Walka z wiatrakami – walka o  wiatraki. 

Walka z wiatrakami – walka o  wiatraki. 

Izabela Brodacka 4 lutego 2023

W piątek 13 grudnia 2022 roku do pierwszego czytania  w sejmowych komisjach zostały skierowane projekty tak zwanych „ustaw wiatrakowych”- dwa autorstwa Senatu, trzy projekty poselskie oraz jeden projekt rządowy.
Rządowy projekt nowelizacji ustawy wiatrakowej wpłynął do Sejmu w lipcu ubiegłego roku. Projekt ten oddaje w ręce gmin decyzje o lokalizacji nowych lądowych elektrowni wiatrowych oraz o rozwoju budownictwa mieszkalnego w sąsiedztwie tych elektrowni. Przede wszystkim projekt ten liberalizuje ustawę 10H z 2016 roku, zgodnie z którą wiatrak można było postawić w odległości od domu nie mniejszej niż dziesięciokrotna wysokość wiatraka.  Zmiany w ustawie 10 H są –co najistotniejsze- jednym z 37 „kamieni milowych”, które Polska ma zrealizować aby otrzymać środki z Krajowego Planu Odbudowy. Obiecywane środki z KPO to marchewka stosowana na przemian z batem wobec Polski przez Unię Europejską.

Zgodnie  z nową ustawą elektrownia wiatrowa może powstać wyłącznie na podstawie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP), który będzie mógł określać inną, niż wyznaczona przez regułę 10H, odległość elektrowni wiatrowej od budynków mieszkalnych, z zachowaniem bezwzględnej minimalnej odległości wynoszącej 500 metrów. Podstawą dla określania odległości elektrowni wiatrowej od zabudowań mieszkalnych będą  wyniki oceny jej oddziaływania na środowisko, a przede wszystkim poziom wytwarzanego przez nią hałasu. Dla ochrony najcenniejszych walorów przyrodniczych, utrzymany zostanie zakaz lokalizacji elektrowni wiatrowych na obszarach parków narodowych, rezerwatów przyrody, parków krajobrazowych i obszarów Natura 2000. Projekt zakłada, że skutkiem rozwoju energetyki wiatrowej będzie spadek cen energii oraz ułatwienie rozwoju zabudowy mieszkaniowej na terenach wiejskich, w których istnieją już elektrownie wiatrowe, a liberalizacja przepisów umożliwi powstanie nowych instalacji wiatrowych o łącznej mocy 6-10 GW.

Zgodnie z ustawą inwestor musi przeznaczać co najmniej 10 procent mocy zainstalowanej elektrowni wiatrowej dla mieszkańców gminy, aby na mocy dobrowolnej umowy z inwestorem mogli oni uzyskać status prosumenta wirtualnego. ( prosument wirtualny to właściciel instalacji OZE w innym miejscu niż miejsce jego zamieszkania) Inwestor w porozumieniu z gminą będzie mógł sfinansować zmianę planu zagospodarowania przestrzennego.

Argumenty przeciwników powstawania ferm wiatraków to ich niska efektywność, wytwarzany przez nie hałas, oraz obniżenie wartości gruntów. Część z tych argumentów jest wyssana z palca. Hałas wytwarzają prawie wyłącznie wiatraki o rozklekotanych turbinach kupowane w Niemczech. Można temu przeciwdziałać wprowadzając surową kontrolę techniczną kupowanych wiatraków lecz to – jak każda kontrola –  sprzyja korupcji i rozwojowi biurokracji. Wielokrotnie podnoszono argument, że skrzydła wiatraków zabijają przelatujące ptaki. Spędziłam w Niemczech wiele godzin pod remontowanymi przez polskich pracowników wiatrakami i nigdy nie widziałam pod wiatrakiem zabitego ptaka. Nie słyszałam również żadnego hałasu. Szum komputera sterującego wiatrakiem umieszczonego u podstawy jego trzonu jest w niemieckich wiatrakach  silniejszy niż dźwięk wytwarzany przez skrzydła i turbinę. Na temat oszpecania krajobrazu przez wiatraki zdania są podzielone.

Znam bardziej szpecące krajobraz instalacje przemysłowe jak choćby linie przesyłowe wysokiego napięcia ale nikomu nie przyjdzie do głowy ich likwidowanie. Pole elektromagnetyczne wytwarzane przez linie wysokiego napięcia z pewnością jest bardziej szkodliwe dla ludzi mieszkających w ich pobliżu niż prawdziwe czy rzekome infradźwięki wytwarzane przez wiatrak.

Zwolennicy wiatraków podnoszą argument, że nowa ustawa umożliwi powstawanie spółdzielni czy klastrów energetycznych oraz współpracę między biznesem, obywatelami i samorządami gminnymi. Umożliwi zatem obywatelom inwestowanie w energetykę wiatrową. Nowe inwestycje w energetykę wiatrową zwiększą bezpieczeństwo energetyczne gmin i stworzą „zielone” miejsca pracy. Przeciwnicy argumentują, że liberalizacja przepisów ( a przede wszystkim możliwość finansowania  przez inwestora farmy wiatrowej zmiany planu zagospodarowania przestrzennego) jest kryminogenna. Prowokuje korupcję i generuje biurokrację gdyż trzeba będzie stworzyć struktury kontrolne przeciwdziałające tej korupcji.

Miałam okazję rozmawiać z niemieckim samorządowcami w wielu gminach w których prawowali na wiatrakach Polacy. Twierdzili, że ich gminy są całkowicie niezależne energetycznie i w przypadku kryzysu nie muszą oglądać się na państwo. Było to przeszło dziesięć lat temu. Wątpię, że ta niezależność energetyczna sprawdza się dzisiaj. Tak czy owak niemieckie wiatraki „na oko” działają doskonale. Widzę tu jednak pewną prawidłowość.

Niemieccy staruszkowie są pod dobrą  opieką gdy zajmują się nimi lekarze pielęgniarki i salowe z Polski. Gdyby ich zabrakło Niemcy musieliby chyba praktykować kolejne w swej historii Endlösung.

Niemieckie szparagi pięknie rosną i przynoszą dochody gdy pracuje przy nich Gastarbeiter z Polski.

Niemieckie wiatraki funkcjonują bez awarii gdy konserwują je alpiniści przemysłowi czyli robotnicy wysokościowi z Polski.  Gdyby ich zabrakło – do wymycia czy naprawienia wiatraka trzeba byłoby użyć dźwigu, a w trudnym, górskim terenie gdzie dźwig nie dojedzie  byłoby to w ogóle niemożliwe. Zużyte wiatraki najlepiej sprzedawać do Polski. Nikt inny nie kupiłby starego wiatraka z rozklekotaną prądnicą. Podobnie jak nikt z Niemców nie kupiłby starego, rozbitego samochodu, a Polacy przedłużają tym samochodom życie w nieskończoność.

To się jednak wkrótce skończy, bo dla samochodów spalinowych nie ma miejsca w Nowym Wspaniałym Świecie. Natomiast choć wiatraki są ideologicznie poprawne,  walka o wiatraki i z wiatrakami będzie się  nieustannie zaostrzać. Bo jak wiadomo: „w miarę postępów w budowie socjalizmu walka klasowa się zaostrza”. Te światłe i prorocze słowa zawdzięczamy Józefowi Wissarionowiczowi Stalinowi.

W 2016 roku została podpisana umowa polsko-ukraińska, która zakłada nieodpłatne przekazanie m.in. uzbrojenia. Czemu była tajna?

W 2016 roku została podpisana umowa polsko-ukraińska, która zakłada nieodpłatne przekazanie m.in. uzbrojenia. Czemu była tajna?

Michalkiewicz o polskiej pomocy dla Ukrainy. „Wszystko się wyjaśniło”

https://nczas.com/2023/02/03/michalkiewicz-o-polskiej-pomocy-dla-ukrainy-wszystko-sie-wyjasnilo/

Stanisław Michalkiewicz na kanale TV ASME zwrócił uwagę na polską pomoc dla Ukrainy. Publicysta ujawnił, że już w 2016 roku została podpisana umowa polsko-ukraińska, która zakłada nieodpłatne przekazanie m.in. uzbrojenia czy mienia niebojowego z zasobów sił zbrojnych.

Michalkiewicz zaznaczył, że szef kancelarii ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego „powiedział, że ma bardzo interesujące sygnały z Polski ws. przekazania Ukrainie myśliwców F-16”.

– Amerykanie zareagowali, że o tym nie ma mowy, żeby przekazywać, żeby Polska suwerenną decyzją przekazywała Ukrainie myśliwce F-16. Na otarcie łez proponują, że im przekażą rakiety dalekiego zasięgu, co oczywiście doprowadziłoby do rozszerzenia wojny poza granice Ukrainy. No a w tym momencie tylko krok od tego, żeby ta wojna rozszerzyła się również na inne terytoria. Ale nie uprzedzajmy faktów – stwierdził Stanisław Michalkiewicz.

Wyjaśnił też, „dlaczego szef kancelarii prezydenta Zełeńskiego ma takie pozytywne sygnały z Polski”. – Niedawno tutaj postulowałem, żeby wyjaśnić urzędowo – że tak powiem – w Sejmie, jaki charakter ma pomoc Polski świadczona Ukrainie. Otóż, wszystko się wyjaśniło – powiedział.

– Okazuje się, że 2 grudnia 2016 roku, a więc ładnych kilka lat przed rosyjską inwazją na Ukrainę, rząd polski zawarł z rządem ukraińskim umowę, która została dlaczegoś opublikowana w Monitorze Polskim trzy lata później – dopiero w 2019 roku, pod pozycją 50. – dodał.

Michalkiewicz odnosił się tu do Umowy ogólnej między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Gabinetem Ministrów Ukrainy w sprawie wzajemnej współpracy w dziedzinie obronności, sporządzonej w Warszawie dnia 2 grudnia 2016 r.

Publicysta wskazał na art. 12 tej umowy, który „przesądza sprawę, że nieodpłatnie ta pomoc jest świadczona, i to zarówno w sprzęcie bojowym i niebojowym, wojskowym i cywilnym”.

– Polska się zobowiązała do dostarczenia Ukrainie właściwie wszelkich zasobów, jakimi dysponuje, bo nie ma żadnej górnej granicy tej pomocy – zaznaczył.

„1. W razie stanu wyjątkowego, katastrofy naturalnej lub stanu wojennego ogłoszonego na terytorium jednej lub obu Stron, mogą one wzajemnie proponować sobie niezwłoczne wsparcie.
2. Wsparcie, o którym mowa w ustępie 1 niniejszego artykułu, będzie odbywać się na zasadach określonych w prawie wewnętrznym Strony udzielającej tego wsparcia i będzie obejmować:

1) nieodpłatne przekazania uzbrojenia, produktów podwójnego zastosowania i mienia niebojowego pochodzącego z zasobów sil zbrojnych jednej ze Stron;

2) specjalne doradztwo i wsparcie wraz z czasową wymianą wyszkolonego i kompetentnego personelu wojskowego i cywilnego w celach wykonania uprzednio określonych prac i świadczenia usług.

3. W zakresie przewidzianym prawem wewnętrznym Stron, wyposażenie, zapasy, produkty i materiały czasowo wwiezione na terytorium Strony i wywiezione z niego w związku ze wsparciem, o którym mowa w ustępie 1 niniejszego artykułu, będą zwolnione z podatków, ceł i innych opłat” – czytamy w art. 12 przywołanej ustawy.

– Jak tak dalej pójdzie, to będziemy liczyć tylko, w razie czego, na Matkę Boską, że nas tutaj obroni, bo – jak wiadomo – w Polsce są takie warianty zwyczajne i cudowne. Zwyczajny wariant to jest taki, że Matka Boska nas tam uchroni przed nieszczęściami. No a cudowny – to nie śmiem sobie aż tego wyobrażać – skwitował Michalkiewicz.

Dobre, bo polskie? Radio Wnet promuje podskórny implant płatniczy

Piotr Relich https://pch24.pl/dobre-bo-polskie-radio-wnet-promuje-podskorny-implant-platniczy/

Wydawać by się mogło, że stacja wyjątkowo uwrażliwiona na totalitarne zapędy środowisk globalistycznych, z odpowiednim dystansem podejdzie do kwestii podskórnych chipów. Nawet jeżeli ich twórca pochodzi z Lublina.

Tymczasem prowadząca audycję najwyraźniej doznała chwilowego ataku amnezji i zapominając wszystkiego co do tej pory słyszała w swoich programach na temat planów Światowego Forum Ekonomicznego, bezrefleksyjnie przyjmowała akwizytorską gadkę twórcy implantu Walletmor, Wojciecha Paproty.

Pozostawiając bez komentarza wynurzenia na temat „całkowitego bezpieczeństwa” technologii, która „niczym nie różni się od karty płatniczej” (z tą różnicą, że nie mogę się rozstać z urządzeniem gdyż mam je POD SKÓRĄ), tak naprawdę wykorzystała czas antenowy do promocji „innowacyjnej technologii”.

Uspokojona stwierdzeniem, że nikt nie może nas śledzić, gdyż moduły GPS są za duże by zmieściły się w urządzeniu, zrezygnowała z zadawania jakichkolwiek trudnych pytań. Tymczasem jak można obojętnie przejść wobec stwierdzenia, że wszczepienie pod skórą TRZECH IMPLANTÓW jest spowodowane wyłącznie „wygodą”?

A co z rozwojem technologii? Co z możliwością wprowadzenia dodatkowych podzespołów, odpowiedzialnych chociażby za połączenie z chmurą, sczytywanie danych biometrycznych (co potrafią już niektóre zegarki) czy połączenie z innymi zewnętrznymi urządzeniami? Zwłaszcza, że dokładnie taką perspektywę zarysowuje twórca technologii w innych wywiadach.

„Podskórne implanty w niedalekiej przyszłości będą służyć do płacenia w sklepie, otwierania zamka w drzwiach, logowania się do komputera lub potwierdzania swojej tożsamości” – mówił ten sam Paprota, który w audycji dla „Wnet” przekonuje wyłącznie o płatniczej roli swojego wynalazku. A jeśli nawet, to co w sytuacji gdy ktoś znienacka zbliży do naszego nadgarstka terminal płatniczy, ściągając z naszego konta pokaźną sumkę? Nie znam odpowiedzi na powyższe pytania, ale mając przed sobą producenta, nie wyobrażałbym sobie ich nie zadać.

Podobnie jak konieczności zarysowania pomysłu w szerszej perspektywie. Wszak, jak czytamy, „Walletmor redefiniuje to co dzisiaj nazywamy byciem człowiekiem”. Czy powyższe zdanie to wyłącznie zgrabny chwyt marketingowy, czy kryje się za nim coś więcej? Czy „bezpośrednie interakcje naszych ciał z technologią” ograniczą się wyłącznie do otwierania zamka w drzwiach, płacenia w Żabce czy logowania na Steamie?

Zwłaszcza, że Paprota już pracuje nad ulepszonym implantem, bez „daty ważności”. Jak sam przekonuje, po włożeniu takiego urządzenia do naszego ciała „będzie z nami do końca życia”.

Słuchając podobnych wywiadów można dojść do wniosku, że Davos chce „połączyć świat biologiczny i cyfrowy” by „hodować ludzi” w „globalnym obozie koncentracyjnym” [cytaty z tytułów audycji Radia Wnet] wyłącznie gdy spotkania organizuje Niemiec, Klaus Schwab.

Natomiast gdy o „nowym finansowym porządku świata” mówi premier Morawiecki, a transhumanistyczną rewolucję napędzają Polacy, wtedy pękamy z dumy.

BIAŁY DOM, NA CZARNEJ SKALE

BIAŁY DOM, NA CZARNEJ SKALE

Jak „iskra mająca zmienić losy globu wyjdzie z Polski” ?

2023-02-03 Sławomir M. Kozak https://www.oficyna-aurora.pl/aktualnosci/bialy-dom-na-czarnej-skale,

Mimo usilnych starań kreatorów dzisiejszej rzeczywistości, byśmy żyli w błogim stanie nieświadomości ich istnienia, nie udaje im się jednak czynić tego skutecznie. Paradoksalnie, dzieje się tak dzięki Internetowi, sieci o wojskowych jeszcze korzeniach, „uwolnionej” swego czasu przez DARPA, dla umożliwienia sterowania umysłami ludzi na skalę globalną. Jestem przekonany, że nie osiągnięto by stanu obecnej bezradności i dezorientacji u kilku miliardów osób, kierowanych w jednym czasie i jedną narracją, gdyby nie ta właśnie platforma wymiany informacji na skalę globalną, na żywo.

Ale, ten miecz jest przecież obosieczny. Dlatego też, dostęp do niego nie będzie trwał wiecznie i już niedługo, pod dowolnym, w miarę wiarygodnym pozorem, wytrącą nam go z rąk, a jeśli pozwolą kiedykolwiek podnieść ponownie, będzie już miał ostrą krawędź z jednej tylko strony. Póki co jednak, korzystamy z jego dobrodziejstw i tniemy na odlew, póki jest sposobność. 

Wbrew temu, co mówi się coraz częściej, że świat nie może dłużej pozostać jednobiegunowy, bo kończy się hegemonia mocarstwa amerykańskiego i okoliczności wymuszają polityczną dwubiegunowość, wiele wskazuje na to, iż realizowane jest dążenie owych kreatorów do powołania jednego, światowego rządu. Obserwujemy te próby od wielu już lat, choć przez kilka dekad nie traktowaliśmy ich zbyt poważnie. Dla mnie, znaczącą cezurą wyznaczającą ten zwrot, choć wydawać się wówczas mogło, że tylko symboliczną, była decyzja o architektonicznym kształcie odbudowywanego, po atakach 11 września 2001 roku, kompleksu WTC. Niewątpliwie, była ona symboliczna, bo też ci, którzy ją podejmowali, uwielbiają tego typu gesty, ale też całkiem konkretna, jak betonowy fundament, na którym stanęła nowa konstrukcja. Podobnie, przez wieki całe, tzw. wolni mularze budowali katedry, acz dla chwały swojego „Architekta”.

Tą swoistą, masońską sygnaturą, była w tym przypadku wysokość całkowita budynku, nazwanego roboczo „Freedom Tower” (!), wynosząca 1776 stóp, dla upamiętnienia daty, wolnomularskiej przecież, Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych. Jeśli przyjrzeć mu się stojąc u jego podstawy, widać  wzbijającą się ku niebu, gigantyczną piramidę! Za wskazanie kierunku, w jakim rozpoczęto prowadzić ludzkość z początkiem XXI wieku, uważam właśnie decyzję o budowie, w miejscu dwóch „upadłych” latarni dotychczasowej stolicy finansowej świata,  dominującego,   jednego wieżowca – One World Trade Center. Pozostałe budynki kompleksu są już zdecydowanie niższe.

Tym prostym zabiegiem wymazano z nowojorskiego krajobrazu i przyzwyczajenia wielu ludzi fakt długoletniego istnienia dwóch wież, zredukowano do minimum kompleks wpisany w historię Ameryki, bo oto nadszedł czas jednoczenia.Czas, w którym z tysięcy małych firm całego świata stworzono w ciągu niewielu lat setki międzynarodowych spółek, scalonych wkrótce w dziesiątki koncernów, które wchłonęły pojedyncze, gigantyczne korporacje, będące dziś własnością już tylko kilku najbardziej wpływowych rodzin. Przykład nowojorskich wież nie jest tu niczym szczególnym, ukazuje jednak doskonale to nowe podejście dzisiejszych władców świata do biznesu i ich stosunek, już nie do współobywateli czy pracowników, ale zgodnie z obowiązującą nowomową, zasobów ludzkich. Zastraszonych, podsłuchiwanych, podglądanych, nagrywanych, sprawdzanych, skanowanych we wszystkich możliwych miejscach swojego życia, od czasu do czasu informowanych o nowych zagrożeniach, by wiedzieli, iż „wszystko to czynione jest dla ich dobra i bezpieczeństwa”. 

Budynek oficjalnie otwarto w roku 2014, w czasie początków czwartej rewolucji przemysłowej, powszechnie już dziś znanej pod nazwą „Wielkiego Resetu”, czyli prób utworzenia jednego, światowego rządu. 

Internet, a za jego pośrednictwem media niezależne, dają nam szansę zorientowania się w tym, jak błyskawicznie przebiega ten konsekwentny proces resetowania świata. Na szczycie dzisiejszych jego „właścicieli”, pozostały w zasadzie cztery fundusze skupiające aktywa większości firm – BlackRockVanguardFidelity Investments i State Street, choć ten pierwszy ma udziały w pozostałych. Co szczególnie niepokojące, to ich obecność w tegorocznym spotkaniu Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), zresztą w towarzystwie reprezentantów rządów, największych banków, firm ubezpieczeniowych, mediów, FBI, EuropoluInterpolu, Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, ONZ, UNICEFUN-HabitatUNIDOUNFPAWFPWHOWTO, producentów szczepionek (nadal na etapie testów) i całej rzeszy wiernopoddańczych wspólników.

Nie mogło zabraknąć głównego prowodyra zamieszania, czyli właściciela stowarzyszenia o nazwie Światowe Forum Ekonomiczne –  ze wspólnikami, czyli córką i synem (przedstawiciel WEF w Pekinie) oraz żony, szefowej Schwab Foundation. Tak, państwo Schwab rujnujący lekką ręką większość firm globu, funkcjonują w rodzinnym biznesie, gwarantującym dożywotnio miejsce w zarządzie kolejnym przedstawicielom rodu. Lista uczestników tegorocznego zjazdu liczyła 77 stron, z adnotacją, iż informacje o nich są ściśle tajne, co gwarantuje im zarówno odpowiednie rozporządzenie unijne, jak i prawo szwajcarskie. Tymczasem, to samo towarzystwo planuje już umożliwienie innej prywatnej organizacji, jaką  jest WHO, ujawniania naszych danych osobowych dotyczących zdrowia. 

Niejaki Al Gore, współtwórca teorii globalnego ocieplenia, które na obecnym etapie przechrzczono na „zmiany klimatyczne”, skarżył się wręcz podczas obrad, że istnieją jeszcze media niezależne, które informują o ich poczynaniach, podejmowanych dla dobra ludzkości. Bardzo musi ich to niepokoić, skoro przyspieszają w swych wysiłkach, w coraz bardziej zwartych szeregach. A wystarczyło, żeby tych 5000 żołnierzy i 2000 policjantów, zagonionych do pilnowania tej imprezy, zrobiło w tył zwrot. I to dosłownie. Bo to przed tą szajką należy chronić resztę świata.

Żyjemy w letargu, czytając, słuchając i oglądając brednie serwowane przez  media głównego ścieku. Nie znajdziemy tam informacji o dokumencie  podpisanym już w listopadzie 2022 roku przez administrację naszego sojusznika, który ogłosił rozszerzenie Światowego Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Zdrowotnego, którego zresztą pierwsze zdania, niczym wyuczoną formułkę, zacytował na spotkaniu w Davos szef prywatnego stowarzyszenia, mieniącego się światową organizacją zdrowia. Warto pochylić się nad tymi słowami i uwierzyć wreszcie, że nie tylko wpadliśmy w czarną dziurę, ale wygląda, jakbyśmy zaczynali się już w niej urządzać. A czerni wokół nas coraz więcej…

Najpotężniejsi gracze upodobali sobie w tym kolorze szczególnie, tworząc przez lata spółki typu BlackwaterBlackstoneBlack Cube, czy właśnie BlackRock, która ma powiązania z tymi wcześniejszymi. To ten gigant finansowy, zarządzający firmami bankowymi, transportowymi, technologicznymi, farmaceutycznymi i zbrojeniowymi został wybrany przez Biały Dom w Waszyngtonie, by „ratować” świat przed zbliżającym się kryzysem, a opracowany przezeń plan ratunkowy, nazwany „Going Direct”, powstał jeszcze w sierpniu roku 2019, a więc na pół roku przed tak zwaną pandemią! 

Prezes BlackRock, Laurence Douglas Fink doradza w Białym Domu oraz zasiada we władzach  Światowego Forum Ekonomicznego. A my nosimy w sobie przeświadczenie, powtarzane z pokolenia na pokolenie, że „iskra mająca zmienić losy globu wyjdzie z Polski”. Chciałbym bardzo w to wierzyć, że na lepsze. Tymczasem, tak się póki co układa, że babcia szefa BlackRock – Rywka Rebeka Litwak, urodziła się w ukraińskim obecnie Czernihowie, ale już dziadek – Israel Avigdor Fink, przyszedł na świat w polskiej miejscowości Krynki, gdzie mieszkał jego ojciec i matka Dyna Cohen, pochodząca z Białegostoku.

Oby to nie był zły omen.

Sławomir M. Kozak

Złodziejstwo popłaca!! Sędzia kradł pendrive’y 6 lat temu. Jest bezkarny, „zarobił” pół miliona i dostał 20 tys. nagrody jubileuszowej ! Gang „niezależnych”.

Złodziejstwo popłaca!! Sędzia kradł pendrive’y 6 lat temu. Jest bezkarny, „zarobił” pół miliona i dostał 20 tys. nagrody jubileuszowej ! Gang „niezależnych”.

Grzegorz Broński https://niezalezna.pl/473459-sedzia-kradl-pendrive-y-6-lat-temu-jest-bezkarny-zarobil-pol-miliona-i-dostal-20-tys-nagrody-jubileuszowej

Ta sprawa „wyjątkowo nie ma szczęścia”, bo ciągle się coś dzieje, co uniemożliwia zakończenie.
– mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” osoba znająca kulisy historii.

Chodzi o Roberta W., sędziego Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, którego sklepowi ochroniarze złapali na gorącym uczynku, gdy kradł sprzęt elektroniczny. Później odkryto, że to samo wcześniej zrobił w innym markecie. Te wydarzenia miały miejsce w lutym 2017 r., czyli minęło już sześć lat, a on nadal jest sędzią, chociaż dowody winy były oczywiste od początku – nie tylko zeznania świadków, lecz także nagranie monitoringu.

To był przykry widok obserwować sędziego chodzącego między półkami, z cążkami, niszczącego zabezpieczenia i kradnącego – wspomina nasz rozmówca.

Robert W. już usłyszał prawomocny wyrok: kara pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz grzywna. Mimo to do dziś pozostaje sędzią, bo zgodnie z prawem nawet delikwent skazany za przestępstwo umyślne nie zostaje „z automatu” wyrzucony z zawodu. Konieczne jest odrębne postępowanie dyscyplinarne.

I takie zostało wszczęte. W pierwszej instancji Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego usunęła W. z grona sędziów. To orzeczenie zostało zaskarżone, a później sprawa utknęła na długie miesiące wskutek awantury o funkcjonowanie ID. Po wprowadzonych zmianach sprawa W. trafiła do Izby Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego.

W tym czasie skazany za kradzież sędzia mógł liczyć na regularne przelewy. Nawet po obniżeniu poborów o 50 proc., i tak dostaje pokaźną sumę – ok. 8 tys. zł. Zwłaszcza że W. jest zawieszony w czynnościach służbowych, a więc nie pracuje. Od sześciu lat! 

Mało tego, w 2019 r. Robert W. obchodził 35-lecie pracy zawodowej i z tego tytułu otrzymał… jubileuszową nagrodę. Około 20 tys. zł.

W końcu jednak pojawiła się szansa na finał bulwersującej sprawy. Na 17 stycznia wyznaczono bowiem termin rozpoznania zażalenia i mogło zapaść orzeczenie kończące epopeję z sędzią -złodziejem. Ale Robert W. sprawił „niespodziankę”. W piątek 13 stycznia, czyli tuż przed posiedzeniem, trafił do szpitala, a jego pełnomocnik przekazał do sądu zaświadczenie o hospitalizacji.

Mamy do czynienia z usprawiedliwioną nieobecnością. – informuje nas Piotr Falkowski, zastępca rzecznika SN, który o szczegółach stanu zdrowia W. nie mógł mówić z oczywistych względów. 

Ale ponieważ wcześniej W. zażądał, aby rozprawa odbyła się z jego udziałem, więc została ona odroczona. I nie wiadomo, kiedy następna. Falkowski przyznał, że wyznaczono „termin z urzędu”, a to oznacza brak konkretnej daty.

Najnikczemniejsi z nikczemnych

Najnikczemniejsi z nikczemnych

Stanisław Michalkiewicz https://www.magnapolonia.org/najnikczemniejsi-z-nikczemnych/

Za pierwszej komuny popularność zyskało porzekadło, że jak partia mówi, że zabierze, to zabierze, a jak partia mówi, że da – to mówi. Teraz, za drugiej komuny, też rządzi partia, jak nie jedna, to druga, według harmonogramu ustalonego przez stare kiejkuty, więc i tamto porzekadło wcale nie straciło na aktualności, z tym może, że należałoby je ubogacić o zdobycze językoznawcze, którymi – jak wiadomo – pasjonował się Józef Stalin.

Na przykład w roku 2015 a zwłaszcza później, w roku 2019 partia kierowana przez Naczelnika Państwa obiecywała, że nie wprowadzi nowych podatków. I dotrzymała słowa, z tym, że nowe daniny nie nazywały się już “podatkami”, tylko “opłatami” – a ponieważ nie były to “podatki”, tylko “opłaty”, to partia i rząd sobie nie żałowały i obłożyły nimi obywateli, ile się tylko dało. Dzięki tej semantycznej sztuczce partia i rząd z miedzianym czołem może zapewniać, że dotrzymuje obietnic – co z miedzianym czołem powtarzają potem niezależni dziennikarze z rządowej telewizji oraz futrowanych przez spółki Skarbu Państwa pozostałych niezależnych mediów.

Pokazuje to, że odkrycia Józefa Stalina w dziedzinie językoznawstwa nie zostały zapomniane, a przeciwnie – przeżywają swoją drugą młodość. O ile jednak partia i rząd na odcinku językoznawczym  starają się trzymać rewolucyjnej teorii, o tyle zasiadający w Sejmie Wielce Czcigodni posłowie nie zawsze rewolucyjną teorię znają, bo w przeważającej większości przypadków ich zainteresowania kończą się na tym, jakby tu wypić i zakąsić – ewentualnie, w przypadku bardziej ambitnych – jakby tu ukręcić jakieś lody. I takich właśnie nasz naród kocha i takich właśnie robi swoimi przedstawicielami, powierzając im losy państwa i swoje losy.  Ma to oczywiście swoje konsekwencje, o których pisał poeta: “A potem Adam i cholera, a potem Juliusz i suchoty, o Filareci, biedne dzieci, kochany kraju złoty”.

Tę prawdę spenetrowali przywódcy państw poważnych no i wykorzystują tę wiedzę, jak tylko mogą. Taki na przykład Winston Churchill twierdził, że Polacy to nawet sympatyczny naród, z tym, że są kierowani przez “najnikczemniejszych z nikczemnych”. Twierdził on też, że jesteśmy narodem lekkomyślnym – i słuszna jego racja, bo najlepszym dowodem naszej lekkomyślności było przecież to, że zaufaliśmy właśnie jemu.

Takie błędy mogą oczywiście przytrafić się każdemu narodowi, ale inne narody ze swoich błędów wyciągają wnioski, podczas gdy Polacy – niekoniecznie – co zauważył jeszcze w XVI wieku Jan Kochanowski, pisząc, że Polak “i przed szkodą i po szkodzie głupi”.

Toteż  teraz z kolei zaufaliśmy bez granic Naszemu Najważniejszemu Sojusznikowi, no a ten, korzystając z okazji, kazał partii rządowi, by 2 grudnia 2016 roku zawarły z rządem ukraińskim umowę, która dopiero po 3 latach, w roku 2019, została opublikowana w “Monitorze Polskim” pod pozycją 50. Na podstawie tej umowy, partia i rząd zobowiązały się do udostępnienia Ukrainie wszystkich zasobów Rzeczypospolitej, bojowych i niebojowych, wojskowych i cywilnych.

Toteż ani pan prezydent Duda, ani pan premier Morawiecki, ani Naczelnik Państwa nie potrafią postawić żadnych granic poświęceniu Polski dla Ukrainy, co skłoniło pana Łukasza Jasinę, rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie do stwierdzenia, że “Polska jest sługą narodu ukraińskiego”.

W tej sytuacji trudno się dziwić, że ukraińskie zboże, które pozornie miało być przez polskie terytorium transportowane do bałtyckich portów, by w ten sposób uchronić przed głodem Murzynów w Afryce, do żadnych portów nie jedzie, tylko dumpingowymi cenami zalewa polski rynek, przeciwko czemu protestują rolnicy, którzy swojego opodatkowanego, a więc droższego zboża, sprzedać już nie mogą. Żeby dopełnić tego obrazu, trzeba dodać, że to ukraińskie zboże produkowane jest przez tamtejszych oligarchów, którzy skupili w swoich rękach ogromne (nawet po pół miliona hektarów) latyfundia, o których krążą fałszywe pogłoski, jakoby były kontrolowane przez trzy amerykańskie giganty. Te fałszywe pogłoski dobrze by wyjaśniały, dlaczego partia i rząd nie tylko udostępnia Ukrainie wszystkie zasoby Polski, ale nawet poświęca dla tamtejszych oligarchów interesy ekonomiczne własnych rolników. Najwyraźniej ukraińska korupcja ma charakter zakaźny, więc nic dziwnego, że zainfekowała również naszych Umiłowanych Przywódców, na podobieństwo zbrodniczego koronawirusa.

Wróćmy jednak do spraw podatkowych. Partia i rząd, którym najwyraźniej już brakuje szmalu, nie tylko nadstawia się Komisji Europejskiej, forsując nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym i licząc, że za utratę tego wianuszka Komisja rzuci parę groszy, ale gorączkowo szuka innych źródeł. Najwyraźniej trochę się wstydząc swojego jawnogrzesznictwa, tym razem podpuściły one Wielce Czcigodnych posłów, którzy skierowali do Sejmu i 26 stycznia uchwalili ustawę “O zmianie ustaw w celu zlikwidowania zbędnych barier”. Niech nie zmyli nas ta nazwa, bo tu nie chodzi o likwidowanie jakichś barier przed inicjatywami ludzi próbujących rozpaczliwie utrzymać się na powierzchni, a tylko o likwidację wszelkich barier, które dotychczas jako-tako chroniły obywateli przed rabunkiem ze strony partii i rządu. Art. 5 tej ustawy nakłada podatek na darowizny uzyskane od jednej lub wielu osób, czyli od zbiórek publicznych. Premier Morawiecki, jakby trochę wystraszony własną chciwością pośpieszył z zapewnieniem, że “już pracuje” nad tym, by ta ustawa nie ugodziła w działalność charytatywną, co pokazuje, że dotychczas ani on, ani Wielce Czcigodni posłowie o tym nie pomyśleli. Przewidział to już dawno Alexis de Tocqueville pisząc, że nie ma takiego okrucieństwa, ani takiej niesprawiedliwości, jakiej nie dopuściłby się rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy. A tu nie tylko rządowi zabrakło pieniędzy, ale przede wszystkim – politycznemu gangowi, czyli partii – więc nic dziwnego, że i jedni i drudzy chwytają się każdego łotrostwa, ubierając je w postać ustawy.

Łotrostwo polega bynajmniej nie na tym, że ta ustawa może godzić w działalność charytatywną, ale na tym, że opodatkowane są darowizny, a więc środki pochodzące z dochodów już raz opodatkowanych podatkiem dochodowym od osób fizycznych. Kierującej drugą komuną partii, która, jak na szyderstwo, nazwała się “Prawem i Sprawiedliwością” i utworzonemu przez nią rządowi nie tylko to podwójne zdzierstwo nie przeszkadza, ale nawet już nie stara się zachować pozorów, korzystając z językoznawczych  wynalazków Józefa Stalina, bo to już nie jest “opłata” dajmy na to – cukrowa – tylko zwyczajny podatek. Powiadają, że władza demoralizuje, ale okazuje się, że nie tylko ona. Demoralizujące są nawet pozory władzy – bo prawdziwą władzę sprawują u nas stare kiejkuty, które z Umiłowanych Przywódców robią sobie tylko parawan.

Bardziej ukraińscy od papieża !

Bardziej ukraińscy od papieża !

Matka Kurka https://www.kontrowersje.net/bardziej-ukrainscy-od-papieza/

Obserwując polskie życie publiczne, które jednak jest znacznie szerszym pojęciem niż życie polityczne, człowiek musi coraz bardziej kombinować, żeby oddać obraz sytuacji. Hiperbole, porównania i przerzutnie działają coraz słabiej, bo jak się zwykło mawiać rzeczywistość przerosła oczekiwania. Stąd rozpaczliwe próby poszukiwania nowych form i tak się narodzili „bardziej ukraińscy od papieża”. Co autor miał na myśli? Nic szczególnego, pospolitą nadgorliwość, ale jej rozmiary sprawiają, że trzeba balansować na krawędzi grafomanii. Jedno tym wszystkim jest jednak pewne, a mianowicie to, że nigdy nie warto twierdzić, że nic gorszego, czy bardziej absurdalnego się nie wydarzy.

Dokładnie tak sobie w duchu pomyślałem w czasie „pandemii” i teraz muszę się gryźć w uduchowiony język.

Zachowania polityków i Polaków związane z sytuacją na Ukrainie, momentami sięgają absurdów pandemicznych i kto wie, czy nie przeskakują tej wysoko zawieszonej poprzeczki. Oddaliśmy więcej niż sporo, ugościliśmy bardziej niż wypadało i dalej drzemie w narodzie olbrzymi potencjał. „Paliwo może być po 10 złotych”, to hasełko, które bardzo przypomina niesławne „zostań w domu, bo jeśli to uratuje choć jedną osobę, to warto”. Absurdalne wydatki za nic nie robienie, zastąpiono wyprowadzeniem ostatnich cieląt z obory. Nie ma drugiego takiego kraju na świecie, który oddałby w przeliczaniu na możliwości własne, tyle sprzętu i pieniędzy Ukrainie, ile oddała Polska. Jeszcze jakiś czas temu przynajmniej strach paraliżował samobójcze kroki, tak było w przypadku Migów, ale dziś nie ma strachu, by oddać ostatnie poniemieckie i proradzieckie czołgi.

Dobrze, ale co z tą papieskością i ukraińskością? Jak to co, gdyby nie wypowiedź Bidena, że USA nie da Ukrainie F16, to nasze już fruwałby nad Kijowem, Chersoniem i Mariupolem. I na tym nie koniec, bo narodziła się nowa polska tradycja i w tym przypadku barejowskie „muszą nam oddać samolot” jest jak najbardziej na miejscu. Oto najbardziej światli stratedzy i markowi publicyści opowiadają, że Polsce nie jest potrzebny sprzęt wojskowy, jeśli Ukraina się nie obroni. Przyznaję, że w tym momencie staję się całkowicie bezbronny, przy takim ciosie w potylicę i to teoretycznie od swoich, człowiek zapomina jak się nazywa.

Nowa doktryna wojenna Polski polega na demilitaryzacji w dodatku na rzecz państwa, które tylko w mediach i głowach polityków jest naszym przyjacielem. Fakty mówią coś zupełnie innego i nie trzeba sięgać do drażliwych tematów z czasów II Wojny Światowej, wystarczy historia najnowsza Ukrainy. Przez większości czasu po oderwaniu się ZSRR tym krajem rządzili radzieccy namiestnicy na przemian ze skorumpowanymi do imentu karierowiczami. O ile uznać epizod z Juszczenką na coś bliższego normalności, to poza nim nic normalnego na Ukrainie zobaczyć przez ostatnie 30 lat się nie dało. Mamy w Polsce takie przekonanie, skądinąd słuszne, że naszego położenia geopolitycznego nie zmienimy, ale to nie znaczy, że nie możemy sobie skomplikować życia jeszcze bardziej.

Dziś rzeczywiście warto kibicować Ukrainie nie Rosji, na odwiecznej zasadzie mniejszego zła, ale po pierwsze kibicować, a nie bezmyślnie się angażować, po drugie historia zmienia się bardzo szybko.

Co się stanie, za 5, 10 lat, gdy na przykład Ukraina znów wróci pod wpływy Moskwy? Sceptykom i niedowiarkom pragnę uświadomić, że wiele do tego nie potrzeba, wystarczy sobie przypomnieć, po którym majdanie prezydentem został Janukowycz. Gdyby tak się stało, czego nie tylko nie da się wykluczyć, ale każdy rozsądny człowiek powinien taki scenariusz brać pod uwagę, to nasze położenie geopolityczne jednak się zmieni.

Będziemy pomiędzy potrójnymi kleszczami! Z jednej strony Niemcy, z drugiej Rosja, z trzeciej uzbrojona Ukraina, a w środku rozbrojona Polska, czekająca na dostawy obiecanych 10 lat temu Abramsów i F35.

Ministerstwo Zdrowia wyda w tym roku 120 mln na usługi reklamowe. „Będą reklamować straszność covida”

Ministerstwo Zdrowia wyda w tym roku 120 mln na usługi reklamowe. „Będą reklamować straszność covida”

https://nczas.com/2023/02/02/ministerstwo-zdrowia-wyda-120-mln-na-uslugi-reklamowe-beda-reklamowac-strasznosc-covida/

120 mln zł przeznaczy w tym roku na usługi reklamowe resort zdrowia – wynika z informacji portalu Wirtualnemedia.pl. Przypomnijmy, że 2023 rok jest rokiem wyborów parlamentarnych

Resort zdrowia upublicznił informacje o tym, z jakich usług reklamowych zamierza w tym roku skorzystać. Budżet, jaki na nie przeznaczy wynosi 120 mln zł netto (bez VAT). Każda z tych usług zostanie objęta przetargiem publicznym.

Wśród działań zaplanowanych na ten rok są m.in. opracowanie i publikacja tekstów do kampanii społecznej „Planuję długie życie”, kampania społeczna na temat korzyści zdrowotnych wynikających ze szczepienia przeciwko HPV, działania edukacyjno-informacyjno-promocyjne na rzecz profilaktyki przeciwnowotworowej i kształtowania postaw prozdrowotnych.

48,7 mln zł ma zostać przeznaczone na usługi Infolinii Centralnej e-Rejestracji. Zaplanowano także 32 imprezy plenerowe pod nazwą „Odbudowa zdrowia Polaków” promujące postawy prozdrowotne, aktywności fizyczne oraz zdrowe odżywianie.

Resort zdrowia zakłada też wydatki na – co by to miało nie znaczyć – „promocję działań i projektów prowadzonych przez Ministra Zdrowia”, co samo w sobie brzmi już bardzo groźnie…

W komentarzu pod tekstem na portalu wirtualnemedia.pl ktoś o nicku JBL napisał tak:

„Ta banda polityków zamiast leczyć ludzi wyda 120 000 000 na reklamę. Będą reklamować straszność covida. Bez reklamy ludzie by się o tym nie dowiedzieli”.

Czterech pancernych i Ukraina

Czterech pancernych i Ukraina

Konrad Rękas https://konserwatyzm.pl/rekas-czterech-pancernych-i-ukraina/

Stany Zjednoczone zdeterminowane są walczyć z Rosją nie tylko do ostatniego ukraińskiego żołnierza, ale także do ostatniego czołgu. Byle tylko pochodził on z UK i Niemiec, no i najlepiej był przekazany za pośrednictwem Polski. Oczywiście, czym innym jest sprzęt amerykański, którego przecież nie ma co narażać i którego obsługa jest zdaniem Waszyngtonu widocznie zbyt skomplikowana dla słowiańskiej hołoty. Dlatego właśnie wspierać kijowską juntę pojadą czołgi ze znakami polskimi, brytyjskimi i zapewne niemieckimi, jednak nie amerykańskimi. I to w takich tylko ilościach, by walki na Ukrainie podtrzymywać, ale żeby – broń nas Hobbes! – nie dopuścić do żadnego w nich przełomu.

Polska stacja przepakowywania broni dla Kijowa

Polityczne tańce wokół zaopatrywania Kijowa w broń pancerną NATO są niebezpieczne nie tyle zresztą dla armii rosyjskiej, co dla wciąganych coraz głębiej w zaangażowanie w wojnę państw europejskich, ze szczególnym uwzględnieniem Polski. Wbrew bowiem mocarstwowym opowieściom kadry zarządzającej III RP – nasz kraj bynajmniej się nie zbroi. Przeciwnie, my tylko ko przepakowujemy (i finansujemy) zbrojeniowe prezenty dla Ukrainy. Kolejne deklaracje (jak ta prezydenta Andrzeja Dudy, złożona niedawno we Lwowie i powtórzona potem parokrotnie, m.in., w Davos) na temat oddania Ukrainie naszych (?) Leopardów – potwierdzają jedynie, że Polska wcale nie staje się taką militarną potęgą, jak przedstawiają to polscy politycy.

Przeciwnie – Polska to tylko stacja przeładunkowa broni, sprzętu wojskowego i najemników dla Ukrainy. Transporty z taką zawartością są przekazywane do Polski, przemalowywane (albo i nie…) w polskie barwy i natychmiast przesyłane dalej, do Kijowa. Czołgi, rakiety, amunicja, finansowane z polskich podatków nie służą bynajmniej Polsce, ale wyłącznie przedłużaniu wojny przez ukraińską juntę. Takie działania szkodzą zarówno interesom polskim, jak i ukraińskim przedłużając tę niepotrzebną, szkodliwą i destrukcyjną dla obu naszych nacji konfrontację z Moskwą.

Pójdziemy w bój bez broni?

Nawet bowiem przyjmując absurdalne założenie, że „lepiej żeby polski czołgi walczyły nad Dnieprem niż nad Bugiem” – jego zwolennicy nie zbliżają się do odpowiedzi na pytanie co miałyby począć Siły Zbrojne RP w sytuacji, gdyby Rosjanie faktycznie znaleźli się bezpośrednio na naszej południowo-wschodniej granicy? My stalibyśmy wobec nich całkowicie rozbrojeni, mając warunkowe deklaracje sojuszników do (być może…) podjęcia działań po upływie 48 godzin – za to nadchodzące siły rosyjskie miałyby zapewne w takiej sytuacji szereg pytań o używany przeciw nim polski sprzęt, jak i o walczących z nimi polskich najemników. I co wtedy?! – należałoby zapytać wszystkich zwolenników oddawania Ukraińcom ostatniego polskiego naboju. Jasne, będziemy wydawać więc, kupimy jeszcze więcej sprzętu. Po co? Żeby też „lepiej walczył nad Dnieprem”? Albo już może nad Zbruczem, wreszcie Bugiem? I żebyśmy tak czy inaczej – byli bez broni, bez amunicji i jeszcze bez pieniędzy?

Maszynka do mielenia Słowian

Z drugiej strony, jak trafnie zauważają eksperci, ilości sprzętu, o który obecnie toczy się międzynarodowy spór między Anglosasami a „Starą Europą” – to dla polski maksimum naszego dotychczasowego wysiłku zbrojeniowego, tymczasem na froncie rosyjsko-ukraińskim jest to przerób mniej więcej tygodniowy. Tyle samo trwa zużycie batalionu ukraińskich żołnierzy, wypuszczanych co trzy miesiące z amerykańskich obozów szkoleniowych NATO. Ani kompania polskich/niemieckich Leopardów 2, ani 14 brytyjskich Challengerów 2 tej wojny nie rozstrzygną. Nawet zebrane tak wielkim wysiłkiem politycznym maksymalnie 140 czołgów – to przedłużenie wojny o mniej niż kwartał.

O co więc naprawdę chodziło w całym tym sporze? Oczywiście, w dużej mierze o oswajanie zachodniej opinii publicznej z jawnym już angażowanie się NATO w ukraińskie działania kontrofensywne. Przesuwa to okno debaty dalej, zapewne docelowo w stronę użycia w charakterze rezerw i uzupełnień frontu ukraińskiego wojsk polskich czy rumuńskich. Oczywiście nadal przy politycznym jedynie i być może zaopatrzeniowym wsparciu Anglosasów – znowu jednak, nie by wygrać, nie by stworzyć „regionalne mocarstwa” (jak może śnią niektórzy nad Wisłą i Dunajem), ale by wielka maszynka do mięsa rozkręcona na Ukrainie nie zatrzymała się w nieustającym przerobie niepotrzebnych nikomu nacji środkowo- i wschodnio-europejskich.

Amerykańsko-brytyjsko-niemiecki rozbiór Polski?

Można też założyć, że odmawiając Ukrainie własnych Abramsów, a jednocześnie pozwalając na rozpętanie burzy propagandowej wokół niemieckiej pancernej wstrzemięźliwości – Waszyngton i Londyn mają własne cele w rozgrywce o przywrócenie własnych porządków w Unii Europejskiej. To „zły Berlin” miał zostać zdyscyplinowany tak, by nie tylko podporządkować się całkowicie geopolityce i celom militarnym Anglosasów, ale przede wszystkim by partycypować w pełni w realizowanej przez stolice globalnej finansjery transformacji kapitalizmu. I nie ma się co cieszyć, że ujawniona po raz kolejny różnica zdań między naszym głównym hegemonem politycznym (USA), a hegemonem gospodarczym (Niemcami) może przynieść nam jakąś korzyść, np. osłabienie którejś z tych zależności. Przeciwnie, bardziej prawdopodobne jest, że docelową cenę za kompromis anglosasko-niemiecki – również zapłaci… Polska.

Albo bowiem Niemcy w zamian za zwiększenie swego zaangażowania w podtrzymywanie wojny na Ukrainy uzyskają podtrzymanie carte blanche dla dalszego eksploatowania naszego kraju jako źródła taniej siły roboczej i ośrodka konsumowania resztek – albo wykrojenie z Unii Europejskiej bezpośredniej strefy wpływów amerykańsko -brytyjskich zostanie opłacone oddaniem Niemcom interesujących ich części Rzeczypospolitej w zupełnie już oficjalne władanie. Czy zatem naprawdę, przyjemność wysłania na zniszczenie 14 Leopardów warta jest potencjalnej utraty Wrocławia? I czy chcemy dalej prowadzić politykę konfliktu z Rosją pozbywając się jednocześnie uzbrojenia?

Przecież to prosta droga do narodowej katastrofy.

Mamy nominację na supermocarstwo !

Mamy nominację na supermocarstwo !

Stanisław Michalkiewicz „Goniec” (Toronto)  •  29 stycznia 2023 http://michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=5328

No, nareszcie doczekaliśmy się! I wcześniej mieliśmy powody do satysfakcji, bo na przykład w 1939 i 1940 roku Polska była „natchnieniem narodów” – oczywiście aż do odwołania, to znaczy – do wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej w 1941 roku, bo odtąd zaczęła być coraz bardziej uciążliwym balastem, którego w roku 1945 nasi sojusznicy z ulgą się pozbyli, cofając uznanie rządowi Rzeczypospolitej, a nawet nie dopuszczając polskich żołnierzy na defiladę zwycięstwa, żeby nie drażnić sojusznika naszych sojuszników. Nie ma jednak rzeczy doskonałych, więc pretensji do nich mieć nie możemy tym bardziej, że wystarczy trochę poczekać, by wreszcie się doczekać.

No i doczekaliśmy się! Oto były oficer brytyjskiej piechoty morskiej, pan Ryszard Kemp napisał w „The Telegraph”, że Niemcy zostały „upokorzone” przez Polskę, która na naszych oczach staje się „supermocarstwem”. Chodzi oczywiście o sprawę przekazania Ukrainie czołgów marki „Leopard”. Polska zadeklarowała, że przekaże całą ich kompanię, to znaczy – 14 sztuk, ale nie od razu, bo najpierw musi powstać „międzynarodowa koalicja”, która po uzyskaniu zgodny Niemiec, jako producenta tych maszyn, przekaże Ukrainie czołgi. Na takie dictum naszych Umiłowanych Przywódców jakby ktoś na sto koni wsadził, więc z tego wrażenia zapomnieli zwrócić się do Niemiec o pozwolenie. Dopiero kiedy niemiecka ministressa obrony powiedziała, że żadne pismo z Polski do nich jeszcze nie wpłynęło, a kiedy wpłynie, to oni się zastanowią, pan minister Rau się zreflektował i stosowne pismo wysłał – o czym triumfalnie poinformował pan wicepremier i minister obrony Mariusz Błaszczak.

Ale to rzecz bez znaczenia, bo supermocarstwo może sobie pozwolić na pewną nonszalancję w stosunkach międzynarodowych tym bardziej, że recenzja pana Kempa wcale nie jest gołosłowna. Twierdzi on, że Polska zrobiła dokładnie to, co powinni zrobić Niemcy. A co powinni zrobić Niemcy? Niemcy powinni zrobić to co Polska, to znaczy – mieć więcej czołgów i haubic niż Niemcy, no i 300 tysięcy żołnierzy, a nie 170 tysięcy. Co prawda Polska chyba tylu czołgów nie ma, bo – jak ujawnił w Davos pan prezydent Andrzej Duda – ponad 200 swoich czołgów przekazała Ukrainie i to nie z żadnych rezerw, bo tych Polska nie ma, tylko zwyczajnie – zabierając je, podobnie jak i wspomniane przez pana Kempa haubice – z polskich jednostek liniowych. Wprawdzie kupiła w Korei Południowej bodajże 1000 czołgów, ale na razie trafiło do Polski bodajże 10, a reszta – najwcześniej za rok.

Na szczęście w naszym fachu nie ma strachu, bo przez ten rok będzie broniła Polski świeżo uzyskana reputacja supermocarstwa. Niemcy, to co innego; przy okazji wojny na Ukrainie ogłosiły, że zwiększają wydatki na Bundeswehrę o 100 mld euro rocznie. Myślę, że w ten sposób przygotowują się do utworzenia niezależnych od NATO europejskich sił zbrojnych, o których marzą od od najmniej 33 lat. Skoro tak, to nie będą przecież pakowały forsy w zakupy uzbrojenia, by potem wysłać je na Ukrainę, gdzie mogą zostać zniszczone przez Putina, tylko trzymać je u siebie. Dlatego postawiły Amerykanom warunek, że owszem – przekażą Ukrainie „Leopardy”, ale dopiero, jak Ameryka przekaże jej swoje „Abramsy” – na co amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin zareagował w Ramstein ledwie skrywanym oburzeniem. Amerykanie bowiem nie życzą sobie żadnych niezależnych od NATO europejskich sił zbrojnych, ale Niemcy uważają akurat odwrotnie. Tedy nie zaczyna się budowania armii od tego, że się państwo rozbraja, tylko że się je uzbraja. Polska, to co innego, Polska jest supermocarstwem, więc może jednocześnie i budować armię i rozbrajać państwo na rzecz Ukrainy – za co zachwycony pan Kemp nie może się nas nachwalić, podobnie jak brytyjska prasa w 1939 roku, że to nie oni, tylko Polska dała się wkręcić w niemiecką maszynkę do mięsa.

Najciekawsze jest to, że ani nasi Umiłowani Przywódcy, ani publicyści, na przykład – z prorządowego, „poświęconego” portalu „Fronda”, nie dostrzegają w tych pochwałach pana Kempa ukrytej ironii, tylko chyba myślą, że to wszystko naprawdę.

Na razie jednak, jak przystało na supermocarstwo, Polska wstrzymuje oddech przed przyjęciem ostatecznej wersji ustawy o Sądzie Najwyższym – czy Senat wniesie jakieś „poprawki”, które trzeba będzie w Sejmie odrzucić, ale wtedy nie jest pewne, czy obóz zdrady i zaprzaństwa znów taktownie wstrzyma się od głosu, czy też stanie dęba, co szalenie skomplikowałoby sytuację. A przecież jest jeszcze pan prezydent Duda, który deklarował, że nieugięcie stanie na nieubłaganym gruncie porządku konstytucyjnego, a także stabilności nominacji sędziowskich. Tymczasem – jak zapewnił nas pan premier Morawiecki i pan minister Szynkowski (vel Sęk), któremu Komisja Europejska podyktowała formułę bezwarunkowej kapitulacji Polski, żadnych poprawek być tu nie powinno, bo inaczej forsa nie zostanie odblokowana. A rząd czeka na to odblokowanie, niczym kania dżdżu, bo prawdopodobnie na to konto wcześniej się zapożyczył u lichwiarzy, a forsę wydał nie tylko na programy rozrzutnościowe, ale również – na pomoc dla Ukrainy. Okazało się, że tylko na socjal dla ukraińskich uchodźców rząd wydał co najmniej 3 mld złotych, nie licząc wydatków poniesionych przez samorządy, zwłaszcza w okresie euforii, który na szczęście już minął. Tymczasem wydatki na pomoc wojskową w uzbrojeniu, amunicji, dostawach paliw i energii elektrycznej są wielokrotnie większe, Jeszcze we wrześniu rząd przechwalał się, że wartość dotychczasowej pomocy sięgnęła 1 procenta PKB, czyli około 30 mld złotych, więc od tamtej pory mogła dojść już do 50 mld.

Ile warta jest konkretnie – tego opinia publiczna w Polsce nie wie, podobnie jak nie wie nawet tego, czy świadczona jest ona przez Polskę Ukrainie za darmo, czy też może Polska ma jakieś, niechby i bezwartościowe, ukraińskie weksle tytułem zabezpieczenia zwrotu tej pożyczki. Ciekawe, że nawet nieprzejednana opozycja nigdy rządu o to nie zapytała, a jedynie poseł Krzysztof Bosak w Konfederacji ośmiela się tę sprawę poruszać, jednak nie w postaci formalnej interpelacji, tylko w wypowiedziach dla mediów, na które oczywiście nikt nie reaguje, a jeśli już, to najwyżej w postaci inwektyw, że „ruskie onuce” – i tak dalej. Gorliwość ormowców politycznej poprawności idzie tak daleko, że interpelowali niedawno pana Stanisława Żaryna z bezpieki, kiedy wreszcie bezpieka po swojemu zrobi porządek z ruskimi onucami, żeby już nikt nie zadawał kłopotliwych pytań. Pan Żaryn udzielał odpowiedzi wymijających, bo widocznie bezpieka ma dziś większe zmartwienia, na przykład – z hiszpańskimi nurkami, którzy zabłąkali się aż do Zatoki Gdańskiej.

Tymczasem zbliżają się wybory, a wraz z nimi nabiera aktualności sprawa list; czy nieprzejednana opozycja wystawi jedną listę, podporządkowując się w ten sposób politycznemu kierownictwu Volksdeutsche Partei Donalda Tuska, czy każdy będzie próbował pokonać Naczelnika Państwa na własną rękę. Na razie z koncepcji wspólnej listy wyłamał się pan Szymon Hołownia, co nikogo nie powinno dziwić, bo pan Hołownia jest na scenie politycznej naszego bantustanu wynalazkiem amerykańskim na wypadek, gdyby PiS się zaśmierdziało. Toteż nic dziwnego, że ani mu w głowie iść pod komendę niemiecką, a tymczasem PiS, czując memento w osobie pana Hołowni, bohatersko walczy, by Nasz Najważniejszy Sojusznik się do niego nie zniechęcił i w podskokach spełnia nie tylko jego pragnienia, ale nawet je odgaduje, więc na razie nie ma powodów, by na scenie politycznej naszego bantustanu dokonywać jakichś podmianek. Dzięki temu pan Kemp może bez obaw sadzić nam komplementy, że oto stajemy się supermocarstwem, a nasi Umiłowani Przywódcy aż mruczą z zadowolenia.

Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Goniec” (Toronto, Kanada).

Trybunał Strasburski atakuje małżeństwo. Pedały w AKCJI – oczywiście od TYŁU.

Trybunał Strasburski atakuje małżeństwo. Pedały w AKCJI – oczywiście od TYŁU.

Jerzy Kwaśniewski Ordo Iuris kontakt@ordoiuris.pl

17 stycznia Europejski Trybunał Praw Człowieka dokonał przewrotu w wykładni praw człowieka i orzekł, że państwa Rady Europy, do których należy także Polska, mają obowiązek „prawnego uznania i ochrony związków jednopłciowych”.

Aby utrudnić krytykę jednoznacznie wadliwego orzeczenia, sędziowie Trybunału Strasburskiego te rewolucyjne tezy zawarli w wyroku przeciwko Rosji.

Sędziowie wiedzieli oczywiście, że Rosja, która została wykluczona z Rady Europy za wszczęcie wojny przeciwko Ukrainie, zignoruje orzeczenie. Wyrok będzie natomiast wiążący dla pozostałych 46 państw Rady Europy, które nie mogły nawet zabrać głosu w tym postępowaniu, bo nie były jego stronami. 

Wskazywał na to polski sędzia prof. Krzysztof Wojtyczek, który nie poparł wyroku Trybunału i wraz z dwójką innych sędziów złożył zdanie odrębne w tej sprawie.

Jeżeli nie zareagujemy, ten wyrok zmusi Polskę do rejestrowania i uprzywilejowania związków jednopłciowych. Otworzy też szeroko drogę do żądania legalnej homoadopcji.

Trybunał stawia w niezwykle trudnej sytuacji także naszych prawników. Od kilku lat włączamy się w szereg postępowań, jakie przeciwko Polsce wytoczyli aktywiści LGBT. W każdym z nich żądają uznania, że Polskie prawo i konstytucja naruszają system praw człowieka, odmawiając parom jednopłciowym prawa do małżeńskich przywilejów.Dotychczas żadna ze spraw nie została przez Polskę przegrana. Teraz nasze zadanie przed Trybunałem stało się znacząco trudniejsze.

W uzasadnieniu wyroku sędziowie ETPC powołują się na „opinię publiczną i prawa” różnych krajów. Nie mogli bowiem powołać się wprost na treść Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. A to dlatego, że żaden przepis dokumentu, w tym przywoływany art. 8 Konwencji gwarantujący Europejczykom prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego, nie wspomina o obowiązku instytucjonalizacji związków jednopłciowychCo więcej, art. 12 EKPC mówi wyraźnie o „prawie mężczyzn i kobiet do zawarcia małżeństwa”, wyrażając oczywistą prawdę, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny.

Eksperci Ordo Iuris, działając w budowanej od lat koalicji, będą przekonywać władze państw europejskich do wyrażenia sprzeciwu wobec wyroku Trybunału Strasburskiego.

Już pracujemy nad szczegółową analizą wyroku, w której wykażemy, że orzeczenie Trybunału nie ma dostatecznie mocnych podstaw prawnych. Podkreślimy, iż stosowanie przez ETPC „ewolucyjnej” wykładni Konwencji będzie prowadziło do tworzenia kolejnych niezwiązanych z jej przepisami ideologicznych „praw człowieka”, których kierunku nie sposób dziś przewidzieć.

Jednocześnie przygotowujemy memorandum, w którym wskażemy polskiemu rządowi, jakie kroki prawne należy podjąć, aby wyrazić wiążący sprzeciw wobec ideologicznego orzeczenia Trybunału Strasburskiego. We współpracy z naszymi zagranicznymi partnerami będziemy przekonywać rządy innych państw naszego regionu do przyjmowania deklaracji interpretacyjnych do wyroku ETPC, za pomocą których uniemożliwimy radykałom narzucanie instytucjonalizacji związków jednopłciowych.

Jednak Trybunał w Strasburgu ma także wiele do powiedzenia w innych sprawach, kluczowych dla życia, rodziny i wolności.

Priorytetowo traktujemy skargi polskich aborcjonistów, chcących za pomocą orzeczeń ETPC obalić wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego uznający aborcję eugeniczną za niekonstytucyjną. Rzecznicy aborcji twierdzą bowiem, że… ochrona życia nienarodzonych dzieci to „tortury i nieludzkie traktowanie” kobiet. 

Trudno o bardziej karykaturalne wypaczenie pięknej idei macierzyństwa i rodzicielstwa. Z medialnych doniesień wynika, że do Strasburga wpłynęło ponad tysiąc takich spraw.

Choć Trybunał odrzucił już pierwsze pięć skarg, wskazując na liczne zaniedbania formalne aborcjonistów, to musimy zachować czujność, gdyż w pozostałych sprawach skarżący mogą liczyć na wsparcie całych sztabów prawnikówW każdej z takich spraw uzyskujemy decyzję Trybunału wyrażającą zgodę na przedłożenie przez Instytut Ordo Iuris opinii „przyjaciela sądu”. Nasz głos jest tam często jedynym, który przypomina o przyrodzonej i niezbywalnej godności i wartości życia ludzkiego. Tylko my podkreślamy, że żaden przepis prawa międzynarodowego nie gwarantuje kobietom prawa do aborcji, natomiast wiele z nich gwarantuje każdemu człowiekowi prawo do życia.

Wytrwałość naszych prawników pozwalała już nie raz przekonać sędziów Trybunału do wydawania racjonalnych i sprawiedliwych wyroków. Tak stało się w przypadku skargi byłej pacjentki prof. Bogdana Chazana, której lekarz odmówił przeprowadzenia aborcji eugenicznej. Przesłaliśmy sędziom Trybunału opinię „przyjaciela sądu”, wskazując, że regulacja aborcji należy do tzw. marginesu swobody państw członkowskich, co oznacza, że to od ich uznania zależy, czy aborcję dopuścić, czy zakazać. Przypomnieliśmy więc, że Polska skorzystała z tej swobody, aby zapewnić prawną ochronę życia na każdym jego etapie, dopuszczając aborcję jedynie w wyjątkowych sytuacjach. Nasze zaangażowanie przełożyło się na odrzucenie skargi kobiety.

Do opinii Ordo Iuris sędziowie ETPC przychylili się także w kilkudziesięciu sprawach przeciwko norweskiemu Barnevernetowi, który odbierał dzieci rodzicom i pozbawiał je kontaktu z bliskimi. Nasze ekspertyzy zostały także uwzględnione w sprawach dotyczących surogacji, gdzie pary jednopłciowe, które kupiły dzieci od surogatek, chciały, aby Trybunał nakazał suwerennym państwom wpisanie do aktów urodzenia dzieci dwóch ojców albo dwóch matek.

Dzięki konsekwentnemu wsparciu Darczyńców i Przyjaciół eksperci Ordo Iuris mogą z całą stanowczością bronić wartości takich jak życie, małżeństwo, rodzina czy wiara w postępowaniach przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka.

Dzisiaj stanęliśmy jednak przed niebywale trudnym zadaniem. Przeciwko polskiemu porządkowi prawnemu – przeciwko „małżeństwu, jako związkowi kobiety i mężczyzny” – stanął wyrok Wielkiej Izby Trybunału w Strasburgu. Powstrzymanie tego ataku na normalność i suwerenność będzie możliwe tylko wtedy, gdy przekonamy do tego wielu sojuszników.

My zaczynamy już pracę. Pana proszę dzisiaj szczególnie o wsparcie naszych wysiłków.

==============================

Aby wesprzeć działania Instytutu Ordo Iuris, proszę kliknąć w poniższy przycisk

Wspólnie zatrzymamy ofensywę radykałów

Rozpoczynając akcję litygacji strategicznej, genderowi aktywiści liczyli, że nie napotkają na poważny opór zorganizowanych europejskich społeczeństw i dzięki temu przy pomocy orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zmuszą wolne narady Europy do akceptacji ich rewolucyjnej agendy. Dzięki pomocy Darczyńców i Przyjaciół Ordo Iuris możemy stawiać czoło ich ideologicznej ofensywie i realnie bronić naturalnego ładu społecznego w Polsce i całej Europie.

Każde z naszych działań wiąże się jednak z konkretnymi kosztami. Konieczność monitorowania prac Trybunału Strasburskiego miesięcznie generuje koszt rzędu 6 000 zł. Interwencja w pojedynczym postępowaniu przed ETPC wymaga opracowania anglojęzycznej opinii prawnej. Nasi eksperci za każdym razem kompleksowo analizują daną sprawę i aktualny stan prawny, wskazując sędziom Trybunału, że żądania radykalnych aktywistów są pozbawione podstaw. Przygotowanie każdej takiej opinii to koszt nie mniejszy niż 4 000 zł.

Napisanie, tłumaczenie i wypromowanie pogłębionej analizy dotyczącej wyroku ETPC w sprawie Fedotova i inni v. Rosja wymaga zabezpieczenia 10 000 zł. A to jedynie początek niezbędnej kampanii, która doprowadzi do budowy koalicji przeciwko dowolnej wykładni praw człowieka przez Trybunał w Strasburgu.

Przygotowanie memorandum w sprawie wydawania deklaracji interpretacyjnych do wyroków Europejskiego Trybunału Strasburskiego i szeroka akcja promocyjna, w której wraz z naszymi zagranicznymi partnerami przekonamy rządy państw regionu do zastosowania tej ścieżki sprzeciwu, to koszty, które przekroczą zapewne 30 000 zł.

Dlatego bardzo Pana proszę o wsparcie Instytutu kwotą 50 zł, 80 zł, 130 zł lub dowolną inną, dzięki czemu będziemy mogli skutecznie bronić polskich interesów przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka.

Z wyrazami szacunku

P.S. Jeśli dziś zdecydowanie nie sprzeciwimy się próbom narzucenia naszej Ojczyźnie i innym państwom Europy genderowych postulatów, do których należą formalizacja związków jednopłciowych i homoadopcja, to już niedługo będzie za późno na organizację skutecznego oporu. Głęboko wierzę, że z Pana pomocą możemy zablokować realizację planów, które są wymierzone w podstawy naszej cywilizacji.

To internacjonał-lewica przejęła głosy Polaków i katolików [powt.]

To internacjonał-lewica przejęła głosy Polaków i katolików [powt.]

[Portale, by zyskać czytelników, dają tytuły typu: „Nie wiesz, co tam się stało!!” lub: „Rząd obalony !!!”.

A ciekawski, dopiero po otwarciu, dowiaduje się, że to… w jakimś Belize czy innej wyspie na Pacyfiku. Potrzebują ilości „wejść” – bo za to im płacą reklamodawcy.

Ja odwrotnie: Męczę się, by w tytule podać ESENCJĘ treści. Stąd takie powtórki.

====================

Czemu socjalizujący lewicowcy „robią” za partie prawicowe, katolickie? Jan Olszewski: Bo lewica jest już zagospodarowana.

Mirosław Dakowski. Styczeń 2023.

Przez 30 lat aktywności politycznej czy społecznej [wcześniej – fizyka czysta] nie mogłem dojrzeć oczywistości wyrażonej w tytule.

Od tej hipotezy odrzucało mnie jednak bardzo dużo.

Gdy w 1992 roku zostałem wepchnięty w kulisy rabunku Polski poprzez Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego, i zacząłem alarmować rząd, sejm i prasę, wtedy jeszcze nie w całości skorumpowaną czy zastraszoną] – zostałem po cichu poinformowany z Ministerstwa Finansów o tajnej umowie z Bankiem Światowym, ustalającej że parytet dolara do złotówki będzie przez 2 lata stały, jak jeden do 10000. A wtedy w Polsce szalała hiperinflacja wywołana przez Sorosa, jego wysłannika Jeffrey Saxa i ich marionetki Balcerowicza. O polowaniu na przyszłego wykonawcę tego strasznego, narzuconego planu jasno pisał kiedyś profesor Kieżun [ps. “Wypad”].

Takie wiadomości [o tajnej umowie] do mnie, do nas docierały. Uczciwsi u władzy pewnie myśleli: sam nie zaryzykuję, ale może ci wariaci, kamikadze, nagłośn i zahamują? A ta umowa, znana chyba niewielu osobom, w tym oczywiście Grupie Y w Informacji Wojskowej, umożliwiała uruchomienie gigantycznej „pompy ssąco- tłoczącej”, wypompowującej ze skażonego nią kraju dowolne sumy. [sic, mechanizm działania przeanalizowano np. w pracy: The Bagsik Oscillator without complex numbers, Jerzy Przystawa and Marek Wolf . https://econpapers.repec.org/article/eeephsmap/v_3a312_3ay_3a2002_3ai_3a3_3ap_3a591-596.htm

Mówiłem o tym Janowi Olszewskiemu pytając, czy o tej tajnej umowie wie. Popatrzył na mnie z zadumą, smutno, rozłożył ręce w geście przyznania, czy bezradności.

W tym samym czasie walczyliśmy w sejmie i rządzie z mocną ekipą ekspertów o powstanie Agencji Poszanowania Energii. Było już bardzo blisko jej powstania. Przy jakiejś naradzie w hotelu rządowym zabrał głos nieznany nam młody bubek i oświadczył, że „teraz nie czas na Agencje Poszanowania Energii, konieczny jest Urząd Regulacji Energii”. Ni z gruszki, ni z pietruszki.

Przy deserze – [pamiętam wspaniały kisiel czy galaretka poziomkowa] podszedłem do Jana Olszewskiego i spytałem, co to za typ i czy on, to znaczy Olszewski, to zaakceptował. Znów – rozłożył ręce i smutno czy beznadziejnie spojrzał. Kaziu A. po paru latach okazał się „kryminalistą”. Zeznawałem na jego procesie karnym. Był oskarżony o działalność antypolską, chyba na rzecz Gazpromu. Czy odsiedział, nie wiem. Wątpię, bo to przecież kundelek na służbie “wielkich sił”. Przecież mafię, w tym wypadku gazowe, mają dla swych żołnierzy przewidziane ulgi w razie wpadki. Pawlak był i jest na wolności. Oj, i nie w biedzie.

A biurokratyczny soc-pomysł URE powstało i sprawy energii od dziesięcioleci dławi.

Już po obaleniu rządu Olszewskiego przez klikę sterującą Bolka, w wielkiej sali Politechniki Warszawskiej, przy chyba czterech setkach słuchaczy, omawiałem rabunek Polski na podstawie naszej z Jerzym Przystawą książki: „Via bank i FOZZ, o rabunku finansów Polski”. Przeczytałem tam dedykację z tej książki: „Książkę tę dedykujemy: Lechowi Wałęsie, Tadeuszowi Mazowieckiemu, Janowi K. Bieleckiemu, Janowi F. Olszewskiemu. Ponadto dedykujemy ją wszystkim, którzy wiedzieli ale milczeli oraz tym, nie wiedzieli, chociaż ich obowiązkiem było wiedzieć.”

Wręczyłem książkę Janowi Olszewskiemu. Oklaski sali widocznie zażenowały obdarowanego. Aż mi się smutno zrobiło.

Sądziłem wtedy, i później w wielu podobnych wypadkach, że jednak to jest Atlas dźwigający na swój barkach los Polski.

——————

Za czasów premierostwa Balcerowicza dostałem materiały mówiące o tym, w którym banku londyńskim zostały na lewo schowane pieniądze zrabowane w Polsce poprzez Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego [FOZZ]. Miałem przyjaciół, którzy, też z podziemia, znali Stefana Kawalca. Był wtedy wiceministrem Finansów. Kolega umówił mnie z nim w Ministerstwie i opowiedziałem mu o tej sprawie. Po dwóch dniach przybiegła do mnie Jadzia Staniszkis i ostrzegła, że Stefek [czyli Kawalec] rozpowiada po warszawce że ten Dakowski ma strasznie długi jęzor i żeby go się wszyscy strzegli. Przyjąłem to, z pewnym zdziwieniem, do wiadomości.

Po 10 latach, kiedy po raz pierwszy u rządów był PiS, a ministrem sprawiedliwości Ziobro, napisałem do niego z podobną informacją, to znaczy o tym gdzie można starać się odzyskać 200 milionów dolarów. Poprosiłem o rozmowę z ministrem lub kimś kompetentnym. Po paru tygodniach dostałem oficjalną wiadomość, którą mam w archiwum, od jakiegoś magistra Sianko informującą że „Minister i Ministerstwo nie utrzymują rozmów z poszczególnymi obywatelami”. O zobowiązaniach, więcej – o zależności obecnie rządzących, konkretnie ministra Ziobro, od grup przestępczych odpowiedzialnych za obrabowanie Polski na początku „przemian” świadczy między innymi to, że nie sprowadzili z Florydy, gdzie jawnie mieszkał latami po ucieczce, po skazaniu go i wypuszczeniu Przywieczerski. Bywali u niego dziennikarze ale sprawiedliwość go tam nie dosięgła. Dopiero, gdy coś tam mu się przedawniło, zafundowali mu nawet darmową podróż do kraju. W poprzednich latach zresztą również, gdy mu groziło aresztowanie, najpierw UOP, potem ABW odwróciły oczki – i poleciał sobie w siną dal.

Wszystkie te rządy zwane w skrócie POPiS blokowały rozwój przedsiębiorczości ludzi rzutkich, opętały ją mnożeniem zakazów, wyjątków, konieczności centralnego sterowania i kontroli. Typowa biurokracja socjalistyczna. A przecież wystarczyło umocnić ustawę min. Wilczka z okresu upadającego rządu Rakowskiego, by ludzie przedsiębiorczy szybko wzbogacili siebie – i Polskę.

————————

Czemu za rządów PiS nie było uczciwego śledztwa w sprawie Zbrodni Smoleńskiej? Ani nawet uczciwych ekshumacji wszystkich ofiar?

Czemu Jarosław Kaczyński zgodził się na makabryczny pomysł uczczenia ofiar zbrodni smoleńskiej przez pomnik „Schody donikąd”, autorstwa Papy Chmiela i Tytusa, chyba nigdy się nie dowiemy. Niezrozumiałe jest, czemu Jarosław Kaczyński przez 10-lecia tolerował u swego boku [ hołubił czasem?] przywódcę prawego skrzydła Ptaszyska Kłamstwa Smoleńskiego – Antoniego Macierewicza. Już się chyba na tym świecie tego nie dowiem. Parafrazując powiedzenie „niezbadana jest dusza frajera” można stwierdzić „niezbadana jest dusza żoliborskiego socjalisty”.

Ale może kiedyś kulisy tych zadziwiających kłamstw zostaną odsłonięte? Zbrodniarze chyba nie lubią pozostawać anonimowymi. Brytyjczycy cynicznie ukryli prawdę o zamordowaniu Generała Sikorskiego na lat 100 czy 200.

Polska od 1989 ginie ludnościowo. Spowodowali kolejną falę emigracji najlepszych, rzutkich, nie umożliwili sprowadzenia wynaradawiających się Polaków z Rosji, Sybiru, Uzbekistanu, Kazachstanu. Zniszczenie szans na rozwój przedsiębiorczości, zniszczenie planu Wilczka wstrzymało powrót dostatniej, przedsiębiorczej emigracji z Zachodu. Zablokowano prywatyzację, odebrano oszczędności dolarowe poprzez hiperinflację w latach 1990 91. Odebrało to młodym nadzieję na własne mieszkanie, dom, dobrobyt. Promocja rozwiązłości obyczajów, „partnerzy” zamiast małżonków, pozwolenie na reklamę i rozwój zboczeń oraz sztuczne, nachalne zwiększenie liczby zboczeńców dopełnia katastrofy. Rząd pro-polski, przy propolskich biskupach powinien promować czystość przedmałżeńską, monogamię, więc przysięgę miłości, wierności, uczciwości małżeńskiej i „nie opuszczę cię aż do śmierci”. Przy własnym domu i przy własnym przedsiębiorstwie rozwój demograficzny zapewniony. Laicy socjalistyczni udający katolików to wszystko zaprzepaścili.

Już po upadku rządu Olszewskiego, za czasów, kiedy on rozwijał Ruch dla Rzeczpospolitej, miałem referat na dużej patriotycznej konferencji w Krakowie, w której udział brała prawdziwa prawica, to jest przedsiębiorcza i katolicka elita Małopolski. W kuluarach w rozmowie z Olszewskim i Antonim Macierewiczem spytałem tego ostatniego, czemu nie doprowadził do de-ubekizacji i de-pedalizacji episkopatu, ściślej – konkretnych biskupów. Z charakterystycznym dla siebie groźnym błyskiem w spojrzeniu odpowiedział, że to było niemożliwe, ponieważ byłby to prawdziwy wybuch bomby atomowej. Ja na to, że może promieniowanie takiej bomby miałoby efekt nie przerażający, ale uzdrawiający. Znów, pan Olszewski tylko się nieznacznie uśmiechnął. Niedługo później my, laicy, zbieraliśmy podpisy pod gorącą prośbą do Ojca Świętego Jana Pawła II, by on doprowadził do usunięcia agentury z episkopatu, a w wyniku tego również spośród kleru. Dramatyczne i zabawne perypetie z próbą przekazania tego tej prośby nuncjuszowi, czy potem ambasadorowi Polski przy Watykanie [chyba p. Suchocka] opisałem w swoim czasie. Apel ten dotarł do rąk Ojca Świętego, przekazany w sposób zupełnie niekonwencjonalny. Żadnych widocznych skutków jednak nie było.

Oni, o zgrozo – naprawdę wyznają zasadę „dajcie mi władzę, a ja was urządzę. Żadne smark-fony rozdawane dzieciom, ani 500⁺ nic tu nie pomogą, tak jak plastikowe „orliki” ich kumpli z PO nie poprawiły zdrowia ani wyników sportowych młodzieży. Mają tyle sensu, co szerokie, nocą oświetlone chodniki wzdłuż setek kilometrów dróg w lasach i wysokie ich krawężniki, niebezpieczne dla samochodów, czy specjalne przejścia… dla dzików. Argument jest taki: „Bo przecież pieniądze z Unii trzeba wydać na to, czego oni chcą”. Gospodarz kraju nigdy by tak nie pomyślał, nie pozwolił, robi to tylko sługus obcego.

Jak dobrać rządzących?

Po tak zwanych „przemianach” 1989 roku najpierw sanhedryn złożony z Michnika, Kuronia i Geremka dobierał kandydatów do fotografii z Wałęsą“. Niezależni, rzutcy, znani z osiągnięć, byli wycinani i oskarżani o rozbijactwo. Bardzo nas to martwiło – ale jeszcze nie było granicą, po której pozostaje jedynie sprzeciw.

Geremek wbrew proponowanym wtedy projektom ordynacji w jednomandatowych okręgach wyborczych narzucił amatorszczyźnie [to ci po „niedźwiedziu” z Wałęsą] , która była w sejmie, tak zwaną ordynację “proporcjonalną”. Była one wymyślona w XIX wieku przez socjalistów w Belgii czy Holandii. Oni przy ordynacji naturalnej, większościowej, nie mieli szans w wyborach.

Ordynacja “proporcjonalna nie jest przecież ani proporcjonalna, ani równa, ani bezpośrednia. Udowodniono to bez wątpliwości, jednoznacznie.

Tak zaczęły się kolejne rządy „bandy czworga”, jak słusznie nazwał to JKM.

Przeżyłem przez 13 czy 14 lat proces, wytoczony profesorowi Przystawie i mi, o powstrzymanie druku i rozpowszechnienia oraz zmielenie nakładu książki, tej o FOZZ. Proces ten przerwało wreszcie niespodziewanie oświadczenie w sądzie likwidatora Universalu, że powód od paru lat nie istnieje [to była centrala handlu zagranicznego, którą sobie sprywatyzowało WSW, a prezesem zrobiono DT Przywieczerskiego]. Zdziwiony był adwokat Universalu i Przywieczerskiego, Andrzej Siciński {ciągle, od lat kilkunastu, występujący w sądach po stronie Dariusza Tytusa Przywieczerskiego [TW Grabiański] i Universalu}.

Ale przy kilku sesjach w tej sprawie na korytarzach sądów rozmawialiśmy, oddzielnie z Lechem Kaczyńskim oraz Jarosławem Kaczyńskim [ różne sesje], bo były zwykle wielogodzinne opóźnienia. Staraliśmy się obaj, prof. Przystawa i ja, niezależnie, z różnymi zapewne argumentami, przekonać ich do jednomandatowych okręgów. Argumenty te czasem odskakiwały jak piłka od ściany, a czasem odpowiedzi rozklapywały się jak mokra śnieżka. Ale opór, nieracjonalna wrogość i wzburzenie obu rozmówców były zadziwiające. Dziwiło mnie takie etatystyczne, jakby sparaliżowane nastawienie wolnych, a może i lotnych, zdawało by się, umysłów.

[Ja od co najmniej ćwierć wieku na żadną „prawicę” nie głosowałem, walczyłem o JOW. Ale tym poczciwcom, co „nie chcieli, by ich głos się zmarnował”, zawsze wskazywałem partię Kaczyńskich.]

Dopiero teraz pozwalam sobie na konstatację: To było nieuniknione. Nie tylko dlatego, że mieli żądzę rządzenia. Głównie dlatego, że to jest, jak powtarza Grzegorz Braun, „żoliborska grupa rekonstrukcji sanacji”. Ci pogrobowcy socjalizmu zmieszanego, raczej zwikłanego z zamordyzmem inaczej władzy sobie nie wyobrażają. Dobór nie naturalny, bo wynikający z antynaturalnej, wymyślonej, powtarzam, przez nie mogących się dorwać do parlamentu socjalistów belgijskich czy holenderskich z końca XIX wieku. Wynik takich wyborów zawsze gromadzi na wierzchu brudną pianę, żądną władzy, przeintrygowaną, podatną na korupcję i szantaże.

Przy ordynacjach socjalistycznych, jak udowodniono, oszukańczych i rozbijackich, powstanie partii, tym bardziej rządu pro-polskiego jest niemożliwe. Dążenia takie będą ciągle kanalizowane w kolejne wersje partii zakłamania, używających pseudo patriotycznych i pseudo katolickich sloganów, suflowanych i formułowanych przez psychologów tłumu czy socjologów. Potrzebne i tolerowane mogą być jedynie takie marginalne twory, jak Konfederacja, sklecona z czterech nurtów, stwory skłócone i rozbijane przez uplasowanych wewnątrz agentów [optymista: agenta?] a dodatkowo pozbawione dostępu do mediów. Nie rozważam w tym artykule powiązań i uzależnień masońskich, choć czterech lub pięciu z tu wymienionych osób są oczywiście członkami lóż.

Dopiero teraz jednak ośmieliłem się dopuścić do siebie oczywistą wydawałoby się konstatację, że to nie ” błędy i wypaczenia ” socjalizmu, jak tłumaczono zbrodnie komunizmu i sowietyzmu, a tego socjalizmu istota, zasada. Socjalistyczna umysłowość oraz partyjniackie walki na intrygi i oszustwo promują do władzy właśnie polityków – Mistrzów Intrygi, którzy potem najczęściej potykają się o własne spodnie. Ten system eliminuje, odrzuca altruistycznych mężów stanu, czy kandydatów na nich, którzy by, wybrani w różnych krajach, wybrani przez różne narody, potrafili zjednoczyć w walce teraz przeciw UE, NWO itp.

————————

Przecież we wszystkich tych przykładach, a wynikają one z doświadczeń jedynie jednego człowieka, widać zderzenie myśli socjalistycznej, z Centralnym Zarządem do Spraw Rozwiązywania Problemów i z podejrzliwością wobec poddanego – z podejściem stawiającym na pierwszym miejscu cele, interesy rodziny, człowieka, szczególnie człowieka rzutkiego. Mentalność socjalistyczna usiłuje [dla zdobycia jego głosu] każdemu że tak powiem osobnikowi dodać, dodrukować jakieś pieniądze. Tymczasem w systemie normalnym, w zdrowym, każdy rzutki człowiek produkuje dobra i dla siebie i dla innych.

Tak długo, jak będziemy tkwić w obecnej wersji demokracji, musimy walczyć o zmianę ordynacji na naturalną, jednomandatowe okręgi wyborcze. Tylko wtedy mają szansę ludzie rzutcy, twórczy, działający dla dobra wspólnego. Tylko wtedy może powstać partia patriotyczna, narodowa i katolicka [nie w nazwie, a w duchu]. Tylko tak wyłoniony sejm, a za nim też rząd, będą mogły skutecznie tworzyć międzynarodową koalicję z rządami sąsiednich Narodów – i pokonać emanację diabelstwa NWO i zielony komunizm w UE. Walczyć z planami i dziełami Złego.

Pod takimi ciosami się rozsypią.

Może zresztą rozsypią się wcześniej. Dużo na to wskazuje.

O monarchii dziedzicznej, królów z Bożej łaski, prawdziwych gospodarzy i ojców narodu, tu tylko wspominam. To dalszy ale realny i potrzebny etap.

Ad maiorem Dei gloriam.

================================

Orbán: kraje, które wysyłają Ukrainie broń, stają się uczestnikami konfliktu

Orbán: kraje, które wysyłają Ukrainie broń, stają się uczestnikami konfliktu

Węgry prowadzą mądrą i ostrożną politykę, próbując w miarę możliwości zdystansować się od konfliktu na Ukrainie i ochronić swój kraj przed nadciągającymi katastrofalnymi skutkami wikłania się w konflikt o obce interesy.

W odpowiedzi na wypowiedź niemieckiej minister spraw zagranicznych, Annaleny Burbock, która mówiła, że ​​kraje europejskie „prowadzą wojnę z Rosją”, a jednocześnie z niemieckiego MSZ wyszło zaprzeczające oświadczenie mówiące, że poparcie Ukrainy nie czyni Niemiec jedną ze stron konfliktu, głos zabrał węgierski przywódca.

Kraje, które wysyłają broń na Ukrainę, stają się stronami konfliktu, bez względu na to, co mówią ich politycy” – powiedział premier Viktor Orbán.

Kto z kim jest w stanie wojny, nie jest kwestią oświadczeń. Jeśli wysyłasz broń, jeśli finansujesz roczny budżet jednej z walczących stron, w perspektywie wysyłasz nową, jeszcze nowocześniejszą broń, to możesz mówić, co chcesz, ale bierzesz udział w wojnie” – powiedział Orbán na antenie radia Kossuth.

Prowadząc mądrą, stabilizującą i pokojową politykę, Węgry równocześnie stwierdziły, że zawetują unijne sankcje przeciwko rosyjskiej energetyce atomowej.

Nie pozwolimy na realizację planu objęcia sankcjami energetyki jądrowej. To nie wchodzi w grę” – powiedział węgierski premier.

Według doniesień, dwa najbardziej podburzające do rozszerzenia się konfliktu zbrojnego państwa – Polska i Litwa, chciałyby nałożenia przez Unię Europejską sankcji na rosyjski sektor nuklearny.

Trzeźwo patrząc na globalne przyczyny konfliktu na Ukrainie, premier Orbán powiedział również w radiu Kossuth, że na konflikcie na Ukrainie zdecydowanie skorzystały Stany Zjednoczone, natomiast Europejczycy są głównymi przegranymi w sensie ekonomicznym.

Ofiarami złej polityki sankcji i wojny są Europejczycy. Ameryka zdecydowanie wygrywa wojnę, Europa zdecydowanie ją przegrywa. Dla Rosji wciąż jest dyskusyjne, czy teraz wygrywają, czy przegrywają, ale jeśli chodzi o pieniądze, to nie tracą aż tak wiele… W ogóle, w sensie ekonomicznym, można śmiało powiedzieć, że jedynym, a raczej największym przegranym w tym całym konflikcie, który się toczy, jest Europa.” – powiedział Orbán.

Poszerzając wypowiedź premiera Orbána o przegrywającej Europie, należy z wielkim bólem, lecz w pełni obiektywnie dodać, że największym przegranym w przegrywającej Europie jest Polska, której kierownictwo – oraz niemal całe zdezorientowane propagandą społeczeństwo – dąży do samozagłady w imię obcych interesów.

Oprac. www.bibula.com
2023-01-27
na podstawie 1, 2, 3

Na pasach… Ukrainiec wtargnął do auta, odgryzł kobiecie kawałek ucha i odjechał jej samochodem.

Na pasach… Ukrainiec wtargnął do auta, odgryzł kobiecie kawałek ucha i odjechał jej samochodem.

Kobieta chciała przepuścić pieszego…

https://epoznan.pl/news-news-136365-debiec_kobieta_chciala_przepuscic_pieszego

O sprawie poinformował nas Czytelnik. – Czy to prawda, że na Wildzie został uszkodzony samochód? Wybita szyba przez Ukraińca. Poszkodowaną była kobieta, której w czasie szarpaniny odgryzł ucho- napisał.

Marta Mróz z poznańskiej policji potwierdza, że około drugiej w nocy z czwartku na piątek doszło do takiego zdarzenia na poznańskim Dębcu. – Policjanci zatrzymali agresywnego mężczyznę, który uszkodził kilka samochodów i napadł na kobietę – mówi. Potwierdza, że napastnik to 35-letni Ukrainiec.

Uszkodził pięć samochodów. Kobietę zaatakował natomiast na skrzyżowaniu. Zatrzymała się przed pasami, by go przepuścić. Wtedy mężczyzna otworzył drzwi wtargnął do środka i odgryzł jej kawałek ucha – opisuje. Następnie wyrzucił kobietę z samochodu i odjechał.

– Daleko nie uciekł, bo wjechał w znak drogowy. Tam porzucił uszkodzony samochód i zaczął uciekać pieszo. Policjantom szybko udało się go namierzyć i zatrzymać.

Mężczyzna przebywa w szpitalu na obserwacji ze względu na swoje irracjonalne zachowanie. – Jeśli mieszkańcy ulic Łozowej, Kasztanowej, Żurawinowej zauważyli uszkodzenia w swoich samochodach, powinni to zgłosić policjantom – kończy Mróz.

Bez nawrócenia Polska na pewno zginie! Różaniec Święty jako jedyny może dać nam zwycięstwo.

Bez nawrócenia Polska na pewno zginie!

Kazanie na Święto Matki Boskiej Różańcowej, wygłoszone 7 października 2019 r.

Różaniec Święty jako jedyny może dać nam zwycięstwo.

(Kraków) – wersja tekstowa
ksiądz Rafał Janusz Trytek

W Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego!

Umiłowani w Panu Jezusie!

Święto dzisiejsze było pierwotnie nazwane Świętem Matki Boskiej Zwycięskiej, na pamiątkę między innymi sławnego zwycięstwa wojsk chrześcijańskich pod Lepanto, ale również wojsk chrześcijańskich pod wodzą Cesarza Karola VI.

Później dopiero zostało przemianowane na Święto Różańca Najświętszej Maryi Panny.

To połączenie tych dwóch nazw jest jak najbardziej na miejscu, ponieważ właśnie Różaniec Święty może dać nam, jako jedyny, zwycięstwo. Dzieje się tak dlatego, że zawiera on tą modlitwę, którą sam Pan Jezus dał swoim uczniom, by modlili się nią do Ojca; chodzi o modlitwę Ojcze Nasz, ale również Zdrowaś Mario – modlitwę która zawiera słowa Pozdrowienia Anielskiego, które właśnie przeczytaliśmy w Ewangelii św. Łukasza.

Te słowa oznaczają początek zbawienia na ziemi; Bóg staje się człowiekiem, przybiera w łonie Najświętszej Maryi Panny ciało ludzkie, duszę ludzką, by móc w tej sposób stać się Kapłanem i stać się jednocześnie Żertwą, która na Krzyżu złoży samą siebie, jako Kapłan złoży sam siebie na Krzyżu na zbawienie całej ludzkości, a od początku aż do końca uczestniczy w tym Najświętsza Maryja Panna jako towarzyszka Pana Jezusa, od samego początku jako Jego najwierniejsza współpracownica w dziele zbawienia.

Dlatego jest ona Pełną Łaski. Ma łaskę w sposób dla nas niewyobrażalny, w takiej ilości, pełności, która nie jest dla nas do wyobrażenia. I z tej pełności my otrzymujemy. Maryja bezustannie udziela nam wszelkich możliwych łask, byśmy odnieśli, odnosili zwycięstwo.

Różaniec Święty został objawiony przez Matkę Bożą świętemu Dominikowi, po to, by mógł tenże Różaniec Święty być naszą najlepszą modlitwą i bronią. Modlitwa ta, by być pełną i skuteczną, musi być świadomie modloną, tzn. trzeba rozważać tajemnice przyporządkowane do poszczególnych dziesiątków Różańca Świętego.

Ostateczne przyporządkowanie nastąpiło dopiero w wieku XV, Błogosławiony Alan de Rupe ostatecznie ustalił kształt Różańca Świętego, składającego się z piętnastu dziesiątków, i od tej pory, w takim oto ostatecznym kształcie, Różaniec rozprzestrzenił się, m.in. dzięki Dominikanom, którzy tworzyli wszędzie Bractwa Różańcowe, by dobrze uczyć wiernych, jak modlić się na Różańcu Świętym.

Mało kto wie, że są stacje Różańca Świętego, jest ich piętnaście, i ludzie tak jak obchodzili Drogę Krzyżową, tak samo modlili się na Różańcu chodząc od stacji do stacji.

Stacje pomagały wyobrazić sobie ten temat, który miał być kontemplowany. Zatem takie zorganizowane bractwa, mają tę zaletę, że pod opieką dyrektorów można było kształtować lud w odpowiedni sposób. I to dało wielką siłę chrześcijaństwu, bo jak wiemy przed Lepanto św. Pius V zarządził modlitwy i procesje różańcowe w całym chrześcijaństwie.

I była już ta armia, która wiedziała jak się modlić, wiedziała jak używać Różańca Świętego, jak go wykorzystywać do uproszenia w Niebie nadzwyczajnej, nadprzyrodzonej pomocy, bez której tego zwycięstwa by nie było.

Stąd też Papieże wszystkich wieków obdarzali Różaniec Święty licznymi przywilejami. Nie ma takiej modlitwy, która byłaby obdarzona tyloma odpustami, co właśnie Różaniec Święty.

Stąd też ta modlitwa różańcowa jest bardzo potrzebna, szczególnie w dzisiejszych czasach.

Jeżeli w przeszłości Różańcem Świętym posługiwali się katolicy, by walczyć, by samych siebie uświęcać, ale również by walczyć przeciwko wrogom zewnętrznym, to tym bardziej jest to dzisiaj potrzebne, kiedy tych wrogów jest o wiele, wiele więcej niż kiedykolwiek, gdy są oni tym groźniejsi, że mniej ich widać.

Muzułmanie, cokolwiek by o nich złego nie powiedzieć, szli na Europę w sposób otwarty, otwarcie mówili o dżihadzie, o tym że chcą podbić ziemię “niewiernych” – czyli katolików, dla siebie, dla swego bożka allaha, dla swojej fałszywej religii i moralności.

Dzisiaj mamy do czynienia z ludźmi którzy są o wiele skuteczniejsi w swych złowrogich zamiarach zniszczenia Kościoła Świętego, dlatego że przebierają się w szatki “dobrych ludzi”, “dobrych chrześcijan” którzy chcą powrócić do czasów pierwszych chrześcijan, którzy chcą większej prostoty, ubóstwa w Kościele.

Ci ludzie – moderniści, nie negują tak bardzo, wprost, Dogmatów chrześcijańskich, nie odrzucają Trójcy Przenajświętszej, a przecież nikt tak wiele nie zrobił dla zniszczenia chrześcijaństwa, nawet muzułmanie, nawet arianie, jak właśnie moderniści.

Jeżeli modlimy się na Różańcu Świętym, i prosimy na Różańcu Świętym o pokonanie wrogów Kościoła, to największymi wrogami Kościoła są obecnie oczywiście moderniści, wraz z tymi, z którymi oni współpracują.

Bo zauważmy, że elity światowe, anty-Boże i anty-ludzkie, doskonale z modernistami się dogadują, czego w przeszłości też nie było.

Bezbożny świat zwalczał Kościół katolicki, zwalczał prawdziwą Wiarę, chcąc ją zastąpić fałszywymi ideami.

To dzisiejsze Święto Matki Boskiej Różańcowej, jest w stulecie ogłoszenia niepodległości Polski.

Rada Regencyjna równo sto lat temu ogłosiła niepodległość Polski, i oczywiście stało się bardzo dobrze, że to właśnie święto zostało wybrane.

Myślę że powinniśmy sobie tym bardziej Różaniec Święty cenić, że jest powiązany tak ściśle również z naszą historią.

Ale też trzeba sobie powiedzieć że z tego faktu, z faktu ogłoszenia niepodległości Polski w 1918 roku, 7 października, aż tak wiele nie wyniknęło, ponieważ nasza wskrzeszona Rzeczypospolita Polska nie była krajem katolickim.

Była krajem z większością katolicką, gdzie dzięki konkordatowi Kościół katolicki miał liczne przywileje, ale Religia katolicka nie była w pełni uznawana, była uprzywilejowana w jakimś sensie, w jakimś zakresie, ale Polska nie była katolicką tak jak przed rozbiorami.

I warto sobie uprzytomnić, że właściwie wszystkie nieszczęścia, jakie nas spotykają, spotykają nas z tego powodu, że Polska nie jest tak katolicka, jak być powinna.

Wtedy była w większości katolicka, bo Naród wierzył, ale kraj jako kraj, jego władze nie były katolickie.

Nasze państwo nie było tak katolickie, nie wyznawało Wiary w Trójcę Przenajświętszą i Święty Kościół Rzymskokatolicki.

Musimy zatem powrócić, by zwyciężyć wszelkie zło które nam zagraża ze wszystkich stron i z zewnątrz i od wewnątrz, przede wszystkim od wewnątrz, musimy pamiętać o tym, że wszystko co dobre, co wielkie w naszym Narodzie, w naszej historii, powstało dzięki Kościołowi, dzięki świętej Wierze którą przyjęliśmy tysiąc lat temu z okładem, i którą to Wiarę katolicką wyznawaliśmy, wyznawała większość naszego Narodu, aż do czasów sprzed kilkudziesięciu ledwie lat.

Dzisiaj mamy za zadanie upraszać Pana Boga o to, by zlitował się nad nami, by gdy przyjdzie czas kary i sądu, byśmy byli oszczędzeni w jak największym stopniu.

Oczywiście kary muszą być, i nigdy nie jest tak, że za grzechy nie ma kary, jednak możemy wyprosić u Tronu Łaski to, żeby Polska była oszczędzona w jak największym stopniu, a przede wszystkim, by się nasz kraj i nasz Naród nawrócił.

Bez nawrócenia Polska na pewno zginie.

Bez bycia katolicką Polska na pewno zginie, bo Katolicyzm jest duszą naszego Narodu.

Prośmy Najświętszą Marię Pannę, prośmy Ją na Różańcu Świętym, przez Litanię Loretańską, o to by nas inspirowała oraz dawała nam swoje natchnienia, byśmy znienawidzili herezje, tak jak Ona jej nienawidzi, i byśmy znienawidzili grzechu, tak jak Ona grzechu nienawidzi.

W Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego!

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus!

Królowo Różańca Świętego – módl się za nami!

ksiądz kapelan Rafał Janusz Trytek,
Duszpasterz Tradycji Łacińskiej Katolickiej
Kościół Matki Bożej Królowej Polski w Krakowie
kaplica – ulica Józefa Sarego 18/2

===

Ks. Rafał Trytek, kazanie na Uroczystość Różańca Świętego wygłoszone w dn. 6.X AD 2019

Więcej: http://www.legitymizm.org/multimedia-trytek-6-pazdziernika-2019

W niewoli ekranów.… Bezpłatne laptopy dla uczniów IV klas. Jest zapowiedź premiera. [To MUZG – Ministerstwo Utylizacji Zbędnych Gadżetów]

https://forsal.pl/lifestyle/edukacja/artykuly/8644549,bezplatne-laptopy-dla-uczniow-iv-klas-jest-zapowiedz-premiera.html

Począwszy od września tego roku, wszyscy uczniowie IV klasy otrzymają nieodpłatnie laptopy, które będą służyły im przez kolejne lata edukacji. W tym roku sprzęt trafi do 370 tys. uczniów – poinformował premier Mateusz Morawiecki.

“Naszym zdaniem nierówności nie są napędem rozwoju, ale przyczyną straconych szans, utraconych talentów, także przyczyną wielu tragedii. Staramy się na wszystkie możliwe sposoby te nierówności wyrównywać” – powiedział premier na wtorkowej konferencji prasowej.

Przypomniał, że w ubiegłym roku w komputery wyposażono ok. 218 tys. uczniów z terenów popegeerowskich.

“Czas ostatecznie wprowadzić polską szkołę w XXI wiek i przenieść system nauczania naszych dzieci na jak najwyższy poziom” – stwierdził.

Teraz, jak poinformował, laptopy trafią do 370 tys. uczniów rozpoczynających naukę w IV klasie w 2023 roku. “To jest jeden z elementów wspierania transformacji cyfrowej” – podkreślił szef rządu.

Minister Cieszyński: Komputery, które trafią do uczniów, przejdą na własność rodziny

Komputery, które trafią do uczniów, przejdą na własność rodziny. Chcemy, by mogli korzystać z nich w szkole i w domu, by zostały na przyszłe lata ich nauki. Chcemy uczyć odpowiedzialności – zapowiedział pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa Janusz Cieszyński.

“Nauka i edukacja się zmienia. Transformacja polega m.in. na tym, że dzisiaj komputera nie używa się tylko na lekcji informatyki, ale można go używać z dobrym efektem na wszystkich lekcjach (…). I stąd pomysł, aby z tych środków, które otrzymamy w ramach Krajowego Planu Odbudowy, finansować komputer dla każdego dziecka, które idzie do IV klasy” – powiedział Janusz Cieszyński.

Wyjaśnił, że sprzęt trafi do uczniów IV klas szkół podstawowych, gdyż tak rekomendują eksperci. “Wtedy łatwiej jest dzieci wdrożyć, one zdobyły już podstawowe umiejętności”. Podkreślił, że “dzięki temu, że każdy będzie miał taki sprzęt, będzie możliwe wyrównanie szans”.

Cieszyński poinformował także, że “komputery przejdą na własność rodziny, na własność ucznia”. Wyjaśnił, że tak samo z przekazanym sprzętem komputerowym w ramach programu dla dzieci z obszarów popegeerowskich, co zdało egzamin.

Zapowiedział, że w tym roku uruchomimy zostanie też przetarg na sprzęt komputerowy dla nauczycieli, a w roku kolejnym roku przetarg na sprzęt dla kolejnego rocznika uczniów. “Chcemy, by ten program został w polskiej szkole na zawsze” – dodał Cieszyński. (PAP)

Moskwa nadaje z Warszawy. Minister Goebbels wyraża stanowczy sprzeciw.

Moskwa nadaje z Warszawy. Minister Goebbels wyraża stanowczy sprzeciw.

Minister Goebbels wyraża stanowczy sprzeciw

CzarnaLimuzyna https://ekspedyt.org/2023/01/24/minister-goebbels-wyraza-stanowczy-sprzeciw/

Emerytowany minister III Rzeszy, Joseph Goebbels wyraził ostatnio stanowczy sprzeciw wobec polityki kłamstw i manipulacji. Manipulacji i kłamstw obserwowanych ostatnimi czasy w relacjach międzynarodowych. Jeszcze nie umilkły gorące komentarze a już następnego dnia odezwała się minister Moskwa. Moskwa z Warszawy.

Wyrażam stanowczy sprzeciw wobec przyjętej dziś propozycji Parlamentu Europejskiego, który chce przenieść leśnictwo do kompetencji dzielonych pomiędzy UE a Państwa Członkowskie. Polskie lasy to wyłączna kompetencja Warszawy. Nie pozwolimy na zmianę traktatów w tym zakresie.

Nie chcę w ten sposób porównywać jednego z najskuteczniejszych ministrów propagandy w historii Europy do nieskutecznej minister Moskwy, ale chodzi mi o domniemanie nieszczerości. Sprzeciw Moskwy jest tak samo żarliwy jak sprzeciw Dudy, Morawieckiego, Szydło i Kaczyńskiego w sprawie “kompetencji Warszawy” w sądownictwie, oraz w sprawie likwidacji polskiego górnictwa. Po wielu podobnych “stanowczych sprzeciwach”, PiS zazwyczaj oddawało jeszcze więcej niż początkowo chcieli ukraść nam Niemcy. Ostatnio, po melanżu u satanistów, podkręcony Morawiecki zapowiedział kolejny etap wdrażania nowego porządku (cyfrowego niewolnictwa). Idioci nie zarejestrowali?

A może… tuż przed nadchodzącymi wyborami słudzy Ukrainy i Niemiec, USA i Izraela czymś nas zaskoczą? Powiedzą na przykład: „Tak, zgadzamy się”, a potem… po raz pierwszy… się nie zgodzą. Dotychczas po pierwszym „Nie” zawsze na końcu było „Tak”. Może w ramach rehabilitacji cofną też wszystkie zarządzenia zabierające nam Wolność? Cofną czy nie cofną? Cofną. Nie cofną? Cooofną… A jak nie, to co? Świnie czy agentura wpływu?

Od lat przykładem stanowczości jest sam prezes Kaczyński…

„Toksyczna Zasłona” KŁAMSTWA nad Polską. „Eksperci”[ !!! ] ostrzegają, by zostać w domu..,.

„Toksyczna Zasłona” KŁAMSTWA nad Polską. „Eksperci”[ !!! ] ostrzegają, by zostać w domu..,.

24 stycznia 2023 https://warszawawpigulce.pl/toksyczna-zaslona-nad-polska-eksperci-ostrzegaja-by-zostac-w-domu/

Główny Inspektorat Ochrony Środowiska ostrzega przed smogiem. Najgorzej będzie na południu Polski. Jak pisze Onet, jakość powietrza będzie dramatyczna, a eksperci mówią o „toksycznej zasłonie”.

Prognozy Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska pokazują, że sytuacja ze złą jakością powietrza utrzyma się co najmniej przez 3 dni.

Niezadowoleni będą zarówno turyści, jak i mieszkańcy południowej Polski, gdzie smog będzie największy. Na Górnym Śląsku, w Małopolsce i na Podkarpaciu stężenie pyłu zawieszonego PM10, może wynieść ponad 100-150 μg/m3.

Im dalej na północ tym lepiej, ale w centrum i Warszawie sytuacja również nie będzie dobra. Powietrze w stolicy będzie co najwyżej „dostateczne”, a w wielu miejscach „złe”.

W domu zostać powinni głównie seniorzy. Wszystkim innym zaleca się jak największe ograniczenie aktywności na zewnątrz.

Mail:

K…wy jak nie śmiertelnym kowidkiem,  to smogiem straszą. Zostań w domu, baranie. A skąd ten smog, skoro kopalnie węgla celowo zniszczyli, węglem nie wolno palić, drewnem też już chyba nie, w Krakowie strefę wolną od samochodów wprowadzili itp itd. Może samoloty z Davos wracają i rozsiewają?  

To Putin złośliwie rozsiewa !!

D.K.

===========================

Oficjalna prognoza dla Warszawy: 25.I.

Dobra

Dobre powietrze. Możesz bez obaw wyjść na zewnątrz i cieszyć się dniem.

========================

Korzystny

Możesz liczyć na sprzyjające warunki atmosferyczne. Pogoda nie powinna mieć wpływu na Twoje samopoczucie ani powodować lub wzmagać żadnych dolegliwości. Nawet meteopaci odczują dziś sprzyjającą aurę.

=============================

Prognozy Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska : SAME ZIELONE.

https://powietrze.gios.gov.pl/pjp/airPollution

Lekarz donosił ws. fałszywych szpryc-certyfikatów. Rozwścieczyła go decyzja prokuratury

Lekarz donosił ws. fałszywych szpryc-certyfikatów. Rozwścieczyła go decyzja prokuratury

https://nczas.com/2023/01/24/lekarz-donosil-ws-falszywych-szpryc-certyfikatow-rozwscieczyla-go-decyzja-prokuratury/

Oburzenie z powodu umorzenia śledztwa ws. wystawiania fałszywych szpryc-certyfikatów wyraził dr n. med. i n. o zdrowiu Szymon Suwała. Endokrynolog przyznał, że sam donosił w ramach zapoczątkowanej przez siebie akcji „#StopAgentomPandemii”.

„Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie oferowania za pośrednictwem mediów społecznościowych (np. przez portal Facebook) odpłatnych fałszywych certyfikatów poświadczających zaszczepienie przeciwko COVID-19, tj. o czyn z art. 271 par. 3 KK (poświadczenie nieprawdy)” – napisał Suwała.

„Był to element akcji #StopAgentomPandemii zapoczątkowanej przeze mnie w zeszłym roku – jak widać, wysiłek mój oraz wielu z Was którzy informowali i dostarczali dowodów na ten nielegalny proceder poszedł jak krew w piach…” – grzmiał lekarz, przedstawiający się jako „edukator medyczny”.

Groteskowo o naszej władzy, czyli satyryczne podsumowanie 2022 roku. [popr.]

Groteskowo o naszej władzy, czyli satyryczne podsumowanie 2022 roku

http://pressmania.pl/groteskowo-o-naszej-wladzy-czyli-satyryczne-podsumowanie-2022-roku/

Styczeń to świetny moment na podsumowanie roku ubiegłego. Zatem do dzieła! Wspomnijmy rok 2022 trochę nietypowo: w krzywym zwierciadle. Będzie to ponad 20 rysunków (plus jeden mem) duetu Widget & Oppenheim. A że rok poprzedni nie był za bardzo udany dla Polski i Polaków, tak też i prezentowane obrazki nie zawsze będą wzbudzać nadmierną wesołość.

Koniec roku 2021 i początek 2022 to wciąż nowe pomysły na ograniczanie naszej wolności przez kowidowy zamordyzm. W niektórych krajach poziom absurdu sięgnął zenitu: patrz np. w Austrii zarządzono, że nawet w domu powinno się obowiązkowo nosić maseczki. Czyż można było tego nie narysować?   

Rok temu nic nie zapowiadało, że wirus zniknie znienacka; czyli podobnie jak się pojawił. W tym czasie Gates obwieścił światu, że jego prace nad kolejnymi wariantami C-19 mają się świetnie, co nie do końca się jednak sprawdziło.

Heroiczna wojna „naszego” rządu z pandemią zniszczyła dziesiątki tysięcy rodzimych firm. Ale to nie było ostatnie słowo premiera Morawieckiego: od stycznia 2022 polscy przedsiębiorcy musieli się zmierzyć z innym śmiertelnym wrogiem. Tym razem krajowej produkcji.

Nie najlepiej wyszło podsumowanie walki z C-19, prowadzonej m.in. pod hasłem „Liczy się każde ludzkie życie!” Niech komentarzem pozostanie kolejny rysunek.

W tej sytuacji Himalajami absurdu można by nazwać wyróżnienie Pana Adama Niedzielskiego tytułem „Wizjoner Roku”. Zatem przeżyjmy to jeszcze raz…

Kiedy świat nieco się zmęczył jednokierunkową narracją kowidocentryczną, sprawy w swoje ręce znowu wzięli możni tego świata. No bo ile można ciągle o tym samym? Gates ze swoimi zielonymi wiruskami musieli iść w odstawkę.  

No i stało się! 24 lutego 2022 roku udało się rozpocząć jeden z najbardziej absurdalnych konfliktów zbrojnych: zła Rosja wtedy napadła na wspaniałą Ukrainę. Z daleka śmierdziało to ustawką na każdym kroku, w tym także, kiedy eks-komik został obsadzony w roli światowego super bohatera. 

Tym bardziej kreacja Wołodimira Z. jest mocno podejrzana, jeśli zajrzymy do treści publikacji sprzed kilku lat na temat wyborów prezydenckich 2019 na Ukrainie.  Dowiemy się, bowiem, że to Moskwa bardzo pomogła Zełeńskiemu wygrać wybory. Oto dwa teksty na ten temat, w tym jeden z Gazety Wyborczej:

https://wyborcza.pl/7,75399,24678909,moskwa-podklada-przedwyborcza-mine-pod-ukraine-i-ostro-gra-przeciw.html?token=HjFyc4la7LW_zkmf2a253HO3-6UsiGcD_CUh-eIxG-y6njsmZJkwc9Yhh9J1A0Zt

oraz

https://tygodnik.tvp.pl/42260095/czy-przyszlego-prezydenta-ukrainy-wybrala-moskwa-rosyjski-plan-pinokio

A oto i nasz heros.

==================================

Tego o kowidku nikt nie wiedział: boi się jak ognia uchodźców z Ukrainy. Z dnia na dzień ulotnił się z Polski. Szkoda, że nie wiedzieliśmy o tym wcześniej…

Niejaki Obajtek bezwzględnie wykorzystał szansę na złupienie Polaków, w marcu ubiegłego roku niekiedy paliwo dochodziło do 8 zł za litr. Do kogo w tej sytuacji mogliśmy zwrócić się o pomoc?

Kiedy wirusek był już passé, a bardzo trendy było okazywanie miłości do naszych bohaterskich sąsiadów ze Wschodu, powstał poniższy rysunek, który … trafił nawet do Sejmu. Stało się to z udziałem posła Grzegorza Brauna, któremu widać ten żarcik bardzo się spodobał.

Marzec 2022 – maski okazały się zbędne, poza placówkami medycznymi. W tej kwestii powoli wszystko wracało do normy.

Pan Niedzielski, czyli światowy ekspert od nadmiarowych zgonów, nie ustawał w prześladowaniu medyków w aplikowaniu tymże „szczypawek”. Nie wszystkim lekarzom było to na rękę. 

Nasi eksperci od wiruska nie zyskali także wielkiego poklasku w branży gastronomicznej, co obrazuje kolejny obrazek.

Około czerwca ub. roku musieliśmy sobie przypomnieć o poważnym zagrożeniu kolejnymi pandemiami. Przez krótki czas straszono nas wtedy małpią ospą. Jak zwykle w takich sytuacjach celebryci są w gotowości!

Żaden premier nie dał tak bardzo w kość polskim przedsiębiorcom, jak pan Morawiecki. Oprócz wielu znanych nam programów z dopiskiem „plus”, co zawsze oznacza trwonienie budżetowych środków, był jeszcze jeden (bez „plusa”), bardzo skutecznie prowadzony przez pana premiera. 

Katastrofą, nie tylko zresztą dla przedsiębiorców, okazała się tzw. walka z inflacją, której ważnym elementem było podnoszenie w kosmos stóp procentowych. Tu z pomocą premierowi przyszedł „Jastrząb” Glapiński.

I kolejny rysunek duetu Widget & Oppenheim, który obiegł Internet, między innymi szalał po różnych FB i TT środowisk rodzimych liberałów. 

Tym razem mem, także na temat nienachalnej miłości pana premiera do rodzimych przedsiębiorców.

Jesienią ubiegłego roku obwieszczono nam rzecz niebywałą: w Polsce może zimą zabraknąć węgla! Nie dało się tego nie zobrazować stosownym obrazem.

Kiedy zimą nie ma czym się ogrzać, nie wszystkim jest do śmiechu. Pewnie tych osób poniższa satyra za bardzo nie rozbawi.

Za to prawie nigdy uśmiech nie schodzi z usta naszego prezydenta. Oj, jakiż on jest towarzyski! Z tegoż powodu dał się – nie po raz pierwszy – wkręcić przez rosyjskich żartownisiów, udających tym razem prezydenta Francji.

Polacy na Mistrzostwach Świata w Katarze (w piłkę kopaną), czyli znowu możemy obwieścić wielki sukces naszego rządu!

W grudniu ub. roku gruchnęła – gdzieniegdzie – wiadomość, że nasz premier, (znaczy wielki patriota), nieco wcześniej pracował dla STASI. Pisał o tym m.in. portal związany z Konfederacją nczas.pl, w tym oto artykule:

https://nczas.com/2022/12/10/morawiecki-agentem-stasi-konfederacja-reaguje-i-domaga-sie-wyjasnien-video/

Ku zaskoczeniu Polaków z grupy homo sapiens, do sprawy nie odniósł się ani sam premier, ani też jego Kancelaria. Co ciekawe także media z opozycji nabrały wody w usta, mimo faktu, że taka sensacja powinna im być bardzo na rękę. Tym bardziej, że nieco wcześniej Gazeta Wyborcza doniosła o podejrzanych kontaktach pana MM z „naszym” SB, oto ten tekst:

https://lublin.wyborcza.pl/lublin/7,48724,29204617,wroclawska-dzialka-morawieckiego-kupiona-za-poldarmo-od-ksiedza.html

Oto i nasze wyjaśnienie tych bezpodstawnych oszczerstw.

Kiedy wydawało się, że nic już w Polsce nie może nas w 2022 roku zaskoczyć, gruchnęło tym razem w Komendzie Głównej. I to nie z grubej rury, ale z granatnika! 

Pomimo wszystkich szkód, które wyrządził Polsce obecny premier, jego niezliczonych kłamstw, niszczenia polskiej gospodarki i przedsiębiorców  (zgodnie z zaleceniami psychopatów z Davos), wciąż w naszym społeczeństwie uchodzi – w wielu domach – za dobrodzieja. Co widzimy na załączonym obrazku.

Jeśli sądzisz, że obecny rok będzie lepszy od poprzedniego, wsłuchaj się w słowa tego pana. Tym razem nie kłamie. Bardzo rzadki przypadek.

I jeszcze dwa słowa na koniec tego umiarkowanie optymistycznego podsumowania. Nie licz, że zmiana władzy – co teoretycznie jest w tym roku możliwe – poprawi nasz los. Gdyby najbliższe wybory wygrała Koalicja: szybko jeszcze bardziej zrzednie ci mina. Przecież opozycja pcha nas usilnie do strefy EURO, szybko wprowadzi ograniczenia dotyczące obrotu gotówką, aby tę docelowo zupełnie wyeliminować. I jeszcze, aby nas dobić, będą podnoszone raz po raz stopy procentowe: przynajmniej, tak obecnie optuje frakcja KO, działająca w Radzie Polityki Pieniężnej. 

Nie jestem więc pewien, że za rok podobne résumé, będzie choć trochę bardziej sielskie i beztroskie. 

Written by Krzysztof Oppenheim

www.krzysztofoppenheim.plwww.oppen-kredyt.pl By Krzysztof Oppenheim|21 stycznia, 2023|Społeczeństwo|1 komentarz

Udostępnij ten artykuł, pomóż Nam dotrzeć do innych!

O autorze: Krzysztof Oppenheim

Ekspert finansowy oraz od rynku nieruchomości, specjalizujący się m.in. w kredytach hipotecznych, związany z bankowością od 1993 r. Od 2016 roku prowadzi także kancelarię antywindykacyjną, o specjalnościach: upadłość konsumencka, oddłużanie, spory „frankowe”, pomoc zadłużonym przedsiębiorcom i obecnie także obrona przed “Polskim Ładem”. Antystemowiec, w wolnych chwilach – satyryk. Więcej informacji na: www.oppen-kredyt.pl oraz www.krzysztofoppenheim.pl

=============================================