No widzisz robaczku – i gdzie twój befsztyczek? Entliczek pętliczek czerwony stoliczek.
Izabela Brodacka 14.I. 2023.
Swego czasu można było przywieść sobie z Paryża na pamiątkę paryskie powietrze zamknięte w konserwie. Taka puszeczka kosztowała o ile pamiętam 15F, a sprzedawano je na bulwarach nad Sekwaną. Był to dla mnie przykład olśniewającego pomysłu na czysty interes. Turyści zupełnie dobrowolnie wydawali na taką puszeczkę swoje dobre 15 F, za które można było przecież kupić bagietkę z szynką, a dokładając 10 F pozwolić sobie nawet na „menu” czyli firmowy obiad podany w kawiarnianym ogródku na papierowym obrusie z kieliszkiem taniego czerwonego wina. Jeżeli wspomnienia mnie mylą niech poprawią mnie paryscy bywalcy.
Jeszcze lepszym interesem jest oczywiście obłożenie obywateli podatkiem – od komina, od płotu, od sławojki, od tego że żyje, a obecnie od samochodu, od śladu węglowego, a najlepiej od wydychanego powietrza, ale takie interesy to przywilej władzy.
Podatek od tego, że się żyje to pogłówne. Wielu chciałoby powrotu do pogłównego jako do podatku najprostszego i podobno najbardziej sprawiedliwego ale nikt z rządzących nie jest przecież tak naiwny żeby zrezygnować z łupienia obywateli podatkami wielokrotnymi. Za ten sam produkt płacimy na przykład podatek dochodowy, bo producent przerzuca podatki w cenę produktu, oraz podatek VAT.
Podymne czyli podatek od komina zniesiono ostatecznie w 1900 roku. Podatek od komina owocował między innymi tym, że na wsi małopolskiej królowała tak zwana kurna chata. W rogu izby był otwór na dym wydostający się z paleniska. Łatwo wyobrazić sobie komfort mieszkania czy nawet przebywania w takiej chacie. Taki podatek opóźniał rozwój cywilizacyjny wsi. Ludzie którzy mieli dosyć stygmatyzowania unoszącym się wokół nich odorem spalenizny musieli płacić haracz.
Podatek od płotu odgrywał podobną rolę – gospodarstwo mniej zamożnych było otwarte dla wszelakich złodziei i łazęgów. To tak jakby obecnie kazać nam płacić podatek od ubikacji, udostępniając dla wszystkich lokatorów kamienicy sławojkę na podwórzu oraz „od zamków w drzwiach”. Uchylający się od tego podatku mieliby prawo zamykać drzwi wejściowe wyłącznie na haczyk. Wyobraźmy sobie również, że istnieje giełda pozwoleń na ubikację i na zamek w drzwiach, że te pozwolenia są traktowane jako papiery wartościowe, a ich cena podlega spekulacjom.
Wydaje się nam to absurdalne, ale czy równie absurdalny nie jest system handlu uprawnieniami do emisji CO2 (EU ETS) ? Ten czysty ( a raczej brudny) interes swą absurdalną bezczelnością przypomina handel paryskim powietrzem w puszce na paryskich bulwarach. Z tą drobną różnicą, że powietrze paryskie kupowało się dobrowolnie. Antycywilizacyjna i antyludzka rola tego absurdalnego podatku porównywalna jest z podatkiem od komina, który podobnie jak obecnie ETS też można było kiedyś usprawiedliwiać obłudną troską o jakość powietrza.
Troska o środowisko i o naszą planetę ma usprawiedliwiać agendę dekarbonizacji i przechodzenia na tak zwane OZE czyli odnawialne źródła energii. Tymczasem farmy wiatraków i pola paneli fotowoltaicznych szpecą i niszczą naturalny krajobraz o wiele skuteczniej niż mityczny smog pochodzący z poczciwych pieców. Przyzna to każdy kto miał okazję podróżować po lokalnych drogach przez niemieckie wsie i miasteczka. W Polsce gdzie nagminnie kupowano w celu eksploatacji niemieckie wiatraki z demobilu, problemem zaczynają być śmietniska zużytych części, połamanych skrzydeł i zdekapitalizowanych prądnic od tych wiatraków. Ale to wszystko drobiazg w porównaniu z tym co obecnie wprowadza Euro-kołchoz czyli Unia Europejska.
Kilka dni temu w parlamencie UE doszło do porozumienia w sprawie kolejnego systemu handlu powietrzem ETS II, który tym razem obejmie emisję nie tylko z elektrowni ale również z budynków i z transportu.
Premier Mateusz Morawiecki oprócz zaakceptowania ETS II zgodził się na budowę „węglowego kredytu społecznego”, co w praktyce oznacza wprowadzenie podatku osobistego od emisji dwutlenku węgla.
ETS czyli Emission Trading System (system handlu emisjami dwutlenku węgla) był to pierwszy krok na drodze do stworzenia systemu „kredytu społecznego”, w którym wszyscy będziemy płacić za emisję gazu CO2.
Już od przyszłego roku każdy budynek będzie musiał mieć tak zwany certyfikat energetyczny, a za jego brak grozić będzie kara finansowa. Wcześniej spisano źródła ciepła, czyli zrobiono inwentaryzację pieców, kominków i pomp ciepła. Często pod pretekstem dopłat do ogrzewania.
Systemem ETS II zostaną również objęte samochody ciężarowe i osobowe. Już od 2027 roku wszyscy będą musieli płacić „opłaty za powietrze”. Nie wiadomo jakie limity CO2 zostaną przyznane dla budynków, w szczególności dla domów jednorodzinnych. Zaproponowano również, choć tego jeszcze nie doprecyzowano, że każdy z nas będzie dysponował osobistym rocznym limitem 2000 kg CO2 do wykorzystania. Na przykład lot samolotem zużyje nam 500 kg CO2, a za zjedzenie befsztyka będą nam wycinać z kartki 6 kg. Nie znaczy to oczywiście, że dostaniemy kartki z numerkami jakie pamiętamy sprzed 30 lat. Rozwój informatyki dał wszelkim totalitaryzmom wspaniałe narzędzia kontroli. Kontrolą obywateli zapewne zajmą się obecnie banki. Podobno polski oddział banku Santander już eksperymentalnie przelicza każdą transakcję na kilogramy CO2. Oczywiście warunkiem koniecznym skutecznego wdrożenia tego typu rozwiązań jest likwidacja gotówki i zastąpienie jej tak zwanym CBDC czyli cyfrową walutą banków centralnych. System kredytu społecznego funkcjonuje już obecnie w Chinach.
Tak się dzieje nie tylko w Chinach i w Euro-kołchozie. Do czerwonego stolika przemalowanego dla niepoznaki na zielono zasiadają dojrzałe liberalne demokracje. Oxford „dobrowolnie” wprowadza „strefy piętnastominutowe” i przepustki którymi trzeba się legitymować opuszczając swoją strefę.
W niepamięć odchodzą postulaty liberalnej demokracji, zgodnie z którymi regulatorem życia społecznego miały być wyłącznie dobrowolne umowy pomiędzy wolnymi jednostkami.
No widzisz robaczku – i gdzie twój befsztyczek? Entliczek pentliczek czerwony stoliczek.
Portal „Dossier” twierdzi, że przy pomocy prywatnych detektywów, wszedł w posiadanie pełnej listy osób, które będą obecne na dorocznym szczycie Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) w Davos w Szwajcarii.
Na liście owych „spiskowców” są m.in. z USA dyrektor FBI Chris Wray, dyrektorzy generalni Amazonu, BlackRock, Astra Zeneki i Pfizera, a także najwyżsi urzędnicy Fundacji Gatesa i sieci Sorosa, czy wydawca The New York Times.
„Dossier” twierdzi, że zdobył poufną listę wszystkich osób (z wyjątkiem niektórych urzędników państwowych). Są to persony wpływowe, przedstawiciele „diabolicznych sił w świecie korporacyjnym”, NGO-sów, itd.
Światowe Forum Ekonomiczne (WEF), poprzez swoją doroczną konferencję w Davos, działa jako forum wymiany idei, ale jest dostępne dla zaproszonych. Od lat jest oskarżane o wymyślanie globalistycznych idei i nazywane miejscem spotkań „globalnej klasy rządzącej”.
Światowe Forum Ekonomiczne (WEF) to szwajcarska fundacja non-profit. Organizowana przez nią Konferencja w Davos jest spotkaniem prezesów najbogatszych światowych korporacji, przywódców politycznych, bankowości, biznesu oraz wybranych osób wpływowych np. ze świata mediów. Bierze w nim udział zwykle około 2000 osób i odbywa się w styczniu. Założycielem WEF był w 1971 roku Klaus Schwab.
Ostatnio jednym z głównych tematów tych globalistów jest „ratowanie Ziemi przed [rzekomym] kryzysem klimatycznym”. Poza tym będzie o Ukrainie, a prezydent Wołodomyr Zełenski będzie przemawiał do zgromadzonych w czasie panelu z udziałem Jensa Stoltenberga, sekretarza generalnego NATO oraz Fareeda Zakarii z CNN.
Polska delegacja w Davos, według ujawnionego dokumentu to: Prezydent RP Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki, Paweł Surówka (Eurocash Poland), minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, Magdalena Rzeczkowska z ministerstwa finansów, Aleksandra Agatowska i Beata Kozłowska–Chyła (obydwie jako reprezentantki PZU). Zdaje się, że Daniela Obajtka nie zabiorą…
Świat medycyny ma coraz większy problem, ale nie tylko dlatego, że pojawiło się zjawisko nieznane w przeszłości, lecz dlatego że nie wie jak je zignorować, jak przemilczeć, jak ponownie oszukać społeczeństwo, jak wmówić innym i sobie, że to nic groźnego.
Jak pisaliśmy wcześniej, znany aktywista internetowy, Mark Crispin Miller, z zawodu profesor na New York University, autor wielu książek, poświęcił całe „pandemiczne” dwa lata na skrupulatne zbieranie informacji o ofiarach tzw. szczepionek. Ostatnimi czasy jego dodatkowe zajęcie stało się niezwykle absorbujące, gdyż liczba ofiar na świecie rośnie gwałtownie, a jednocześnie główne media dalej ignorują temat, świat medyczny w większości milczy, a społeczeństwo żyje w nieświadomości.
Prof. Mark Crispin Miller na swoim substacku regularnie zamieszcza listę osób, które „zmarły nagle”, jako ofiary tzw. szczepionek przeciwko Covid-19.
Oto kilka urywków z jego listy z okresu 26 grudnia 2022 do 2 stycznia 2023 r., czyli zaledwie tygodnia.
Stany Zjednoczone
Rita Walter, lat 71, aktorka – zmarła nagle
Matt Gogin, lat 40, aktor – zmarł nagle
Jeremiah Green, lat 45, perkusista – zmarł nagle
Sebastian Marina, lat 57, gitarzysta – zmarł nagle
Catherine Cyran, lat 59, reżyserka – zmarła nagle
Neal Jimanez, lat 62, scenarzysta – zmarł nagle
Uche Nwenari, lat 38, futbolista – zmarł nagle (wcześniej chwalił się zamieszczając świadectwo szczepienia i domagał się więzienia dla tych co odmawiają zaszczepienia się…)
Demetrius Johnson, lat 61, futbolista – zmarł nagle
Eric Thomas, lat 49, najszybszy na świecie biegacz na 400 m przez płotki, Olimpijczyk – zmarł nagle
Jaysin Strife, lat 37, zapaśnik – zmarł nagle
Jo Mersa Marle, lat 31, wnuk muzyka Boba Marleya – zmarl nagle
Max Sorenson, lat 17, koszykarz w drużynie szkoły średniej – zmarł nagle
Eric Henderson, lat 21, koszykarz w College’u – zmarł nagle
Heather Keiman, (wieku nie podano), trenerka w szkole średniej – zmarła nagle
Bailey Sparks Passrella, lat 20, pierwszy rok studiów – zmarła nagle
Laura Cook, lat 61, szefowa Pogotowia Ratunkowego szpitala – zmarła nagle we śnie
Don West, lat 59, zapaśnik, zmarł po nagłym pojawieniu się nowotworu
10 policjantów z Wirginii, Teksasu, Kansas, Michagan, Massachusetts, Colorado, itd, w wieku 26-52 – zmarli nagle
Brian Rehnberg, lat 50, ratownik pogotowia – zmarł nagle we śnie
Dzieci, w wieku 5, 6, 16 lat – zmarły nagle
David Aylor, lat 41, adwokat – zmarł nagle
Briana Kromer, lat 21, zmarła nagle
Dori Monson, lat 61, radiowy prezenter, zmarł nagle
Jon Veal, lat 30, zmarł nagle
Merapol McMahon, lat 36, biegaczka maratonów, „zmarła nagle bez żadnej historii chorobowej” (wcześniej nawoływała wszystkich biegaczy do szczepienia się…)
Mandy Delahoussaye, lat 47, zmarła nagle
Paulo Pena, lat 50, dyrektor grupy restauracji, zmarł nagle
Mike Provenzale, lat 51, właściciel pizzeri, zmarł nagle
…i tak dalej… Lista tylko z USA, i tylko z jednego tygodnia ciągnie się niemal w nieskończoność.
Znów, w ciągu jednego tylko tygodnia kilkaset nazwisk, i to tylko tych osób, o których niszowe media oraz domy pogrzebowe w jakiś ograniczony sposób poinformowały, a co prof. Crispin cierpliwie wyszukał.
A gdzie są media, gdzie dziennikarze, gdzie jest świat medyczny?
Ten ostatni niemal doszczętnie skretyniał i poza wybitnymi jednostkami odważającymi się mówić i pokazywać nonsensy i niebezpieczeństwa szczepień, dalej cicho siedzą – bo kariera, bo bojaźń przed utratą pracy, bo ostracyzm kolegów i przełożonych, bo… dziesiątki wymówek.
Jednocześnie, przy cenzurze mediów, wielu lekarzy z przerażeniem obserwuje skutki masowego wyszczepiania społeczeństw i ludzkości, a nieliczni dzielą się tragicznymi skutkami.
Oto najnowszy przykład wyciągania z bijącego serca ogromnych zatorów, u osoby zaszczepionej. Tak właśnie działają genetyczne, eksperymentalne preparaty!
Zaszczepieni! Bójcie się, dbajcie o resztki swego zdrowia, podnieście głos i rękę na siły zła, przepędźcie tych, co wam wmówili przyjęcie tych zgubnych preparatów. Jesteście liczną grupą, nie macie wiele do stracenia i możecie przegonić „ekspertów”, polityków i wszystkich odpowiedzialnych za szerzenie śmiercionośnej dezinformacji. Przejrzyjcie, zerwijcie łuski z oczu, zrzućcie maski z twarzy, połączmy swe siły w walce z kłamstwem, cenzurą, terrorem i ciemnotą.
KPO: Podatek od plastiku, podatek od ETS, podatek od „śladu węglowego”, podatek od zysków rezydualnych. Nowe: podatek cyfrowy, podatek od transakcji finansowych, podatek korporacyjny.
Do tego dochodzą jeszcze koszty kamieni milowych: nowe podatki od autostrad i dróg ekspresowych (obecnie są darmowe) oraz podatki od samochodów spalinowych.
Europoseł Jaki mocno o KPO: Wyłącz ogłupiające media, włącz myślenie!
Dyskusje na temat KPO cały czas nie milkną. Wyliczenia na temat rzekomych korzyści ostro skomentował europoseł Solidarnej Polski Patryk Jaki. – Na spłatę KPO zaprojektowano nowe podatki unijne i podwyższenie składki członkowskiej. (…) Wyłącz ogłupiające media, włącz myślenie! – mówi na nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych.
– Zapłacimy za to od 143 do 153 mld euro, czyli wielokrotnie więcej, niż dostaniemy. (…)
Mówią ci, że KPO to świetny interes? Policzmy. Otrzymujemy 23,9 mld euro dotacji, 11,5 mld euro pożyczki. Spłacać będziemy to do 2058 roku – mówi dalej Jaki.
Kontynuując Jaki skazuje na koszty, jakie w związku z KPO zostaną nałożone na kraje Unii Europejskiej.
Na spłatę KPO zaprojektowano nowe podatki unijne i podwyższenie składki członkowskiej. Podatek od plastiku, podatek od ETS, podatek od „śladu węglowego”, podatek od zysków rezydualnych. Zapłacimy za to od 143 do 153 mld euro, czyli wielokrotnie więcej, niż dostaniemy – wyjaśnia dodając, że na tym nie koniec.
Poza tym należy wziąć jeszcze pod uwagę nowe podatki, a tych których kosztów jeszcze nie znamy. Są to: podatek cyfrowy, podatek od transakcji finansowych, podatek korporacyjny.
Co więcej, do tego dochodzą jeszcze koszty kamieni milowych, do których należy zaliczyć nowe podatki od autostrad i dróg ekspresowych (obecnie są darmowe) oraz podatki od samochodów spalinowych – wylicza polityk.
– Do tego jeszcze pisanie nam w obcych językach regulaminu Sejmu, ustaw sądowych. Jako jedyne państwo będziemy mieli taki test bezstronności sędziego i możliwość kwestionowania statusu sędziego – kontynuuje Jaki.
– Niemcy się śmieją, że traktują nas jak kolonię, rozwalają nam stabilność systemu prawnego – stwierdza.
– Transferujemy również część swojej suwerenności, bo dziś wszystkie wyżej wymienione środki trafiają do polskiego budżetu. A jak zgodzimy się je przekazać do UE, to zostaną tam na zawsze, również po spłacie KPO – podkreśla europoseł Solidarnej Polski.
– I jeszcze ci mówią, że to świetny interes. Wyłącz ogłupiające media, włącz myślenie! – tym stwierdzeniem kończy swoje nagranie Patryk Jaki.
Piętnastominutowe miasta pojawiają się wszędzie, a Światowe Forum Ekonomiczne podchodzi do nich z ogromnym entuzjazmem. W zeszłym roku ogłoszono, że we Francji to Paryż stanie się miastem 15-minutowym, a teraz brytyjski Oksford okazuje się następny. Jednak oburzeni Brytyjczycy walczą.
−∗−
Tłumaczenie artykułu z serwisu RAIR Foundation USA na temat narastających protestów w Wielkiej Brytanii spowodowanych próbami lokalnych władz wprowadzenia tzw. 15 minutowych miast. /AlterCabrio – ekspedyt.org/
____________***____________
Brytyjczycy protestują przeciwko 15-minutowym miastom, w których staną się więźniami państwa
Aby przejąć dalszą kontrolę nad życiem ludzi, globaliści forsują fałszywą ideę, że te miasta „uratują planetę” i pomogą całej ludzkości.
Piętnastominutowe miasta pojawiają się wszędzie, a Światowe Forum Ekonomiczne podchodzi do nich z ogromnym entuzjazmem. W zeszłym roku ogłoszono, że we Francji to Paryż stanie się miastem 15-minutowym, a teraz brytyjski Oksford okazuje się następny. Jednak oburzeni Brytyjczycy walczą.
Jak informowaliśmy wcześniej na stronach RAIR Foundation USA, rada miejska ogłosiła, że podzieli Oksford na 15-minutowe dzielnice lub na małe 15-minutowe miasteczka określane jako „bardziej ekologiczne, czystsze i bezpieczniejsze”. Aby jeszcze bardziej przejąć kontrolę nad życiem ludzi, globaliści forsują fałszywą ideę, że te „zielone” miasta, które udostępniają usługi mieszkańcom w odległości 15 minut od ich domów, „uratują planetę” i pomogą całej ludzkości.
Zamiast tego są dla nich niczym więcej niż sposobem na ograniczenia, przymus, grzywny, karanie, inwigilację i ograniczania podstawowego prawa do swobodnego przemieszczania się mieszkańców. Na przykład mieszkańcy nie mogą opuszczać swojego 15-minutowego miasta samochodem częściej niż wyznaczona ilość razy w roku. W przeciwnym wypadku będą ukarani grzywną. Ponadto rząd będzie śledził i kontrolował każdy twój ruch za pomocą smartfonów i technologii rozpoznawania twarzy.
World Economic Forum
Lockdown klimatyczny
Koncepcja „15-minutowego miasta” ma kluczowe znaczenie dla Agendy 2030 ONZ i ich zielonemu programowi Net Zero [zeroemisyjność]. Światowe Forum Ekonomiczne również forsuje tę nową koncepcję. Oksford, który ogłosił „kryzys klimatyczny”, ma nadzieję, że ich 15-minutowe miasta pomogą do 2040r. osiągnąć wizję „Net Zero Carbon Oxford” tamtejszej Rady Miasta.
Już w 2024r. Oksford planuje nałożyć „lockdowny klimatyczne” na mieszkańców, aby pomóc w realizacji wizji Rady „Net Zero Carbon Oxford” do 2040r. Koncepcja „15-minutowego miasta” ma również kluczowe znaczenie dla Agendy 2030 ONZ. Nic dziwnego, że Światowe Forum Ekonomiczne również forsuje ten pomysł.
Oksford zostanie podzielony na sześć stref „aby uratować planetę” przed „globalnym ociepleniem”. Na drogach dojazdowych stawiane są elektroniczne ogrodzenia, aby upewnić się, że mieszkańcy pozostają we własnej strefie.
Mieszkańcy mogą opuścić swoje 15-minutowe miasto maksymalnie 100 razy w roku, ale wtedy muszą najpierw zarejestrować swój samochód, który jest śledzony w całym mieście za pomocą inteligentnych kamer.
Podczas gdy początkowy przydział pozwoleń [escape tickets] może niektórym wydawać się rozsądny, to gdy opinia publiczna zaakceptuje, że państwo ma prawo cię zamknąć [confine], można być pewnym, że doda kolejne ograniczenia i zmniejszy liczbę zezwoleń na opuszczenie twojej strefy. W ciągu ostatnich kilku lat zostało to już ugruntowane bardzo jasno i sprawnie w wielu krajach zachodnich w ramach ograniczeń covidowych.
Protesty
Plany rady miejskiej, aby zamienić miasto w „15-minutowe” strefy kontrolowane wywołała wściekłość mieszkańców Oksfordu. Zostali odtrąceni [brushed away] przez Radę, która zignorowała ich niezadowolenie.
Medialne milczenie
Mieszkańcy Oksfordu wyszli na ulice. „Media oczywiście milczą”, pisze brytyjska dziennikarka Sophie Corcoran. Błagała ludzi, aby stanęli po stronie mieszkańców Oksfordu przeciwko tego typu totalitaryzmowi.
Oto mieszkańcy Oksfordu protestujący przeciwko 15-minutowej strefie, która uniemożliwi im swobodne poruszanie się we własnych miastach.
Media milczą oczywiście. Musimy do nich dołączyć, a więc nie dla tego typu totalitaryzmu pic.twitter.com/nq67TfRGrf — Sophie Corcoran (@sophielouisecc) January 8, 2023
Sophie Corcoran@sophielouisecc·ObserwujHere are the residents of Oxford out protesting against the 15 min zone that will see them unable to move freely in their own cities. Media silent of course. We must join them and so no to this type of totalitarianis
„Pod koniec tego tygodnia tysiące ze światowej elity będą odlatywać do Davos prywatnymi odrzutowcami, podczas gdy ludzie na całym świecie zaczynają być ograniczani do 15-minutowych stref w swoich miastach i potrzebują pozwolenia na przejechanie przez nie – powiedziała Corcoran.
Corcoran nawiązuje do przyszłotygodniowej konferencji globalistów w szwajcarskim ośrodku narciarskim Davos, na której ma się spotkać 52 szefów państw i rządów. Zaproszono także blisko 600 dyrektorów firm. Odbywają się tam sesje publiczne, ale to głównie miejsce, gdzie globaliści ubijają zakulisowe targi, na tajnych zapleczach.
Podczas gdy ludzie na całym świecie są zmuszani wybierać między jedzeniem obiadu a ogrzewaniem domów, elity będą latać do Davos prywatnymi samolotami, nocować w eleganckich hotelach, jeść drogie jedzenie i planować, jak zamknąć nas w naszych „15-minutowych” więzieniach.
Holenderska partia Forum na rzecz Demokracji (FvD) wcześniej nakręciła anglojęzyczny film ujawniający niebezpieczny i miażdżący wolność program wymyślony przez globalistów, którzy uczestniczyli w dorocznym spotkaniu w Davos w maju:
Mieszkańcy Oksfordu stawiają opór przeciwko podziałowi ich ulic
Mieszkańcy Oksfordu biorą sprawy w swoje ręce i niszczą bariery oddzielające strefy uliczne.
Oksford staje się centrum oporu wobec szaleństwa zmian klimatycznych w Wielkiej Brytanii.
Niedawno aktywiści zorganizowali dzień akcji, aby rozpocząć rok walki. Przewidywaliśmy, że Wielka Brytania dopiero zaczyna stawiać opór i oto mamy to. Biorąc sprawy w swoje ręce, mieszkańcy Oksfordu niszczą uliczne bariery strefowe.
Teraz widać to doskonale.
Ponieważ rząd próbuje manipulować zachowaniami, aby nakłonić do ulegania tym absurdalnym środkom kontroli, nic dziwnego, że Wielka Brytania ponownie daje odpór. Jesteśmy zbuntowaną grupą i bardzo trudną do kontrolowania.
Dalsze działanie
Planowane są dalsze terminy wyjść aktywistów na ulice w różnych formach protestu. Piers Corbyn wraz z przyjaciółmi wychodzą na ulice w piątek 13 stycznia. Począwszy od stacji metra Southwark w Londynie.
Następnie wydarzenie, które może przyciągnąć tłumy, a jak wskazują doniesienia, przyjadą ludzie aż z Manchesteru, odbędzie się w Oksfordzie 18 lutego.
To bardzo inspirujące widzieć, jak mieszkańcy Wielkiej Brytanii biorą sprawy w swoje ręce. Ten rok zapowiada się na pełen sprzeciwów wobec szwindlu klimatycznego.
Nowy reżim nadzoru czyli skąd mutuje transhumanizm Cała ta idea, że ludzie mają duszę lub ducha i nikt nie wie, co się w nich dzieje, i że mają wolną wolę. To wszystko się skończyło. Innymi słowy, transhumanizm […]
________________
Kapitalizm nadzoru czyli elektroniczny pastuch w praktyce Podobnie jak kamery CCTV, również urządzenia należące do Internetu Rzeczy (IoT) łatwo ulegają włamaniom. Urządzenie IoT to dowolne urządzenie, które w celu działania może łączyć ludzi z siecią bezprzewodową, w […]
________________
Poczekamy, zobaczymy czyli tu zawsze chodziło o kontrolę Jak moglibyśmy przeciwstawić się przymusowemu leczeniu, jeśli kiedyś poddaliśmy się eksperymentalnej terapii genowej? Jak możemy walczyć z programowalną cyfrową walutą, jeśli już zaakceptowaliśmy kasy z płatnościami „tylko kartą” i dostosowaliśmy […]
________________
‘Musimy kontrolować człowieka’ czyli ‘TECH’ spotkanie z Janem Białkiem Współczesna ekspansja technik doprowadziła do wytworzenia nowego technologicznego środowiska, które jest coraz bardziej dynamiczne, ekspansywne i staje się w coraz większym stopniu realnym środowiskiem i kontekstem życia człowieka. Środowisko to […]
Być może nie wszyscy wiedzą, jaki potwór kryje się pod nazwą Kraken. To określenie legendarnego stwora morskiego, o którym od setek lat krążą legendy, a jego pierwowzorem była prawdopodobnie kałamarnica olbrzymia, mająca 10 ramion (z czego 2 dłuższe, z haczykowatymi przyssawkami), której długość dochodzi do 18 metrów!
W opowieściach o tych potworach mówiono, że były one tak wielkie, iż marynarze brali je za wyspy, a kiedy schodzili na taki „ląd” Kraken się budził i zanurzał, wciągając pod powierzchnię wody załogę wraz ze statkiem. W literaturze odnaleźć można wzmianki o tym monstrum choćby u Juliusza Verne, w książce „Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi”. Ale dzisiejsza młodzież zna je raczej z licznych filmów, jak „Piraci z Karaibów”, czy „Zmierzch Tytanów” lub gier komputerowych typu „Tomb Raider”, „Wiedźmin”, czy „World of Warships”.
Niestety, gry coraz częściej zastępują młodym ludziom inne formy rozrywki, o czym zapominają rodzice, ale z pewnością nie producenci. Tego, że gry wpływają na postrzeganie świata przez dzieci i młodzież, nikomu tłumaczyć nie trzeba. Do prawie stałego ich repertuaru należy przemoc i budowanie u gracza przeświadczenia o tym, że błąd, w takiej na przykład „strzelance”, niewiele kosztuje, ponieważ grę można w każdej chwili „odpalić” na nowo, a żyje się dalej.
Obawiam się, że tego typu gry zaczynają właśnie powoli zbierać swe śmiertelne żniwo w całkiem realnym świecie, ale dziś nie o tym. Na rynku pojawiła się gra, która ma oswajać najmłodszych (dozwolona od lat 9 wzwyż) z życiem w świecie nieustannej pandemii. Ma nieskomplikowaną nazwę „Pandemia: gra planszowa”, choć występuje także w wersji na oba popularne systemy operacyjne dla smartfonów lub tabletów, jak iOS i Android. W opisie dla rodziców można przeczytać, że grający kierują w niej zespołem ekspertów, którzy próbują powstrzymać rozprzestrzenianie się czterech śmiertelnych chorób. „Gracze podróżują do miast na całej mapie, lecząc chorych i eliminując, jeśli to możliwe, choroby. Celem jest likwidacja zagrożeń mogących doprowadzić do masowej pandemii”. Dalej można przeczytać, że w grze, jak w walce z prawdziwą pandemią, można wygrać, ale można też przegrać – „często spektakularnie – właśnie wtedy, gdy miało się wyleczyć ostatnią chorobę”.
Jest też informacja o tym, że „gra jest trudna do wygrania i może być frustrująca dla młodszych dzieci”. W taki oto sposób mąci się w głowach młodszym, a potwór, od którego zacząłem pojawia się właśnie w opowieści dla dorosłych. Daily Mail podaje, że „według Światowej Organizacji Zdrowia nowy szczep wirusa Covid o nazwie ‘Kraken’ jest najbardziej zakaźnym podwariantem, jaki dotychczas wykryto”. Dalej czytamy, iż ten „najnowszy podwariant – kolejny odłam Omicronu – opanował już USA, gdzie uważa się, że odpowiada za około 70 procent nowych zakażeń w najbardziej dotkniętych obszarach (…)”.
Doktor Maria Van Kerkhove, „prowadząca” kwestie związane z Covid w Światowej Organizacji Zdrowia, powiedziała na konferencji prasowej, że zaniepokojenie budzi wzrost przypadków nowego wariantu w „niektórych krajach Europy i w USA”. To ta specjalistka prowadzi wykłady w londyńskim Imperial College, z którego wywodzi się główny do 2020 r. epidemiolog rządu brytyjskiego, skompromitowany już na początku pandemii przyjmowaniem w domu partnerki, w czasie ścisłej izolacji. Dziś nie ma o nim nawet wzmianki na stronach tej szacownej instytucji. Jak zatem widzimy – pandemia nie odpuszcza. I nie ma prawa, bo zbyt wiele w nią zainwestowano, a oczekiwania pozostają nadal ogromne.
Dzieje się to wszystko w czasie, kiedy „zamiatane” są pod dywan niespotykane nigdy wcześniej w takiej skali, zgony ludzi młodych, na ogół aktywnych, nierzadko sportowców. Widzimy to przecież wszyscy, ale oficjalnie nikt nie łączy tych zdarzeń z przyjmowaniem eksperymentów medycznych. Mało tego, jak widzimy, brnie się dalej w tym samym kierunku.
———————–
mail:
Określenie “eksperyment medyczny” zmniejsza odpowiedzialność sprawców. Po skutkach widać, że to nie był nawet eksperyment (zabronimy przez prawo) ale świadome działanie mordercze.
=======================================
A fakty są porażające. Choćby tylko te z grudnia ubiegłego roku, najgłośniejsze, oczywiście nie w naszych mediach. 21 grudnia zmarł nagle popularny w Stanach, 30-letni Jon Veal, współzałożyciel i dyrektor Alt Space Chicago, organizacji mającej przekształcać to miasto poprzez sztukę. Był również członkiem zarządu Muzeum Projektów. Podano, że wystąpiły u niego „komplikacje związane z sercem”. Tego samego dnia,
Nikt w mediach głównego nurtu nie ma cywilnej odwagi, by wiązać te wypadki z działalnością przestępców w białych kołnierzykach. Są jednak na szczęście tacy, których głos dociera do szerokich rzeszy, jak na przykład John Stockton, były koszykarz amerykański, członek Koszykarskiej Galerii Sław, dwukrotny mistrz olimpijski, który od początku sprzeciwiał się poddawaniu ludzi, a szczególnie sportowców, eksperymentom medycznym. Głośno mówi o tym, że
Przypomnę słowa indywiduum, [zajrzałem: To Jacques Attali, taki żyd francuski. MD] o którym niegdyś wspominałem w jednym z felietonów, członka tej organizacji, w obradach której udział biorą również „nasi” przedstawiciele:
„Przyszłość będzie polegała na znalezieniu sposobu na zmniejszenie populacji… Oczywiście, nie będziemy mogli wykonywać egzekucji na ludziach, ani budować obozów. Pozbędziemy się ich, sprawiając, że uwierzą, iż to dla ich własnego dobra. Znajdziemy lub wywołamy coś, pandemię wymierzoną w określonych ludzi, prawdziwy kryzys gospodarczy, wirus działający na osoby starsze, to nie ma znaczenia, słabi i bojaźliwi ulegną temu. Głupi uwierzą w to i poproszą o leczenie. My zajmiemy się tym, bo będziemy mieli lekarstwo, które będzie rozwiązaniem. Selekcja idiotów odbędzie się zatem sama; pójdą do rzeźni sami.”
Nic dziwnego, że rozpętanej przez Elona Muska aferze „akt Twittera” towarzyszy gremialna zmowa milczenia. Wszak demaskacja dokonana w tych dniach odsłania powieloną przez niemal wszystkie media głównego nurtu na świecie metodologię kampanii propagandowej COVID-19.
Już wiemy, dlaczego amerykański miliarder tuż po finalizacji kupna Twittera wtargnął jak huragan do siedziby firmy w San Francisco. Cała szopka ze zlewem (let that sink in!) i spektakularnym wyrzuceniem na bruk (dosłownie!) kadry kierowniczej, przysłoniła główny cel operacji, a mianowicie niedopuszczenie, by poprzednicy „spalili” kompromitujące dokumenty i materiały.
A dotychczasowi CEO mieli się czego obawiać. Jak wynika z upublicznianych dzisiaj maili, największa platforma komunikacyjna świata działała niczym podwykonawca FBI, CIA i innych amerykańskich służb. Z kolei kadra kierownicza na bieżąco przepisywała zasady użytkowania zgodnie ze swoimi politycznymi afiliacjami.
Ilość upublicznionej korespondencji jest naprawdę potężna. Nie czas i miejsce cytować wszystkiego. Chętnych do dalszego pogłębienia sprawy odsyłam do zapoznania się z „materiałem dowodowym” – jest to naprawdę fascynująca lektura. W tym miejscu warto skupić się jednak na samym mechanizmie niebywałej symbiozy rzekomo prywatnej spółki technologicznej z tą częścią deep state, która sprzyja Partii Demokratycznej.
We współpracę z Twitterem zaangażowane było tak wiele rządowych podmiotów, że podczas wymiany korespondencji funkcjonował termin OGA (Other Government Organizations). Zdarzały się sytuacje, że organizatorzy mieli często problem z pomieszczeniem wszystkich przedstawicieli w jednym panelu.
Rządowi „delegaci” regularnie uczestniczyli w wewnętrznych spotkaniach firmy, składali sprawozdania, doradzali i wyznaczali obszary kooperacji. Jednak z obserwatorów „federalni” dosyć szybko przekształcili się w tak naprawdę głównych zarządzających kwestiami politycznymi, zmuszając kadrę do udostępniania wrażliwych danych czy umożliwiania śledzenia aktywności sieciowej poszczególnych użytkowników. Wszystko z pogwałceniem polityki wewnętrznej platformy.
Daleko było im jednak do formalizowania współpracy; agenci zdobyli przewagę stopniując nacisk, odwołując się do poglądów politycznych samych dyrektorów czy ich poczucia odpowiedzialności. Kiedy sprawy zabrnęły za daleko, bezradni szefowie po prostu oddawali stery w ręce dużo poważniejszych graczy.
„Wpływ zagraniczny” (Foreign Influence) stanowił termin – wytrych, zapewniający możliwość bezgranicznej inwigilacji amerykańskich użytkowników, głównie osób o poglądach prawicowo-konserwatywnych, wyborców Partii Republikańskiej czy zwolenników Donalda Trumpa. Szefowie Twittera, zwłaszcza po wybuchu wojny na Ukrainie, pracowali pod ciągłą presją służb. Jeżeli nawet nie znajdywano żadnych dowodów na „związki z Rosją”, a nawet wybrzmiewał komunikat o „nikłej poszlakowej szansie” takiego wpływu, zezwalano na inwigilację użytkowników wyłącznie ze względu na „prorosyjski przekaz”.
Z informacji prowadzących śledztwo dziennikarzy wynika, że proceder dotyczył również innych potentatów z branży high-tech: Microsoftu, Facebooka, Google i wielu innych. Jednak zarówno media społecznościowe, jak i służby pracowały w oparciu o modele wypracowane podczas COVID-19. Tuż po odsunięciu od władzy Donalda Trumpa administracja Bidena zażądała od szefów platformy komunikacyjnej spotkania dotyczącego kontroli kryzysu pandemicznego.
Od tego momentu Twitter zaczął cenzurować debatę nie według obiektywnych faktów, ale rządowych wytycznych. Przykładowo, administracja wyraźnie naciskała na oznaczenie jako „dezinformację” doniesień o gwałtownym i masowym wykupywaniu sklepowego asortymentu, tzw. panic buying. Problem w tym, że… było to zjawisko jak najbardziej powszechne.
Platforma wzięła za cel nie tylko konta „antyszczepionkowców” (anti-vaxxer) – bardzo często osób sprzeciwiających się wyłącznie przymusowi szczepień, a nie preparatom jako takim – ale i ekspertów medycznych posiadających nie gorszy autorytet niż rządowi specjaliści. W ten sposób ocenzurowano wypowiedź prof. Martina Kulldorfa z wydziału medycznego Uniwersytetu Harvarda. W jednym z twittów naukowiec nie rekomendował przyjęcia szczepionki po przechorowaniu COVID-19. Preparaty zalecał wyłącznie osobom starszym, należącym do grup ryzyka, za to stanowczo odradzał podawania ich dzieciom.
Nawet wypowiedzi udokumentowane literaturą naukową, ze wskazaniem źródła – np. artykuł z „Nature” o wzroście ryzyka wystąpienia chorób serca po przyjęciu preparatów mRNA w młodszych grupach wiekowych – choć zawierały informacje prawdziwe, były oznaczane jako misleading (wprowadzające w błąd). Jedyny zarzut – nie zgadzały się z wytycznymi CDC (Centrów ds. Chorób Zakaźnych).
Ponadto Twitter zrzucił gros swoich nowych obowiązków na barki botów i podwykonawców – np. z Filipin – którzy działali w oparciu o uproszczone modele postępowania. W ten sposób do jednego worka wrzucano zarówno wypowiedzi zupełnych wariatów, jak i opinie specjalistów najlepszych uczelni medycznych w Stanach, patologizując jeden z filarów demo-liberalnego świata.
Cenzorskie zacietrzewienie prowadziło też do prawdziwych absurdów. W pewnym momencie najważniejsi dyrektorzy platformy zastanawiali się, czy jako „dezinformację medyczną” nie oznaczyć wpisu Donalda Trumpa, który po wyjściu ze szpitala napisał aby „nie bać się COVID”. Ostatecznie uznano, że „przesłanie optymistyczne”… nie jest dezinformacją.
Wraz z powrotem PRAWDZIWEJ normalności, do czego przyczynił się również – co by o tym człowieku nie mówić – Elon Musk, rozpada się powoli cała kowidowa bańka narracyjna. Faktem okazała się bezpośrednia ingerencja służb konkretnej administracji w największej platformie informacyjnej świata. Śledztwo dziennikarskie POLITICO i DieWelt dowiodło, że „walka z pandemią” została oddana w ręce prywatnych fundacji i organizacji międzynarodowych wiszących na ich pasku. Badania z poszczególnych krajów wskazują na drastyczny wzrost myocarditis wśród zaszczepionych, głównie młodych ludzi. Szefostwo Pfizera podczas przesłuchań przyznaje, że szczepionki nie były badane po kątem transmisyjności. Natomiast o utracie zbiorowej odporności na skutek lockdownów i maseczek mówi sam minister zdrowia, Adam Niedzielski.
Ale ludzi, którzy nie ugięli się pod presją medialno-środowiskową i od początku przestrzegali przed gorszymi niż sam wirus narzędziami walki z patogenem, dzisiaj – kiedy jest już po wszystkim – zabrania się leczyć. I dokonują tego ludzie, którym w rękach rozpada się budowane przez dwa lata imaginarium. Nie tylko z przejawu zwykłej mściwości, ale z prostego faktu, że uznanie niewinności dr. Martyki oznaczałoby po prostu, że się mylili.
Sposób, w jaki lewicowo-liberalne media „relacjonują” sprawę lekarza z Dąbrowy Tarnowskiej (propaganda rodem z filmów Leni Riefenstahl) dowodzi, że „akta Twittera” mówią bardzo dużo o polskojęzycznych mediach. Z tą różnicą, że ich nikt nie musiał naciskać. „Zaangażowani dziennikarze” robią swoją robotę z autentycznym przekonaniem, każącym do upadłego głosić mądrości poprzedniego etapu.
Natomiast sam Twitter wpadł w sidła zastawione przez dużo większych cwaniaków. Ze szlachetnych pobudek [???? MD] pomógł wygrać wybory Demokratom, a ci odwdzięczyli się zakładając łańcuch i zaganiając do roboty na własnych zasadach. Choć globalne korporacje technologiczne wydają się dzisiaj trząść światem, to jak pokazuje przykład Twittera, przeróżne służby nigdy nie pozwolą, by rzeczywistość kształtowali choćby i najlepsi programiści oraz komputerowe nerdy.
[Malachi Martin, Windswept House, p. 124 Umieszczam, bothe Phalanxwykonuje szybkie RUCHY – właśnie teraz.. md]
…Glass in hand, the Englishman (Clatterbuck) made his way into the circle of men and settled his tweeds into a solidly upholstered wing chair. Between him and Channing, a thirteenth chair remained empty-except for a red leather folder resting on its seat. That place always remained empty, as if for an invisible presence among them that added force to the combined presence of the group itself; a presence that made the group more than the sum of its twelve animated bodies and lively minds. This was always such a comfortable place for Clatterbuck. A deliciously tasteful retreat – “pipey and booky and male“, as Virginia Woolf once characterized the private study of one of her admirers. From where he sat, he could enjoy the view of the evening darkness and a thousand lights across the Hudson.
Quickly caught up in the discussion of world events that always preceded whatever business might bring these twelve colleagues to Cliffview from time to time, Clatterbuck needed no briefing from Cyrus Benthoek, as he had at Strasbourg, to know about the members of this group. In fact, though Benthoek had met Channing and some of the others here in the normal course of his affairs, even he might be surprised to know all that Clatterbuck knew about them.
On the surface, Ralph Channing’s guests at Cliffview made up a Who’s Who of power and success. Jacques Deneuve, for example, whose feathers had been ruffled by the Roman proposal out of Strasbourg, was Europe’s all-important banker. Gynneth Blashford was Britain’s most powerful newspaper magnate. Brad Gerstein-Snell cut the dominant figure in international communications. Sir Jimmie Blackburn ranked as South Africa’s sole ruler of the diamond market. Kyun Kia Moi was master of all Far Eastern charter shipping.
Those five alone were the kingmakers of the New World Order who daily play with scores of billions that slosh around the international money markets in Tokyo, London, New York, Singapore, Paris and Hong Kong, the dominant figures regulating the flow of capital and capital goods. Ultimately, therefore, they were the arbiters in the life and death of individual governments and the welfare of nations.
In such a group as this, Dr. Ralph Channing might have been considered the odd man out. Instead, however, he was clearly something more than a peer. Born into a long-established Huguenot family in Maine, Channing had done his studies at Yale in comparative religion and theology. Renowned for his encyclopedic grasp of the records of the Knights Templar, of the Holy Grail tradition and of Freemasonry -in particular, the Ordo Templi Orientis, or OTO; the Eastern Temple -he had become a noted archivist for diverse groups of humanist scholars. As a tenured professor at a top American university, his influence extended around the world through a well-received litany of books, pamphlets, articles, lectures and seminars.
Increasingly valued in certain circles for his correct historical information and his ability to appraise organized religion as a socio-cultural and political factor in the world, he had been borrowed from his university by one Washington administration and had successfully managed the planning of the Department of Education. Somehow he also found time to spend a couple of months abroad each year as consultant for various humanist organizations in Europe and the Far East.
Never mind, then, that Ralph Channing wasn’t a banker or master of shipping interests. There wasn’t a man in this distinguished group who would-or could-challenge his credentials as leader.
In reality, what bound these twelve men together wasn’t entirely a matter of banking or shipping or diamonds. Having drunk deeply from the precious wine of success, each man present had searched for another goal. And each had found that service to the Prince of This World was the only goal that satisfied. Each had passed through the tests of Fire, Pain and Death. Each had received the Seal of the Final Utterance on his soul. All here were bespoken men. That was the unifying force at Cliffview House.
Still, while devotion to the Prince was the distinguishing trait of Ralph Channing’s little gathering at Cliffview, such devotion had nothing to do with a goat-like figure sprouting pointy ears and cloven hooves and smelling like a polecat on holiday in a garbage dump. Each of these men had long since learned that reality was far different. What everyone here had discovered and committed himself to was an intelligence each had found to be supreme among human beings as such. Their increasingly intimate involvement in the Process had taken on a special cast; had enabled these men-against all odds, and out of all men in the world-to recognize the lineaments of that supreme intelligence at work in the Process, to bow to that intelligence in every practical way and thus to follow the footprints of history.
No one present at Cliffview would be reckoned as an evil person as that word is understood nowadays. A handshake from anyone here was as good as a contract. In matters of politics; they were correct; which is to say, they were never extremist. In social matters, they were acceptable; which is to say they had shown their humanitarian concern and their philanthropic generosity. In matters of marital fidelity, all adhered to the currently accepted norm of respectability.
Nor could anyone daub this group with the insulting label of conspirators. Rather, they were men who happened to feel the same way about human affairs. In this -as any one of them could attest, for they sat as directors on corporate boards around the world -they were not much different than, say, the trustees of Harvard or the board of directors of The Times of London. Not much different than the Commissioners of the European Community, if it came to that.
Like those and many other groups, these twelve men operated within the recognized bounds of democratic freedom to see their cherished ideals implemented. Admittedly, this group enjoyed certain advantages that few could equal. The supreme success of each man enabled the group as a whole to engage in social engineering and political molding on a vast scale. But power and success were not what provided them with their greatest leverage.
Their true advantage, as any one of them would attest, stemmed from one thing only: the dedication of each to Spirit as such. To that personage they all described as the Prince. The advantages afforded by that abiding interest seemed infinite to them. The simple fact that their interest did not conform to the interest asserted by the major religions meant they were able to think in a more universal way than they would have as Jews or Christians or Muslims. They were therefore more tolerant. More human.
A second advantage lay in their ability to understand the Process. Their special qualifications ranked them as master engineers. They knew themselves to be among the few ever privileged to understand the superhuman quality and progress at work in the Process. Their vantage point allowed them to understand that the Process is not a matter of one generation or of one century. And though they themselves had risen so high above its day-to-day, year-to-year workings as to recognize the very face of the intelligence behind it, they accepted the reality that for most of the human population-even for most adherents and propagators who functioned at inferior levels-the Process is only known in its workings.
The point for them as master engineers was that those workings themselves must always change. The Process must always grow toward its ultimate goal. In theory, it was something like a chain reaction, with society as the reactor.
It was capital for the Process that change had now become the dominant trait of human society. Minds were being changed. Living language itself was being molded by changing minds. The vocabulary of politics and geopolitics was the vocabulary of change. “Internationalism” had made way for “multinationalism,” for example. Then “transnationalism” took center stage. Very soon, it would be “globalism. ” At every level of life, minds and society itself were being molded and remolded by the never-ending chain reaction of change. Society had come to the brink of recasting its basic structure, shedding its cocoons of separatism. Universalism would soon bring all men and women into one family. One embrace.
When change becomes the slogan and the watchword of society at large, the evolution that is the Process becomes ever more acceptable. Ever more respectable. Ever more inevitable.
“All right, gentlemen.” Like a gavel sounding a board meeting to order, Ralph Channing’s rough-edged voice ended the chitchat. “Let’s get down to the crux of things.” As everyone knew, the crux of things was to be the reading of the Categoric Report. As everyone expected from experience, however, Channing had a few remarks to offer first.
“As some of you have surmised, the ultimate directives contained in the Categoric Report itself are based on the significant meeting earlier this month at Strasbourg. Our own Nicholas Clatterbuck, in fact, prepared the summary of that meeting for Cyrus Benthoek. My hope, gentlemen, is that an understanding of the significance of the alliance proposed at Strasbourg will make your minds the more receptive to our proposals.
“Some of the Vatican personnel at Strasbourg might not have understood how far afield the bridges they proposed might reach. Who would have dreamed that the evolution of the Prince’s rule would require what the Categoric Report calls ‘a religion phase’ in the evolutionary engineering of the society of nations? The organized religions cannot simply be condemned and bypassed in favor of occult practices. All, of course, are part of the Process. We now realize that religion is a manifestation of Spirit.”
There was a little stirring at that, but as a world-class expert on the world’s religions, Channing was not to be challenged. “Yes, I grant it is a misguided and deforming manifestation. Yet, I insist, truly a manifestation. Progressive Spirit in man means progress in religion-and progress, as we know, always leads from the particular and the local to the universal. Logically, in other words-and simply because religions do exist there must be a religion phase in the evolutionary Process of mankind.
“What we must understand is that we are faced today with a new stage in that evolutionary Process. The final stage! The creation of a one-world religion. Absent all nationalisms, all particularisms and all culturalisms of the past. Now, in its final stages, this evolutionary Process necessarily implies a mechanism by which the religion phase will be refashioned to suit the globalism-the universality-of that New Order.
“In aiding the Process along, our task is to come to the aid of each major religion in such a way as to enable them all to come into one universal embrace. Into one universal religion, in which no religion will be distinguishable from any other. The perfect handmaiden for the New Order of the Ages! Wouldn’t you agree, gentlemen?” Channing smiled at the smiling faces around him.
“That much understood-and even granting Jacques Deneuve’s conviction that Rome is a cesspool-one further thing must be clear. If we are to bring the religion phase of man to the summit of its evolution-into the full embrace of the Process-then we must’ consider the role of Roman Catholicism. No.” With a glance at the red folder lying on the thirteenth chair, Channing corrected himself at once. “Rather, we must consider the role of papaI Catholicism in general and of the papal office in particular.
“And that point, I am happy to say, brings us directly to the reading of the Categoric Report.” Channing leaned toward the empty chair beside him to retrieve the leather folder, and handed it to Nicholas Clatterbuck. Clatterbuck read in a soft, kindly voice.
“The following is the Categoric Report drawn up by Capstone on the absolutely necessary measures to be taken by Concilium 13 in view of the imminent Ascent of the Prince of This World.”
As if a switch had been thrown, the reading of that opening sentence shifted the mood in Dr. Channing’s studio from affable to surreal. Even on Clatterbuck’s tongue, Capstone’s words were dark velvet, a mantle woven of past achievement and present hope. Lips curled in smiles not pleasurable to see; smiles of death imposed and enjoyed and waiting for a repeat performance.
“Because of the ritual Enthronement of the Prince effected by the inhouse Phalanx of servitors within the Citadel of the Enemy-you have always known that it is your privilege to serve in the Availing Time, to facilitate the ultimate triumph of the Prince of This World. The moment has arrived when we must face the obligation to engage the forces of the Enemy in their own stronghold.
“In saying this is an opportunity, we remind you that we have a period of between five and seven years remaining to us before the advantages secured to us in the Enthronement will be nullified. That is our Categoric Persuasion.“ At such a warning as that, even the Concilium member seven Clatterbuck -stole a look at Dr. Channing. Such was the Professor’s command, that a gesture of the hand was sufficient to subdue alarm. The reading was resumed.
“Having clarified the urgency of our obligation, we hasten to say that the time frame made known to us-five to seven years-will be sufficient, on a double condition. First, we must be realistic in our assessment of the major obstacle remaining in the path of our success. Second, we must be equally realistic in the means we engage to remove that obstacle.
“First things first, then: The most ancient and the most recalcitrant obstacle to the Ascent-indeed, the only obstacle to be profoundly respected and guarded against-has been and up to this day still is the Roman Catholic papacy.” Clatterbuck was back on familiar ground now. His voice was level again, pleasing to the ear and dispassionate in tone.
“Let us be clear as well that we do not hold authority in itself to be objectionable. On the contrary, there must be authority. But let us be equally clear about authority so complete as personal infallibility and personal representation of the Nameless One. This personalized authority is alien to us-and finally inimical to our interests-because it is inimical to the Ascent. We remain dedicated to the Ascent.
“Some accoutrements of the papal office can be readily adapted as a facilitating instrument for the Ascent. However, in the papacy itself, we face an obstacle that we must regard as something to be feared. It is lethally fearful because in this papacy we are dealing with a dangerous reality. A reality of Spirit. A lump of Otherness that is unique; that is irreconcilable with the progress of the New World Order we envision; and that is ultimately irreconcilable with the Ascent whose heralds we are.
“It is well to be reminded of just how resilient that papal office has been throughout its history. The office itself can be tainted with corruption of every kind. Its holders can be isolated and insulated from the rest of the human race. They can be terminated-gently or violently, in secret or before the eyes of millions. But nobody has ever succeeded in liquidating that office. Nobody and nothing.
“For a lump of Otherness to be so effective and perduring, its force and strength and recuperative power must issue from what is totally alien to us. They must issue from what is totally alien to Capstone and to the Ascent. They must issue from the Nameless One. At this critical moment in our warfare, we who are of the Spirit must stress that we are up against the reality of Spirit. Contrary Spirit-but Spirit all the same.
“In this last glorious stage of the Ascent, our most concerted action now must be directed toward the prime locus of resistance to our aims. Consequently, our Categoric Report itself is centered on one question: What is to be done about the personalized papacy, with all of its stubborn resiliency?
“Our response dictates a turnabout in our strategies. Or, better, an escalation of our strategies to a level that even you of the Concilium may not have considered possible. We have said that the papal office is to be respected, feared and guarded against. Now, however, we have determined that we can no longer be defensive. Rather than guard against the power of that office, we will make it our own.
“Our Categoric Decision -and the object of our agenda over the five to seven advantageous years remaining to us-must be this: To secure the papal office, with all of its resiliency, to ourselves. And to do that by ensuring that the holder of that office be a man on whom we can rely to be adaptable to our needs. We will review for you now the limited options by which we might achieve this goal. Those options are basically three in number: Persuasion. Liquidation. Resignation.
“Consider, first, persuasion. The possibility that the present holder of the papal office himself might be induced or persuaded to such a complacency and acceptance as our sworn purpose requires. Unfortunately, we must report that in the ultimate judgment of our expert cognoscenti including in-house members of the Phalanx who reside in close proximity to the office-the present holder will never see the wisdom of our agenda
“Nor do we have the luxury of time to wait him out. On the basis of actuarial and personal health data, we may be looking at four to seven years more of active physical existence for the present holder. Given our Categoric Persuasion that we are working in the constricted and currently running time span of not more than seven years, we must proceed to the next two options: the liquidation or the resignation of the present holder of the papal office.
“In practical terms, either option will yield the result we desire and leave us free to install a new, complaisant holder. As is often the way in important matters, the step that might appear to be the most difficult-the installation of a friendly occupant-is the easier part of our task. We need not remind anyone in the Concilium that we are now enjoying the marvelous facility afforded us by the growing number of our regular Phalanx of in-house supporters. And beyond that, a number of personnel who actually assisted at the Enthronement ceremony in 1963 are themselves still in place, and have ascended to such high posts within the Citadel as to assure our success. Thus we will not merely be forcing Contrary Spirit to vacate one friendly house of its habitation, only to enter into another, equally friendly house. There would be no point for us in that.
“No, the candidate to replace the present holder of the office will be someone acquainted with our aims, acquiescent in them at the very least and even fully disposed to collaborate in achieving those aims.
“The task of removal, therefore, must be the focus of our urgent and unremitting attention. The first of the two alternatives by which to achieve removal would be the most satisfying. On the surface it might even seem the easiest, and therefore the most tempting. We speak of personal liquidation.
“Were Concilium 13 to undertake such a procedure, it would be meticulously planned and immaculately executed. In your hands, we would not be faced with anything resembling the stupid initiative of 1981. Yet, even were we to succeed in an open move against the person of the present holder of the office, the results could still be disastrous for us. We would not be able to hide behind such cover as ‘the nasty Bulgars’ or ‘KGB death technology’ or ‘segregated files’ or ‘CIA manipulation.‘ None of the extravaganzas of popular commentary that served as camouflage for the 1981 initiative are any longer available.
“Still, if swift and openly executed liquidation is likely to be self-defeating by its nature, one might ask if there are modified but nevertheless effective means of liquidation. We know of concrete proposals along the lines of such a gradual and modified liquidation. All of them, however, have been complicated by the security means adopted at the papal office since 1981; means so extensive and detailed that they include security even for all ingestion.
“Furthermore, the mere fact that we know of such proposals underlines another prime reason why we should not ourselves succumb to any temptation along these lines. There is no such thing as a secret. In the final analysis, all is betrayed; all is revealed; all is known. Remember that we are dealing with Spirit-volatile, unpredictable, wild in its ways, blowing and sweeping where it wills.
“It is our Categoric Judgment that those who hand us any proposition for such a solution are in reality handing us a live grenade, inviting us to pull the pin and explode into the fragments of our own self-liquidation.
“There remains, then, the Chosen Alternative. The Categoric Choice by which we will achieve our goal is resignation. Briefly stated, the present holder of the office will be induced to resign from that office…. [….]
“A voluntary papal resignation, at this crux of divisiveness and disunity among the ordinary RC laity and between churchmen themselves, would be a powerful signal; nothing less than an admission of defeat for important elements who stand against us. It would be a declaration to the remaining defenders of the old order of things that the past is irretrievable. Indeed, the climate is such that there is already a certain sympathy among the old order for our Chosen Alternative. An openly expressed sympathy, we might add, in strategic quarters within the target ranks.
“When we speak of inducing the holder to resign, inducement must be understood in its subtlest form. We speak of effecting all the means at your disposal in the world. For the most powerful inducement will be the pressure of irreversible events and the emergence of irresistible power lines. Events and power lines must be devised to constrict the actions of the holder. The only one course left to him will be resignation of the papal office.
“In the report recounting for us the events of the recent meeting at Strasbourg hosted by Mr. Cyrus Benthoek, our Nicholas Clatterbuck clearly indicates that we have potential allies not previously identified as secure. Individuals who are highly influential within the Citadel and who have in effect joined hands with those in-house Phalanx members who were also present at Strasbourg. They have said they are eager for a radical change at the top most level of administration. And in their eagerness, they open to us their own powerful lines of global persuasion.
“Moreover, there is an ancillary and even more important initiative under way in which we have also in effect been invited to cooperate, again through Cyrus Benthoek. An initiative that involves the formation of a close and systematic alliance between virtually every ranking churchman of Europe’s heartland and the European Community. That initiative is to be facilitated.
“All in all, the way has been opened for us, in strict conformity with the Canon Law of the Citadel, for the peaceful departure of the present holder of the papal office. Your charge is to seize upon these two significant advantages that have been handed to us. Your charge is to take in hand the Strasbourg propos al, and the intended alliance between the Citadel and the EC. Your charge is to use those two advantages to create the irreversible events and to evoke the irresistible power lines that will render the papal office useless to the Nameless Other and deliver it into the hands of the servitors of the Prince.”
[….]
Gynneth Blashford suggested that Clatterbuck could easily arrange for Cyrus Benthoek to join the Professor in paying a visit to their new Roman friend. “Friends of friends always ease the way, don’t you think?”
It was settled, then. If all went well, those in Rome who had reached out for help in securing radical change at the top most level of power would get more than most of them had bargained for.
Mimo że oddanie Księciu było cechą wyróżniającą Ralpha Channinga i jego małe zgromadzenie, nie miało ono nic wspólnego z wyobrażeniem kozła ze spiczastymi uszami i kopytami, cuchnącego jak zdechły kot na śmietniku. Każdy z tych mężczyzn już dawno zrozumiał, że rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Albowiem wszyscy oni odkryli i zaakceptowali istnienie Wyższej Inteligencji, której żadna z istot ludzkich nie dorównuje. To coraz głębsze zaangażowanie w Proces przyjęło specyficzne rysy, uzdolniło tych ludzi – wybrańców – do rozpoznawania wskazań Wyższej Inteligencji kierującej Procesem, kłaniania się tej Inteligencji we wszystkich praktycznych poczynaniach, a tym samym stąpania po tropach historii.
Żadnej z osób obecnych w Cliffview nie uznano by za człowieka złego, tak jak się to rozumie w dzisiejszych czasach. Uścisk ręki znaczył tu to samo co zawarty kontrakt. Byli też w porządku politycznie, to znaczy nie byli ekstremistami. W sensie społecznym także nie można im było nic zarzucić – włączali się do akcji humanitarnych i filantropijnych. W sprawach wierności małżeńskiej byli w porządku – uznawali współczesne normy przyzwoitości.
Nikt też nie mógłby nazwać tej grupy pejoratywnym określeniem konspiratorów. Po prostu przypadkiem dobrali się tu ludzie o takich samych zapatrywaniach na sprawy ludzkie. Pod tym względem – o czym każdy z nich mógłby zaświadczyć, bo każdy zasiadał jako dyrektor w zarządach korporacji na całym świecie – w gruncie rzeczy nie różnili się od zarządu Harvardu czy londyńskiego Timesa. Ani od komisarzy Wspólnoty Europejskiej, jeśli już o to chodzi.
Tak jak wskazane ciała czy wiele innych podobnych – dwunastka dr Channinga działała w ramach demokratycznej wolności nad urzeczywistnieniem pielęgnowanych przez siebie ideałów. Prawdą jest, że grupa ta cieszyła się pewnymi atutami, niedostępnymi dla większości podobnych grup. Albowiem bezprzykładne sukcesy każdego członka dwunastki umożliwiały całej grupie prowadzenie działań społecznych i politycznych na wyjątkowo szeroką skalę. Ale to nie osobista władza i sukces przesądzały w największym stopniu o wpływach tych ludzi.
Ich prawdziwym atutem – i o tym każdy z nich mógł zaświadczyć – była jedna jedyna rzecz: bezgraniczne oddanie Duchowi jako takiemu. Tej Osobie. którą oni wszyscy określali imieniem Księcia. Korzyści odnoszone z tej postawy trwałego zaangażowania wydawały się każdemu z nich nieograniczone. Już choćby prosty fakt, że ich przekonania nie pokrywały się z doktrynami głównych religii oznaczało, że potrafią myśleć w kategoriach bardziej uniwersalnych niż gdyby byli chrześcijanami, żydami czy muzułmanami. I dlatego byli bardziej tolerancyjni. Bardziej ludzcy.
Druga przewaga, jaką mieli nad innymi, polegała na zdolności rozumienia Procesu. Dzięki tym kwalifikacjom zaliczali się do grona mistrzów inżynierii społecznej. We własnym przekonaniu należeli do nieliczne go grona uprzywilejowanych, którzy potrafili dostrzec nadludzką jakość postępu dokonującego się w ramach Procesu. Ich punkt obserwacyjny pozwalał im zrozumieć, że Proces nie jest kwestią jednej generacji czy jednego stulecia. I jakkolwiek sami oni wznieśli się myślą tak wysoko ponad kierat zajęć wykonywanych z dnia na dzień, z roku na rok, by rozpoznać prawdziwą twarz Inteligencji ukrywającej się za tą codzienną krzątaniną – akceptowali prawdę, że większość pokoleń ludzkich – a także większość adherentów i propagatorów działających w kręgach wewnętrznych – zna Proces jedynie w jego działaniu.
Jako mistrzowie inżynierii społecznej rozumieli, że same prace muszą podlegać ciągłym zmianom. Proces musi się ciągle rozwijać, zmierzając do swego ostatecznego celu. W teorii było to coś w rodzaju reakcji łańcuchowej, gdzie reaktorem było społeczeństwo.
Było rzeczą niezmiernie ważną dla Procesu, że obecnie zmiana stała się dominującą cechą społeczeństwa ludzkiego. Umysły podlegały zmianom, a te z kolei kształtowały naturalne języki. Zmianie podlegał słownik polityki i geopolityki. Dla przykładu słowo “międzynarodowy” zostało zastąpione słowem “multinarodowy“, to zaś z kolei słowem “transnarodowy“. Wkrótce i to ostatnie zostanie wyparte przez określenie “globalny“. Na każdej płaszczyźnie życia umysły oraz całe społeczeństwa podlegały kształtowaniu i przekształcaniu przez nie kończącą się reakcję łańcuchową zmian. Społeczeństwo stanęło na progu przeformułowania swej podstawowej struktury, porzucając kokony separatyzmów. Wkrótce uniwersalizm połączy wszystkich mężczyzn i wszystkie kobiety w jedną wielką rodzinę. Wszyscy padną sobie w objęcia.
A kiedy zmiana staje się sloganem i hasłem przewodnim społeczeństwa w sensie szerszym, Ewolucja, czyli Proces podlega coraz powszechniejszej akceptacji. Staje się coraz bardziej godna szacunku. Coraz bardziej nieunikniona.
Od sal konferencyjnych Doliny Krzemowej, przez wiejskie gminy, po akademickie wydziały filozofii, poważnie dyskutuje się nad pozornie niewyobrażalną ideą: że koniec panowania ludzkości na Ziemi jest bliski i że powinniśmy go powitać. Bunt przeciwko ludzkości jest wciąż na tyle nowy, że wydaje się dziwaczny, ale już rozprzestrzenił się poza margines świata intelektualnego, a w nadchodzących latach i dziesięcioleciach ma potencjał do głębokiej przemiany polityki i społeczeństwa.
−∗−
„Dobry Klub” – miliarderzy spotykają się potajemnie, aby omówić „przeludnienie świata”
Potajemne spotkania, w których biorą udział najbogatsi ludzie na świecie, w celu omówienia problemu przeludnienia świata brzmią jak dobry wątek fabularny do nowej książki lub filmu, prawda? Przecież niektórzy z najpotężniejszych ludzi na świecie nie siedzą przy jednym stole, dyskutując o tym, jak zmienić przyszłość planety. „To tylko teoria spiskowa”.
Tyle tylko, że nią nie jest.
Pierwsze wzmianki o samozwańczym „Dobrym Klubie” pojawiły się w 2009 roku, kiedy to „Times” i „Guardian” donosiły o ujawnionych szczegółach. I, jak w przypadku wszystkich dobrych teorii spiskowych, media głównego nurtu były zszokowane.
ABC News oświadczyło: „pozostaje tyle samo pytań dotyczących szczegółów spotkania, co logistyki stojącej za jego organizacją. W jaki sposób niektóre z najbardziej publicznych osób na świecie skoordynowały swoje harmonogramy, podróże i bezpieczeństwo, skoro nikt w mediach o tym nie wiedział?”
Hm, też się zastanawiam.
Wśród uczestników tajnego spotkania, ufundowanego przez Billa Gatesa, i w którym sam brał udział:
George Soros
Warren Buffett
David Rockefeller
Ted Turner (założyciel CNN)
Eli Broad
Edythe Broad
Michael Bloomberg
Oprah Winfrey
Peter Peterson
Julian Robertson Jr
John Morgridge (dyrektor generalny Cisco)
Tashia Morgridge
Patty Stonesifer
Spotkanie odbyło się w domu Sir Paula Nurse’a na Manhattanie w dniu 5 maja 2009r. Najwyraźniej był wtedy nieobecny, ale pozwolił klubowi korzystać z jego domu.
Dziwne, chciałbym być w domu, gdy najbogatsi ludzie na świecie przyjeżdżają na herbatkę.
Sir Nurse jest brytyjskim biochemikiem, laureatem Nagrody Nobla, a w tamtym czasie był rektorem Uniwersytetu Rockefellera. Nagrodę Nobla otrzymał za wspólne odkrycie cząsteczek białek, które kontrolują podział komórki w cyklu komórkowym. Rok później Nurse został prezesem Towarzystwa Królewskiego w Wielkiej Brytanii.
Obecnie jest szefem zarządu i dyrektorem w Instytucie Francisa Cricka. Instytut ściśle współpracuje z wieloma organizacjami, w tym Wellcome Trust i Imperial College London.
(Przypadkowo spotkanie odbyło się w momencie, gdy rozpoczynał się kryzys związany ze świńską grypą, a panu Gatesowi doradzał Neil Ferguson z Imperial College. Tak, ten Neil Ferguson. Neil oszacował, że 65 000 osób w Wielkiej Brytanii umrze na świńską grypę, ale w końcu pochłonął tylko 457 istnień ludzkich).
Instytut Cricka nosi imię Francisa Cricka, jednego z naukowców, który odkrył DNA. Posiada zupełnie nowy budynek w Londynie, określany jako „ołtarz nauk biomedycznych” i jest największym ośrodkiem badań biomedycznych w Europie.
Dziwię się, że w tej kulturze „przebudzenia” [wokeness] wciąż można go nazywać Instytutem Cricka wziąwszy pod uwagę eugeniczne poglądy Francisa. Pan Crick uważał, że naziści przysporzyli eugenice „złej sławy”. I w tym samym liście z 1971 roku dodał: „Myślę, że nadszedł czas, aby coś zrobić, aby [eugenika] znów była szanowana”.
Crick uważał również, że jest prawdopodobne, iż „ponad połowa różnicy między średnim IQ białych Amerykanów i Murzynów wynika z przyczyn genetycznych i nie zostanie wyeliminowana przez żadne przewidywalne zmiany w środowisku”. Powiedział również, że „dowody na równość różnych ras tak naprawdę nie istnieją. W rzeczywistości, nawet tak niewiele dowodów jednak wskazywało na różnice rasowe”.
W innym liście z 1970 roku Crick zasugerował, że próbując rozwiązać problem ludzi słabo wyposażonych genetycznie, „jedyną odpowiedzią jest sterylizacja i zrobiłbym to przekupstwem”.
Tak czy owak, bo rozproszyła mnie eugenika, wracamy do spotkania.
==========================
Uznano to za tak tajne, że doradcom miliarderów powiedziano, że są na „odprawach bezpieczeństwa”. Najwyraźniej nie chcieli być postrzegani jako globalna koteria, więc dyskrecja była sprawą najwyższej wagi.
Każdy uczestnik miał 15 minut na wypowiedź, a następnie omówili podejście „umbrella cause”, które mogłoby objąć wszystkie ich zainteresowania. Omówiono szereg kwestii, ale „wziąwszy przykład z Gatesa, zgodzili się, że przeludnienie jest priorytetem”.
Inny z gości powiedział, że „nie ma nic bardziej prymitywnego niż głosowanie”, ale pojawił się konsensus, że poprą strategię, w której wzrost liczby ludności będzie traktowany jako potencjalnie katastrofalne zagrożenie środowiskowe, społeczne i przemysłowe.
„To jest coś tak koszmarnego, że wszyscy w tej grupie zgodzili się, że kwestia wymaga odpowiedzi osób ponadprzeciętnych” – powiedział gość. „Muszą być niezależni od agencji rządowych, które nie są w stanie zapobiec zbliżającej się katastrofie”.
Tak więc miliarderzy siedzący przy stole i dyskutujący o swoim poglądzie, że na Ziemi jest i będzie zbyt wielu ludzi, nie jest teorią spiskową. I oczywiście powinniśmy się martwić. Ich neomaltuzjańskie poglądy będą w niedalekiej przyszłości głównym problemem dla świata (no chyba, że jesteś bardzo bogaty).
Przy tak niewiarygodnym bogactwie i przy tak niesamowitym postępie technologicznym, „Dobry Klub” powinien budzić obawy. Mogą zrobić prawie wszystko, co chcą, a doskonałym tego przykładem jest Bill Gates, który planuje zablokować słońce, rozpylając pył w atmosferze.
Z tego, co wiemy, wszyscy oni mogą być bandą psychopatów lub socjopatów (aby osiągnąć pozycje, które zajmują, jest to całkiem prawdopodobne). Co jeśli tak jest i wierzą, że świat jest przeludniony? To niepokojąca myśl. Z pewnością, gdyby wszystko, co robili, polegało na planowaniu, jak uratować świat, byliby transparentni i zachęcali wszystkich do pomocy w ich misji.
Być może należą do grupy odmiennych myślicieli, którzy chcą, aby ludzie zniknęli w całości? Niedawny artykuł w „The Atlantic” podkreśla, że kwestia ta jest dyskutowana przez coraz większą liczbę osób:
Od sal konferencyjnych Doliny Krzemowej, przez wiejskie gminy, po akademickie wydziały filozofii, poważnie dyskutuje się nad pozornie niewyobrażalną ideą: że koniec panowania ludzkości na Ziemi jest bliski i że powinniśmy go powitać. Bunt przeciwko ludzkości jest wciąż na tyle nowy, że wydaje się dziwaczny, ale już rozprzestrzenił się poza margines świata intelektualnego, a w nadchodzących latach i dziesięcioleciach ma potencjał do głębokiej przemiany polityki i społeczeństwa.
Nazywa się to antyhumanizmem antropocenu, „zainspirowanym odrazą do niszczenia środowiska naturalnego przez ludzkość”. Z tego, co wiemy, ci miliarderzy mogą być częścią tego kultu i wpływać na politykę opartą na tych poglądach.
W XXI wieku antyhumanizm antropocenu oferuje znacznie bardziej radykalną odpowiedź na znacznie głębszy kryzys ekologiczny. Mówi, że nasze samozniszczenie jest teraz nieuniknione i że powinniśmy powitać je jako wyrok, który słusznie na siebie wydaliśmy. Niektórzy antyhumanistyczni myśliciele oczekują wyginięcia naszego gatunku, podczas gdy inni przewidują, że nawet jeśli niektórzy ludzie przeżyją nadchodzącą apokalipsę środowiskową, i tak cała cywilizacja jest skazana na zagładę. Jak wszystkie prawdziwie radykalne ruchy, antyhumanizm antropocenu zaczyna się nie od programu politycznego, ale od idei filozoficznej. Jest to odrzucenie tradycyjnej roli ludzkości jako protagonisty Ziemi, najważniejszej istoty w stworzeniu.
A na przeciwległym końcu tego spektrum jest transhumanizm. Możliwe, że należą do tej ideologii.
Z kolei transhumanizm gloryfikuje niektóre rzeczy, które potępia antyhumanizm – postęp naukowy i technologiczny, wyższość rozumu. Uważa jednak, że jedyną drogą naprzód dla ludzkości jest stworzenie nowych inteligentnych form życia, które nie będą już Homo Sapiens. Niektórzy transhumaniści wierzą, że inżynieria genetyczna i nanotechnologia pozwolą nam tak głęboko zmienić nasze mózgi i ciała, że unikniemy ludzkich ograniczeń, takich jak śmiertelność i zamknięcie w fizycznym ciele. Inni czekają z nadzieją lub niepokojem na wynalazek sztucznej inteligencji nieskończenie przewyższającej naszą własną. Istoty te zdegradują ludzkość do rangi, jaką przypisujemy zwierzętom – chyba że zdecydują, że ich celom lepiej posłuży całkowite wytępienie nas.
Problem polega na tym, że utrzymując ich spotkanie i program w tajemnicy, możemy mieć tylko nadzieję, że chcą działać w interesie wszystkich. Osobiście wolałbym przyjąć bardziej ostrożne podejście i myśleć, że to psychopaci planujący najgorsze, dopóki nie zostanie udowodnione, że jest inaczej. Zwłaszcza, gdy rośnie liczba osób, które myślą w poniższy sposób:
Bunt przeciwko ludzkości ma przed sobą wielką przyszłość, ponieważ przemawia do ludzi, którzy są jednocześnie oddani nauce i rozumowi, ale tęsknią za jasnością i celem absolutnego imperatywu moralnego. Mówi, że możemy poruszyć planetę, a może nawet wszechświat, w kierunku dobra, pod jednym warunkiem — że utracimy własne istnienie jako gatunku.
Obydwie strony [antyhumaniści, jak i transhumaniści] nawołują do drastycznych form samoograniczenia człowieka – czy przez zniszczenie cywilizacji, wyrzeczenie się rodzenia dzieci, czy też zastąpienie istot ludzkich maszynami. Takie ofiary są sposobami wyrażania wysokich ambicji etycznych, które nie mają miejsca w naszym zwykłym, hedonistycznym życiu: współczucie dla cierpiącej natury, nadzieja na panowanie nad kosmosem, umiłowanie wiedzy. To zasadnicze podobieństwo między antyhumanistami i transhumanistami oznacza, że często mogą oni znaleźć się po tej samej stronie w nadchodzących zmaganiach politycznych i społecznych.
Nie wiemy dokładnie, o czym rozmawiano w ramach „Dobrego Klubu” i nie wiemy, czy spotkali się ponownie. Ja jestem przekonany, że tak, a Guardian napisał: „wszystko wskazuje na to, że jeszcze się spotkają”. Jednak powinniśmy być głęboko zaniepokojeni, że ludzie o tak radykalnych poglądach i tak wielkim bogactwie próbują planować naszą przyszłość.
Zwłaszcza, gdy prawie ta sama grupa miliarderów pojawia się dziesięć lat później, aby uczestniczyć w Event 201 i próbować wpływać na politykę pandemiczną poszczególnych krajów i wprowadzanie szczepionek.
Pozostaje proste pytanie – jeśli ta grupa jest altruistyczna, wyznająca etyczne i cnotliwe ideały, to po co ta tajemnica? Nawet jeśli w tamtym czasie był to błąd, dlaczego nie wyjść, gdy już spotkanie zostało odkryte i powiedzieć: „przyznajemy się, spotkaliśmy się prywatnie z tych powodów, prawdopodobnie nie jest to najlepszy sposób, ale martwimy się o ‘X’ i proponujemy zrobić ‘X’, aby rozwiązać problem. Mam nadzieję, że wszyscy w to wejdziecie i wymyślicie inne pomocne pomysły. Jest to problem globalny, dlatego potrzebujemy, aby wszyscy na planecie przedstawili rozwiązania”.
‘EGO jest prawdziwym bóstwem satanizmu. Osobnikiem ‘de facto‘ satanistycznym jest ktoś, kto w ten szczególny sposób myśli, ale sam siebie nie uważa za satanistę.’
‘Zorganizowany satanizm stoi w sprzeczności z tym rodzajem oświecenia. Wierzą, że ludzka psychologia oraz prawa natury powinny pozostać ukryte przed społecznością i używane do zdobywania i zachowania władzy nad masami przez utrzymywanie ich w ignorancji co do tego jak działa umysł i emocje, a jednocześnie używając tej wiedzy do manipulowania masami i zniewalania ich. Dzieje się to głównie przez kultywowanie satanistycznego sposobu myślenia [mindset] wśród mas poprzez przemianę ignorantów i nieświadomych w faktycznych satanistów [defacto satanists]. «Jak myślimy, takimi się stajemy»’
Cztery dogmaty myślenia satanistycznego [mindset]
1. Egoizm / egotyzm [narcyzm]
2. Relatywizm moralny
3. Darwinizm społeczny
4. Eugenika / dysgenika
−∗−
Powiązane tematycznie:
Homo Deus – ponura wizja genetycznego resetu Yuval Noah Harari podobno lewa ręka Klausa Schwaba, prawą włada, od momentu podpisania cyrografu, profesor Diabelski. Otóż tenże Harari i jego promowane fantazje stały się przedmiotem analizy innego profesora, Adama […]
__________
Transhumanizm chrześcijański czyli co się nie uda Klausowi Transhumanizm stał się fenomenem. Społeczeństwo zachodnie staje się coraz bardziej zsekularyzowane, z wykładniczym wzrostem liczby młodych „bezreligijnych”. Taka zmiana społeczna ma swoje konsekwencje. Usunięcie Boga z ludzkiej tożsamości przynosi bezsensowność […]
__________
Poczekamy, zobaczymy czyli tu zawsze chodziło o kontrolę Jak moglibyśmy przeciwstawić się przymusowemu leczeniu, jeśli kiedyś poddaliśmy się eksperymentalnej terapii genowej? Jak możemy walczyć z programowalną cyfrową walutą, jeśli już zaakceptowaliśmy kasy z płatnościami „tylko kartą” i dostosowaliśmy […]
__________
Oddaj wolność albo giń czyli kto wskoczy do arki Harariego Ludzie nie muszą podróżować na wakacje na odległe wyspy, aby być szczęśliwymi i nie muszą wydawać pieniędzy na kosmetyki, które szkodzą środowisku, aby czuć się dobrze. Zasadniczo sugeruje on, aby […]
__________
Piątka z psychologii czyli jak nas kontrolują Świat to zagmatwane miejsce. Ludzie robią rzeczy, które nie mają żadnego sensu, myślą o rzeczach, które nie są poparte faktami, znoszą rzeczy, których nie muszą znosić, i zaciekle atakują tych, […]
Aż 40 proc. zgonów na świecie w ubiegłym roku spowodowanych było tzw. aborcją. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia w 2022 roku śmierć w łonie matki, zadaną w brutalny sposób, poniosły aż 73 mln dzieci.
– Okazuje się, że 40 proc. wszystkich zgonów na świecie to jest aborcja. To jest szokująca informacja – stwierdziła w rozmowie z Radiem Maryja dyrektor Human Life International Polska, Ewa Kowalewska.
Jak dodała, istnieją państwa, w których „na życzenie, na żądanie można dziecko zabić, dziecko nikomu niepotrzebne”.– Mamy właśnie taki wymiar, który pokazuje, czym jest człowieczeństwo i że jednak jest to sprawa podstawowa, elementarna dla naszej cywilizacji – podkreśliła.
Yuval Noah Harari podobno lewa ręka Klausa Schwaba, prawą włada, od momentu podpisania cyrografu, profesor Diabelski. Otóż tenże Harari i jego promowane fantazje stały się przedmiotem analizy innego profesora, Adama Wielomskiego. Wielomskiego pamiętam z niezbyt trafnej analizy krytycznej poglądów Krzysztofa Karonia. Tutaj jednak sprawa jest łatwa. Harari jest bowiem etycznie zwiędłym epigonem, który jeśli wierzyć Wielomskiemu prezentuje poglądy zmodyfikowanego rasizmu co jak na satanistę praktykującego sodomię nie jest niczym zaskakującym. Sposobem ułatwiającym awans do rasy wyższej nie będzie język czy naród, lecz inżynieria genetyczna, której chwalcą jest Harari.
Ma powstać rasa wyższa i ma powstać rasa niższa (…) Tymi wyższymi będą ci, których będzie w przyszłości na to stać, czyli tych, którzy posiadają gigantyczne pieniądze, aby w tę inżynierię genetyczną wejść, ulepszyć swoje dzieci (…) – powiada Wielomski, referując poglądy żydowskiego wizjonera.
Dlaczego osoby mające umownie „40 miliardów dolarów plus” tak bardzo fascynują się Hararim?
Są dwie możliwości… albo facet tak fajnie pisze… szczerze – po przeczytaniu 3 tomów jego książek nie potwierdzam, aby był to wybitny talent pióra. Według mojej wiedzy pisze w ramach technik tzw. NLP [nie znam skrótu, więc szukam: Neurolingwistyczne programowanie md] … zawierających odwołanie do filmów SF.
Druga możliwość jest taka, że Harari wyraża pewne idee środowiska „40 miliardów dolarów plus”. Przedstawia idee, których ci ludzie nie chcieliby przedstawić pod swoimi nazwiskami.
Przyszłością rodzaju ludzkiego jest wyodrębnienie gatunku wyższego „Homo Deus” i depopulacja pozostałych do akceptowanej liczby w celu ochrony zasobów ziemi. Sam Harari nie używa w książkach wyrażenia depopulacja. Czy w przyszłości nadludzie („Homo Deus”) będą kochali zwykłych ludzi, w taki sposób jak dziś kocha się psy i koty? Wielomski jest sceptyczny. Opierając się na Hararim nie wyklucza opcji, że nadludzie nie czując związków z dawnymi ludźmi wymordują ich tak jak kiedyś podobno człowiek kopalny wymordował wszystkich Neandertalczyków.
My jesteśmy w oczach Harariego jednym z ostatnich pokoleń ludzkich. Czas istnienia naszego gatunku, według niego, dobiega końca.
[ BIBUŁA ma dużźo głębokich analiz – nie wszystkie przedrukowuję. Stąd powyższy apel. M. Dakowski]
Jeśli nie nastąpi „wielkie przebudzenie” z powodu pułapki rosnących współzależności, konfliktujących państwa i narody, nie będzie drogi odwrotu od zagłady.
Nauka anglosaska od lat dostarcza obserwatorom sceny międzynarodowej nowych pojęć na oznaczenie tego, co znane, acz trudno rozpoznawalne i niełatwo definiowalne.
===============
Brytyjski badacz stosunków międzynarodowych Mark Leonard upowszechnia pojęcie „konektywności”. Ostatnio ukazała się w języku polskim jego książka pt. „Wiek niepokoju. Współzależność jako źródło konfliktu” (Warszawa 2022), która pozwala lepiej zrozumieć, dlaczego asymetryczne współzależności stanowią źródło niepokojów. Są bowiem wykorzystywane do walki i szkodzenia sobie nawzajem, a także budowania hierarchicznych układów władzy i wpływu silnych na słabymi.
To, co jeszcze do niedawna uznawano za błogosławieństwo globalnego łączenia i przenikania się światów, ludzi, rynków, idei i technologii, na naszych oczach staje się przekleństwem. Wszystkie tzw. teorie demokratycznego pokoju tracą sens, gdyż coraz intensywniejsze powiązania i współzależności między ludźmi wcale nie przekładają się na wzajemne zrozumienie, wzrost zaufania i budowanie pokojowej wspólnoty. Przeciwnie, napięcia między wielkimi potęgami są raczej efektem wzajemnych powiązań, a nie separacji i dystansu. W świetle korzyści płynących z bliskich relacji i współzależności, zwłaszcza w dziedzinie handlu i komplementarnej w skali globalnej produkcji przemysłowej, wojna zdaniem liberałów, miała zniknąć z powierzchni ziemi.
Okazało się, że ani prawo, ani rozmaite instytucje międzynarodowe nie są w stanie powściągnąć konfliktogennych rywalizacji i bezwzględnej, chciwej pogoni za zyskiem. Te zaś prowokują do walki i agresji. Narody nie mają w tej dziedzinie zbyt wiele do powiedzenia, gdyż ulegają manipulacji rządów, służb specjalnych, mediów i wielkich korporacji. Najgorsze w tym szaleństwie jest to, że prowokowane z wielu stron napięcia z każdym rokiem przybliżają świat do globalnej konfrontacji wojennej.
Na pasku korporacji
Widać to najlepiej na przykładzie Stanów Zjednoczonych Ameryki, gdzie państwo stało się zakładnikiem, ale i wykonawcą interesów wielkich korporacji. Lockheed Martin, Rayteon Technologies, Northrop Grumman czy Pratt & Whitney to korporacje zbrojeniowe, najwięksi producenci broni i sprzętu lotniczego, które na konflikcie ukraińskim robią kokosowe interesy. Wzrost zamówień ze strony Departamentu Obrony USA oraz rosnące notowania firm na giełdach oznaczają skok prosperity, jakiego dawno nie było. Szkoda, że tak niewiele mówią i piszą o tym tzw. wolne media. Można przecież do woli obrażać oligarchów rosyjskich (o ukraińskich nieco zapomniano!) za koncentrację władzy i kapitału, ale multimiliarderzy amerykańscy, wpływający na decyzje polityczne Waszyngtonu są poza podejrzeniami i poza zwykłą, choćby czysto akademicką ciekawością.
Dialektyka konfliktu i współpracy towarzyszy ludzkości od stuleci. Z procesami integracyjnymi idą w parze tendencje dezintegracyjne. Inicjatywy unifikacyjne, jednoczące i scalające są kontrowane przez żywioły fragmentacji i rozpadu. Tej złożonej dialektyce odpowiadała w dziejach naprzemienność okresów pokoju i wojny. Epoka broni jądrowej nauczyła jednak decydentów mocarstw atomowych pewnej powściągliwości. Zakaz użycia broni masowej zagłady stał się świadomym imperatywem epoki od zakończenia II wojny światowej. Nikt jednak nie wie, kiedy i jak w zmienionych globalizacją okolicznościach górę weźmie znowu siła nad prawem, szaleństwo nad rozumem i zdrowym rozsądkiem. Nasilone dywagacje na ten temat w kontekście wojny na Ukrainie pokazują wyraźnie wzrost niepokojów, spowodowanych groźbą złamania owej zasady powściągliwości.
Trwająca wojna na Ukrainie przedłuża się w nieskończoność ze względu na cynizm, jaki opanował umysły decydentów każdej ze stron. Miejsce skutecznej inicjatywy dyplomatycznej zajęła niespotykana dotąd, jeśli chodzi o skalę, mobilizacja solidarności i organizacja pomocy napadniętemu państwu. Fenomen to tym większy, że Ukraina ani nie jest państwem sojuszniczym Zachodu, ani nie spełniała dotąd żadnych kryteriów państwa demokratycznego. Na dodatek, jak stwierdza ks. prof. Waldemar Chrostowski w świątecznym wywiadzie w tygodniku „Do Rzeczy”, Amerykanie wraz ze swoim militarnym wsparciem eksportują na Ukrainę ideologię, która jest obca światu prawosławnemu. Ubieranie cynicznych interesów w retoryczną oprawę walki o wolność nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Wojna na Ukrainie zamiast wolności i godności niesie kolejne fale upokorzeń i degradacji statusu milionów ludzi.
Wołanie o pokój z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku oznacza w istocie poparcie dla interesów amerykańskich koncernów zbrojeniowych, które zarabiają coraz więcej na tej strasznej i absurdalnej wojnie. Administracja w Waszyngtonie przecież wcale nie ukrywa, że wspierając finansowo i militarnie Ukrainę, nie tylko zarabia na wojnie, ale także unika ryzyka poświęcenia krwi własnych żołnierzy. Joe Biden wprost tak to zdefiniował w maju 2022 r. podczas przemówienia do pracowników Lockheeda w fabryce firmy w Alabamie.
Pomieszanie pojęć
Obecnie mamy do czynienia z pomieszaniem pojęć i praktycznym przenikaniem się wojny i pokoju. Czy to w dziedzinie handlu, finansów czy migracji, za pomocą internetu, kampanii propagandowych, blokad i sankcji toczą się w skali powszechnej wojny, które śmiało można nazwać „konektywnymi”. Nie mają one żadnego umocowania w prawie wojny czy konfliktów zbrojnych. Jeśli przybierają charakter starć zbrojnych, to nazywane są obłudnie „specjalnymi operacjami”, „wojnami zastępczymi” (proxy wars), bądź „misjami humanitarnymi”.
Zmienił się ponadto język opisu porządku międzynarodowego. W okresie „zimnej wojny” powszechnie było wiadomo, czym grozi konfrontacja międzyblokowa i dlaczego ważne jest utrzymanie powszechnego „zbrojnego” pokoju. Obecnie dominuje język konfliktu i wojny, na wokandę polityki i strategii wróciła kategoria wroga, którą może być zarówno wielkie mocarstwo, jak i grupy przestępców, a nawet jednostki, na przykład groźni terroryści. Straciły sens jakiekolwiek apele i wołania o pokój. Społeczne ruchy pokojowe i pacyfistyczne są raczej powodem zażenowania i wstydu niż wyrazem społecznego aktywizmu i odwagi występowania przeciw prącemu do wojny militaryzmowi.
Ofiarą wojen „konektywnych” staje się przede wszystkim ludność cywilna, cierpiąca z powodu bezrobocia, głodu, braku wody, elektryczności i opieki zdrowotnej, zmuszana do ucieczki ze stałych miejsc zamieszkania. Szkód społecznych spowodowanych krzywdzeniem wzajemnym i działaniem na szkodę państw i wszelkich podmiotów pozapaństwowych nie da się jednoznacznie oszacować. Coraz bardziej jednak dociera do świadomości obserwatorów, że w XXI wieku liczba ofiar śmiertelnych wojen „konektywnych” jest zdecydowanie wyższa od liczby ofiar wojen konwencjonalnych. Ludzie padają ofiarą niszczycielskich ataków cybernetycznych, wojen handlowych, zrywania łańcuchów dostaw, kryzysów finansowych, a także grabieży surowców, niszczenia przyrody i klimatu. Manipulacje postępem technologicznym prowadzą do nieprzewidywalnych katastrof, na przykład wywoływania pandemii.
Wojny „konektywne” są wynikiem narastających paradoksów – im ludzkość bardziej przekształca się w „globalną wioskę”, tym większe fale frustracji, zawiści i zazdrości niszczą dotychczasowe formy współżycia i współdziałania. Rywale sięgają po środki z ogromnego arsenału wzajemnego szkodzenia sobie. Jedynie solidna diagnoza istniejącego stanu rzeczy i kolektywny wysiłek na rzecz zażegnania eskalacji napięć i wzajemnego strachu mogłyby przywrócić pewną nadzieję za zablokowanie demonów destrukcji. Jak to jednak uczynić, gdy brak jest mądrego i niezależnego od kapitału przywództwa politycznego, a świat intelektualny podzielił się jak nigdy przedtem w sferze odróżniania prawdy od fałszu i wskazywania racjonalnych dróg wyjścia z kryzysu?
Hegemonizacja Zachodu
Konektywność nie modyfikuje rywalizacji geopolitycznej mocarstw. Poza tradycyjnymi motywami budowania stref wpływów i uzależnień na pierwszy plan wysunęła się obecnie intensywna hegemonizacja Zachodu przez Stany Zjednoczone. Działając na rzecz przedłużania niemożliwego do wygrania konfliktu na Ukrainie osłabiają one sukcesywnie pozycje geopolityczną swoich europejskich sojuszników. Zwłaszcza w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego Unia Europejska została chyba bezpowrotnie uwikłana w geopolitykę i geoekonomię Waszyngtonu. Storpedowanie europejsko-rosyjskiej współpracy gazowej pokazuje, jak łatwo można było zastraszyć rządy i polityków Starego Kontynentu zagrożeniami ze strony Rosji, oferując w zamian droższy gaz amerykański (LNG) i narzucając logikę otwartej wrogości wobec mocarstwa, które od wieków stanowi niepodważalną część dorobku cywilizacyjnego Europy.
Stany Zjednoczone osiągnęły w systemie międzynarodowym największe przewagi, jakich nie miało dotąd w nowożytnej historii żadne mocarstwo. Dominacja i zasięg waluty amerykańskiej w rozliczeniach finansowych całego świata, a także kontrola internetu pozwalają temu mocarstwu na penetrowanie i inwigilowanie całej planety. Złudzeniem jest to, że nowoczesne media służą szerzeniu wolności i ochronie praw człowieka. Dzięki gromadzonym informacjom powszechne jest bowiem manipulowanie ludzkimi zachowaniami, a podgląd w prywatne życie obywateli staje się normą. Mamy do czynienia z rozrostem władzy państw i kapitału, które ściśle współpracują na rzecz reglamentacji swobód, opartej na ideologizacji, manipulacji i propagandzie.
Przejawem konektywności w stosunkach międzynarodowych stało się upodabnianie do siebie systemów politycznych, które do niedawna uchodziły za całkowicie nieprzystawalne. Liberalna demokracja Zachodu zmierza w stronę totalnej kontroli człowieka, co było cechą systemów jej przeciwstawnych. Chiny naśladowały kiedyś Amerykę, obecnie Ameryka naśladuje w wielu dziedzinach Chiny. Zachodzi dziwne zjawisko konwergencji, które już dawno temu przewidywali wizjonerzy upadku komunizmu. Zdaniem amerykańskiego multimiliardera Petera Thiela, Chiny i USA stają się „mimetycznymi sobowtórami”. W rywalizacji o prymat w świecie potęgi kopiują od lat swoje mocne strony. Wraz ze wzrostem podobieństw, rodzi się między nimi coraz większa antypatia, która może przerodzić się we wrogość i agresję. „Chiny i Ameryka wyruszyły w śmiertelnie niebezpieczną podróż, w której konektywność prowadzi do porównywania się, a to z kolei zwiększa rywalizację i wywołuje liczne spory. Im bardziej konkurencyjne stają się wzajemne relacje, tym większa jest pokusa naśladowania się. To zaś jeszcze bardziej nakręca spiralę rywalizacji” (M. Leonard, s. 66).
„Demokratyczny” totalitaryzm
Wprawdzie obrońcy demokracji liberalnej odróżniają chińskie okrutne „państwo inwigilacji” od łagodnego „kapitalizmu inwigilacji”, ale prawda jest taka, że agencje rządowe USA ściśle współpracują z przemysłem informatycznym i na masową skalę wdrażają technologie, ograniczające swobody obywatelskie. Stworzono potężny sojusz między Doliną Krzemową, Pentagonem i agencjami wywiadowczymi. Można go kojarzyć z pojęciem deep state (ukryte, głębokie państwo), ale nie jest to zjawisko nowe. Jego początki sięgają drugiej połowy XIX w., kiedy pojawiły się pierwsze niezależne od rządu agencje, stanowiące zaczątki „czwartej gałęzi administracji państwowej”. W pewnym zakresie tę władzę tworzyły też niezależne od rządu media masowe, które z czasem stały się całkiem zależne od swoich prywatnych mocodawców, sprzężonych ze światem władzy i polityki.
Współcześnie mamy do czynienia (tu kolejny eufemizm) z tzw. aktorami subnarodowymi, które stapiają w jeden kompleks koncerny przemysłowe, wojskowe i służby specjalne, tworząc nierozerwalny splot sieci interesów, kształtujących imperialistyczną i hegemoniczną politykę USA. Mało kto podejmuje badania tych zjawisk, choćby ze względu na osobiste ryzyko i występujący powszechnie syndrom poprawności politycznej. Do Polski docierają jednak niezależne głosy ekspertów zza oceanu (np. Jenna Bednar, Mariano-Florentino Cuélla, czy Nina Hachigian), dające do myślenia i otwierające oczy, jak współczesny kapitalizm demontuje dotychczasowe struktury współpracy, prowokując konflikty między narodami, nie dlatego, że istnieją między nimi różnice i sprzeczności, lecz dlatego, że zbyt się do siebie upodobniły i zagrażają sobie nawzajem poprzez utratę odrębności.
Czyż konflikt ukraińsko-rosyjski, począwszy od „pomarańczowej rewolucji” w 2004 r., nie wpisuje się przypadkiem w takie rozumowanie? Przecież ma on charakter „wojny o tożsamość”. Chodzi w nim o to, że przy udziale Ameryki i innych państw zachodnich, rywalizujących z Rosją, zaczęto uświadamiać ukraińskim politykom i oligarchom, że to, co ich od wieków łączyło z Moskalami, wszystkie podobieństwa kulturowe, językowe, religijne i etniczne, stanowią egzystencjalne zagrożenie dla Ukraińców w dłuższej perspektywie. Trzeba więc było zainicjować projekt odseparowania Ukrainy od Rosji i skierowania jej zakompleksionej tożsamości w stronę całkowicie odmiennych preferencji, stylów życia i priorytetów. W warunkach toczącej się wojny trudno dziś orzec, jakie są perspektywy powodzenia tego „eksperymentu” i jakie będą tego skutki. Dotychczasowe doświadczenia z tzw. westernizacją społeczeństw, począwszy od epoki kolonialnej, dają różne możliwości odpowiedzi. Zwłaszcza, że tzw. Reszta Świata głośno upomina się o odzyskanie swojej podmiotowości w grze geopolitycznej mocarstw.
Wojna na Ukrainie pokazuje, że po stronie Rosji od dłuższego czasu w elitach politycznych, a także dużej części społeczeństwa narastały frustracje, spowodowane odczuwaniem zagrożeń egzystencjalnych. Dla Rosji stały się one w pewnym momencie na tyle ważne, że jej decydenci postanowili wywołać otwartą (choć nie „pełnoskalową”, jak okrzyczano ją w mediach zachodnich, wojnę). Ponieważ Zachód z ogromną determinacją zdecydował się na obronę Ukrainy przed rosyjską agresją, mamy do czynienia z sytuacją, kiedy mocarstwa anglosaskie gotowe są sięgać do skrajnego ryzyka, polegającego na demontażu dotychczasowego ładu, nawet na drodze wojny jądrowej.
Przypomina to czasem miesiące poprzedzające wybuch I wojny światowej. Entuzjazm prowojenny wyraża się nie tylko w chęci odwetu i ukarania agresywnej Rosji. Oznacza także bezkrytyczne przyjmowanie współodpowiedzialności za toczącą się wojnę, która rzekomo jest wojną „nas wszystkich”, „naszą wojną”, wojną w obronie cywilizacji Zachodu itd. Te absurdalne interpretacje dowodzą, jak można manipulować konektywnością, powołując się przy tym na odpowiednio prokurowane sondaże opinii publicznej.
Powrócić do dialogu
Według wszystkich oznak Rosja nie ma zamiaru najeżdżać kolejnych państw, nie stać jej także na konfrontacje wojenne z państwami Zachodu. Rosja oczekuje od nich – co być może najlepiej rozumie prezydent Francji Emmanuel Macron – jasnego określenia się w kwestii dalszej ekspansji na obszary poradzieckie. Ekspansja NATO w stronę rosyjskich granic niekoniecznie przecież oznacza obronę Zachodu przed Rosją. Z pozycji rosyjskich równie dobrze może być postrzegana, jako istotne zagrożenie dla bezpieczeństwa i żywotnych interesów Rosji. Dlaczego zatem Zachód na kanwie rzekomych poszukiwań rozwiązań pokojowych nie jest w stanie wykreować innego, poza wzrostem nakładów na zbrojenia, kolejnych transz sankcji i zrywania porozumień, sposobu zarządzania systemem międzynarodowym? Pilnie potrzebna jest wola polityczna i konsolidacja elit różnych branż na rzecz poszukiwania nowych opcji geopolitycznych, z udziałem graczy średniej rangi, którzy mają do zaoferowania światu inne filozofie i logiki układania się, niekoniecznie na podstawie gry o sumie zerowej.
Konieczne jest także otwarcie się społeczeństw Zachodu i Wschodu, Północy i Południa na debaty wokół nowych instytucji bezpieczeństwa i normatywnych regulacji wspólnych zachowań. Jeśli nie nastąpi „wielkie przebudzenie” z powodu pułapki rosnących współzależności, konfliktujących państwa i narody, nie będzie drogi odwrotu od zagłady.
Wojnom „konektywnym” można zapobiec wyłącznie dzięki śmiałej polityce i roztropności rządzących. Dzisiaj potrzeba odwagi Michaiła Gorbaczowa, Ronalda Reagana, George’a Busha, Françoisa Mitteranda i Helmuta Kohla, którzy odchodząc od zimnowojennej konfrontacji, potrafili odwrócić obłędną logikę nieuchronności wojny hegemonicznej i nuklearnego armagedonu. Kto ze współczesnych polityków dorówna ich osiągnięciom i pilnie stanie na wysokości zadania?
[To ostatnie zdanie prof. SB oceniam jako niemądre, naiwne a więc i szkodliwe.Przecież cała ta grupa – może poza Reaganem? – to szuje. Mirosław Dakowski]
Prof. Stanisław BieleńMyśl Polska, nr 1-2 (1-8.01.2023)
Korporacje ustalają ceny i tną koszty na każdym kroku, a płace stoją w miejscu od dziesięcioleci, podczas gdy zyski rosną. Nic dziwnego, że pracownicy i ich przedstawiciele starają się przywrócić tę równowagę w każdy możliwy sposób.
Ale co to oznacza w świecie Nowej Normalności? I czy to możliwe, że ta absolutnie słuszna przyczyna jest manipulowana w celu wspierania programu Wielkiego Resetu?
−∗−
Jak globalne protesty grają na korzyść Wielkiego Resetu
W ciągu ostatnich kilku miesięcy strajki siały spustoszenie w krajowej infrastrukturze Wielkiej Brytanii i prawdopodobnie będzie tak nadal w 2023 roku.
Przez całą drugą połowę 2022r. strajki transportowców były już rutyną. A dziś ma miejsce taki, który skutecznie wstrzymał wszystkie podróże pociągami.
Istnieje możliwość strajku nauczycieli jeszcze w tym miesiącu, w wyniku którego dzieci zostaną odesłane ze szkoły do domu. Pielęgniarki strajkowały w grudniu i prawdopodobnie w tym miesiącu zastrajkują ponownie.
To nie tylko Wielka Brytania. Jak dotąd strajki w kilku sektorach miały miejsce w całej Europie Zachodniej w grudniu i na początku stycznia.
Jedynie chytre zabiegi administracji Joe Bidena zapobiegły ogólnokrajowemu strajkowi kolejarzy tuż przed Bożym Narodzeniem.
Wyszukiwarka trendów Google dla terminów „strajk” lub „akcja protestacyjna” odnotowała w ciągu ostatnich kilku miesięcy rosnące zainteresowanie na całym świecie. Trzeba przyznać, że prymitywna miara, ale z pewnością nie bez znaczenia.
Strajki nagle stają się głośnym zjawiskiem globalnym.
Biorąc pod uwagę obecne trudności gospodarcze, nie jest to oczywiście nic zaskakującego.
Korporacje ustalają ceny i tną koszty na każdym kroku, a płace stoją w miejscu od dziesięcioleci, podczas gdy zyski rosną. Nic dziwnego, że pracownicy i ich przedstawiciele starają się przywrócić tę równowagę w każdy możliwy sposób.
Ale co to oznacza w świecie Nowej Normalności? I czy to możliwe, że ta absolutnie słuszna przyczyna jest manipulowana w celu wspierania programu Wielkiego Resetu?
W każdym razie unijny model ma w obecnej sytuacji wyraźną wadę:
Opiera się na podstawowym założeniu, że szefowie chcą, aby ich pracownicy pracowali.
Ale czy po oszustwie plandemii jest to jeszcze takie pewne?
Od prawie trzech lat widzimy jak zdecydowana większość korporacyjno-politycznej struktury czyni wysiłki, aby powstrzymywać pracowników od pracy.
Covid i „lockdowny” pokazały, że establishment chce:
Powstrzymania ludzi od podróży _
Powstrzymania ludzi od pracy _
Załamania opieki zdrowotnej i usług medycznych _
Zerwania łańcuchów dostaw _
Zwiększenia kosztów życia _
Ogólnie zrujnowania gospodarki
Rządy na całym świecie pokazały nam, że chcą stagnacji, zakłóceń i nędzy.
Jakkolwiek słuszne byłyby przyczyny, prawdą jest również, że strajki wspomagają prawie wszystkie te cele.
I oczywiście można je łatwo sprowokować, nakłaniając pracowników poprzez inflację i podwyżki cen do podejmowania akcji protestacyjnych tylko po to, by zachować godną płacę.
Ma to też dodatkową zaletę polegającą na jednoczesnym przerzuceniu winy. Tak jak za okropny stan gospodarki obwiniano wojnę na Ukrainie w 2022 roku, tak w 2023 roku obwini się za to strajkujące związki zawodowe.
Kolejny powód, by powtarzać mantrę: „system się zepsuł, potrzebujemy nowego sposobu działania”.
…a potem oczywiście nadchodzi kolejny krok w kierunku Wielkiego Resetu.
Co to konkretnie oznacza w tym przypadku, nie jest jeszcze jasne, chociaż jakiś system uniwersalnego dochodu podstawowego wydaje się prawdopodobny (idzie to teraz z duchem czasu, jak przewidywaliśmy w naszym poście „Ten rok w Nowej Normalności”).
Może więcej „publicznej” własności mediów, a może nowe przepisy dotyczące wspieranego przez państwo nakazu zatrudnienia, w ramach którego bezrobotni otrzymują cyfrową pracę do wykonania z domu, na przykład w obozie pracy cybernetycznej.
Przynajmniej w Wielkiej Brytanii nie będziemy wiedzieć na pewno, dopóki nie zostanie zainstalowany laburzystowski rząd, który „uratuje sytuację”.
Inne „resety” mogą obejmować wyższe „korzyści”, które towarzyszą pewnego rodzaju porozumieniu, aby nie tworzyć związków zawodowych i nigdy nie strajkować. Jakaś forma proto-systemu kredytu społecznego.
Może to być sprzedawane jako „koniec potrzeby strajku” i wszyscy będą świętować nowe prawo, które czyni strajk nielegalnym, podczas gdy każdy, kto będzie wskazywać na dalsze ograniczanie naszych praw, dostanie przydomek staroświeckiego i oczywiście, „teoretyka spiskowego”.
„Nie potrzebujemy strajków w ramach nowego sposobu działania, a ludzie, którzy chcą strajkować, zrujnują to wszystkim innym”, w tak prosty sposób reklamowaliby to ci sami co zwykle.
To oczywiście tylko spekulacje. Jeden z możliwych wariantów przyszłości.
Inne efekty domina również mogą odgrywać rolę w Wielkim Resecie.
Na przykład, jeśli korporacje będą „zmuszone” do podwyższenia stawek płac, w naturalny sposób podniosą ceny, aby zachować marże zysku – co oznacza, że strajki mogą bezpośrednio przyczynić się do zaostrzenia kryzysu kosztów utrzymania, nawet jeśli są one nazywane „zwycięstwem” dla pracujących.
A może strajki pielęgniarek oznaczają, że „utracimy kontrolę nad sytuacją z covid” i będziemy musieli stawić czoła nowej fali masek i lockdownów.
Nie możemy być pewni, jakie dokładnie będą następne kroki, ale należy zdawać sobie sprawę z wysokiego prawdopodobieństwa, że obecna fala „niepokojów pracowniczych” jest manipulowana w celu realizacji zamierzeń globalistycznych twórców narracji, że triada rząd-korporacje-związki zagwarantuje kontynuację strajków i odegra ważną rolę w kształtowaniu naszej nowo-normalnej przyszłości.
If you don’t know what freedom is, better figure it out now!
============================
komentarz
CzarnaLimuzyna
Strajki w PRL zazwyczaj zaczynały się od podwyżek cen żywności i kończyły zadymą, a potem pacyfikacją. Dopiero na początku Solidarności doszły inne postulaty np. likwidacja cenzury. Niestety Solidarność została szybko opanowana przez służby i żydokomunę, a potem ostatecznie obalona w 1989 roku. Polakom wmówiono, że został obalony komunizm.
Czy dziś zaświta komuś myśl, aby rozpocząć ogólnopolską akcję protestacyjną w obronie doktora Martyki i innych prześladowanych z postulatem likwidacji cenzury i ukarania przestępców z okresu pierwszej psycho-pandemii?
Jeżeli nie, czeka nas następna, a tymczasem Wielki Reset powoli wszystko mieli i będzie mielić aż do skutku.
Po dwóch latach upodlania ludzi wirusem grypopodobnym okazało się, że wszystko co robiła władza było kontrprouktywne i zamiast ratować Polaków od wirusa, szalone działania rządu doprowadziły do setek tysięcy zgonów nadmiarowych. Z danych OECD wynika, że pod tym względem Polska jest najgorsza z wszystkich ujętych w zestawieniu krajów!
==================
Gdy w marcu 2020 roku rozpętała się masowa histeria związana z chińskim wirusem, nikt nie miał jeszcze świadomości, że walka jaką rządy na całym świecie zaczęły prowadzić z tak zwanym “Covidem”, była wymierzona nie tyle w wirusa co w ludzi. Jako panaceum na walkę z epidemią wirusa grypopodobnego wybrano metody, które doprowadziły do setek tysięcy zgonów w naszym kraju. Rozpoczęto stosowanie tak zwanych “lokdaunów”, zmuszono wszystkich do pajacowania w brudnych szmatkach na twarzy. Stosowano terror wobec tych, którzy odmawiali partycypacji w covidiańskich rytuałach. Wszystko to niczym w czasach Stanu Wojennego, odbywało się bez podstawy prawnej.
Zdewastowano służbę zdrowia praktycznie wyłączając ją. Podejrzane jest to, że jeszcze w lutym 2020 roku w trybie pilnym wprowadzono tak zwane e-recepty, bez których nie dałoby się pozamykać w bunkrach lekarzy. Doprowadzono do sytuacji w której symbolem covidowej służby zdrowia stał się patyk, którym należy stukać w okno gdy chce się pomocy, a i tak może ona być udzielona tylko zdalnie. Zamknięto szpitale czym doprowadzono do sytuacji gdy na podjazdach pod nimi tłoczyły się karetki z chorymi, którym – pod pretekstem covida – nie chciano nawet przyjmować. Długo przekonywano nas, że gdyby nie państwowa służba zdrowia ludzie umieraliby na ulicach i o zgrozo właśnie państwowa służba zdrowia w czasach covidka doprowadziła do tego, że ludzie umierali na ulicach pod szpitalami.
Żeby perfidii było nie dość, przekupiono całe środowisko medyczne oferując im tak zwane “dodatki covidowe”. Skutkowało to tym, że pandemia stała się bardzo dochodowym biznesem i nikomu [prawie… md] z tej branży chyba nie zależało na zakończeniu tego cyrku. To od tych ludzi zależało kto został zaklasyfikowany jako pacjent covidowy, a skoro za opiekę nad takowym płacono dodatkowo, testowano pacjentów do skutku randomowymi testami a gdy udawało się przypisać komuś covidka przestawano go leczyć i wysyłano do covidowej umieralni, gdzie z zapaleniem płuc wciskano – intubowano ludzi masowo stwarzając wrażenie, że respiratory służą do leczenia covida. Umieralność po intubacji była szokująco wysoka i w niektórych miejscach przeżywał 1 na 10 z rzekomych covidowych pacjentów.
Walczono z lekami, takimi jak Amantadyna czy Iwermektyna i zaczęto wciskać w ludzi eksperymentalne preparaty zwane szczepionkami. Jednak to nie szczepionki ucięły szalone pandemiczne dwa lata tylko wojna Rosji z Ukrainą, co obnażyło, że “król jest nagi”. W ciągu dwóch miesięcy – jak pijany od ściany do ściany – przeszliśmy drogę od sprawdzania testem uczestników Wigilli w grudniu 2021 roku do przyjmowania po domach milionów niezaszczepionych Ukraińców. Gdyby siewcy covidoweych kłamstw mieli rację powinno się to skończyć masowymi zgonami Polaków. Nic takiego nie miało miejsca.
Za to obecnie już nawet Ministerstwo Zdrowia przyznaje to co od początku tego cyrku twierdziły „szury” – przesadna izolacja, dezynfekcja i maseczkoza, prowadzą do utraty odporności, a jej brak to więcej zachorowań na inne patogeny. Obserwujemy to obecnie gdy nierozliczeni winni z pierwszego covidka próbują nam wkręcać historię “tridemii” naganiając na szczepienia przeciw grypie. Próbują też przestraszyć ludzi kolejnymi wariantami przeziębienia covid nazywając je groteskowo na przykład Kraken, jak ostatnio. Widać wyraźnie, że siły dążące do pandemicznego zniewolenia nie odpuszczają.
Z powyższego wykresu OECD wynika, że najmniej nadmiarowych zgonów zanotowano tam gdzie odmówiono stosowania szalonej polityki covidowej, czyli w Szwecji. Było tam dziesięciokrotnie mniej zgonów tego typu na milion mieszkańców w porównaniu do Polski.
Covidowa masakra to największa tragedia Narodu Polskiego po II Wojnie Światowej. Winni tego stanu rzeczy dobrze zdają sobie sprawę z bezprawności swoich tragicznych działań, bo już dwukrotnie próbowali przegłosować w Sejmie tzw. ustawy bezkarnościowe i jeśli w oczy zajrzy im ryzyko odpowiedzialności karnej, z pewnością taką ustawę rzutem na taśmę przegłosują.
Inną rzeczą jest, gdy organizacja taka jak WEF decyduje, że nadszedł czas, aby zmienić świat od góry do dołu i przerobić planetę na korporacyjny obraz. Ideał, do którego dąży Schwab, sądząc z jego przemówień i pism, to coś w rodzaju zglobalizowanej UE, z jej ponadnarodowymi i zakorzenionymi biurokratycznymi metodami przenoszonymi na poziom międzynarodowy, z dźwigniami władzy spoczywającymi w rękach godnych zaufania mężczyzn i kobiet z Davos.
__________***__________
Nie musisz być teoretykiem spiskowym, aby obawiać się Światowego Forum Ekonomicznego
Samuel Greg, wybitny specjalista w dziedzinie ekonomii politycznej w Amerykańskim Instytucie Badań Ekonomicznych i autor niedawno wydanej książki The Next American Economy: Nation, State, and Markets in an Uncertain World, napisał dobry artykuł dla Spectator o WEF w przededniu Davos 2023.
Przekonuje, że jeśli zależy ci na wolności, demokracji i samostanowieniu narodu, to całkowicie racjonalne jest zaniepokojenie wpływami Klausa Schwaba i jego zwolenników. Nie dlatego, że są lalkarzami kontrolującymi polityków na całym Zachodzie, ale dlatego, że ich idee przenikają wyższe szczeble globalnej elity. W szczególności wiara Schwaba w odgórną, technokratyczną formę rządów, której przykładem jest UE.
Nie dzierży żadnej formalnej władzy politycznej i nie może nikogo do niczego zmusić. Niemniej jednak, od momentu powstania w 1971 roku, WEF stał się organizacją, która ucieleśnia najwyższe zaufanie do imperatywu określonego typu osób rządzących światem odgórnie. W swoim słynnym eseju z 2004r. zatytułowanym „Martwe dusze” [‘Dead Souls’], politolog Samuel P. Huntington nazwał ten pierwowzór „Człowiekiem z Davos”.
Sprytny przydomek, którego ani Schwabowi, ani WEF nigdy nie udało się zrzucić. „Davos Man” był skrótowym opisem Huntingtona dla „naukowców, międzynarodowych urzędników państwowych i dyrektorów w globalnych firmach, a także odnoszących sukcesy przedsiębiorców w dziedzinie zaawansowanych technologii”, którzy myśleli podobnie i mieli tendencję do postrzegania lojalności i granic narodowych jako „pozostałości z przeszłości”. Huntington zasugerował również, że Człowiek z Davos patrzył z nieukrywaną pogardą na tych, którzy nie radzili sobie z programem – niezależnie od tego, jaka była jego treść.
Na tym polega najgłębszy problem z WEF. Gdy ludzie spotykają się w środowiskach międzynarodowych, aby omawiać problemy, dzielić się spostrzeżeniami i nawiązywać kontakty, to jedno. Liderzy biznesowi, politycy i organizacje pozarządowe robią to cały czas.
Ale inną rzeczą jest, gdy organizacja taka jak WEF decyduje, że nadszedł czas, aby zmienić świat od góry do dołu i przerobić planetę na korporacyjny obraz. Ideał, do którego dąży Schwab, sądząc z jego przemówień i pism, to coś w rodzaju zglobalizowanej UE, z jej ponadnarodowymi i zakorzenionymi biurokratycznymi metodami przenoszonymi na poziom międzynarodowy, z dźwigniami władzy spoczywającymi w rękach godnych zaufania mężczyzn i kobiet z Davos.
Krótko mówiąc, łatwo jest karykaturować WEF i Schwaba jako coś podobnego do fikcyjnej [organizacji] Spectre Iana Fleminga i jej przestępczego mózgu Ernsta Stavro Blofelda. Jednak program realizowany obecnie w miejscach takich jak Davos jest na tyle alarmujący, że każdy, kto wierzy w zachowanie rzeczy takich jak wolność, suwerenność i decentralizacja władzy, powinien być zaniepokojony.
Z ostatniej chwili: Robert Malone prezentuje bardziej pikantne podejście do aktualnego programu WEF na swoim Substack’u, szczególnie nr 4 na liście priorytetów WEF: „Przygotowanie się na następną pandemię wymaga zlikwidowania dysproporcji zdrowotnych”. Nieprzyjemnie przypomina to nową toksyczną ideologię, o której mówiłem wczoraj, która łączy skrajną awersję do ryzyka – pandemii, zmian klimatu, mowy nienawiści itp. – ze „sprawiedliwością”, czyli zaangażowaniem w ochronę grup „wrażliwych”, np. mniejszości etnicznych i społeczności LGBTQ+. Tak więc argument przemawiający za, powiedzmy, utrzymaniem na stałe obowiązku noszenia maseczek brzmiałby mniej więcej tak: choroby wirusowe przenoszone drogą powietrzną mają nieproporcjonalnie negatywny wpływ na ludzi zmarginalizowanych, ponieważ mają oni mniejszy dostęp do opieki zdrowotnej, dlatego rządy mają moralny obowiązek nałożenia nakazu noszenia maseczek.
Schwab’o mi albo kto nam to robi W menu na dziś tekst o pomysłodawcy szalonego i groźnego projektu, zwanego Wielkim Resetem. Temat tej osoby przewijał się na łamach portalu wielokrotnie, ale zawsze jako temat poboczny. Poniżej artykuł […]
_______________
Great Reset – rok zerowy Wiedzą, że ich kłamstwa nie mają żadnego sensu. I wiedzą, że ty wiesz, że nie mają one żadnego sensu. Chcą, żebyś to wiedział. O to chodzi. W menu na dziś […]
_______________
Sianie spustoszenia czyli kto ma plany na przyszły rok Aby poradzić sobie z obecnymi kaskadowymi kryzysami, ale co ważniejsze, aby doprowadzić do namacalnych, pozytywnych dla systemu zmian w perspektywie długoterminowej, Światowe Forum Ekonomiczne organizuje w styczniu swoje 53. Doroczne […]
Na konferencji prasowej, która odbyła się na krótko przed Bożym Narodzeniem, niemiecka konserwatywna Alternatywa dla Niemiec (partia AfD) opublikowała dane, które można uznać za najważniejsze jak do tej pory, i które wskazują na szkody, jakie zastrzyki mRNA przeciw covid wyrządzają populacjom na całym świecie.
___________***___________
Medialna cenzura: niemiecka partia ujawnia koronny dowód, czyli dane dotyczące „szczepionki”, wybuch „nagłych i nieoczekiwanych” zgonów (wideo)
Niemiecka konserwatywna partia AfD opublikowała dane, które można uznać za najbardziej krytyczne jak dotąd, i które wskazują na szkody, jakie zastrzyki mRNA przeciw covid wyrządzają populacjom na całym świecie.
Na konferencji prasowej, która odbyła się na krótko przed Bożym Narodzeniem, niemiecka konserwatywna Alternatywa dla Niemiec (partia AfD) opublikowała dane, które można uznać za najważniejsze jak do tej pory, i które wskazują na szkody, jakie zastrzyki mRNA przeciw covid wyrządzają populacjom na całym świecie.
Dzięki niemieckiemu systemowi statystycznemu śledzenia urazów poszczepiennych, naukowcy zajmujący się danymi byli w stanie przeprowadzić badania porównawcze dotyczące wielu rodzajów urazów poszczepiennych, porównując dane z 2016r. z pierwszym kwartałem 2022r. I chociaż liczba zgłoszeń dotyczących szczepionek na Covid prawdopodobnie zaniżona jest o około 90 procent, niemieckie dane zebrane przed wprowadzeniem szczepionek mRNA na Covid pozwalają na utworzenie użytecznej grupy porównawczej przed i po rozpoczęciu tej kampanii szczepień.
„W 2021 roku natknęliśmy się na różne wzrosty”, wyjaśnia Martin Sichert, rzecznik ds. polityki zdrowotnej AfD, jedynej niemieckiej partii politycznej, która sprzeciwia się nakazom szczepień. „W przypadku raka, w przypadku chorób jelit i tak dalej. Jednak znaleźliśmy również liczby, które są tak szokujące, że powiedzieliśmy, ja powiedziałem, że to musi być tematem naszej konferencji prasowej”.
Sickert i jego analityk danych, Tom Lausen, odkryli ogromny wzrost nagłych i nieoczekiwanych zgonów. Od prawie roku krążą niepotwierdzone historie z firm ubezpieczeniowych o oszałamiającym wzroście liczby przypadków nadmiernych zgonów. Mimo to publikacja tych danych wydaje się być pierwszą zawierającą skorelowane liczby potwierdzające to, o czym mówią nam krążące opowieści.
„W 2017 roku było 14 zgonów dziennie. W 2018 roku było 14 zgonów dziennie. W 2019 roku było 18 zgonów dziennie. Potem, w 2021 roku, nagle następuje skok do 97 zgonów dziennie. W rzeczywistości od pierwszego kwartału 2021r. mamy w każdym kolejnym kwartale więcej „nagłych i nieoczekiwanych” zgonów niż we wszystkich poprzednich latach razem wziętych. Więc to więcej niż czterokrotny wzrost „nagłych i nieoczekiwanych”, które tu widzimy” – powiedział Sickert. „To było absolutnie niespodziewane i naprawdę szokujące. A więc tak naprawdę, oznacza to, że każdego dnia dochodziło do 70 lub więcej „nagłych i nieoczekiwanych” zgonów”.
Brzmi to jak lista urazów poszczepiennych zgłoszonych do amerykańskiego systemu VAERS, gdzie już dawno temu liczba zgłoszonych urazów po szczepionkach na Covid przewyższyła liczby ze wszystkich raportów o urazach dla wszystkich innych szczepionek łącznie od początku zgłoszeń. Nie mówiąc już o zgonach.
Niemieckie dane zostały ujawnione dzięki prośbie AfD o dostęp do informacji skierowanej do KBV, stowarzyszenia reprezentującego wszystkich niemieckich lekarzy, którzy otrzymują ubezpieczenie. To również 72 miliony osób objętych ustawowym ubezpieczeniem zdrowotnym w Niemczech.
Jednak informacje te zostały zakwestionowane przez tradycyjne media oraz ZI, medyczny instytut badawczy w Niemczech, w zakresie interpretacji danych. Każdy, kto śledził historię Covid i późniejszą debatę na temat szczepionek, z pewnością wie, że dane mogą kłamać i były szeroko wykorzystywane w tym celu przez ostatnie trzy lata. Doskonałe opracowanie na temat publikacji tych danych można znaleźć tutaj: ważne jest, aby czytać komentarze tam, gdzie toczy się otwarta dyskusja.
Jak słusznie zauważa autor, A MidWestern Doctor, Big Pharma uzyskała szczególny rodzaj przywileju braku krytycznego myślenia, przez co wykazanie, że szczepionka może kiedykolwiek być winna czemukolwiek, stało się prawie niemożliwe. Ten punkt wyjścia i zmowa mediów głównego nurtu, połączona z cenzurą i zalewem propagandy, praktycznie gwarantuje, że nawet tak wstrząsające dane, jak ta publikacja AfD, nie doczekają się szerokiego, wyważonego nagłośnienia.
Ale poniższy wykres upraszcza wszystkie klucze dostarczone przez KBV i jest łatwy do odczytania dla laików zajmujących się danymi. A eksplozja zgonów od 2021 roku jest wyraźna.
Jednak chociaż korelacja nie dowodzi związku przyczynowego, jest bardzo podejrzana. „Nie możemy powiedzieć, że jest to na pewno spowodowane szczepieniem, ale jest to jeden z czynników, o których wiemy, że pojawił się w pierwszym kwartale 2021r.”, mówi Sickert. „Dopóki nie zostanie udowodnione coś przeciwnego, podejrzenie, że istnieje związek, jest tak silne, że podawanie tych szczepionek powinno zostać zawieszone, tak jak w przypadku wszystkich innych leków”.
Sickert i Lausen wskazywali palcem na Instytut Roberta Kocha i Instytut Paula Ehrlicha za to, że nie wykonały swojej pracy w zakresie oceny danych w celu zapewnienia bezpieczeństwa produktów medycznych. Twierdzą, że w rzeczywistości instytuty te zrobiły wszystko, co w ich mocy, aby nie oceniać danych w celu ustalenia bezpieczeństwa tych eksperymentalnych szczepionek. Co więcej, Instytut Paula Ehrlicha przyznaje, że ponad 90 procent zgonów i zdarzeń niepożądanych nie jest zgłaszanych przez lekarzy, ale przez krewnych, co prawdopodobnie prowadzi do poważnego niedoszacowania.
Sickert wezwał do wznowienia sekcji zwłok jako jasnego i łatwego sposobu zrozumienia przyczyny śmierci i wykazania możliwych powiązań ze statusem szczepień.
Obejrzyj konferencję prasową Alternative für Deutschland, z tłumaczeniem od RAIR Foundation USA [ang]:
Zgony wśród 30 procent. W Niemczech wzywają do badań „Mówimy o znaczącej liczbie, która powoduje konieczność systematycznego podejścia do tego problemu” – powiedział Kubicki. Zdaniem polityka FDP władze sanitarne powinny „regularnie” przeprowadzać sekcje zwłok wszystkich osób, które zmarły w […]
______________
‘… nagle’ czyli najnowszy dokument Stew Peters’a Dokument traktujący o szczepieniach, konsekwencjach przedstawianych przez między innymi balsamistów i lekarzy, informatorów wojskowych i wielu innych ludzi pomagających ludzkości w toczącej się wojnie informacyjnej. […]
______________
Tsunami zgonów czyli trzy krótkie filmy o… Prokuratura Europejska (EPPO) wszczęła dochodzenie w sprawie zakupów szczepionek przeciwko koronawirusowi przez UE, co prawdopodobnie zwróci uwagę na rolę w tej sprawie przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. […]
______________
„Bezpieczne i skuteczne” czyli instrukcje na czas apogeum Po tej serii wydarzeń pokazano reportera BBC, który publicznie stwierdził: „Dla wprowadzenia was w kwestie dziennikarskie. Po prostu nie dyskutujemy, w ramach polityki redakcyjnej, nie debatujemy z antyszczepionkowcami, bez względu […]
If you don’t know what freedom is, better figure it out now!
===========================================
pokutujący łotr: Ciekawe, czy znajdzie się odważny, który pokaże te dane takiemu prof. Simonowi, który bez wstydu popisuje się teraz na Pejsbuku poradami “pana doktora” dla “naszych seniorów” cierpiących na choroby wieńcowe i miażdżycę. Co jeść, czego unikać itd. i różne odmóżdżone starowinki stokrotnie dziękują na forum za te “bezcenne rady pana profesora”. Powiedzieć że mdli, gdy to się czyta, to mało. Oczywiście ani słowa o tym, ilu “naszych seniorów ” oddało ducha wskutek słuchania porad “drogiego pana profesora” sprzed dwóch lat, gdy nakazywał im miesiącami siedzieć w domach z dala od swych lekarzy, rodzin czy strawy duchowej w Kościele, strasząc ich i ogłuszając swym “autorytetem” nakazywał odcinać od płuc życiodajny tlen przez zakładanie na usta brudnej ścierki i nie chodzić do parków i lasów, o szczypawkach nie wspominając. Cała nadzieja, że jest kara Boża na takich.
Dr Wilson Chin, urodzony w Hongkongu, przeszkolony w Wielkiej Brytanii lekarz, który praktykował medycynę w Queensland w Australii, nie żyje po tym, jak został „zaszczepiony” na covid. Chin był agresywnym promotorem szczepień covid będąc jednym z pierwszych, którzy zaczęli wstrzykiwać dzieciom w wieku poniżej 12 lat – po zatwierdzeniu odmiany mRNA (messenger RNA) firmy Pfizer dla dzieci w wieku 5-11 lat.
U pierwszych dwóch dziewczynek, którym Chin wstrzyknął zastrzyki , rozwinęły się natychmiastowe konwulsje i początkowo sądzono, że zmarły w jego klinice. Chin szybko jednak oświadczył fanatykowi Nine News i „reporterowi” MacKenzie Colahanowi, że dziewczynki mają się dobrze i że ich niekorzystne wyniki nie miały nic wspólnego z “strzałami”. W następstwie skandalu Chin jęczał i narzekał w mediach na „groźby”, które rzekomo otrzymywał. Potem nadeszły święta i Chin podobno „zmarł nagle” w Wigilię Bożego Narodzenia lub w jej pobliżu w wieku 34 lat. Raporty wskazują, że śmierć Chin była „powiązana medycznie” i „niezwiązana ze zdrowiem psychicznym” [w jasnym języku: „nie popełnił samobójstwa” MD]. Na podstawie okoliczności możemy jedynie przypuszczać, że Chin zmarł nagle z powodu zastrzyków, do których agresywnie popychał innych i sam je przyjmował.
Reporterkę ABC News , Ericę Gonzalez, spotyka podobny los jak Chin; umiera „nieoczekiwanie” Mniej więcej w tym samym czasie, gdy to wszystko się działo, niespodziewanie zmarła inna wybitna postać, reporterka ABC News , Erica Gonzalez. Oficjalna data śmierci Gonzalez to 21 grudnia, zaledwie trzy dni przed śmiercią Chin. I podobnie jak jego, śmierć pani Gonzalez nosi podręcznikowy podpis nagłej śmierci “po dźgnięciu“, prawdopodobnie związanej z incydentem sercowym.
Cztery dni wcześniej reporter CNN Drew Griffin również zmarł nagle, chociaż sieć obwiniła o to jego „długą walkę” z rakiem. Następnie mamy Daxa Tejera, innego reportera ABC News , który zmarł nagle na atak serca 23 grudnia. W powiązanych wiadomościach dane z Australii pokazują, że odkąd zastrzyki covidowe zostały wprowadzone pod koniec 2020 roku, liczba urodzeń w Down Under spadła o zdumiewające 71 procent.„W grudniu 2021 r. liczba urodzeń była co najmniej o 11 000 mniejsza niż w jakimkolwiek innym miesiącu od 1975 r., czyli od najdalszego okresu wstecz, jaki można znaleźć w Internecie” — wskazują raporty.
Nadmiar zgonów jest również poza wykresem w Australii, gdzie 144 650 z nich zgłoszono między styczniem 2022 r. a wrześniem 2022 r. Historyczna średnia dla tego okresu to 124 664 zgonów. „W związku z tym w 2022 r. odnotowano prawie 20 000 dodatkowych zgonów, czyli około 16% wzrost w stosunku do średnich historycznych”, zauważa The Covid Blog . Tymczasem rząd Australii nadal kłamie na ten temat. Twierdzi, że populacja Australii w jakiś sposób wzrosła do 26 milionów na dzień 30 czerwca 2022 r., mimo że liczba zgonów znacznie wzrosła, a liczba urodzeń znacznie spadła.
„Rząd prawdopodobnie użyje danych dotyczących imigracji, aby uzasadnić to kłamstwo”,mówi The Covid Blog. „Kraj przyjął 395 000 imigrantów od czerwca 2021 do czerwca 2022, co stanowi wzrost o 171% w stosunku do liczby imigrantów rok wcześniej. Ale nawet te liczby przybywających imigrantów są znacznie niższe niż w 2020 r. (509 600) i 2019 r. (547 310). Rekordowa liczba Australijczyków opuściła kraj w 2019 r. (315 200). Jednak w kolejnych latach liczba ta znacznie spadła”.
Niestety dla „w pełni zaszczepionych”, którzy wciąż żyją, rok 2023 prawdopodobnie będzie dla nich bardzo złym rokiem. Degradacja odporności pogorszy się w nadchodzących miesiącach, prowadząc do jeszcze większej liczby zgonów i potencjalnego dalszego spadku populacji o 50 procent do końca 2024 r. „Przyznano, że każdy kraj zachodni uległ “TPTB” i zakasał rękawy przy stawkach powyżej 70%”, mówi “The Covid Blog “. „Ale jeśli ten 96-procentowy odsetek podwójnie zaszczepionych, jak twierdzi rząd australijski, jest prawdziwy, oznacza to całkowitą likwidację całego kraju bez jednego wystrzelenia przez wroga. Witamy w Wielkim Resecie”.
Zaszczepieni nie wiedzieli, że mandaty na szczepionki będą wyrokami śmierci – młodzi i zdrowi ludzie nigdy nie zwykli po prostu “umierać” w tak zdumiewającym tempie
( Natural News ) Czytanie tej powiązanej historii w Daily Mail w czwartek rano złamało mi serce. Donosząc, że właśnie zmarł „ Wielki Bohater ”, 47-letni, odznaczony dowódca operacji specjalnych Navy SEAL Robert Ramirez III, który został znaleziony martwy w swoim domu w San Diego miesiąc po przejęciu elitarnej SEAL Team One, komentatorzy historia nie marnowała czasu, docierając do tego, czego historia zaniedbała. Ponieważ najczęściej cytowanym komentarzem do historii z „ Lori w Teksasie ”, były; „Prawdopodobnie dostał wymuszony na nim zastrzyk mRNA”, wszystkie pozostałe komentarze i odpowiedzi z najwyższymi głosami pokazują, dlaczego globaliści powinni trząść się w swoich szatańskich butach jako ludzie na całym świecie szybko budzą się do swojego „ ludobójstwa za pomocą skrzepów ”. I chociaż wojskowi niedawno twierdzili, że śmierć Ramireza nastąpiła w wyniku samobójstwa , komentatorzy oryginalnej historii widzieli, co ukrywa wojsko i rząd. „Oczywiście, że dostał zastrzyk. Był w wojsku i na stanowisku kierowniczym. To było nakazane.Nie wiedział, że będzie to wyrok śmierci!“„Dosłownie jesteśmy świadkami, jak NWO ciągnie pop-op w zwolnionym tempie na całym świecie, a jednak tylko niewielki procent z nas jest na tyle przytomny, by to zauważyć. Surrealistyczne.To tak, jakbyśmy dzielili się odcinkiem Twilight Zone, ludzie!”„Najlepszą rzeczą w byciu teoretykiem spiskowym jest brak zapalenia mięśnia sercowego”.
“Niech zgadnę….Zmarł nagle! Atak serca lub we śnie.“„Zaszczepiony do nowego grobu. Czego nie mogli zrobić talibowie, zrobili vax”.„Twój rząd zabija cię, zmuszając do dźgnięcia, tragicznie”. „Umarł nagle… wyszukaj w Google”. „Żadnego faulu,z wyjątkiem faulu obowiązkowego dźgnięcia.” „Wszyscy o tym myślimy; czy był leczony przez mNRA? (Oczywiście, że był!)Poza tym zdrowe, młode osoby nigdy nie odchodziły w takim tempie”.„AR-15 jest zdecydowanie mniej śmiercionośny niż mRNA C19”.
„Nigdy nie myślałem, że będę się tak martwić o swoją oczekiwaną długość życia w wieku 51 lat. Wygląda na to, że dotarcie tak daleko w dzisiejszych czasach przekracza wszelkie szanse. Moje najszczersze kondolencje dla jego rodziny i przyjaciół.”
Z kmdr. Śmierć Ramireza nadeszła w tym samym czasie, co cała masa „nagłych zgonów ”, takich jak niedawna śmierć zawodnika NFL Pittsburgh Steelers Franco Harrisa, który zmarł niespodziewanie zaledwie kilka godzin po udzieleniu wywiadu radiowego, w którym powiedział ankieterowi, że „ czuł się świetnie ”, ostrzegaliśmy zaledwie kilka dni temu w tym artykule ANP , że „rok 2023 będzie pełen„ nadmiaru śmierci ”” i wyraźnie obserwujemy, jak to się teraz rozwija. Warto zauważyć, że jak donosi Health Impact News w tym nowym artykule , Franco Harris był także rzecznikiem CDC, wzywając Amerykanów do wykonywania „ zabójczych szpryc ”. Z tym czy innym elementem rządu Stanów Zjednoczonych “wspierającym badania nad zwiększeniem funkcji koronawirusa od Ukrainy po Wuhan w Chinach“ i całą drogę powrotną do Karoliny Północnej, a globaliści właśnie pokazują nam swój „ podręcznik ” na kolejną „ katastroficzną zarazę ” ostrzeżenie, że ich najnowsza broń biologiczna prawdopodobnie właśnie została wypuszczona na nas, biorąc pod uwagę, że zaledwie kilka miesięcy po ich „ Wydarzeniu 201 ” rozpętało się całe piekło COVID, ilekroć Bill Gates i WHO przeprowadzają ćwiczenia symulujące unicestwienie rasy ludzkiej, powinniśmy bardzo uważać. Ponieważ z poparciem wśród Amerykanów dla gwałtownie spadających „ zastrzyków z zakrzepami”, jak wskazał dr Joel Hirschhorn w tej nowej historii ANP , globaliści zdecydowanie muszą ujawnić nowy plan, aby ponownie przestraszyć otępiałe masy i chętne do ustawienia się w kolejce ich „ strzałów ”, większość nie mając pojęcia, że te dźgnięcia mogą sprowadzić na nich wyrok śmierci, ponieważ tak wielu ludzi na całym świecie dowiaduje się o tym o wiele za późno.
I choć na szczęście szczepionki nie zabijają wszystkich, inni o wiele za późno dowiadują się, że „ zastrzyki od zakrzepów ” dość często wiążą się z niszczycielskimi skutkami ubocznymi, takimi jak te, na które cierpi teraz piosenkarka / performerka Celine Dion, znana jako „w pełni zaszczepiony” i obecnie cierpi na niezwykle rzadką chorobę zwaną „ zespołem sztywnej osoby ”,która jest jednym z wymienionych skutków ubocznych wstrzyknięcia informacyjnego RNA (mRNA) firmy Pfizerdla grypy Fauci . I chociaż firma Pfizer w pełni wiedziała o związku między swoimi szczepionkami a „ syndromem sztywnej osoby ” już na początku 2021 r., kiedy amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) oficjalnie dowiedziała się o związku w kwietniu 2021 r., dlaczego ludziom NIGDY TEGO NIE POWIEDZIELI, że przyjmowanie ich szczepionek może prowadzić do tak katastrofalnych skutków ubocznych? Cóż, ponieważ zrobienie tego spowodowałoby „wahanie się przed szczepionkami” i gwałtowny spadek zysków wielkiej mafii farmaceutycznej, a oni na pewno nie mogliby tego teraz mieć, prawda. Poszliśmy dalej i umieściliśmy kilka filmów poniżej, niektóre faktycznie stworzone przez ludzi, którzy zostali zranieni przez „ dźgnięcie ” i teraz mówią o tych urazach , więcej słów ostrzeżenia dla tych, którzy wciąż mogą myśleć o przyjęciu swoich śmiertelnych zastrzyków od tych, którzy rzeczywiście rzucili się, by to zrobić. Z jednym filmem, w którym lekarz ostrzega nas, że niezliczona liczba kanadyjskich lekarzy nie żyje, prawdopodobnie z powodu „ zabójczego strzału ”, jak widzimy w innym filmie, jedna gadająca głowa proszczepionkowców ma teraz płuca pełne skrzepów krwi, podczas gdy inne wideo dowodzi, że obecnie krąży strasznie dużo „ choroby ”. AllNewsPipeline.com
Najbliższe lata przyniosą dla nas wszystkich znaczące i niekorzystne zmiany. Czeka nas szalona dekarbonizacja i obowiązkowa renowacja energetyczna budynków na ogromną skalę. Do tego rozważa się limity CO2 dla każdego, które mają być liczone przez banki na podstawie naszych transakcji. Rysuje się przed nami świat, który wygląda jak fabuła dystopijnego serialu Black Mirror.
Unia Europejska nie odpuszcza ze swoim szalonym planem popełnienia ekonomicznego samobójstwa. Zachowujemy się niczym wyznawcy jakiegoś kultu, którzy mają tak wyprane mózgi, że celowo się zabijają dla wyznawanej ideologii głoszonej przez charyzmatycznego guru. Z czymś takim mamy właśnie do czynienia w Europie, która postanowiła zniszczyć swój przemysł i dobrobyt mieszkańców. Obłędne działania dotkną kolejnych dziedzin życia co może uczynić życie w zielonym komunizmie UE równie nieznośnym jak kiedyś życie w czerwonej komunie ZSRR.
Dekarbonizacja stała się obsesją unijnych decydentów. Ich zdaniem 75% zasobów budowlanych w UE jest nieefektywnych energetycznie i będzie musiała być dostosowana do nowych norm. Długoterminowy cel jest taki, że każdy istniejący budynek w UE do 2050 r. będzie bezemisyjny.
Każdy kraj członkowski ustanowi wkrótce “Krajowy Plan Renowacji Budynków”. Co 2 lata będą wymagane sprawozdania z postępów prac. Wejdą w życie “paszporty renowacji”, które będą udostępniane właścicielom budynków. Przed nami renowacje budynków na ogromną skalę. Każdy budynek będzie posiadał świadectwo charakterystyki energetycznej wg. unijnego wzoru. Każde ogłoszenie sprzedaży lub wynajmu mieszkania musi mieć w treści zawartą klasę energetyczną. Świadectwo energetyczne będzie musiało wisieć w widocznym miejscu w każdym budynku publicznym!
Nowe budynki będą musiały posiadać stacje ładowania samochodów elektrycznych oraz miejsca dla rowerów. Będzie promowane przejście na “miękką mobilność” czyli przesiadkę na rower. Mamy być biedni jak Chińczycy 30 lat temu i pedałować wszędzie siłą własnych mięśni.
Od 2030 każdy nowy budynek, również mieszkalny, będzie musiał być bezemisyjny, zgodnie z wytycznymi UE. Co rozumiane jest jako bezemisyjność? Ma to być dom niegenerujący emisji gazów cieplarnianych, ogrzewany ze źródeł odnawialnych wytwarzanych na miejscu lub w pobliżu (wiatr, słońce, energia geotermalna, biomasa). Powstaną też tak zwane “normy portfela hipotecznego” czyli mechanizmy motywujące wierzycieli hipotecznych do ulepszania energetycznego budynków objętych hipotekami oraz do zachęcania potencjalnych klientów do zwiększenia efektywności energetycznej ich nieruchomości.
Każdy nowy budynek będzie miał obowiązek przedstawienia „śladu węglowego”. Wielki plan renowacji budynków obejmie przegląd krajowych zasobów budowlanych. Każde państwo członkowskie będzie przedkładać swój plan renowacji budynków. Zapowiadane są konsultacje społeczne na szeroką skalę. Jedynymi budynkami wyłączonymi z programu renowacji będą budynki obronne, sil zbrojnych, miejsca religijne, obiekty tymczasowe oraz budynki wolnostojące do 50m2.
Nowe budynki będą musiały posiadać panele fotowoltaiczne. Każdy nowy budynek mieszkalny deweloperski będzie musiał posiadać instalację wbudowanego okablowania dla co najmniej 50% miejsc parkingowych, aby umożliwić zamontowanie stacji ładowania w każdym momencie. Obowiązkowe będą również parkingi dla rowerów.
Każdy budynek w UE będzie miał swoje oznaczenie energetyczne od A do G jak sprzęt AGD. Najwyżej będzie klasa A0 oraz A+ – budynek bezemisyjny wnoszący pozytywny wkład netto do sieci energetycznej. Od 2025r. każdy nowy budynek mieszkalny będzie musiał posiadać system inteligentnego ciągłego monitorowania i sterowania dystrybucją, magazynowaniem i wykorzystaniem energii. Państwa UE ustanowią kary za naruszanie dyrektywy. Przewidziane kary mają być skuteczne, proporcjonalne i odstraszające.
Zakazane będzie opalanie domów węglem czy drewnem. Zdelegalizowane zostaną kominki a z czasem również piece gazowe. Jedyną preferowaną metodą ogrzewania będzie prąd elektryczny. Nad naszymi domami będą latały drony, które będą sprawdzały czy ktoś nie ośmiela się ogrzewać spalaniem czegokolwiek, a po wykryciu dymu posesję nawiedzą smutni panowie z policji lub straży miejskiej.
Doprowadzi to do tego, że ludzi nie będzie stać na posiadanie domów i będę się ich pozbywać przenosząc się do blokowisk. Taki jest zresztą długoterminowy cel klimatystów, którzy chcą stworzyć “15 minutowe miasta”, czyli getta dla nas z których nie będzie wolno wyjechać. Klimatyczne lockdowny są częścią planu tych niebezpiecznych ludzi.
Chcą nas pozbawić samochodów, domów, każdemu z nas przydzielić limit CO2 a niepokornym wyłączać cyfrową walutę CBDC, która zostanie wdrożona w najbliższym czasie po likwidacji gotówki. Jesteśmy na kursie i ścieżce do ziszczenia się scenariusza, który uczyni życie w UE prawdziwym koszmarem.
Jeśli nic nie zrobimy, a nic na to nie wskazuje, że coś z tym zrobimy, to po prostu zostaniemy zniszczeni, albo zmuszą nas do ucieczki z Europy…
Walka o prawdę przybiera nową formę – Prof. DDr. Martin Haditsch mówi jak – wg niego – jest.
Zalecenie dla społeczeństwa: Organizujcie się, nas nie jest wcale mało!!
https://gloria.tv/post/GguJwYdVWTiZ12rE8k4XQYp4G
Austriackie prawdziwe elity uświadamiają społeczeństwo i przygotowują je do walki z barbarzyńcami i z rządem, który wykonuje polecenia barbarzyńców. Jeden z najwybitniejszych austriackich specjalistów, który obleciał cały świat odwiedzając wszystkie ważne kliniki i rozmawiając w wszystkimi najwybitniejszymi naukowcami z dziedziny wirusologii, infekcji, epidemiologii, immunologii i mikrobiologii, który jest sam specjalistą z dziedziny mającym swoją klinikę w Austrii i również będący szefem kliniki w Niemczech. Opublikował cykl w czterech częściach w Servus TV pod tytułem „Auf der Suche nach der Warheit”. (W Poszukiwaniu Prawdy) Mowa jest tu o prof. ddr. Martinie Haditschu, który stawia na jedną kartę i z okazji świąt i nowego roku zdecydował się na wydanie otwartego podsumowującego oświadczenia w trzech częściach.
========================= “Serdecznie witam w części trzeciej podsumowania trzyletnich wydarzeń w temacie Sars-cov-2 i covid-19.W tej części chcę omówić terapię, np. stosowanie prostych środków jak witamina C, D i medykamenty przeciwko zakrzepowi krwi, które wspierały zdrowie w przypadku infekcji covid-19. Również stosowanie antybiotyków jest znaną metodą w przypadkach infekcji. Do tego dochodzą jeszcze sprawy ewidencji świadczące o skuteczności starych, znanych i tanich środków medycznych. I tak np. medykament znany i wypróbowany jak Ivermectin, którego działanie na wirusy było dawno udowodnione. I pomimo tego, że covid-19 był uznany za chorobę zagrażającą życie, zastosowanie tego efektywnego medykamentu było zabronione i wypróbowanie tej terapii do ratowania życia niedozwolone. Do czego doprowadziło by zastosowanie tej efektywnej terapii medykamentem Ivermectin? Przede wszystkim do zredukowania lęków społecznych, do zażegnania ciężkich przebiegów choroby, do zredukowania licznych zgonów na covid-19, do odciążenia systemu zdrowia społecznego, do ogromnej oszczędności pieniędzy publicznych, jak również do tego, że warunkowe zastosowanie eksperymentalnej „szczepionki” było by bezpodmiotowe i musiałoby być natychmiast cofnięte. Sars-cov-2 według danych ewidencyjnych nie należy do patogenów wysoko niebezpiecznych.
Wirus w międzyczasie zmutował i wychodzące od wirusa niebezpieczeństwo utraty życia wynosi poniżej 0,01%. Zagrożenie zdrowia społeczeństwa początkową odmianą wirusa nie wystąpiło, jeśli nie weźmiemy pod uwagę ludzi starszych i schorowanych, którzy byli zostawieni bez odpowiedniej opieki i niechronieni przed wirusem. Zagrożenie społeczeństwa wystąpiło dopiero wtedy, kiedy zaczęto społeczeństwo immunizować „szczepionką” przeciwko sara-cov-2 i to nastąpiło ironicznie wtedy, kiedy wirus już zmutował i nie było od niego niebezpieczeństwa.
Skutki uboczne politycznych działań była tak duże, że wirus nie byłby w stanie takich wyrządzić szkód społecznych jak uczyniły środki zastosowane przez polityków do rzekomej ochrony społeczeństwa. Niezwracanie uwagi na tego wirusa nie byłoby w stanie wyrządzić tak drastycznych szkód społecznych jak to się de facto stało. Kto dalej wspiera polityczną narrację jest albo głupcem, albo kłamcą. Bez wyjątku wszystkie prognozy tzw. rządowych ekspertów okazały się błędne. Natomiast prawie wszystkie prognozy niezależnych od rządu naukowców okazały się prawdziwe. Bez odpowiedniego osądzenia tych wydarzeń niemożliwe jest pogodzenie się między wieloma grupami społecznymi. Pandemia ta podzieliła społeczeństwo w mojej ocenia na pięć grup społecznych. 1 Grupa, która decyzję podejmowała lub wpływała na tą decyzję. 2 Grupa, to aparat egzekucyjny tych podjętych decyzji, pod presją wykonywania swoich obowiązków. 3 Grupa, to grupa, która podporządkowała się tym decyzjom. 4 Grupa, to grupa, która sprzeciwiła się tym podjętym decyzjom. 5 Grupa, to grupa, która denuncjowała innych i tym samym ta grupa należy do grupy po stronie sprawców.
=================== Grupa 1 i 5 powinna zostać osądzona procesem sądowym. Grupa 3 i 4 powinna być objęta odszkodowaniem. Grupa 2 powinna być indywidualnie oceniona w zależności od osobistego zachowania się i nadużywania władzy i czynów. Wszystkie te działania powinny być dla dobra społecznego ocenione, aby w ten sposób odebrać społeczeństwu potencjał do wykonywania samosądów i eskalacji przemocy. Szczególnie poszkodowane zostały dzieci i młodzież. Do nad gorliwych wykonawców i decydentów tych okropnych wydarzeń należą ludzie, którzy sami nie mają dzieci i tym samym oni nie są w stanie dokonać oceny, jakie szkody zostały wyrządzone tej generacji.
Moja prośba, zalecenie dla społeczeństwa. Organizujcie się, nas nie jest wcale mało i rozpoznajcie, że przypadek korona wirusa jest jednym z wielu celowych działań, elementem globalnych struktur dążących do zmian struktur społecznych i narzuceniu społeczeństwom swojej woli. Dlatego błądzicie czujni i krytyczni, nie wierzcie strukturą utworzonym do manipulacji społeczeństwem. To są w większości struktury sponsorowane przez przemysł farmaceutyczny. Stawiajcie czynny opór faszyzmowi zdrowotnemu i nie dajcie sobie wmówić, że wszystko co jest robione jest robione dla waszego zdrowia. Do tego należy również perfidny plan WHO, którego zadaniem jest odebranie praw do decyzji dotyczącej zdrowia w państwach narodowych, pod pretekstem rzekomego niebezpieczeństwa zdrowia społecznego.
Walczmy o zachowanie pieniądza gotówkowego, który jest gwarantem wolności i swobód obywatelskich i nie dajcie sobie wmówić, że likwidacja pieniądza gotówkowego jest robiona z powodu prania pieniędzy i czarnego rynku. Nie dajcie się zwieść ECO FASZYZMOWI, która oszukuje i służy innym celą jak nam starają się wmówić. Postarajcie się działać dla dobra globalnego pokoju na świecie.
Nie zapominajcie, że jeszcze nikt nie uratował ludzkiego życia wysyłając broń w miejsce konfliktów zbrojnych. Nie kierujcie się wypowiedziami ludzi skorumpowanych do których należą również niektórzy medycy, nauczyciele i rzekome autorytety nauki będące na usługach grup wrogich dla społeczeństwa i szerzących wrogość i nienawiść do ludzi potrafiących krytycznie myśleć i zadawać niewygodne pytania, i w oczekiwaniu na odpowiedź napotykają na falę nienawiści. Również mamy zdrajców naszego systemu prawnego w postaci sędziów, prokuratorów i innych prawników, którym niewolno wierzyć i zawierzać swoje zdrowie i życie. Również prasa, radio i TV są na usługach zła, dlatego należy być ostrożnym. Interes obywateli powinien być naj ważniejszy a nie rządzących i ich popleczników. W żadnym wypadku nie może dojść do amnestii ludzi, którzy dokonali niesamowitych krzywd społecznych. Tylko przez funkcjonujące struktury Państwa i procesy sądowe uwzględniające prawa człowieka, są w stanie doprowadzić do naprawy zniszczonego zaufania do państwa prawa i demokratycznych praw podstawowych obywateli. Nie zapominajcie, my jesteśmy większością, my nie ponosimy winy za to co się wydarzyło, ale jesteśmy ofiarami tego rozwoju i naszym obowiązkiem jest domagać się sprawiedliwości. My powinniśmy zostać przeproszeni i powinniśmy włożyć nasz wkład w rozwiązaniu tego obecnego problemu. My mamy się domagać sprawiedliwej oceny w procesach sądowych. My możemy wybaczyć, ale my nigdy nie zapomnimy jakie krzywdy zostały nam uczynione. To wszystko należy uczynić dla naszej lepszej przyszłości w roku 2023.
Bądźcie optymistami.”
Prof. DDr. Martin Haditsch. [DDr. (Dr. theol. bzw. D. et Dr.) Person mit einem theologischen und einem weiteren Doktorgrad Osoba z tytułem teologicznym i innym stopniem doktora]