Konferencja jałtańska przeszła do historii, jako symbol zdrady zachodnich sojuszników wobec Polski. Podczas tygodniowych (4 – 11 lutego 1945) obrad w pałacu cesarskim w Liwadii, niedaleko Jałty na Krymie, tak zwana wielka trójka, czyli Stalin, Roosevelt i Churchill, ustalili zasady mające obowiązywać po zakończeniu II Wojny Światowej. Polska utraciła wówczas, tak zwane Kresy Wschodnie, czyli obecne tereny Litwy, Białorusi i Ukrainy, na rzecz Związku Sowieckiego i odzyskała Ziemie Zachodnie. Postanowiono o utworzeniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej i uznano zgodność działań NKWD z konwencją o prowadzeniu wojny na lądzie.
Rząd Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie w Londynie, już 13 lutego wydał oświadczenie, w którym potępiając owe postanowienia, mówił, m.in., że „decyzje Konferencji Trzech zostały przygotowane i powzięte nie tylko bez udziału i upoważnienia Rządu Polskiego, ale i bez jego wiedzy. Metoda ta w stosunku do Polski jest nie tylko zaprzeczeniem elementarnych zasad, które obowiązują sojuszników, ale stanowi niewątpliwe naruszenie litery i ducha Karty Atlantyckiej oraz prawa każdego do występowania w obronie własnych interesów. Z tego powodu decyzje Konferencji Trzech nie mogą być uznane przez Rząd Polski i nie mogą obowiązywać Narodu Polskiego. Oderwanie od Polski wschodniej połowy jej terytoriumprzez narzucenie tzw. linii Curzona jako granicy polsko-sowieckiej Naród Polski przyjmie jako nowy rozbiór Polski, tym razem dokonany przez sojuszników Polski”.
Myślę, że warto, byśmy nie zapominali tych słów choć, jak pokazała historia, był to już tylko pusty gest, nacechowany polityczną naiwnością. Brzmi to brutalnie, ale uważam, że premier Arciszewski mógł sobie darować odwoływanie się w tym oświadczeniu do Karty Atlantyckiej, która przecież wyraźnie mówiła, iż określa „
cele polityki Wielkiej Brytanii i USA w okresie II Wojny Światowej i po jej zakończeniu oraz zasady powojennych stosunków międzynarodowych”.
Jej zapisy stanowiły co prawda, że sygnatariusze nie życzą sobie zmian terytorialnych, które nie zgadzałyby się z wolno wypowiedzianymi życzeniami narodów, których te zmiany dotyczą” oraz, że „uznają prawo wszystkich narodów do wyboru formy własnego rządu”, ale opinię społeczną, bo przecież nie własne sumienia, uspokoili na Krymie, przyjmując za dobrą monetę zobowiązanie Stalina do przeprowadzenia w naszym kraju „wolnych, nieskrępowanych wyborów na zasadzie powszechnego głosowania”.
Z efektu tych wyborów nie możemy się podźwignąć do dziś. Porozumienie zawarli na tym samym Krymie, od którego rozpoczęło się tlić kilka lat temu zarzewie wojny kolejnej. Wtedy, w 1945, podjęli również decyzję o wspólnym udziale, w późniejszej o dwa miesiące, konferencji założycielskiej ONZ. Wszystko wskazuje na to, że po III wojnie światowej, przyszli sygnatariusze traktatu pokojowego, umówią się na udział w konferencji założycielskiej nowego, światowego rządu.
Roosevelt, w drodze powrotnej z Krymu, 14 lutego, spotkał się na pokładzie krążownika USS Quincy (CA-71), stojącego w bezpiecznym Kanale Sueskim, z królem Abdul Azizem Ibn Saudem, założycielem Królestwa Arabii Saudyjskiej. Rozmawiali, między innymi, o żydowskim osadnictwie w Palestynie, przy czym Roosevelt próbował uzyskać poparcie króla dla utworzenia tam żydowskiej ojczyzny, na co król zareagował kategoryczną odmową. Dyskutowano także o niepodległości Syrii i Libanu, ale przede wszystkim skupiono się na przyszłości dynastii saudyjskiej w oparciu o arabską ropę naftową. Efektem tych rozmów był tak zwany Pakt Quincy, który miał gwarantować monarchii saudyjskiej – amerykańską ochronę wojskową, właśnie w zamian za dostęp do ropy. Pakt określał, że „stabilność Arabii Saudyjskiej jest częścią ‘żywotnych interesów’ Stanów Zjednoczonych, które w zamian zapewniają bezwarunkową ochronę rodzinie Saudów i Królestwu, przed wszelkimi, możliwymi zagrożeniami zewnętrznymi”.
Ustalono, że przywództwo Arabii Saudyjskiej w tym regionie leży również w interesie amerykańskim. Powołany do życia jeszcze w r. 1933, koncern Aramco (Arabian-American Oil Company), w ramach którego zezwolenie na poszukiwanie i eksploatację zasobów saudyjskich uzyskał Standard Oil of California (SoCal), dzisiejszy Chevron, a później dołączono doń Texas Oil Company (Texaco), Standard Oil of New Jersey (Esso) i Standard Oil of New York (Socony), uzyskał monopol na eksploatację pól naftowych na okres 60 lat. USA zgodzić się miały, w ramach paktu, na nieingerowanie w wewnętrzną politykę Saudów. Warto nadmienić, że ropa miała służyć głównie amerykańskim siłom zbrojnym.
Oczywiście, zgodnie z amerykańskim rytuałem politycznym, obietnice Roosevelta dotyczące Palestyny, złamał już jego następca, czyli Truman, który dał tym samym zielone światło dla budowy państwa Izrael. Jednak wydobycie ropy szło przez kolejne lata, zgodnie z umową, a koncern jest światowym liderem w jej produkcji. Współpraca przebiegała przez wszystkie te lata poprawnie, z małymi zgrzytami, kiedy USA nie weszły do Syrii w r. 2010 i w 2013, kiedy nastąpiło zbliżenie amerykańsko-irańskie.
Ale, jak wiemy, już w r. 2011, w Syrii wybuchła „wojna domowa”, a w 2020 Amerykanie zlikwidowali [zamordowali] irańskiego generała Solejmaniego, rujnując wzajemne relacje, więc sytuacja między naftowymi partnerami zdawała się pozostawać niezakłócona.
Arabia Saudyjska, wspólnie ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, pod wpływem usilnych starań Pentagonu, toczy od dłuższego czasu wojnę z Jemenem, wspierana dostawami amerykańskiej broni, w tym samolotów i dronów. Jednym z głównych założeń USA, było niedopuszczenie, by cieśnina Bab-al-Mandab (pomiędzy Jemenem, Dżibuti i Erytreą), łącząca Morze Czerwone z Oceanem Indyjskim, dostała się pod wpływy irańskie. Jest to bowiem istotny punkt żeglugowy na trasie Europa-Daleki Wschód.
Nawiasem mówiąc, Tarek Bin Laden, brat Osamy, właściciel firmy Middle East Development, planował przerzucić nad cieśniną najdłuższy na świecie most, a po stronie Dżibuti grupa Saudi Binladen miała budować miasto Noor, mające być pierwszym z projektowanych, tak zwanych setek „miast światła”.
Ale, w związku z realizacją Nowego Ładu, następca prezydenta Trumpa znowu, zgodnie z tradycją amerykańskiej polityki resetów wcześniejszych umów, postanowił powywracać figury na szachownicy i oskarżył saudyjskiego księcia Muhammada Bin Salmana o morderstwo dziennikarza Dżamala Chaszukdżi (bratanka wielokrotnie przeze mnie opisywanego międzynarodowego handlarza bronią, Adnana), a Arabię Saudyjską nazwał wyrzutkiem.
Równocześnie, Joe Biden wznowił rozmowy z Iranem, wstrzymał sprzedaż broni dla Saudyjczyków i usunął bojowników jemeńskich z amerykańskiej listy organizacji terrorystycznych. Pod koniec kwietnia, desygnował na stanowisko ambasadora w Arabii Saudyjskiej, Michaela Ratney, – co monarchia odebrała, jako dowód braku woli współpracy ze strony Waszyngtonu twierdząc, że Ratney, jako urzędnik cywilny nie spełnia oczekiwań w zakresie umowy o ochronie wojskowej wynikającej z Paktu Quincy, a co za tym idzie, wzbudza obawy dotyczące dalszej kooperacji w zakresie produkcji ropy naftowej. Jakby tego było mało, na początku maja, na polecenie Bidena, FBI upubliczniła dokumenty wskazujące na przekazywanie „porywaczom samolotów” 9/11 pieniędzy w czasie, kiedy przebywali na terenie USA, przez obywatela Arabii Saudyjskiej, Omara al-Bayoumi, powiązanego z saudyjskim wywiadem. Dokumenty, o których wspominałem już w którejś ze swoich książek, nie są niczym nowym i ten wątek pojawiał się znacznie wcześniej, ale obecnie robi się z tego niesamowitą sensację, podpierając te zarzuty kartką papieru, pozyskaną w trakcie przeszukania rzeczy Bayoumi’ego przez wywiad brytyjski (!), na której widoczne są wyliczenia dotyczące „wysokości samolotu dla osiągnięcia celu”.
Są one, moim skromnym zdaniem człowieka związanego z lotnictwem, równie poważne, jak odnaleziony u stóp WTC, nietknięty paszport jednego z porywaczy.
Dla równowagi, odcinając się od działań prezydenta, Sekretarz Skarbu, Janet Yellen, podkreśliła ostatnio znaczenie dwustronnych stosunków amerykańsko-saudyjskich. Obserwując szopkę dla naiwnych, wokół saudyjskiego wątku 9/11 i słuchając diametralnie różnych wypowiedzi amerykańskich urzędników, a także mając na uwadze fakt, że Ratney pełnił do niedawna funkcję Konsula Generalnego USA w Jerozolimie, a szczególnie czytając wypowiedź byłego szefa wywiadu Arabii Saudyjskiej, Turki al-Faisala, według której „jego kraj czuje się opuszczony przez amerykańskiego sojusznika”, możemy spodziewać się niezwykle ciekawych zwrotów akcji w rejonie arabskim.
Tym bardziej, że Senat USA zagłosował właśnie za poparciem ustawy NOPEC (No Oil Producing and Exporting Cartels Act) czyli wymierzoną w Organizację Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC), a jeśli Biden ją podpisze, to uderzy ona w sektor naftowy i gazowy na całym świecie.
W marcu tego roku, Arabia Saudyjska oświadczyła, że będzie sprzedawała swoją ropę w chińskich juanach, Rosja zrobiła podobny ruch ze swoim rublem, a następnie powiązała swą walutę ze złotem, co zamierzają zrobić również Chiny. Widmo diabelskie na dnie kielicha rośnie coraz szybciej.
Felieton ukazał się pierwotnie w 20 numerze Warszawskiej Gazety
Jął więc nasłuchiwać. Jakieś głosy dobiegały z mrocznego oparu, zrazu niezbyt wyraźne, ale z czasem…
Męski chrapliwy tembr i ton nieznoszący sprzeciwu:
– Zatem nic się nie nasilai nic się nie zmienia… a zmienić się musi… czas coraz krótszy, praca wciąż ta sama… Gdy osiągniemy to, iż ludzie uwierzą, że świat nie powstał na skutek jednorazowego aktu, lecz w wyniku powolnej ewolucji, żeBóg nie interesuje się światem, żeNiosący Światło1 sprawuje nad nim pieczę, żenie ma piekła i nie ma kary i żepo śmierci doświadczamy reinkarnacji, aby się doskonalić – wygramy ważną bitwę.
– Ale czy wojnę? – z mglistego mroku doleciał czyjś głos.
– To długa droga – rzekł ten, który zdawał się przewodzić zgromadzeniu.
– Zatem wstąpmy na nią i to jak najrychlej. Co mamy przeforsować, by się zalęgło w ludzkich sercach, a potem wrosło w ich umysły i dusze? – powiedział ktoś inny.
– Wiele.
– Staczajmy bitwę za bitwą.
– Tak właśnie czynimy.
– Ile ich będzie?
– Wiele…
– Mów, Święty Bracie, Panie Przedświtu.
– Pierwsza z bitew to bitwa o rozumienie Boga nie jako kogoś osobowego, lecz bezosobowego, który skonstruował wszystko i jest Wielkim Architektem Świata, ale tylko architektem. Na razie potrzebne będzie uznawanie Jego istnienia, jednak – pod żadnym pozorem – nieakceptowanie Jego Kościoła. Lecz z czasem i takiego Boga trzeba będzie usunąć na dalszy plan, a potem całkiem zamazać i zatrzeć. Nie teraz jednak jeszcze… jeszcze nie teraz… Ważniejsza z bitew będzie o to, ażeby ludzie w swej masie uwierzyli, że istnieje wyłącznie rzeczywistość materialna, powstała sama z siebie, której Stwórca i jego prawa są zbędne, bo w zupełności wystarczają im ich własne prawa. Owe dwie wielkie bitwy i ważne zwycięstwa są nam nieodzowne, lecz to dopiero początek.
– A czy wygramy owe bitwy?
– Wygramy.
– Skądże ta pewność Święty Bracie?
– Bo staczać je będziemy ludzkimi sercami i umysłami, któreprzeżarte są pychą i zarozumiałością. I pycha powygrywa wszystkie owe bitwy, uwierzywszy, że nie ma potrzeby istnienia ni Boga, ni ducha, bo wszystko to materia…
– Zatem religia okaże się zbędna?
– Nie, bo człowiek nie umie egzystować bez niej. Zabierzmy mu jednegoBoga, a on natychmiast wynajdzie sobie innego. Aby zaś znów, siłą własnego rozumu nie odkrył Tego, któregośmy przed nim skryli, będziemy zmuszeni dać mu zastępczego. Najlepsze by jednakowoż było, aby każda z istot ludzkich uwierzyła, że sama dla siebie jest bogiem.
– Trudne.
– Pozornie. Krytykujmy tę religię, której obecnie hołduje, wyszydzajmy dogmaty i praktyki, śmiejmy się z tego i wprawiajmy tym Świat w zakłopotanie, aż wszyscy uwierzą, że wierząc, tak jak dotychczas są śmieszni i że są żałośni. Bo ich najczulszymi strunami sąduma właśnie i próżność. W każdej formie. A potem podrzućmy im indyferentyzm, niech uwierzą, że nie ma znaczenia, w co się wierzy. Upieczemy przy tym jeszcze jedną pieczeń – indyferentyzm religijny poprowadzi wprost do indyferentyzmu moralnego. A to już nie będzie wygrana bitwa, ale cała wielka kampania!
– A dalej? Przecie to nie koniec.
– I owszem, nie koniec. Dalej wszczepimy w ludzkie umysły wiarę w racjonalizm – rozum i postęp społeczny, w to, że człowiek z natury jest dobry, a wiedza jest czymś pozytywnym, wiara natomiast czymś głupim, śmiesznym, obrzydliwym.A skoro tak, to ten świat, obecny świat – bo muszą uwierzyć, że innego być nie może – jest najcudowniejszym z możliwych, że doczesne życie jest nie tylko dobre, ale wręcz najlepsze i tylko w owym życiu można osiągnąć pełnię szczęścia i wszelką doskonałość. No i Świat-Wszechświat można poznawać wyłącznie poprzez doświadczenie i rozum. To w końcu doprowadziludzkość do bezbóstwa2i wszelkich jego konsekwencji.
– To nie będzie możliwe – znów ozwał się jakiś sceptyk – tron i ołtarz wzajemnie się wspierają.
– Zatem trzeba najpierw roztrzaskać trony, wytrzebić monarchów, a potem rozbić ołtarze.
– Ktoś jednak będzie musiał zarządzać owym ludzkim bydłem… Rządy poszczególnych krajów do czasu nadal istnieć muszą.
– Owszem, na razie. Ostatecznie jednakprzymusowo będziemy indoktrynować i kazić ichpotomstwo, dowodząc, że jest to przekazywanie zasobu pożytecznej i niezbędnej wiedzy, z której najważniejsza będzie ta, iż żadnego Boga nie ma, bo wszystko powstało przez przypadek.Gdy potem zlikwidujemy prywatną własność (oczywiście nie dla wszystkich)izniszczymy narody, gdy zmieszamy rasy, podmienimy religie, będziemy ich wszystkich mocno trzymać za gardła. Wdalszej kolejnościunicestwimy małżeństwa, bo rozstrzygająca bitwa w naszej wojnie toczyć się będzie o małżeństwo i rodzinę właśnie, to jest bowiemkwestiakardynalna. Bez rodziny ludzkość ulegnie destrukcji. I mam nadzieję, iż nieodwracalnej. Awreszcie,gdy wmówimy ludziom, a oni w to uwierzą, że nawet płeć jest czymś umownym, czas zwycięstwa będzie tuż-tuż. Aż na koniecz własnej woli ludzie wyrzekną się wolnej woli i wszelkiej, choćby nawet pozornej wolności. Paradoksalne? Owszem, ale tak się stanie.I już nie będzie jednostek, które by się różniły między sobą. Gdy zatem człowiek dobrowolnie się własnej woli pozbawi, tym samym zamknie sobie drogę powrotu do Tego, którego imię jest nam obrzydliwe…Miast ludzkości złożonej z wolnych i autonomicznych względem siebie istotbędzie rój, sterowany przez jeden umysł i przez jedną wolę, złożony z ponumerowanych jednostek, których i myśli nawet zależeć będą od tej woli. Będzie to rój mający tylko jedno jedyne pragnienie – nieustającej sytości zmysłowej – życia, użycia i zaspokojenia. Ale i to do czasu…
– A co potem?
– A potem rój sam się unicestwi, bo żadnej przyszłości przed takim tworem nie będzie, my zaś staniemy się jedynymi właścicielami i panami Świata.
– A któż nam będzie służył? Wszak i zwierzęta nas nienawidzą i się nas lękają.
– Zatem i zwierzęta trzeba będzie wymordować…
– Kto więczostanie, by cześć nam oddawać?
I na to pytanie już nie padła odpowiedź. Dopiero po chwili przewodzący zgromadzeniu znowu się odezwał:
– A teraz pora zacząć nowy etap wojny. Uderzyć w fundamenty pradawnego ładu, wywołać chaos i tuman mgły krwawej, któryoczadzi serca i zmami umysły.
– W co trzeba uderzyć?
– W owe dwa filary, które na podobieństwo naszych co Jachin i Boazsię zowią, tu Tron i Ołtarz mają na nazwiska.
– Nie będzie łatwo, Święty Bracie i PaniePrzedświtu.
– Ale zacząć trzeba.
– I któż to zacznie i kimże on będzie?
– Podłym pyszałkiem, którego wesprzemy… Bestią bez sumienia, Człowiekiem, Białogłowym Wodzem, przed którymjednak – ku przestrodze – poślemy na świat jegoJana Chrzciciela… na urągowisko… i jako znak tego, co nadciąga…
– Cały ten wykład, cała ta przemowa…
– Co z nią? – zapytał ten, który przewodził.
– Chaotyczna bardzo. Trudno zrozumieć co, kiedy, dlaczego, w jakiej kolejności, co ważne bardzo, a co mniej jest ważne. W koło to samo, to samo, to samo. Zamiast tu siedzieć i słuchać nieskładnego gadania, starczyło wszystko wyłożyć nam w punktach.
– To wiedz na koniec, że ład i nowy porządek zrodzą się z chaosu… Tymczasem sprawić trzeba, by takich pieśni nie słuchali.
============================
Niemiły głos zamilkł, a on ujrzał las gęsty, bukowy, a przez las ten wąską drożyną szła zgarbiona babina, śpiewając:
Tomasz Figura https://pch24.pl/pandemia-i-wojna-inna-rzeczywistosc-ta-sama-choroba/
(Oprac. GS/PCh24.pl)
To jasne, że chłodne i metodyczne definiowanie naszych interesów w kontekście wojny na Ukrainie nie jest łatwe. Znacznie prościej jest wrzasnąć: „szable w dłoń i na Moskala”. Ale właśnie kalkulacja może przynieść nam więcej pożytku niż najbardziej szczere szaleństwo.
Wieszczony już u zarania pandemii kryzys gospodarczy nadszedł i to z wielką siłą. Trochę uśmiecham się pod nosem, z ironią ale bez schadenfreude, gdy słyszę lub czytam pełne zdziwienia opinie komentariatu zawodowego bądź domorosłego, że rząd bezradny, że nic nie robi, że Glapiński zły, a Morawiecki rozrzutny i za to rozpasanie i nieporadność płacimy teraz frycowe. Zastanawiam się, w jaki sposób nie przeszkadzało to tym samym komentatorom jeszcze parę tygodni temu wzywać do lockdownów, a obecnie gardłować za tępieniem każdego rodzaju biznesu powiązanego z rynkiem rosyjskim. Są przecież i tacy, którym przeszkadza polska firma handlująca w Rosji… sedesami. Albo inni, którzy patrzą z zachwytem jak banda łobuzów blokuje wschodnie przejścia graniczne, żeby przypadkiem jakiś tir nie przejechał i nie zawiózł Rosjanom czy Białorusinom zakupionego przez nich wcześniej towaru.
Żeby była jasność: jestem zdecydowanym zwolennikiem dociskania Rosji kolanem. To agresywne imperium, którego zduszenie może stanowić dla nas cenny, geopolityczny prezent. Ale – podobnie zresztą jak w przypadku pandemii – nie możemy doprowadzić do sytuacji, że ucierpi zdrowy rozsądek i emocje wezmą górę. Wolę, prawdę mówiąc, bezpośrednią i jasno zdefiniowaną politykę Węgier, które nie wysyłają broni Ukrainie, a do konfliktu trzymają dystans, równocześnie asekuracyjnie deklarując, że nie będą czynić przeszkód w przyjmowaniu Ukrainy do NATO niż dwuznaczną orientację Francuzów, mających usta pełne frazesów, a w głowach marzenie o rychłym końcu wojny i ustaleniu z Putinem nowego modus operandi.
Utarło się wśród publicystów, obłąkanych szaleństwem nakładania na oślep sankcji na Rosję, że przecież mamy wojnę, a w czasie wojny trzeba robić sobie wyrzeczenia. Karierę zrobiła nawet anegdotka – wymyślona czy autentyczna, to mniejsza – z czasów II wojny światowej, gdy jakiś deputowany Izby Lordów skarżył się, że za Churchilla ceny benzyny są wyższe niż za Chamberlaina. To, niestety, obrazuje szaleństwo polskiej debaty: sprowadzanie rosnących cen paliwa do banalnych dykteryjek, by obśmiać każdego, kto ów temat podnosił, dowodząc jak bardzo obosieczną bronią mogą być sankcje. Ciekaw jestem, czy ci wszyscy publicyści, oglądający świat z warszawskich redakcji, opłacani całkiem przyzwoicie w największych polskich mediach, tę samą historyjkę przytoczyliby ojcu czy matce kilkuosobowej rodziny na prowincji, gdzie obydwie pensje nie sięgają średniej krajowej, a samochód i jego utrzymanie jest o tyle ważne, że umożliwia dojechanie do pracy i zawiezienie dzieci do szkół. Dylemat obcy dziennikarzom RMF FM czy „Rzeczpospolitej”, jest realnym problemem tysięcy Polaków.
I wreszcie last but not least: trudno, by zubożałe społeczeństwo zbudowało dzisiaj nowoczesną armię, zdolną do obrony kraju. A przecież to stało się dzisiaj głównym celem, co do którego zgodne są wszystkie siły polityczne. Bezmyślne nakładanie na nas ciężarów, których wielu nie będzie potrafiło unieść, nie jest żadnym „wyrzeczeniem” na czas wojny – dodajmy, że to nie my toczymy tę wojnę, wszak gdy czytam teksty niektórych publicystów, mam nieodparte wrażenie, że wojska rosyjskie już wkroczyły do Polski – ale niszczeniem tego, co udało się Polakom zbudować z wielkim trudem przez ostatnich 30 lat. I niszczeniem marzeń o tym, co można dzięki temu zbudować, chociażby armii zdolnej odstraszyć siły znacznie potężniejszego kraju.
Od pandemii do wojny
Dlatego z wielką trwogą obserwuję, jak wiele osób płynnie przeszło z trybu „więcej lockdownów” na tryb „więcej sankcji”. Zadziwia mnie nieustannie, że nie wyciągnięto żadnych wniosków z pandemicznego szaleństwa. Tysiące ludzi umierało poza systemem opieki zdrowotnej, ogromne pieniądze pompowano w kolejne tarcze antykryzysowe, a głupota niektórych nakazów (vide: maseczki w przestrzeni otwartej) raziła brakiem jakichkolwiek podstaw naukowych. A jednak wielu w to brnęło. Dzisiaj nikt nawet nie zająknie się o wyciąganiu konsekwencji, gdy NIK publikuje dane o horrendalnych dodatkach covidowych dla lekarzy, bo wszyscy skupiają się już na tym, by udusić Rosję sankcjami, choćby miał nas zalać potop. Żeby „udusić ruskiego”, warto podpalić polską gospodarkę, pozbawiać ludzi mieszkań, wpędzić wiele rodzin w skrajne ubóstwo. A wreszcie: wstrząsnąć polskim państwem, bo przecież naiwność chyba każe sądzić, że kraj słaby i rozbity będzie w stanie bronić się przed agresorem.
Przyznam, że podobnie jak w przypadku pandemii, nie dostrzegam żadnego spójnego planu w antyrosyjskiej polityce rządu. Niemcy chociażby, przy całym moim krytycyzmie dla ich stosunku do putinowskiej władzy, są świadomi tego, że nie mogą nałożyć embarga na wszystko, co rosyjskie, bo ich gospodarka się po prostu rozsypie. Dlatego konsekwentnie, choć stopniowo, ograniczają teraz swoją zależność od rosyjskiej ropy, ale gdyby słuchali części polskich publicystów rozgrzanych do czerwoności gniewem na każdego, kto wysyła choćby jednego tira za wschodnią granicę, najpewniej mieliby już dzisiaj kompletną polityczną rozwałkę. Przecież, gdy Moskwa zakręciła nam kurek z gazem, Twitter wręcz eksplodował z radości i niezdrowej napinki: ten obniżał ogrzewanie o 2 stopnia, tamten ogłaszał, że damy sobie radę bez gazu. W konsekwencji gaz od „ruskich” bierzemy, tyle że przez Niemcy. To o tyle „przyjemniejsze”, że biorąc ów gaz, możemy przynajmniej przeklinać pod nosem szwaba, który boi się zrobić kilku wyrzeczeń, by załatwić Putina. A że pieniądze rublach płynął do kieszeni Putina także z naszej kabzy? Trudno, my temu niewinni. Przynajmniej spać można spokojnie.
W Polsce zatem bez zmian: niech pali i niech się wali. Byle ruscy wreszcie padli. Niemal nikt nie pyta o koszty tej polityki, podobnie jak to było w przypadku antypandemicznych obostrzeń. A przecież dramatycznie wysoka inflacja, to właśnie skutek tarcz antykryzysowych, wprowadzanych w czasie lockdownów. Pamiętacie jeszcze państwo tamten nastrój? Pamiętacie, jak wielu napalonych komentorów wzywało rząd do wprowadzania kolejnych restrykcji, bo przecież zdrowie najważniejsze? Gdy ktoś wtedy zająknął się o pieniądzach i gospodarce, natychmiast odpowiadał mu przeraźliwy wrzask, że oto jest zimnym draniem, krwawym kapitalistą i że w chrześcijańskiej Polsce to się tak nie godzi. A czy godzi się, by rodziny traciły jedną pensję rocznie, przeżeraną przez inflację? Czy godzi się pozbawiać ludzi mieszkań, ciepła w domach czy energii elektrycznej, która staje się przecież coraz droższa? Czy znów mamy wrócić do czasów – wcale nie tak dawnych – gdy głód doskwierał dziesiątkom tysięcy dzieci? Zajrzyjmy do raportu z badań firmy MillwardBrown z 2007 roku. 120 tysięcy dzieci przychodziło głodnych do szkoły, a 70 tysięcy jadło tylko jeden posiłek dziennie. To oficjalne dane, które przez ostatnie lata ulegały zmianie, udało się wszak zmniejszyć skalę nędzy w Polsce. Nic jednak nie jest dane raz na zawsze, a prawa ekonomii są brutalne: nie można mieć ciastka i zjeść ciastka.
Szable w dłoń?
Owszem za inflację, która z łatwością może wpędzić nas w biedę, odpowiada w dużej mierze szef NBP, Adam Glapiński. To on finansował dług zaciągany na potęgę przez rząd. Sytuacja na rynku robi się zatem absurdalna: zalane pieniądzem banki nie podnoszą oprocentowania depozytów, ale za to chętnie ściągają wyższe raty kredytów. Rząd uwija się jak w ukropie, by temu zaradzić, ale kto potrafi łączyć pewne fakty, ten wie, że to nie jest kwestia „nieprzewidzianych wydarzeń”, lecz krótkowzroczności. Gdyby rok temu Glapiński powiedział weto finansowaniu rozdętych wydatków rządowych i podniósł – choćby i sygnalnie – stopy procentowe, być może sytuacja byłaby dzisiaj nieco bardziej spokojna. A przecież doskonale wiemy, że to „granica bólu” Morawickiego uratowała nas przed kolejnymi obostrzeniami w pandemii: premier najwidoczniej zdał sobie sprawę, iż kolejne tarcze wpędzą polską gospodarkę w takie kłopoty, że udławi się i rozleci. Wyobraźmy sobie, że rząd nałożyłby kolejny lockdown, którego w pewnym momencie domagała się jakaś połowa Polski. Mielibyśmy dzisiaj inflacje nie na poziomie 12 ale 20 procent. A to byłby już przedsionek katastrofy.
Niestety, towarzyszy nam emocjonalne rozedrganie, a ci, którzy biorą udział w tym szaleństwie stosują argumenty kompletnie nieprzystające do rzeczywistości. Co ciekawe, każdy przy tym powołuje się na zdrowy rozsądek i realizm polityczny. Katolicki publicysta ogłasza, że zwycięstwo Emmanuela Macrona jest korzystne dla Polski, bo Le Pen jest spolegliwa wobec Rosji, ale przecież Macron nie zrobił niczego, by zatrzymać tę wojnę. Zawsze świetnie dogadywał się z Putinem i wprost przyznaje dzisiaj, że Rosja stanowi ważny element architektury europejskiego bezpieczeństwa. Co więcej, o ile śmierć niewinnych ludzi na Ukrainie jest tragedią, o tyle zastanawia, dlaczego za taką tragedię wielu nie uznaje zbrodni aborcji, którą wspomniany Macron wręcz promuje, naciskając by stała się unijnym standardem. W tym kontekście udzielanie poparcia Macronowi skupia jak w soczewce obsesję znacznej części polskich elit na punkcie wszystkiego, co rosyjskie.
W żadnym wypadku nie uważam, że powinniśmy porzucić politykę walki z Rosjanami na terenie Ukrainy. Pobicie wrogiego nam mocarstwa na terenie innego kraju jest dla nas ze wszech miar korzystne. Ale musimy pamiętać także o tym, że Rosja nie zagraża nam w takim stopniu, jak państwom spoza Sojuszu Północnoatlantyckiego. Mamy pole manewru i czas, by kalkulować działania. Zanim zaczniemy pożerać własne ciało, postępując niczym wściekła choroba autoimmunologiczna, zastanówmy się, czy możemy osiągnąć cel środkami, które pozwolą nam obronić także bezpieczeństwo ekonomiczne Polaków. Nie chodzi tu o egoizm, ale o to, by nie pozbawiać milionów ludzi owoców ich pracy. To kwestia wręcz fundamentalna. Zdaje sobie sprawię, że nie jest to postulat tak popularny, jak okrzyk „szable w dłoń i bij Moskala”. Ale może nam przysporzyć nieco więcej pożytku niż krótkowzroczne, choćby i najbardziej szczere, dzikie szaleństwo.
Алексей Иванов https://zavtra.ru/events/o_massovoj_sdache_v_plen_nedovikingov_s_azovstali
Из подвалов мариупольского комбината “Азовсталь” вышли и сдались в плен почти тысяча украинских боевиков-нацистов.
Сейчас происходит фильтрация, все сдавшиеся террористы будут идентифицированы. Большинство ВСУшников, видимо, обменяют, а гитлеристов-неоязычников из полка “Азов”* ждёт суровое наказание в соответствии с уголовным кодексом РФ или законами ДНР и ЛНР (в народных республиках, напомним, отсутствует мораторий на смертную казнь).
Как подчеркнул руководитель Госдумы Вячеслав Володин, “нацистские преступники не должны подлежать обмену; это военные преступники, и мы должны делать всё для того, чтобы они предстали перед судом“.https://www.youtube.com/embed/tWRp9VPJ41Ehttps://www.youtube.com/embed/IGFAjcAY91Ehttps://www.youtube.com/embed/ibLfgnutncchttps://www.youtube.com/embed/uV-7IvYnanA
=========================
“Моё личное мнение — участников «Азова»* менять нельзя ни в коем случае. Полк должен предстать перед трибуналом, каждый должен получить наказание в меру своих преступлений (допустим, что там будет разная степень вины). Это будет носить не только юридический, но и символический смысл.
Должно быть проведено долгое, скрупулёзное расследование, а потом — приговор…
В сдаче запрещённого «Азова»* есть ещё один принципиально важный момент. Долгое время это формирование было парадной вывеской правой неоязыческой субкультуры во всей Восточной Европе. Крутые съёмки, суровые с виду воины совершают ритуал на языческом (др. рус. поганом) капище, взрывы, бронетехника, факелы. Сами о себе азовцы говорили: «Азов»* — это «Ас-Гоф», двор асов, скандинавских божеств.
Давайте вспомним, как должен вести себя настоящий воин, согласно этой системе взглядов. Для этого обратимся к книге А. М. Стриннгольма «Походы викингов»:
– «Войне от колыбели я жизнь свою обрёк. Ещё ребёнку мне дал Один смелое сердце. Для храбрых неприлично при смерти унывать», говорит сага об Олафе, сыне Трюггви.
Религия и предки внушили древнему северянину правила, что мир принадлежит тем, кто храбрее, что лучше искать славы и чести, нежели доживать до глубокой старости, и что всего славнее жить и умереть с оружием в руках. При этом не бояться, но встречать смерть достойно.
– В саге о Хервёр рассказывается, как Хаки, смертельно раненный в битве при Фюрисвалле, зажёг свой корабль, нагруженный оружием и трупами, велел положить себя на него и в этом пламени на всех парусах поплыл из островов в открытое море, чтобы жить в памяти потомства, как встретивший смерть без страха.
– Cага об Эйрике Рыжем говорит, что Эйрик отказался с негодованием от свободы и всех благ жизни, какие предлагались ему за позор, велел бросить себя на копья и в предсмертных мучениях пел последнюю песню про своё мужество и презрение к смерти.
– Рагнар Лодброк был взят в плен королём Эллой, который бросил его в яму, наполненную змеями. Умирая, Рагнар пел песню.
Что мы видим сейчас? Страшный, несмываемый позор с точки зрения той этической системы, которую продвигали сами азовцы. Если бы все они искренне верили в то, что насаждали в умах молодёжи, пошли бы на наших военных в последний штурм и в глазах своей аудитории стали героями. Погиб с оружием в руках — и прямиком пировать в Вальгаллу. А тут за них вписываются жабы со всех концов глобального болота: их храбрый ярл-козак на каблуках Зеленьский, жинок на поклон к иезуиту Франциску отправили, «Евровидение» в их честь провели. Так себе викинги. Рагнар с Эриком осудили бы. А наши русские князья даже холопами бы не взяли после такого.
Пришло время скальдам писать сагу о Колыне, Волыне и героической сдаче в плен“.
———-
Писатель, публицист Роман Антоновский:
“Коллеги обсуждают неоязычество «Азова»* в контексте того, что настоящие викинги или славяне-язычники никогда бы не сдались, а отправились бы радостным гуртом в Вальхаллу, приняв смерть в бою, а также, что азивцы исповедуют тёмную сторону язычества, так называемый путь Левой Руки. Поклонение подземным злым богам, требующим от своих адептов кровавых жертвоприношений. Ну, и зарывание мариупольского «Азова»* в заводские катакомбы можно символически прикрутить к тому, что они полезли в нижний мир, к своим адским божествам.
На самом деле, тот культ, который исповедует «Азов»* — это полный новодел, его можно охарактеризовать, как эзотерический гитлеризм. Идеологом этого культа, считавшим Гитлера аватаром нордического божества, был чилийский философ Мигель Серрано. К слову говоря, не лошара и безумец какой-то, а успешный дипломат и общественный деятель, работавший дипломатом в Индии и Европе и представителем Чили при МАГАТЭ, ставший единственным европейцем, которого принял в изгнании Далай-Лама в 50е годы 20 века.
Эзотерический языческий гитлеризм является для европейской праворадикальной молодёжи тем же, чем ваххабизм для радикальной исламской молодежи. Тоже культ силы и войны, короткий путь в рай через гибель в бою, и оправдание любого насилия в отношении людей иной веры или национальности. Так что, параллели между ИГИЛ* и украинскими неонацистами не случайны. Белорусский нацик Ляшук, воевавший в самом изуверском нацбате «Торнадо»*, после неоязычества принял ислам ваххабитского толка. А главный идеолог русского ваххабизма Харун Сидоров тоже в прошлом был праворадикалом из Питера.
Забавно ещё вот что. По сути, неогитлеристы из «Азова»* с их расизмом, антисемитизмом, гомофобией, воюя против России и русского мира, сражаются против здорового консервативного реванша на стороне неомарксизма, ЛГБТК, мирового компрадорского капитала и прочих вещей, который они должны, по идее, ненавидеть. И, наоборот, западные геи и трансгендеры, левые и либеральные политики, этнические евреи либеральных взглядов из Европы, России и Израиля поддерживают неонацистов из «Азова»*, упорно не замечая свастики, руны и чёрной Солнце на их нашивках и прапорах. Что их объединяет ? Ситуативная ненависть к нам, русским.
Но так ли странен сей союз? Я уже писал вам о Рейвене Кальдере, американском идеологе Рёккатру, неоязыческого течения, популярного среди неонацистов. Его адепты поклоняются Йотунам, злым великанам, которые воюют с солярными богами скандинавского пантеона. Но не все наши и украинские неонацики знают реальную биографию Кальдеры. Этот ныне бородатый неоязычник до 30 лет был бабой, даже родил дочь. А потом ему якобы явилась скандинавская Богиня Хель и заставила его стать мужиком-шаманом. Он сменил пол, женился на трансгендерной женщине, которая раньше была мужиком, а ещё у них есть раб-мазохист, с которым они на троих практикуют неоязыческие бдсм-ритуалы.:)
Господи, спасибо Тебе, что Россия — христианская страна!“
———-
Военкор, боец батальона “Восток” (11-й отдельный гвардейский мотострелковый Енакиевско-Дунайский полк Народной милиции ДНР) Максим Фомин:
“Чему нас учит история пленения полка «Азов»*?
Хохлы в своей массе не готовы умирать за свои идеалы. Только ситуация пахнет безнадëгой, они стараются себя подороже продать. Лозунг «Воля або Смерть» всего лишь красивые слова. Я не говорю, что среди уркаинцев нет героизма, безусловно, он есть, но это лишь индивидуальные качества отдельного человека или небольшой группы.
Можно долго думать в то, что ты викинг, пока у тебя над башкой не взорвалась ФАБ-3000. Потом наступает дзен…
Сидишь, трясёшься и понимаешь, что ты никакой не берсерк, а просто мальчик, обклеевший себя суровыми патчами, который хочет к маме“.
———-
Заместитель председателя Мосгордумы, секретарь Союза журналистов России, замдиректора дирекции информационных программ “Вести” ВГТРК Андрей Медведев:
“В истории с капитуляцией «Азова»* есть один важный момент.
«Азов»* — тут многие правильно отмечают — самое мотивированное, самое идеологически прокачанное, самое старое нацистское подразделение. Чётко структурированный полк. На базе которого, кстати, создавали и сержантскую школу. И конечно, «Азов»* имеет, возможно, наиболее обкатанный в локальных боях на границе ДНР личный состав. Про отмороженность и жестокость и так всё очевидно.
Но, что обычно забывают отметить. «Азов»* был модным подразделением. В глазах украинской молодёжи он выглядел привлекательно, тактикульно, очень убедительно.
Вчера простой футбольный хулиган, а сегодня захыстник. Модная форма, плитники, каски, беспилотники, подсумки. Клипы и ролики. Не знаю, что за агентство работало над пиаром «Азова»*, но всё было сделано очень толково. Для молодёжной целевой аудитории попадание стопроцентное. Опять же, за всем этим была и есть идея. Чистый, незамутненный неонацизм, где азовец это типа рыцарь, защищающий Запад от орды с Востока. Мифологемы, нелепые заумности, клановость.
Ну вот теперь выходит, что «рыцари» немного поломались. Пошли сдаваться в плен. Причём те же самые, что любили фото с оружием, руны и свастики. В плен пошли не только раненые. На видео вполне здоровые мужики. Сытые и довольно крепкие.
Но они сломались духом. Ибо идея, идеология у них дерьмо. Осовец или Брестская крепость держались потому что люди верили — то, что они защищают, ценнее жизни.
А у боевиков «Азова»* их жалкие жизни для них главное сокровище. Ну они же элита нации, а не абы кто. Однако, судя по сообщениям с мест, азовцы аж всю ночь сдавались. Даже когда наши уже устали их паковать. А те всё шли и шли в плен.
«А в тюрьме сейчас ужин. Макароооны…».
Вот и вся цена свидомым патриотам.
На Украине, впрочем, это поймут не сразу. Но поймут. Конец азовцев это конец мифа о «героических» нацистах“.
* террористическая группировка, запрещённая в России
Восемь лет пропаганда в жестяные трубы дудела, что Украина — гнилое яблоко, в нём черви, у неё нет плоти, нет власти, нет оружия, она — упавший с древа плод, который можно поднять и положить в карман. А на деле русские войска, вступившие на Украину, увидели страну-крепость, пролом в которой нужно выбивать по малому камушку.
Жестяные трубы пропаганды все восемь лет молчали о России, отделывались легковесными суждениями, лакированными картинками, целлулоидными образами. И когда случилась специальная военная операция, вместо этой парадной, лакированной, целлулоидной России появился оползень. С фасада государства сползала гнилая отсыревшая штукатурка, и вместо нарядных виньеток появилась жестокая голая арматура.
Каков враг, с которым мы воюем на Украине? Кто они, засевшие в “Азовстали”? Кто контратакует русские войска под Харьковом, оттесняя их обратно к границе? Украина мобилизована. Волна за волной резервисты бросаются на фронты, затыкая дыры и пробоины, нанесённые русскими ракетами и самолётами. Украина управляема до такой степени, что оказалась способной под русскими бомбардировками и обстрелами не прерывать потоки боеприпасов, солдат, продовольствия, валом идущие из Европы на украинский фронт.
Украинская пропаганда сформировала образ врага в лице России и русских не только в исконно антирусских западных украинских землях, но и на востоке, в русских городах Донбасса, в Одессе, Днепропетровске. Украина сумела встроить себя в гигантский синтезированный Запад, именуемый НАТО, подключить к своей войне с русскими могущественную западную экономику, военный потенциал, оружейные заводы, средства разведки и тотальную, всеохватывающую глобальную пропаганду, которая демонизировала Россию в глазах миллиардов людей. И это превращает Украину в наконечник жестокого копья, нацеленного на Россию.
Помимо американских крупнокалиберных гаубиц, турецких “Байрактаров”, норвежских ракетных комплексов “земля-море” на вооружении украинской армии стоит мистическое, огненное, помещённое в сердце воюющего украинца чувство — раскалённый факел, который в своё время Гитлер сумел зажечь в душах немецких солдат, бросив их на покорение мира. Украинский фашизм — та грозная, загадочная реальность, которая, как раскалённый чёрный фонтан, вырвалась из преисподней и является силой, оплодотворяющей своей чёрной спермой весь прочий мир.
Украинский фашист думает о себе как о лучшем человеке Земли, у ног которого лежит и тлеет увядающее человечество. И он, украинский фашист, отвергает падшее земное человечество и становится небожителем, населяющим чёрное небо фашизма. У украинского фашиста есть таинственная огромная чёрная родина, из которой берёт начало «богоподобный» украинский народ. У украинского фашиста есть страна, простирающаяся от Карпат до Урала, от Чёрного моря до Балтики. У украинского фашиста есть письменность, на которой изъяснялись боги и которой солдаты нацбатальона испещряют свои тела. Есть орнаменты, состоящие из молний, свастик и драконов. Этот фашистский огонь, идеи фашистского величия и превосходства несут под бронежилетами украинские нацбатальоны. Этот ненавидящий огонь, сливаясь с громом “Градов” и “Ураганов”, направлен на Россию, на русских, вовлекая в этот удар всю мощь объединённого Запада, спаянного идеей фашизма.
Русские полки ведут в бой не только свою сверхсовременную технику, свои “Кинжалы”, “Калибры”, не только возрождённую современную армию с новыми военными структурами, с новым качеством командира и бойца. Они не только отрабатывают тактику новой современной войны, основанной на господстве в воздухе, войне в больших городах, точечном уничтожении военной структуры противника. Но русские полки несут с собой оружие Русской Победы — глубинное, живущее в душе каждого русского человека, каждого русского солдата чувство, превращавшее пахаря в ратника, школьного учителя во фронтового разведчика, обыденного служащего в героя и мученика. Этот победный код, всплывающий в русском человеке не сразу, иногда сквозь дремоту и апатию, этот огненный код пробуждается и делает русского человека непобедимым.
На украинских полях сражений бьются насмерть украинские фашистские коды и коды Русской Победы. Эта война не освещается в военных сводках. Но за исходом этой войны следят мистики, историософы, экстрасенсы, священники, ибо схватка этих кодов определяет ход специальной военной операции. Эти коды, как и боевые подразделения, нуждаются в постоянной подпитке, постоянном восполнении, и русское сознание с каждым месяцем войны становится всё в большей степени оборонным сознанием, победным сознанием. Эти коды, пробуждаясь на огненной передовой, в глубоком тылу, превращают специальную военную операцию в народную войну.
Победный код — это та глубинная, исконная энергия, которая влечёт русского человека к исполнению его божественной мечты о справедливом, могучем, сильном, цветущем государстве, где нет насилия, тьмы, порабощения, где человек человеку не только брат, но и бог. Где покорены все формы несправедливости, и одна самая страшная из этих форм покорена — смерть.
Русская Мечта — это мировоззрение русского народа, воплощённое в русских народных сказках и волхвованиях, в проповедях великих православных мистиков, в творчестве великих русских языкотворцев, гениев Серебряного и Золотого веков, в прозрениях русских космистов и в деяниях большевиков, мечтавших построить на Земле Небесное Царство.
Эта мечта, попадая в огни и пожары, выглядит, как обугленная русская икона, как простреленное в боях красное победное знамя. И сегодня этот победный код, Русская Мечта, является важнейшей сущностью нашего военного грозного времени.
Зеленский — не клоун, не шут, не паяц, как его пытается изобразить всё та же пропаганда своими жестяными иерихонскими трубами. Зеленский — это зловещая колба, в которой совершается таинственный химический процесс, где либеральное, западное, гуманистическое соединяется с фашистским, древним и беспощадным. Где шоу-бизнес превращается в Освенцим, публицистика — в расовую теорию, права человека — в пленных солдат, которых мучители подвергают кастрации. Будем внимательно следить за Зеленским. Будем смотреть, как на его лице смещается ось симметрии, и оно превращается в свастику.
В России начинаются великие перемены, начинаются грозные времена. Государство, которое создавалось Гайдаром и Ельциным, страна, в которой кумирами были фридманы и усмановы, где шоу-бизнес превратился в искусство осквернения и хуления, это государство осыпалось. И нам в условиях боевых действий приходится строить новую экономику, индустрию, находить новые формы управления, создавать новую элиту, черпая её с поля боя и оборонных заводов. Мы создаём экономику Русской Победы, индустрию Русской Победы, элиту Русской Победы, искусство Русской Победы. И такая победная страна ведома лидером Русской Победы.
У русской армии, у России помимо людских резервов, резервов экономического производства есть гигантский не использованный нами исторический резерв, который мы держим под спудом и который мы должны расчехлить, как расчехляют сверхмощные орудия. Перестанем драпировать Мавзолей. Он является не гробницей или саркофагом. Он является алтарём, с которого генералиссимус Сталин в сорок первом провожал Бессмертные полки под Волоколамск и Истру. А в сорок пятом, огненном, принимал пламенный Парад Победы.
На Волге, у священной русской реки, стоит великолепный град — место священной победной битвы. Имя ему — Сталинград. И оно должно вновь засверкать, как бриллиант в Звезде Победы.
Brudna prawda o pomocy dla Ukrainy. Ukraiński żołnierz o dowódcach: Kradną, kradną, kradną! [VIDEO]
Oleksandr Mazur, młody ukraiński żołnierz, zwraca się z prośbą do prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Chłopak twierdzi, że ogromna część pomocy gotówkowej i materialnej, które Polacy wysyłają na Ukrainę, jest rozkradana przez dowódców, którzy nigdy nie byli na linii frontu.
– Jak się wojna zaczęła, ja pojechałem dobrowolnie na Ukrainę z Polski. Chociaż mogłem siedzieć sobie w Polszy na d**ie – mówi gorzko na nagraniu Oleksandr Mazur.
– Kochani, kiedy zabieram z Dniepra człowieka rannego na wylot i sześć operacji i matka płaci za to pieniądze – coś nie tak. Coś 53 brygada źle to robi – mówi młody wojak.
– Kiedy ja ściągam humanitarkę i 7 milionów dzięki wam Polaki – dzięki wam, od was ja ściągałem – i tu 80 proc. nie doszło na zerówkę, na jedynkę, tylko to, co ja rozdałem, więcej nikt tego nie widział, to też coś jest nie to – kontynuuje Mazur.
Z kontekstu wynika, że „jedynką” i „zerówką” Mazur określa linie frontu, pierwszą linię bezpośrednio walczącą i jej bezpośrednie zaplecze.
– Drodzy kochani, kradną. Jeżdżą na jeepach – dowódcy 53 brygady. Nigdy nie byli na linii frontu – ani na jedynce, ani na zerówce. Nigdy nie walczyli i nigdy nie strzelali. Kradną, kradną, kradną. Jeżdżą na jeepach. Chcą zarobić – mówi Ukrainiec o dowódcach brugady.
Następnie żołnierz zwrócił się do prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i poprosił o osobiste spotkanie, by pokazać „jak tu ludzie śpią”.
– Jak tu nic nie ma, chociaż tu wszystko jest, tylko tam nie dochodzi, bo 80 proc. tam ku*wa kradną – mówi żołnierz.
Na koniec Mazur stwierdza: – My tak wojny nie wygramy.
Czy Mazur mówi prawdę? Oczywiście nikt poza osobami, które mają bezpośredni kontakt z rzeczoną brygadą i ich dowódcami nie jest w stanie tego stwierdzić. Jednak zawsze warto przyjrzeć się i skontrolować czy pomoc, której tak szczodrze udzielają Polacy, trafia tam gdzie powinna.
Polskie służby powinny się zainteresować tematem, i sprawdzić co i gdzie znika.
Mazur już wcześniej zasłynął apelem do „pana Jareczka”, czyli do Jarosława Kaczyńskiego. Prosił w nim, by Ukraińców, którzy będą się źle zachowywać w Polsce, wysyłać na Ukrainę na front.
Minister rolnictwa ma problem: Tymczasem do przewozu pszenicy z Ukrainy w świat – należy wykorzystać polski transport rzeczny.
Alina:
… Bo przecież można wykorzystać barki z Linii Hutniczo-Siarkowej [LHS] do transportu zboża z Ukrainy, co zauważa wielu komentatorów, którzy wpadli na taki sam pomysł jak ja, że najlepiej przeładować zboże na barki z LHS przecinającej San i Wisłę.
Od tego może zależeć życie albo śmierć z głodu w państwach afrykańskich. Przy okazji Polska może przecież zarobić, a przy okazji odbudować własny transport po największych polskich rzekach.
Powinniśmy już mieć koncepcję i zaawansowane prace przygotowawcze wraz z kosztorysem. UE powinna czym prędzej szukać na to pieniędzy, w przeciwnym bowiem razie południowców czeka inwazja głodnych Afrykańczyków.
Najlepszy moim zdaniem jest komentarz:
Skiper 2022-05-17
Do przewozu pszenicy z Ukrainy należy wykorzystać transport rzeczny. Przez port rzeczny, gdzieś na Sanie potem Wisłą do Gdańska. Barki-składaki, składane do przewozu jednym tirem po 20 sztuk barek, w górę szlaku spływu. Wystarczy zobaczyć jak to się robi na Dunajcu i trochę dopracować, panie ministrze.
…. do którego dodałam swój:
Jest jeszcze prostszy sposób, bez budowania specjalnego portu przy mostach na Sanie i Wiśle. Wystarczą dodatkowe bocznice. Wyładunek można by wykombinować z wagonów na moście bezpośredniona barki, jakimś sprytnym elastycznym lejkiem. To potrafi wymyślić zespół sprytnych mechaników w dzień, dwa, i jak to ustrojstwo zamontować na moście żeby szybko i BEZPIECZNIE zrzucić zboże.
Wystarczy dopasować wielkość i zanurzenie barek do stanu wody w Sanie (bo Wisła pewnie głębsza) oraz do ładowności wagonów (jako krotność). Barki mogą dopłynąć do Gdańska chyba już nawet przez przekop, bez ruszania mostów obrotowych.
Joanna M.Wiórkiewicz na podst. źródeł rosyjskich i niemieckich
Znane są dokładne dane dotyczące żołnierzy ukraińskich (w tym zbrodniarzy z pułku Azowa) przebywających 83 dni w kombinacie Azovstalu.
W Azovstalu trwa kapitulacja “garnizonu mariupolskiego”, jak ich nazywają w Kijowie.
Wychodzący z białą flagą z tuneli i hangarów zrównanego z ziemią kombinatu żołnierze są rozbrajani, a następnie wysyłani autobusami do Nowoazowska (tam trafiło do szpitala 55 rannych) lub Jeleniowki (areszt śledczy). Część z nich zostanie wysłana na terytorium Rosji (oficerowie). Ministerstwo Obrony Rosji zdecydowało o nie komentowaniu publicznie obecnej sytuacji z Azowstalu.
Na terenie kombinatu znajdowało się do niedzieli łącznie ponad 2,5 tys. żołnierzy ukraińskich sił zbrojnych, z których 404 było rannych. 55 ciężko i nie chodzących rannych, 200 zwłok zamrożonych w ciężarówkach-chłodniach. Było też trzech rosyjskich jeńców wojennych – 1 oficer i dwóch szeregowych. Z ogólnej liczby żołnierzy z nacjonalistyczego pułku “Azow “* (formacja ekstremistyczna zakazana w Rosji) 804 osoby, pozostali to przedstawiciele 53, 54 i 56 samodzielnej brygady AFU, 36 samodzielnej brygady morskiej, 501 i 503 samodzielnego batalionu morskiego oraz 12 brygady Gwardii Narodowej, w skład której wchodził “Azow”. Dziennikarze ukraińscy skarżą się, że nie mogą nawiązać żadnego kontaktu z przywództwem “garnizonu mariupolskiego”
Rosjanie planują wymienić z Ukrainą większość jeńców wojennych. Tymczasem rosyjska Duma, komentując poddanie się żołnierzy z Azowstalu, stwierdziła, że zbrodniarze wojenni z pułku Azow w żadnym wypadku nie powinni być wymieniani. Poinformował o tym przewodniczący niższej izby parlamentu Wiaczesław Wołodin, który polecił Dumie Państwowej przygotowanie specjalnego protokołu. Zbrodniarze nazistowscy nie powinni być wymieniani, są to zbrodniarze wojenni i musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby postawić ich przed sądem” – powiedział Wołodin.
W poniedziałek, 16 maja poddało się 265 żołnierzy, większość z nich z ekstremistycznej formacji Azow, a wczoraj (wtorek, 17 maja) dołączyło do nich ponad 200 kolejnych. Według doniesień z Mariupola, z terenu huty, gdzie poddaje się ukraiński garnizon, odjechało we wtorek siedem autobusów. Jeńcy są przewożeni do Jeleniowki, na teren aresztu śledczego, gdzie pracują z nimi donieccy i rosyjscy śledczy.
Transfer odbywa się w trybie konwojowania, a strażnicy znajdują się również wewnątrz autobusów. Na wideoclipach widać, że jeńcy mają przy sobie wiele rzeczy – plecaki i torby.
Wczoraj w ciągu dnia wojska ukraińskie szczególnie mocno uderzały artylerią w tę samą Jeleniwkę, gdzie od poniedziałku są trzymani jeńcy Azovstalu i z innych jednostek, które poddały się w hucie w Mariupolu.
Dowódca Brygady Wostok DNR Aleksander Chodakowski poinformował wczoraj, że w ciągu dnia z piwnic Azovstalu wyszły do poddania się kolejne grupy, liczące od 8 do 80 osób. Przed wyjściem przyszli jeńcy niszczą telefony, ponieważ w pamięci tych urządzeń mogą znajdować się dowody zbrodni wojennych. Czy to jednak pomoże uniknąć w przyszłości procesu?
Według Chodakowskiego, w ciągu następnego dnia może wyjść z białą flagą nawet tysiąc żołnierzy. Co ciekawe: brak jest informacji na temat zagranicznych oficerów i laborantów z laboratorium mikrobiologicznego. , którzy z całą pewnością znajdowali się w piwnicach Azowstalu. Wśród nich byli też Polacy.
=============================
mail:
Rosyjskie dowództwo – ciągle jeszcze – jakoś zupełnie się nie chwali, ilu oficerów i mikrobiologów z państw NATO oddało się do niewoli. Ciekawe, czy ich „obrabiają”, czy też pozostawienie tej sprawy w tajemnicy może dać lepszą cenę przy wymianie “swoich” z państwami NATO.
Подтверждается информация о продолжающейся сдаче в плен боевиков на мариупольском комбинате «Азовсталь». К капитулировавшим накануне 265 боевикам, среди которых большинство представляют запрещённое в России экстремистское формирование «Азов», сегодня прибавились ещё более 200.
В сводках из Мариуполя говорится о том, что ещё 7 автобусов выехали с территории металлургического предприятия, где осуществлялась капитуляция украинского гарнизона.
На неофициальном канале заместителя министра информации ДНР Даниила Безсонова представлены фотографии с пленными украинскими боевиками, которые находятся в автобусах. На некоторых автобусах – автомобильные номера Ростовского региона. При этом, как ранее сообщается, пленные вывозятся в Еленовку, на территорию СИЗО, где с ними работают донецкие и российские следователи.
Перевозка осуществляется в конвойном режиме, с охраной в том числе и внутри автобусов. Можно видеть, что у боевиков при себе немало вещей – рюкзаки, сумки.
=========== Сегодня в течение дня украинские войска особо усиленно били из артиллерии по той самой Еленовке, куда и свозят боевиков «Азова»* и других капитулировавших на металлургическом комбинате Мариуполя подразделений. Командир бригады «Восток» ДНР Александр Ходаковский сообщает, что в течение дня для сдачи в плен выходили из подвалов «Азовстали» разные по численности группы противника: от 8 до 80 человек. Отмечается, что свои телефоны боевики предварительно уничтожают, ведь в памяти гаджетов явно содержатся свидетельства многочисленных военных преступлений, совершённых боевиками. Но свидетельств для проведения суда (вполне возможно, и открытого) уже и без того достаточно. Потому капитулировавшим боевикам уничтожение смартфонов избежать суда в ДНР не поможет. По словам Александра Ходаковского, за сутки для сдачи в плен может выйти до тысячи боевиков.
=======================
украинские военнослужащие, блокированные на “Азовстали”, приняли решение сложить оружиесамостоятельно, без всяких условий с их стороны. Заявления Киева, что существуют некие договоренности, согласно которым сдавшихся в плен в последствии обменяют, является украинской пропагандой, призванной прикрыть полный провал политики Зеленского и его команды.
============================
Cреди сдавшихся националистов пока нет командиров самого высокого звена. Они по-прежнему остаются в подземных коммуникациях завода.
Ale skutecznie – bo sporo ludzików to-to ogląda – i wierzy. Goebbels się nisko kłania, obaj panowie Kurscy.. Oczywiście inne meRdia też, ale TV to broń masowego rażenia.
Oczywiste jest, że propagandę leją obie strony [a pewnie więcej?? ]. Ale to w POlsce wszystkie media oficjalne [ i duża część „niezależnych”] powtarzają i wzmacniają kłamstwa przywódców Ukrainy [nie podam ich oczywistych afiliacji, by nie zaognić sprawy] , a blokują – propagandę Kremla.
No i – blokują prawdę, przy okazji.
Przykłady:
„Kuzyn czeczeńskiego dyktatora Ramzana Kadyrowa, pełni funkcję dowódcy pola walki w Mariupolu” – pisze sobie 18 maja TVP [a w tytule piszą – „brat”…].
A tymczasem miasto Mariupol jest od ponad trzech tygodni w rękach Rosjan, i to wtedy Putin „nakazał” [cudzysłów – boć to nie on realnie decyduje…] przerwać ataki żołnierzy na Azowstal – tylko nękać te ukryte resztki pułku Azow – i ich dowódców z NATO – bombami i artylerią – by nie narażać swoich. I – by wziąć „w plen”, szczególnie tych dowódców z NATO. Oni są niezbędni żywi, bardzo ważni dla przyszłych negocjacji – i dla propagandy, rozumnej.
Dobrze więc, że ich ci z „Azow” tam, w bunkrach, nie wystrzelali. Można by było zwalić na ruskich..
======================
Dziennik: “Obrońcy Mariupola, uwięzieni w zakładach Azowstal, prawdopodobnie poddali się po wynegocjowaniu przez Kijów warunków ich ewakuacji.
Mimo to Kreml, w obliczu niezadowolenia części rosyjskich elit i społeczeństwa, …[—]
=============
A żadnych „negocjacji” nie mogło być, bo bunkry Azowstali były od paru tygodni odcięte od jakiejkolwiek pomocy, a Zełenski już pod koniec marca oświadczył oficjalnie, że pomocy nie będzie. Zamknięci w piwnicach azowcy od paru tygodni dostawali oferty wyjścia – w niewolę – z zapewnieniem zachowania życia, ale nie „do negocjacji”.
Zełenski nazwał kapitulację bojowników w fabryce Azowstalu „ewakuacją kierowaną przez ukraińskich oficerów wywiadu”
===============
…Nie, nie będę kontynuował, są takich bzdetów setki, ale różne Elig-i nie chcą ich krytyczne czytać…
Obudźcie się, poczciwcy! Bo szubrawców, w tym żurnalistów się nie dobudzimy.
Podam więc u siebie parę wiadomości po rosyjsku – ale to są informacje, nie bajeczki.
Россия провела демилитаризацию Яворовского полигона, нанеся серию ударов высокоточными ракетами
https://topwar.ru/196377-rossija-provela-demilitarizaciju-javorovskogo-poligona-nanesja-seriju-udarov-vysokotochnymi-raketami.html Яворовский военный полигон становится проклятым местом для иностранных наемников, по военному объекту опять отработали российские высокоточные ракеты. Об обстреле полигона сообщили Львовские новостные каналы. Россия проводит демилитаризацию Яворовского полигона, нанося по нему удары высокоточными ракетами. Объект используется киевским режимом в качестве места сбора и подготовки иностранных наемников, а также в качестве центра поставок поступающих с Запада вооружений. Этому способствует его расположение рядом с польской границей. По имеющейся информации, по полигону отработали не менее восьми ракет. По словам очевидцев, “прилетов” было не менее 12. Сообщается, что ракеты якобы были запущены с территории Белоруссии. В местных сетях говорят, что этот налет был самым массированным за все время. Удары были нанесены поздно вечером, вернее уже в начале ночи и, что важно, всего лишь через два дня после предыдущего. Напомним, что 15 мая по объекту прилетело не менее 4 высокоточных ракет. Как сообщают местные (и не только) Telegram-каналы, в стороне Яворовского полигона было целое световое шоу, а над самим Львовом пролетали российские ракеты. Работала украинская ПВО, имеется информация, что одна из запущенных зенитных ракет попала по своей же территории, но пока без подробностей. Сирены воздушной тревоги во Львове сработали в 0:24, также предупреждение о воздушной атаке прозвучали по всей области. Отбой объявили в 01:15. Глава Львовской областной военной администрации Максим Козицкий, говоря об ударе российских ракет, очень хвалил украинскую ПВО, но количества сбитых ракет не привел. Он подтвердил, что основной целью был полигон, по самому Львову ударов не наносилось.
Спасибо ПВО за работу! Вновь обстрелян объект военной инфраструктуры на территории Яворовского района, почти на границе с Польшей. Больше информации утром. Не игнорируйте сигналы о воздушной тревоге. Спокойной ночи – написал он в своем Telegram-канале.
Przez Matka Kurka – 16 maja 2022 https://www.kontrowersje.net/stac-nas-na-wszystko-to-i-ukraine-utrzymamy-z-naszych-portfeli/
Dziś podano do publicznej wiadomości radosną nowinę. Do urzędów wpłynęło ponad 700 000 wniosków na 500+, ale są to dość specyficzne wnioski, które jeszcze pół roku temu nikomu nie pomieściłby się w głowie. Wszystkie 700 000 podań dotyczy ukraińskich dzieci przebywających na terenie Polski. Łatwo sobie obliczyć, że wypłata przez jeden miesiąc daje kwotę 350 000 000 zł, natomiast roczne świadczenie, a tak się to prawdopodobnie skończy, to już 4,2 miliarda złotych. Przypominam też, że do ledwie zipiącego systemu zdrowotnego zostało wciągniętych blisko dwa miliony ukraińskich pacjentów i żaden z nich nie płaci składki zdrowotnej. Nie wiem, czy pomysł Niedzielskiego nadal jest aktualny, w każdym razie i o tym trzeba pamiętać, że miało być wydzielonych od 8 do 10 tysięcy łóżek dedykowanych wyłącznie dla Ukraińców.
Za to cały czas obowiązuje zryczałtowana opłata za pobyt uchodźcy i wynosi 40 zł dziennie, pod warunkiem, że uchodźca otrzyma darmowy wikt i opierunek od goszczącego go Polaka. W polskich domach od dwóch miesięcy przebywa około 600-800 tysięcy Ukraińców, ponad milion jest zakwaterowanych w hotelach i ośrodkach wypoczynkowych. Obie dane przekładają się na rynek nieruchomości, wynajęcie mieszkania, czy pokoju przez polskiego studenta graniczy z cudem. Za chwilę ruszy sezon urlopowy i wystarczy spojrzeć na ceny wynajmu pokoi w hotelach, aby wiedzieć, że nie da się jednocześnie gościć miliona uchodźców z Ukrainy i polskich turystów, nie wspominając o zagranicznych. O polskich kosztach związanych z utrzymaniem naszych ukraińskich gości można pisać jeszcze bardzo długo, choćby darmowa komunikacja, czy 12 000 zł jednorazowej wypłaty na drugie i każde następne dziecko są w pakiecie usług. Sądzę jednak, że i ta skrócona lista daje wystarczająco dużo informacji składających się na zawrotne kwoty wyciągnięte z naszych portfeli. Wszystko to razem wzięte dzieje się za przyzwoleniem i w dodatku wyraźnym poleceniem polskiego rządu. Sam Jarosław Kaczyński powiedział dobitnie, że Polska nie będzie domagać się relokacji uchodźców, ani „chodzić na żebry do Unii Europejskiej”.
Według naszej umiłowanej władzy Polska i Polacy są tak zamożni, że bez problemu sfinansują potrzeby ukraińskiego narodu. Stać nas na wszystko: tonę węgla i nawozu za 3000 zł, paliwo za 7,50 zł, gaz o 200% droższy i energię elektryczną z 50% podwyżką. Polak bez problemu to wszystko wytrzyma i będzie cały szczęśliwy, że pomógł naszym ukraińskim braciom. Wytrzyma też Polska i nieważne, czy z tymi mitycznymi miliardami z Unii, czy bez, gdzieś się zawsze pożyczy, a jak nie to dodrukuje. W normalnych warunkach ludzie dawno zaczęliby złorzeczyć i może na ulice by wyszli, ale przecież nie mamy normalnych warunków tylko wojnę, która puka do naszych drzwi lub raczej telewizorów. Plan rządu jest prosty, jak Polacy oddadzą ostatnią koszulę i pozbędą się ostatniej złotówki, to Putin nas nie zaatakuje, bo komu zależy na podbijaniu narodu i kraju bez grosza przy duszy. Będziemy nędzarzami, ale za to w pełni bezpiecznymi i żaden „ruski karabl” na wyspę Uznam nie dopłynie. Wierzyć się nie chce, ale póki co ta wyjątkowo toporna propaganda działa i to bardzo szeroko. Lewica, PO, PSL, PiS, razem ze swoimi wyborcami, idą ramię w ramię i budują „jeden naród”.
Cóż więcej da się powiedzieć? Człowiek znający życie i historię doskonale wie czym się to skończy i jak bardzo źle się skończy. Problem w tym, że każdy przejaw wiedzy i zdrowego rozsądku nazywa się dziś: „ruską narracją”, „ruską propagandą”, „ruską onucą”, „klakierami Putina”. Dopóki prawdziwy głód nie zajrzą w oczy, dopóki w brzuchu nie zacznie burczeć, dopóki jeszcze parę złotych pobłyskuje w portfelu, nie ma chętnych i odważnych, żeby mówić prawdę. Polski i Polaków zwyczajnie nie stać na utrzymanie dwóch milionów gości, których wizyta nie tylko się przedłuża, ale w ogóle końca nie widać. Łatwo wyjąć człowiekowi mózg i wypełnić puste miejsce emocjami, ale w drugą stronę operacja jest znacznie trudniejsza i czasochłonna. Zanim rozum Polakom wróci, może być za późno na życie we własnym kraju.
Polska, jako kraj sąsiadujący z napadniętą zbrojnie przez Rosję Ukrainą, zaoferowała już wielowymiarową pomoc. Strumień wsparcia płynie od rządu, samorządów, organizacji pozarządowych, przedsiębiorców czy zwykłych obywateli. Swoją cegiełkę postanowiło dodać także kilka klubów strzeleckich, które zapraszają Ukraińców na bezpłatne kursy z obsługi broni.
– Przeszkoliliśmy wszystkich z zakresu obsługi broni, strzelania, podstaw taktyki, rozkładania i czyszczenia oraz pierwszej pomocy na polu walki. Mamy nadzieje że dzięki temu kilka istnień zostanie uratowanych – poinformowała Strzelnica Hubertech z Jaworzna.
========================
[No słusznie: Nauczysz się bezbłędnie trafiać w głowę, tam, gdzie nie ma kamizelki – i już „życie uratowane”…
Nie jest dobrze. Nie jest dobrze, bo już-już wydawało się, że fołksfront pod przewodnictwem Naszego Pana z Waszyngtonu został szczęśliwie dopięty i odtąd „my wszyscy” będziemy za towarzyszem Stali… to znaczy, pardon. Jakim znowu „towarzyszem Stalinem”, kiedy Pan z Waszyngtonu właśnie dał nam przykazanie nowe, że mamy być za Wołodymirem Zełeńskim? Odtąd wszyscy nie tylko mamy być za prezydentem Zełeńskim, ale unanimitate uznać go za jasnego idola. Skoro do Kijowa odbywają pielgrzymki takie osobistości, jak sekretarz stanu USA Antoni Blinken, czy sekretarz obrony Lloyd Austin, nie mówiąc już o pani Nancy Pelosi, to czyż papież Franciszek nie powinien też pogalopować do Kijowa, niczym Pius VII, który w 1804 roku galopował na koronację Napoleona?
Wprawdzie niemiecki kanclerz po afroncie, jaki zrobił mu prezydent Zełeński, nie dopuszczając go do ucałowania ręki, podczas gdy inni prezydenci tego zaszczytu dostąpili, teraz demonstruje jakieś fochy i odmawia udziału w kolejnych kijowskich pielgrzymkach, jakie w towarzystwie prezydenta Dudy odbywają prezydenci drobniejszego płazu, ale jak Nasz Pan z Waszyngtonu go przyciśnie, to i on złoży w Kijowie hołd pruski. Wszystkie te ceremonie i akty będą składały się na nową historię, bo – jak nas poinformował pan prezydent Duda podczas tegorocznych obchodów rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja – dotychczasowa historia została właśnie unieważniona.
Ponieważ żaden naród bez historii istnieć nie może, to nie ma rady; trzeba będzie na poczekaniu sprokurować naszemu nieszczęśliwemu krajowi, a może nawet całej Europie historię nową, historię nowego typu, mniej więcej taką, jaką od lat przygotowuje naszemu mniej wartościowemu narodowi tubylczemu Muzeum Historii Żydów Polskich „Polin”.
Wspominam o tym wszystkim, by pokazać, jakie gigantyczne zadania czekają nas na odcinku nadbudowy – bo baza, jak się wydaje, została już przesądzona. Gdyby było inaczej, to czyż pan prezydent Duda w okolicznościowym przemówieniu powoływałby się na proroctwa prezydenta Zełeńskiego, że tyko patrzeć, jak między Ukrainą i Polską zniknie granica? Najwyraźniej prezydent Zełeński wie już coś, czego my jeszcze nie wiemy, ale tego i owego możemy przecież się domyślić. Jeśli tedy Ukraina, zgodnie z oczekiwaniami sekretarza obrony Lloyda Austina, obezwładni Rosję, to czyż nie powinna dostać Polski w nagrodę? Jasne, że powinna, a skoro tak, to o żadnej granicy między Wielką Ukrainą a Polską, czyli Zakierzońskim Krajem nie może być mowy.
Jeśli natomiast Ukraina Rosji nie obezwładni, tylko Rosja dokona kolejnego jej rozbioru, przejmując całe Zadnieprze i wybrzeże Morza Czarnego, to czyż Ukraina nie powinna dostać Polski jako rekompensaty? Jasne, że powinna, tym bardziej, że wtedy można będzie, przynajmniej na części naszej umiłowanej Ojczyzny, w ramach regulacji roszczeń żydowskich, urządzić Judeopolonię, a wtedy zapanuje powszechna szczęśliwość. Już tam Nasz Złociutki Pan w Waszyngtonie wszystko galancie obmyślił, więc i pan prezydent Duda rozumie, że nie powinien wierzgać przeciwko ościeniowi, tylko wykonać zadanie, a wtedy może zostać wynagrodzony jakąś synekurą, kiedy już skończy mu się przygoda na stanowisku tubylczego prezydenta.
Z obfitości serca usta mówią i pewnie dlatego ambasador ukraiński w Warszawie JE Andrij Deszczyca, zachowuje się podobnie, jak ambasador Otto Magnus von Stackelberg, grożąc Polsce, że jak nie zadośćuczyni ukraińskim oczekiwaniom w zakresie transportu ciężarowego, to zaciągnie ją przed niezawisły sąd, a ten już powinność swej służby zrozumie.
Zatem kiedy baza już w szkicowej postaci została zatwierdzona i pozostaje już tylko realizacja zadań w zakresie nadbudowy, to znaczy – żeby wszystkich przekonać, że tak będzie dla nas najlepiej, a ABW przystąpiła do wykrywania, demaskowania i likwidacji ruskich agentów – papież Franciszek ni z tego, ni z owego, w wywiadzie dla „Corriere della Sera” wyraził przypuszczenie, że przyczyną wojny, jaka Rosja prowadzi z NATO na Ukrainie, było „szczekanie NATO pod drzwiami Rosji”, przez co do ustanowionej już harmonii wprowadził potężny dysonans poznawczy. Toteż runęła na niego fala krytyki, zarówno ze strony katolika zawodowego, pana red. Tomasza Terlikowskiego, jak i pana Jarosława Mikołajewskiego z „Gazety Wyborczej”, który przy okazji ujawnił jeszcze jeden watykański skandal – że mianowicie papież Franciszek odmówił udzielenia wywiadu samemu panu red. Adamowi Michnikowi. Taka odmowa graniczy już ze świętokradztwem, toteż rozczarowania postawą papieża Franciszka nie kryje również pani Ewa Minge, która wprawdzie deklaruje się jako „osoba wierząca”, ale jednocześnie podkreśla, że „jej Bóg” jest inny, niż ten, którego delegatem jest papież Franciszek – a także światowej sławy reżyser, pan Andrzej Saramonowicz, który wprawdzie deklaruje się jako „ateista”, chociaż nie można powiedzieć, by nie miał żadnych związków z Kościołem, bo – jak się okazuje – w przeszłości molestował go przewielebny ksiądz Olgierd Nassalski. Nawiasem mówiąc, większość, jeśli w ogóle nie wszystkie osoby molestowane przez księży, później zrobiły, albo nadal robią błyskotliwe kariery. Myślę, że fenomen ten godzien jest rozbiorów tym bardziej, że molestowanie chyba nawet nie jest konieczne. Weźmy na przykład takiego Józefa Oleksego i Aleksandra Kwaśniewskiego. Józef Oleksy w młodości był w seminarium duchownym zaledwie rok. Rok w seminarium i proszę – jaka różnica klasy! Nic dziwnego, że jak ktoś nie był molestowany, najlepiej przez księdza, a ostatecznie – niechby i osobę świecką – nie ma co pokazywać się w mondzie na oczy.
Wracając tedy do papieża Franciszka widać, że prace nad nadbudową są już zaawansowane na tyle, że możemy śmiało wkroczyć w etap surowości, czego pierwszą jaskółką jest zablokowanie przez ABW portalu „W Realu 24” pod zarzutem szerzenia ruskiej propagandy. Kto wie, czy papież Franciszek nie powinien też zostać objęty sprawą operacyjnego rozpracowania, przy której można by chyba wykorzystać agentów zwerbowanych jeszcze za Jana Pawła II? Pan Marcin Makowski już zdemaskował go jako „papieża Putina” i ostrzega, że z tego powodu „Kościół zapłaci wysoką cenę”. Ale Kościół płacił wysoką cenę już wcześniej, nie tyle na skutek służenia Putinowi, tylko na skutek rozwoju przemysłu molestowania. Myślę tedy, że teraz przemysł molestowania zostanie wzbogacony o aspekty polityczne, co niewątpliwie wzbogaci nadbudowę i przyspieszy rewolucyjne przemiany, za którymi tak się już stęskniła Wielce Czcigodna Anna Maria Żukowska, ongiś redaktorka pisma „Jidełe”.
Продолжается «эпопея» с призывами неонацистов «Азова» (*запрещённая в РФ экстремистская организация) к различным политикам, бизнесменам, правительствам, религиозным структурам об эвакуации их с завода «Азовсталь». До этого момента боевики, находящиеся в подвалах и бомбоубежищах металлургического комбината в Мариуполе, обращались к президенту Турции, папе Римскому, Илону Маску, собственному «верховному главнокомандующему», к «мировому сообществу», к «лидерам свободного мира». Теперь – новое обращение.
Стало известно, что неонацисты «Азова»* обратились с призывом о так называемой процедуре «экстракции» к Израилю и еврейским общинам. Теперь основной упор делается на то, что «на металлургическом комбинате «Азовсталь» находятся люди разных национальностей, включая евреев». Якобы по этой причине государство Израиль и обязано озаботиться и вывести всех без исключения неонацистов с территории «Азовстали»… Логика более чем извращённая… Ещё более извращённая логика в том, что к государству, в памяти которого миллионы жертв Холокоста, обращаются те, кто все последние годы маршировал под знамёнами дивизий СС и на шевронах которого стилизованные символы эсэсовских подразделений нацистской Германии. Сюрреализм.
Власти Израиля на обращение «азовцев» пока никак не отреагировали.
Тем временем боевики продолжают оставаться заблокированными на «Азовстали», а авиация и артиллерия методично ведут работу по денацификации на этой территории. Накануне боевики попытались небольшой группой устроить подобие засады на одном из участков комбината, однако их перемещения были выявлены с воздуха, после чего несколькими ударами группа была ликвидирована. Одновременно с этим ударом с воздуха был завален вход в «нору», из которой эта группа выбиралась для своей «операции».
Сообщается и о том, что боевики на «Азовстали» потеряли свои основные позиции на отвалах шлака, которые возвышаются над южной частью комбината. Теперь оттуда наблюдение ведут бойцы ДНР.
==========================
Вице-премьер Украины: Нам нужно подписать документ о проведении эвакуации с завода «Азовсталь»
W Bochni na słupie wisiał taki oto plakat, z tymi dwoma banderowskimi ścierwami. Jedna z Polek zerwała go, bo nie mogła uwierzyć, że to dzieje się naprawdę.
=========================
mail: Ten na czarno białym zdjęciu, to morderca Polaka
[mail: Na pch24.pl już tego nie podali, a na bankier.pl to i owszem…. Otóż wspólny mianownik to NWO czy Nowy Porządek Świata, to słowo powtarzane do znudzenia w tym artykule…ponadto sporo innych “ciekawostek”.
Przeczytałem. Przypomniały mi się referaty na masówkach z obrad VI Plenum Naszej Partii. Też nudne, puste – ale ten [—] uważa, że ma większe szanse realizacji swej – i Swoich – utopii. Mirosław Dakowski]
===================
(fot. Kancelaria Premiera RP)
Potrzebujemy nowego sprawnego porządku światowego, by nie popaść w erę wojen, biedy i chorób; pokazują to Ukraińcy walczący o swój kraj i jego europejską integrację – powiedział izraelski historyk, autor książek Yuval Noah Harari, który wziął w odbywającym się w środę w Poznaniu kongresie Impact22.
Harari wyraził przekonane, że postępy pandemii COVID-19 mimo dokonań naukowców to skutek erozji globalnego porządku, która ośmieliła też prezydenta Władimira Putina do napaści na Ukrainę.
“Ostatnie lata były niefortunne dla ludzkości” – powiedział Harari, wskazując na dewastację środowiska i katastrofę klimatyczną, pandemię koronawirusa oraz wojnę Rosji przeciw Ukrainie. “Od zakończenia zimnej wojny świat nie był wolny od problemów, ale rozwijał się znacznie lepiej, cieszył się pokojem większym niż kiedykolwiek w historii” – ocenił.
Podkreślił, że pomyślny rozwój ostatnich dekad “nie wynikał z jakiejś zmiany praw natury, lecz stąd, że ludzkość podejmowała mądre decyzje i zbudowała działający porządek światowy, zwykle opisywany jako liberalny – łączący wiarę w uniwersalne wartości, funkcjonowanie instytucji globalnych; ideę, że wszyscy ludzie zasługują na te same podstawowe wolności.
“Ten porządek światowy nie był doskonały, niemniej udało mu się poprawić warunki życia ludzi na całym świecie; nie tylko w dawnych imperialnych centrach jak wielka Brytania czy Stany Zjednoczone, ale także Brazylii, Polsce Czy Chinach” – zaznaczył.
Lata pokoju – mówił Harari – znalazły odzwierciedlenie w budżetach zachodnich państw, które na siły zbrojne przeznaczały w ostatnich latach średnio po kilka procent budżetów przy znacznie większych nakładach na edukację i ochronę zdrowia, w przeciwieństwie do Rosji wydającej na zbrojenia według szacunków jedną piątą, czyli 20 proc. swojego budżetu.
“Wielu ludzi uważa to za coś absolutnie oczywistego, zagwarantowanego, nie szanuje tego. To wydarzyło się w Rosji, ale także kraje takie jak USA czy Wielka Brytania zdają się zaprzeczać tym ideom” – powiedział, wskazując na brexit i wybór Donalda Trumpa na prezydenta.
“Porządek światowy coraz bardziej przypomina dom, w którym wszyscy mieszkają, ale nikt go nie remontuje. Globalne instytucje i uniwersalne wartości są podważane, ale nie ma żadnej propozycji, czym je zastąpić” – powiedział.
Harari, generalnie zgadzając się z koncepcją państw narodowych, postawił pytanie, “jak narody mają współdziałać jeśli nie będzie wspólnych instytucji ani wartości”. “Narodowe fortece – które z definicji nie są przyjazne – zwykle nie potrafią ich wypracować” – zauważył.
Według niego “pandemia była w dużej mierze skutkiem podważenia porządku światowego”. “Wirusy ewoluują, stale pojawiają się nowe. Nie jesteśmy w stanie temu zapobiec, ale światowe korporacje zdołałyby powstrzymać rozprzestrzenienie się epidemii. Jednak gdy pojawił się COVID-19, ludzkości zabrakło mądrości politycznej. Historia tej pandemii to historia tryumfu nauki i porażki politycznej” – ocenił.
Zwrócił uwagę, że naukowcy wypracowali sposoby spowolnienia postępów wirusa i wynaleźli szczepionkę. “Jednak politycy zawiedli, nie byli w stanie skutecznie wykorzystać tych narzędzi. Zabrakło pomysłu, jak powstrzymać falę zalewająca świat. Były narzędzia, nie było woli. Stany Zjednoczone – tradycyjnie światowy lider – nie zrobiły praktycznie nic. Prezydent Trump nawet nie próbował skoordynować globalnej odpowiedzi na rosnące zagrożenie, długo zaprzeczał ustaleniom naukowym, podważał działania prozdrowotne” – mówił Harari. “Minęły ponad dwa lata, nadal nie mamy skoordynowanego światowego planu dotyczący także radzenia sobie z ekonomicznymi skutkami pandemii” – zauważył.
“Putin dostrzegł, że porządek światowy się rozpadł; że nikt go nie powstrzyma, jeśli spróbuje naruszyć największe tabu światowego porządku – dokonać inwazji i wymazania kraju z mapy. Gdyby Putinowi mu się udało, skutkiem byłby początek końca światowego porządku, okresu względnego dobrobytu i pokoju” – przestrzegł. Dodał, że autokraci na całym świecie przyglądają się wojnie Rosji przeciw Ukrainie i “jeżeli Putin odniesie sukces, podboje wrócą”.
Przestrzegł też przed radykalnym zwiększaniem wydatków na zbrojenia przez kraje liberalne. “To wydarzyło się w Niemczech, które z dnia na dzień ogromnie zwiększyły swój budżet obronny, zamiast wydać pieniądze na nauczycieli czy pielęgniarki. Jeśli pójdziemy w tym kierunku, cały świat będzie wyglądał jak Rosja. A to będzie oznaczało nową erę wojny, biedy i chorób. Ale wciąż jest szansa na odwrócenie tego trendu” – przekonywał.
Według niego Putin “totalnie pomylił się” w ocenie Ukraińców, wierząc, że “chcą zostać wchłonięci przez Rosję”. “Ukraińcy dali ludzkości szansę, aby zatrzymać Putina, ale także aby przedłużyć czas dobrobytu i zdrowia” – dodał.
Podkreślił, że historią nie rządzi determinizm, a przekonanie, że wojna jest nieunikniona lub że pokój będzie wieczny, to błąd. “Wojnę tworzą ludzie, nie natura” – dodał, zaznaczając, że utrzymanie pokoju nie jest kwestią jednorazowej decyzji, “wymaga długotrwałego wysiłku, ochrony uniwersalnych wartości i instytucji współpracy”. “Od 1991 r. Ukraińcy wciąż pracują nad budową instytucji współpracy, udało im się zbudować demokrację, była to kwestia decyzji, stale decydowali bronić demokracji przed dyktaturą” – powiedział. Zwrócił uwagę na znaczenie instytucji promujących współprace europejską.
“Wielka Brytania przeszła brexit, wielu europejskich przywódców atakowało Unię, tymczasem Ukraińcy chcieli wstąpić do UE. Europejczycy muszą się teraz odwdzięczyć Ukraińcom, pomóc im wygrać wojnę i – równie ważne – wygrać pokój” – mówił. “Europa powinna się zobowiązać do udzielenia pomocy Ukrainie. Chodzi nie tylko o powstrzymanie Putina, lecz o odbudowę zamożnej demokracji. Europa jest to winna Ukrainie i jest to najlepszy sposób, w jaki Europa może się bronić przed Rosją” – przekonywał. Dodał, może zainspirować Rosjan, którzy “być może zapragną demokracji w swoim kraju”.
“Musimy myśleć w kategoriach szerszych niż europejskie. Musimy wypracować funkcjonujący porządek światowy, aby zapobiec wojnom i pandemiom, przeciwdziałać zagrożeniom ekologicznym. Żaden kraj w pojedynkę nie jest w stanie powstrzymać katastrofy klimatycznej, zapewnić odpowiedniego rozwoju sztucznej inteligencji. Musimy zbudować nowy, inkluzywny porządek. To być może będzie najlepszy skutek tej strasznej wojny” – wzywał.
Za ważne uznał, aby rolę odegrały w tym także – jeśli zechcą – potęgi inne niż zachodnie, np. Brazylia, Chiny i Indie, a także Rosja.
Zaapelował o zakończenie “wojny kulturowej, która rozdarła Zachód na konserwatystów i liberałów”. “Wojna na Ukrainie może nas także nauczyć, że potrafimy się zjednoczyć wokół kluczowych wartości”. Argumentował, że nie ma sprzeczności między dbałością o interesy swojego kraju i narodu a liberalizmem, tolerancją i globalizmem.
“Ukraińcy walczą o wolność swojego kraju i narodu, a jednocześnie chcą wolnego i tolerancyjnego społeczeństwa” – powiedział. “Uosobieniem tej idei” nazwał prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, “na którego głosowało 70 procent Ukraińców, chociaż jest Żydem i mówi po rosyjsku”. “Jeśli chcesz chronić swoich współplemieńców przed wojną czy pandemią, najlepszym sposobem jest międzynarodowa współpraca. Globalizm nie oznacza rezygnacji z państw narodowych, zaniechania narodowych tradycji; polega na wypracowaniu globalnych wartości i reguł, które nie będą podważały unikalności każdego narodu, ale będą porządkowały relacje między narodami” – mówił Harari.
“Ukraińcy są wielkimi patriotami, a jednocześnie jednym z ich głównych celów jest wstąpienie do UE. Jest dla nich oczywiste, że współpraca z cudzoziemcami to jeden z najlepszych sposobów zadbania o swój naród” – mówił. Zaznaczył, że można skorzystać z tych wniosków. “Nie jesteśmy skazani na wojnę, biedę i choroby; mamy wybór. Mam nadzieję, że wybierzemy właściwie” – powiedział.(PAP)
============================
to jednak monolog tego Harariego, a nie ich rozmowa…
[Ludzie. To wszystko – to nie jest kolejny fragment z koszmarnego snu, ale rzeczywistość. Widocznie planista uznał, że już jesteśmy gotowi do przyjęcia tak potwornych rozwiązań, do przyjęcia tego, że jesteśmy do nich zniewoleni, do cichej zgody na ich plany. Widocznie, według nich, gwałt z przyzwoleniem daje większą satysfakcję niż gwałt brutalny.
A jednak mam pewności, że „oni” przegrają. Z kretesem.
Przeczytajcie i rozważcie to sami. Odnośniki do dokumentów – w oryginale, na Legionie. MD]
===============================
Zapiski z kalendarza (globalistów) czyli bezmiar nadchodzących atrakcji
Kiedy zdasz sobie sprawę, że wszystkie propozycje przyznania większej władzy małej klice biurokratów, którzy nie odpowiadają przed nikim, są wprowadzane w ten sposób, czyli „nigdy nie dopuść, aby poważny kryzys się zmarnował”, jak niesławnie zauważył Rahm Emmanuel – manipulacja staje się oczywista.
−∗−
W menu na dziś danie z harmonogramem. Artykuł z opisem czekających nas kolejnych wydarzeń, wyjętych wprost z kalendarza globalistów. Konferencje, szczyty i sympozja wraz z planami wprowadzenia zmian w umowach, traktatach i konkretnych przepisach. Pozostaje kwestią otwartą czy i w jakim stopniu te zamierzenia zostaną zrealizowane i kiedy społeczeństwa zorientują się, że utraciły jakąkolwiek demokratyczną kontrolę nad losem swoich państw. Opracowanie James Corbett.
Zapraszam do lektury.
____________***____________
Oto, co dalej w kalendarzu globalistów
Jak już pewnie wiesz, zagrożenie stojące przed wolną ludzkością nie jest tajnym spiskiem, ale czymś całkowicie jawnym. Ci, którzy chcą zmonopolizować zasoby planety i ustanowić system doskonałej kontroli technokratycznej, na ogół nie ukrywają swoich planów. Przeciwnie. Dowolna liczba publicznie dostępnych zapisów — od książek i białych ksiąg po posty na blogach, fora i wykłady — daje zainteresowanym społecznościom mnóstwo czasu na przygotowanie się do kolejnych kroków w rozwijającym się globalistycznym programie.
Tak więc, zgodnie z tradycją Listening to the Enemy [słuchając wroga] na stronach Corbett Report, zastosujmy jedną z najprostszych metod zrozumienia tego, co będzie dalej w planie globalistów: mianowicie sprawdźmy kalendarz tych rzekomych światowych kontrolerów.
CZERWIEC 2022: Stockholm+50
Jako studenci studiów podyplomowych niniejszego The University of Corbett wiecie już o Konferencji Narodów Zjednoczonych na temat Środowiska Człowieka, która odbyła się w Szwecji, w Sztokholmie w 1972 roku… ale jeśli potrzebujecie odświeżenia informacji, możecie zapoznać się z artykułem How & Why Big Oil Conquered the World [Jak i dlaczego Big Oil podbił świat], gdzie możecie dowiedzieć się wszystkiego o ówczesnym szczycie w Sztokholmie.
Konferencja była nie tylko wejściem Maurice’a Stronga w ekscytujący (i lukratywny) świat ekologizacji [environmentalism] w Big Oil, ale także położyła podwaliny pod przejęcie światowych zasobów przez korporacje pod przywództwem ONZ, a pod pretekstem „ratowania Matki Ziemi”. Dla globalistów pełnił potrójną funkcję: uruchomił Program Narodów Zjednoczonych ds. Ochrony Środowiska (UNEP), dostarczył schemat Szczytu Ziemi w Rio w 1992r. i był gospodarzem pierwszych warsztatów dyskusyjnych na temat tego, co później przeobraziło się w Agendę 21 i ostatecznie w Agendę 2030.
I wiecie co? To wróciło!
Tak, zgadza się. Nasi dobrzy, kochający planetę władcy z Organizacji Narodów Zjednoczonych powracają na miejsce zbrodni, aby uczcić 50. rocznicę konferencji sztokholmskiej nowym Szczytem w szwedzkiej stolicy, tym razem pod charakterystycznie banalną nazwą „Sztokholm+ 50: zdrowa planeta dla dobrobytu wszystkich – nasza odpowiedzialność, nasza szansa”.
W razie gdybyście sądzili, że „Sztokholm+50” będzie po prostu wymówką dla globalnej ‘śmietanki’, która pochwali się kilkoma niezapomnianymi przemówieniami politycznymi lub odsłonięciem nowej tablicy, powinniście wiedzieć, że mnóstwo prac poświęcono temu:
Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło nie jedną, ale dwie rezolucje w sprawie ustanowienia konferencji i jej porządku obrad; .
Uruchomiono „blog prawników dla dyplomatów” zatytułowany Droga do Deklaracji 2022, aby wpłynąć na dyskusję wokół „Deklaracji politycznej” (wielkimi literami i tak dalej), która „zostanie przyjęta” na konferencji (podkreślenie ich); . I uruchomiono kolejną stronę internetową, aby przedstawić „Deklarację dla Sztokholmu+50”, która może, ale nie musi, być „Deklaracją polityczną”, o której mowa powyżej i która została poparta przez grupę globalistycznych organizacji pozarządowych [NGOs].
Więc o co dokładnie chodzi w tym całym szumie? Och, to tylko zwykłe globalistyczne frazesy. Przez „zwykłe globalistyczne frazesy” rozumiem oczywiście przejęcie planety i jej zasobów przez klasę drapieżników. Ale nie musicie wierzyć mi na słowo. Z wyżej wymienionej Deklaracji dla Sztokholmu+50:
8 października 2021r. Rada Praw Człowieka ONZ (UNHRC) uznała „prawo do czystego, zdrowego i zrównoważonego środowiska”. Realizacja tego prawa wymaga zmian strukturalnych w sferze prawnej, gospodarczej, społecznej, politycznej i technologicznej, aby przywrócić stabilny i dobrze funkcjonujący System Ziemi. Wspólna świadomość naszej globalnej współzależności musi dać początek nowej wspólnej logice, aby zdefiniować i rozpoznać globalne dobra wspólne, które wspierają życie na Ziemi — system planetarny, który łączy nas wszystkich i od którego wszyscy jesteśmy zależni. Jest to fundamentalny krok w kierunku ustanowienia systemu zarządzania w celu skutecznego radzenia sobie z interakcjami między człowiekiem a systemem Ziemi.
Tak, dokładnie tak, jak można było się spodziewać, hasło „ratuj planetę” jest używane jako wołanie o…
(poczekaj chwilkę…)
… wzmocnienie rządu światowego!
Rety! Któż by pomyślał, że to się akurat pojawi?
W szczególności, po niejasnej i niewyraźnej retoryce o „wprowadzaniu w życie prawa do zdrowego środowiska” i „ustanowieniu gospodarki regeneracyjnej”, deklaracja kończy się błaganiem dobrych ludzi z ONZ, aby dali sobie więcej władzy! Hurra!
Długoterminowe zarządzanie globalnymi dobrami wspólnymi, dostarczanie globalnych dóbr publicznych i zarządzanie globalnym ryzykiem publicznym – wszystko to wymaga stałego systemu skutecznego zarządzania, aby niezawodnie zarządzać naszymi interakcjami z systemem Ziemi jako całością. Na przykład szeroko dyskutowana propozycja zmiany przeznaczenia nieaktywnej Rady Powierniczej ONZ [Trusteeship Council], w tym ostatnio raport Sekretarza Generalnego ONZ Our Common Agenda (OCA) [Nasz Wspólny Program].
Coś mi mówi, że w podręczniku historii pisanych przez zwycięzców w przyszłości, 5 czerwca 2022 zostanie okrzyknięty dniem, w którym odważni i życzliwi biurokraci z ONZ uratowali planetę, obdarzając nas swoim łaskawym światowym rządem. („… a ludzie na ziemi upamiętniają to doniosłe wydarzenie w modlitwie dziękczynnej za swoich przywódców ONZ przed spożyciem dziennej racji robaków i wody deszczowej”).
Ale czekajcie! Co jest napisane na stronie “About” deklaracji?
Konferencja ta powinna być wykorzystywana jako „laboratorium pomysłów” do opracowywania innowacyjnych rozwiązań dla dobra wspólnego, gospodarki i zarządzania, które staną się zalążkiem działań na szczycie 2023 Summit of the Future, jak przewidziano w raporcie Sekretarza Generalnego ONZ „Our Common Agenda”.
Szczyt Przyszłości [Summit of the Future] w 2023 roku? O, tak. A to prowadzi nas do następnej daty w naszym kalendarzu globalistów.
Wrzesień 2023: Summit of the Future
We wrześniu ubiegłego roku sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres opublikował 85-stronicowy raport zatytułowany „Our Common Agenda” [Nasz wspólny program]. Według informacji opublikowanych przez Democracy International, raport oferuje „plan działania dla modernizacji ONZ” i „wezwania do ożywienia multilateralizmu, odnowionej solidarności i większej troski o przyszłe pokolenia”.
Dokładnie tak, jak można się było spodziewać, podsumowanie raportu zaczyna się od przypomnienia nam o (wymyślonych przez globalistów) „kryzysach egzystencjalnych”, które (globaliści nieustannie nas ostrzegają) zagrażają istnieniu ludzkości, takie jak COVID-19, konflikt geopolityczny i (oczywiście) zmiany klimatu. Oczywiście natychmiast zamienia się to w żądanie, aby narody świata:
„przyjęły na nowo globalną solidarność”, co ewidentnie wiąże się z „globalnym planem szczepień w celu podania szczepionek przeciwko COVID-19 milionom ludzi, którym wciąż odmawia się tego podstawowego środka ratującego życie”; .
„odnowiły umowę społeczną między rządami i ich obywatelami oraz w obrębie społeczeństw”, co ewidentnie wiąże się z „zaktualizowanymi ustaleniami dotyczącymi zarządzania w celu zapewnienia lepszych dóbr publicznych i zapoczątkowania nowej ery powszechnej ochrony socjalnej, ubezpieczenia zdrowotnego, edukacji, umiejętności, godnej pracy i mieszkania, a także powszechny dostęp do Internetu do 2030r. jako podstawowych praw człowieka”; .
„zakończyły ‘infodemię’ nękającą nasz świat, broniąc wspólnego, empirycznie popartego konsensusu wokół faktów, nauki i wiedzy”, co ewidentnie wiąże się z przyjęciem „globalnego kodeksu postępowania, który promuje uczciwość w informacji publicznej”;
… oraz szereg innych globalistycznych imperatywów, od stworzenia nowej kierowanej przez ONZ „platformy kryzysowej”, która będzie „uruchamiana automatycznie w sytuacjach kryzysowych o wystarczającej skali i rozmiarze, niezależnie od rodzaju i charakteru kryzysu”, po przyjęcie nowego, kierowanego przez ONZ „Global Digital Compact” [Globalne Porozumienie Cyfrowe] mającego na celu „promowanie godnego zaufania Internetu poprzez wprowadzenie kryteriów odpowiedzialności za dyskryminację i treści wprowadzające w błąd”.
Innymi słowy, zwykły globalistyczny frazes.
Ale za tymi peanami o globalnym rządzie kryje się inny pomysł: zwołanie „Szczytu Przyszłości” [“Summit of the Future”] w połączeniu ze spotkaniem Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku we wrześniu 2023 roku. Używając [języka] globalistycznego, typowego dla kręgów Klausa Schwaba, a tak obecnie modnego wśród tej pseudoelity, Guterres pisze, że „ważne będzie zorganizowanie Szczytu Przyszłości na wysokim szczeblu, z udziałem wielu interesariuszy [stakeholders] w celu przedstawienia pomysłów dotyczących ustaleń w zakresie zarządzania w obszarach o znaczeniu międzynarodowym, o których mowa w niniejszym raporcie, i potencjalnie w innych, w których ustalenia dotyczące zarządzania dopiero powstają lub wymagają aktualizacji”.
Jeśli ostatnio śledziliście media głównego nurtu, być może zauważyliście, że pomysł „Szczytu Przyszłości” zyskał popularność wśród globalistycznych super-sługusów, w tym niedawno zmarłej byłej sekretarz stanu Madeline „Cena była tego warta” Albright, która napisała artykuł wstępny w październiku zeszłego roku, nazywając „Our Common Agenda” „nowym przełomowym raportem” i wzywając państwa członkowskie ONZ do „udzielenia poparcia dla ‘rezolucji dotyczącej procedur’ wspierając apel Guterresa o Szczyt Przyszłości we wrześniu 2023r”. Wgryzając się w ten globalistyczny bełkot, Albright przekonywała, że „komitety przygotowawcze (PrepComs) powinny być zwoływane przed szczytem na całym świecie” w celu rozważenia i rozwoju innowacji w globalnym zarządzaniu w zakresie pokoju, bezpieczeństwa i działań humanitarnych, zrównoważonego rozwoju i wychodzeniu z COVID-19, praw człowieka, globalnego zarządzania i rządów prawa oraz zarządzania klimatem”.
Ale nie tylko stara gwardia Pax Americana jest podekscytowana perspektywą przekształcenia porządku światowego. Jak weterani wśród czytelników Corbett Report wiedzą, chińscy władcy również są zaangażowani w ten program i są podekscytowani możliwością skonsolidowania ich kontroli nad własną populacją i przeniesienia się na ważniejsze miejsce przy globalistycznym technokratycznym stole. W związku z tym organ propagandowy ChiCom [KPCh], China Daily, opublikował w styczniu raport posłusznie powtarzający ocenę Guterresa dotyczącą ‘najwyższego stopnia alarmu’ [„five-alarm fire”], przed którym stoi świat z powodu COVID-19 oraz nierówności, kryzysu klimatycznego, nieufności wobec rządu i dezinformacji w Internecie. Następnie w zeszłym miesiącu pojawił się raport Xinhua, który chwali „ustanowienie rady doradczej wysokiego szczebla ds. efektywnego multilateralizmu” i zauważa, że Szczyt Przyszłości „przyniesie pomysły dotyczące ustaleń w zakresie zarządzania w niektórych obszarach, które można uznać za globalne dobra wspólne, w tym klimat i zrównoważony rozwój po 2030 roku, międzynarodowa architektura finansowa, pokój, przestrzeń kosmiczna, przestrzeń cyfrowa, główne zagrożenia i interesy przyszłych pokoleń”.
Wciąż napływają wyrazy uznania dla genialnego raportu Guterresa (napisanego całkowicie samodzielnie, ludzie, szczerze!) i jego genialnego pomysłu na szczyt (który sam organizuje w samotności). Ambasadorowie ONZ z Kataru i Szwecji napisali wspólnie artykuł w Al Jazeera, w którym wychwalali ten pomysł jako szansę „zbliżenia się do ONZ 2.0”, a Światowa Rada Przyszłości (World Future Council, tak, jest coś takiego) hojnie obiecała wsparcie ich „50ciu międzynarodowych twórców zmian” w przygotowaniu szczytu.
Jak zauważa Światowa Rada Przyszłości: „Szczyt na rzecz Przyszłości będzie miał zasadnicze znaczenie dla przyspieszenia realizacji celów zrównoważonego rozwoju i zapewnienia, że rozmowy i dyskusje ostatecznie przekształcą się w działania w terenie, które naprawdę nikogo nie pozostawią w tyle”.
Ale chwileczkę: jest coraz gorzej! To samo posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego ONZ, na którym odbędzie się Szczyt Przyszłości, będzie również gospodarzem „Forum Politycznego Wysokiego Szczebla ONZ ds. Zrównoważonego Rozwoju”, które, jak informuje Centrum Wiedzy SDG [Sustainable Development Goals], odbywa się co cztery lata i zapewnia naszym globalnym władcom kolejną okazję, by obmyślić, jak najlepiej przekształcić świat w neofeudalną plantację niewolników!
Potraktuj nadchodzącą konferencję jako zagrożenie, dodaj „Szczyt Przyszłości” do dowolnego czytnika rss lub systemu powiadamiania o nowościach, z którego korzystasz, i zakreśl datę w swoim kalendarzu. Cokolwiek wyjdzie z tej konferencji, będzie to zła wiadomość dla wolnej ludzkości.
MAJ 2024: Globalny Traktat Pandemiczny WHO
Mówiąc o złych wiadomościach dla wolnej ludzkości, prawdopodobnie słyszeliście już, jak mówiłem o zbliżającym się globalnym traktacie WHO przeciwko pandemii. Ale nie martwcie się, że nie słyszeliście, jak o tym mówię, bo z pewnością usłyszycie w przyszłości jak o tym opowiadam.
Ale na wypadek jeśli jeszcze o tym nie słyszeliście, następnym wielkim impulsem w globalnej biopolityce jest wezwanie do globalnego traktatu pandemicznego, aby dalej likwidować suwerenność narodową i przekazywać WHO więcej uprawnień do dyktowania globalnej polityki zdrowotnej w imię powstrzymania następnych plandemii [scamdemic]. Jak już kilkakrotnie podkreślałem, tak jak 11 września był jedynie publicznym ujawnieniem nowego paradygmatu zarządzania „wojną z terrorem”, tak oszustwo COVID było jedynie publicznym ujawnieniem nowego paradygmatu zarządzania „biobezpieczeństwem”. To właśnie ten proponowany globalny traktat pandemiczny zacznie wprowadzać na stałe nowy paradygmat zarządzania, podobnie jak ustawa PATRIOT Act zaczęła na stałe wpisywać paradygmat terroru w USA.
Kampania forsująca powstanie tego traktatu opiera się na oczywistej narracji Problem – Reakcja – Rozwiązanie, aby skłonić opinię publiczną do zaakceptowania kolejnych kroków w programie bezpieczeństwa biologicznego.
Problem: WHO „nie powiodło się” powstrzymanie „pandemii” COVID przed „zniszczeniem świata”. .
Reakcja:Potrzebujemy globalnej organizacji zdrowia z zębami! .
Rozwiązanie: Globalny traktat pandemiczny musi zostać podpisany, aby przekazać większą władzę WHO.
Kiedy zdasz sobie sprawę, że wszystkie propozycje przyznania większej władzy małej klice biurokratów, którzy nie odpowiadają przed nikim, są wprowadzane w ten sposób, czyli „nigdy nie dopuść, aby poważny kryzys się zmarnował”, jak niesławnie zauważył Rahm Emmanuel – manipulacja staje się oczywista. „Niezależny panel” powołany do „przeglądu” „problemu” „nieudanej” odpowiedzi WHO na plandemię przedstawił w styczniu raport, w którym – bez jakiegokolwiek zaskoczenia – stwierdzono, że „zdolność WHO do egzekwowania swoich zaleceń lub wjazdu do krajów w celu zbadania źródła epidemii choroby, jest poważnie ograniczona”, a zatem należy ustanowić nowe zasady na poziomie globalnym, aby dać WHO większe uprawnienia do nadzorowania świata pod kątem zagrożeń dla zdrowia. Nazwali to nawet „momentem czarnobylskim” WHO, sugerując, że powinna wykorzystać tę „katastrofę” jako szansę na wdrożenie fundamentalnych reform.
Ten rzekomo „niezależny” raport stanowi idealną przykrywkę dla globalistów do zawarcia nowego traktatu pandemicznego, który rozszerzy, zreformuje, zrewiduje lub unieważni istniejący International Health Regulations, traktat z 2005 r., który sam dał WHO bezprecedensową władzę do ogłaszania „stanu zagrożenia zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym” oraz interweniować w sprawach suwerennych narodów w imię zwalczania dostrzeganych zagrożeń dla zdrowia.
Szczegóły dotyczące tego, na czym dokładnie taki traktat miałby polegać – a nawet jaką przyjąć formę – są wciąż irytująco niejasne. Proponowany nowy traktat byłby w żargonie ONZ „instrumentem”, który występuje w trzech rodzajach: zalecenia, konwencji i przepisów. Przepisy (takie jak International Health Regulations z 2005r.) są automatycznie prawnie wiążące dla wszystkich 194 państw członkowskich WHO, chyba że wyraźnie się temu sprzeciwią. Środki, które mogłyby zostać zawarte w takim traktacie, mogą obejmować „udostępnianie danych i sekwencji genomu pojawiających się wirusów oraz zasady sprawiedliwej dystrybucji szczepionek” oraz „podejście Jedno Zdrowie”, które „łączy zdrowie ludzi, zwierząt i planety”.
Innymi słowy, zwykłe globalistyczne frazesy.
Nie trzeba być realistą spiskowym, aby zrozumieć, jak taka bzdurna paplanina i cukierkowe ględzenie WHO mogą zostać wykorzystane do wdrożenia bardzo mrocznego planu bezpieczeństwa biologicznego. Niezależnie od konkretów, możesz się założyć, że wszystkie najgorsze aspekty tyranii biomedycznej – od nowych przepisów po pośpieszne eksperymentalne interwencje medyczne, poprzez badania na ludziach w przypadku ogłoszonej sytuacji zagrożenia po standaryzację paszportów szczepień – będą tematami dyskusji kiedy negocjacje w sprawie traktatu zaczynają się na dobre.
Nie martw się jednak, nadal możesz sprawić, aby twój głos był słyszalny! WHO stworzyła nawet specjalną podstronę w swoim serwisie internetowym, aby umożliwić publiczne komentowanie potencjalnego traktatu!
… Oczywiście nie są zainteresowani tym, czy ludzie rzeczywiście chcą takiego traktatu, czy nie, tylko tym, co według pospólstwa [hoi polloi] powinno być zawarte w takim traktacie. W szczególności pytają:
„Jakie istotne elementy, twoim zdaniem, powinny zostać uwzględnione w nowym międzynarodowym instrumencie dotyczącym gotowości i reakcji na pandemię?”
I nawet wtedy nie chcą informacji od wszystkich. W rzeczywistości mają całą stronę, na której znajdują się warunki, na których można w pierwszej kolejności przesłać komentarz, w tym zastrzeżenie, że osoby chcące skomentować „powstrzymają się od jakichkolwiek oświadczeń niezwiązanych z danym tematem”, i które przedstawiają swoje komentarze „z szacunkiem, bez wulgaryzmów, ataków ad hominem, wulgaryzmów lub innego niewłaściwego języka” oraz że „oświadczają, iż podmiot [który] reprezentują oraz wszelkie inne powiązania, zaangażowanie lub role istotne dla przesłuchań publicznych lub do WHO, w świetle swojego mandatu”. Aha, i proszę pamiętać, że „WHO nie jest w stanie zapewnić, że wszystkie zainteresowane strony będą mogły uczestniczyć w przesłuchaniach publicznych, a zatem WHO nie podejmuje żadnych zobowiązań ani gwarancji, aby umożliwić państwu udział w przesłuchaniach publicznych”.
Ale poza tym absolutnie chcą poznać twoje zdanie.
… Zaczekaj. Skreśl to. Termin zgłaszania uwag przez społeczeństwo już minął. Chyba się spóźniliśmy. Hmmm, może powinniśmy wcześniej zajrzeć do kalendarza globalistów.
„Traktat Pandemiczny” czyli kto ma klucze do WHO „Traktat Pandemiczny”, który unieważnia lub uchyla decyzje rządów krajowych lub lokalnych, przekazałby ponadnarodowe uprawnienia niewybieralnemu biurokracie lub „ekspertowi”, który mógłby z nich korzystać całkowicie według własnego uznania i w oparciu […]
_______________
Great Reset czyli prawdziwym wrogiem jest sama ludzkość Globaliści od wielu lat próbują zmienić nazwę i przepakować swój program Nowego Porządku Świata, a Wielki Reset był tym, co wymyślili. Zamiast brzmieć nieszkodliwie, termin ten grozi systemowymi wstrząsami i […]
_______________
Great Reset czyli co szykują ludzkie paniska Nadzór na każdym kroku, powszechny dochód gwarantowany powiązany z oceną kredytu społecznego, likwidacja własności prywatnej, masowa cenzura, zamrożenie i zajęcie rachunków bankowych, technologie wdrożone w celu przeprogramowania ludzi — ten […]
_______________
Trzech tenorów czyli kto kołysał Klausa Kiedy Schwab został po raz pierwszy uznany przez Kissingera jako potencjalny przyszły przywódca globalistów, stosunkowo młody wtedy Niemiec miał wkrótce zostać przedstawiony Galbraithowi i Kahnowi. Zbiegło się to z pracą […]
_______________
Świat według Klausa Ty i ja nie będziemy jeść robaków. Ty i ja nie będziemy wiecznie nosić masek. Ty i ja nie będziemy odgrywać ról cyborgów. I ty i ja nie będziemy w […]
Finlandia przygotowuje się do wejścia do NATO, a Szwecja bez wątpienia wkrótce ogłosi taką samą decyzję. To nie tylko domykanie nowej zachodniej „żelaznej kurtyny” przed Rosją, ale szykowanie konfrontacji na północy, zwłaszcza na Oceanie Arktycznym.
Putin chciał sobie poprawić atakiem na Ukrainę sytuację geostrategiczną, a doprowadził do znacznego pogorszenia sytuacji swojego kraju. Arktyka byłą dotąd trochę jest omijanym i „uśpionym” terenem impasu pomiędzy Rosją a Zachodem.
Skutkiem ubocznym wojny na Ukrainie może być powstanie nowego obszaru konfrontacji. Także na poziomie wojskowym. Po obu stronach od dawna była tam bez rozgłosu wzmacniana obecność militarna.
Rosja utworzyła arktyczną marynarkę wojenną i planuje rozmieścić na tym obszarze pociski naddźwiękowe i broń jądrową. Od pięciu lat zwielokrotnia też ćwiczenia wojskowe w tym regionie. NATO robi podobnie. Sojusz Północnoatlantycki zorganizował m.in. pod koniec marca manewry pod kryptonimem „Cold Response”, czyli „zimna odpowiedź”.
Wejście Finlandii do NATO będzie oznaczać wzmocnienie obecności Sojuszu Atlantyckiego na dalekiej Północy. A zatem artykuł 5 NATO mógłby zostać uruchomiony w przypadku rosyjskiego ataku w arktycznej strefie Morza Barentsa. W przypadku agresji w północnej Finlandii w konflikcie włączyliby się wszyscy członkowie Sojuszu.[Oczywiście metodą energicznego kiwania palcem w lewym bucie. MD]
Jest i stawka ekonomiczna i to kolosalna. Szacuje się, że pod lodami Arktyki znajduje się około 25% światowych zasobów paliw kopalnych. Jest tam dużo gazu, ropy, a także minerałów: złota, uranu, niklu, metali rzadkich. Moskwa prowadzi już sto projektów w regionie.
Obecne napięcie może ograniczyć rosyjskie ambicje. Wiele z tych projektów zależy bowiem od zachodniego finansowania i technologii. Tak jest na przykład w przypadku arktycznej bazy LNG2, przeznaczonej do eksploatacji milionów ton skroplonego gazu.
W celu „bezproblemowego rozwiązywania problemów” w rejonie powołano Radę Arktyczną. Skupia kraje graniczące – Rosję, która jako jedyna posiada połowę wybrzeża Arktyki i siedem krajów zachodnich: Kanadę, Stany Zjednoczone, Finlandię, Danię, Islandię, Norwegię, Szwecję. W ostatnich latach Rada funkcjonowała dość dobrze, w imię założenia, że Arktyka jest strefą “nieokreśloną”.
Teraz jej prace zawieszono, przynajmniej do przyszłego roku. Jest to decyzja państw zachodnich „z powodu rażącego naruszenia suwerenności Ukrainy”. Arktykę czeka wyścig militarno-surowcowy?