Miasto Izium w obwodzie charkowskim przeprowadza derusyfikację nazw ulic. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, gdyby nie fakt, że otrzymują one imiona banderowskich zbrodniarzy. Ostatnio jedną z ulic nazwano na cześć Stepana Bandery, przywódcy OUN-B, a teraz kolejną ulicę przemianowano na ul. Romana Szuchewycza, naczelnego dowódcy UPA, odpowiedzialnego za ludobójstwo na Polakach.
Izium stał się teatrem walk od końca lutego. Od początku kwietnia miasto było pod kontrolą Rosjan. Siły ukraińskie wkroczyły do niego 10 września.
Z informacji agencji Ukrinform podawanych w pierwszym tygodniu grudnia wynika, że w mieście zmieniono nazwy 21 ulic, które miały związek z Rosją. Szef administracji wojskowej miasta podpisał zarządzenie w tej sprawie, a dokument opublikował w mediach społecznościowych zastępca mera Wołodymyr Matsokin. Wcześniej zmieniono nazwy 22 innych ulic. Kolejny, trzeci dekret podpisany przez szefa lokalnych władz Walerego Marczenkę, Matsokin opublikował w poniedziałek. Dotyczy on 19 ulic.
I tak w Iziumie nie ma już m.in. ul. Puszkińskiej, której nadano imię Stepana Bandery. Przypomnijmy, że Ukrainiec został w styczniu 1936 roku skazany przez sąd w Warszawie na karę śmierci za zorganizowanie zamachu na ministra spraw wewnętrznych RP Bronisława Pierackiego. Później zamieniono ją na dożywocie. Bandera jednak we wrześniu 1939 roku wyrwał się z więzienia.
Bandera był też jednym z przywódców Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), a od 1940 r. przywódcą Prowodu OUN-B. Ta organizacja była zaś odpowiedzialna za Rzeź Wołyńską.
Inną z ulic przemianowano na ul. Romana Szuchewycza, naczelnego dowódcę Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), przewodniczącego Sekretariatu Generalnego Ukraińskiej Głównej Rady Wyzwoleńczej i zbrodniarza wojennego. To Szuchewycz, jako główny dowódca UPA, ponosi bowiem bezpośrednią odpowiedzialność za przyjęcie Rzezi Wołyńskiej jako taktyki walki z Polakami. W wyniku „czystki etnicznej” przeprowadzonej przez Ukraińców na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej śmierć, w bestialski sposób, zadano około 100 tys. Polaków. Na Wołyniu zamordowano ok. 40-60 tys. Polaków, w Małopolsce Wschodniej – od 20 tys. do 40 tys., a na ziemiach współczesnej Polski od 6 tys. do 8 tys.
Matsokin, jak przystało na przedstawiciela państwa ukraińskiego, nazwał Szuchewycza „wybitnym Ukraińcem”, który wraz ze zmianą nazwy ulicy otrzymał „swoje należne miejsce”.
Mimo toczącego się konfliktu na Ukrainie i wielkiej „nienawiści” kijowskiego reżimu do Rosji tam, gdzie Kijów może zrobić interes, potrafi dojść do porozumienia z „wrogiem”. Do takiej sytuacji zaliczyć należy dalszy tranzyt rosyjskiej ropy na zachód przez terytorium Ukrainy. Zawarcie przez kijowski reżim słynący z rozpowszechniania dezinformacji pokazuje prawdziwe oblicze tej niby „wojny”, a także potwierdza, że uzyskiwanie korzyści finansowych jest ważniejsze niż życie obywateli. W obliczu takiego rozwoju sytuacji ciekawe jest, kiedy propagandysta Zełenski ponownie skieruje żądanie wprowadzenia natychmiastowych sankcji przez Zachód w zakresie importowania ropy.
Opłaty taryfowe za transport ropy przez Ukrainę wzrosną od 1 stycznia o 18,3%. Takie dane podaje na swojej stronie internetowej rosyjska państwowa spółka naftowa Transnieft Nowe taryfy na nitkach gazociągu „Przyjaźń” na Słowację i Węgry w związku z porozumieniem z ukraińskim operatorem Ukrtransnafta.
Nowa opłata wyniesie 13,6 euro za tonę, w porównaniu z poprzednią stawką 11,5 euro za tonę, wynika z informacji cytowanych we wtorek przez agencję prasową Interfax. Obecna cena obowiązuje od 1 kwietnia 2022 r.
O wojnie na Ukrainie – trzeźwo. Iran znowu wygrywa. Sukcesy amerykańskich dronów.
-widziane z USA. Ślepa Mańka.
Po zwycięstwach w wojnie o Irak i Afganistan, Iran dzięki Rosji znowu wygrywa tym razem jako sojusznik w wojnie Rosji przeciwko USA-NATO na Ukrainie.
Według propagandy ukraińskiej, a również i bratniej będącej na jej usługach propagandy polskiej, należy się spodziewać lada dzień przewrotu pałacowego na Kremlu, w wyniku którego Putin zostanie obalony, zaś wskutek jego upadku do władzy dojdzie ktoś, kto zwróci z nawiązką wszystkie terytoria, jakie zajęli Rosjanie po 2014 roku i zapłaci za to wysokie odszkodowania, tak że Ukraina będzie krajem mlekiem i miodem płynącym. Ukraińcy właśnie szykują się do wiosennej kontrofensywy, która ma zapewnić odepchnięcie Rosji hen za Ural.
Wydaje mi się, że bez wykorzystania strasznych oczu Antka Macierewicza oraz geniuszu strategosa nad strategosami, jakiego świat do tej pory nie widział, jest to niemożliwe. Polska zostanie dopuszczona po tym wiekopomnym zwycięstwie do odbudowy Ukrainy, po licznych hołdach kijowskich naszego madgalenkowego eliciarstwa u banderowców, za którą to zapłacą wszyscy polscy podatnicy. Sława Hierojom, sława Ukrainie.
========================
Według amerykańskich doniesień, Ukraina już tę wojnę przegrała i tylko teraz od Rosji zależy na jakich warunkach nastąpi kapitulacja. Henry Kissinger najbardziej trzeźwy dyplomata ze strony Deep State mówi wprost o tym, że Rosja nie odda już tych zdobytych terytoriów, zaś otwarty udział wojsk amerykańskich nie wchodzi w grę, gdyż byłaby to największa katastrofa polityczno-militarna w historii USA. Za te uwagi oberwało mu się nieźle od banderowców.
A tymczasem Deep State uważa, że Ukraina odzyska wszystkie utracone terytoria łącznie z Krymem. Propaganda ma na celu oszukanie Ukraińców, byle by walczyli jak najdłużej, gdyż nadrzędnym celem Amerykanów jest zniszczenie przemysłu europejskiego, głównie niemieckiego. Teraz więc wszystkie karty trzyma Putin, który może bardzo szybko zakończyć konflikt, ratując w ten sposób resztki przemysłu niemieckiego, czy też przedłużając konflikt, chce doprowadzić do katastrofy gospodarczej Niemiec zgodnie z amerykańską logiką. Wydaje mi się że na rękę Putinowi jest zniszczenie Niemiec, wtedy rozleci się cała Unia Europejska budowana pod dyktando Niemiec. Czyli nie będzie tak upragnionej przez Niemcy Czwartej Rzeszy.
Okolice Artiomowska są ostatnią ufortyfikowaną linią obrony ukraińskiej armii. Zaś Rosjanie posuwają się powoli ale robią postępy, zdobywając kolejne osady. Pomoc z Zachodu w postaci uzbrojenia tylko przedłuża konflikt zbrojny, który jest nie do wygrania przez Ukrainę, czyniąc każdego dnia ogromne straty w infrastrukturze krytycznej Ukrainy.
Czytanie opinii zachodnich experciarzy na temat możliwości rosyjskiej armii, jest tylko stratą czasu, nic tam nie ma poza ich chciejstwem i wróżbiarstwem z fusów. Od początku rozpoczęcia kampanii wojennej rosyjskiemu wojsku miało starczyć amunicji tylko na tydzień, tak samo jak rakiet do atakowania infrastruktury krytycznej. Pisałam wielokrotnie, że rosyjskie zakłady na Uralu wypuszczają około 100 składów pociągów dziennie z zaopatrzeniem dla armii.
Nie wiem, czy wybitny experciarz i znafca problemów wojskowości dochtor Jacuś Bartosiak, dalej bredzi o „prowokacji mającej wciągnąć do walki po stronie Ukrainy amerykańską armię” ale za sam pomysł i głoszenie go publicznie, powinien się znaleźć w Tworkach i niech tam się bawi w tworzenie armii nowego typu.
Tymczasem w trakcie działań armii rosyjskiej, doszło do wielu bardzo ważnych wydarzeń o charakterze międzynarodowym. Najważniejsze z nich to ogromna zmiana na Bliskim Wschodzie, bardzo niekorzystna dla Amerykanów i Izraela. Mam na myśli coraz bardziej zacieśniający się sojusz Rosji z Iranem. Jakby to było mało złego dla Amerykanów, Iranowi udało się skutecznie przechwycić podwodnego drona amerykańskiego w nienaruszonym stanie. Gdzie wtedy była cała CIA z Mossadem, jak irańczycy kradli tego drona?
Wielokrotnie pisałam o przechwyceniu przez Iran parę lat temu amerykańskiego drona najnowszej generacji. Iran zrobił sobie masową produkcję tych dronów, zaś Rosja z obopólną korzyścią udostępniła Iranowi możliwość sprawdzenia wartości bojowej tego drona na rzeczywistym polu walki na Ukrainie. Test musiał wypaść bardzo dobrze, ponieważ teraz rosyjska armia korzysta z irańskich dronów głównie w atakach na infrastrukturę krytyczną Ukrainy z dużym powodzeniem.
Wcześniej Iran miał zatargi z Rosją o pola ropy naftowej na Morzu Kaspijskim, jak również o wpływy w Syrii, więc wydaje mi się, że Rosja poszła Iranowi na rękę w zamian za możliwość korzystania z irańskich dronów. Teraz Rosja rozpoczęła inwestować w irański przemyśł gazowy i naftowy, zaś ostatnio podpisano porozumienie o ścisłej współpracy wojskowej.
Iran jest już w posiadaniu pocisków hipersonicznych, które zademonstrował publicznie w ataku na amerykańskie bazy w Iraku po zabójstwie gen. Soulejmaniego. Oficjalnie Iran przyznał się, że posiada tylko rakiety średniego zasięgu, więc jeśli dojdzie do współpracy kosmicznej pomiędzy Rosją i Iranem, to Iran wejdzie w posiadanie pocisków międzykontynentalnych.
Kto wie, może Iran sprawdza swoje rakiety również w atakach na infrastrukturę krytyczną Ukrainy?
Bo jak wyliczył pewien amerykański experciarz, który po pierwszym uderzeniu stwierdził że Rosja użyła rakiet o wartości 770 milionów USD, więc możliwości ataków się skończyły. Musi chyba to były irańskie rakiety. Nikt tego nie wie, czy irańskie rakiety najnowszej generacji, podobnie jak drony, nie są sprawdzane przez Iran na Ukrainie.
Tak więc Iran ma do wyboru dwóch potężnych sojuszników na strategicznego partnera – Rosję i Chiny. Wiemy że Chiny po pierwszych porozumieniach rosyjsko-irańskich natychmiast pospieszyły z ofertą współpracy gospodarczo-militarnej, oferując Iranowi ogromną pomoc finansową. Tak więc Iran znalazł się w bardzo dogodnej sytuacji dzięki wojnie toczonej przez USA rękami banderowskiej Ukrainy przeciwko Rosji.
Tak więc wróg nr. 1 Izraela i USA zyskał dzięki wojnie na Ukrainie dwóch potężnych sojuszników. Po pierwszych przebłyskach współpracy wojskowej pomiędzy Rosją i Iranem, Arabia Saudyjska zaczęła prowadzić zupełnie inną politykę niezgodną z linią neokonów. Jedynie co mogą teraz zrobić USA pod przewodem neokonów to jak najszybszy przewrót pałacowy w Arabii Saudyjskiej i to jest w zasięgu możliwości CIA. I nikt nie będzie pomagał Arabii Saudyjskiej, by zapobiec przewrotowi.
Nikt nie wie, poza bezpośrednio zaangażowanymi w stosunki dwustronne, jak jest teraz w tzw. przyjaźni rosyjsko-chińskiej. Poza propagandową niemalże wzorową współpracą, nie wiadomo ile tak naprawdę znajduje się wojsk rosyjskich na granicy chińsko-rosyjskiej, oraz ile z ostatniej mobilizacji rezerwistów zostało umieszczonych przy granicy z Chinami.
Czyżby Chiny miały skorzystać z okazji i przyłączyć się do USA w rozbiorze Rosji? Widocznie na Kremlu biorą pod uwagę taką możliwość. Wskazuje na to fakt, że żadna dywizja rosyjska nie została przekierowana z Dalekiego Wschodu na Ukrainę. Chiny i USA mają na razie jeden wspólny cel: wprowadzić absolutną totalitarną dyktaturę przy pomocy najnowszych osiągnięć technologicznych. Znamienne jest to, że w obu krajach nikt z totalitarystów u władzy się z tym nie kryje. Od strony technicznej wszystko jest już przygotowane, natomiast pozostaje tylko i wyłącznie przygotować ramy prawne do takiego eksperymentu. Najpoważniejszym sygnałem do przeprowadzenia totalitarnego zamachu stanu będzie wprowadzenie przez banki centralne pieniądza cyfrowego.
Tak więc te czynniki mogą przyspieszyć wojnę Chin i USA z Rosją, zwłaszcza że elity rosyjskie jasno się wypowiedziały przeciwko takiemu porządkowi świata, z preferowaniem zboczeńców seksualnych w społeczeństwach Zachodu. Zakazanie przez Rosję propagandy zboczeń seksualnych było głównym powodem do sankcji nałożonych na Rosję przez zboczeńców z Brukseli.
Tak więc Iran po zwycięskiej dla siebie wojnie USA przeciwko Irakowi i Afganistanowi, znowu wychodzi zwycięsko w konfrontacji pomiędzy Rosją a Ukrainą-NATO. Po pierwsze sprawdził wartość swoich dronów bojowych w prawdziwej wojnie a nie na poligonie. Na razie nie wiadomo, ile irańskich rakiet średniego zasięgu trafiło na front rosyjsko-ukraiński i z jakim skutkiem bojowym zostały sprawdzone. Ukraina dzięki żydowskim oligarchom, stała się największym poligonem wojskowym dla firm produkujących sprzęt.
Amerykanie doskonale zdają sobie sprawę, że z chwilą kiedy Iran oglosił z Rosją partnerstwo wojskowe, rosną możliwości Rosji do zdobycia dużo większych wpływów w Zatoce Perskiej dzięki współpracy z Iranem. Zarówno Iran jak i Rosja są samowystarczalne pod względem surowców energetycznych, jak również zasobów metali ziem rzadkich niezbędnych do osiągnięcia przewagi w technologiach wojskowych. Przewaga Iranu i Rosji wzrasta z każdym dniem nad USA i Izraelem w tym najważniejszym dla US dollar regionie świata.
Podobnie jak syjonistyczni Żydzi ( często powtarzam, nie wszyscy Żydzi są syjonistami), zachodnia elita cierpi na patologiczny kompleks wyższości, który zakłada, że ma ona prawo bawić się w Boga. Tak więc zachodnia elita deprecjonuje Chrystusa-Boga, sama ogłaszając się Wikariuszem Boga, czyli Zastępcą Boga na ziemi. Jako taka przypomina judaizm, a nawet islam, które również głoszą, że są cywilizacjami wyjątkowymi. Nie rozwinęły one jednak praktycznej technologii przemocy.[Czyżby?? Krótkowidz?? Mirosław Dakowski].
Ten wywodzący się z Izraela kompleks ma teologiczną nazwę i tysiącletnią historię samousprawiedliwienia, której szczegółami nie będę zawracał głowy czytelnikom. Ten ‘święty i rzymski’ kompleks imperialny był od początku ideologią, która mówi, że zachodnia elita jest Narodem Wybranym i dlatego wszystkie jej zbrodnie są usprawiedliwione. ‘Gott mit uns’ (‘Bóg z nami’), tak głosiła armia niemiecka, a ostatnio, tak stwierdził George Bush: ‘Mam misję od Boga. Bóg powiedział mi: ‘George, idź i walcz z tymi terrorystami w Afganistanie’. I tak zrobiłem. A potem Bóg powiedział mi, George, idź i zakończ tyranię w Iraku. I tak zrobiłem”. (1)
Kowboje i Indianie
Szkocko-amerykański historyk, Niall Campbell Ferguson (pewnie z tych “przeklętych” Campbellów – zapytajcie jakiegoś Szkota, co to znaczy – zainteresowani niech sobie poczytają o masakrze pod Glencoe – dop. tłumacza) ) jest jednym z ich najbardziej wyszczekanych współczesnych rzeczników, dla których Zachód jest Najlepszy, a Reszta to śmieć (2). Ta patologia, bo tym właśnie jest, stała się dziedzicznym narcyzmem wśród dużej części, choć nie wszystkich, ludzi Zachodu. Ci narcyzi nazywają Nie-Zachód “zacofanym”, “niedorozwiniętym”, “złym” i “prymitywnym”. Dzieje się tak dlatego, że nie “awansowali” oni jeszcze do poziomu zachodniego barbarzyństwa.
Problem polega na tym, że ci ludzie postrzegają świat przez pryzmat filmów kowbojskich, całkiem słusznie nazywanych “westernami”. Są w nich tylko białe i czarne charaktery, dobrzy i źli, innymi słowy, Zachód i Reszta. A reszta to “czerwonoskórzy”, “tubylcy”, “dzikusy” i muszą zostać oskalpowani (praktyka rozpowszechniona przez zachodnich osadników) i “wytępieni” jak dzikie zwierzęta, albo wysłani do “rezerwatów” na pustyniach lub innych jałowych ziemiach. Wszystko po to, aby mógł nastąpić “postęp”, a zasoby naturalne skradzionych ziem mogły zostać “zagospodarowane” przez “ludzi cywilizowanych”, którzy będą z nich czerpać zyski.
W rzeczywistości, to Kowboje, a nie Indianie, spowodowali wszystkie najważniejsze problemy naszej planety. Od eksploatacji przemysłowej po katastrofę ekologiczną, od broni jądrowej po “wojny światowe”, a może raczej po wojnę światową. Przypomnijmy, że kanibalizm pierwszej wojny światowej został spowodowany przez zamach w 1914 roku dokonany przez ateistę, zatrudnionego przez organizację masońską, na parę uczciwych ludzi, która chciała naprawić straszliwe niesprawiedliwości. I właśnie ta zapowiedź przyniosła im śmierć (3).
Z kolei druga wojna światowa została spowodowana wynikiem innego zamachu, który miał miejsce w Sali Lustrzanej w Wersalu w 1919 roku. ( Jest bardziej odpowiednie miejsce dla narcyzów od patrzenie na siebie nawzajem w Sali Lustrzanej?) Co do trzeciej wojny światowej, rozpoczęła się ona w Kijowie w 2014 roku, w setną rocznicę pierwszej wojny światowej. Być może, bardziej poprawnie powinniśmy nazwać tę III wojnę światową, I wojną światową – część III. Cały ten kanibalizm ma miejsce, ponieważ nie udało nam się jeszcze cofnąć niegodziwości, które zarówno spowodowały, jak i wynikały z I i II wojny światowej.
Ta elita manipulatorów, twierdzi, że ich zachodnie wartości (anty-wartości?) są jedynymi, które są “uniwersalne” i głoszą “prawa człowieka”, “wolność i demokrację”. Uzbrojeni w te ‘Wartości’, przekonują, że świat zachodni ma wszelkie prawo do poniżania, niszczenia i negowania (‘anulowania’, jak to się obecnie mówi) oraz podbijania, eksploatowania i kolonizowania wszystkich Cywilizacji Niezachodnich; od Prawosławnych chrześcijan do żydów, od muzułmanów do hinduistów, od Azteków do Zimbabwe, od Amazonii do Cahoki, od cywilizacji buddyjskiej do konfucjańskiej. (Batiuszce jednak katolicy nie są w stanie przejść przez gardło, zapewne nadwyrężone nadmierna ilością Krwi Pańskiej, którą musiał spożyć, bo została po Komunii. Jak tu trafić do zakutego bizantyjskiego łba, co nie odróżnia przyczyny od skutku? – dop. tłumacza)
Wszelki opór wobec zachodnich “wartości” musi zostać zdławiony zorganizowaną przemocą, czy to za pomocą broni, “sankcji”, czy propagandy, czy to w jedenastym wieku, czy w dwudziestym pierwszym, tak jak to się dzieje w tej chwili na Ukrainie. Rosja, naiwnie łykając zachodnie urojenia przez ponad 300 lat, zarówno urojenia kapitalistyczne, jak i komunistyczne – a to dokładnie ten sam destrukcyjny materializm – w końcu przeciwstawiła się zachodniemu kłamstwu. Jest to punkt zwrotny w tysiącletniej historii świata, który rozgrywa się teraz przed naszymi oczami.
Ucieczka od pańszczyzny
Dziś cały wolny (= niezachodni) świat patrzy, i z niepokojem obserwuje, wspierając Rosję, ale niezbyt głośno – na wszelki wypadek, gdyby ten punkt zwrotny nie doszedł do skutku. Wolny świat wie, że jeśli Rosja przegra, to sprawa wolności i suwerenności na świecie jest skończona, niezależne Chiny Indie, też będą skończone. Wtedy koszmar w stylu Klausa Schwaba o Światowej Pańszczyźnie, przestaje być fantazją i zostaje wprowadzony w życie. Życie ludzkie straci sens, a świat skończy się Apokalipsą lub innym katastroficznym scenariuszem.
Chodzi o to, że Zachód nie cofnie się na Ukrainie i uczyni wszystko, w tym incydent nuklearny fałszywej flagi na Ukrainie, który przypisze Rosji, podobnie jak lot MH17. Zimny i głodny Zachód nie chce wojny nuklearnej i nawet jeśli niektóre elity są na tyle szalone, że jej chcą, to nie są to jeszcze wszyscy. Szalone elity można zawsze wymienić. Co do dziennikarzy, którzy do tej pory nieustannie kłamali, to po prostu wystarczy, by przyznali, że mówili i pisali tylko to, co im kazano.
Inaczej mówiąc, wojna atomowa nie jest nieuniknionym scenariuszem. Poza tym, jakim sposobem Rosja mogłaby przegrać? Wszyscy wierzymy, że Rosja wygra, ponieważ w Rosji nie nastąpi zdradziecka zmiana władzy, tak jak w lutym 1917 roku, a to był jedyny powód, dla którego w pełni uzbrojona i gotowa do zwycięstwa Rosja wtedy przegrała (4). Nawet handlarze bronią stojący za NATO, obawiają się jakiegokolwiek oficjalnego zaangażowania lub rozprzestrzeniania się wojny, a i sama Rosja pilnuje się, by nie dopuścić do rozprzestrzenienia się wojny na jakiś kraj NATO. Komiwojażerom wojny chodzi tylko o napełnienie kieszeni, a nie o Apokalipsę. Mało tego, to właśnie przegrana Zachodu, może rozwiązać jego problemy.
Zmiana podejścia Zachodu musi mieć radykalny charakter, ponieważ, jak już powiedziano, złudzenia Zachodu mają tysiącletnią historię, leżą u samych jego korzeni (5). Ostrzeżenia były przekazywane od wieków, ale nikt ich nigdy nie słuchał. Przypomina to dziecko, któremu mówimy, żeby nie bawiło się zapałkami, ale które wciąż upiera się, żeby się nimi bawić, żeby zobaczyć, co się stanie, gdy zapali zapałkę, a potem podpali cały dom. I tak się właśnie się stało. Cały zachodni dom stoi teraz w ogniu, skutkiem samobójstwa.
Rozwiązaniem jest zmiana reżimu w UE i USA/UK, czyli zmiana elit. Teraz, wszystkie kraje zachodnie są zarządzane przez elity oraz ich licznych popleczników. Elity te tworzą dwupartyjne dyktatury. W swojej ironii, nazywają te dyktatury, sprawowane przez bogatych w imieniu bogatych, “liberalnymi demokracjami”, ale to tylko dygresja. Wątpię, czy zmiana reżimu może nastąpić w wyniku jakiegoś zbrojnego powstania i nie zachęcałbym do tego.
Może raczej stać się tak, że rządy upadną pod ciężarem własnych kłamstw, niesprawiedliwości, korupcji, protestów, strajków i bankructw, zimna, biedy i głodu, doświadczanych przez ludzi, którym nigdy wcześniej nie było tak zimno, nie byli tak biedni i głodni. Innymi słowy, zachodnie reżimy upadną pod własnym ciężarem, ponieważ są zgniłe od środka.
Co upadnie pierwsze, UE czy USA/UK, Eurosodoma czy Gomerica? Podejrzewam, że raczej eurosyjoniści z UE, ponieważ te kraje ponoszą główny ciężar rozkazów elit z USA/UK, a już teraz pojawiają się wśród nich rozłamy.
Wniosek: Zwycięzca Śmierci i Piekła
Dopiero upadek państw europejskich w ich obecnej, narcystycznej formie, pozwoliłby mieszkańcom Europy na stanie się prawdziwymi Europejczykami. Zimno, bieda i głód mogłyby zniszczyć złudzenia jej bogatszej połowy (biedniejsza połowa nigdy ich tak naprawdę nie miała) polegające na tym, że Europa składa się z istot wyższych, mających prawo do globalnej dominacji, i że ludzkość nie jedzie na tym samym wózku (6)
Tylko wtedy, Europejczycy mogliby zrozumieć, że Europa, to mała część przestrzeni afro-eurazjatyckiej, nie ma Boskiego prawa do plądrowania wszystkiego co leży poza nią, a nawet wewnątrz tego północno-zachodniego kawałka ziemi. Mówimy o powrocie Europy do jej geograficznych i historycznych korzeni, a to byłaby radykalna zmiana. Mamy tutaj na myśli bogatszą połowę świata zachodniego, tę część, która powiewa ukraińskimi flagami, a nie biedniejszą, która została tak wessana we własne iluzje, że może się zmienić dopiero wtedy, gdy stanie w obliczu śmierci. Tylko Śmierć, która stanie u drzwi, może zmiękczyć ich zatwardziałe serca. Śmierć, wróg życia, nadciąga. Dla tych, którzy nie chcą Piekła, gdzie rządzi Diabeł, dotyczy to również Życia po Śmierci. Na tym właśnie polega ucieczka od pańszczyzny.
3. Zamordowany, austriacki Arcyksiąże Franz-Ferdinand, był żonaty ze Słowianką. Było to małżeństwo z miłości. Rozważał przyszłość Cesarstwa Austro-Węgierskiego i zaoferował jego uciskanym narodom pewną dozę sprawiedliwości. W konsekwencji, opozycja określiła go jako “szaleńca”. Zobacz:
4. Churchill powiedział 5 listopada 1919 roku: ‘Bolszewicy za jednym zamachem ograbili Rosję z dwóch najcenniejszych rzeczy, pokoju i zwycięstwa – zwycięstwa, które było w zasięgu jej ręki i pokoju, który był jej najdroższym pragnieniem’.
5. Jak powiedział Św. Jan Chrzciciel: “Bo już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Przeto wszelkie drzewo, które nie daje owocu dobrego, będzie wycięte i w ogień wrzucone” Mt 3, 10
6. Indyjska prezydencja G20 i jej szczyt w New Delhi w dniach 9-10 września 2023 roku ma za swoje hasło: “Jedna Ziemia, jedna rodzina, jedna przyszłość”. O to chodzi Rosji, ale nie Zachodowi, który chce nieustającego zniszczenia, wojny i podziału.
Dobrnęliśmy do końca trzeciego roku operacji niewolenia globu. W dużo mniejszej niestety liczbie, aniżeli u jej początku.
Kiedy robi się tego typu roczne podsumowania, wyliczając porażki, błędy i to, czego zrealizować się nie udało, szczególnie eksponuje się, choćby nieliczne, osiągnięcia, akcentując ich wagę, mając nadzieję na lepszy rok przyszły. Po raz kolejny, jest z tym coraz trudniej i ciężko sobie nawet wyobrazić, co będziemy musieli powiedzieć za rok o tej porze, i w jakim gronie. Wiele wskazuje na to niestety, że nie będziemy nawet mogli o tym mówić.
Z tego powodu, skoncentrujmy się na tym, co jeszcze jest możliwe i przyjrzyjmy się temu, jak widzą rok przyszły ludzie piszący dla nas scenariusze od wielu lat. Mam tu na myśli magazyn The Economist, który każdego roku, na początku grudnia, przedstawia okładkę, na której znajduje się przesłanie dla świata, dotyczące kolejnych 12 miesięcy. Oczywiście nie w oparciu o jakiś szczególny dar profetyzmu tak zwanych dziennikarzy, a na bazie przedłożonych im założeń do realizacji na rok przyszły, czyli zwykłej agendy, którą należy rozpropagować, by łatwiejsze było jej późniejsze wdrażanie. Jest to podprogowe wtłaczanie nam konkretnych klisz, byśmy mogli łatwiej je później uznać za oczywiste i nieuniknione.
W moich książkach, felietonach i nagraniach, staram się je rokrocznie analizować, bo lubię wiedzieć, co też nowego planują dla nas ci, u których żurnaliści The Economist robią za PR-owców.
Opisałem ich już pięć w przeszłości („Covidowe Jeże”,
TerraMar Utopia Elit”), a zatem, jako analityk-amator z pewną praktyką, przedstawiam najnowsze swoje spostrzeżenia dotyczące założeń światowej banksterki na rok 2023.
Jeśli porównamy ją z tą z roku ubiegłego, zauważymy natychmiast, że zachowana została podobna stylistyka. Logicznie, albowiem obie dotyczą świata zdeterminowanego toczącym się za naszą wschodnią granicą, konfliktem.
Te wcześniejsze miały zupełnie inny wygląd, odwoływały się do śmiercionośnego wirusa, którego likwidowanie przejawia się wzrostem tak zwanych zgonów nadmiarowych na wszelkie inne choroby, niż ta zwalczana. Jest to ponownie okładka zbudowana na dwóch kolorach – tym razem czarnym i czerwonym. O tej ubiegłorocznej, co przypominam w swej najnowszej książce „Rocznik sadystyczny 2020/2022”, pisałem, że: „jest szara, jak nasze życie w ostatnich latach, czyli zdaniem twórców magazynu nie stanie się ono nagle kolorowe, ale jest tam przecież jeden kolor. To barwa czerwieni, która ma jednoznaczne konotacje w świecie człowieka – to kolor nakazujący najwyższą uwagę, przestrzegający przed niebezpieczeństwem. Tym kolorem wyróżniono zresztą na okładce w samym tytule rok”. Tym razem szarość przeszła zdecydowanie w czerń, a więc nie ma już dwuznaczności, niedopowiedzeń – ma być bardzo źle. Cyfry 2023 pozostają i tym razem podkreślone barwą czerwoną, zatem wysoki poziom zagrożenia dotyczyć ma całego roku.
Podobnie, jak poprzednio – całą grafikę zbudowano na planie koła. O ile jednak na tamtej dominował wzór oktagramu, na tegorocznej widzimy układ heksagonalny – głównymi jej elementami są postaci sześciorga polityków.
Co znamienne, znalazłem w sieci dwie okładki magazynu, skierowane do odbiorców w różnych krajach i są niemal identyczne, ale różni je umiejscowienie i wielkość fotografii prezydenta Joe Bidena. A to sugeruje że pozycja tego polityka może się w nadchodzącym roku zmienić. Z pewnością, wielkość i miejsce danej osoby na okładce, nie są przypadkowe. W centrum widzimy Władimira Putina, tuż obok Xi Jinpinga. Na obu okładkach sąsiadują z nimi prezydenci USA i Ukrainy, a choć umieszczone są wszystkie w półzbliżeniu, czyli eksponując postać wobec tła, różnią się wielkością kadru, co obrazować może rolę tych polityków, jaką mają odegrać w nadchodzącym roku. Kolejne dwie fotografie przedstawiają kobiety, ukazane w planie średnim, który w fotografii kadruje postać ludzką od pasa w górę, pozwalając jednak zwrócić uwagę na jej mimikę, mowę ciała. Te panie, to – na samej górze, Tsai Ing-wen, czyli prezydent Republiki Chińskiej, w dużym skrócie – Tajwanu oraz na dole lub w drugiej wersji, obok niej –
Giorgia Meloni, czyli obecna premier Włoch. I znowu, panie pokazane są w planie średnim, ale postać Tsai jest odrobinę większa, co odbieram, jako zapowiedź zróżnicowania ich znaczenia w polityce nadchodzących miesięcy. Zgodnie z tym, uwaga świata powinna zostać skierowana wkrótce w stronę Tajwanu, który miałby przyjąć przy tej okazji na siebie ciężar zaangażowania amerykańskiego, przesuwając go zza naszej wschodniej granicy.
Możemy pójść dalej w tej analizie i zwrócić uwagę na to choćby, w którym kierunku spoglądają politycy na okładce. Zarówno Putin, jak i Xi Jinping patrzą na zachód, podczas gdy Biden i Zelenski na wschód. Jednak prezydent Tajwanu ma wzrok zwrócony w stronę przywódcy Chińskiej Republiki Ludowej, co pozwala mieć nadzieję, że zaostrzenie relacji na linii Pekin – Tajwan nie zakończy się działaniami militarnymi. Jedyna Meloni patrzy na wprost, układając dłonie w geście uspokajającym, podkreślającym jednocześnie przejrzystość zamiarów. Może zatem Europa odrobinę odetchnie od wojennego napięcia, choć osobiście uważam, że nowa pani premier nie spełni pokładanych w niej nadziei jej wyborców, ale to temat wybiegający poza niniejszą próbę analizy okładki.
Warto zwrócić uwagę na widoczne za plecami Bidena wiatraki, co wymownie potwierdza oczekiwania twórców grafiki, iż Stany Zjednoczone nadal będą zdecydowanie zmierzały w kierunku tzw. czystej energii. Oczywiście, nie przesadnie, skoro na dole obrazka umieszczono miniaturę zbiornikowca transportującego skroplony gaz, zapewne do krajów europejskich, którym skutecznie odcięto możliwość korzystania z paliw kopalnych, dostępnych do niedawna na starym kontynencie. Ktoś przecież na tym musi zarobić.
Co prawda, obok wizerunku Zelenskiego widoczny jest system wyrzutni pocisków rakietowych, który najbardziej przypomina SSM (Surface to Ship Missile) typ 12, japońskiego Mitsubishi, przeznaczonego głównie do zwalczania statków i okrętów, ale jest on używany przez siły amerykańskie. Faktem jest, że kontrakt na ten typ rakiety wygasa właśnie w roku 2023, ale Japończycy przytomnie rozszerzyli jego możliwości w grudniu 2020 roku, zwiększając zasięg i umożliwiając przenoszenie pocisków przez samoloty F-15. Nie tak dawno umieszczono je zresztą w pobliżu Tajwanu właśnie, stąd obrazek tej wyrzutni należy raczej wiązać z tym rejonem. Wyrzutnia ta, pojawia się na tle rysunku przedstawiającego białe i czerwone krwinki, a więc krew najprościej mówiąc, co w świetle ostatnich doniesień może wskazywać na rosnący problem z nią związany, a ściślej z malejącą ilością tej, nie skażonej jeszcze żadnymi toksynami. Ta zbitka rysunków może jednak zapowiadać niedalekie kłopoty związane z naszym, naturalnym systemem obronnym organizmu.
Postać przywódcy ukraińskiego widnieje na tle cząsteczki, której wiązanie przypomina do złudzenia związek chemiczny występujący pod nazwą metanu. Jest to główny składnik gazu ziemnego, którego ogromne pokłady znajdują się między innymi w południowo-zachodniej części Morza Czarnego. Ale, może też to oznaczać przewidywane zwiększenie oddziaływania przez Federację Rosyjską na infrastrukturę krytyczną Ukrainy, czego wykluczyć nie można.
Obrazek pomiędzy przywódcami Chin i Tajwanu, za głową prezydenta Rosji przedstawia teleskop Webba. Ten, między Xi Jinpingiem i Bidenem obrazuje satelity. Może to świadczyć o dalszym przenoszeniu wyścigu zbrojeń między dzisiejszymi mocarstwami, w obszar kosmosu, ale to, że fotografia pani Tsai „wchodzi” na obrazek teleskopu podpowiada, iż rola Tajwanu, jako głównego producenta mikroprocesorów, będzie istotna dla obu stron dzisiejszego sporu o hegemonię. Tym bardziej, że znajduje się tam także rysunek drona, który po bliższym przyjrzeniu, wygląda na rodzaj pojazdu przyszłości, w którym ja widzę potencjał do transportu osób. Zresztą, widoczny nieco wyżej wysięgnik jakiegoś robota, również podkreśla coraz większą rolę przewidywaną w najbliższym czasie dla półprzewodników i robotyki, jako takiej. Ta ostatnia, przełoży się naturalnie na rynek pracy i znaczną redukcję zatrudnienia dla ludzi na całym świecie.
Nie było moim zamiarem pogrążać nikogo w rozpaczy, ani roztaczać czarnowidztwa, bo osobiście jestem przekonany, że ostatecznie wygra dobro nad złem. Niemniej jednak, przedstawiona tu wizja, jakkolwiek dla wielu osób może się wydać nierealną i opartą na naiwnym czytaniu z … okładki, powinna być brana przynajmniej pod uwagę w naszych rozważaniach o najbliższej przyszłości.
Wszystkim Czytelnikom życzę spokojnych i przede wszystkim zdrowych, Świąt Bożego Narodzenia. Do siego roku!
Oto najbardziej ocenzurowane przemówienie Putina – KIEDYKOLWIEK!
Prezydent Rosji Władimir Putin:
Uważam, że konieczne jest dziś ponowne wypowiedzenie się na temat tragicznych wydarzeń w Donbasie i kluczowych aspektów zapewnienia bezpieczeństwa Rosji.
Zacznę od tego, co powiedziałem w moim przemówieniu 21 lutego 2022 r. Mówiłem o naszych największych obawach i zmartwieniach oraz o fundamentalnych zagrożeniach, jakie nieodpowiedzialni zachodni politycy tworzyli dla Rosji konsekwentnie, niegrzecznie i bezceremonialnie z roku na rok. Mam na myśli ekspansję NATO na wschód, które przesuwa swoją infrastrukturę wojskową coraz bliżej granicy z Rosją.
Faktem jest, że przez ostatnie 30 lat cierpliwie staraliśmy się dojść do porozumienia z wiodącymi państwami NATO w sprawie zasad równego i niepodzielnego bezpieczeństwa w Europie. W odpowiedzi na nasze propozycje niezmiennie spotykaliśmy się albo z cynicznym oszustwem i kłamstwem, albo z próbami nacisku i szantażu, podczas gdy Sojusz Północnoatlantycki nadal się rozwijał pomimo naszych protestów i obaw. Jego machina wojskowa porusza się i, jak powiedziałem, zbliża się do naszej granicy.
Dlaczego tak się dzieje? Skąd wziął się ten bezczelny sposób mówienia z wysokości ich wyjątkowości, nieomylności i wszech pobłażliwości? Jakie jest wyjaśnienie tego pogardliwego podejścia do naszych interesów i absolutnie uzasadnionych żądań?
Odpowiedź jest prosta. Wszystko jest jasne i oczywiste. Pod koniec lat 1980-tych Związek Radziecki osłabł, a następnie rozpadł się. To doświadczenie powinno być dla nas dobrą lekcją, ponieważ pokazało nam, że paraliż władzy i woli jest pierwszym krokiem w kierunku całkowitej degradacji i zapomnienia. Straciliśmy pewność siebie tylko na chwilę, ale to wystarczyło, aby zakłócić równowagę sił na świecie.
W rezultacie stare traktaty i umowy przestają obowiązywać. Prośby nie pomagają. Wszystko, co nie pasuje do dominującego państwa, władzy, która jest, jest potępiane jako archaiczne, przestarzałe i bezużyteczne. Jednocześnie wszystko, co uważa za użyteczne, jest przedstawiane jako ostateczna prawda i narzucane innym bez względu na koszty, obraźliwie i wszelkimi dostępnymi środkami. Ci, którzy odmawiają podporządkowania się, są poddawani taktyce silnej ręki.
To, co teraz mówię, nie dotyczy tylko Rosji, a Rosja nie jest jedynym krajem, który się tym martwi. Ma to związek z całym systemem stosunków międzynarodowych, a czasem nawet z sojusznikami USA. Upadek Związku Radzieckiego doprowadził do ponownego podziału świata, a normy prawa międzynarodowego, które rozwinęły się do tego czasu – i najważniejsze z nich, podstawowe normy, które zostały przyjęte po II wojnie światowej i w dużej mierze sformalizowały jej wynik – stanęły na drodze tych, którzy ogłosili się zwycięzcami zimnej wojny.
Oczywiście praktyka, stosunki międzynarodowe i regulujące je zasady musiały uwzględniać zmiany, jakie zaszły na świecie i w układzie sił. Należało to jednak zrobić profesjonalnie, sprawnie, cierpliwie, z należytym poszanowaniem i poszanowaniem interesów wszystkich państw oraz własnej odpowiedzialności. Zamiast tego widzieliśmy stan euforii stworzony przez poczucie absolutnej wyższości, rodzaj nowoczesnego absolutyzmu, w połączeniu z niskimi standardami kulturowymi i arogancją tych, którzy formułowali i forsowali decyzje, które odpowiadały tylko im samym. Sytuacja przybrała inny obrót.
Jest na to wiele przykładów. Najpierw przeprowadzono krwawą operację wojskową przeciwko Belgradowi, bez sankcji Rady Bezpieczeństwa ONZ, ale z użyciem samolotów bojowych i pocisków rakietowych używanych w sercu Europy. Bombardowania pokojowych miast i niezbędnej infrastruktury trwały przez kilka tygodni. Muszę przypomnieć te fakty, ponieważ niektórzy zachodni koledzy wolą o nich zapomnieć, a kiedy wspominaliśmy o tym wydarzeniu, wolą unikać mówienia o prawie międzynarodowym, zamiast tego podkreślają okoliczności, które interpretują tak, jak uważają za konieczne.
Potem przyszła kolej na Irak, Libię i Syrię. Nielegalne użycie siły militarnej przeciwko Libii i zniekształcenie wszystkich decyzji Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Libii zrujnowało państwo, stworzyło ogromną siedzibę międzynarodowego terroryzmu i popchnęło kraj w kierunku katastrofy humanitarnej, w wir wojny domowej, która trwa tam od lat. Tragedia, która została stworzona dla setek tysięcy, a nawet milionów ludzi nie tylko w Libii, ale w całym regionie, doprowadziła do masowego exodusu z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej do Europy.
Podobny los przygotowano także dla Syrii. Operacje bojowe prowadzone przez zachodnią koalicję w tym kraju bez zgody rządu syryjskiego lub sankcji Rady Bezpieczeństwa ONZ można określić jedynie jako agresję i interwencję.
Ale przykładem, który odróżnia się od powyższych wydarzeń, jest oczywiście inwazja na Irak bez żadnych podstaw prawnych. Wykorzystali pretekst rzekomo wiarygodnych informacji dostępnych w Stanach Zjednoczonych o obecności broni masowego rażenia w Iraku. Aby udowodnić ten zarzut, sekretarz stanu USA publicznie trzymał fiolkę z białą siłą, aby cały świat mógł ją zobaczyć, zapewniając społeczność międzynarodową, że jest to chemiczny środek bojowy stworzony w Iraku. Później okazało się, że wszystko to było fałszywe i fikcyjne, a Irak nie miał żadnej broni chemicznej. Niesamowite i szokujące, ale prawdziwe.
Byliśmy świadkami kłamstw wygłaszanych na najwyższym szczeblu państwowym i wypowiadanych z wysokiej mównicy ONZ. W rezultacie widzimy ogromne straty w życiu ludzkim, zniszczenia i kolosalny wzrost terroryzmu.
Ogólnie rzecz biorąc, wydaje się, że prawie wszędzie, w wielu regionach świata, gdzie Stany Zjednoczone wprowadziły swoje prawo i porządek, stworzyło to krwawe, nie gojące się rany i przekleństwo międzynarodowego terroryzmu i ekstremizmu. Wymieniłem tylko najbardziej rażące, ale dalekie od tego samego, tylko przykłady lekceważenia prawa międzynarodowego.
Ta tablica zawiera obietnice, że nie rozszerzy NATO na wschód nawet o cal. Powtarzam: oszukali nas lub, mówiąc prościej, ograli nas. Jasne, często słyszy się, że polityka to brudny biznes. Może być, ale nie powinien być tak brudny jak teraz, nie w takim stopniu.
Tego typu zachowania oszustów są sprzeczne nie tylko z zasadami stosunków międzynarodowych, ale także i przede wszystkim z ogólnie przyjętymi normami moralności i etyki. Gdzie tu jest sprawiedliwość i prawda? Po prostu kłamstwa i hipokryzja dookoła.
Nawiasem mówiąc, amerykańscy politycy, politolodzy i dziennikarze piszą i mówią, że w ostatnich latach w Stanach Zjednoczonych powstało prawdziwe “imperium kłamstw”. Trudno się z tym nie zgodzić – tak jest naprawdę. Ale nie należy być skromnym: Stany Zjednoczone są nadal wielkim krajem i potęgą tworzącą system. Wszystkie jego satelity nie tylko pokornie i posłusznie mówią “tak” i papugują je pod najmniejszym pretekstem, ale także naśladują jego zachowanie i entuzjastycznie akceptują zasady, które im oferuje. Dlatego można powiedzieć nie bez powodu i pewności, że cały tak zwany blok zachodni utworzony przez Stany Zjednoczone na swój własny obraz i podobieństwo jest w całości tym samym “imperium kłamstw”.
Jeśli chodzi o nasz kraj, to po rozpadzie ZSRR, biorąc pod uwagę całą bezprecedensową otwartość nowej, nowoczesnej Rosji, jej gotowość do uczciwej współpracy ze Stanami Zjednoczonymi i innymi zachodnimi partnerami oraz jej praktycznie jednostronne rozbrojenie, natychmiast próbowali nas ostatecznie ścisnąć, wykończyć i całkowicie zniszczyć. Tak było w latach 1990. i na początku lat 2000., kiedy tak zwany kolektywny Zachód aktywnie wspierał separatyzm i gangi najemników w południowej Rosji. Jakie ofiary, jakie straty musieliśmy ponieść i jakie procesy musieliśmy przejść w tym czasie, zanim złamaliśmy kręgosłup międzynarodowego terroryzmu na Kaukazie! Pamiętamy o tym i nigdy nie zapomnimy.
Właściwie rzecz biorąc, próby wykorzystania nas we własnym interesie nigdy nie ustały aż do niedawna: starali się zniszczyć nasze tradycyjne wartości i narzucić nam swoje fałszywe wartości, które zniszczyłyby nas, naszych ludzi od wewnątrz, postawy, które agresywnie narzucali swoim krajom, postawy, które bezpośrednio prowadzą do degradacji i degeneracji, ponieważ są one sprzeczne z ludzką naturą. Tak się nie stanie. Nikomu nigdy się to nie udało, ani nie odniosą sukcesu teraz.
Mimo to w grudniu 2021 r. podjęliśmy kolejną próbę osiągnięcia porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi i ich sojusznikami w sprawie zasad bezpieczeństwa europejskiego i nierozszerzania NATO. Nasze wysiłki poszły na marne. Stany Zjednoczone nie zmieniły swojego stanowiska. Nie uważają za konieczne uzgadnianie z Rosją w sprawy, która jest dla nas krytyczna. Stany Zjednoczone dążą do własnych celów, zaniedbując nasze interesy.
Oczywiście ta sytuacja nasuwa pytanie: co dalej, czego mamy się spodziewać? Jeśli historia jest jakimkolwiek przewodnikiem, wiemy, że w 1940 i na początku 1941 roku Związek Radziecki dołożył wszelkich starań, aby zapobiec wojnie lub przynajmniej opóźnić jej wybuch. W tym celu ZSRR starał się nie prowokować potencjalnego agresora do samego końca, powstrzymując się lub odkładając najbardziej pilne i oczywiste przygotowania, jakie musiał podjąć, aby bronić się przed zbliżającym się atakiem. Kiedy w końcu zadziałał, było już za późno.
W rezultacie kraj nie był przygotowany do odparcia inwazji nazistowskich Niemiec, które zaatakowały naszą Ojczyznę 22 czerwca 1941 r., nie wypowiadając wojny. Kraj zatrzymał wroga i pokonał go, ale wiązało się to z ogromnymi kosztami. Próba uspokojenia agresora przed Wielką Wojną Ojczyźnianą okazała się błędem, który przyniósł naszym ludziom wysokie koszty. W pierwszych miesiącach po wybuchu działań wojennych straciliśmy ogromne terytoria o strategicznym znaczeniu, a także miliony istnień ludzkich. Nie popełnimy tego błędu po raz drugi. Nie mamy do tego prawa.
Ci, którzy aspirują do globalnej dominacji, publicznie określili Rosję jako swojego wroga. Robili to bezkarnie. Nie popełnijcie błędu, nie mieli powodu, aby działać w ten sposób. Prawdą jest, że mają znaczne możliwości finansowe, naukowe, technologiczne i wojskowe. Zdajemy sobie z tego sprawę i obiektywnie patrzymy na zagrożenia gospodarcze, o których słyszeliśmy, podobnie jak nasza zdolność do przeciwdziałania temu bezczelnemu i niekończącemu się szantażowi. Pozwolę sobie powtórzyć, że nie mamy złudzeń w tym względzie i jesteśmy niezwykle realistyczni w naszych ocenach.
Jeśli chodzi o sprawy wojskowe, nawet po rozpadzie ZSRR i utracie znacznej części swoich zdolności, dzisiejsza Rosja pozostaje jednym z najpotężniejszych państw nuklearnych. Co więcej, ma pewną przewagę w kilku najnowocześniejszych broniach. W tym kontekście nikt nie powinien mieć wątpliwości, że każdy potencjalny agresor spotka się z porażką i złowieszczymi konsekwencjami, jeśli bezpośrednio zaatakuje nasz kraj.
Jednocześnie technologia, w tym w sektorze obronnym, szybko się zmienia. Jednego dnia jest jeden przywódca, a jutro kolejny, ale obecność wojskowa na terytoriach graniczących z Rosją, jeśli pozwolimy na to, pozostanie przez dziesięciolecia, a może na zawsze, tworząc stale rosnące i całkowicie niedopuszczalne zagrożenie dla Rosji.
Nawet teraz, wraz z ekspansją NATO na wschód, sytuacja Rosji pogarsza się i staje się z roku na rok coraz bardziej niebezpieczna. Co więcej, w ostatnich dniach przywódcy NATO byli dosadni w swoich oświadczeniach, że muszą przyspieszyć i zintensyfikować wysiłki na rzecz zbliżenia infrastruktury Sojuszu do granic Rosji. Innymi słowy, zaostrzają swoją pozycję. Nie możemy pozostawać bezczynni i biernie obserwować tych wydarzeń. Byłoby to dla nas absolutnie nieodpowiedzialne.
Dalsza rozbudowa infrastruktury Sojuszu Północnoatlantyckiego czy trwające starania o militarny przyczółek ukraińskiego terytorium są dla nas nie do przyjęcia. Oczywiście pytanie nie dotyczy samego NATO. Służy jedynie jako narzędzie amerykańskiej polityki zagranicznej. Problem polega na tym, że na terenach sąsiadujących z Rosją, które muszę zauważyć, że są naszą historyczną ziemią, kształtuje się jako wrogie, “antyrosyjski”. W pełni kontrolowana z zewnątrz, robi wszystko, aby przyciągnąć siły zbrojne NATO i zdobyć najnowocześniejszą broń.
Dla Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników jest to polityka powstrzymywania Rosji, z oczywistymi geopolitycznymi dywidendami. Dla naszego kraju jest to kwestia życia i śmierci, kwestia naszej historycznej przyszłości jako narodu. To nie jest przesada; to jest fakt. Jest to nie tylko bardzo realne zagrożenie dla naszych interesów, ale dla samego istnienia naszego państwa i jego suwerenności. Jest to czerwona linia, o której mówiliśmy przy wielu okazjach. Przekroczyli ją.
To prowadzi mnie do sytuacji w Donbasie. Widzimy, że siły, które zorganizowały zamach stanu na Ukrainie w 2014 roku, przejęły władzę, utrzymują ją za pomocą ozdobnych procedur wyborczych i porzuciły drogę pokojowego rozwiązania konfliktu. Przez osiem lat, przez osiem niekończących się lat robiliśmy wszystko, co możliwe, aby uregulować sytuację pokojowymi środkami politycznymi. Wszystko poszło na marne.
Jak powiedziałem w moim poprzednim przemówieniu, nie można patrzeć bez współczucia na to, co się tam dzieje. Stało się niemożliwe, aby to tolerować. Musieliśmy powstrzymać to okrucieństwo, to ludobójstwo milionów ludzi, którzy tam mieszkają i którzy pokładali swoje nadzieje w Rosji, w nas wszystkich. To ich aspiracje, uczucia i ból tych ludzi były główną siłą motywującą naszą decyzję o uznaniu niepodległości republik ludowych Donbasu.
Chciałbym dodatkowo podkreślić, co następuje. Koncentrując się na własnych celach, wiodące kraje NATO wspierają skrajnie prawicowych nacjonalistów i neonazistów na Ukrainie, tych, którzy nigdy nie wybaczą mieszkańcom Krymu i Sewastopola swobodnego wyboru ponownego zjednoczenia się z Rosją.
Niewątpliwie będą próbowali sprowadzić wojnę na Krym, tak jak to zrobili w Donbasie, aby zabić niewinnych ludzi, tak jak członkowie karnych jednostek ukraińskich nacjonalistów i wspólników Hitlera podczas Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Otwarcie zgłaszali również roszczenia do kilku innych rosyjskich regionów.
Jeśli spojrzymy na sekwencję wydarzeń i napływające raporty, nie da się uniknąć starcia między Rosją, a tymi siłami. To tylko kwestia czasu. Przygotowują się i czekają na odpowiedni moment. Co więcej, posunęli się nawet do aspiracji do zdobycia broni jądrowej. Nie pozwolimy na to.
Powiedziałem już, że Rosja zaakceptowała nową rzeczywistość geopolityczną po rozpadzie ZSRR. Traktujemy wszystkie nowe państwa postsowieckie z szacunkiem i nadal będziemy działać w ten sposób. Szanujemy i będziemy szanować ich suwerenność, o czym świadczy pomoc, jakiej udzieliliśmy Kazachstanowi, gdy stanął w obliczu tragicznych wydarzeń i wyzwania w zakresie jego państwowości i integralności. Rosja nie może jednak czuć się bezpieczna, rozwijać się i istnieć w obliczu permanentnego zagrożenia ze strony terytorium dzisiejszej Ukrainy.
Pozwolę sobie przypomnieć, że w latach 2000-2005 użyliśmy naszego wojska, aby odeprzeć terrorystów na Kaukazie i staliśmy w obronie integralności naszego państwa. Zachowaliśmy Rosję. W 2014 roku wspieraliśmy mieszkańców Krymu i Sewastopola. W 2015 roku wykorzystaliśmy nasze Siły Zbrojne do stworzenia niezawodnej tarczy, która uniemożliwiła terrorystom z Syrii penetrację Rosji. To była kwestia obrony. Nie mieliśmy innego wyjścia.
To samo dzieje się dzisiaj. Nie pozostawili nam żadnej innej opcji obrony Rosji i naszego narodu, poza tą, którą jesteśmy zmuszeni dzisiaj wykorzystać. W tych okolicznościach musimy podjąć odważne i natychmiastowe działania. Ludowe republiki Donbasu zwróciły się do Rosji o pomoc.
W tym kontekście, zgodnie z art. 51 (rozdział VII) Karty Narodów Zjednoczonych, za zgodą Rady Federacji Rosji oraz w wykonaniu traktatów o przyjaźni i wzajemnej pomocy z Doniecką Republiką Ludową i Ługańskią Republiką Ludową, ratyfikowanych przez Zgromadzenie Federalne 22 lutego, podjąłem decyzję o przeprowadzeniu specjalnej operacji wojskowej.
Celem tej operacji jest ochrona osób, które od ośmiu lat spotykają się z upokorzeniami i ludobójstwem dokonanym przez reżim w Kijowie. W tym celu będziemy dążyć do demilitaryzacji i denazyfikacji Ukrainy, a także postawienia przed sądem tych, którzy popełnili liczne krwawe zbrodnie przeciwko ludności cywilnej, w tym przeciwko obywatelom Federacji Rosyjskiej.
Nie jest naszym planem okupacja ukraińskiego terytorium. Nie zamierzamy nikomu niczego narzucać siłą. Jednocześnie słyszymy coraz więcej oświadczeń płynących z Zachodu, że nie ma już potrzeby przestrzegania dokumentów przedstawiających wyniki II wojny światowej, podpisanych przez totalitarny reżim sowiecki. Jak możemy na to zareagować?
Skutki II wojny światowej i poświęcenia, jakie nasz naród musiał ponieść, aby pokonać nazizm, są święte. Nie stoi to w sprzeczności z wysokimi wartościami praw człowieka i wolności w rzeczywistości, która pojawiła się w powojennych dziesięcioleciach. Nie oznacza to, że narody nie mogą korzystać z prawa do samostanowienia, które jest zapisane w art. 1 Karty Narodów Zjednoczonych.
Przypomnę, że ludzie żyjący na terenach, które są częścią dzisiejszej Ukrainy, nie byli pytani, jak chcą budować swoje życie po utworzeniu ZSRR lub po II wojnie światowej. Wolność kieruje naszą polityką, wolnością samodzielnego wyboru naszej przyszłości i przyszłości naszych dzieci. Wierzymy, że wszystkie narody żyjące na dzisiejszej Ukrainie, każdy, kto chce to zrobić, musi mieć możliwość korzystania z tego prawa do dokonywania wolnego wyboru.
W tym kontekście chciałbym zwrócić się do obywateli Ukrainy. W 2014 roku Rosja została zobowiązana do ochrony ludności Krymu i Sewastopola przed tymi, których sam nazywasz “nats”. Mieszkańcy Krymu i Sewastopola dokonali wyboru na rzecz bycia ze swoją historyczną ojczyzną, Rosją, a my poparliśmy ich wybór. Jak już powiedziałem, nie mogliśmy postąpić inaczej.
Obecne wydarzenia nie mają nic wspólnego z chęcią naruszenia interesów Ukrainy i narodu ukraińskiego. Są związani z broniącą się Rosją przed tymi, którzy wzięli Ukrainę jako zakładników i próbują ją wykorzystać przeciwko naszemu krajowi i naszemu narodowi.
Powtarzam: działamy, aby bronić się przed zagrożeniami, które dla nas stworzono, i przed gorszym niebezpieczeństwem niż to, co dzieje się teraz. Proszę was, jakkolwiek trudne by to nie było, abyście to zrozumieli i współpracowali z nami, aby jak najszybciej odwrócić tę tragiczną stronę i iść naprzód razem, nie pozwalając nikomu ingerować w nasze sprawy i nasze relacje, ale rozwijając je niezależnie, aby stworzyć sprzyjające warunki do przezwyciężenia wszystkich tych problemów i wzmocnić nas od wewnątrz, jako jedną całość, pomimo istnienia granic państwowych. Wierzę w to, w naszą wspólną przyszłość.
Chciałbym również zwrócić się do personelu wojskowego ukraińskich sił zbrojnych.
Towarzysze oficerowie, wasi ojcowie, dziadkowie i pradziadkowie nie [po to]walczyli z nazistowskimi okupantami i bronili naszą wspólną Ojczyznę, aby pozwolić dzisiejszym neonazistom przejąć władzę na Ukrainie. Przysięgę wierności narodowi ukraińskiemu, a nie juncie, przeciwnikowi ludu, który plądruje Ukrainę i upokarza naród ukraiński.
Wzywam was, abyście odmówili wykonania ich przestępczych rozkazów. Wzywam was, abyście natychmiast złożyli broń i poszli do domu. Wyjaśnię, co to oznacza: personel wojskowy ukraińskiej armii, który to zrobi, będzie mógł swobodnie opuścić strefę działań wojennych i wrócić do swoich rodzin.
Chcę jeszcze raz podkreślić, że cała odpowiedzialność za ewentualny rozlew krwi będzie w pełni i całkowicie spoczywać na rządzącym ukraińskim reżimie.
Chciałbym teraz powiedzieć coś bardzo ważnego dla tych, którzy mogą ulec pokusie ingerowania w te wydarzenia z zewnątrz. Bez względu na to, kto próbuje stanąć nam na drodze, a tym bardziej stworzyć zagrożenie dla naszego kraju i naszego narodu, musi wiedzieć, że Rosja zareaguje natychmiast, a konsekwencje będą takie, jakich nigdy nie widzieliście w całej swojej historii. Bez względu na to, jak rozwiną się wydarzenia, jesteśmy gotowi. Wszystkie niezbędne decyzje w tym zakresie zostały podjęte. Mam nadzieję, że moje słowa zostaną usłyszane.
Obywatele Rosji, kultura i wartości, doświadczenie i tradycje naszych przodków niezmiennie stanowiły potężną podstawę dobrobytu i samego istnienia całych państw i narodów, ich sukcesu i żywotności. Oczywiście zależy to bezpośrednio od zdolności do szybkiego dostosowywania się do ciągłych zmian, utrzymania spójności społecznej oraz gotowości do konsolidacji i przywołania wszystkich dostępnych sił, aby iść naprzód.
Zawsze musimy być silni, ale ta siła może przybierać różne formy. “Imperium kłamstwa”, o którym wspomniałem na początku mojego przemówienia, w swojej polityce opiera się przede wszystkim na szorstkiej, bezpośredniej sile. To wtedy stosuje się nasze powiedzenie o byciu “całym dzielnym i bez mózgu”.
Wszyscy wiemy, że sprawiedliwość i prawda po naszej stronie jest tym, co czyni nas naprawdę silnymi. Jeśli tak jest, trudno byłoby nie zgodzić się z faktem, że to nasza siła i nasza gotowość do walki są podstawą niezależności i suwerenności oraz stanowią niezbędny fundament do budowania niezawodnej przyszłości dla twojego domu, twojej rodziny i twojej Ojczyzny.
Drodzy rodacy, jestem pewien, że oddani żołnierze i oficerowie sił zbrojnych Rosji będą wykonywać swoje obowiązki z profesjonalizmem i odwagą. Nie mam wątpliwości, że instytucje rządowe na wszystkich szczeblach i specjaliści będą skutecznie pracować nad zagwarantowaniem stabilności naszej gospodarki, systemu finansowego i dobrobytu społecznego, i to samo dotyczy kadry kierowniczej korporacji i całej społeczności biznesowej. Mam nadzieję, że wszystkie partie parlamentarne i społeczeństwo obywatelskie zajmą skonsolidowane, patriotyczne stanowisko.
Ostatecznie przyszłość Rosji jest w rękach jej wieloetnicznego narodu, jak to zawsze miało miejsce w naszej historii. Oznacza to, że decyzje, które podjąłem, zostaną wykonane, że osiągniemy wyznaczone cele i rzetelnie zagwarantujemy bezpieczeństwo naszej Ojczyzny.
Wierzę w wasze wsparcie i niezwyciężoną siłę zakorzenioną w miłości do naszej Ojczyzny.
Rolnicy zrzeszeni w „Solidarności” przygotowują protesty w odpowiedzi na zagrożenie dla polskiego rynku spowodowane „niekontrolowanym” napływem produktów rolnych z Ukrainy, związanym z ich eksportem przez nasz kraj. Jak zapewnił wicepremier i minister rolnictwa, Henryk Kowalczyk, władze rozumieją postulaty rolników, ale nie wszystkie mogą spełnić, ze względu na „obowiązki” względem wschodniego sąsiada.
– Musimy pamiętać, że mamy pewne obowiązki wobec Ukrainy, obowiązki pomocowe – mówił członek rządu podczas wtorkowej konferencji prasowej. W swoim wystąpieniu polityk oświadczył, że jest przekonany o możliwości osiągnięcia porozumienia ze związkowcami. – Jestem przekonany, że wszystkie argumenty, które są po naszej stronie, zostaną przyjęte – mówił Kowalczyk, zapowiadając swoją wizytę na kolejnym zebraniu Rady Krajowej.
Jak zapowiedział minister, resort otwarty jest na dyskusję, a żądania rolników są „do uzgodnienia z solidarnością”. Szef resortu rolnictwa oświadczył także, że władze będą starały się minimalizować negatywne konsekwencje przedostawania się ukraińskiego zboża na krajowy rynek.
Według ustaleń Rady Krajowej Rolników Indywidualnych NSZZ Solidarność do protestu ma dojść w skali całego kraju 17 stycznia przyszłego roku. „Sytuacja gospodarcza w rolnictwie przechodzi kryzys spowodowany między innymi (przez- red.) niekontrolowany napływ zbóż z Ukrainy, co zagraża dalszemu funkcjonowaniu gospodarstw rodzinnych w Polsce” – czytamy w komunikacie instytucji, towarzyszącym ogłoszeniu daty strajku.
Do słów ministra rolnictwa odniósł się na Twitterze publicysta Łukasz Warzecha. „Nie, nie mamy żadnych obowiązków pomocowych wobec Ukrainy, Panie Premierze. Obowiązki polska władza ma wyłącznie wobec polskich obywateli”, zauważał „Wobec Ukrainy możemy najwyżej podejmować jakieś zobowiązania dobrowolnie, o ile nie stoi to w sprzeczności ze wspomnianymi obowiązkami”, dodawał komentator.
Podczas swojego wystąpienia, wygłoszonego 29 listopada, polski(?) wiceminister obrony narodowej (MON) Marcin Ociepa powiedział: “Prawdopodobieństwo wojny, w której będziemy uczestniczyć, jest bardzo wysokie. Zbyt wysokie, byśmy mogli traktować ten scenariusz jedynie hipotetycznie”. Polskie MON planuje rzekomo powołać 200 tysięcy rezerwistów w 2023 roku na kilkutygodniowe szkolenie, ale obserwatorzy w Warszawie podejrzewają, że ta akcja może łatwo doprowadzić do pełnej mobilizacji.
Tymczasem wewnątrz administracji Bidena narasta obawa, że ukraiński wysiłek wojenny załamie się pod ciężarem rosyjskiej ofensywy. I w miarę zamarzania ziemi na południu Ukrainy, obawy administracji są wysoce uzasadnione. W wywiadzie opublikowanym w “Economist”, szef ukraińskich sił zbrojnych generał Walery Zalużny przyznał, że zarówno rosyjska mobilizacja jak i taktyka przynoszą oczekiwane skutki. Zasugerował nawet, że siły ukraińskie nie będą w stanie powstrzymać Rosjan.Jednocześnie, Zalużny odrzucił wszelkie możliwości negocjacji i zamiast tego błagał o więcej sprzętu i wsparcia. Upierał się, że z 300 nowymi czołgami, 600-700 nowymi bojowymi wozami piechoty i 500 nowymi haubicami może wygrać wojnę z Rosją. Prawdę mówiąc, generał Zaluzhny nie prosi o pomoc, on prosi o nową armię.
W tym tkwi największe niebezpieczeństwo dla Waszyngtonu i jego sojuszników z NATO. Kiedy w polityce zagranicznej Waszyngtonu sprawy idą w złym kierunku, wtedy prawdziwi wyznawcy “wielkiej sprawy” zawsze czerpią głęboko ze studni ideologicznych iluzji, aby przygotować się do ostatecznej bitwy. Blinken, Klain, Austin i reszta partii wojennej (podżegaczy wojennych po prostu -dop. tłumacza) nadal deklarują nieustające wsparcie dla Kijowa bez względu na koszty. Podobnie jak “najlepsi i najzdolniejsi” w latach 60-tych, chętnie poświęcają realizm na rzecz myślenia życzeniowego, by pławić się w rozgłosie i autopromocji podczas kolejnych wizyt na Ukrainie.
Ten spektakl w przerażający sposób przypomina wydarzenia sprzed ponad 50 lat, gdy poniosła klęskę wojna zastępcza Waszyngtonu w Wietnamie. Ci w administracji Johnsona, którzy wątpili w mądrość interwencji lądowej w celu uratowania Sajgonu przed pewnym upadkiem, pochowali się wtedy. W 1963 roku, Waszyngton miał już w Wietnamie 16 tysięcy doradców wojskowych. Myśl o tym, że wspierany przez USA, Wietnam Południowy, może przegrać z Wietnamem Północnym, została z miejsca odrzucona. Sekretarz stanu Dean Rusk powiedział: “Nie wycofamy się, dopóki nie wygramy wojny”.
Wiosną 1965 roku, amerykańscy doradcy wojskowi już tracili nadzieję. Generał Westmoreland, ówczesny dowódca Military Assistance Command Vietnam, raportował Johnsonowi: “Jest coraz bardziej oczywiste, że obecny poziom pomocy Stanów Zjednoczonych nie może zapobiec upadkowi Wietnamu Południowego… Wietnam Północny zmierza ku zwycięstwu… Działając na prośbę rządu Wietnamu Południowego, należy podjąć decyzję o jak najszybszym zaangażowaniu 125 000 żołnierzy Stanów Zjednoczonych, aby zapobiec przejęciu władzy przez komunistów.
“Bezwarunkowe wsparcie administracji Bidena dla reżimu Żeleńskiego w Kijowie osiąga swój strategiczny punkt zwrotny, podobny do tego, jaki nastąpił w 1965 roku. Tak jak w 1964 roku, gdy Johnson nagle zdecydował, że pokój i bezpieczeństwo w Azji Południowo-Wschodniej jest żywotnym interesem strategicznym USA, tak teraz administracja Bidena wysuwa podobny argument w odniesieniu do Ukrainy. I również tym razem, podobnie jak Wietnam Południowy w latach 60-tych, Ukraina przegrywa wojnę z Rosją.Ukraińskie szpitale i kostnice są wypełnione po brzegi rannymi i umierającymi ukraińskimi żołnierzami. Waszyngtoński Pełnomocnik w Kijowie, roztrwonił swój kapitał ludzki i znaczną pomoc zachodnią w serii samobójczych kontrofensyw. Ukraińscy żołnierze obsadzający linie obrony na południu Ukrainy są odważnymi ludźmi, nie są też głupcami. Spartanie w Termopilach też byli odważni, a i tak zginęli.
Prawdziwe niebezpieczeństwo polega teraz na tym, że Biden wkrótce pojawi się w telewizji, aby powtórzyć występ Johnsona w 1965 roku, zastępując słowa “Wietnam Południowy” słowem “Ukraina”:Dzisiaj, moi drodzy Rodacy, chcę mówić do was o wolności, demokracji i walce narodu ukraińskiego o zwycięstwo. Żadna inna sprawa nie przykuwa obecnie uwagi naszego narodu jak ta. Żadne inne marzenie nie pochłania tak bardzo milionów mieszkańców Ukrainy i Europy Wschodniej… Nie mówię jednak o ataku NATO na Rosję. Proponuję raczej wysłanie na Ukrainę kierowanej przez USA zdeterminowanej koalicji, składającej się z amerykańskich, polskich i rumuńskich sił zbrojnych, w celu ustanowienia naziemnego odpowiednika “strefy zakazu lotów”.
Proponowana przeze mnie misja ma charakter pokojowy i ma na celu stworzenie bezpiecznej strefy w zachodniej części Ukrainy dla ukraińskich sił zbrojnych i uchodźców, przed niszczycielskimi atakami Rosji…Katastrofa opakowana w retorykę nie jest sposobem na uratowanie ludności Ukrainy. Wojna na Ukrainie nie jest fantazją w stylu Call of Duty. To pogłębianie ludzkiej tragedii, którą stworzyła ekspansja NATO na wschód. Ofiary nie mieszkają w Ameryce Północnej. Żyją w regionie, którego większość Amerykanów nie potrafi znaleźć na mapie. Waszyngton wezwał Ukraińców do walki. Teraz Waszyngton musi wezwać ich do jej zaprzestania.
Rządy państw NATO są podzielone w swoim myśleniu o wojnie na Ukrainie. Z wyjątkiem Polski i ewentualnie Rumunii, żaden z członków NATO nie spieszy się z mobilizacją swoich sił do długiej, wyczerpującej wojny z Rosją na Ukrainie. Nikt w Londynie, Paryżu czy Berlinie nie chce ryzyka wojny atomowej z Moskwą. Amerykanie nie popierają wojny z Rosją, a ci nieliczni, którzy to robią, to ideolodzy, płytcy polityczni oportuniści lub chciwi kontraktorzy z branży najemników wojennych.Kiedy wojska amerykańskie w końcu wycofały się z Azji Południowo-Wschodniej, Amerykanie myśleli, że Waszyngton wykaże się większą powściągliwością, uzna granice amerykańskiej potęgi i będzie prowadził mniej wojowniczą i bardziej realistyczną politykę zagraniczną. Amerykanie byli wtedy w błędzie.
Dzisiaj, zarówno Amerykanie jak i Europejczycy wiedzą, że odmowa Waszyngtonu uznania uzasadnionych interesów bezpieczeństwa Rosji na Ukrainie i wynegocjowania zakończenia tej wojny jest drogą do przedłużającego się konfliktu i większych cierpień ludzkich.
Douglas Macgregor tłum. Sławomir Soja
Douglas Macgregor, jest emerytowanym pułkownikiem Armii Stanów Zjednoczonych. Współpracownikiem The American Conservative, byłym doradcą sekretarza obrony w administracji Trumpa, odznaczonym weteranem wojennym i autorem pięciu książek.
W poniedziałek [19. XII. ] w Krakowie odbyła się rozprawa przed Sądem Lekarskim. W charakterze obwinionego został wezwany niepokorny [znaczy: uczciwy i odważny md]lekarz dr Zbigniew Martyka. Sprawę ostro skomentował Sebastian Pitoń.
– Przecież wiadomo, że to jest lipa już w tej chwili. Wiadomo, że ci lekarze, którzy stanęli po stronie prawdy, oni mieli rację. Oprócz tego, że się wykazali odwagą, to mieli rację – powiedział Pitoń w rozmowie z Marcinem Rolą.
– Teraz już wiemy, że to wszystko było lipą, że zabito 200 tys. Polaków, przez to, że bezczelnie odmawiano im po prostu pomocy – wskazał.
– Oni śmią się teraz barykadować i sądzić człowieka, który w tych trudnych czasach, jako absolutnie jeden z niewielu, stanął po stronie prawdy – dodał.
Pitoń zastanawiał się też, „jak oni sobie spojrzą w twarz?”.
– To się kończy, już nikt w to nie uwierzy. Wszystkie karty się rozsypały, a oni cały czas robią takie rzeczy – podkreślił.
– Nie mówię, że mi ich szkoda, ale zastanawiałem kiedyś czy stać nas na to, żeby 90 procent służby zdrowia zamknąć do więzienia? (…) odpowiedź jest taka, że nie bardzo, ale jest rozwiązanie: wyroki w zawiasach – powiedział.
– Wyroki w zawiasach dla tych wszystkich ludzi, którzy nam to zrobili, którzy doprowadzili do śmierci 200 tys. Polaków, bo ci Polacy nie umierali w łóżkach, umierali cierpiąc i nie była im pomoc żadna oferowana – przypomniał.
– Moim zdaniem wszyscy ci ludzie powinni mieć jakieś pokutne tabliczki z napisem: „robiłem źle i teraz odpokutowuję” po prostu i jeszcze raz przysięga Hipokratesa i tyle – skwitował.
Dodał też, że „polskie państwo zainwestowało w nich” (w lekarzy – przyp. red.). – Często są to ludzie, którzy mają tę wiedzę, w związku z tym – no niestety taka sytuacja jest, że nie wsadzimy ich wszystkich, bo nas nie stać, żeby rozbudować więziennictwo – wskazał.
Pitoń odniósł się także do fizycznego ataku na posła Konfederacji Grzegorza Brauna, który prowadził interwencję poselską.
– To jest skandal. Ja liczę, że to całe państwo, ono zmierza do bankructwa, do kompletnego bankructwa i teraz chodzi o to, żeby zbudować je na nowo, jeszcze raz, lepiej, ponieważ wydaje mi się, że to państwo osiągnęło taki poziom absurdu, jakiejś dysfunkcyjności, to już w żaden sposób nie jest państwo obywatelskie, to już nie jest nasze państwo – ocenił.
– My sobie spokojnie zbudujemy to państwo oddolnie, w sposób obywatelski, polski i nareszcie będziemy sobie żyli w wolnej Polsce, a to, to są ostatnie podrygi tego skompromitowanego systemu – wyraził nadzieję Pitoń.
W poniedziałek przed siedzibą Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie odbyła się pikieta w obronie dr. Zbigniewa Martyki. Proces niepokornemu lekarzowi wytoczono na podstawie absurdalnych zarzutów.
Sprawę skomentował m.in. redaktor Jan Pospieszalski.
Pospieszalski ocenił, że „przesłuchiwanie lekarzy za to, że mieli odwagę sprzeciwić się szaleństwu i mieli rację” jest sprawą „skandaliczną”. – Nauka, prawda, zdrowy rozsądek jest po ich stronie – dodał.
– Ja się zastanawiam skąd się wzięła trójka czy czwórka lekarzy, którzy zdecydowali się siąść po drugiej stronie tego stołu i mają odwagę patrzeć w oczy człowieka, który od 30 lat jest doktorem nauk medycznych, dłużej piastuje zawód lekarza, niż żyje na świecie prezes NIL – podkreślił Pospieszalski.
– To jest coś niesamowitego. Młody człowiek, który mógłby te wszystkie postępowania podważyć, jako prezes ma możliwość wysadzenia w powietrze tej całej procedury – dodał.
Powiedział również, że „Zbyszek nie jest sam”. – Ta solidarność, ten odruch serca jest budujący naprawdę – ocenił Pospieszalski.
Dziennikarz odniósł się także do dantejskich scen, jakie rozgrywały się przed wejściem do siedziby Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie. – Ta historia pod tytułem „przemoc fizyczna wobec posła”, zranienie go i to, że policja nie interweniuje w takiej sytuacji jest naturalną konsekwencją tego założycielskiego skandalu, jakim było w ogóle ogłoszenie pandemii – stwierdził.
– Uczestniczymy w jakimś orwellowskim świecie i resztki zdrowego rozsądku zebrały się na Krupniczej, tutaj w Krakowie. Ja jestem dumny, że stoję między tymi ludźmi – wskazał Pospieszalski.
Dziennikarz dodał też, że „cała masa niesamowitych, fantastycznych lekarzy jest prześladowana tylko za to, że mieli odwagę stanąć po stronie pacjentów, że w interesie pacjentów zakwestionowali to szalbierstwo, ten ogromny szwindel globalny”.
Gubernator Florydy Ron DeSantis ostrzegł, że globalistyczne elity używają szczepionek COVID, aby wyludnić planetę.
DeSantis pojawił się we wtorek w „The Ingraham Angle” Fox News, aby wyjaśnić, w jaki sposób Floryda będzie domagać się odpowiedzialności przestępczych producentów szczepionek i urzędników państwowych forsujących niebezpieczne i eksperymentalne szczepienia.
„Robisz zastrzyk mRNA i sposób, w jaki to widzisz, jest OK, jakie są korzyści? A jakie są szkody? I wygląda na to, że nasz establishment medyczny nigdy nie chciał być szczery z ludźmi w sprawie potencjalnych szkód” – powiedział DeSantis.
Infowars.com donosi: Gubernator Florydy wyjaśnił, w jaki sposób inne kraje już zaczynają wycofywać szczepionkę COVID z rynku wśród pojawiających się danych pokazujących, że „szkody przeważają nad korzyściami”.
„Słuchaj, na koniec dnia, to, czego szukamy, to przekazanie prawdy, dostarczanie dokładnych danych i dostarczanie dokładnych analiz. I mieliśmy świetnego badacza z Danii. Laura z Danii nie zezwala osobom poniżej 50 roku życia, chyba że mają wcześniej istniejące schorzenia, na otrzymywanie zastrzyków mRNA, ponieważ przeanalizowali je i stwierdzili, że szkody przeważają nad korzyściami” – powiedział.
„Ale przyjrzeli się także śmiertelności z jakiejkolwiek przyczyny. Badacz odkrył, że owszem, w niektórych grupach wiekowych nastąpił spadek śmiertelności z powodu COVID-19 po ich zażyciu, ale potem nastąpił wzrost innych rodzajów śmiertelności”.
„Dlaczego więc nie zaobserwowaliśmy dużych spadków nadmiernej śmiertelności od czasu wprowadzenia tych rzeczy?” – kontynuował. „I tak mamy teraz panel, który stworzyliśmy na Florydzie, który będzie skutecznie funkcjonował tak, jak powinno funkcjonować CDC, i zasadniczo zajmuje się medycyną opartą na dowodach, poważnie traktuje badania, które przeciwdziałają narracji i jest gotów zadać pytania i idź tam, gdzie prowadzą dane”.
DeSantis podkreślił również, w jaki sposób Floryda przygotowała oskarżenie przeciwko wezwaniom rządu federalnego i grup globalistycznych do wprowadzenia nakazu szczepień.
„Totalitarni byli tymi, którzy chcieli narzucić ludziom szczepionkę, chroniłem ludzi przed tym i upewniłem się, że mieszkańcy Florydy mogą dokonać własnego wyboru” – powiedział.
„Autorytarianie chcieli ustanowić system paszportów szczepionek, prawie jak system kredytów społecznych. Aby ludzie, którzy się z tym nie zgadzali, zostali całkowicie zmarginalizowani ze społeczeństwa. Odrzuciliśmy to i tego zakazaliśmy”.
„Tak więc od samego początku pomagaliśmy ludziom w podejmowaniu ich własnych decyzji i nie korzystaliśmy ani z przymusowej siły państwa, ani nie pozwalaliśmy dużym korporacjom zmuszać do tych wyborów” – dodał.
Firma DeSantis zorganizowała we wtorek okrągły stół z udziałem szerokiej gamy ekspertów medycznych, aby złożyć zeznania na temat ryzyka związanego ze szczepionkami COVID, skoordynowanych wysiłków cenzury mediów społecznościowych i Rządu – w celu uciszenia sprzeciwu wobec propagandy COVID, oraz szkodliwych skutków blokad i masek w czasie pandemii.
SŁUDZY OBOJGA NARODÓW czyli Poliniacy i Pół-Polacy
Krzysztof Baliński 19. XII. 2022
Przygotowany przez Centrum Analiz i Badań Unii Metropolii Polskich raport podaje: Napływ uchodźców z Ukrainy spowodował, że populacja Polski po raz pierwszy w dziejach przekroczyła 40 milionów. Przed wybuchem wojny w Polsce przebywało ponad 1,5 mln Ukraińców, wojna zwiększyła tę liczbę do blisko 3,2 mln. Oznacza to skokowy wzrost populacji największych polskich miast, np. populacja Rzeszowa wzrosła o 53 proc., Gdańska o 34 proc., Katowic o 33 proc. W Warszawie mieszka obecnie 266,9 tys. Ukraińców, we Wrocławiu 187,3 tys., w Krakowie 177,6 tys., w Gdański 157,6 tys., w Rzeszowie 104,8 tys., w Katowicach 96,5 tys., w Łodzi 85,7 tys., w Poznaniu 84,6 tys., w Lublinie 68,4 tys., w Białymstoku 36,6 tys. We Wrocławiu co trzeci mieszkaniec to Ukrainiec.
Akcja ma wszelkie znamiona wielkiej akcji przesiedleńczej, zmieniającej radykalnie i nieodwracalnie strukturę etniczną Polski. To przemyślana, uzgodniona z Sorosem operacja podmiany ludności Polski, wpisująca się w politykę rządzącej Polską żydokomunistycznej szajki pozbywania się „ciemnego, ksenofobicznego motłochu”, w pomysł na kraj ze skundloną etnicznie i tanią siłą roboczą, zapoczątkowany przez Balcerowicza, kontynuowany przez Tuska, a finalizowany przez Morawieckiego.
Mieliśmy szokową transformację gospodarczą Balcerowicza, dziś mamy szokową transformację etniczną Morawieckiego. No bo, kto w ramach Polskiego Ładu robi wszystko, żeby etniczni Polacy z Polski uciekali.
Kto wygenerował ruch na wschodniej granicy? Kto kilka tygodni przed wojną oświadczył: „Jesteśmy gotowi na przyjęcie 4-5 milionów uchodźców”? Kto złożył deklarację: „Przyjmujemy wszystkich, kto będzie chciał”? Kto podjął zobowiązanie: „Dla każdego uciekiniera z Ukrainy znajdziemy dach nad głową i darmowy posiłek”? Kto robi wszystko, żeby zostali w Polsce na zawsze, fundując im wczasy „all inclusive”, nadając przywileje większe od ludności tubylczej? Kto tumani i podbechtuje Polaków „Jesteśmy mocarstwem humanitarnym” a malkontentów oskarża o „sabotaż wysiłku wojennego”? Kto straszy: „Obywatele Ukrainy zapewne zostaną z nami dłużej” i kto to wszystko podsumował: „Nie ma granic między Polską i Ukrainą”? I wreszcie, dlaczego nie ukrywają spisku przed Polakami, ale epatują łajdactwami? Może dlatego, by Polacy nie mieli złudzeń i spanikowani spierdalali za granicę? Jeśli cię to nie przekonuje, to przypomnij sobie, kto wykrzykiwał: Tu jest Polin?
„Polska będzie kontynuowała wsparcie na rzecz uchodźców, przynajmniej o wartości 3,4 mld euro do końca tego roku” –zapowiedział Morawiecki. Minister rodziny Marlena Maląg, zapytana na antenie TVP1 o to, czy w kontekście ataków na ukraińskie miasta, polski rząd spodziewa się napływu nowej fali uchodźców, rzekła: „Cały czas jesteśmy gotowi. Nasze granice są otwarte i jesteśmy też przygotowani logistycznie na przyjęcie uchodźców. Gdyby taka potrzeba zaszła, to oczywiście obywatele Ukrainy, tak jak to było w lutym i przez cały czas, znajdą u nas wsparcie i miejsce, zarówno dach nad głową, darmowy posiłek, jak i pracę”. Co to oznacza? A no, że nawet polscy bezdomni są gorsi, bo nie dla wszystkich jest miejsce w noclegowniach.
Minister zdrowia Adam Niedzielski, przytakując Morawieckiemu i Maląg, zapowiedział: „W przygotowaniu jest pociąg sanitarny z pełną obsługą ratowniczą i pełnym wyposażeniem medycznym, który może transportować rannych. Będzie odbierał rannych z granicy z Ukrainą (…) Jednocześnie mamy już listę 120 szpitali na terenie całego kraju, do których mogą trafiać poszkodowani. W sumie szacujemy na ten moment, że możliwe byłoby przyjęcie kilku tysięcy pacjentów – rannych w wyniku działań militarnych, w tym również ciężko rannych”. Przypomnijmy, że w czasach pandemicznego wariactwa, kiedy posiadacz polskiego paszportu wjeżdżający do Polski musiał odbyć obowiązkową kwarantannę, tenże Niedzielski zniósł na granicy polsko – ukraińskiej kwarantannę graniczną i obowiązek testowania, a Ukraińcy, wlewający się do Polski przez otwarte wrota jak do stodoły, nie podlegali żadnym restrykcjom epidemiologicznym, nie umierali też, jak polscy pacjenci, czekając na wynik testu CPR. Oddał im też szpitale zamknięte dla Polaków, którzy przez prawie dwa lata, pozbawieni opieki medycznej, byli systematycznie mordowani przez odwołanie zaplanowanych zabiegów. Ale to nie wszystko – poniżania Polaków nie zaprzestają. Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, w Polskim Radiu stwierdził po chamsku, bezczelnie i nienawistnie: „Pandemia spowodowała to, że wielu pacjentów przekładało swoje badania diagnostyczne, przekładała swoje wizyty onkologiczne”.
Polskie społeczeństwo przyjęło uchodźców wojennych do swoich domów z otwartymi ramionami. Bezprecedensową decyzją polskich władz Ukraińcy uzyskali takie same prawa, co Polacy. OECD szacuje, że wydatki związane z utrzymaniem uchodźców wojennych z Ukrainy wyniosą 8,4 mld euro i będą najwyższe wśród państw należących do OECD. Dzięki zmianom prawa w Polsce Ukraińcy mogą uzyskać numer identyfikacyjny PESEL, taki sam, jaki posiada każdy obywatel Polski. Na tej podstawie przysługują im świadczenia rodzinne, wychowawcze, na rozpoczęcie nauki w szkole czy świadczenia opiekuńcze wynoszące nawet 2,6 tysiąca euro. Aby zaopiekować się dziećmi, gminy otworzyły dodatkowe żłobki na uproszczonych zasadach, a wiele instytucji publicznych zostało zamienionych na noclegownie. Ukraińcom uciekającym przed wojną zapewniona była także bezpłatna pomoc psychologiczna, pomoc żywnościowa czy dostęp do opieki medycznej. Szkoły umiały się dość szybko zreorganizować, by przyjąć 200 tysięcy dodatkowych uczniów z Ukrainy (w samej Warszawie jest ich blisko 20 tys.). Zliberalizowano także zasady zatrudniania nauczycieli, by spośród uchodźców zatrudnić osoby mówiące po ukraińsku. Szacowana wartość całkowitych rocznych wydatków władz publicznych przeznaczonych na pomoc uchodźcom wraz z kwotą prywatnych wydatków Polaków poniesionych na ten cel tylko w ciągu pierwszych trzech miesięcy wojny to w sumie 25,4 mld zł. O tym wszystkim, w emocjonalnym i chełpliwym zarazem tonie, pisze miesięcznik „Wszystko co Najważniejsze”. Ale to nie wszystko. Na koniec mamy: „Narody polski i ukraiński zawsze wiele łączyło, choć nasza wspólna historia bywała także bolesna. Dzisiaj to wszystko stanowi jednak przeszłość i jest oczywiste, że pomagamy naszym sąsiadom w potrzebie i że będziemy pomagać, dopóki nie będą mogli wrócić bezpiecznie do swoich domów”.
Kim jest osobnik piszący te nienawistne dla Polaków słowa? To Piotr Arak, dyrektor założonego specjalnie dla niego Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Wcześniej menedżer w związanej z funduszami Sorosa firmie doradczej Deloitte, potem asystent i doradca ministra administracji i cyfryzacji Michała Boniego, i wreszcie, jako doradca Mateusza Jakuba Morawieckiego, jeden z głównych twórców programu „Polski Ład”, globalistycznej agendy mającej unicestwić małych przedsiębiorców, przekazać władzę korporacjom, która nadwyrężyła w znaczący sposób filary ekonomiczne Rzeczpospolitej. I jeszcze jedno – Morawiecki wyróżnił inkryminowanego odznaką honorową „Za Zasługi dla Finansów Publicznych Rzeczypospolitej Polskiej”. I właśnie dlatego warto było przytoczyć te słowa, bo odzwierciedlają zamysły jego pryncypała i świadczą, z jaką swołoczą u szczytów władzy mamy do czynienia.
Poprzez płatności na rzecz osób, które przyjęły uchodźców pod swój dach, czy też zasiłki na ich rzecz, a także koszty edukacji dzieci i koszty opieki zdrowotnej tylko w marcu i kwietniu budżet państwa wydał 8 mld zł. Ogromne wydatki poniosły także samorządy i spółki Skarbu Państwa. „Bezpośrednie koszty przyjęcia uchodźców wyniosą do końca roku 40 mld zł, przy uwzględnieniu systemu edukacji, systemu opieki zdrowotnej, ubezpieczenia społecznego – chełpił się Grzegorz Puda, minister funduszy i polityki regionalnej. Świadczenia socjalne pobiera ponad milion Ukraińców. 500+ wypłacane jest na 700 tysięcy ukraińskich dzieci. Przeszło milion Ukraińców otrzymało świadczenie jednorazowe w wysokości 300 złotych „na start”, co daje łączną kwotę 320 milionów złotych. Do końca lipca wypłacono świadczenia wychowawcze na kwotę 866,65 mln złotych – z równie wielką dumą podkreśla wiceminister rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed. To jednak nie koniec „hojności” naszego rządu. ZUS wypłaca 12.000 zł za urodzenie dziecka i tylko do lipca objęły one 15,44 tysiącach dzieci. Polska zmieniała także prawo w zakresie zatrudniania uchodźców, dając każdemu niezależnie od ilości przepracowanych godzin, zawsze minimalną pensję, w wysokości 3010 zł., nawet jeśli będzie pracował tylko na ułamek etatu, na umowę zlecenie lub tylko jeden tydzień w miesiącu. Polak pracujący na takich samych warunkach zarobi brutto 1505 zł. No i wiadomość z ostatnich dni – ministerstwo Szweda przyznało, że 80 tysięcy Ukraińców wyłudziło 240 mln z 500+ i 960 mln z rodzinnego kapitału opiekuńczego, i że najbezczelniejsi wpadają po te pieniądze na godzinę do Przemyśla.
Już to z buzią rozbawionego dziecięcia, już to z miną wiejskiego głupka, polski prezydent wykrzykuje: „Stosunki z Ukrainą są bezalternatywne; Nie ma suwerenności Polski bez suwerenności Ukrainy; Bezpieczeństwo Ukrainy jest częścią naszego bezpieczeństwa; Dozbrajanie Ukrainy jest politycznym nakazem chwili i Polska powinna przeznaczyć na ten cel wszystkie dostępne środki, nie pytając nikogo o zdanie”. Wcześniej, w Belwederze – symbolu polskiej państwowości, przed całym światem powiadomił: „Tu jest Polin”. Jeśli do tego dodamy jego geostrategiczne przemyślenie: „Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz”, które skierował do prezydenta sąsiadującego z Polską mocarstwa, to mamy pełną wykładnię polskiego interesu narodowego autorstwa prezydenta wszystkich Polaków. Kto mu tak we łbie zamieszał, albo kto wtłoczył mu do łba takie genialne myśli? Rabin Schudrich czy inni bywalcy Pałacu Prezydenckiego?
„Ta wojna skończy się, gdy odzyskamy każdy dom i szkołę, każdy szpital i każdą drogę”- podkreślił w Kijowie Mateusz Morawiecki. Gdy do tego dodamy niebywałe, niespotykane w dyplomacji słowa rzecznika ministra spraw zagranicznych: „Jesteśmy sługami narodu ukraińskiego”, to polski prezydent, polski premier i polski minister ujawnili, że nie reprezentują Polski, że identyfikują się z Ukrainą jak żaden inny przywódca świata, nawet Zełenski i że wypowiedzieli te słowa, gdy zaczyna być coraz groźniej, gdy staliśmy się bezbronni, jak nigdy w historii, gdy rodzi się podejrzenie, że Ukraińcy spuszczając rakietę na Przewodowo chcieli wciągnąć Polskę do wojny. Jeśli do tego dodamy, że za zdradę stanu uznają słowa „Wojna na Ukrainie to nie nasza wojna”, to trzeba zapytać: Czy nie zbliżyli się niebezpiecznie do granicy zdrady głównej? Czy dogadując się za kulisami nie spiskują, czyli nie popełniają przestępstwa?
Dlaczego do dziś nie został wyraźnie określony kanon polskiego interesu narodowego? Czy nie dlatego, że „Nasi” (tu przypomnijmy: narodowość pisze się z dużej litery) na wszystko mają prostą odpowiedź: O interes gospodarczy Polski zadba Komisja Europejska (wystarczy tylko ustąpić ws. sędziego Tuleyi). O bezpieczeństwo zadbają USA (byle tylko wydać 40 mld dolarów na amerykańską broń). O dobre imię Polski w świecie zatroszczy się Amerykański Kongres Żydów (byle tylko zwrócić majątki pożydowskie).O obronę polskich granic zadbają Ukraińcy (byle tylko ogołocić polską armię z czołgów). Temat drążyć można innym pytaniem: Czy powodem nie jest to, że nie ma komu tego zrobić, bo wiele stanowisk w rządzie obsadzonych jest ludźmi, jak mówił kresowy poeta, „nie z Ojczyzny mojej”, a na placówkach dyplomatycznych panoszą się dyplomaci Obojga Narodów? I, żeby nie było wątpliwości – nie chodzi o Polaków, Białorusinów, Litwinów lub Tatarów.
Z wyjątkiem Polski wszystkie państwa kierują się własnym interesem. Wszystkie mają własną narrację, tylko nie my. My przyjęliśmy narrację ukraińską, a o swoich interesach boimy się nawet myśleć. Wykładnię interesu narodowego podpowiada nam Wiktor Orbán: „Nie jesteśmy Ukraińcami. Nie jesteśmy Rosjanami. Jesteśmy Węgrami. W tym konflikcie Węgry stoją po stronie Węgier”. I widać, jak bardzo brakuje w Polsce polityka, który odważyłby się powiedzieć to, co on. Jak i widać, że nie ma siły, która stoi po stronie Polski. Jak walczyć o interesy swojego kraju, naszym durniom pokazuje nawet Zełenski, który prowadzi politykę maksymalizującą zyski dla Ukrainy, bez oglądania się na interesy innych państw, nawet Polski, od której dostaje pomoc o niewyobrażalnej skali. W tym miejscu przytoczmy demaskujące słowa doradcy prezydenta Ukrainy (mające być w zamyśle podziękowaniem dla władz Polski: „Gdyby nie Polska, to nas już nie byłoby wśród żywych; W każdym wymiarze, militarnym, informacyjnym, politycznym Polska faktycznie uratowała Ukrainę; Polacy oddali wszystko, co mogli. Mam wrażenie, że oddali więcej niż zostawili sobie; Polscy dyplomaci we wszystkich organizacjach międzynarodowych biją się za nas nieraz bardziej niż my sami”.
Kanonem polskiego interesu narodowego i warunkiem bezpieczeństwa Polski powinno być zachowanie jednolitej struktury etnicznej. Tymczasem przedkładają ukraińskie interesy narodowe nad interesami Polski. Stawiają aparat państwa w roli wykonawcy cudzych strategii. Nie wyciągnęli wniosków z prognoz nadających Polsce złowieszczą nazwę „strefa zgniotu”. Dali się wciągnąć w geopolityczne machlojki podsuwane przez trockistów zza Oceanu. Odwracają nasz kraj na Wschód, wciągając go w tamtejsze konflikty. Nakręcają się wizją nowego wschodniego mocarstwa Trojga Narodów, nie pomni, że podobny wybryk Piłsudzkiego o mało nie zniszczył nowo powstałej II RP. Tracą kontrolę nad państwem. Rezygnują ze wszystkich prerogatyw suwerenności. Odbierają Polskę Polakom, którzy są coraz mniej u siebie (a winy rządzących wcale nie pomniejsza to, że ogłupieni Polacy uczestniczą w tym z wielkim entuzjazmem, własnymi rękami likwidując sobie państwo).
Dlaczego wojnę rosyjsko-ukraińską politycy wszystkich orientacji uznali za „naszą wojnę”? W czym wyraża się wrogość Rosji, która ma swoje porachunki z Ukrainą, ale nie z Polską? Dlaczego wszystkie konsekwencje wojny Polska bierze na siebie, ignorują swój interes narodowy i losy państwa? Dlaczego z tak skrajną zapalczywością stawiają na konfrontację, bez pozostawienia sobie jakiegokolwiek pola manewru? Zamiast trzymać się z daleka od konfliktów, które nas nie dotyczą, wsadzają palce między drzwi i futrynę, wdają się w gry, w których nie wiedzą o co chodzi i kto w tych grach rozdaje karty. Czy w ogóle wiedzą, kto na Ukrainie jest ich rzeczywistym partnerem? Przecież nie komik telewizyjny i nie partia, która wzięła nazwę z telewizyjnego programu satyrycznego.
Na naszych oczach realizuje się scenariusz, który wydawał się koszmarnym snem, w którym Polska nie uzyskuje niczego, a najwięcej traci. Gdy bitewny kurz opadnie, dla Polski i Polaków jako współwinnych ukraińskiej tragedii (bo przecież podżegali do wojny) nie będzie miejsca na defiladzie „moralnych zwycięzców”. Będzie za to obowiązywać jedna linia – kapitulacja przed Brukselą. Przy czym projekt federalizacji UE zostanie powierzony do realizacji i sfinalizowany rękami Morawieckiego, a PiS ogłosi „albo Związek Socjalistycznych Republik Europejskich albo Putin” i w pełni podda się narracji, że cokolwiek narodowego to „agenda Putina”. Gdy wejdzie w życie „Plan Marshalla dla Ukrainy”, Polska będzie sąsiadować z mocarstwem regionalnym, a sama pozostanie „mocarstwem humanitarnym”, a jej politycy dalej będą bajdurzyć, że „niemal cała Europa zaczęła odważnie przemawiać po polsku” i że „Polacy zdali egzamin”. Biden przekaże problem Polski Brukseli, a ta zostawi Polskę bez sojuszników, ze zdewastowaną gospodarką, z olbrzymimi długami, z milionami przesiedleńców, z napięciami na tle etnicznym, z masową emigracją Polaków za chlebem. I trzeba będzie odkurzyć fraszkę Ignacego Krasickiego „Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły”. Z tym że to „nasi” politycy sami sobie przydzielili rolę zająca.
I jeszcze jedno: „Hańba domowa”, tak Jacek Trznadel nazwał kolaborację żydokomunistycznych bierutowskich elit ze stalinizmem w negowaniu zbrodni katyńskiej i przypisywaniu jej sprawstwa Niemcom. Dzisiaj hańbą domową jest kolaboracja żydokomunistycznych elit III RP z potomkami Bandery i przypisywanie mordów UPA Rosjanom. Ale o tym w kolejnym tekście.
Sierakowski, Bartosiak, Błaszczak – w kamasze! „Dobić Rosję!”
Mięso armatnie na Ukrainę? – Agnieszka Piwar
https://www.bibula.com/?p=137544
Po ogłoszeniu przez MON nowego projektu ustawy o ćwiczeniach wojskowych i podkręceniu tego przez media, w polskim internecie nastąpiło wielkie poruszenie.
Niektórzy zaczęli panikować, zaś inni mają niezły ubaw. Bawi ich to, że wkrótce wszelkiej maści krzykacze wołający: „za wolną Ukrainę!” i „dobić Rosję!”, będą mogli wykazać się w praktyce na froncie. Internetowi prześmiewcy najchętniej widzieliby w kamaszach Sławomira Sierakowskiego z „Krytyki Politycznej” oraz Jacka Bartosiaka z „Strategy&Future”.
Ten pierwszy od lat żyje sobie wygodnie w lewackiej bańce, a ostatnio zasłynął z tego, że naciągnął naiwnych Polaków na grube miliony, by sprezentować drona dla Ukraińców. Ten drugi to wykreowany przez mainstream „ekspert” od geopolityki i geostrategii. Kilka miesięcy temu powiedział on w rozmowie z PAP, że w interesie Polski i państw Międzymorza jest „wykończenie Rosji”. Zdaniem Bartosiaka „to największa szansa od czasów panowania cara Piotra Wielkiego do zniszczenia rosyjskiego projektu imperialnego”.
Niektórzy internauci z pewną ulgą przypomnieli też deklarację ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, który w 2021 roku obwieścił na Twitterze: «Antyszczepionkowi terroryści nie mogą udawać żołnierzy Wojska Polskiego. Zakończyliśmy prace nad przepisami, które jednoznacznie zakażą noszenia mundurów przez tego rodzaju grupy i wprowadzą sankcje. Stosowne rozporządzenie kierujemy do uzgodnień międzyresortowych.».
To akurat całkiem dobra wiadomość. Dlaczego? Otóż, jeśli zdrowy mężczyzna w sile wieku – zakładam, że właśnie takich biorą do wojska – nie uległ pandemicznej histerii nakręcanej przez polityków i media, to znaczy, że jest odważny i kieruje się własnym rozumem. Szkoda więc by było, aby taki żołnierz miał pójść na zmarnowanie w walce za banderowską Ukrainę, gdyż wiele wskazuje na to, że polskojęzyczni decydenci szykują się właśnie na wojnę przeciw Rosji. Takie przypuszczenia nie wzięły się znikąd. Wystarczy przytoczyć niedawne słowa wiceszefa MON. Marcin Ociepa powiedział wprost, że „prawdopodobieństwo wojny, w której będziemy brać udział, jest bardzo wysokie”. Pozostaje więc mieć nadzieję, że Błaszczak dotrzyma słowa w kwestii „antyszczepionkowych terrorystów”. Lepiej niech samodzielnie myślący Polacy pozostaną w kraju i przysłużą się Polsce, zamiast ginąć na froncie w imię obcych interesów.
Nobel dla Putina
W czasach apogeum szczepionkowego szaleństwa w mediach społecznościowych krążył wymowny mem. Przełożony pyta: – Poddasz się szczepieniu, żołnierzu? Podwładny odpowiada: – Nie poddam! Przełożony dopytuje: – Dlaczego? Podwładny wyjaśnia: – Żołnierz nigdy się nie poddaje!
Mem ten powstał w oparciu o Deklarację, która również krążyła w polskim internecie. Na świstku papieru mundurowy miał się określić czy podda się szczepieniu w momencie rozpoczęcia dobrowolnych szczepień żołnierzy Wojska Polskiego w ramach I etapu Narodowego Programu Szczepień. Należy przy tym wyjaśnić, że de facto nie chodziło tu o prawdziwe szczepionki, które są wielkim osiągnięciem medycyny, lecz o eksperyment z preparatami genetycznymi mRNA.
I pewien odważny oraz kumaty przedstawiciel polskiej armii zadeklarował, że nie podda się szczepieniu, a w uzasadnieniu wyjaśnił odręcznym pismem: ŻOŁNIERZ NIGDY SIĘ NIE PODDAJE !!!
Wygląda więc na to, że Błaszczakowi pozostaje uformować armię przeciwko Rosji z uległych mięczaków, którzy nie mają własnego zdania i rozumu. Przecież nie wyśle na Ukrainę twardzieli, którzy nie nabrali się na medialne kłamstwa o rzekomym dobrodziejstwie eksperymentalnych szpryc, jakże nachalnie wciskanych przez globalne koncerny farmaceutyczne, które zbijały na tym fortunę. No bo skoro ktoś nie nabrał się na tamtą ściemę, to znaczy, że w przypadku wojny na Ukrainie również może mieć własne zdanie. A to jest już zbyt ryzykowne dla polskojęzycznych decydentów wykonujących wolę Wuja Sama z Ameryki, by na Ukrainę mieli wysłać żołnierzy myślących trzeźwo.
Przyszło nam żyć w czasach kultury obrazkowej, więc przytoczę kolejne dwa memy, które w polskim internecie zrobiły furorę po 24 lutego 2022 roku. Pierwsza grafika, to rysunek z podobizną słynnego majsterkowicza Adama Słodowego, który pokazuje, jak covidową maseczkę przerobić na flagę Ukrainy. Mem ten idealnie oddał nastroje polskiego społeczeństwa, gdzie w zaledwie kilka godzin jedna histeria została zastąpiona przez inne szaleństwo.
Drugi obrazek, to rysunkowa scenka dziennikarki rozmawiającej z ministrem zdrowia. Przedstawicielka mediów mówi: „Możemy już chodzić bez masek. Czyżby to koniec pandemii?”. Adam Niedzielski odpowiada: „Nie. Chodzi o naszych gości z Ukrainy, którzy masek nie używają. Nie chcemy, aby czuli się niekomfortowo”. Mem ten obrazuje obłudę decydentów terroryzujących Polaków pandemicznymi obostrzeniami, bo jak się okazało, covidowe maski były psu na budę.
Uściślając. Kiedy w lutym 2022 roku rozpoczęła się specjalna operacja wojskowa Rosji na Ukrainie (przypominam: wojna trwa tam od 2014 roku), władze RP rozpoczęły zorganizowaną akcję przesiedleńczą. Zaczęto wpuszczać do Polski miliony przybyszów z Ukrainy, z których zaledwie garstka ma status uchodźcy. Co znamienne, wielu Ukraińców przybyło do Polski z terenów nieobjętych działaniami zbrojnymi. Uchodźcy z takich miejsc, gdzie toczą się najcięższe walki – np. z Mariupola – najczęściej zostali ewakuowani do Rosji.
Warto mieć świadomość, że obywatele Ukrainy nie garnęli się w swoim kraju do masowych szczepień przeciw COVID-19 (co osobiście pochwalam), a wielu z nich kupowało fałszywe zaświadczenia o przyjęciu szprycy, tylko po to, by móc pracować zagranicą. Tymczasem po 24 lutego miliony Ukraińców przybyło do Polski bez kwarantanny, bez ważnych paszportów covidowych, bez przymusu szczepień, bez testów, bez masek. A jeszcze chwilę wcześniej obywateli Polski terroryzowano tymi wszystkimi bezsensownymi nakazami.
Nie bez przyczyny zaczęły więc krążyć po internecie dowcipy o tym, że Władimir Putin powinien otrzymać Nagrodę Nobla z dziedziny medycyny, bo zlikwidował w ciągu jednego dnia pandemię. Dlatego jeśli przy okazji uruchomienia akcji przesiedleńczej komuś w Polsce nie otworzyły się jeszcze oczy, to nie ma już raczej nadziei dla tych ogłupionych naiwniaków. A jest ich niestety bardzo dużo. Łatwo ich rozpoznać na portalach społecznościowych, szczególnie po profilowym zdjęciu. W czasach rzekomej pandemii wklejali sobie nakładki ze strzykawką i maską, a od czasu odpalenia „operacji specjalnej”, zamieścili na profilówce flagę Ukrainy.
Na pewną śmierć
Memy i dowcipy okazują się być czasem pomocne w rozładowaniu napięcia. Jednak sytuacja jest już na tyle poważna, że żarty odłóżmy na bok. Wiele bowiem wskazuje na to, że rządzący Polską szaleńcy szykują naszym Rodakom niewyobrażalną rzeź, gdyż zamarzyło im się włączenie Polski do wojny przeciwko Rosji. Nie dziwi więc poruszenie Polaków, kiedy media podgrzały temat, że resort obrony przygotował projekt ustawy, według którego w 2023 r. przewiduje się powołanie do 200 tysięcy osób na ćwiczenia wojskowe, które mają trwać 30 dni.
Każdy myślący wie, że nie da się dobrze wyszkolić żołnierza na łapu-capu, w tak krótkim czasie. Warto też mieć na uwadze fakt, że obecne pokolenie Polaków w wieku poborowym, dorastało w zdecydowanie bardziej beztroskich czasach w porównaniu do naszych dziadów, pradziadów. Nie chcąc nikogo obrażać, muszę odnotować, że dzisiejsi młodzi mężczyźni, to niestety często tak naprawdę zniewieściali chłopcy. O ile same ćwiczenia wojskowe dobrze by im zrobiły, o tyle mam podstawy żywić obawę, że owi nieszczęśnicy z łapanki, którzy wcześniej potulnie zakładali maseczki, teraz mogą być szykowani na mięso armatnie.
Tymczasem trzeba mieć świadomość, że prawdziwa wojna to nie zrzutki w internecie na drona, flagi na profilówkach, wpisy na portalach społecznościowych czy szumne deklaracje w rozmowie z Polską Agencją Prasową. Sierakowski, Bartosiak czy Błaszczak nie mają najmniejszego pojęcia co to znaczy iść na wojnę. I zapewne nigdy się o tym nie przekonają, bo nie przypuszczam, aby mieli odwagę zmienić swoje ustawione i wygodne życie na okopy pod ostrzałem.
Mój kolega, korespondent wojenny red. Piotr Jastrzębski, napisał kiedyś: «Wojna, to nie romantyczny zapach prochu. To swąd palonych ciał i wszechobecny pył, tak nieznośny i charakterystyczny, że nie da się go pomylić z innym. Wiele razy widziałem różne wojny, konflikty, rebelie. Zwykle ci, którzy strzelają słowami i prężą muskuły – uciekają pierwsi, a ci których nikt o bohaterstwo nie podejrzewa, zbierają rannych. Bo herosi dawno uciekli.»
Gdyby, nie daj Boże, doszło do sytuacji, że rządzący Polską szaleńcy wyślą polskich żołnierzy na ukraiński front, to oni żywi z tego nie wrócą. Zmuszeni do walki na cudzej wojnie nie mają szans na przetrwanie, ponieważ w przeciwieństwie do Ukraińców (którzy i tak masowo giną), polscy żołnierze nie będą mieli motywacji do walki. Bo czyż może być coś bardziej upokarzającego od zmuszania ludzi do walki w obronie cudzej ideologii? W tym przypadku ideologii banderowskiej, jakże wrogiej Polakom.
Oczywiście mówiąc o polskich żołnierzach – WP, WOT, etc. – nie mam na myśli obywateli Polski, którzy już poszli walczyć na Ukrainę jako płatni najemnicy. Skoro motywacją tych drugich są korzyści materialne i/lub zwyrodniała potrzeba zabijania, to niech sobie giną na cudzej wojnie. Zresztą, niedawno zginął kolejny z nich.
Uderzyły mnie nagłówki medialne po śmierci tego najemnika: «Przyjaciel polskiego ochotnika zabitego na Ukrainie: nigdy nie usłyszałem z jego ust, że się boi». W ten sposób z płatnego najemnika polskojęzyczne media chciały zrobić bohatera. Tymczasem trzeba być świadomym, że każdy normalny człowiek odczuwa czasem lęk i strach, a na wojnie to już szczególnie. Jest jednak pewna grupa osób, która nigdy się nie boi – są to psychopaci. Oto jacy ludzie dobrowolnie poszli walczyć na Ukrainę za grubą kasę.
Tymczasem to nie jest nasza wojna! Jedynie – i aż – czym Polska mogłaby się tutaj przysłużyć, to podjęcie się roli mediatora i wzywanie do rozmów pokojowych. Jednak aby mogło dojść do tego historycznego aktu, trzeba najpierw obalić polityczną sitwę rządzącą Polską nieprzerwanie od czasów Okrągłego Stołu.
Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował opinię publiczną (bez żadnych badań i statystyk), że w Polsce od 8 grudnia 2022 roku rozpoczynają się szczepienia dzieci w wieku od 0,5 roku do 4 roku życia przeciwko COVID-19.
Jak więc można ten produkt szeroko reklamować jako „bezpieczny i skuteczny”?! Jak można podawać go dzieciom?! Czy też prowadzić eksperymenty z użyciem tego produktu na niemowlakach?!
Zarówno badania naukowe z ostatnich dwóch i pół roku, jak i dane statystyczne z wielu państw pokazują, że nie ma żadnego uzasadnienia medycznego, by dzieci były poddawane tym tzw. szczepieniom, ponieważ samą chorobę przechodzą bardzo łagodnie lub w ogóle nie chorują na COVID-19, a ich układ odpornościowy doskonale radzi sobie z wirusem SARS – CoV – 2.
Ponadto jeden z przedstawicieli producenta tych szczepionek, czyli PfizerBioNTech jednoznacznie stwierdził, w parlamencie Europejskim, że Pfizer nie prowadził badań w kierunku zapobiegania transmisji wirusa zaszczepionych osób! Czyli nikt na świecie nie ma dowodów na to, że tzw. zaszczepione osoby nie zarażają!
W związku z powyższym WZYWAMY rząd RP oraz ministra zdrowia Adama Niedzielskiego DO NATYCHMIASTOWEGO WSTRZYMANIA SZCZEPIEŃ DZIECI, zwłaszcza w wieku 0,5 do 4 roku życia przeciwko COVID-19!
Jednocześnie wzywamy PROKURATORA GENERALNEGO do podjęcia natychmiastowego śledztwa w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa przez urzędników państwowych podejmujących decyzję w sprawie dopuszczenia szczepionek przeciwko COVID-19 jako preparatów niebezpiecznych dla zdrowia i życia ludzi, zwłaszcza tych najmłodszych!
Parlament Europejski przekazał Ukrainie generator. Urządzenie wystarczy do zasilenia w energię elektryczną średniej wielkości budynku, takiego jak szkoła czy urząd.
– Jestem dumna, że w imieniu Parlamentu Europejskiego mogę przekazać ten generator dzielnemu narodowi – powiedziała szefowa unijnej instytucji.
===========================
W Brukseli, w obecności belgijskiej minister spraw wewnętrznych, reform instytucjonalnych i odnowy demokratycznej Annelies Verlinden, odbyła się ceremonia przekazania generatora.
– Jestem dumna, że w imieniu Parlamentu Europejskiego mogę przekazać ten generator dzielnemu narodowi Ukrainy w ramach naszej kampanii Generatory Nadziei – powiedziała przewodnicząca PE Roberta Metsola podczas uroczystości.
=====================
Miliony Ukraińców pozostają bez prądu w wyniku nieustających ataków Rosji na infrastrukturę krytyczną.
– Dzięki tej praktycznej darowiźnie oraz przy pomocy innych darowizn z miast i miasteczek w całej Europie, chcemy utrzymać działanie podstawowych obiektów na Ukrainie tej zimy i zapewnić energię szpitalom, szkołom, wodociągom, ośrodkom humanitarnym i schroniskom – powiedziała Metsola.
Parlament Europejski i Eurocities, sieć ponad 200 największych miast Europy, rozpoczęły 23 listopada kampanię Generatory Nadziei. Kampania wzywa miasta do przekazywania generatorów prądu, transformatorów i części zamiennych do sieci elektrycznych, aby pomóc Ukraińcom przetrwać nadchodzącą zimę.
Grupa ukraińskich gangsterów przemycała marihuanę z Hiszpanii do różnych krajów europejskich, pod przykrywką pomocy humanitarnej dla ogarniętej wojną ich ojczyzny.
Handlarze narkotyków nawiązali współpracę z operującymi na terenie Andaluzji gangami w tym marokańskimi i skupowali duże ilości „trawki”. Skończyło się to [?? Czyżby? md] aresztowaniem 29 osób i przejęciem ok. 800 tys. euro.
[Nie „skończyło”.. To gałązka wielkiego DRZEWA. MD]
Ponad stu funkcjonariuszy Gwardii Cywilnej (Guardia Civil) wzięło udział w operacji wymierzonej w wyjątkowo [?? hi, hi.. md] cynicznych handlarzy narkotyków. Śledczy odkryli niedawno, że na Costa del Sol pojawiła się grupa ukraińskich gangsterów. Skupowali znaczne ilości marihuany i wysyłali ją do Europy. Gangsterzy ukrywali narkotyk w kartonach mających zawierać pomoc humanitarną dla Ukrainy. Furgonetki z „trawką” włączały się do konwojów jadących do ogarniętego wojną kraju. A po drodze odbijały od nich, ruszając do odbiorców marihuany.
Gwardia Cywilna wykryła w Fuengiroli (Malaga) dwie furgonetki zarejestrowane na Ukrainie, w których ukryto łącznie 109 paczek pakowanej próżniowo „trawki”. Aresztowano cztery osoby jadące tymi pojazdami.
Porządki
Po zebraniu dowodów i ustaleniu powiązań ukraińskich gangsterów z lokalnym półświatkiem [??] śledczy uderzyli. W pierwszej fazie operacji, funkcjonariusze dokonali serii przeszukań w prowincji Malaga. Znaleźli wówczas 740 tys. euro, 25,2 tys. dolarów amerykańskich i 20 kg pąków marihuany.
Gwardziści przejęli też kilka pistoletów oraz akcesoria policyjne i nadajniki GPS. Gangsterzy ze wschodu nie zamierzali się ograniczać li tylko do przemytu narkotyków. Zatrzymano wówczas 11 osób. Faza druga dotyczyła dostawców marihuany z w prowincjach Granada, Kordoba i Sewilla. Aresztowano wówczas 14 osób. Tym razem przejęto 1,5 tys. krzaków konopi, 10 kg zapakowanej hermetycznie marihuany, pięć sztuk broni i 15 tys. euro. Dwóch podejrzanych próbowało uciec, taranując radiowóz Gwardii, ale zostali zatrzymani.
Najgorętsze spory wybuchają u nas wokół spraw mało prawdopodobnych. Tak było – i jest – w sprawie reparacji wojennych od Niemiec i tak się stało po złożeniu przez rząd niemiecki propozycji rozmieszczenia dwóch baterii rakiet “Patriot” na polskiej granicy wschodniej.
Jak pamiętamy, pan minister Błaszczak najpierw się ucieszył, ale potem został zmitygowany przez Naczelnika Państwa, więc już się tak nie cieszył, tylko zaproponował, by te “Patrioty” podarować Ukrainie. Ostatnio nieubłagane stanowisko zajął pan premier Morawiecki – że “Patrioty powinny trafić na Ukrainę. Tego można było się spodziewać; pan premier, gdyby tylko mógł, to podarowałby Ukrainie nie tylko “Patrioty”, ale i całą Polskę, podobnie, jak pan prezydent Duda – o czym zresztą mówił 3 maja. Na razie jednak Niemcy żadnych “Patriotów” ani Polsce, ani – tym bardziej – Ukrainie nie dali, wyjaśniając, że te rakiety mogą być rozmieszczone tylko na terenie państw NATO, do którego Ukraina jeszcze nie należy. Jak bowiem powiedział sekretarz generalny NATO, pan Stoltenberg, Ukraina może być przyjęta do NATO dopiero po ostatecznym zwycięstwie nad Rosją, w czym NATO zamierza jej pomagać, wysyłając broń, by walczyła i walczyła – aż do ostatniego Ukraińca.
Ale niemiecka propozycja wzbudziła też podejrzenia, że za tą wielkodusznością może kryć się jeszcze jedna intencja. Jak mówią militaryści, korzystajcie z wojny, bo pokój będzie straszny, toteż kiedy tylko Rosja na Ukrainę uderzyła, Niemcy postanowiły szybko wzmocnić Bundeswehrę, wykładajac na to 100 mld euro rocznie. Nietrudno się domyślić, że w dymach bijących z wojny na Ukrainie, chciałyby uwędzić również swój półgęsek ideowy w postaci utworzenia europejskich sił zbrojnych, niezależnych od NATO. Jeśli chodzi o “Patrioty”, to tej intencji też można się w tej propozycji dopatrzeć. Sęk w tym, że polscy żolnierze, a tym bardziej – ukraińscy – “Patriotów” obsługiwać nie umieją, więc jeśli trafiłyby one do Polski, to ich obsługą musieliby siłą rzeczy zająć się żołnierze niemieccy, podobnie jak w przypadku ochraniania polskiego nieba przez niemiecki myśliwce. To niby nic, ale czyż nie przybliżyłoby to momentu, gdy europejskie siły zbrojne stałyby się rzeczywistością?
Kiedy w roku 1990 Niemcy odzyskały swobodę ruchów w Europie, to wspólnie z Francją stały się wyznawcami doktryny “europeizacji Europy”, co oznacza delkatne, ale cierpliwe i metodyczne wypychanie Ameryki z polityki europejskiej, a zwłaszcza – z funkcji kierownika tej polityki. Nietrudno się domyślić, dlaczego Niemcy. W XX wieku, na skutek dwukrotnego wtrącenia się Ameryki do polityki europejskiej, przegrały dwie wojny, które przecież mogły wygrać. Motywacje francuskie są trochę bardziej skomplikowane, ale równie silne, czemu wyraz nie tak dawno dał prezydent Emmanuel Macron. Toteż Niemcy po 1990 roku co i rusz puszczają takie próbne balony, czy może by tak utworzyć te europejskie siły zbrojne? Za każdym jednak razem tego rodzaju pomysły natrafiały na stanowcze, amerykańskie: “NIET!” – z wyjątkiem krótkiego okresu, kiedy prezydent Obama dokonał słynnego resetu w stosunkach amerykańsko-rosyjskich.
Wprawdzie Amerykanie w roku 1954, gwoli zrównoważenia sowieckiej presji militarnej na Europę, zgodzili się na remilitaryzację Niemiec, to znaczy – na pozwolenie Niemcom na posiadanie armii, ale nie byli pewni, czy Hitler nie zmartwychwstanie. Na wypadek gdyby zmartwychwstał, kiedy w roku 1955 utworzona została Bundeswehra, Amerykanie wmontowali ją w całości w struktury NATO, za pośrednictwem których mają nad nią kontrolę. Utworzenie eurpejskich sił zbrojnych niezależnych od NATO oznaczałoby więc wyprowadzenie Bundeswehry spod amerykańskiej kurateli, co oznaczałoby nie tylko przekreślenie jeszcze jednego skutku wojny przegranej przez Adolfa Hitlera, ale i stworzenie militarnego fundamentu dla IV Rzeszy, której budowa postępuje w integracji metodą “pokojowego jednoczenia” Europy. Z tego powodu nie wykluczam, że gdy tylko pojawiła się niemiecka propozycja w sprawie “Patriotów”, Naczelnik Państwa mógł odebrać tajny telefon od JE ambasadora Marka Brzezińskiego, żeby w żadnym wypadku na to się nie godzić, a gorący kartofel podrzucić Niemcom, podobnie, jak to zrobił pan minister Rau w sprawie przekazania Ukrainie polskich samolotów MIG-29. Jak pamiętamy, “ogłosiło” że Polska te samoloty Ukrainie przekaże, na co uzyskała pozwolenie Departamentu Stanu, który z naciskiem podkreślił, że będzie to “suwerenna decyzja Polski”, co oznaczało, że USA nie mają z tym nic wspólnego.
I kiedy wydawało się, że operacja wkręcania Polski w ruską maszynkę do mięsa, w którą wcześniej dała się wkręcić Ukraina, właśnie się rozpoczęła, pan minister Rau – ludzie pobożni uważają, że z natchnienia Królowej Polski – zaproponował, że naturalnie, jakże by inaczej – ale żeby te samoloty najpierw poleciały do amerykańskiej bazy lotniczej w Ramstein w Niemczech, a tam niech już sami Amerykanie podejmą suwerenną decyzję, co dalej z nimi zrobić. I wtedy Departament Stanu oświadczył nie bez zgorszenia, że ten suwerenny pomysł nie był z nim skonsultowany, a w ogóle jest niefortunny. Dlaczego – tego początkowo nie wiedzieliśmy, ale już następnego dnia się okazało, że dlatego, iż był to pomysł “ryzykowny”.
Dlaczego “ryzykowny”? Żeby to wyjaśnić musimy cofnąć się do pierwszej połowy lat 60-tych, kiedy to Robert McNamara, sekretarz obrony w administracji prezydenta Kennedy`ego, a potem – Johnsona, sformułował doktrynę “elastycznego reagowania”. Po chamsku i w uproszczeniu można ją streścić następująco: haratamy się – ale na przedpolach – taktownie oszczędzając nawzajem własne terytoria. Niekiedy o przedpola trzeba było wojować osobiście, to znaczy – samemu – ale po co się kotłować po Wietnamach, Irakach, Afganistanach, czy innych Kurdystanach, kiedy lepiej połączyć piękne z pożytecznym, to znaczy – walkę o uzyskanie dogodnego przedpola z walką o wolność? Toteż i z walką o wolność, zwłaszcza “za waszą naszą” musimy bardzo uważać, bo w euforii łatwo dać się wkręcić w maszynkę do mięsa – ale skutki takiej decyzji bywają i tragiczne i przede wszystkim – trwałe – o czym mogliśmy przekonać się podczas i po II wojnie światowej.
Wojna wstrząsnęła Europą Wschodnią, a obie walczące strony poniosły już ciężkie straty. Pomimo wytrwałości Ukrainy i jej ostatnich osiągnięć na polu walki, zwycięstwo Ukrainy w ostatecznym rachunku, może być najwyżej pyrrusowe. Rosja przysporzyła sobie nowych kandydatów do NATO na swojej północnej flance i wypala swoje zasoby, a jej gospodarka kurczy się. Obserwując rozwój sytuacji, trudno sobie wyobrazić, aby ktokolwiek mógł wyjść z niej zwycięsko.
A może jednak? Komentatorzy antywojenni skupili się przede wszystkim na amerykańskim przemyśle zbrojeniowym, a do ich głosów dołączyli ostatnio przywódcy europejscy, którzy publicznie mówią o spekulacjach związanych z obrotem bronią. Z pewnością coś w tym jest, biorąc pod uwagę miliardy dolarów przeznaczane na broń i amunicję, które są wysyłane za granicę. Jest jednak jeszcze jeden element amerykańskiej struktury władzy, która zadowolona z siebie, stoi z boku i pozwala, aby handlarze bronią brali na siebie cały ciężar odpowiedzialności. Historia ostatnich 100 lat daje nam kilka ważnych lekcji na temat tego, kto korzysta z zawieruchy wojennej. Podczas pierwszej wojny światowej prezydent Wilson został wybrany na drugą kadencję w oparciu o pokojową narrację. Jego słynny slogan z kampanii w 1916 roku brzmiał “uchronił nas przed wojną”. Oczywiście, to uległo zmianie. Choć uwaga opinii publicznej skupiała się wówczas na zagrożeniu ze strony niemieckich łodzi podwodnych, syndykat bankierów pod wodzą J.P. Morgana Jr., odegrał dużą, choć mało widoczną, rolę w zmianie polityki Wilsona. Syndykat Morgana sfinansował wysiłek wojenny państw Ententy, na kwotę 1,5 miliarda dolarów, a perspektywa zwycięstwa państw Centralnych, stanowiła zagrożenie dla całej gospodarki amerykańskiej. W 1917 roku PKB Stanów Zjednoczonych wynosiło około 60 miliardów dolarów. Prezydent Wilson rozumiał sytuację, Morganowi i spółce też nie trzeba było tłumaczyć, co się stanie, jeśli ich pożyczki nie zostaną spłacone.
Oczywiście, nie mogąc przegapić takiej okazji, po zakończeniu wojny Morgan udzielił 10 miliardów dolarów pożyczki na odbudowę zniszczonej Europy. Należy zauważyć, że amerykańska opinia publiczna niekoniecznie podzielała nowe zapatrywania prezydenta Wilsona na temat wojny. Administracja Wilsona utworzyła więc Komitet Informacji Publicznej (CPI), kierowany przez dziennikarza George’a Creela. Misją CPI było propagandowanie wśród Amerykanów poparcia dla militarnego zaangażowania w to, co do tej pory powszechnie postrzegano jako wyłączny problem Europejczyków. CPI stworzyła przekonanie, że przystąpienie Ameryki do I wojny światowej było konieczne, aby “uczynić świat bezpiecznym dla demokracji” i ochronić cywilów z państw Ententy przed krwiożerczymi Hunami. Caveat emptor( niech kupujący się strzeże), historie o okrucieństwie Niemców stały się nieodłącznym elementem przekazów medialnych. Dwie dekady później, wielka finansjera ponownie wykorzystała swoją siłę przebicia. W początkowej fazie II wojny światowej Fundacja Rockefellera przekazała Radzie Stosunków Zagranicznych fundusze na uruchomienie Studium Wojny i Pokoju, projektu, który dyskretnie dostarczał Departamentowi Stanu wskazówek, dotyczących polityki zagranicznej. Amerykańskie elity bardzo wcześnie przewidziały, że dzięki geografii, Stany Zjednoczone będą jedyną potęgą przemysłową i militarną, która pozostanie nienaruszona po zakończeniu wojny, co oznaczało, że będzie istniał rynek zbytu dla amerykańskiego eksportu oraz okazja do uzyskania kurateli nad państwami europejskimi. Dawne światowe potęgi, zniszczone latami walk, będą rozpaczliwie potrzebować pomocy i dlatego będą otwarte na amerykańskie propozycje. [i m.inn. dlatego dali przyzwolenie na rzeź Amerykanów w Pearl Harbor, o przygotowaniach do której wiedzieli. MD]Amerykańskie elity były na tyle spostrzegawcze, że Studium Wojny i Pokoju posłużyło jako swoisty plan dla Pax Americana, który później nastąpił. Około 1945 roku odbudowa znalazła się w centrum uwagi, a pożyczki zostały udzielone w celu przekształcenia sojuszników i wrogów w “wiarygodnych partnerów handlowych”. Na przykład w 1945 roku Stany Zjednoczone pożyczyły Anglii ponad 4 miliardy dolarów, czyniąc z niegdyś potężnego Imperium Brytyjskiego zaledwie drobnego wspólnika.
Jednak prawdziwą podstawą amerykańskiej dominacji było Porozumienie z Bretton Woods z 1944 roku. Porozumienie to narzuciło dolara amerykańskiego, jako światową walutę rezerwową, co oznaczało, że dolar będzie wymienialny na złoto, a inne waluty narodowe będą miały wartość określaną w stosunku do dolara. Porozumienie z Bretton Woods stworzyło popyt na dolary, który do dziś pozwala Wujowi Samowi pożyczać pieniądze taniej niż inne kraje. Ten popyt na dolary pozwala również Stanom Zjednoczonym na zaciąganie niezwykle wysokiego długu publicznego, który następnie wykorzystuje się do opłacania długotrwałych kampanii wojskowych, takich jak 20-letnia „wojna z terroryzmem”. Pomyślmy o tym w ten sposób: w sektorze biznesowym, w którym pieniądze służą jako surowiec, amerykańskie instytucje finansowe mają wyraźną i godną pozazdroszczenia przewagę. Skarb Państwa może drukować pieniądze, a inne kraje nie mają wyboru, muszą zaakceptować tę pozbawioną nominalnej wartości walutę. Innym rezultatem porozumienia z Bretton Woods było utworzenie Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, które zostały powołane do udzielania kredytów państwom próbującym odbudować swoje gospodarki. Prawie 80 lat później obie instytucje nadal istnieją. W 2021 roku Bank Światowy wyemitował dług na ponad 98 miliardów dolarów. Jeszcze w 2016 roku, prezydent Obama podkreślał, że Ukraina jest “wewnętrzną sprawą Rosji, nie Ameryki”.
Co więc spowodowało ten nagły zwrot w polityce zagranicznej USA, który w efekcie dał Ukrainie czek in blanco? W wypowiedziach publicznych można znaleźć wiele różnych wersji odpowiedzi. Według sekretarza obrony Lloyda Austina, Stany Zjednoczone interweniowały, aby “sprawdzić, na ile Rosja jest osłabiona” – wyjaśnienie, które ma pewne uzasadnienie, ponieważ rosyjska machina wojenna wykazuje oznaki zmęczenia. Prezydent Biden, wybierając błyskotliwe ogólniki, powiedział reporterom, że “bronimy wolności i demokracji” (brzmi znajomo?) poprzez konfrontację z autokratami. To dziwne stanowisko, biorąc pod uwagę jego słynnego “żółwika” z przywódcą Arabii Saudyjskiej.
Tymczasem autorzy scenariuszy politycznych, którzy zamieszkują globalistyczne think tanki, ostrzegają, że Putin chce “zmienić wynik zimnej wojny”, tak że nie ma innego wyjścia, jak tylko zaangażować się, zanim Rosja wyjdzie poza Ukrainę i spróbuje odzyskać to, co Związek Radziecki stracił w wyniku rozpadu. To trochę niewygodna pozycja, ponieważ pociąga za sobą pewien dysonans poznawczy dotyczący artykułu V traktatu NATO i perspektywę wojny nuklearnej. Niezależnie od intencji naszych przywódców i motywów, które nimi kierują, jedno jest pewne: im dłużej trwa ta wojna, tym większe są zniszczenia. Wojna niszczy regiony nią dotknięte.
Kiedy opadnie kurz bitewny, resztki Ukrainy trzeba będzie odbudować od podstaw. A to, drogi czytelniku, będzie kosztować całkiem sporo. Pojawi się dług, mnóstwo długu, na taką samą skalę jak w przypadku Iraku, gdzie Stany Zjednoczone wydały więcej niż w Niemczech i Japonii po II wojnie światowej. Prezydent Biden oświadczył, że ” nic o Ukrainie bez Ukrainy”, ale w tym momencie trudno postrzegać Ukrainę jako coś innego niż państwo klienckie, kupione i opłacone za palety pieniędzy podatników. Kiedy walki w końcu ustaną, Drużyna Zelenskiego będzie rozpaczliwie potrzebowała pożyczek – setek miliardów dolarów pożyczek. Powojenna odnowa gospodarcza jest najbardziej kosztowną rzeczą ze wszystkich. Zgadnijcie, kto tam będzie, gdy nadejdzie czas, aby Zelensky złożył podpis na kropkowanej linii na dole umowy kredytowej? Będą to te same instytucje finansowe, które obecnie obserwują rynek i zasoby naturalne Ukrainy – instytucje, które wyszły z Wielkiej Recesji 2008 roku z jeszcze większym kapitałem i wpływami. Bez względu na to, jak zakończy się wojna, wygra wielka finansjera.
Ukraińcy plują Polakom w twarz! Ukraińska piosenkarka nagrała utwór wychwalający Banderę
W sobotę (19.11.2022) ukraińska piosenkarka Kristonko opublikowała na YouTube piosenkę pt. „Bandera”, w której pojawiają się słowa „Bat’ko nasz Bandera”.
– Przyszedł mi do głowy pomysł, aby zrobić coś, co nie byłoby podobne do piosenek, które napisałam wcześniej. (…) Usiadłam do fortepianu i wtedy w mojej głowie pojawiły się słowa „Ciała naszych wrogów spoczną w ukraińskiej czarnej ziemi”. To zdanie tak bardzo utkwiło mi w głowie, że dosłownie w 10 minut napisałem całą piosenkę – czytamy w opisie teledysku.
– Ciała naszych wrogów spoczną w ukraińskiej czarnej ziemi, wyślemy okupantów tam gdzie rosyjski statek, nasi żołnierze złamią zgniły tron na Kremlu (…) Zatrzymaliśmy czołgi nie mając broni (…) Bat’ko nasz Bandera, wasz koniec jest bliski (…) Jesteśmy zjednoczeni na wieki i kozacki duch jest w naszych duszach. Zrozumieliśmy, kto jest naszym wrogiem, a kto przyjacielem. Pamiętamy, kto nauczył nas walczyć. To ojczulek nasz, Bandera, gdyby ktoś nie wiedział – śpiewa Kristonko.
Przez dwa tygodnie film z piosenką o Banderze uzyskał prawie 700 tysięcy wyświetleń. Polscy internauci zamieścili pod nim setki komentarzy, w których pisali o zbrodniczej ideologii banderowskiej, ukraińskim ludobójstwie na Polakach i wskazywali, że gloryfikacja Bandery jest ta samo niedopuszczalna jak gloryfikacja Hitlera. Film był też zgłaszany jako naruszający zasady YouTube.
W środę (7.12.2022) teledysk z piosenką „Bandera” zniknął z publicznie dostępnych filmów na kanale piosenkarki i oznaczony jest jako prywatny. Natomiast nadal można go oglądać na YouTube na kanałach innych użytkowników. Tam również działają polscy internauci, którzy zamieszczają komentarze o ukraińskim ludobójstwie na Polakach i zgłaszają film do usunięcia.
Ukraińcy plują nam w twarz gloryfikując swojego „bat’kę” Banderę. Musimy dać temu odpór! Wyszukujcie konta publikujące tę piosenkę, Piszcie w komentarzach, kim był Bandera i zgłaszajcie film do usunięcia.
Czarna, zimna dziura na mapie Europy – Mateusz Piskorski
https://www.bibula.com/?p=137357
Z kilkunastodniowymi przerwami wojska rosyjskie konsekwentnie przeprowadzają zmasowane ostrzały rakietowe ukraińskiej infrastruktury energetycznej.
Niektórzy uznają wręcz, że wojna weszła tym samym w nową fazę. Jeszcze inni twierdzą, że wszystko to początek końca reżimu w Kijowie. Postarajmy się na rosyjską taktykę spojrzeć trzeźwym okiem, nie wnikając w rozważania etyczne (z punktu widzenia większości systemów etycznych niemal każda wojna jest przecież zła z definicji).
W 1994 roku major amerykańskich sił powietrznych, Thomas Griffith wydał rozprawę zatytułowaną Strategic Attack on National Electrical System (Uderzenie strategiczne w narodowy system elektryczny). Doszedł w niej do ciekawych wniosków, które wskazują, że działania tego rodzaju niekoniecznie muszą być skuteczne, a przynajmniej nie tak skuteczne, jak chciałaby tego strona je przeprowadzająca. Griffith analizował w swej pracy właściwie zaledwie trzy przypadki zniszczenia ok. 90% infrastruktury krytycznej przeciwnika przez Amerykanów – Koreę Północną, Wietnam i Irak. Uznał, że ataki na infrastrukturę mają cztery zasadnicze cele: osłabienie potencjału militarnego, redukcję mocy produkcyjnych przemysłu, uderzenie w wizerunek władz oraz obniżenie poziomu nastrojów społecznych. Amerykański wojskowy uznał, że większość z tych celów w analizowanych przypadkach udało się osiągnąć jedynie częściowo. Konkluzja: samo uderzenie w infrastrukturę krytyczną nie wystarczy do militarnego zwycięstwa.
Pięć lat po ukazaniu się książki Griffitha okazało się, że jego wnioski poddać można pewnej rewizji. Wiosną 1999 roku NATO, ze Stanami Zjednoczonymi, na czele zaatakowało Jugosławię. W powszechnym użyciu były wówczas bomby grafitowe BLU-114/B, których konstrukcja umożliwiła skuteczne niszczenie infrastruktury energetycznej. Kontrolowana przez Belgrad część Jugosławii została w wyniku trzymiesięcznego ostrzału kompletnie zdewastowana. Operacja lądowa tzw. Zachodu nie była już potrzebna. Władze jugosłowiańskie nie miały wyjścia – ogłosiły kapitulację. Dalsze, polityczne i dyplomatyczne kroki zmierzające do ostatecznej neutralizacji i likwidacji państwowości południowosłowiańskiej federacji nastąpiły w ciągu kilku miesięcy.
Rosyjskie ostrzały ukraińskiej infrastruktury mogą mieć zatem daleko idące konsekwencje. Na razie nie sposób oceniać ich wpływu na morale, nastroje społeczne i stosunek Ukraińców do władz w Kijowie. Zresztą, pamiętajmy, że sprawa dotyczy kraju z brutalnym, rozbudowanym aparatem represji, przede wszystkim pod postacią SBU. To właśnie funkcjonariusze tej służby próbowali prewencyjnie represjonować osoby organizujące protesty przeciwko niezgodnym z wcześniej ustalonym grafikiem wyłączeniom prądu elektrycznego w Odessie. Na obecnym etapie kijowski reżim sprawuje zatem względną kontrolę nad sytuacją, nie dopuszczając do pojawienia się protestów społecznych.
W sferze wojskowej i przemysłowej, jak możemy się domyślać, straty ukraińskie już są ogromne i nadal będą wzrastać. Odcięcie łańcucha dostaw uzbrojenia nie jest jednak możliwe wyłącznie za pomocą sparaliżowania dostaw energii elektrycznej. Do tego niezbędne byłoby trwałe uszkodzenie bądź zniszczenie mostów, wiaduktów i dróg wiodących na Ukrainę m.in. z Polski. Tego wojska rosyjskie do tej pory nie zrobiły. Dostawy zachodniej broni dla Kijowa idą pełną parą.
Ukraińskie władze i przedstawiciele tamtejszych koncernów energetycznych publicznie apelują do emigrantów z Ukrainy o pozostawanie w okresie zimowym poza granicami kraju, a do pozostałych o czasową przeprowadzkę na wieś lub nawet wyjazd zagranicę. Dalsza degradacja infrastruktury krytycznej spowoduje więc trwałą depopulację, dezurbanizację i dezindustrializację kraju. W perspektywie kolejnych lat oznaczać będzie konieczność ponoszenia kolejnych wydatków przez tych, którzy za terytoria ukraińskie przejmą polityczną odpowiedzialność. Niezależnie od tego, kto tą odpowiedzialność w wyniku obecnych działań wojennych przejmie.
A co to oznacza dla Polski? Zapewne kolejną falę migracyjną. Pewnie również następne wydatki w różnej formie. Rzeczywiście istotna jest jednak odpowiedź na nieco inne pytanie: czy przyjęta obecnie przez Rosjan taktyka będzie w stanie doprowadzić do zakończenia konfliktu, wymusić na Kijowie negocjacje. Bo z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa i stabilności najważniejsze jest, byśmy nie graniczyli z obszarem objętym działaniami wojennymi. A zatem wszystko, co przyspiesza zakończenie konfliktu, jest dla Polski korzystne. Nawet, jeśli nie jest korzystne dla Kijowa.
Mateusz Piskorski
Myśl Polska, nr 49-50 (4-11.12.2022)
Za: Mysl Polska – myslpolska.info (06-12-2022) | https://myslpolska.info/2022/12/06/piskorski-czarna-zimna-dziura-na-mapie-europy/