub motłochu (pozbawionego boskiego pierwiastka). Oświecony człowiek wyzwolony jest od dobra i zła, od odpowiedzialności (do tej idei po części odwołuje się Luter i Freud).

Dla gnostyków niezwykle ważne stało się (w celu doznania oświecenia) intuicyjne poznanie boskości na drodze magii i astrologii.

Kabała

– Gnoza ponownie powróciła na arenę dziejów w późnym średniowieczu pod postacią kabały. Kabała była owocem infiltracji żydowskiej diaspory przez gnostyków którzy głosili że Jahwe to zły bóg Demiurg, Owocem tej infiltracji była kabała spisana w księdze Zohar. Dla kabalistów Biblia nie była dosłownym przesłaniem boga ale zaszyfrowaną formacją która mogli zdekodować kabaliści.

Różokrzyżowcy, Masoneria i Iluminaci

Kolejnymi spadkobiercami gnostyków byli różokrzyżowcy. Celem różokrzyżowców była synarchia czyli połączenie władzy politycznej i religijnej (do dziś celem większości tajnych stowarzyszeń jest globalna tyrania synarchiczna). Największym wrogiem różokrzyżowców był Kościół katolicki. Swoją działalność różokrzyżowcy kontynuowali pod szyldem masonerii. Masoneria w swoich wierzeniach uznawała za szkodliwy zabobon katolicyzm, a za prawdziwą wiarę gnozę i okultyzm (połączanie gnozy, spirytyzmu, kabały, teozofii, wierzeń różokrzyżowców, parapsychologii). Masoni dążyli do stworzenia globalnej religii mającej być instrumentem walki z katolicyzmem. Reformatorem amerykańskiej masonerii był generał konfederacji Albert Pike współzałożyciel wraz z innymi masonami Ku Klux Klanu.

XIX wiek był czasem tryumfu masonerii w Europie. W Niemczech Bismarck realizował masońską politykę niszczenia katolicyzmu i prześladowania katolików. W zjednoczonych przez masonów Włoszech znacjonalizowane kościelne majątki przejmowali latyfundyści którzy doprowadzali do ruiny chłopstwo (chłopi przez wieki byli przez kościół bronieni przed samowolą bogaczy), zlikwidowano zakony, konfiskowano majątek kościoła, plądrowano świątynie, znieważano eucharystie, prześladowano i mordowano katolików, zlaicyzowano szkolnictwo.

Pod koniec XVIII wieku masonerie zinfiltrowali iluminaci. Celem tego stowarzyszenia była likwidacja: dotychczasowych władz, własności prywatnej, dziedziczenia, patriotyzmu, armii narodowych, instytucji rodziny, przynależności dzieci do rodziców, małżeństwa, moralności i religii. Iluminaci dążyli do rozpłynięcia się jednostki w kolektywie. Dziedzicem iluminatów stał się komunizm, Marks skodyfikował i uwspółcześnił program iluminatów. Iluminaci finansowani przez oligarchów realizowali swoje cele organizując wszelkie rewolucje w XIX wieku.

Druga fala tajnych stowarzyszeń

W drugiej połowie XIX wieku miała miejsce druga fala tajnych stowarzyszeń. Tym razem kładących nacisk na okultyzm. Powstało O.T.O. – Ordo Ordo Templi Orientis stawiające sobie za cel zniszczenie chrześcijaństwa, rozbudzenie seksualne dzieci poprzez edukacje seksualną i praktykowanie magii seksualnej (tantry). Jego twórcą był Edward Aleksander Alister Crowley, mason, gnostyk i satanista, parający się czarną magia seksualną. W 1947 Crowley wyrażał swoją sympatie do sir Oswalda Mosleya członka Fabian Society i szefa brytyjskich faszystów.

Równie okultystyczne było Hermeneutyczne Bractwo Złotego Brzasku które w Niemczech zrzeszał nazistowską elitę, działał swobodnie w III Rzeszy i był ezoterycznym źródłem nazizmu. Członkami bractwa byli H. G. Wells, Bernard Shaw, T. S. Eliot, Aldous Huxley (pisarz i wielki piewca LSD), Bram Stocker [autor Drakuli] .

Innym okultystycznym tajnym stowarzyszeniem był Kabalistyczny Zakon Różokrzyża promujący antropozofię. Zakon łączył idee masonerii, synarchii, buddyzmu i hinduizmu. Jego odłam Katolicki Zakon Różokrzyża promował syntezę katolicyzmu i okultyzmu. Zakonem związane było OTO i Towarzystwo Antropozoficzne Rudolfa Steinera. Nauki Steinera realizują szkoły waldorfowskie. Steiner był jednocześnie wraz z Heleną Bławatską założycielem Towarzystwa Teozoficznego. Celem Steinera było zniszczenie klasycznego chrześcijaństwa poprzez przekształcenie go w duchu ezoteryzmu, buddyzmu i antropozofii.

Socjalizm i komunizm

Idealnym instrumentem do realizacji celów gnozy i masonerii stał się socjalizm. Bardzo skuteczny plan zdobycia władzy przez socjalistów stworzyło pod koniec XIX wieku Fabian Society. Drogą rewolucji miała być nie walka ale infiltracja instytucji, wykorzystanie edukacji, stopniowe nacjonalizowanie i centralizowanie przemysłu, intelektualne inspirowanie całej sceny politycznej od lewicy do prawicy. Dodatkowo planowano wykorzystanie imperializmu silnych narodów w celu eksportu socjalizmu. Celem stowarzyszenia był globalny socjalizm i globalna gospodarka planowa. Równocześnie, do działań zakulisowych, w Rosji wywołano rewolucję komunistyczną. Rewolucje sfinansowała amerykańska i europejska finansjera. Niemcy wysłali do Rosji Lenina wraz 31 towarzyszami oraz kredytem wysokości 40 milionów franków w złocie. Amerykanie statkiem wysłali do Rosji Trockiego z 275 towarzyszami (na Trockiego i towarzyszy finansjera wydała 36 milionów dolarów). Rewolucja okazała się doskonałą inwestycją. Tylko od 1918 do 1922 Lenin zwrócił bankowi Kuhn i Loeb 600 milionów rubli w złocie (450 milionów dolarów). Należący do Rockefellera Standard Oil przejął kontrole nad znacjonalizowaną kaukaską ropą. Charakterystyczną rzeczą dla bolszewickiej Rosji stał się udział żydów we władzach komunistycznych. Dzięki rewolucji uzależniono Rosję od międzynarodowej finansjery, Rosja zaczęła wyprzedawać swoje surowce, spacyfikowano Rosjan poprzez wpędzenie ich w nędze. Z czasem rozpoczęto ujednolicanie gospodarki zachodu i wschodu, dokonując globalnej koncentracji gospodarki i podporządkowania jej technokratom.

Nazizm i faszyzm

Odrodzenie gospodarcze Niemiec po I wojnie światowej sfinansował kapitał z USA i WB. Za anglosaskie pieniądze utworzono trzy gigantyczne koncerny: stalowy Vereinigte Stahlwerke (w 1939 roku połowę produkcji przeznaczający na rzecz wojska, chemiczny IG Farben (w przededniu wojny 95% produkcji na rzecz armii), elektryczny AEG. W czasie przyłączenia Czech do Niemiec Bank Anglii kredytował nazistowskie Niemcy. Do 1949 kontrolowany przez Morgan Bank Bendix Aviation dostarczał do Niemiec awionikę do niemieckiego lotnictwa. Od 1934 do 1935 Wielka Brytania wyeksportowała do nazistowskich Niemiec 12.000 nowoczesnych silników elektrycznych. Przed przyłączeniem się USA do działań wojennych Niemcy otrzymywały z USA wyposażenie do 110 samolotów. Dwie największe fabryki czołgów wybudował w Niemczech Opel należący do General Motors i Forda. ITT za pośrednictwem AEG kontrolowało niemiecką łączność (koncern współpracował z nazistami do 1944 roku).

W czasie II wojny światowej lotnictwo USA i Wielkiej Brytanii nie bombardowało fabryk należących do kapitału z tych krajów, pomimo że były to główne fabryki produkujące uzbrojenie. Równocześnie alianci bombardowali ludność cywilną. Mianowani na honorowych Aryjczyków bankierzy Oppenheimowie administrowali nazistowskich depozytów srebra i biżuterii zrabowanych żydom przez nazistów przed II wś (zarobili na tym 500 milionów marek).

Epiphanius stwierdza, ukazuje też w swojej książce, że wywołanie wojny było celem elit politycznych USA. sprowokowały Japonię do rozpoczynając wojny wprowadzając embargo na towary sprowadzane przez Japonię z Filipin i żądając wycofania się Japonii z nie japońskich części Azji oraz z sojuszu z Niemcami i Włochami. By mieć odpowiedni pretekst do wojny władze USA nie ostrzegły marynarzy USA o ataku japońskim na Perl Harbor. Wojnę zakończyło zrzucenie bomby atomowej na japońskie miasto Nagasaki – skupisko japońskich katolików bez znaczenia militarnego (co umożliwiło likwidacje prawie 300.000 japońskich katolików).

Współczesne tajne organizacje oligarchów

Według Epiphaniusa współcześnie spadkobiercami gnostyków, kabalistów, różokrzyżowców, masonów i iluminatów jest szereg wzajemnie powiązanych tajnych stowarzyszeń zrzeszających oligarchów. Jedną z najważniejszych takich organizacji w opinii zwolenników „spiskowych teorii dziejów” jest CFR Instytut Spraw Międzynarodowych. CFR ma swoją siedzibę w USA i odpowiedniki na całym świecie. Instytut zrzesza elity rządzące przynależne do tajnych stowarzyszeń podległych B’nai B’rith. Kolejnym forum tajnych stowarzyszeń ma być Komisja Trójstronna sprawująca władze ekonomiczna w stosunkach USA – UE – Japonii.

Klub Rzymski zrzeszający naukowców, filozofów, humanistów i bankierów, członków innych tajnych organizacji, finansowany przez finansjerę zaangażowana w finansowanie innych tajnych organizacji i ich ekspozytur. Dziełem Klubu Rzymskiego są apokaliptyczne prognozy nawołujące między innymi do depopulacji. Dla establishmentu USA bardzo ważną organizacją jest Skull and Bones działające z uniwersytetu Johna Hopkinsa. Ta korporacja obecnych i przyszłych władców imperium amerykańskiego ma łączyć new age z elementami satanizmu.

Najważniejszą jednak zdaniem Epiphaniusa organizacja jest B’nai B’rith. Tą masonerię tylko dla żydów założyli w Nowym Jorku w 1843 Żydzi masoni z Niemiec. Bardzo szybko zaczęła się ona rozwijać w USA i w krajach Europy Środkowej. Celem B’nai B’rith stała się „walka z antysemityzmem” (jawnym lub utajonym), podtrzymywanie tradycji i kultury żydowskiej, działalność wśród młodzieży. Zdaniem Epiphaniusa – Masoneria, Pilgryms Society, Komisja Trójstronna i CFR -są jedynie pasami transmisyjnymi dla arystokracji żydowskiej jaką jest B’nai B’rith. W działalności B’nai B’rith widoczny ma być mesjanizm żydowski zakładający że żydzi – w oczekiwaniu na czasy mesjańskie, kiedy to nastąpi ubóstwienie narodu żydowskiego, mają pewną duchową misje do spełnienia względem gojów (tzn. nie Żydów), a mianowicie ”oświecenie” ich poprzez wpojenie im pewnych zasad Talmudu. B’nai B’rith widzi więc swoja rolę w byciu pasterzami ludzkości. B’nai B’rith liczyć ma 600 tysięcy członków w 58 krajach, jest akredytowana przy ONZ i Radzie Europy (gdzie ma głos doradczy), ma bardzo bliskie kontakty z Watykanem, dyktuje warunki na amerykańskiej scenie politycznej. Instrumentem B’nai B’rith jest Anti-Defamation League (Liga Przeciw Zniesławieniu). ADL zbiera dane o aktach które uznaje za antysemickie, antysyjonistyczne i stanowiących przeszkodę w realizacji polityki B’nai B’rith. Działalność ta skutecznie zakneblowała usta krytykom polityki Izraela. Działania ADL prócz monitoringu przeciwników obejmują propagandę, edukacje, kontakty z władzami i establishmentem.

Globalizacja

W geopolityce celem tajnych stowarzyszeń ma być globalizacja.

Pierwszą międzynarodową instytucją tworzenia globalnej tyrani zdaniem Epiphaniusa stała się Organizacja Narodów Zjednoczonych. Celem powstania ONZ miało być przejście od nacjonalizmu do uniwersalnego socjalizmu (na zachodzie w postaci technokratycznej, na wschodzie w postaci rewolucyjno komunistycznej). Agenda ONZ UNESCO promować ma: ateistyczny humanizm, tworzenie jednej globalnej tożsamości (co wiąże się z likwidacja dotychczasowych tożsamości), edukacje opartą na założeniach psychoanalizy, kontrole urodzin, pokojowe współistnienie z komunizmem i pacyfizm. Agencja zajmująca się żywnością i rolnictwem FAO ma promować depopulacje ziemi (liczba ludzi wg nich rośnie szybciej niż produkcja żywności). Instrumentem do walki z przeludnieniem stała się dla ONZ antykoncepcja, dobrowolna i przymusowa aborcja oraz sterylizacja (hojnie finansowane przez oligarchów).

Etapem na drodze globalizacji ma być zjednoczenie Europy w ramach Unii Europejskiej. Podobną role ma odgrywać ekumenizm i tworzenie jednej globalnej religii. Instrumentem tajnych stowarzyszeń mają być też ruchy ekologiczne, feministyczne, promujące wielokulturowość, gejowskie, new age. Finansjera zresztą zaangażowana ma być i w wielomiliardowe dotacje dla organizacji ekologicznej i równocześnie w niszczenie środowiska (w latach 60 i 70 Bank Światowy i MFW miał nakazać Brazylii starającej się o kredyty w tych instytucjach wycinanie puszczy Amazońskiej by Brazylia swoją gospodarkę oparła na własnej biomasie).

Do zniszczenia relacji społecznych spadkobiercy gnostyków wszczęli rewolucje seksualną. Według gnostyków sex przypadkowy i oderwany od prokreacji ma umożliwiać oświecenie. Propagowanie przypadkowej sex konsumpcji ma nie dopuścić do tworzenia bliskich relacji międzyludzkich – co umożliwi globalnej tyranii zniewalanie ludzi. Rewolucje seksualną finansował porno biznes (dzięki ogromnym zyskom z małych inwestycji). Rewolucje seksualną rozpoczęło czasopismo Playboy publikujące teksty wyszydzające instytucje rodziny i tradycyjne wartości. Część zysków czasopisma była kierowana do fundacji Playboya która ma zdaniem Epiphaniusa promować (również poprzez finansowanie innych organizacji pozarządowych) aborcje, homoseksualizm i legalizacje narkotyków. W wydawanie edycji czasopisma na całym świecie zaangażować miała się światowa finansjera.

W… „Mennicy Polskiej” biją i sprzedają OBECNIE „monety kolekcjonerskie” z Lilith, Belzebubem, Mefisto, Szatanem itp. Idealne na czarne msze. Niedrogo…Już się w ogóle nie kryją

W… „Mennicy Polskiej” biją OBECNIE „monety kolekcjonerskie” z Lilith, Belzebubem, Mefisto, itp. Niedrogo…

[Na podstawie: Szatańskie nasienie http://pioter.szkolanawigatorow.pl/szatanskie-nasienie MD]

Kamerun zamawia satanistyczne monety, medale w… „Mennicy Polskiej” Czy istnieje jako państwo? 

[pytanie dotyczy tak Kamerunu, jak Polski. Poniższy tekst głównie powielam, niektóre zdania uważam za zbyt łagodne. Mirosław Dakowski].

===========================================

Tu już nie chodzi o to, że koncesję na wyrób świecidełek udających monety sprzedano jakim szemranym firmom. Takie rzeczy działy się w różnych miejscach i w różnym czasie, nawet w Polsce w latach 80-tych. Zawsze jednak należało z władzami wydającymi koncesje uzgadniać końcowe efekty. A Kamerun nie ma już żadnego wpływu na to, co się na monetach opatrzonych ich godłem znajduje.

Nakłady są niewielkie. 500 sztuk tylko. Ale to jest przełamanie pewnego tabu, które nie powinno być nigdy naruszone. Bo nawet jeśli kiedyś pokazywano na monetach demony, to było to zawsze w takiej formie, że osoby postronne nie były w stanie tego stwierdzić. W Kamerunie natomiast wszystko jest jasne.

. Na wszystko znajdą się kupcy. I zawsze znajdą się ludzie, którzy będą próbowali zarobić na tym.

Przenoszenie jednak demonologii do numizmatyki do niczego dobrego nie doprowadzi.

Czym innym bowiem są różnego rodzaju żetony czy medale. Ich funkcja jest bowiem nagrodowa czy rozpoznawcza. A czym innym są monety – nawet tylko takie błyskotki – które z definicji mają umarzać zobowiązania. Ale w tym wypadku żadne zobowiązania podlegać umorzeniu nie będą. Z demonami bowiem nie można nie można dyskutować o pięknie, prawdzie czy też użyteczności. Nie można z nimi wogóle dyskutować, bo wszelka dyskusja jest tylko złudzeniem.

Te monety pojawiały się w ofercie różnych firm numizmatycznych od 2020 roku.

 Co roku wybijano jeden model w Mennicy Polskiej w Warszawie. Wszystkie są srebrne o wadze 2 uncji (62 g). I pewnie znajdują nabywców, bo inaczej by z tego precederu zrezygnowano.

==================================

MD: Przykład z reklamy w „Mennicy Polskiej”:

Mefistofeles, 2000 franków CFA, Seria: Diabły i Demony

Seria: Diabły i Demony

Cena produktu:

1 119,00 zł

Opis

Oto mroczny król podziemia

  • Nowoczesny projekt
  • Najwyższy kunszt sztuki mincerskiej
  • Dwie uncje srebra próby
  • Ponadczasowe zdobienia

Fascynują Cię ciemne moce? Belzebub, utożsamiany z Lucyferem, synonim diabła i uosobienie wszelkiego zła, przedstawiany jest jako demon bądź władca much. Ten upadły anioł i piekielny książę zajmuje ważne miejsce w ikonografii wielu kultur. Chciałbyś widzieć go w swojej kolekcji?

=================================

===================================

W Warszawie potrzebni są egzorcyści.

I zapadł zmierzch… Udział satanistów i markizy de Montespan w spisku na życie króla Ludwika XIV. WIESZCZBA KRWAWEJ GŁOWY (38)

I zapadł zmierzch… Udział markizy de Montespan w spisku na życie króla.

[Zachowały się dokumenty sądowe i prokuratorskie opisujące te sprawy. Ale – są „trudno dostępne”, nawet w laickiej Francji. Mirosław Dakowski]

Andrzej Juliusz Sarwa

WIESZCZBA KRWAWEJ GŁOWY (38)

I zapadł zmierzch…

Po wysłuchaniu mszy, w paryskim kościele Notre-Dame de Bonne-Nouvelle, dnia 12 marca 1679, została aresztowana La Voisin…

Afera nabrała rozgłosu…

Wszczęto śledztwo…

Ponieważ zataczało ono coraz szersze kręgi, a na liście winowajców pojawiły się nazwiska osób z najwyższych sfer arystokracji francuskiej, uznano, że nie ma wyjścia i musi się powiadomić o tym wszystkim króla.

Ten ostatni zaś, mimo że zirytował się doniesieniami, jednakowoż na razie uznał za ważniejsze, by się jakimś cudem uwolnić od zaborczej tłustej wampirzycy, jaką bez wątpienia była de Montespan (której rola w aferze trucicielskiej naówczas jeszcze nie była mu znaną), a ponieważ i pani de Maintenon też mu już nie mniej doskwierała niż jej konkurentka, więc postanowił znaleźć jakiekolwiek wyjście z owej męczącej go i przyprawiającej o ból głowy sytuacji.

I chociaż najwyraźniej była to dla Ludwika kwestia zbyt trudna do rozstrzygnięcia naprędce, nie chciał już dłużej odsuwać jej w czasie. Uczynił więc coś, co mu było najłatwiej uczynić i… w 1679 roku wziął sobie nową kochankę, młodziutką, bo zaledwie siedemnaście lat liczącą, pannę Marie Angélique de Scorailles, księżnę de Fontanges.

Odmłodniał przy niej, odżył, odzyskał werwę i humor.

Obsypał ją złotem i klejnotami. No i oczywiście też zapłodnił.

Młodziuchna metresa w roku 1680 przedwcześnie urodziła królowi martwego syna, sama zaś niestety zapadła na dziwną, wyniszczającą chorobę, objawiającą się częstymi i obfitymi krwotokami z dróg rodnych. Mówiono, że to pewnie na skutek poronienia, że może został w niej kawałek łożyska… Ale mówiono też co innego, że ktoś wydał na nią wyrok śmierci, a choroba nie ma bynajmniej naturalnego charakteru…

Nie wiadomo, czy to król odsunął się od niej, zniechęcony jej złym stanem zdrowia, czy też ona odsunęła się od króla. Ale wkrótce po owym nieszczęśliwym porodzie zamknęła się w murach paryskiego opactwa Chelles. W niecały rok później, gdy nagle dopadła ją silna i wyniszczająca gorączka, przeniesiono ją do innego, wygodniejszego z paryskich opactw – Port-Royal.

I tam zmarła w nocy z 28 na 29 czerwca 1681 roku…

Ponieważ w tym czasie śledztwo w sprawie afery trucicielskiej osiągnęło kulminację, król – zapewne po to, by poznać prawdę – zarządził jej autopsję.

Nieboszczka miała zgniłe płuca i stłuszczoną wątrobę… Nie wskazywało to w żaden sposób na pozostawienie fragmentu łożyska w macicy… ale i nie potwierdzało działania trucizny… Sprawa panny de Fontanges niejako zawisła w próżni… Zwinna, szczupła, zaprawiona w konnej jeździe dziewiętnastolatka miała stłuszczoną wątrobę… niczym jakiś stary, otyły pijak. Dziwnie to wyglądało… Dziś już wiadomo, że dość rzadka przypadłość, jaką jest ostre stłuszczenie wątroby ciężarnych, może wystąpić tuż po porodzie i w skrajnych przypadkach nawet doprowadzić do śmierci kobiety… Wtenczas tego nie wiedziano… Zatem? Sprawę uznano za nieczystą…

Dlatego też po zgonie młodziuchnej królewskiej kochanki zaczęto już nie szeptać, ale mówić w głos, że ta śliczna, niemająca jeszcze dwudziestu lat dziewczyna, to kolejna ofiara trucizny… A kogo wskazywano jako tę, która wydała na nią wyrok śmierci? Mściwą i bezlitosną markizę de Montespan!

Już dłużej nie można było zamiatać pewnych spraw pod dywan…

* * *

Rewizja w domu La Voisin, przy rue de la Tannerie, przyniosła nie tylko przełom w sprawie, ale wiele osób, nawet i twardych, niejedno już w życiu widzących, stróżów prawa, przyprawiło o psychiczny wstrząs.

W samym domu natrafiono na rozliczne przedmioty służące do sprawowania czarnomagicznego kultu, na wielki zapas afrodyzjaków i trucizn najrozmaitszych, fragmenty dziecięcych i zwierzęcych ciał do produkcji tychże specyfików służących, na poddaszu zaś odkryto izbę, w której wiedźma wykonywała aborcje i wielki piec, w którym spalała płody wyrwane z wnętrzności wyrodnych matek…

Nie lepiej prezentowały się piwnice, z ołtarzem do odprawiania czarnych mszy i trupami pozakopywanymi przy ścianach, trupami, które były zbyt duże, by je w całości spalić, a nikomu nie chciało się ich kawałkować…

Piec jednak nie nadążał ze spopielaniem szczątek, poza tym było to chyba za drogie, bo przecież chrustu i drew nie rozdają za darmo, więc – jak przechwalając się – wyznała La Voisin, większość trupków pochodzących z aborcji, jak też i zwłok dzieci kupowanych, lub porywanych na ulicach Paryża, a służących jako ofiary składane w demonicznych obrzędach, było zakopywane w przydomowym ogrodzie.

Policja przeszukała więc i ów ogród, w którym znalazła zagrzebane w płytkich grobach ponad dwa i pół tysiąca dziecięcych szczątków, w różnych stadiach rozkładu, od całkiem świeżych, po gołe szkieleciki…

* * *

Na La Voisin nawet nie trzeba było naciskać ani wymuszać zeznań torturami. Śledztwo trwało. Uzależnionej od alkoholu czarownicy trunków nie skąpiono, bo po pijanemu nie umiała powściągnąć języka i nie tylko przyznawała się do niezliczonych, potwierdzonych później przez śledczych, w czasie rewizji i konfrontacji, zbrodni, ale i sypała nazwiskami jak z rękawa. I to jakimi nazwiskami!

Jednego tylko nigdy nie wymieniła – nazwiska królewskiej nałożnicy, pani de Montespan… pewnie się lękała, że jeśli wyszłyby na jaw jej plany zamordowania króla, nie mogłaby już liczyć na żaden ratunek, z jakiekolwiek strony… I to chyba dlatego przyznawała się do niezliczonych okropieństw, jakby chcąc w ten sposób odwrócić uwagę śledczych od planowanego królobójstwa, mając jednocześnie nadzieję, że któryś z możnych przyjaciół wyciągnie ją – mimo wszystko – z tarapatów… Przeliczyła się…

Król, któremu przedstawiono dwie listy, jedną z nazwiskami ofiar, drugą zaś z nazwiskami zleceniodawców zbrodni, aż pobladł z wrażenia i przerażenia zarazem.

Sprawę trzeba było tedy jak najszybciej zakończyć, jednocześnie srogo karząc winnych. Dlatego też władca już 27 grudnia 1679 roku nakazał unicestwienie całej tej trucicielskiej pajęczyny oraz ukaranie zbrodniarzy, jak również wszystkich ich klientów za pomocą wszelkich możliwych i prawnych środków i to niezależnie od rangi, płci i wieku osób zamieszanych w owe zbrodnie…

Nikt i nic nie mogło uratować La Voisin…

Dodatkowo oskarżona została bowiem przez własną córkę Marguerite Monvoisins, która między innymi zeznała i to, iż urodziwszy dziecko, uciekła z domu, obawiając się, że jej matka i własnego wnuka nie oszczędzi, składając go na ofiarę diabłu.

Oskarżona została była i przez księdza Guibourga, który upierał się, że on żadnego dziecka nie zabił, a zabijała je osobiście La Voisin i podawała mu je już martwe. On zaś tylko każde z nich przed zarżnięciem chrzcił, iżby mogło trafić prosto do Raju. I chociaż nie do końca (poza owym chrzczeniem) było owo prawdą, to udano, że dano temu wiarę, iżby możliwie jak najbardziej zminimalizować udział katolickiego księdza w owych okropieństwach. Dzięki temu ocalił głowę, ale gnił w więzieniu aż do samej śmierci, do roku 1686.

Tak więc La Voisin została skazana na spalenie żywcem na placu de Greve. Termin egzekucji wyznaczono na dzień 22 lutego 1680 roku.

Noc przed egzekucją spędziła wesoło, na obżarstwie, pijaństwie, śpiewaniu sprośnych piosenek, aż do czasu, gdy świt rozświetlił niebo…

Wtedy to przybył do celi spowiednik, lecz stara, pijana wiedźma obrzuciła go najgrubszymi obelgami, a na widok krzyża zareagowała nieopisaną furią.

Powieziono ją zatem na miejsce kaźni, gdzie nie chciała zejść z wózka, czepiając się go z całej siły tak, że trudno było oderwać jej palce od desek. Ostatecznie zawleczono ją na stos, a ona ryczała przeklinając, bluźniąc i złorzecząc… Przykuto ją więc łańcuchami do pala, obłożonego stertą drew i chrustu, który podpalono.

La Voisin bluźniła i przeklinała aż do chwili, gdy ją dym udusił. Dopiero wówczas zamilkła.

A później przerażony tłum już w milczeniu słuchał tylko buzowania płomieni, trzasków palących się szczap i odgłosów pękających od żaru kości…

Popioły rozwiał wiatr…

* * *

W wyniku śledztwa i procesu dotyczącego afery trucicielskiej ustalono, że było w nią zamieszane ponad czterysta czterdzieści osób, z których blisko połowę aresztowano. Na śmierć skazano oprócz La Voisin aż trzydzieści sześć i wykonano wyroki. Pięć trafiło na galery, dwadzieścia trzy ukarano banicją…

Nie wszyscy jednakże, którzy na to zasłużyli, stanęli przed sądem, jedni popełnili samobójstwo, inni zaś zostali oszczędzeni, bo gdyby ich nazwiska trafiły do opinii publicznej, we Francji mogłaby wręcz wybuchnąć rewolta… z takich pochodzili rodów… Po prostu na podstawie dowiedzionej im bądź wielce prawdopodobnej winy, bez wyroku, dożywotnio pozamykano ich w więzieniach… Ale były i takie osoby, które nigdy nie poniosły najmniejszych nawet konsekwencji…

I taki był koniec owej potwornej afery…

Wszelkie dotyczące jej akta król utajnił… rok 1682 dobiegł końca…

* * *

Zdawało się, że Ludwik teraz wreszcie odetchnie. Ale nie odetchnął. Chociaż bowiem druga z faworyt królewskich pani de Maintenon, wespół z ministrem króla, Jean-Baptiste Colbertem, wyciszyli i zatuszowali sprawę udziału markizy de Montespan w spisku na życie króla, bo jakżeby to wyglądało w oczach społeczeństwa, że matka aż siedmiorga królewskich dzieci chciała zamordować ich ojca? To by dopiero był skandal!

Musiał więc król przełknąć tę bardzo gorzką pigułkę i udawać, że w stosunkach między nim a markizą nic nie uległo zmianie. Można sobie wyobrazić, ile go to musiało kosztować.

Tymczasem do tamtych zmartwień, problemów i kłopotów doszedł kolejny – oto dnia 30 lipca 1683 roku zmarła w Wersalu żona Ludwika XIV, María Teresa de Austria y Borbón. Chociaż król jej nigdy nie kochał, to przecie zawsze mógł liczyć na jej lojalność i wsparcie, a tego mu teraz właśnie bardzo było trzeba…

Żałoby po zmarłej królowej nie przechowywał jednak przesadnie długo w swym sercu, bo już 9 października tego samego roku pojął za żonę dotychczasową opiekunkę swoich bękartów i jednocześnie kochankę Françoise d’Aubigné, markizę de Maintenon. Było to, co prawda małżeństwo morganatyczne, ale Ludwikowi było to już obojętne. Przy licznej gromadzie uznanych dzieci, następstwo tronu Francji miał zapewnione. Mógł więc sobie na tę morganatyczną małżonkę pozwolić… A dawało mu to jeszcze jeden pożytek, że już tam nowa małżonka zadba o to, by markiza de Montespan trzymała się od króla jak najdalej.

Co prawda ta ostatnia zniknęła z dworu dopiero w roku 1691, oddalając się do klasztoru Córek św. Józefa, gdzie ponoć ciężko pokutowała, jednocześnie rozdając olbrzymie sumy ze swego majątku na biednych, przytułki i szpitale.

Gdy 27 maja 1707 roku wyzionęła ducha, król zabronił nawet ich wspólnym dzieciom nosić po niej żałobę…

Książkę w wersji papierowej można kupić tu:

Wydawnictwo Armoryka

wydawnictwo.armoryka@armoryka.pl

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierza

e-book tu:

https://virtualo.pl/ebook/wieszczba-krwawej-glowy-i235158/

audiobook tu:

https://virtualo.pl/audiobook/wieszczba-krwawej-glowy-i246215/

POTWORY WOKÓŁ NAS

POTWORY WOKÓŁ NAS
Sławomir M. Kozak

www.oficyna-aurora.pl https://www.oficyna-aurora.pl/aktualnosci/potwory-wokol-nas,p1000706956 2023-01-13

Być może nie wszyscy wiedzą, jaki potwór kryje się pod nazwą Kraken. To określenie  legendarnego stwora morskiego, o którym od setek lat krążą legendy, a jego pierwowzorem była prawdopodobnie kałamarnica olbrzymia, mająca 10 ramion (z czego 2 dłuższe, z haczykowatymi przyssawkami), której długość dochodzi do 18 metrów!

W opowieściach o tych potworach mówiono, że były one tak wielkie, iż marynarze brali je za wyspy, a kiedy schodzili na taki „ląd” Kraken się budził i zanurzał, wciągając pod powierzchnię wody załogę wraz ze statkiem. W literaturze odnaleźć można wzmianki o tym monstrum choćby u Juliusza Verne, w książce „Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi”. Ale dzisiejsza młodzież zna je raczej z licznych filmów, jak „Piraci z Karaibów”, czy „Zmierzch Tytanów” lub gier komputerowych typu „Tomb Raider”, „Wiedźmin”, czy „World of Warships”.

Niestety, gry coraz częściej zastępują młodym ludziom inne formy rozrywki, o czym zapominają rodzice, ale z pewnością nie producenci. Tego, że gry wpływają na postrzeganie świata przez dzieci i młodzież, nikomu tłumaczyć nie trzeba. Do prawie stałego ich repertuaru należy przemoc i budowanie u gracza przeświadczenia o tym, że błąd, w takiej na przykład „strzelance”, niewiele kosztuje, ponieważ grę można w każdej chwili „odpalić” na nowo, a żyje się dalej.

Obawiam się, że tego typu gry zaczynają właśnie powoli zbierać swe śmiertelne żniwo w całkiem realnym świecie, ale dziś nie o tym. Na rynku pojawiła się gra, która ma oswajać najmłodszych (dozwolona od lat 9 wzwyż) z życiem w świecie nieustannej pandemii. Ma nieskomplikowaną nazwę „Pandemia: gra planszowa”, choć występuje także w wersji na oba popularne systemy operacyjne dla smartfonów lub tabletów, jak iOS i Android. W opisie dla rodziców można przeczytać, że grający kierują w niej zespołem ekspertów, którzy próbują powstrzymać rozprzestrzenianie się czterech śmiertelnych chorób. „Gracze podróżują do miast na całej mapie, lecząc chorych i eliminując, jeśli to możliwe, choroby. Celem jest likwidacja zagrożeń mogących doprowadzić do masowej pandemii”. Dalej można przeczytać, że w grze, jak w walce z prawdziwą pandemią, można wygrać, ale można też przegrać – „często spektakularnie – właśnie wtedy, gdy miało się wyleczyć ostatnią chorobę”.

Jest też informacja o tym, że „gra jest trudna do wygrania i może być frustrująca dla młodszych dzieci”. W taki oto sposób mąci się w głowach młodszym, a potwór, od którego zacząłem pojawia się właśnie w opowieści dla dorosłych. Daily Mail podaje, że „według Światowej Organizacji Zdrowia nowy szczep wirusa Covid o nazwie ‘Kraken’ jest najbardziej zakaźnym podwariantem, jaki dotychczas wykryto”. Dalej czytamy, iż ten „najnowszy podwariant – kolejny odłam Omicronu – opanował już USA, gdzie uważa się, że odpowiada za około 70 procent nowych zakażeń w najbardziej dotkniętych obszarach (…)”.

Doktor Maria Van Kerkhove, „prowadząca” kwestie związane z Covid w Światowej Organizacji Zdrowia, powiedziała na konferencji prasowej, że zaniepokojenie budzi wzrost przypadków nowego wariantu w „niektórych krajach Europy i w USA”. To ta specjalistka prowadzi wykłady w londyńskim Imperial College, z którego wywodzi się  główny do 2020 r.   epidemiolog rządu brytyjskiego, skompromitowany już na początku pandemii przyjmowaniem w domu partnerki, w czasie ścisłej izolacji. Dziś nie ma o nim nawet wzmianki na stronach tej szacownej instytucji. Jak zatem widzimy – pandemia nie odpuszcza. I nie ma prawa, bo zbyt wiele w nią zainwestowano, a oczekiwania pozostają nadal ogromne.

Dzieje się to wszystko w czasie, kiedy „zamiatane” są pod dywan niespotykane nigdy wcześniej w takiej skali, zgony ludzi młodych, na ogół aktywnych, nierzadko sportowców. Widzimy to przecież wszyscy, ale oficjalnie nikt nie łączy tych zdarzeń z przyjmowaniem eksperymentów medycznych. Mało tego, jak widzimy, brnie się dalej w tym samym kierunku.

———————–

mail:

Określenie “eksperyment medyczny” zmniejsza odpowiedzialność 
sprawców. Po skutkach widać, że to nie był nawet eksperyment (zabronimy przez prawo)
ale świadome działanie mordercze.

=======================================

A fakty są porażające. Choćby tylko te z grudnia ubiegłego roku, najgłośniejsze, oczywiście nie w naszych mediach. 21 grudnia zmarł nagle popularny w Stanach, 30-letni Jon Veal, współzałożyciel i dyrektor Alt Space Chicago, organizacji mającej przekształcać to miasto poprzez sztukę. Był również członkiem zarządu Muzeum Projektów. Podano, że wystąpiły u niego „komplikacje  związane z sercem”. Tego samego dnia, 

stewardessa linii lotniczej Air Albania, po lądowaniu samolotu lecącego z Tirany do Londynu, upadła i zmarła na atak serca. Miała 24 lata. 

16-letni hokeista z Minnesoty (USA) odszedł z tego świata w wyniku udaru w dniu Bożego Narodzenia. Dzień później, to samo spotkało 

18-letnią, wschodząca gwiazdę mieszanych sztuk walki (MMA). 28 grudnia, w wieku 31 lat, zmarł we własnym samochodzie 

piosenkarz reggae Jo Mersa, wnuk znanego na całym świecie legendarnego Boba Marley’a. 

Nikt w mediach głównego nurtu nie ma cywilnej odwagi, by wiązać te wypadki z działalnością przestępców w białych kołnierzykach. Są jednak na szczęście tacy, których głos dociera do szerokich rzeszy, jak na przykład John Stockton, były koszykarz amerykański, członek Koszykarskiej Galerii Sław, dwukrotny mistrz olimpijski, który od początku sprzeciwiał się poddawaniu ludzi, a szczególnie sportowców, eksperymentom medycznym. Głośno mówi o tym, że 

„tysiące sportowców zmarło po szczepieniu”. I twierdzi, że ma na to dowody.

Przypomnę słowa indywiduum, [zajrzałem: To Jacques Attali, taki żyd francuski. MD] o którym niegdyś wspominałem w jednym z felietonów, członka tej organizacji, w obradach której udział biorą również „nasi” przedstawiciele:

Przyszłość będzie polegała na znalezieniu sposobu na zmniejszenie populacji… Oczywiście,  nie będziemy mogli wykonywać egzekucji na ludziach, ani budować obozów. Pozbędziemy się ich, sprawiając, że uwierzą, iż to dla ich własnego dobra. Znajdziemy lub wywołamy coś, pandemię wymierzoną w określonych ludzi, prawdziwy kryzys gospodarczy, wirus działający na osoby starsze, to nie ma znaczenia, słabi i bojaźliwi ulegną temu. Głupi uwierzą w to i poproszą o leczenie. My zajmiemy się tym, bo będziemy mieli lekarstwo, które będzie rozwiązaniem. Selekcja idiotów odbędzie się zatem sama; pójdą do rzeźni sami.”

Sławomir M. Kozak

CZAROWNICE a WIZJONERKI. WIESZCZBA KRWAWEJ GŁOWY (36).

[Musze wyjaśnić, że opisane niżej okropności są oparte o raporty sądów. Raporty są, choć z trudem, dostępne. Oficjalna Francja, nawet ta masońska, laicka, się tego wstydzi i wypiera. Ale FAKTÓW nie da się ukryć zupełnie. Mirosław Dakowski]

================================================

Andrzej Juliusz Sarwa

WIESZCZBA KRWAWEJ GŁOWY (36)

CZAROWNICE I WIZJONERKI

Serca gorejące

Był wieczór, dosyć chłodny, mrok jął wypełzać z wszelkich zakamarków – z załomów murów, gąszczy zarośli, głuchych okien pozamykanych już kościołów. Był wieczór, zmrok jął się rozpościerać nad Paryżem.

Marnie wybrukowaną uliczką, rue de la Tannerie, toczył się powóz bez herbu na drzwiczkach, za to ze szczelnie zasłoniętymi firankami.

Po jakimś czasie zaczął zwalniać, aż w końcu woźnica ściągnął lejce i konie stanęły. Fagas w liberii, siedzący obok woźnicy na koźle, zwinnie zeskoczył na ziemię i otworzywszy drzwi karocy, kłaniając się w pół, pomógł wysiąść jakiejś zakwefionej damie, która bez słowa oddaliła się w kierunku domu, czy może raczej pałacyku, usadowionego w pewnej odległości od ulicy, gdzie niektóre okna ziały czarną pustką, a niektóre były rzęsiście oświetlone.

Pośrodku podworca zatrzymała się, jakby niezdecydowana, co robić, czy iść dalej, czy może jednak zawrócić. Tę chwilę wahania wykorzystał przystojny mężczyzna, z wyglądu mogący mieć nie więcej niż czterdzieści lat, odziany skromnie, lecz wyjątkowo elegancko. Już na pierwszy rzut oka widać było, iż ubranie ma uszyte przez znakomitego krawca z najlepszych gatunków tkanin.

Madame, dwornie skłonił się przed zakwefioną niewiastą. – Jestem markiz Montferrat, hrabia de Saint-Germain. Może, pani, potrzebujesz przewodnika?

– Daruj, panie, że zachowam anonimowość… ale przewodnik rzeczywiście, bardzo by mi się przydał.

– A zatem… – markiz podał ramię damie i ruszyli wprost ku drzwiom wejściowym.

Montferrat najwyraźniej dobrze był znany służbie, bo bez słowa otwarto przed nim drzwi i wpuszczono go wraz z towarzyszką do środka.

Ta ostatnia stanęła jakby zagubiona w obszernym i bogato urządzonym holu, bezradnie rozglądając się wokół.

– Zapewne chciałabyś, markizo, spotkać się z panią tego domu?

Kobieta gwałtownie odwróciła głowę i spojrzała w twarz. – A skądże pan wiesz, że jestem markizą?

Madame, ja… wiele wiem… więcej niż byś to mogła ogarnąć swoim rozumem.

Monsieur, pan mnie obraża!

– Nie, pani, musiałabyś bowiem mieć pamięć setek i setek pokoleń, jakie tu żyły od czasów Kaina, aż do dzisiaj…

– A pan ma taką pamięć? Czyżbyś więc był, markizie, nieśmiertelny?

Lecz Montferrat nie zareagował na ostatnie pytanie damy tak, jakby tego oczekiwała, tylko skłonił się dwornie i odparł:

– Och! Markizo, chyba nie po to tu przybyłaś, iżby prowadzić takie czcze rozmowy! Lepiej chodźmy.

Poszli więc. Mężczyzna doskonale orientował się w rozkładzie domu. Minąwszy salon pełen rozbawionych gości, i to nie byle kogo, lecz samej arystokratycznej śmietanki towarzyskiej Paryża, śród której nie brakowało przedstawicieli najmożniejszych rodów, a nawet i książąt krwi, mrocznymi schodami jęli się wspinać na wyższą kondygnację.

Montferrat, zatrzymawszy się przed jednymi z drzwi, zapukał we framugę. Nie było jednak na to żadnej reakcji.

– Zaczekaj tu, madame. Za chwil parę przyprowadzę panią domu.

I rzeczywiście. Wkrótce dało się słyszeć skrzypnięcie drzwi na poddaszu, a potem przyciszoną rozmowę mężczyzny i kobiety. Ale słów nie można było zrozumieć.

Zakwefionej damie chwile dłużyły się niemiłosiernie, tym bardziej, że musiała stać prawie w głębokim mroku, opierając się tylko plecami o ścianę. Dopiero po jakimś kwadransie posłyszała niepewne kroki kogoś, kto schodził na dół. Minęła ją słaniająca się na nogach dziewczyna, w której rozpoznała jedną z dam dworu królowej, ale mimo iż się doskonale znały, nie zagadnęła do niej, lecz odwrotnie, jeszcze bardziej skryła twarz, odwracając ją do ściany w taki sposób, by nie padało na nią światło kaganka, stojącego na gzymsie naprzeciwko poręczy schodów.

Ale dziewczyna nawet nie zerknęła na nią. Pojękiwała tylko z cicha i wlokła się z trudem, jakby doskwierało jej wielkie cierpienie, jakiś ból straszny. Spod sukni, spomiędzy nóg pociekła jej stróżka krwi, znacząc kroplami białe marmurowe stopnie.

W ślad za panną podążał markiz, a zaraz za nim ta, z którą dama chciała się spotkać – znana i sławna bardzo z ogromnego bogactwa w całym Paryżu – Catherine Monvoisin1, zwana La Voisin – dobrodziejka niewiernych żon i rozpustnych panien, dobrodziejka tych, którzy szybko chcieli stać się czyimiś spadkobiercami. Ale i tych, którzy pragnęli cudze serca zniewolić, uwikłać, omotać.

La Voisin minęła oczekującą, otworzyła drzwi jednego z pokojów i zaprosiła ją gestem do środka. Dama weszła, a w ślad za nią podążył i Montferrat.

– Panie! – zaprotestowała dama – mam poufną sprawę do omówienia! Proszę stąd wyjść.

– Jeśli markiz wyjdzie to i wy, pani, wraz z nim – opryskliwie ozwała się La Voisin – wasza wola.

Tajemnicza dama, słysząc takie słowa, bezradnie rozłożyła ręce.

– Cóż… to szantaż…

– Nie ja ciebie szukałam, tylko ty mnie. Kim jesteś i po co przyszłaś? – zapytała La Voisin.

– Jestem Françoise Athénaïs de Rochechouart de Mortemart2, markiza de Montespan…

– Ach! dwórka królowej! A cóż cię, pani, do mnie sprowadza?

– Rozpacz, pani. Rozpacz, wściekłość i zazdrość!

– I czemuż to?

– Chcę, by król pozbył się tej dewotki, tej głupiej Louise de la Valliere.

– Ponieważ ty, pani, chcesz zająć jej miejsce?

– Właśnie.

– Jest jeszcze żona monarchy – powiedziała La Voisin.

– Więc niech i ona zniknie z życia króla!

– Czy wiesz, czego ode mnie żądasz? – spytała czarownica.

– Wiem.

– A czy zdajesz sobie sprawę, co będziesz musiała uczynić, jakim rytuałom poddać? Kogo, prócz mnie, poprosić o pomoc?

– Nie. Alem na wszystko gotowa… byle go mieć… byle go tylko mieć… inaczej moje serce spłonie od ognia miłości nieugaszonej…

Zapadło milczenie. Przerwał je markiz.

– Zdejmij pani woalkę, łatwiej się nam będzie rozmawiać. Ty widzisz nasze twarze, my twojej nie. A to dość… krępujące. Skoro i tak już nam ujawniłaś swoją tożsamość i intencje, to po co skrywać lico?…

– Niechże będzie.

Pani de Montespan zdjęła zasłonę. Była młoda i piękna, zdecydowanie przewyższała urodą tę, którą chciała zastąpić w królewskiej łożnicy.

De la Valliere płeć miała bielszą, nos i usta okazalsze, a błękitne niczym majowe niebo oczy szerzej rozstawione. Była dostojna i chyba nadto poważna, de Montespan zaś, o smaglejszej cerze, nosie prostym i kształtnym, ciemnych oczach o migdałowym kształcie, krótszej szyi i mniejszych piersiach, miała też mniejsze, lecz wręcz domagające się pocałunków, cudownie wykrojone usta.

Jej uroda bardziej przykuwała wzrok niż uroda de la Valiere. Jej twarz skupiała na sobie uwagę każdego, kto na nią spojrzał. Ciemnoblond włosy ufryzowane w spiralne, długie loki spływały jej na plecy, od góry zaś miała do nich dopiętą treskę puszystości i barwy wiewiórczego ogona. Z treską ową znakomicie komponowała się makowa suknia przy ramionach i dekolcie wykończona zwiewnym i przeźroczystym niczym mgiełka kremowym szyfonem, spiętym na ramionach przy dekolcie różami z tej samej materii uformowanymi.

Markiz nie umiał powstrzymać się od komplementów i pochlebstw, zaś La Voisin ordynarnie zwróciła się do przybyłej.

– No i co? Czego tak naprawdę chcesz? Wykończyć tę de la Valliere?

– Jeśli będzie trzeba?… Może jednak spróbujmy najpierw jakich afrodyzjaków?…

– To i dobrze się składa, bo jeden mogę ci przygotować już dzisiejszej nocy, tyle że trzeba będzie na niego zaczekać parę godzin. Zechcesz tu na nas wyczekiwać, czy pójdziesz ze mną i z markizem przyjrzeć się pewnemu obrzędowi, dzięki któremu zdobędziemy eliksir, którego tak potrzebujesz? Chyba iż się lękasz, iż przerazi cię to, co zobaczysz – czarownica roześmiała się chrapliwie. – Lecz skoroś przed chwilą oświadczyła, że jesteś gotowa nawet śmierć komuś zadać, to chodź, oswajaj się z grozą.

– Pani markizo…

– Panie markizie… – pani de Montespan przyjęła ramię, które podał jej towarzysz.

Nie śpiesząc się, zeszli do piwnic.

* * *

Zatrzymali się wpodle drzwi, a potem weszli do sporych rozmiarów pomieszczenia o beczkowato sklepionym suficie, pomieszczenia pozbawionego okien.

Pani de Montespan z ciekawością podszytą lękiem rozglądała się po krypcie.

Markiz nachylił się i półgłosem objaśniał damę.

– Spójrz, madame, owo podwyższenie pośrodku, nakryte materacem, z rozłożonym na nim czarnym obrusem, pełni funkcję ołtarzowego antepedium.

– A gdzie mensa?

– Spokojnie. I do mensy dojdziemy. Psyt!

Na sekundę umilkł, a potem ciągnął prawie szeptem:

– To młode dziewczę, które stoi pośrodku to Marianne Charmillon, córka jednego z paryskich aplikantów adwokackich. Młodzieniec o twarzy rzezimieszka stojący obok niej to Sebault, subdiakon z kościoła Notre-Dame de Bourges, który przywlókł się do Paryża z nadzieją, iż zrobi tu karierę i że się wzbogaci, ale też, że i poużywa. Zamieszkał u Charmillona, uwiódł Marianne, po czym sprokurował jej dwójkę dzieci, nie opuszczając jednak bynajmniej stanu duchownego. Ponieważ nic mu jednak, prócz tych dzieci, w życiu nie wyszło, żadnej prebendy nie otrzymał, a jego Bóg go nie raczył wysłuchiwać i bynajmniej nie obsypał złotem, zdecydował, że trzeba chyba raczej zwrócić się do boga innego, do Szatana, oddając mu się na własność. Co też niniejszym zamierza uczynić i do czego przymusił swoją kochankę. Będziesz, pani, świadkiem zawierania paktu z diabłem… Zaznaczyć pragnę, iż niezwykle widowiskowego…

Markiza de Montespan wzdrygnęła się na te słowa, ale siląc się na spokój, zapytała:

– A kto jest ów drugi mężczyzna i owa druga kobieta?

– To ważne persony, bez nich obrzęd nie mógłby się odbyć… Mężczyzna ów to Guignard, wikary z tej samej świątyni, co i subdiakon, ważnie wyświęcony ksiądz, a niewiasta, nazwiskiem Lefebvre, jest jego nałożnicą.

– A owo dziewczę, drżące od strachu?

– To trzynastoletnia żebraczka, którą tu podstępnie zwabiono, aby oddać ją Szatanowi. Ale właśnie wybija północ… zaraz się zacznie…

Celebrans, ubrany w humerał, albę, cingulum, stułę, ornat skrzypcowy, manipularz – wszystko to było barwy białej, a zwierzchnie szaty dodatkowo ozdobne kunsztownym czarnym haftem wyobrażającym sosnowe szyszki i diabelskie symbole, dał znak, na który Sebault i Marianne rozebrawszy się do naga, usiłowali rozebrać też ową trzynastolatkę, ale ta nie wytrzymawszy napięcia i lęku, z przerażenia wyzionęła ducha. Odciągnięto tedy trupa w najodleglejszy kąt i kontynuowano obrzęd.

Marianne położyła się na podwyższeniu.

– Oto i masz, markizo, mensę ołtarzową, której ci brakowało.

– Jak to?

– Mensa to ciało Marianne, ale psyt! Patrz dalej.

– Ksiądz na brzuchu nagiej dziewczyny rozłożył korporał, postawił na nim kielich mszalny i patenę. Do kielicha nalał wina, do którego wpuścił kilka kropel wody, a na patenie położył hostię.

Kapłan zaczął odprawiać mszę, do której służył mu za ministranta nagi subdiakon.

Kiedy zgodnie z rubrykami celebrans miał całować ołtarz, całował nagą Marianne w intymne miejsce, a gdy było już po konsekracji, wepchnął hostię w jej przyrodzenie i natychmiast po tej „komunii” wszedł w nią subdiakon Sebault, który po stosunku dokonał konsekrowanym winem puryfikacji intymnej części ciała kochanki. A to, co z niej wyciekło, zebrał na powrót do kielicha, skąd przelał je do kryształowej ampułki.

Wówczas ksiądz Guignard oraz markiz rozebrali się do naga i na zmianę jęli kopulować z drugą obecną tam kobietą, nazwiskiem Lefebvre, kochanką celebransa. Jedynie La Voisin i markiza nie brały udziały w tej odrażającej ceremonii, będąc wyłącznie biernymi obserwatorkami.

Gdy obrzędy się skończyły, zmarłą z przerażenia dziewczynkę zagrzebano w jamie wyrytej w tejże piwnicy, po czym wszyscy udali się na górę, by wziąć udział w rozpasanej orgiastycznej uczcie, jaka odbywała się w salonie urządzonym z niebywałym przepychem.

Jedna tylko pani de Montespan odmówiła. Była nadto wzruszona. Ba! Wręcz wzburzona nawet. A poza tym… chyba nie chodziło jej tylko o władzę, znaczenie i przywileje…

Zwróciła się przeto do La Voisin z prośbą, by ta jej dała ów afrodyzjak, który miał odebrać króla rywalce i rzucić go w jej ramiona.

Czarownica z szyderczym uśmiechem podała jej fiolkę z resztką konsekrowanego wina, którego subdiakon użył do obmycia przyrodzenia swojej kochanki i powiedziała:

– Dodaj do tego parę kropli swej krwi miesięcznej, zmieszaj z najprzedniejszym trunkiem, który król najbardziej lubi i spraw, by się owej mikstury napił, a… będzie twój. Ale czy ty… ty… naprawdę go kochasz?

– O, tak! O, tak! Moje serce płonie do Ludwika tak wielką miłością, że już nie mogę powstrzymać w sobie jej żaru i jeśli nie spełnią się moje pragnienia, wybuchnie żywym ogniem, a ten spopieli nie tylko mnie, lecz i wszystko… wszystko dookoła… To, po co przyszłam, to ledwo zwiastun i przedświt tego, co mogę i co zechcę uczynić i ofiarować, iżby moje serce zlało się w jedno z sercem króla w nadzmysłowym związku naszych dusz i ciał. O, tak! Jakże ja go kocham! Wielbię go tak bardzo, że moja miłość zdolna jest pchnąć mnie aż do zadania śmierci…

Ordynarna prostaczka, obrzydliwa wiedźma, która nie cofała się przed żadnym z najokrutniejszych okropieństwem, słysząc te słowa pobladła i zadrżała, bo wiedziała, że oto stoi przed nią ktoś, kto w złu ją przewyższa i że może lepiej by było odesłać tę damę do diabła i nie zadawać się z nią więcej. Jednakowoż chęć zysku, sławy, poważania, podziwu i mniemanej bezkarności zwyciężyła, dlatego rzekła:

– Możesz, pani markizo, zawsze liczyć na mnie.

* * *

Przez kilka miesięcy pani de Montespan próbowała zająć miejsce w królewskiej sypialni, po wyrugowaniu stamtąd dotychczasowej metresy. Pewnie robiła to niezbyt udolnie, bo czy to nie była wprawiona w intrygach, czy też może miłość do króla ją zaślepiała do tego stopnia, że traciła miarę i rozsądek w zabiegach i chęci przypodobania się władcy, tak czy inaczej stała się pośmiewiskiem zarówno królowej, jak i panny de la Valliere.

Szczególnie ta ostatnia szydziła z markizy, będąc pewną swojej pozycji, a w markizie nie widząc najmniejszego nawet zagrożenia.

I był to błąd obydwu dam, królowej i kochanki. Kiedy bowiem tak się złożyło, iż obydwie król zapłodnił i zaciążyły, do towarzystwa podsunęły mu panią de Montespan, mając ją za głupią gęś, z którą król co najwyżej prześpi się raz czy drugi, ale która jest zbyt tępa na to, iżby go omotać i uwieść, zatrzymując przy sobie na dłużej.

Jakież tedy było ich zdumienie, gdy okazało się, że młodej ambitnej markizy absolutnie nie doceniły. Król odsunął od siebie de la Valliere, chociaż przez jakiś czas tak urządził swoją sypialnię, że miał swobodny dostęp do łóżek zarówno starej, jak i nowej metresy, korzystając z nich wedle kaprysu. Potem jednakowoż zaczął Louise poniżać i w wyjątkowo wyrafinowany sposób znęcać się nad nią psychicznie, by ta, koniec końców, po ciężkich cierpieniach i fizycznych i duchowych, załamana i zniechęcona do życia, w roku 1670 w końcu zwróciła się do religii. Wtedy to właśnie spod jej pióra wyszło dziełko Réflexions sur la miséricorde de DieuRefleksje o miłosierdziu Boga. Aż ostatecznie odeszła do surowego karmelitańskiego klasztoru, w którym przybrała imię siostry Ludwiki od Miłosierdzia i w którym miała już do śmierci pokutować za swoje występki… z których największym było to, że uległa królowi… a uległa, bo go szczerze i głęboko za dni naiwnej młodości pokochała…

De Montespan na placu boju została sama. Ziściło się jej pragnienie… Ba! Zdobyła taką władzę nad duszą, sercem i umysłem Ludwika, że nawet królowa musiała się jej obawiać i się z nią liczyć.

Markiza została kochanką króla w maju 1667 roku.

Dwudziestosześcioletnia Françoise Athénaïs de Rochechouart de Mortemart, markiza de Montespan weszła na ścieżkę, która wiodła ją nie ku jasnym i przejrzystym wodom, lecz wprost w mroczne odmęty, przesycone szlamem i zgniłym wodorostem…

* * *

Marguerite-Marie Alacoque3, która przyszła na świat w roku Pańskim 1647 w Verosvres, jako piąte dziecko notariusza królewskiego, Claude’a Alacoque i jego małżonki Philiberte’y Lamyn dziwna jakaś była. Nie wiadomo dokładnie, ile miała lat, cztery czy pięć, a już w kościele ofiarowała się na własność Panu Jezusowi…

Czy była świadoma tego, co robi, czy też nie – tego się już nie dowiemy. Z późniejszych zdarzeń możemy jednak domniemywać, iż chyba była świadoma, skoro Pan Jezus ofiarę dziecka potraktował poważnie…

Tak czy inaczej, życie dziewczyny wychowywanej trochę w domu, trochę w klasztorze, w chorobie trapiącej ją przez lat kilka, kiedy to nie mogła nawet podźwignąć się z łóżka, a z której – jak uważała – została cudownie uzdrowiona, bynajmniej nie było równe duchowo. Zdarzały się w nim bowiem okresy szczególnej pobożności i mistycznych nieomal uniesień, które przeplatały się – po wyzdrowieniu – z okresami beztroskich, chociaż bynajmniej nie grzesznych, światowych zabaw.

I tak to się działo, aż do dnia jej osiemnastych, czy też dziewiętnastych urodzin, kiedy to matka stwierdziła, iż najwyższa pora wydać pannę za mąż. I szło ku temu, a jakże. I prawdopodobnie do zamęścia by doszło, gdyby jakoś tak, w kilka, czy kilkanaście miesięcy od decyzji matki, nie przyszło do niezwykłego wydarzenia.

Oto bowiem objawił się dziewczynie Pan Jezus zbroczony krwią i jakby dopiero co okrutnie ubiczowany. Marguerite zadrżała i wpatrywała się w Zbawiciela, nie umiejąc wydobyć z gardła ni słowa, choć w głowie kłębiło się jej ono: czemu… czemu… czemu?...

– Czemu? – pytaniem odpowiedział Jezus na niezadane pytanie – Przyjrzyj się sobie, swoim uczynkom… to tyś mnie doprowadziła do tej okrutnej, do tej bolesnej męki…

Marguerite zadrżała. Jej umysł, jej serce, rozdarł piekący ból. Już nie myślała o świecie, o zabawach, o zamążpójściu – oddała się srogiej, wynagradzającej pokucie. Lecz i tego Jezusowi było mało.

– Nie, Marguerite, powiedział, ponownie się jej, za czas jakiś, ukazując w jeszcze – o ile rzec tak można – intensywniejszej wizji. Nie tego chcę, lecz chcę, byś się stała cząstką mego miłosierdzia i mojej miłości…

– I czemuż to, Panie? – wyszeptała nieśmiało.

– Bom cię wybrał na swoją oblubienicę. A ty, zamiast mnie, zapragnęłaś teraz innego oblubieńca. Czyż nie pojmujesz, że chcesz mi tym wyrządzić obelgę? Jeśli wybierzesz innego oblubieńca, ja odejdę od ciebie… na zawsze… jeśli zaś wytrwasz przy mnie, nigdy cię nie opuszczę…

– Panie! – wykrzyknęła Marguerite. – Panie!

I niczego więcej nie była już w stanie wypowiedzieć. Jej gardło ścisnął potężny skurcz i tylko z jej piersi wyrwał się krótki szloch.

Był rok 1667… czy to był maj… może… tego nie wiemy… Dwudziestoletnia Marguerite-Marie Alacoque, niezamożna dziewczyna z prowincji, z małej, zapyziałej burgundzkiej mieściny Verosvres, weszła na ścieżkę, która wiodła ją przez upokorzenie i cierpienie ku jasnym i przejrzystym wodom Bożej miłości, wprost ku słodkiej toni przesyconej słonecznym blaskiem, ku kwietnym ogrodom cudownie rozwonionym i grającym feerią najczystszych barw, tyle że owe kwiaty maskowały ciernie, które miały zniknąć dopiero na drugim brzegu żywota… tymczasem jednak wchodząc w kwietny ogród, zanurzała się w cierpieniu…

* * *

A zatem markiza de Montespan była górą! De la Vallière w klasztorze, królowa ją akceptująca, bo i cóż innego mogła zrobić, prócz zaaprobowania nowej metresy męża?

Czas upływał – na miłosnych bitwach, na balach, na zabawach. Pan Jean-Baptiste Lully komponował swoje motety, swoje opery, swoje balety, uwertury i tragedie liryczne, a król przebierał się za Słońce, z głową całą obsypaną złotym pyłem, zwieńczoną pozłocistymi promieniami i tańczył – nie jak król, a raczej jak błazen, któremu jednak dokoła bito brawo, a do jego uszu dolatywały szczere i nieszczere ochy i achy. Bo Ludwik XIV w swojej pysze usiłował dorównać samemu Diabłu i nawet mu się owo dość zręcznie udawało. Gdy się urodził, nazwano go DieudonnéOd Boga Dany. Ale dość rychło on sam uznał się za boga? Och! Za boga… za wszechmocnego…

Bo czyż człowiek mający wszystko: władzę, siłę, bogactwo, zdrowie, kobiety, a liczący sobie lat dwadzieścia dziewięć, bo tyle sobie liczył w owym roku 1667, choćby przez chwilę pomyśli, że i on przeminie? Że kiedyś starość osłabi mu kolana, skróci oddech, z mięśni i ścięgien wyssie moc, zamgli wzrok, wysuszy mózg? Nie, absolutnie nie! Dlatego sam siebie nazwał Wielkim lub Królem Słońce… Lubił też powiadać, że Francja to My! On, Ludwik XIV rzeczywiście był niczym bóg w swym francuskim wymiarze… Bo do Boga było mu daleko, bardzo daleko…

A więc bale i uczty, uczty i bale… wyrafinowanie… we wszystkim i w rozpuście też… I już nie w ponurym Luwrze, ale w przewspaniałym, pełnym przepychu pałacu w Wersalu.

Tymczasem czas nie stał w miejscu…

Pani de Montespan płodna była niczym królica. Pierwsze dziecko, niewiadomej płci, urodziła w sekrecie w 1669 roku, potem, w 1670 na świat przyszła córka – Louise-Auguste, w 1672 syn – Louis-César…

Po trzech ciążach i porodach markiza brzydła. I tyła. A król otyłych kobiet nie znosił. Znalazł sobie de la Vallière, bo była absolutnym przeciwieństwem jego grubej żony. A teraz los spłatał mu paskudnego figla i zamiast jednej, miał w łożu dwie tłuste baby!

Coraz częściej więc pani de Montespan musiała we wściekłej zazdrości zagryzać wargi i hamować się, żeby nie wybuchnąć. Ale przecież nie była głupia i wiedziała, że prędzej czy później zostanie odtrącona. Ale ona nie miała zamiaru zamykać się w klasztorze. O nie!

Toteż o zapobieżeniu najgorszemu pomyślała już zawczasu. Kiedy więc w 1672 urodził się Louis-César, a ona prawdopodobnie znów była w ciąży, postanowiła podjąć radykalne kroki, byle tylko zatrzymać Ludwika XIV przy sobie…

* * *

La Voisin wpatrywała się bacznie w twarz pani de Montespan. Jakże teraz była ona inna niż przed pięciu laty, gdy ją spotkała pierwszy raz. Spoglądała w twarz dość mocno już nalaną, o rysującym się drugim podbródku, obficie przypudrowaną, w twarz, której nie żałowano też ni różu, ni szminki, ni czernidła na brwi. Wyobraziła sobie jej, poznaczone fioletowymi żyłkami, tłuste uda, wielki tyłek, z którego pewnie wychylały się nabrzmiałe hemoroidy, obwisłe cyce, fałdy i rozstępy na brzuchu… No, może wyobraźnia zaprowadziła ją za daleko, ale jeszcze dwoje-troje dzieci i tak markiza będzie wyglądać. I to bez najmniejszej wątpliwości.

Tak – pomyślała sobie La Voisin, nic dziwnego, że już tu jest. Brzydnie w ogromnym tempie. Ma świadomość, iż chyba niezbyt długo, jeśli nie będzie stosować żadnych sztuczek, utrzyma króla przy sobie. Zatem? Nie poskąpi złota. O tak! Nie poskąpi złota!

– Pani… – La Voisin zawiesiła głos, w oczekiwaniu, że przybyła dama sama zechce wyjawić, jakie ma oczekiwania.

– Tak… tak… właśnie – odparła roztargniona z zamyślenia markiza. – Potrzebuję twojej pomocy.

La Voisin milczała dłuższą chwilę, aż w końcu chrapliwym szeptem powiedziała:

– Miej, pani, świadomość, że tu już nie wystarczą zwykłe lubczyki, afrodyzjaki…

– Co zatem?

– Najpotężniejsza magia.

– Czyli?

– To, czegoś już kiedyś była świadkiem… pamiętasz pewnie… tam, w piwnicy…

Markiza zadrżała.

– Pamiętam. Opłacę wszystko, szukaj dziewczyny…

– O nie, to zbyt mało.

– Jak to?

– Obca dziewczyna tutaj nie pomoże.

– Więc kto?

– Ty sama, pani.

– Ja?

– I owszem.

– Przenigdy!

– Zatem – La Voisin wstała z krzesła – zatem żegnaj, madame.

– Nie, nie!… zaczekaj…

La Voisin na powrót usiadła.

– Niechże będzie. Zgadzam się. Nie mam innego wyjścia.

– Aż tak źle jest między tobą, pani, a królem?

– Niestety.

– Więc należy temu zaradzić. I zaradzimy.

Usłyszawszy to, pani de Montespan z fałdów sukni wydobyła sporą giemzową sakiewkę, ciężką od złota.

– To zaliczka. Jeśli mi pomożesz – rzekła do wiedźmy – dostaniesz dużo, dużo więcej.

– Nie zawiodę cię, madame.

* * *

Ksiądz Étienne Guibourg z kościoła Saint-Marcel w Saint-Denis w roku 1672 miał już lat 62, więc na owe czasy uchodził raczej za starca. Nadal jednakowoż był jurny i trzymał kochankę, niejaką Jeanne Chanfrain, z którą spłodził całkiem spore stadko dzieci. Kiedy jego skandale stały się nazbyt widoczne, a biskupowi trudno było go dalej kryć, więc zrobił to, co powinien był zrobić przed laty – suspendował duchownego, czyli zakazał mu pełnienia funkcji kapłańskich.

Guibourg lekceważył i Kościół i biskupa i jego suspensy. Jako kapłan, czarownik i alchemista, nawiązał ścisłą współpracę z La Voisin. Z czego oboje mieli korzyści. Chociaż trucicielka, dzieciobójczyni i wiedźma nie z nim jednym zawarła pakt, bo również inni księża też z nią współpracowali.

Teraz czekała Guibourga bodaj najważniejsza msza, jaką miał odprawić w swoim życiu.

W odludnym zameczku, z dala od Paryża, nie na tyle jednak, że nie dałoby się w jedną noc obrócić w tę i z powrotem, w specjalnie urządzonej kaplicy, szykował się do bluźnierczego nabożeństwa.

Na kamiennym ołtarzu rozciągnięty był czarny, aksamitny obrus bogato zahaftowany srebrną nicią w okultystyczne symbole i jakieś dziwaczne fantastyczne stwory jakby wypełzłe z przerażających sennych majaków. Do ołtarza powoli podeszła pani de Montespan, rozebrana do naga i położyła się na nim.

Pomocnica celebransa, również naga La Voisin, zapaliła cztery świece z wosku zabarwionego na czarno, które stały na ołtarzu, tak trochę z tyłu, za nagą markizą. Leciuchny przeciąg kołysał ich płomykami, budząc fantastyczne groźne cienie na ścianach kaplicy.

Ksiądz Guibourg ubrany jak do mszy, tyle że w biały ornat pokryty czarnymi haftami magicznych i diabolicznych symboli i znaków, w tym i szyszek sosnowych, z nakrytym welonem i bursą kielichem mszalnym w rękach, dostojnie zbliżył się do ołtarza.

Ściszonym głosem odmawiał modlitwy u jego stopni… nagi ministrant mu odpowiadał… celebrans postąpił w górę… na brzuchu markizy rozłożył korporał, na nim patenę z hostią i kielich, który napełnił winem i odrobiną wody… wszystko zgodnie z rubrykami…

Msza się odprawiała.

Offertorium… Ministrant odebrał z rąk La Voisin niemowlę kupione od jakieś prostytutki… Guibourg nie będąc pewnym czy było chrzczone, ochrzcił je sub conditione4… a następnie ofiarował nie Bogu, lecz Diabłu i ponownie przekazał je ministrantowi.

Guibourg głośnym szeptem wymawiał słowa konsekracji:

– Hoc est enim corpus meum… Hic est enim calix sangunis mei… To jest bowiemciałomoje… To jest bowiemkrewmoja...

Guibourg okadził Najświętszy Sakrament i, przy okazji niejako, nagą markizę. Po kaplicy rozszedł się dziwny i drażniący zapach ziela bagna, asafetydy, obrzydliwa woń końskiego łajna, i dusząca – smoły i siarki…

Gdy wrzucił do kielicha z Krwią Przenajświętszą cząstkę konsekrowanej Hostii, wyciągnął ręce po niemowlę. Zakwiliło. Celebrans zdecydowanym ruchem schwycił je za główkę, odciągając ją jednocześnie do tyłu. Gdy maleńka szyjka znalazła się nad kielichem, ostrym ceremonialnym magicznym sztyletem wykonał szybkie cięcie, podrzynając gardło dzieciątka, aż żelazo zachrzęściło o kość. Świeża krew zmieszała się z konsekrowanym Winem…

Czym prędzej oddał martwe ciałko La Voisin, a ona wrzuciła je do kominka, w którym płonęły grube, bukowe szczapy. Zaskwierczało, płomień najpierw przygasł, a potem buchnął ze zdwojoną mocą, zasilony tłuszczem niemowlęcia…

Gdy ofiara okrutnego mordu gorzała, celebrans wygłosił inkantację do demonów Asztarot i Asmodeusza, błagając ich o miłość króla do markizy de Montespan, o miłość, która nigdy by nie ustała.

Msza dobiegła końca. Lecz, by czar zadziałał, mszy takich musiało się odbyć trzy…

La Voisin mosiężnym pogrzebaczem wyciągnęła zwęglone kostki niemowlaka, roztarła je w moździerzu na pył i podając je markizie, w misternie wyrzezanym z kości słoniowej puzderku, rzekła:

– Pamiętaj, madame. Codziennie król musi spożyć szczyptę tego proszku. Nie zapomnij, codziennie…

De Montespan w milczeniu skinęła głową. Przekroczyła ostatnią granicę, sprzed której mogła jeszcze się cofnąć. Teraz nie było już dla niej odwrotu…

* * *

Kościół Panien Wizytek w niewielkim miasteczku Paray-le-Monial przystrojony był odświętnie. Bo też i ten dzień, 6 listopada 1672 roku, był dniem szczególnie ważnym, nie tylko dla krnąbrnej nowicjuszki, chadzającej własnymi ścieżkami duchowości, za jaką uważano pannę Marguerite-Marie Alacoque, ale i dla Francji i dla całego Kościoła Świętego.

Oto bowiem – przełamując wszelkie opory i zastrzeżenia – matka przełożona zezwoliła, by Marguerite-Marie złożyła śluby wieczyste.

Łacińskie śpiewy celebransa, nieomal anielski w brzmieniu zaśpiew zakonnic… chorał przecudny… kłęby kadzideł… ostatnie jesienne kwiaty na ołtarzu… jakieś słowa kapłana… jakieś odpowiedzi… Jezus stojący tuż obok…

Marguerite-Marie… te słowa… z jej ust… i ślubuję… czystość… ubóstwo… posłuszeństwo…

Gromkie Te Deum jakby ją nieco ocuciło. Pan Jezus miał twarz poważną, choć usta ułożone jakby do uśmiechu…

– Czy zawsze, czy bezwarunkowo będziesz do mnie należeć? – zapytał.

Alacoque w milczeniu skinęła głową. Przekroczyła ostatnią granicę, sprzed której mogła jeszcze się cofnąć. Teraz nie było już dla niej odwrotu…

* * *

Minęło niewiele czasu, nadszedł był bowiem rok 1673, a markiza de Montespan znów musiała kłaść się na ołtarzu, aby uratować miłość, a może tylko przyzwyczajenie króla do niej… Teraz ceremonia odbywała się w domu La Voisin, która zrobiła się tak bezczelna w poczuciu bezkarności, że z czymś takim nawet się już nie kryła. Zresztą… Paryż jadł jej z ręki – księżne, markizy, hrabiny, ich mężowie i kochankowie, a nawet krewni monarchy bywali w jej salonie, gdzie oddawano się uciechom stołu i łoża, nawet najbardziej wyrafinowanym i plugawym.

Ową czarną mszę celebrował ten sam ksiądz – Guibourg… Tym razem jednak, zanim dziecko poświęcone demonom spalono w piecu, La Voisin wydobyła zeń serce i wnętrzności, z których miała przygotować magiczny proszek dla króla. Straszliwy. Wyjątkowy. Mocny. Zniewalający. Proszek, który markiza miała ustawicznie dosypywać mu do jadła…

Pani de Montespan w 1673 urodziła królowi córkę Louise-Françoise…

* * *

Marguerite-Marie Alacoque, dwudziestosześcioletnia zakonnica, wizytka, szczupła, o regularnych rysach twarzy, z których wyczytać można było ból wielki i cierpienie, ale jednocześnie też wielkie szczęście – prawdziwe, ogromne, spełnione, klęczała w chórze zatopiona w modlitwie i rozmyślaniu.

Owa szczupła dziewczyna chroniła się tu, ilekroć było to tylko możliwe. Tak było i tego dnia… 27 grudnia roku Pańskiego 1673. I oto naraz… chociaż Pan Jezus już nie jeden raz się jej objawiał, tym razem ukazał jej w wizji, coś, czego jeszcze nigdy dotąd jej nie pokazywał – Swoje Najświętsze Boskie Serce…

– Moje serce – powiedział Zbawiciel – przepełnia taki ogrom miłości do ludzi, iż chcę jej płomienny żar rozlać na nich, a ciebiem wybrał na pośredniczkę…

I ukazał jej w wizji Serce swoje jakby na tronie z płomieni od słonecznego blasku jaśniejszych i od najszlachetniejszego kryształu przejrzystszych. Miało jednakowoż ono otwartą ranę, a okalała je korona z cierni – ludzkich grzechów i niegodziwości.

A potem Pan w wizji wyjął serce młodej zakonnicy z jej piersi i umieścił je w piersi swojej, a gdy je ponownie umieścił w jego pierwotnym miejscu, dziewczyna zadrżała, albowiem było ono teraz uformowane nie z ciała, ale przyjęło formę ognia płomienistego i palącego.

– Marguerite – rzekł Pan – Marguerite, pragnę i żądam, iżby obraz Mojego Serca jął odbierać cześć publiczną, a na tych, którzy go wystawiać i czcić będą, wyleję moje błogosławieństwo i łaski niezmierzone i wydrę te osoby z szatańskich szponów i królestwo Boże zagości w ich sercach…

* * *

Françoise Athénaïs de Rochechouart de Mortemart, markiza de Montespan zaprzyjaźniła się serdecznie z nową królewską drugorzędną metresą, z Claude de Vin des Oeillets, zwaną Mademoiselle des Oeillets, ponad trzydzieści lat już liczącą, ale piękną jeszcze bardzo, powabną i pociągającą. Markiza nie uznała jej za przeciwniczkę i konkurentkę, lecz wręcz odwrotnie, uczyniła ją swoją powiernicą, dopuszczając do najskrytszych i najstraszniejszych sekretów.

Kiedy nastał więc czas i trzeba było wziąć udział w trzeciej czarnej mszy w domu przy rue de la Tannerie, de Montespan zabrała ją ze sobą.

Gdy bluźnierczy obrzęd dobiegł końca, La Voisin stwierdziła, że domieszanie do konsekrowanego Wina jedynie krwi niewiniątka, które – jak zwykle – dopalało się w piecu, nie wystarczy. Uznała, że aby powstała naprawdę skuteczna mikstura magiczna, należy ją wzbogacić o niewieścią krew miesięczną i nasienie mężczyzny.

Niestety, markiza nie miała wonczas periodu… I – wtedy w sukurs jej przyszła Mademoiselle des Oeillets, która właśnie miała swój czas. Wzięła tedy z rąk księdza kielich mszalny, wsadziła go pod suknię i wpuściwszy doń krople swojej krwi, na powrót podała kapłanowi, który niezwłocznie oddał do niego swoje nasienie.

Pani de Montespan w roku 1674 urodziła królowi córkę – Louise-Marie-Anne…

Ale od tamtej pory, w zastępstwie markizy, po napoje magiczne biegała panna des Oeillets, bo markiza, coraz bardziej otyła, zaczęła unikać domu przy rue de la Tannerie i kontaktów z La Voisin, zaś des Oeillets od tej pory wiele, wiele razy udawała się do czarownicy i dzieciobójczyni po proszki, eliksiry i coraz mocniejsze afrodyzjaki, którymi de Montespan nieustannie faszerowała króla, podając mu je w jadle i napojach…

* * *

2 lipca roku Pańskiego 1674 siostra Marguerite-Marie Alacoque, klęczała przed tabernakulum, modląc się żarliwie. I oto naraz stanął przed nią Pan Jezus. Od jego postaci rozchodził się nadziemski blask, a z Jego pięciu ran wydobywała się światłość, słoneczną światłość przewyższająca.

– Och! Czemuż to ludzie są tak niewdzięczni? Wszak oddałem za nich życie. Gdybyż okazali mi, choć odrobinę miłości, zlałbym na nich wszelkie możliwe łaski, ale nie, oni za dobro, jakie im zsyłam, nie płacą mi wdzięcznością, lecz odtrąceniem i wzgardą. Tak… ludzie mną pogardzają… Więc chociaż ty, przyjaciółko moja, staraj się, jak dalece możesz, jak dalece starczy ci sił, dawać mi zadośćuczynienie za niewdzięczność innych…

Książkę w wersji papierowej można kupić tu:

Wydawnictwo Armoryka

wydawnictwo.armoryka@armoryka.pl

ul. Krucza 16

27-600 Sandomierza

e-book tu:

https://virtualo.pl/ebook/wieszczba-krwawej-glowy-i235158/

audiobook tu:

https://virtualo.pl/audiobook/wieszczba-krwawej-glowy-i246215/

1Catherine Monvoisin, Catherine Montvoisin z domu Deshayes znana jako La Voisin lub Catherine Voisin (ok. 1640-1680) – francuska trucicielka i wróżbitka, organizatorka satanistycznych czarnych mszy, dokonująca aborcji na masową wręcz skalę.

2Françoise Athénaïs de Rochechouart de Mortemart (1640-1707) oficjalna kochanka króla Ludwika XIV, matka 7 jego dzieci.

3Święta Małgorzata Maria Alacoque (1647-1690) – francuska wizytka i mistyczka, znana przede wszystkim z propagowania nabożeństwa ku czci Najświętszego Serca Jezusowego.

4Warunkowo.

„Dobry Klub” – miliarderzy spotykają się potajemnie, aby omówić „przeludnienie świata”. To banda psychopatów i socjopatów.

Dobry Klub” – miliarderzy spotykają się potajemnie, aby omówić „przeludnienie świata”. Wszyscy oni mogą być bandą psychopatów lub socjopatów.

Antyhumanizm antropocenu czyli bunt przeciwko ludzkości

Kategoria: Archiwum, Biologia, medycyna, Co piszą inni, Filozofia, Kontrowersyjne, Polecane, Polityka, Polska, Świat, Ważne

Autor: AlterCabrio https://ekspedyt.org/2023/01/09/antyhumanizm-antropocenu-czyli-bunt-przeciwko-ludzkosci/

Od sal konferencyjnych Doliny Krzemowej, przez wiejskie gminy, po akademickie wydziały filozofii, poważnie dyskutuje się nad pozornie niewyobrażalną ideą: że koniec panowania ludzkości na Ziemi jest bliski i że powinniśmy go powitać. Bunt przeciwko ludzkości jest wciąż na tyle nowy, że wydaje się dziwaczny, ale już rozprzestrzenił się poza margines świata intelektualnego, a w nadchodzących latach i dziesięcioleciach ma potencjał do głębokiej przemiany polityki i społeczeństwa.

−∗−

„Dobry Klub” – miliarderzy spotykają się potajemnie, aby omówić „przeludnienie świata”

Potajemne spotkania, w których biorą udział najbogatsi ludzie na świecie, w celu omówienia problemu przeludnienia świata brzmią jak dobry wątek fabularny do nowej książki lub filmu, prawda? Przecież niektórzy z najpotężniejszych ludzi na świecie nie siedzą przy jednym stole, dyskutując o tym, jak zmienić przyszłość planety. „To tylko teoria spiskowa”.

Tyle tylko, że nią nie jest.

Pierwsze wzmianki o samozwańczym „Dobrym Klubie” pojawiły się w 2009 roku, kiedy to „Times” i „Guardian” donosiły o ujawnionych szczegółach. I, jak w przypadku wszystkich dobrych teorii spiskowych, media głównego nurtu były zszokowane.

ABC News oświadczyło: „pozostaje tyle samo pytań dotyczących szczegółów spotkania, co logistyki stojącej za jego organizacją. W jaki sposób niektóre z najbardziej publicznych osób na świecie skoordynowały swoje harmonogramy, podróże i bezpieczeństwo, skoro nikt w mediach o tym nie wiedział?”

Hm, też się zastanawiam.

Wśród uczestników tajnego spotkania, ufundowanego przez Billa Gatesa, i w którym sam brał udział:

  • George Soros
  • Warren Buffett
  • David Rockefeller
  • Ted Turner (założyciel CNN)
  • Eli Broad
  • Edythe Broad
  • Michael Bloomberg
  • Oprah Winfrey
  • Peter Peterson
  • Julian Robertson Jr
  • John Morgridge (dyrektor generalny Cisco)
  • Tashia Morgridge
  • Patty Stonesifer

Spotkanie odbyło się w domu Sir Paula Nurse’a na Manhattanie w dniu 5 maja 2009r. Najwyraźniej był wtedy nieobecny, ale pozwolił klubowi korzystać z jego domu.

Dziwne, chciałbym być w domu, gdy najbogatsi ludzie na świecie przyjeżdżają na herbatkę.

Sir Nurse jest brytyjskim biochemikiem, laureatem Nagrody Nobla, a w tamtym czasie był rektorem Uniwersytetu Rockefellera. Nagrodę Nobla otrzymał za wspólne odkrycie cząsteczek białek, które kontrolują podział komórki w cyklu komórkowym. Rok później Nurse został prezesem Towarzystwa Królewskiego w Wielkiej Brytanii.

Obecnie jest szefem zarządu i dyrektorem w Instytucie Francisa Cricka. Instytut ściśle współpracuje z wieloma organizacjami, w tym Wellcome Trust i Imperial College London.

(Przypadkowo spotkanie odbyło się w momencie, gdy rozpoczynał się kryzys związany ze świńską grypą, a panu Gatesowi doradzał Neil Ferguson z Imperial College. Tak, ten Neil Ferguson. Neil oszacował, że 65 000 osób w Wielkiej Brytanii umrze na świńską grypę, ale w końcu pochłonął tylko 457 istnień ludzkich).

Instytut Cricka nosi imię Francisa Cricka, jednego z naukowców, który odkrył DNA. Posiada zupełnie nowy budynek w Londynie, określany jako „ołtarz nauk biomedycznych” i jest największym ośrodkiem badań biomedycznych w Europie.

Dziwię się, że w tej kulturze „przebudzenia” [wokeness] wciąż można go nazywać Instytutem Cricka wziąwszy pod uwagę eugeniczne poglądy Francisa. Pan Crick uważał, że naziści przysporzyli eugenice „złej sławy”. I w tym samym liście z 1971 roku dodał: „Myślę, że nadszedł czas, aby coś zrobić, aby [eugenika] znów była szanowana”.

Crick uważał również, że jest prawdopodobne, iż „ponad połowa różnicy między średnim IQ białych Amerykanów i Murzynów wynika z przyczyn genetycznych i nie zostanie wyeliminowana przez żadne przewidywalne zmiany w środowisku”. Powiedział również, że „dowody na równość różnych ras tak naprawdę nie istnieją. W rzeczywistości, nawet tak niewiele dowodów jednak wskazywało na różnice rasowe”.

W innym liście z 1970 roku Crick zasugerował, że próbując rozwiązać problem ludzi słabo wyposażonych genetycznie, „jedyną odpowiedzią jest sterylizacja i zrobiłbym to przekupstwem”.

Tak czy owak, bo rozproszyła mnie eugenika, wracamy do spotkania.

==========================

Uznano to za tak tajne, że doradcom miliarderów powiedziano, że są na „odprawach bezpieczeństwa”. Najwyraźniej nie chcieli być postrzegani jako globalna koteria, więc dyskrecja była sprawą najwyższej wagi.

Każdy uczestnik miał 15 minut na wypowiedź, a następnie omówili podejście „umbrella cause”, które mogłoby objąć wszystkie ich zainteresowania. Omówiono szereg kwestii, ale „wziąwszy przykład z Gatesa, zgodzili się, że przeludnienie jest priorytetem”.

Inny z gości powiedział, że „nie ma nic bardziej prymitywnego niż głosowanie”, ale pojawił się konsensus, że poprą strategię, w której wzrost liczby ludności będzie traktowany jako potencjalnie katastrofalne zagrożenie środowiskowe, społeczne i przemysłowe.

„To jest coś tak koszmarnego, że wszyscy w tej grupie zgodzili się, że kwestia wymaga odpowiedzi osób ponadprzeciętnych” – powiedział gość. „Muszą być niezależni od agencji rządowych, które nie są w stanie zapobiec zbliżającej się katastrofie”.

Tak więc miliarderzy siedzący przy stole i dyskutujący o swoim poglądzie, że na Ziemi jest i będzie zbyt wielu ludzi, nie jest teorią spiskową. I oczywiście powinniśmy się martwić. Ich neomaltuzjańskie poglądy będą w niedalekiej przyszłości głównym problemem dla świata (no chyba, że ​​jesteś bardzo bogaty).

Przy tak niewiarygodnym bogactwie i przy tak niesamowitym postępie technologicznym, „Dobry Klub” powinien budzić obawy. Mogą zrobić prawie wszystko, co chcą, a doskonałym tego przykładem jest Bill Gates, który planuje zablokować słońce, rozpylając pył w atmosferze.

Z tego, co wiemy, wszyscy oni mogą być bandą psychopatów lub socjopatów (aby osiągnąć pozycje, które zajmują, jest to całkiem prawdopodobne). Co jeśli tak jest i wierzą, że świat jest przeludniony? To niepokojąca myśl. Z pewnością, gdyby wszystko, co robili, polegało na planowaniu, jak uratować świat, byliby transparentni i zachęcali wszystkich do pomocy w ich misji.

Być może należą do grupy odmiennych myślicieli, którzy chcą, aby ludzie zniknęli w całości? Niedawny artykuł w „The Atlantic” podkreśla, że ​​kwestia ta jest dyskutowana przez coraz większą liczbę osób:

Od sal konferencyjnych Doliny Krzemowej, przez wiejskie gminy, po akademickie wydziały filozofii, poważnie dyskutuje się nad pozornie niewyobrażalną ideą: że koniec panowania ludzkości na Ziemi jest bliski i że powinniśmy go powitać. Bunt przeciwko ludzkości jest wciąż na tyle nowy, że wydaje się dziwaczny, ale już rozprzestrzenił się poza margines świata intelektualnego, a w nadchodzących latach i dziesięcioleciach ma potencjał do głębokiej przemiany polityki i społeczeństwa.

Nazywa się to antyhumanizmem antropocenu, „zainspirowanym odrazą do niszczenia środowiska naturalnego przez ludzkość”. Z tego, co wiemy, ci miliarderzy mogą być częścią tego kultu i wpływać na politykę opartą na tych poglądach.

W XXI wieku antyhumanizm antropocenu oferuje znacznie bardziej radykalną odpowiedź na znacznie głębszy kryzys ekologiczny. Mówi, że nasze samozniszczenie jest teraz nieuniknione i że powinniśmy powitać je jako wyrok, który słusznie na siebie wydaliśmy. Niektórzy antyhumanistyczni myśliciele oczekują wyginięcia naszego gatunku, podczas gdy inni przewidują, że nawet jeśli niektórzy ludzie przeżyją nadchodzącą apokalipsę środowiskową, i tak cała cywilizacja jest skazana na zagładę. Jak wszystkie prawdziwie radykalne ruchy, antyhumanizm antropocenu zaczyna się nie od programu politycznego, ale od idei filozoficznej. Jest to odrzucenie tradycyjnej roli ludzkości jako protagonisty Ziemi, najważniejszej istoty w stworzeniu.

A na przeciwległym końcu tego spektrum jest transhumanizm. Możliwe, że należą do tej ideologii.

Z kolei transhumanizm gloryfikuje niektóre rzeczy, które potępia antyhumanizm – postęp naukowy i technologiczny, wyższość rozumu. Uważa jednak, że jedyną drogą naprzód dla ludzkości jest stworzenie nowych inteligentnych form życia, które nie będą już Homo Sapiens. Niektórzy transhumaniści wierzą, że inżynieria genetyczna i nanotechnologia pozwolą nam tak głęboko zmienić nasze mózgi i ciała, że ​​unikniemy ludzkich ograniczeń, takich jak śmiertelność i zamknięcie w fizycznym ciele. Inni czekają z nadzieją lub niepokojem na wynalazek sztucznej inteligencji nieskończenie przewyższającej naszą własną. Istoty te zdegradują ludzkość do rangi, jaką przypisujemy zwierzętom – chyba że zdecydują, że ich celom lepiej posłuży całkowite wytępienie nas.

Problem polega na tym, że utrzymując ich spotkanie i program w tajemnicy, możemy mieć tylko nadzieję, że chcą działać w interesie wszystkich. Osobiście wolałbym przyjąć bardziej ostrożne podejście i myśleć, że to psychopaci planujący najgorsze, dopóki nie zostanie udowodnione, że jest inaczej. Zwłaszcza, gdy rośnie liczba osób, które myślą w poniższy sposób:

Bunt przeciwko ludzkości ma przed sobą wielką przyszłość, ponieważ przemawia do ludzi, którzy są jednocześnie oddani nauce i rozumowi, ale tęsknią za jasnością i celem absolutnego imperatywu moralnego. Mówi, że możemy poruszyć planetę, a może nawet wszechświat, w kierunku dobra, pod jednym warunkiem — że utracimy własne istnienie jako gatunku.

Obydwie strony [antyhumaniści, jak i transhumaniści] nawołują do drastycznych form samoograniczenia człowieka – czy przez zniszczenie cywilizacji, wyrzeczenie się rodzenia dzieci, czy też zastąpienie istot ludzkich maszynami. Takie ofiary są sposobami wyrażania wysokich ambicji etycznych, które nie mają miejsca w naszym zwykłym, hedonistycznym życiu: współczucie dla cierpiącej natury, nadzieja na panowanie nad kosmosem, umiłowanie wiedzy. To zasadnicze podobieństwo między antyhumanistami i transhumanistami oznacza, że ​​często mogą oni znaleźć się po tej samej stronie w nadchodzących zmaganiach politycznych i społecznych.

Nie wiemy dokładnie, o czym rozmawiano w ramach „Dobrego Klubu” i nie wiemy, czy spotkali się ponownie. Ja jestem przekonany, że tak, a Guardian napisał: „wszystko wskazuje na to, że jeszcze się spotkają”. Jednak powinniśmy być głęboko zaniepokojeni, że ludzie o tak radykalnych poglądach i tak wielkim bogactwie próbują planować naszą przyszłość.

Zwłaszcza, gdy prawie ta sama grupa miliarderów pojawia się dziesięć lat później, aby uczestniczyć w Event 201 i próbować wpływać na politykę pandemiczną poszczególnych krajów i wprowadzanie szczepionek.

Pozostaje proste pytanie – jeśli ta grupa jest altruistyczna, wyznająca etyczne i cnotliwe ideały, to po co ta tajemnica? Nawet jeśli w tamtym czasie był to błąd, dlaczego nie wyjść, gdy już spotkanie zostało odkryte i powiedzieć: „przyznajemy się, spotkaliśmy się prywatnie z tych powodów, prawdopodobnie nie jest to najlepszy sposób, ale martwimy się o ‘X’ i proponujemy zrobić ‘X’, aby rozwiązać problem. Mam nadzieję, że wszyscy w to wejdziecie i wymyślicie inne pomocne pomysły. Jest to problem globalny, dlatego potrzebujemy, aby wszyscy na planecie przedstawili rozwiązania”.

________________

The ‘Good Club’ – Billionaires meet in secret to discuss the ‘Over-populated world’, Naked Emperor, January 9, 2023

−∗−

BONUS – film z kanału Grega Reese

DeFacto Satanism and the Great Work

‘EGO jest prawdziwym bóstwem satanizmu. Osobnikiem ‘de facto‘ satanistycznym jest ktoś, kto w ten szczególny sposób myśli, ale sam siebie nie uważa za satanistę.’

‘Zorganizowany satanizm stoi w sprzeczności z tym rodzajem oświecenia. Wierzą, że ludzka psychologia oraz prawa natury powinny pozostać ukryte przed społecznością i używane do zdobywania i zachowania władzy nad masami przez utrzymywanie ich w ignorancji co do tego jak działa umysł i emocje, a jednocześnie używając tej wiedzy do manipulowania masami i zniewalania ich.
Dzieje się to głównie przez kultywowanie satanistycznego sposobu myślenia [mindset] wśród mas poprzez przemianę ignorantów i nieświadomych w faktycznych satanistów [defacto satanists]. «Jak myślimy, takimi się stajemy»’

Cztery dogmaty myślenia satanistycznego [mindset]

1. Egoizm / egotyzm [narcyzm]

2. Relatywizm moralny

3. Darwinizm społeczny

4. Eugenika / dysgenika

−∗−

Powiązane tematycznie:

Homo Deus – ponura wizja genetycznego resetu
Yuval Noah Harari podobno lewa ręka Klausa Schwaba, prawą włada, od momentu podpisania cyrografu, profesor Diabelski. Otóż tenże Harari i jego promowane fantazje stały się przedmiotem analizy innego profesora, Adama […]

__________

Transhumanizm chrześcijański czyli co się nie uda Klausowi
Transhumanizm stał się fenomenem. Społeczeństwo zachodnie staje się coraz bardziej zsekularyzowane, z wykładniczym wzrostem liczby młodych „bezreligijnych”. Taka zmiana społeczna ma swoje konsekwencje. Usunięcie Boga z ludzkiej tożsamości przynosi bezsensowność […]

__________

Poczekamy, zobaczymy czyli tu zawsze chodziło o kontrolę
Jak moglibyśmy przeciwstawić się przymusowemu leczeniu, jeśli kiedyś poddaliśmy się eksperymentalnej terapii genowej? Jak możemy walczyć z programowalną cyfrową walutą, jeśli już zaakceptowaliśmy kasy z płatnościami „tylko kartą” i dostosowaliśmy […]

__________

Oddaj wolność albo giń czyli kto wskoczy do arki Harariego
Ludzie nie muszą podróżować na wakacje na odległe wyspy, aby być szczęśliwymi i nie muszą wydawać pieniędzy na kosmetyki, które szkodzą środowisku, aby czuć się dobrze. Zasadniczo sugeruje on, aby […]

__________

Piątka z psychologii czyli jak nas kontrolują
Świat to zagmatwane miejsce. Ludzie robią rzeczy, które nie mają żadnego sensu, myślą o rzeczach, które nie są poparte faktami, znoszą rzeczy, których nie muszą znosić, i zaciekle atakują tych, […]

Satanic child abuse ring shut victims in oven, forced them to kill animals and filmed themselves gang raping them.

Satanic child abuse ring shut victims in oven, forced them to kill animals and filmed themselves gang raping them, court hears.

https://www.dailymail.co.uk/news/article-11607643/Satanic-child-abuse-ring-shut-victims-oven-filmed-gang-raping-court-hears.html 6 January 2023

  • A total of 11 people have been accused of being members of a paedophile ring
  • The group is alleged to have abused children in Glasgow over course of 10 years
  • It is claimed members of the group raped and abused three young children
  • Glasgow High Court heard the children were forced to take part in witchcraft too

A satanic child abuse ring tortured children by putting them in an oven, forcing them to kill animals and gang raping them, a court has heard.

Seven men and four women are accused of abusing three young children over the course of 10 years in Glasgow which saw them attempt to ‘call on spirits and demons’. 

Two girls – one of whom was allegedly shut in a microwave, fridge, oven and freezer in an attempted to kill her – and one boy were forced to kill animals as well as being sexually abused by the group, it is claimed.

Members of the group have been charged with 43 offences with among the most serious being attempted murder and rape of young children.

A hearing at the High Court in Glasgow, pictured, was told on Friday that on child was allegedly shut in a microwave, fridge, oven and freezer in an attempted to kill her

Iain Owens, 44, Elaine Lannery, 38, Lesley Williams, 41, Paul Brannan, 40, Marianne Gallagher, 38, Scott Forbes, 49, Barry Watson, 46, Mark Carr, 49, Richard Gachagan, 45, Leona Laing, 50, and John Clark, 46, all deny the offences.

Four other people alleged to have been involved in the ring –  Maureen Goudie, Steven McHendrie, Robert Brown, James McLean and Douglas Gachagan – have since died, according to court papers.

The High Court in Glasgow was told on Friday that the offences took place between January 2010 and March 2020 at a number of addresses in the city.

The group are alleged to have run a wheelchair over the legs of one of the girls, as well as putting a plastic bag over her head. It’s claimed she was made to eat cat food, as well as take drugs and alcohol, with the other girl also made to eat pet food.

The second girl was allegedly chased by an adult wearing a devil mask and hung by her jumper from a nail on the wall. This culminated with her being pushed into and trapped inside a microwave, an oven, a fridge freezer and various cupboards, the court heard.

It is claimed one of the girls was threatened with being sent to Turkey with a male stranger, while the boy was put in a bath which they said was filled with blood. 

The boy and older girl are alleged to have been made to take part in ‘seances (and) use a Ouija board…to call on spirits and demons’.

The children were also involved in ‘witchcraft’ leading them to believe that they themselves had ‘metamorphosed into animals’.

The 11 are further said to have worn cloaks and devil horns as well making the young boy stab a budgie to death. The group are also accused of killing a number of dogs including getting the children to attack the animals.

It is claimed that all three children were raped and sexually assaulted by members of the ring, with some cheering and clapping while recording the offences.

Prosecutors allege that some members of the group paid for ‘sexual services’ from three of the children.

The court heard that when the older girl called the police she was threatened by members of the group and had her call disconnected. 

Maureen Goudie – also known as Maureen McLellan – had been linked to the group but died before the case made it to trial

It is also said attempts were made to ‘pressurise’ two of the youngsters around the time of police interviews.

Judge Lord Beckett estimated the full trial could take up to seven weeks, with several of the defence lawyers agreeing this was ‘realistic’.

The judge told the court: ‘There are so many people in the case there could be an unusual level of disruption.’ Advocate depute Kath Harper estimated the Crown case alone would last up to three weeks.

At Friday’s hearing – where none of the accused were present – several defence lawyers raised concerns over a video posted on social media in relation to the trial hours before the case was called.

Gary Allan KC described the content as ‘accusatory’ and having ‘derogatory terms’ directed towards the accused, and said it was ‘potentially prejudicial’.

Brian McConnachie KC told the court: ‘We need to speak to this person and tell them to stop what they are doing… There will be some future video uploaded.’

Lord Beckett responded to the lawyers’ concerns, saying: ‘The Crown has the resources to tackle this and I would encourage the Crown to do so.’

The case was continued to the full trial hearing in September.

Młodziankowie naszych czasów, ofiary Molocha i Bafometa

Młodziankowie naszych czasów, ofiary Molocha i Bafometa

Roman Motoła https://pch24.pl/mlodziankowie-naszych-czasow-ofiary-molocha-i-bafometa/

Historia świętych młodzianków, których ofiara nakarmiła strach i morderczą żądzę władzy Heroda, ma dzisiaj swą kontynuację i tragiczny wyraz w postaci milionów dzieci zabijanych przez aborcjonistów. Krwawemu kultowi sprzyja szerokie lobby przemysłu śmierci, skupiające wielkie potęgi tego świata, a usypiające czujność i moralną wrażliwość mas poddawanych ciągłej indoktrynacji.

Ogłoszony niemal pół wieku temu wyrok w amerykańskim procesie Roe ve. Wade otworzył tamę zorganizowanemu, legalnemu przemysłowi śmierci. [Sąd Najwyższy uchylił to orzeczenie w czerwcu 2022.md]. Do dzisiaj rozlewa się po świecie falą tak szeroką, że miejsca, w których każde nienarodzone dziecko jest naprawdę bezpieczne, to już zaledwie pojedyncze wyspy. To oczywiście efekt kulturowego i politycznego wpływu lewicowo-liberalnych prądów idących od największego światowego mocarstwa, jakim wciąż pozostają jeszcze Stany Zjednoczone. Na ich obszarze toczy się wciąż prawdziwa wojna na śmierć i życie. Obrońcy „najmniejszych” (Mt 25, 40) mają przeciwko sobie potęgę mediów, kina i całej popkultury oraz zdemoralizowanych bądź „tylko” wybierających opcję oportunizmu tak zwanych osób publicznych. Ten oddech Molocha idzie w parze z tragicznymi plonami światowego komunizmu.

Ochrona życia, niestety, coraz bardziej przypomina dziś partyzantkę. To już nie tylko stawanie naprzeciw potędze popkultury, która w dużej mierze skutecznie doprowadziła do „odczłowieczenia” nienarodzonych. Dzisiaj trudno już znaleźć polityków czy ugrupowania traktujące tę fundamentalną kwestię jako coś więcej niż paliwo doraźnej odpowiedzi na aktualne zapotrzebowanie społeczne bądź wręcz jako element kampanii wyborczej.

W naszym kraju, w związku z tragicznym post-peerelowskim dziedzictwem prawnym i kulturowym, kwestia ochrony nienarodzonych ma swoją własną, osobną historię. Jej ostatnim bardzo znaczącym akcentem jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 22 października 2020 roku. Usunął on eugeniczną przesłankę aborcyjną, ale nie rozwiązał w całości problemu legalnych zagrożeń życia poczętego.

Dzięki długo przeciąganemu w czasie orzeczeniu, rządzący pozbyli się problemu w postaci dużej presji społecznej. Owszem środowiskom pro-life udało się zmobilizować głównie katolicką część publicznej do silnego wystąpienia przeciwko prawu, które skazywało na śmierć dzieci podejrzewane o chorobę bądź niepełnosprawność. Dla wielu osób radosny moment opublikowania werdyktu TK oznaczał jednak poczucie, że sprawa jest załatwiona i nic więcej nie trzeba robić. Nie słychać z politycznych ław, foteli i kanap mocnych głosów w obronie tych, których poczęcie nastąpiło w wyniku przestępstw – gwałtów czy współżycia nieletnich. Zapewne nikt nie chce się w tej kwestii wychylać bo problem niemal nie istnieje w społecznej świadomości. Być może dopiero widoczne powszechnie kampanie podejmujące temat prawa do życia tych osób ośmieliłyby parlamentarzystów aby wyraźnie opowiedzieli się za bezbronnymi.

Ważnych problemów dotyczących prawa do życia jest więcej. Władze administracyjne bardzo opornie odnoszą się do konieczności położenia tamy jawnemu procederowi szerzenia aborcji farmakologicznej. Różnego rodzaju killing-teamy cieszą się najwyraźniej uzasadnionym poczuciem bezkarności. Bez oporów publicznie ogłaszają zdesperowanym, niedojrzałym matkom swoje numery telefonów i oferują wyłącznie jeden rodzaj „wsparcia”. Z kolei eugenicy w białych kitlach mogą rozciągać przesłankę mówiącą o zagrożeniu życia lub zdrowia matki na przykład na… zdrowie emocjonalne i wykazywać, że „donoszenie ciąży oznaczać będzie dla desperatki potężny cios wymierzony w jej psychikę”. Stąd prosta droga do zakamuflowanej aborcji „na życzenie”.

Aby zapobiec takim zjawiskom potrzebna jest ciągły społeczny nacisk. Ten zaś może ukształtować się pod wpływem nieustannej, systematycznej pracy informacyjnej i formacyjnej wszystkich środowisk przyjaznych życiu. Ich zadaniem jest w pewnym sensie „przywrócenie człowieczeństwa” niewinnym najmniejszym ludziom, zdehumanizowanym przez antykulturę, media i przeważającą część klasy politycznej. Z kolei rolą dziennikarzy i twórców, którzy nie wyzbyli się sumienia, jest nagłaśnianie postaw afirmujących życie: przede wszystkim matek nieulegających proaborcyjnym naciskom pseudolekarzy i własnego otoczenia. Na wiele pozytywnego hałasu zasługuje też praca osób na różne sposoby wspierających ciężarne kobiety pozbawione pomocy ze strony najbliższych.

Niedawno, akurat na krótko przed świętami Bożego Narodzenia katolicy otrzymali z Watykanu mocny sygnał świadczący o tym, że niezłomna postawa pro-life może oznaczać potężne kłopoty w kolejnej sferze. Suspendowanie księdza Franka Pavone, który jako jeden z niezbyt licznych duchownych miał odwagę napominać proaborcyjnych polityków z pierwszych stron gazet, świadczy dobitnie o tym, że duch tego świata, duch Bafometa i Molocha odnosi dzisiaj sukcesy tam, gdzie jeszcze niedawno nie miał wstępu.

Diabeł Bafomet w Białym Domu? Tak Jill Biden „uczciła” Boże Narodzenie

Diabeł Bafomet w Białym Domu? Tak Jill Biden „uczciła” Boże Narodzenie

https://pch24.pl/baphomet-w-bialym-domu-tak-jill-biden-uczcila-nadchodzace-boze-narodzenie/

#baphomet #Biały Dom #boże narodzenie #Jill Biden #joe biden #okultyzm #prawo do życia #prezydent usa #satanizm #USA

(Fot. Twitter)

Wizerunek głowy kozła – według interpretacji Taylora Marshalla w istocie diabła Bafometa – znalazł się w centralnym punkcie dekoracji, którą, rzekomo z okazji nadchodzących świąt Bożego Narodzenia, zaprezentowała Jill Biden, żona prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Osobliwe zdarzenie opisał i skomentował w swym podcaście dr Taylor Marshall, katolicki pisarz i publicysta, autor m.in. książki „Infiltracja”, traktującej o wieloletniej strategii przejęcia struktur Kościoła katolickiego przez masonerię. Jak zwrócił uwagę, „świąteczny” wpis umieszczony na twitterowym profilu żony prezydenta USA został „wyprany” z wszelkich chrześcijańskich odniesień.

„Mamy nadzieję, że podczas tegorocznych ferii [holidays] w Białym Domu uchwycimy ducha zawartego w samej idei Ameryki: We the People [My, Naród]. Gdy nasz kraj gromadzi się na święta, tradycje mogą się różnić, ale nasze wspólne amerykańskie wartości – wiara w możliwości, optymizm i jedność — trwają cały czas. Pokój po pokoju odwiedzający [Biały Dom] będą przypominać sobie o tym, co nas łączy w czasie ferii i przez cały rok” – napisała Jill Biden.

Zobacz nowe Tweety

Rozmowa

Jill Biden@FLOTUS·United States government officialFor this year’s holidays at the White House, we hope to capture the spirit embodied in the very idea of America: We the People.Jill Biden@FLOTUSUnited States government officialAs our country gathers for the holidays, traditions may vary, but our shared American values — a belief in possibility, optimism, and unity — endure each season. Room by room, visitors will be reminded of what brings us together during the holidays, and throughout the year.Przetłumacz Tweeta

Jak łatwo sprawdzić w mediach społecznościowych, amerykańska pierwsza dama składając życzenia muzułmanom nie miała problemu by nazwać islamskie święto po imieniu. Nie wspominała też o „feriach” czy „wakacjach” (holidays) jak przy okazji Bożego Narodzenia. Na przykład 21 kwietnia ubiegłego roku na jej oficjalnym profilu mogliśmy przeczytać: „Błogosławionego Ramadanu [Ramadan Mubarak] społeczności muzułmańskiej w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie. Obyście wraz ze swymi rodzinami spotkali błogosławieństwo, pokój i szczęście”.

Nowy wpis został zilustrowanymi „świątecznymi” dekoracjami zdobiącymi sale Białego Domu. Są one, podobnie jak tekst twitterowego komentarza, niemal pozbawione jakichkolwiek chrześcijańskich akcentów. Nie ma szopki, postaci Świętej Rodziny ani samego Dzieciątka Jezus. Na jednej z fotografii widnieje jedynie tekst życzeń: „Radosnych Świąt Bożego Narodzenia od naszej rodziny dla wszystkich Was”.

Uwagę Marshalla zwrócił jednak pewien detal. Otóż nad główną częścią wystroju, ponad ciemnozielonym wieńcem góruje w centralnym punkcie, znajdujący się na eleganckim obramowaniu lustra… motyw głowy kozła. Zdaniem Taylora Marshalla do złudzenia przypomina on znany z ikonografii wizerunek diabła Bafometa.

– Kto to zrobił, kto dekoruje swój dom głowami kozłów? Najwyraźniej zrobili to Bidenowie – komentuje publicysta. – Kim jest Bafomet i dlaczego Bidenowie mieliby go tam umieścić? – zastanawia się.

Autor podcastu wyjaśnia następnie znaczenie postaci Bafometa. To dwupłciowa, odrażająca osoba, jeden z najważniejszych złych duchów w całej diabelskiej hierarchii. Według amerykańskiego filozofa i egzorcysty, księdza Chada Rippergera, Baal „odpowiada” w niej za seksualną nieczystość, Asmodeusz jest demonem sodomii, męskiego homoseksualizmu, zaś Lewiatan i Lilith – skłonności lesbijskich. Domeną Baphometa są natomiast ofiary z dzieci, w tym tak zwana aborcja.

Chociaż Joe i Jill Biden twierdzą, że są pobożnymi katolikami, to promują aborcję, składanie ofiar z dzieci. Opowiadają się za aborcją na poziomie prawnym i przeznaczają pieniądze z naszych podatków na promowanie oraz wspieranie aborcji, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i za granicą. Nigdy w przeszłości nie było bardziej proaborcyjnego prezydenta Ameryki – ocenił Marshall.

– Słyszeliście tak zwane teorie spiskowe o tym, że ludzie z Białego Domu, z Hollywood, z przemysłu muzycznego i modowego, są oddani satanizmowi, okultyzmowi. Tak, to niestety prawda. Spójrz na ich rodzinę, „po owocach ich poznasz” – podkreślił.

Taylor Marshall wezwał do modlitwy o to, by w nadchodzących latach Ameryka mogła cieszyć się prezydentem kochającym Boga i bojącym się Go.

Módlmy się też o nawrócenie Joe i Jill Bidenów, którzy udają katolików, lecz promują to, co jest chore i złe. A owocem tego jest morderstwo – śmierć milionów małych dzieci wszystkich ras w całej Ameryce i na całym świecie – powiedział publicysta.

Źródła: Dr Taylor Marshall/You Tube, Twitter RoM

==============================