Oddamy domy za „ratowanie planety”? Koszty przepisów energetycznych.

Oddamy domy za „ratowanie planety”? Polityk-budowlaniec wylicza koszty przepisów energetycznych

domy-za-ratowanie-planety

(Fot. Bittermuir/Pixabay)

Emil Krawczyk, inżynier budownictwa i środowiska skomentował czekające nas prawdopodobnie konsekwencje przyjęcia przez polityków niemal wszystkich opcji unijnej strategii klasyfikowania energetycznego budynków. Jeśli ktoś nie powstrzyma szaleństwa eurokratów i ich zleceniobiorców zasiadających w rządach i parlamentach, stosowanie przepisów o ETS sprawi, że wielu z nas nie będzie już stać na własne domy.

Wpis polityka nawiązuje do przyjętej przez rząd Prawa i Sprawiedliwości „Strategii Renowacji”, zakładającej aż ćwierć miliona tego typu inwestycji każdego roku. Na pierwszy ogień pójdą budynki starsze, w najgorszym stanie. Ministerstwo Rozwoju zatwierdziło w tym celu klasy energetyczne, do których poszczególne obiekty będą kwalifikowana na podstawie świadectw energetycznych.

Jak pisze Emil Krawczyk, modernizacji w związku z tymi kryteriami wymaga aż połowa spośród 14,2 miliona budynków. Ma to kosztować, według szacunków inżyniera, aż 37,5 miliarda złotych co 12 miesięcy.

 „Skąd brać na to środki? Pan płaci, pani płaci, my płacimy”. Jak napisał, „Długoterminowa Strategia Renowacji Budynków” zakłada dofinansowanie z Banku Gospodarstwa Krajowego, zaangażowanego w promesy, czyli obietnice wypłat z funduszu Inwestycji Strategicznych Polskiego Ładu. Również BGK wypuścił 200 miliardów złotych pustego pieniądza na tarcze antycovidove, czyli skutek patologicznej polityki lockdownów i zarazem jeden z głównych czynników rozkręcających wielką inflację w naszym kraju.

„Za modernizację zapłacimy więc wszyscy, ale nie da się wejść do wiadra i w nim podnieść, więc ETS2 doprowadzi do lawinowej pauperyzacji społeczeństwa” – przewiduje inżynier.

„Owszem, są też wskazane jako źródła finansowania środki z UE. Jednak pieniądze z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Fundusze Norweskie i Fundusz Spójności na podobne cele w sumie dały 2,4 mld euro w latach 2014-21” – zastrzega.

System ETS2 dla budynków wchodzi w życie w 2027 roku. Właściciele budynków o gorszej klasyfikacji energetycznej będą płacić wyższe podatki, co w konsekwencji może doprowadzić do utraty kontroli nad swą własnością przez mniej zamożnych.

„Alternatywną będzie skonsumowanie oszczędności na modernizację – o ile ktoś je ma, kredyt, lub dotacja z drukarki. Bez tego nie uratujemy planety kochani” – puentuje ironicznie Emil Krawczyk.

Źródła: Twitter, PCh24.pl RoM

Donos na Sommera [i Polskę] do Izraela. Oglądajcie „Jedwabne. historia prawdziwa” szybko. Zanim zdejmą

Donos na Sommera do Izraela. „Oglądajcie szybko. Zaraz zdejmą” [VIDEO]

AW 17.08.2023 donos-na-sommera-do-izraela

Film
Film „Jedwabne. historia prawdziwa” dra Tomasz Sommera.

Po dwutomowej publikacji „Jedwabne. Historia prawdziwa” i filmie Tomasza Sommera pod tym samym tytułem w Polsce zapanowała głucha cisza w sprawie mordu w Jedwabnem. Nikt nie odważył się wejść w polemikę z faktami przedstawionymi w tych dziełach. Ale antypolska propaganda ma trwać, wiec poszedł donos na Sommera do samego Izraela.

Film dokumentalny „Jedwabne. Historia prawdziwa” odkłamuje prawdę o tragicznych wydarzeniach w Jedwabnem. Produkcja Tomasza Sommera, Macieja Dębały, Marka Jana Chodakiewicza powstała w oparciu o pierwszą, kompletną, dwutomową monografię dotyczącą zbrodni, którą od dwudziestu lat obciążani są Polacy.

Film unaocznia absurdalne tezy Jana Tomasza Grossa, który walnie przyczynił się do obarczenia winą naszego narodu. To jednak jedyny „komediowy” element produkcji. Przede wszystkim jest ona rzetelną próbą pokazania, kto i jak naprawdę zamordował Żydów 10 lipca 1941 r. Emisji filmu, również w formie zamkniętego pokazu, odmówiły w zasadzie wszystkie kina w Warszawie.

Po publikacji książki i filmu dotychczasowi piewcy polskiego sprawstwa tego mordu zapadli się pod ziemię. Nikt nie odważył się na polemikę z faktami przedstawionymi w tych pozycjach. Antypolska propaganda musi jednak trwać na świecie, więc pojawił się „donos” na film Sommera w izraelskiej prasie.

Rafał Pankowski ze stowarzyszenia „Nigdy Więcej” doniósł izraelskiemu lewicowemu dziennikowi Haaretz, jaką to „zbrodnię” popełnił Tomasz Sommer swoim filmem, odkłamując antypolską narrację. Dziennik opisał sprawę tak, jakby to była próba zafałszowania historii i wybielania Polaków, którzy przecież w ich mniemaniu byli współodpowiedzialni za holokaust.

„Oglądajcie szybko. Filmem „Jedwabne. Historia prawdziwa” zainteresowała się izraelska prasa po donosie Rafała Pankowskiego. Zaraz zdejmą” – poinformował Tomasz Sommer na Twitterze.

[Szczegóły – obejrzyj w oryginale. MD]

Zapraszamy do obejrzenia filmu, póki YouTube jeszcze go nie zdjęło.

https://youtube.com/watch?v=3l1UCCmcNLk

Dwutomowa praca historyczna autorstwa dra Tomasza Sommera, prof. Marka Jana Chodakiewicza i Ewy Stankiewicz „Jedwabne. Historia Prawdziwa” TOM I + II dostępna jest w Bibliotece Wolności. Można tam nabyć także skróconą jej wersję autorstwa prof. Marka Jana Chodakiewicza i dra Tomasza Sommera – „Jedwabne. Rekonstrukcja mordu” teraz w nowym, większym formacie.

=====================

CD:

Na platformie X (Twitter) Tomasz Sommer zachęcił internautów do zapoznania się z jego filmem, który teraz jest dostępny za darmo. „Oglądajcie szybko. Filmem «Jedwabne. Historia prawdziwa» zainteresowała się izraelska prasa po donosie Rafała Pankowskiego. Zaraz zdejmą” – poinformował.

W jednym z kolejnych wpisów zwrócił się także do Pankowskiego.

„Szanowny Panie Rafale Pankowski. Wzywam Pana do umieszczenia w ciągu 14 dni na stronie haaretz.com przeprosin następującej treści w językach polskim i angielskim” – napisał Sommer.

Przeprosiny miałyby brzmieć następująco: „Ja, Rafał Pankowski, przepraszam Pana Tomasza Sommera, autora filmu «Jedwabne. Historia prawdziwa», za kłamliwe stwierdzenia naruszające jego dobre osobiste, które wypowiedziałem dla gazety «Haaretz» jakoby autor filmu Tomasz Sommer próbował «wypaczyć pogrom w Jedwabnem», («distort a pogrom in the town of Jedwabne») oraz «sugeruje, że oskarżenia przeciwko Polakom zostały stworzone przez kierowaną przez Żydów konspirację» («alleges that the accusations against Poles for the pogrom have been invented by a Jewish-led conspiracy»)”.

„Szanowny Panie Pankowski, swoje wezwanie kieruję tą drogą, gdyż w gazecie «Haaretz» wykazał Pan, że jest Pan stałym czytelnikiem mojego twittera. Jeśli Pan nie zastosuje się do tego wezwania, będę zmuszony skierować sprawę do sądu” – zakończył Sommer.

Właściwe, merytoryczne pytania pierwszego polskiego referendum.

[wzięte z : pytania-referendalne md]

Właściwe, merytoryczne pytania pierwszego polskiego referendum, które zgodnie z tym, co podaje bloger @CzarnaLimuzyna, mogłyby wyglądać np. tak:

  • Czy jesteś za przerwaniem Wielkiego Resetu (realizacji: Agendy 2030), energetycznego lockdownu – czy jesteś za unieważnieniem wszystkich pakietów klimatycznych, przywracając korzystanie z naturalnych i tanich źródeł energii?
  • “Czy jesteś za wyproszeniem z Polski wszystkich osób niepracujących, żyjących na koszt Polaków, w tym szczególnie niepracujących mężczyzn w wieku poborowym przybyłych z Ukrainy?
  • Czy jesteś za zmianą zapisów zawartej w 2016 roku w tajemnicy przed opinią publiczną umowy nakładającej na Polskę zobowiązanie do nieodpłatnego przekazywania Ukrainie strategicznych zasobów polskiego uzbrojenia.
  • Czy jesteś za wszczęciem śledztwa w sprawie 250 tys. zgonów nadmiarowych spowodowanych wprowadzeniem nieuzasadnionego i tragicznego w skutkach lockdownu w „Służbie Zdrowia”?
  • Czy jesteś za ukaraniem osób odpowiedzialnych za promocję toksycznych preparatów „big-pharmy” oraz za malwersacje środków finansowych z budżetu państwa?
  • Czy jesteś za prawnym zakazem głoszenia ideologii totalitarnych zawierającej m.in. elementy neomarksizmu (“antykultury”) i „zielonego faszyzmu” w formie promocji gender i rzekomej ochrony klimatu?
  • Czy jesteś za karaniem molestowania nieletnich w formie „edukacji seksualnej” będącego wstępem do pedofilii?
  • [MD:] Dodam: Czy wolisz głosować na listę partyjną, czy na konkretną osobę?

Jeżeli zgadzasz się z tym, że to właśnie takie pytania powinny znaleźć się w szykowanym na październik zestawie wyborczym, podaj dalej.

Wymienione postulaty można streścić jednym: Czy chcesz, aby Polska dokonała zmiany w relacjach z UE, USA, Niemcami, Izraelem i Ukrainą?Innymi słowy stała się podmiotem polityki zagranicznej, realizującym własne cele, a tym samym przerwała realizację zabójczych dyrektyw WEF, WHO i ONZ.” 

Właściwe, merytoryczne pytania pierwszego polskiego referendum.

[wzięte z : pytania-referendalne md]

Właściwe, merytoryczne pytania pierwszego polskiego referendum, które zgodnie z tym, co podaje bloger @CzarnaLimuzyna, mogłyby wyglądać np. tak:

  • Czy jesteś za przerwaniem Wielkiego Resetu (realizacji: Agendy 2030), energetycznego lockdownu – czy jesteś za unieważnieniem wszystkich pakietów klimatycznych, przywracając korzystanie z naturalnych i tanich źródeł energii?
  • “Czy jesteś za wyproszeniem z Polski wszystkich osób niepracujących, żyjących na koszt Polaków, w tym szczególnie niepracujących mężczyzn w wieku poborowym przybyłych z Ukrainy?
  • Czy jesteś za zmianą zapisów zawartej w 2016 roku w tajemnicy przed opinią publiczną umowy nakładającej na Polskę zobowiązanie do nieodpłatnego przekazywania Ukrainie strategicznych zasobów polskiego uzbrojenia.
  • Czy jesteś za wszczęciem śledztwa w sprawie 250 tys. zgonów nadmiarowych spowodowanych wprowadzeniem nieuzasadnionego i tragicznego w skutkach lockdownu w „Służbie Zdrowia”?
  • Czy jesteś za ukaraniem osób odpowiedzialnych za promocję toksycznych preparatów „big-pharmy” oraz za malwersacje środków finansowych z budżetu państwa?
  • Czy jesteś za prawnym zakazem głoszenia ideologii totalitarnych zawierającej m.in. elementy neomarksizmu (“antykultury”) i „zielonego faszyzmu” w formie promocji gender i rzekomej ochrony klimatu?
  • Czy jesteś za karaniem molestowania nieletnich w formie „edukacji seksualnej” będącego wstępem do pedofilii?

Jeżeli zgadzasz się z tym, że to właśnie takie pytania powinny znaleźć się w szykowanym na październik zestawie wyborczym, podaj dalej.

Wymienione postulaty można streścić jednym: Czy chcesz, aby Polska dokonała zmiany w relacjach z UE, USA, Niemcami, Izraelem i Ukrainą?Innymi słowy stała się podmiotem polityki zagranicznej, realizującym własne cele, a tym samym przerwała realizację zabójczych dyrektyw WEF, WHO i ONZ.” 

===========================

mail:

A JKM pyta tak:[oczywiście pyta „rząd”, nie wyborców..md]

Janusz Korwin-Mikke

@JkmMikke

Skoro PiS ostatnio lubi tak pytać Polaków, to może my zapytajmy PiS:

Czy Morawiecki był agentem Stasi?

Gdzie jest kasa z respiratorów?

Dlaczego Sasin jeszcze nie gnije w lochu?

Kto odpowie za inflację w Polsce?

Co Niedzielski robi jeszcze na wolności?

Niedziela, 20 – go – Białystok, Poznań, Zamość – Msze święte i Pokutne Marsze Różańcowe

20.08.23 – Białystok, Poznań, Zamość – Msze święte i Pokutne Marsze Różańcowe

15/08/2023przez antyk2013

Na Różańcu świętym będziemy się modlić wraz z Maryja Królową Polski o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii oraz o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu.

BIAŁYSTOK – O godz. 13.30 wyruszymy sprzed Katedry (ul. Kościelna 2), przejdziemy Rynkiem Kościuszki, ul. Lipową do Bazyliki Mniejszej p. w. św. Rocha.

POZNAŃ – początek o godz. 12.30 Msza Święta za Ojczyznę w Sanktuarium Bożego Ciała przy ul. Krakowskiej. Po Mszy Świętej Pokutny Marsz Różańcowy poprowadzi Ojciec Jerzy Garda. Zakończenie u Ojców Franciszkanów w Sanktuarium Matki Boskiej w Cudy Wielmożnej na Wzgórzu Przemysła.

ZAMOŚĆ –  o godz. 15.00 Koronka do Miłosierdzia Bożego, po modlitwie wyruszy spod kościoła św. Katarzyny Pokutny Marsz Różańcowy.

Msza Święta za Ojczyznę w Kościele Rektoralnym Świętej Katarzyny, ul. Kolegiacka 3 o godz. 17.00

Kościół św. Katarzyny, pl. Jaroszewicza Jana, Zamość - zdjęcia

(zdjęcie: Internet)

Share

Kategorie Białystok, Msze św. za Ojczyznę, Pokutna Modlitwa Różańcowa przy relikwiach Patrona Polski, Poznań, Zamość Tagi Białystok, Jasnogórskie Śluby Narodu, Krucjata Różańcowa za Ojczyznę, modlitwa za Ojczyznę, Msza Święta za Ojczyznę, Pokuta, Pokutny Marsz Różańcowy, Poznań, różaniec za Ojczyznę, Zamość

15.08.23 Bielsko-Biała – Modlitwa różańcowa i Msza święta za Ojczyznę

Co wiedzą bociany?

Co wiedzą bociany?

Stanisław Michalkiewicz    17 sierpnia 2023 bociany

W mediach pojawiły się alarmujące doniesienia, że bociany już odlatują – a mamy dopiero pierwszą dekadę sierpnia. Najwyraźniej coś się dzieje – tylko jeszcze nie wiadomo co. Przyczyny tego fenomenu – jak się wydaje – mogą być dwie. Pierwsza – że to jest skutek walki, jaką ludzkość prowadzi z klimatem. Nie wiadomo bowiem, jakie stanowisko w tym konflikcie zajmują bociany – czy są po stronie ludzkości, czy raczej po stronie klimatu. Jeśli po stronie ludzkości – no to najwyraźniej pragną nas przed czym przestrzec. A jeśli po stronie klimatu – to wprawdzie nie mają intencji, żeby nas przestrzegać, ale skoro się przedwcześnie ewakuują, to może to być nieomylny znak, że tutaj zarówno im, ale skoro im, to być może i nam – zagraża jakieś niebezpieczeństwo. Tak czy owak – nie jest dobrze.

Ale jeśli nawet dalsze pozostawanie tutaj przestaje być bezpieczne, to niekoniecznie musi to być walka z klimatem. Jak wiadomo, władze ukraińskie – czemu jeszcze przed wileńskim szczytem NATO dał wyraz pan Anders Rassmussen, doradca prezydenta Zełeńskiego – marzą o tym, by wojna, jaką na terenie Ukrainy USA i NATO prowadzą z Rosją do ostatniego Ukraińca, rozlała się na inne państwa Europy Środkowej, przede wszystkim – na Polskę, której władze też sprawiają wrażenie, jakby nie mogły się już tego doczekać. Jak pamiętamy, przed kilkoma laty, prawdopodobnie wysłuchawszy zachęty Naszego Najważniejszego Sojusznika, Polska – do spółki z potężnym mocarstwem litewskim – rozpoczęła zabawę w mocarstwowość, z panią Swietłaną Cichanouską w roli głównej. Chodziło o to, by zasiadła ona na fotelu białoruskiego prezydenta w Mińsku, do którego pretendował również Aleksander Łukaszenka. Okazało się jednak, że ani Polska, ani Litwa nie są zdolne do przeforsowania tego pomysłu. W rezultacie pani Swietłana z Białorusi uciekła, poderwane do tej zabawy w mocarstwowość polskie środowiska na Białorusi zostały wyaresztowane, a Aleksander Łukaszenka, razem z całą Białorusią, został wepchnięty w ramiona zimnego ruskiego czekisty Putina. Wydawałoby się, że po takim doświadczeniu ochota do zabawy w mocarstwowość już naszym Umiłowanym Przywódcom wywietrzeje, ale gdzie tam! Najwyraźniej to ich właśnie musiał przeczuć XVII-wieczny francuski aforysta, Franciszek ks. de La Rochefoucauld pisząc, że tylko dlatego Pan Bóg nie zesłał na ziemię drugiego potopu, bo przekonał się o bezskuteczności pierwszego. Oto w niedzielę 6 sierpnia, przed 3 rocznicą wyborów prezydenckich na Białorusi, rozpoczęła się w Warszawie konferencja „Nowa Białoruś” z udziałem zarówno pani Swietłany, jak i pana Pawła Łatuszki. Celem konferencji była odpowiedź na pytanie, jakby tu obalić Akleksandra Łukaszenkę i wprowadzić na Białorusi prawo i sprawiedliwość. Okazało się jednak, że na to pytanie nikt nie zna odpowiedzi, więc widocznie Nasz Najważniejszy Sojusznik na razie odłożył walkę o demokrację na Białorusi na termin późniejszy. Tak bywało i wcześniej; przypominam sobie, jak Kondoliza Rice, bodajże w roku 2005 oświadczyła, ze USA nie będą już forsowały przyłączenia Ukrainy i Gruzji do NATO, a tylko pilnowały, żeby zapanowała tam demokracja. Jak pamiętamy, w rezultacie 8 sierpnia roku 2008 gruziński prezydent Saakaszwili rozkazał uderzyć na Osetię. Była, to – jak się wydaje – samowolka tego awanturnika – bo już 10 sierpnia Gruzja jednostronnie poprosiła o zawieszenie broni, co Rosja odrzuciła, a w tym czasie francuski minister spraw zagranicznych Bernard Kouchner, przedstawił w Moskwie pomysł zakończenia wojny. Tedy 12 sierpnia Rosja „zawiesiła operację zmuszenia do pokoju” i działania wojenne ustały. Dzięki temu w Tbilisi mógł odbyć się wiec z udziałem prezydentów, m.in. Lecha Kaczyńskiego, który wygłosił tam przemówienie, uważane dziś w niektórych środowiskach za profetyczne, a w dodatku, kiedy w nocy podjechał samochodem w kierunku gruzińskich posterunków, to „rozległy się strzały”. 30 września 2009 roku europejska komisja międzynarodowa sporządziła raport, według którego wojna została rozpoczęta niezgodnym z prawem międzynarodowym atakiem Gruzji. Toteż kiedy w roku 2012 Saakaszwili przegrał wybory, to za tę i inne awantury zostały mu postawione zarzuty, a wtedy uciekł do Brukseli. Ponieważ Gruzja wysłała za nim list gończy, pojechał na Ukrainę, gdzie w maju 2015 roku, już po słynnym „Majdanie”, na który USA wyłożyły 5 mld dolarów, otrzymał ukraińskie obywatelstwo. Ponieważ jednak zaczął podskakiwać prezydentowi Poroszence, ten w 2017 roku pozbawił go ukraińskiego obywatelstwa, a potem kazał aresztować. Po licznych awanturach, trafił m.in do Polski, skąd wrócił na Ukrainę, bo prezydent Zełeński przywrócił mu obywatelstwo. Ale i tam coś poszło nie tak, bo w 2021 roku wrócił do Gruzji, gdzie wsadzono go do lochu, w którym siedzi do dnia dzisiejszego.

Rozpisałem się o tym bojowniku o świętą sprawę demokracji między innymi, żeby pokazać, że pani Swietłana Cichanouska aż tak bardzo jeszcze nie dokazuje, więc może aż tak źle nie skończy, jak Michał Saakaszwili. Ale – jak słychać – po wspomnianej konferencji w Warszawie, powstał Zjednoczony Gabinet Przejściowy Białorusi z panią Swietłaną na czele i panem Łatuszką, jako wicepremierem. Ten rząd rozpoczyna wydawanie białoruskich paszportów. Warto dodać, że „Dowody Osobiste Suwerena II Rzeczypospolitej Polskiej” wydaje u nas pan Jan Zbigniew hrabia Potocki, uważający się – podobnie jak pani Swietłana za prezydenta Białorusi – za prezydenta Polski. W ogóle prezydentów mamy u nas całkiem sporo, bo za prezydenta Polski uważa sie też pan Mariusz Max-Kolonko, a pikanterii dodaje całej sprawie fakt, że np. pan prof. Mirosław Piotrowski z KUL nie ukrywa, że pan Andrzej Duda wcale nie jest prezydentem i nawet całkiem przekonująco to uzasadnia.

Ale na tym nie koniec zbiegów okoliczności, bo po deklaracji szefa europejskiej Volksdeutsche Partei, pana Manfreda Webera, że jego partia będzie zwalczała PiS, pan premier Morawiecki wyzwał go na pojedynek – oczywiście nie na szpadryny, tylko na argumenty. Pan Weber się uchylił, proponując wysłanie jakiegoś swojego giermka, ale pan premier Morawiecki uznał to za obrazę godności narodowej, więc pewnie tylko ostrzela plac – oczywiście celnymi argumentami. Ale incydent może mieć ciąg dalszy, bo właśnie w Sejmie PiS zamierza złożył projekt uchwały, sprzeciwiający się niemieckiej ingerencji w demokratyczne wybory w Polsce. „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz” – jak głosi nasz program minimum w stosunku do Niemiec. To bardzo ładnie – ale co będzie jak Aleksander Łukaszenka przeforsuje w białoruskim parlamencie identyczną uchwałę w związku z rządem pani Cichanouskiej w Warszawie? Rzeczywiście, bociany mają powód, żeby nie czekać dłużej, tylko odlatywać, póki jeszcze można.

My som mocarstwo humanitarne !

My som mocarstwo humanitarne!

Kategoria: Polecane, Polityka, Polska, Ważne

Autor: wawel 17 sierpnia 2023 ekspedyt

image

MOTTO 

1. “Walka z prawicą rządzącą i z prawicą w stanie spoczynku jest nierozdzielna […] 

Program klasy robotniczej nie posługuje się mglistymi symbolami, lecz realiami społecznymi: w swej krytyce i radykalizmie swych postulatów program ten dystansuje wszelkie frazesy nacjonalistyczne i klerykalne […] i odpowiada interesom mas. Ma więc wszelkie szansę zwycięstwa w walce o poparcie mas.”

[List otwarty do partii Kuronia i Modzelewskiego, 1964 r., fragmenty (list dokładnie oddaje ducha KOR-u, której to “organizacji” współzałożycielem, jak i całej “opozycji demokratycznej” prezydentem był Jan Józef Lipski, mentor Jarosława Kaczyńskiego; tezy Kuronia i Modzelewskiego z 1964 powiela  J.Kaczyński w przemówieniu wygłoszonym w sorosowej Fundacji Batorego w dniu 14.02.2005, kiedy to solennie obiecuje walkę z ekstremą. Nazywa ekstremę “radykałami” i stosuje wszelkie kalki pojęciowe charakterystyczne dla grupy zwanej Wolni Mularze)]

2. Hej sekciarze, nie bijta się,

Są robotne polskie masy,

Pożywita się

[na melodię: Hej górale, nie bijta się!]

3. “Szlachta polska, czego nam właśnie trzeba, jest dobra i głupia. Jej królowie nigdy nie byli od niej mędrsi, dla was zaś zawsze byli jeszcze lepsi niż ona […] przez niesłychane swobody i rozkosze ludu żydowskiego w Polsce, ja bym ten kraj nazwał prędzej żydowskim niż polskim. Judzką, nie polską ziemią, bo te miliony mieszczan i chłopów dla żydów jedynie żyją, na nich w pocie czoła pracują i sam Bóg po Palestynie Polskę musiał dla żydów na nową ziemię obiecaną przeznaczyć […].”

[Jakub Frank – Odezwa do Żydów polskich, 1755 r.]

4. „Jeżeli chodzi o Prezesa Glapińskiego no to on jest z rodziny […] Nie chcę żeby pan to poruszał, ale jest z rodziny. Kojarzy pan frankistów? […] Franka, który przeszedł na wiarę chrześcijańską? To była społeczność żydowska, tak, [on o nich] bardzo ciepło się wypowiada”. 

[fragmenty stenogramu rozmowy pomiędzy Markiem Chrzanowskim, byłym szefem KNF, a Leszkiem Czarneckim]

5. “Nieosiągalność celu jest gwarancją niewymienialności okupującej pociąg (silny pociąg do komunizmu) obsługi, czyli ciągłego dawania szans przez lud pasażerski grupie kilku drużyn konduktorsko-kierowniczo-motorniczych wiozących ludzi. Wśród członków obsługi panują ciepłe bardzo stosunki, familiarne, iście rodzinne. Bo jak głosi pieśń sławiąca rodzinę, pieśń, którą często nucą pod nosem sprawdzając pasażerom bilety: “Tradycja w narodzie rzecz święta, w wybranym szczególnie przyjęta, gdy dziadek w obsłudze, syn dziadka w obsłudze, syn syna a wnuków wnuczęta.” 

Witam Państwa wszystkich tu tak licznie zgromadzonych! Dziękuję za przybycie.

[Tłum odpowiada:] – Dzię-ku-je-my! Dzię-ku-je-my!

[Mateusz zaintonował:] Chwała Prezesu! Chwała Wołodymyru Zełenskemu! Chwała Rzeczypospolitej Obojgu Zbóż Wzywanej na Dywanik!

– Chwała! Chwała!

To ja dziękuję. Nie tak jak ONI. Oni nie dziękują, oni nienawidzą, ale do rzeczy. Jak wszyscy wiemy, mamy wzrost i rozwój. No, nawet nie tylko po prostu wzrost i rozwój, ale i wzrost rozwoju oraz rozwój wzrostu. Można to nazwać krótko: niezłomnie (pozdrawiam, Andrzej) wiarygodne (pozdrawiam, Beata) kwitnięcie rozwijającego się wzrostu gospodarki. Jak wam, drodzy rodacy wiadomo z danych Jacka Kurskiego – gonimy ile tchu. Gonimy jak Bikila Abebe i jak Kusociński. Oni, ci, co za nami, spowalniają. Spowalniają ze wstydu, ze strachu i na wszelki wypadek. Boją się zderzenia z nami. czołowego zderzenia. Ale już dochodzimy do pętli. Do pętli, oczywiście, nie w sensie Kosteckiego i Epsteina. Mam na myśli pętlę w sensie tramwajową. Zajezdnię. Końcowy przystanek naszych dążeń i szczęścia mierzonego portfelem. Już zrównaliśmy się z takimi tygrysami jak Wyspy Marshalla, jak Saint Kitts i Nevis. Wkrótce dogonimy Tuwalu i Nauru. A za 10-20 lat przegonimy najlepszych. No, może nie za dwie dekady, może będzie ich trochę więcej – nic pewnego pod solą, znaczy sub solem. Ilość dekad najlepiej obliczyć za pomocą współczynnika Prezesa i krzywej Glapińskiego, która się różnie wygina, ale my ją uspokoimy. A jak przegonimy najlepszych to będziemy na czele. Samotni.

Na szczycie technologicznym, ekonomicznym i jakim tam chcecie. Na szczycie szczytów, celu celów, syjonie syjonów. Samotni. Samotność długodystansowca. I proroka. Pod szwabskim okiem Klausa i wybranym okiem proroka jego, Harariego.

A ten lament, że zboże z Ukrainy likwiduje polskie rolnictwo, to robota Kremla. Oперация сельское хозяйство. Operacja KGB rozpoczęta już w latach 60. A zresztą po co nam zboża, drób, owoce i płody rolne w Polsce, skoro są na Ukrainie, tfu, w Ukrainie, tfu, u Johanana, ups, Igora Kołomojskiego *)? Przecież Andrzej zniósł granice, czyż nie? U nich będzie rolnictwo, u nas fabryki dronów do badania i ścigania wpływów rosyjskich i fabryki szczepionek oraz pasz z owadów. Tak nam dopomóż Dniepropietrowsk! **) Alleluja i do przodu!

– Brawo! Ma-te-usz! Ma-te-usz! Harari! Harari! Tarara! Tarara! Mati Hari!

Wiem, wiem. Dziękuję. Powiem wam w tajemnicy, że mój i ojca kierowca,, który zawiózł ojca na pożegnalną wizytę w szpitalu u Falzmanna, Cezariusz Lesisz – pełnomocnik premiera, tzn. mój ds. rozwoju gospodarczego, o którym złośliwi mówią, że malwersant, że jego nazwisko pochodzi od Żydów wołyńskich. Nawet jeśli, to co z tego? Wołyń jest dla nas ważny, jak dwa grzyby w barszcz (ukraiński), jak dwa kije w szczerym polu, przecież dobrze o tym wiecie. A więc Czarek-Cezarek, mój pełnomocnik prognozuje profesjonalnie, że niedługo przegonimy nawet samych siebie. Czy możecie to sobie wyobrazić?

– Mo-że-my! Mo-że-my! Pełnomocnik! Pełnomocnik!

Ano właśnie. Nie na darmo w was wierzyłem. Chciałem wam powiedzieć jeszcze o kilku ważnych sprawach. Podzielić się z wami radością. Nie wiem, czy wiecie już z telewizji naszej powszedniej, że nawet Niemcy ogłosili ten cud gospodarczy, który u nas panuje. Znaczy cuduje, no, rośnie w siłę. Mieli zapłacić odszkodowania, ale mówią, że u nas cud, szmalu w bród i zapłacą później. A w ogóle to wszyscy zdrajcy won do Niemiec! Wprawdzie jacyś negacjoniści i skrupulanci mówią, że najwięcej po Niemczech to ja wojażowałem wspinając się po drabinie Jakuba, no wiecie, Deutsche Bank itd., ale ich nie słuchajcie, bo to ludzie złej woli.

– Brawo Mati! Ma-ti! Ma-ti!

Oj, nie krzyczcie Mati, bo ONI razem z mafiami watowskimi to podchwycą i powiedzą, że jestem jak ta Mati Hari… [Mateusz się uśmiecha]

– Ha, ha, ha!

Dzisiaj znaleźliśmy się na szczycie technologicznym świata **). Niemieckie furgonetki będą montowane na polskiej ziemi ukraińskimi rękoma. To wiekopomny moment. Znaleźć się nagle, ni stąd, ni zowąd, na szczycie technologicznym świata – to nie byle co. To cud. Cud gospodarczy. Jak te plagi Mojżesza, tfu!, miałem na myśli cuda egipskie, to znaczy… Jak zwał, tak zwał. W każdym razie: Niech żyją cuda, cuda, cuda!

– Cuda! Cuda! Cuda! Nam się uda! Uda! Uda!

Rozwiniemy do granic poczytalności, tfuu! przedsiębiorczości, to znaczy…. A zresztą, do granic, to do granic. Rozwiniemy przemysł gier komputerowych. Staniemy się potentatem w produkcji dronów tropiących i likwidujących wpływy rosyjskie!

– Potentatatem! Potentatem! Potem tatę! Jak Mo-ro-zow! Jak Mo-ro-zow! Pawlik! Pawlik!

Odnieśliśmy znowu sukces: Na szczycie UE na wniosek Polski Rada Europejska przyjęła konkluzje w których stwierdza jednoznacznie, że to Rosja jest odpowiedzialna za skutki kryzysu energetycznego i gospodarczego oraz wszelkie związanie z nimi aspekty, z którymi dzisiaj boryka się praktycznie cała UE. Wszystkie rządy – a zwłaszcza nasz – są niewinne.

– Niewinne! Niewinne! Zbawiające! Zbawiające!  Szczy-tuj-cie! Szczy-tuj-cie!

I nikomu nie pozwolimy krytykować żadnego rządu, gdyż byłoby to ruską dezinformacją i onucą!

– Precz z onucami i volksdeutschami! Zwyciężymy!

Dlatego Polska, czyli PrezesoJa, zaproponowała, żeby przyjąć wniosek o przeciwdziałaniu dezinformacji i propagandzie rosyjskiej.

– Przeciwdziałać!  Przeciwdziałać!  Brawo Mati! Jarosław! Jarosław! Zdradzieckie mordy! Jesteście kanaliami!

Spokój rodzi się z siły, siła oznacza spokój. Bo spokój jest z siły, a siła ze spokoju oznaczającego siłę, która rodzi spokój rodzący się z siły.

– Dziękujemy! Brawo! Brawo!

Jak powiedział nasz mały ster, znaczy minister, chcesz pokoju szykuj się do wojny, chcesz wojny – szykuj się do wojny. Bo wojna rodzi się z pokoju, a pokój z wojny, byle polski zapiecek był spokojny i znojny.

– Ge-nial-ne! Ge-nial-ne!.

Złośliwi mówią, że rakiety nie widzieliśmy, bo leciała za szybką, tfuj, za szybko. Balonów nie widzieliśmy bo leciały za wolno. Śmigłowców nie widzieliśmy, bo leciały za nisko. Ale my ich przypieczemy żarem, tfu, Żarynem, to im się odechce osłabiać nasze zdolności obronne w szykowaniu wojny, onucom przebrzydłym!

– Przebrzydłym! Przebrzydłym!

I ja Wam powiem, tak po gospodarsku, czyli zgodnie z tym, co się mówi w Waszyngtonie: UFO lata za wysoko, ale my je wytropimy i będziemy monitorować 24 h na dobę. Humanitarnie, ale patrząc na ręce, albo na czułki, jak zwał, tak zwał.

– Tusk na orbitę! Na pohybel UFO!

My czuwamy i was obronimy. Jesteśmy służbą bezpieczeństwa dla Was, tfu, w służbie bezpieczeństwa Waszego. Bez nas bylibyście kim będziecie, gdy nas zabraknie – nikim. Czyli takimi, jakimi jesteście!

– Jesteśmy! Jesteśmy!

Nie tak dawno prezes Jarosław Kaczyński, szary poseł, który jak trzeba, to potrafi zmienić barwy, zmienić kierunki – centrolew na przekop i podkop, lewicę laicką na laicę lewicką, opozycję demokratyczną na demokrację opozycyjną dwubiegunową temperowaną.  Potrafi też  postawić do kąta drugą osobę w państwie. No więc Prezes, brat Świętej Pamięci Profesora Prezydenta Lecha Kaczyńskiego powiedział, że Izrael to współczesny cud. Mamy więc dwa cuda. No i trzeci – Andrzej Duda! Izrael i Polska, te dwa cuda we wspólnym marszu, jedni z flagami biało-niebieskimi, drudzy z parasolkami i rachunkami do zapłacenia w liczbie 447 – dojdziemy do Rzeczypospolitej Dwóch Narodów! No, może nie tylko dwóch, raczej dwóch i pół. Niech żyje Polska Kołomojska! Dwa lata temu mówiłem, że trzeba na nowo zacząć badać naukowo czas holokaustu. Bo to był – jak powiedział prezes Kaczyński oddając myśli swego brata – największy przejaw zła w historii świata. Musimy odnaleźć nazwiska wszystkich Polaków, którzy wydawali Żydów na śmierć. I wszystkich, którzy ich nie ratowali, choć mogli. Takie są obowiązki przyjaźni.

Chciałem się wam pochwalić czymś.

– Chwal się! Chwal się!

Udało mi się wzruszyć wielkiego przyjaciela Polski, szefa Światowego Kongresu Żydów, Ronalda Laudera, którego złośliwi posądzają, że miał lotnicze kontakty z Air Lolita  Epsteina a w którego zespole szkół miały zaszczyt pobierać wzniosłe nauki moje dzieci – i spowodować, że sfinansował budowę drugiego wejścia do Muzeum Obozu Oświęcim. Jedno wejście powodowało niesnaski, złe myśli o współgospodarzach naszego kraju. Nacjonaliści, antysemici i ksenofobi z Najrobi próbowali wnosić flagi polskie, tylko po to, by później chcieć bić ich drzewcami naszych przyjaciół. I wzniecali niepokoje, że Żydzi mogą wnosić swoje flagi, a Polacy nie. I że to przecież polska ziemia. Po pierwsze, czy „polska” to kwestia dyskusyjna, nad którą pracuje za wasze pieniądze zespół Grabowskiego, Engelking i Bilewicza.

– Niech pracują! Niech pracują! Dobra praca – naród wzbogaca!

Ano właśnie! Po drugie: zakazać Żydom wnoszenia ich flag, to rzucać na nich kalumnie, iż w ogóle istnieje możliwość, że zaczęliby drzewcami kogoś tłuc. A taka myśl, to myśl, którą – jak to genialnie ujął nasz prezes – podszeptuje nam szatan, to czysty antysemityzm. Podwójnie wstrętny, bo w świętym dla nich miejscu. Więc będzie tylko jedno wejście, by nie kusić złego. Dla nich. Wielkie, pokaźne, dumne, tak jak wielka, pokaźna i dumna jest historia tego narodu – jak powiedział nasz prezes – wielkiego duchem. A my? Dla nas będzie telebim na dworcu kolejowym i jeden proporczyk pożyczony od służby kolejowej. Sporne kwestie z prawami do terenu obozu rozstrzygniemy zgodnie z demokratycznym duchem konsensusu. Pierwszy etap polegał będzie na otwarciu na terenie obozu Ambasady Światowej Diaspory i utworzeniu Samorządu Terytorialnego ds. Holokaustu. O dalszych krokach poinformujemy was w odpowiednim momencie.

– Dziękujemy!

Cieszy mnie, że się cieszycie z tego, że nasi przyjaciele się ucieszą!

– Brawo! Mocarstwo! Mocarstwo!

Jeśli już jesteśmy przy temacie założycieli państwa polskiego, to muszę się pochwalić, że nasza integracja postępuje. W takiej to np. barbarzyńskiej Rumunii łapią izraelskich agentów. U nas też łapią, ale zaraz potem ich wsadzają do rządu. O ileż bardziej ucywilizowani jesteśmy! I skromni. Kim my jesteśmy, by członków nacji – nad którą czuwa, jak powiedział prezes – wyższa siła, by ich gonić i więzić. My wykorzystujemy ich potencjał dla wspólnego dobra. Skromność to Polaka znak.

– Skromność! Skromność!

Zwróćcie uwagę jak skromne są rodziny naszych posłów, naszych członków. Wszyscy krewni M.Kamińskiego, R.Czarneckiego, A.Dudy a nawet ich byłe żony – nie afiszują się z rozpoczęciem swej kariery parlamentarnej. Skromnie służą narodowi. To nasz znak. Znak Sobolewski, choć nie chodzimy w sobolach.

To nas nieskromnie atakują, tak jak naszego prezesa, gdy chciał wznieść wieże ku czci przyjaźni z wielkim narodem. Musieliśmy uruchomić telemost z USA i Izraelem, by poradzić się najlepszych na świecie pijarowców, co robić, jak zwalczyć ten podły atak. No i poradzili: „każdego dnia od rana do wieczora we wszystkich mediach tysiące razy używać frazy „uczciwość Jarosława Kaczyńskiego”. I jak uradziliśmy, tak zrobiliśmy. Pijaru nie trzeba się wstydzić. Przecież – jak mówią nasi rabini, znaczy wasi, znaczy ich, nie ważne, rabin, to rabin – więc jak mówią mędrcy: nawet sam Bóg stosował pijar w raju, mówiąc, że rosną tam dwa niezwykłe drzewa: drzewo życia i drzewo wiadomości dobrego i złego. A to były po prostu dwa zwykłe drzewa. Takie same, jak te, z których nasi-wasi przodkowie zeszli 1000 lat temu, by powitać handlujących nimi żydowskich kupców, dzięki którym narodziło się nasze-wasze państwo – jak oznajmia waszym dzieciom Muzeum Polin ewangelizując tę ufną, szczerą i dobroduszną polska krainę.

– Ma-te-usz! Ma-te-usz! Dobro-du-szność! Dobro-du-szność! Mocarni! Mocarni!

—————————-

Przypisy

*) Ihor Wałerijowycz Kołomojski, ukraiński przedsiębiorca, magnat mediowy, działacz społeczności żydowskiej na Ukrainie, od 2008 r. prezes Zjednoczonej Wspólnoty Żydowskiej w kraju, przewodniczący Dniepropetrowskiej Obwodowej Administracji Państwowej Ukrainy. W 2006 r. znalazł się na trzecim miejscu w rankingu najbogatszych ludzi na Ukrainie

Posiada potrójne obywatelstwo: ukraińskie (?), izraelskie i cypryjskie. Najczęściej przebywa w Szwajcarii. 5 października 2008 Zjednoczona Wspólnota Żydowska na Ukrainie (ukr. Об’єднана єврейська громада) wybrała go swoim nowym przewodniczącym w miejsce Wadyma Rabinowycza. Kołomojski wypromował Wołodymyra Zełenskiego najpierw jako komika, a następnie jako polityka. ” W czasie kampanii prezydenckiej 2019 r. Rostysław Bałaban, politolog z Narodowej Akademii Nauk Ukrainy, mówił w rozmowie z Onetem, że Zełenski jest “projektem politycznym Kołomojskiego”.

**) Dniepropietrowsk to lokalizacja centrum Chabad Lubawicz. “Centrum Kulturalne Menora zostało otworzone w październiku 2012 r. Jest to nowoczesny budynek składający się z siedmiu segmentów o wysokości sześciu, jedenastu, szesnastu i dwudziestu jeden pięter, o łącznej powierzchni około 50 000 metrów kwadratowych. Liczba segmentów budynku odpowiada liczbie ramion menory. Jest to największy na świecie ośrodek społeczności żydowskiej. Ester Katz szacuje liczbę Żydów w Dniepropetrowsku na 50000-60000 osób. Budowa Centrum Menora została sfinansowana przez dwóch żydowskich przedsiębiorców Giennadija Bogolubowa przewodniczącego gminy żydowskiej Dniepropetrowska oraz Igora Kołomojskiego przewodniczącego Zjednoczonej Żydowskiej Wspólnoty Ukrainy oraz gubernatora obwodu Dniepropetrowskiego. W Centrum Menora mają swoją siedzibę różne organizacje, między innymi:  Gmina Żydowska,  Ukraiński Instytut Badań nad Holokaustem „Tkuma”,  American Jewish Joint Distribution Committee. Na terenie Ukrainy ruch Chabad Lubawicz posiada swoich emisariuszy w 35 miastach, przy czym Dniepropietrowsk jest dla ruchu miejscem szczególnym (źródło)

Centrum to lubi współpracować z patriotycznymi partiami… ukraińskimi. W listopadzie 2016 r. patriotyczna partia ukraińska UKROP (Ukraińskie Stowarzyszenie Patriotów ) zorganizowała W Centrum Menora swoją konferencję i walne zgromadzenie sympatyków z całej Ukrainy. Patrioci lubią menory, a może menory lubią patriotów. A może menory lubią podawać się za patriotów… Kto to wie. Patriotyzm to takie fajne słowo, ludzie idą za nim jak na rzeź, ups, miało być jak za kagańcem oświaty ;). Warto jeszcze dodać, że skrajnie prawicowa (tak też w prasie światowej nazywany jest PIS) partia UKROP (tak nazywają Ukraińców Rosjanie, zarazem znaczy to “koper”, niby taki koper jest na logo partii, ale faktycznie jest to jednocześnie stylizowana 9-ramienna menora, o tej samej ilości ramion, co “polska sejmowa”) powstała po Majdanie.

image

***) Premier @MorawieckiM w fabryce Opel Manufacturing Poland w #Gliwice: “Możemy powiedzieć, że jesteśmy w awangardzie rozwoju technologicznego całego świata”.

****) Tanya   to wczesne (1796 r.) dzieło filozofii chasydzkiej autorstwa rabina Szneura Zalmana z Liadi, założyciela chasydyzmu Chabad. Jest to swego rodzaju “święta księga” Chabad. “Dzieło” bez ogródek prezentuje poglądy rasistowskie.

————————

[od redakcji: po skończonym mityngu Premiera wszystkim obecnym rozdano ulotki z planem słynnych dwóch wież. Przedrukowujemy ten druk ulotny, by z naszej pamięci nie uleciał:

Pierwsza z wież – „Jaroslaw” będzie
pracować na drugą „Lech”. Struktura drugiej wieży, wieży think tanku
rozłożona według pięter będzie więc wyglądać tak:

1. Sala kultowa (kaplica) i konferencyjna Chabad Lubawicz

2. Izba „1000 lat wspólnej historii”

3. Muzeum słynnych Polaków żydowskiego pochodzenia

4. Berek Joselewicz i inni – wystawa multimedialna

5. Siedziba think tanku Wielokulturowa RP

6. Biuro Nuncjusza Holokaustianizmu na Polskę, Jonathana Danielsa

7. Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce A.Hofmana

8. Yad Vashem – oddział polski

9. Centrum Opieki nad Cmentarzami Żydowskimi

10. Centrala Odzyskiwania Bezspadkowego Mienia Żydowskiego – JUST 447 (interaktywna mapa makietowa Polski)

11. Centrum Zabezpieczenia Emerytalno-rentowego Rodzin i Powinowatych Ofiar Holocaustu

12. Bank Polin Trust

13. Agro-Kibuc

14. Ośrodek Wymiany Kulturalnej i Teatralnej Purim

15. Filia Cyfrowa Państwowej Komisji Wyborczej (kontrola jakości)

16. Cyfrowa Filia IPN (niszczmy ślady, piszmy hagady)

17. Studio TV Jidełe i radiostacja WR (Der Wohltemperierte Rassizmus)

18. Lejba Fogelman Kancelaria Prawna

19. Izraelskie Centrum Koordynacyjne Trójmorza

20. Amber Silver – Filia Dniepropietrowskiego Centrum Chabad Lubawicz

21. Księgozbior Tanya ***) (Książka)

22. Armageddon – Ośrodek Misyjny Ewangelikalizmu i Przemysłu Zbrojeniowego USA

23. Gomorsod – centrum LGBT

24. Coaching dla Biznesmenów i Polityków im. Króla Dawida

25. Pub i Sala Muzealna „Magdalenka”

26. Ogólnopolska Synchronizacja Migracji Orientalnej Zarobkowej „Osmoza”

27. „Zbyt Wielki Brat” – Sondaże i Monitoring Uprzedzeń i Zachowań

29. Światowy Kongres Polaków Wybranych (KPW?)

30. Centrum Spa „Niepodległość”

31. Ośrodek Szkolenia Poprawiaczy Wizerunku Krajów Rozwijających się

32.– 40. Extraterritorial Floors

40. “Żyrafa – Żyafra” – Żywmy Afrykę, fundusz pod wezwaniem M.Morawieckiego i R.Laudera

41. Cyrkiel, Kielnia i Młot (CKM) – warsztaty dezinformacyjne dla młodzieży

42. „Hanging Haman” – think tank polityki bliskowschodniej i
strzelnica dla żołnierzy wybierających się walczyć za wolność naszą i
waszą

43. „Światło Chanuki” – Mesjanistyczny Instytut Lecha Kaczyńskiego (MILK)

44. Perspektywy ludzkości: Judeochrześcijaństwo- fundacja orędownicza

45. Sala telekonferencyjna „Diaspora 24/7”

Dwuwyrazowa nazwa całego kompleksu budowlanego w postaci neonu
nawiązującego do nazwy Yad Vashem – umieszczona na wierzchołkach dwóch
wieżowców brzmieć będzie “Dwóm Waszym”.]

==========================

ANEKS 1

image
image
image

A tak wygląda świątynia sekty.

image

Centra sekty Chabad Lubawicz na Ukrainie:

1. Belaya Tserkov, Ukraine

2. Belgorod-Dnestrovsky, Ukraine

3. Berdichev, Ukraine

4. Cherkassy, Ukraine

5. Chernigov, Ukraine

6. Chernovtzy, Ukraine

7. Dneprodzerzhinsk, Ukraine

8. Dnepropetrovsk, Ukraine

9. Donetsk, Ukraine

10. Haditch, Ukraine

11. Ivano-Frankovsk, Ukraine

12. Izmail, Ukraine

13. Kharkov, Ukraine

14. Kherson, Ukraine

15. Kiev, Ukraine

16. Kirovograd, Ukraine

17. Korosten, Ukraine

18. Kremenchug, Ukraine

19. Krivoy Rog, Ukraine

20. Lugansk, Ukraine

21. Makeevka, Ukraine

22. Mariupol, Ukraine

23. Nikolayev, Ukraine

24. Odessa, Ukraine

25. Pervomaisk, Ukraine

26. Poltava, Ukraine

27. Rovno, Ukraine

28. Simferopol, Crimea Ukraine

29. Sumy, Ukraine

30. Uzhgorod, Ukraine

31. Vinnitza, Ukraine

32. Zaporozhye, Ukraine

33. Zhitomir, Ukraine

ANEKS 2

Prezydent Ukrainy Zełenski może mieć związek z transferem 40 mln USD od Kołomojskiego | Polska Agencja Prasowa SA.

https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C962276%2Cpandora-papers-prezydent-ukrainy-moze-miec-zwiazek-z-transferem-milionow (2021-10-24)

Fragmenty artykułu z portalu money.pl/ (https://www.money.pl/gospodarka/pandora-papers-wolodymyr-zelenski-powiazany-z-transferem-40-mln-dolarow-od-oligarchy-6690174685706880a.html)

Obecny prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski i jego współpracownicy mogli otrzymywać pieniądze od oligarchy Ihora Kołomojskiego. Na trop transferu środków natrafili dziennikarze w trakcie śledztwa “Pandora Papers” – pisze portal Slidstvo.Info.

Dziennikarskie śledztwo miało ujawnić transfery pieniędzy ze struktur oligarchy Ihora Kołomojskiego do firm Wołodymyra Zełenskiego i jego współpracowników zarejestrowanych w rajach podatkowych – pisze portal. Dziennikarzom udało się ustalić końcowych właścicieli firm, do których miały trafić środki pochodzące z PrywatBanku. […]

Transfery miały rozpocząć się przy nawiązaniu współpracy Kwartału 95 ze stacją telewizyjną 1+1. Pierwsza to wytwórnia programów kabaretowych, którą założył m.in. Zełenski, druga – telewizja należąca do Kołomojskiego.

Środki trafiały do firm zarejestrowanych na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, Belize i na Cyprze. Łącznie było ponad 10 przedsiębiorstw, a całością kierowała firma Maltex Multicapital Corp. Z dokumentów śledztwa “Pandora Papers” ma wynikać, że udziały w niej mieli po równo firmy Zełenskiego, braci Serhija i Borysa Szefirów oraz Andrija Jakowlewa, scenarzysty i reżysera Kwartału.

Firma Maltex formalnie należała do firmy Davegra Limited, której właścicielem był Iwan Bakanow, obecny szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. […]

Reporterzy Slidstvo.Info próbowali się skontaktować ze wszystkimi bohaterami swojego artykułu. Większość jednak nie odpowiedziała na pytania. Ze strony prezydenta Ukrainy dziennikarze usłyszeli, że “odpowiedzi nie będzie”.

Jak podaje PAP: “Pandora Papers to wyciek niemal 12 min dokumentów dotyczących ukrytych majątków, unikania opodatkowania oraz prania brudnych pieniędzy przez bogate i wpływowe osoby na świecie. Dane uzyskało i opracowało Międzynarodowe Konsorcjum Dziennikarzy Śledczych (ICIJ). Według BBC to największe w historii międzynarodowe śledztwo dziennikarskie.”

Tagi:cuda, Deutsche Bank, Dniepropietrowsk, dwie wieże, fabryka pasz, fabryka szczepionek, Jakub Frank, Kołomojski, marsze wolności, Mata Hari, Mateusz Jakub, mocarstwa, niezłomność, partie patriotów, prymus, slidstvo, wiarygodność, Wołodymyr

Nowa Minister Zdrowia – Sójka – nie rokuje dobrze

ZiR
Mail nieczytelny? Zobacz wersję www ratuj-zycie

Szanowny Panie, Drogi Obrońco Życia Dzieci!

Nowa Minister Zdrowia została już zaprzysiężona. Katarzyna Sójka – do tej pory poseł PiS – nie rokuje jednak dobrze, jeśli chodzi o ochronę życia. Niestety w swoich głosowaniach nie stawała po stronie nienarodzonych. 7 marca br. była za odrzuceniem projektu „Aborcja to zabójstwo”, wstrzymała się od głosu nawet przy największej ustawie pro-life w historii Polski – „Zatrzymaj Aborcję”. Nie przejęła się cierpieniem dzieci z zespołem Downa, ani milionem obywateli, którzy poparli projekt.

Pod kierownictwem nowej minister w dalszym ciągu w sposób tajny działa zespół ds. mordowania dzieci. Pisałam już Panu o tej bulwersującej sprawie – zespół to proaborcyjny spadek po Adamie Niedzielskim.

Przesyłam Panu nagranie, w którym Laura Lipińska mówi więcej o działaniach politycznych nowo powołanej Minister Zdrowia oraz o tym, że musimy intensywnie monitorować, co dzieje się w gmachu przy Miodowej 15 w Warszawie, stosować tu zasadę ograniczonego zaufania i obywatelski nacisk w kierunku pro-life.

Gdyby YouTube usunął nagranie, jest ono także na BanBye: https://banbye.com/watch/v_MibbEYd6u238 oraz na Rumble: https://rumble.com/v36b7tj-pro-life-bez-cenzury-sjka-za-niedzielskiego.-dzieci-nadal-zagroone.html.

Szanowny Panie!

Wszystkie ręce na pokład i działamy, bo dzieci zagrożone aborcją same nie mogą nic zrobić.

Bardzo Pana proszę o podpisanie petycji do nowej Minister Zdrowia, aby skończyła się proaborcyjna polityka w tym ważnym resorcie.

W petycji żądamy:

– natychmiastowego odtajnienia prac zespołu ds. mordowania dzieci,

dopuszczenia strony pro-life do obrad i konsultacji przeprowadzanych przez zespół,

– zakończenia jakichkolwiek działań za aborcją w Ministerstwie Zdrowia.

Dwa wyroki Trybunału Konstytucyjnego – z 1997 i 2020 roku są klarowne. Milion obywateli popierających ustawę #ZatrzymajAborcję żądało jasno: zakazu eugeniki bez „ale”, bez obchodzenia prawa.

Podpis trzeba złożyć online pod linkiem:

https://twojepetycje.pl/petycja/dosc-proaborcyjnej-polityki-w-ministerstwie-zdrowia/.

Mam także do Pana prośbę – gdy już złoży Pan podpis, proszę przesłać link do petycji dalej – do Rodziny, Przyjaciół, Wspólnot i Stowarzyszeń – niech jak najwięcej osób ratuje życie dzieci.

Jesteśmy w chwili przełomu. Zespół powołany przez Adama Niedzielskiego ma wydać wytyczne kiedy i jak mordować poczęte dzieci w terminie do 12 września br. Zostały zaledwie 4 tygodnie, aby upomnieć się o życie dla najmłodszych i najsłabszych Polaków.

Prace zespołu muszą zostać odtajnione, strona pro-life dopuszczona do konsultacji, a Minister Zdrowia musi zacząć wykonywać swoje obowiązki i chronić życie.

Jeszcze raz podaję link do petycji i proszę Pana o pilną reakcję: https://twojepetycje.pl/petycja/dosc-proaborcyjnej-polityki-w-ministerstwie-zdrowia/.

Serdecznie Pana pozdrawiam!

Kaja Godek
Podpis

Kaja Godek
Inicjatywa #ZATRZYMAJABORCJĘ
Inicjatywa #STOPLGBT
Fundacja Życie i Rodzina
ratujzycie.pl

PS – Gdy zagrożone jest życie dzieci, nie wolno być biernym. Dlatego złożenie podpisu pod petycją oraz przesłanie jej dalej to teraz niezwykle ważne działanie.

WSPIERAM

NUMER RACHUNKU BANKOWEGO: 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
NAZWA ODBIORCY: FUNDACJA ŻYCIE I RODZINA
TYTUŁEM: DAROWIZNA NA CELE STATUTOWE

DLA PRZELEWÓW Z ZAGRANICY:

IBAN:PL 47 1160 2202 0000 0004 7838 2230
KOD SWIFT: BIGBPLPW

LUB POD LINKIEM: https://ratujzycie.pl/wesprzyj/

================

mail:

Może – za morze??

Jan Pospieszalski: Wielu lekarzy przez dwa lata odmawiało pacjentom pomocy i włos im z głowy nie spadł. Zamiast nich ukarano prof. Talara i dr. Martykę

Jan Pospieszalski: Wielu lekarzy przez dwa lata odmawiało pacjentom pomocy i włos im z głowy nie spadł. Zamiast nich ukarano prof. Talara i dr. Martykę

wielu-lekarzy-przez-2-lata-odmawialo-pacjentom

„Nie słyszałem, żeby jakikolwiek lekarz, który odmówił przyjęcia, zbadania i udzielania pomocy pacjentowi w okresie covidowych lockdownów, został zawieszony w prawie wykonywania zawodu. Po wyrzuceniu programu Warto rozmawiać z TVP do naszej redakcji napływały świadectwa o haniebnych postawach lekarzy, którzy zasłaniając się procedurami, odmawiali pacjentom udzielenia pomocy”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Jan Pospieszalski.

Publicysta przypomina, że cały czas trwa postępowanie wobec 114 lekarzy, którzy podpisali apel do władz RP o wycofanie tragicznej w skutkach polityki walki z COVID-19. „W ostatnich miesiącach sądy lekarskie zawiesiły uprawnienia m.in. prof. dr. hab. n. med. Andrzejowi Frydrychowskiemu, dr. Zbigniewowi Martyce i prof. Janowi Talarowi”, podkreśla.

Gospodarz programu „W Pośpiechu” na antenie PCh24 TV zwraca uwagę, że najlepszym wyznacznikiem „sukcesu w zawodzie medyka” jest „zdrowie wyleczonych pacjentów”

„Ale dla izb lekarskich nie liczą się uratowani pacjenci czy doświadczenie i wiedza lekarza. Zbrodnią tych medyków są ich poglądy, wypowiedzi lub metody leczenia nie zawsze zgodne z narzucanymi schematami. Teraz dowiadujemy się, że wobec 14 medyków leczących pacjentów cierpiących na przewlekłą boreliozę terapią antybiotykową (metodą ILADS, akceptowaną w wielu krajach, ale nie w Polsce) rozpoczęto postępowanie zmierzające do zawieszenia im uprawnień. (…) Takie postawy Izb i sądów lekarskich to już nie jest tylko arogancja, to jest bezduszność granicząca z perwersyjnym okrucieństwem”, podsumowuje Jan Pospieszalski.

Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”

Dr. Martyka: Dymisja ministra zdrowia – symboliczne zakończenie tzw. „pandemii koronawirusa”

Dymisja ministra zdrowia – symboliczne zakończenie tzw. „pandemii koronawirusa”

Opublikowane przez Zbigniew Martyka

We wtorek, 8 sierpnia 2023 roku, do dymisji podał się minister zdrowia Adam Niedzielski – osoba odpowiedzialna za wprowadzanie bezsensownych i szkodliwych restrykcji w okresie tzw. pandemii. Powodem odwołania ministra ze stanowiska jest ujawnienie danych wrażliwych jednego z pacjentów (jednocześnie lekarza), który sam na siebie wystawił receptę.

Tylko, że ten powód to bzdura.

Dotychczas ani rządzącym, ani tzw. opozycji (z wyjątkiem może Konfederacji) nie przeszkadzało przekazywanie danych wrażliwych pacjentów. Pamiętacie Państwo, jak rządząca partia wprowadzała bezsensowne restrykcje, przy czym była jeszcze krytykowana przez PO, Lewicę, Hołownię i PSL, że restrykcje są zbyt mało drastyczne! Żądano szerokiego przekazywania danych wrażliwych pacjentów (czyli statusu zaszczepienia) do każdej zainteresowanej instytucji czy osoby (np. pracownika ochrony w sklepie). Teraz obserwujemy festiwal hipokryzji. Ci sami ludzie podnoszą głosy oburzenia, że doszło do ujawnienia danych.

Tutaj warto przypomnieć wypowiedzi polityków sprzed kilkunastu miesięcy – oni pewnie nie chcą o tym pamiętać:

Weryfikowanie paszportów covidowych? Byłbym za tym – Mateusz Morawiecki, premier PiS
Trzeba wprowadzić jasne zasady funkcjonowania paszportów covidowych – Bartosz Arłukowicz, PO
Lockdown dla niezaszczepionych i paszporty covidowe! – Robert Biedroń, Lewica
Jesteśmy za paszportami covidowymi, a niezaszczepieni muszą ponosić konsekwencje! – Piotr Zgorzelski, PSL
Mamy kpinę, a nie restrykcje. Postulujemy paszporty covidowe! – Szymon Hołownia, Polska 2050

Dzisiaj oni wszyscy krzyczą z oburzenia, że ujawniona została tajemnica lekarska. Przypomina się znane powiedzenie: „Diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni”.

Nie wierzcie Państwo, że ujawnienie tajemnicy lekarskiej było powodem odwołania ministra zdrowia. Oni te tajemnice ujawniają regularnie – co miesiąc dane wrażliwe rodziców dzieci niezaszczepionych są przekazywane sanepidom w celu wyciągnięcia sankcji. Bez upoważnienia ustawowego. I nikt nie ponosi za to konsekwencji. Po prostu – znalazł się pretekst, żeby usunąć niewygodnego ministra, który był jednoznacznie kojarzony z bezprawiem ostatnich 3 lat. Teraz mogą udawać, że tak naprawdę nic się nie wydarzyło, a ponad 200 tysięcy nadmiarowych zgonów, to wcale nie wina zamknięcia szpitali i przychodni, tylko… no właśnie, na kogo będą próbowali zrzucić winę?

Tutaj warto podkreślić jeszcze jeden fakt. Niedzielski był jedynie wykonawcą. Wskazówki i zalecenia wychodziły od, skompromitowanych już dzisiaj, tzw. specjalistów. Przypomnę apel i list otwarty Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych. Autorzy żądają między innymi:

  • podjęcia w trybie pilnym prac nad aktami prawnymi umożliwiającymi kontrolowanie przez pracodawców posiadania przez pracowników szczepień przeciw Covid-19 i podejmowanie stosownych działań w obrębie zakładu pracy (czyli de facto żądają możliwości ujawnienia tajemnicy lekarskiej),
  • podjęcia w trybie pilnym prac nad aktami prawnymi ograniczającymi dostęp osób niezaszczepionych do miejsc publicznych w zamkniętych przestrzeniach lub gdy niemożliwe jest zachowanie dystansu (czyli wprowadzenia segregacji sanitarnej),
  • zmobilizowania służb porządkowych do egzekwowania już obowiązujących przepisów dotyczących noszenia masek w publicznych przestrzeniach zamkniętych (czyli wprowadzenia jeszcze większego zniewolenia, niż doświadczyliśmy).

Ten apel jest datowany na 28 listopada 2021 roku. Wtedy już doskonale wiedzieliśmy, że lockdown nie działa, szczepienia nie zatrzymują transmisji, a noszenie masek nie zmniejsza liczby zachorowań. Mieliśmy na to dowody w postaci badań najwyższej jakości. Te wszystkie dane możecie Państwo znaleźć na moim blogu.

Jedna z autorek apelu, prof. Anna Piekarska, przeszła daleko za granicę absurdu, nawet w porównaniu z nonsensownymi informacjami głoszonymi przez mainstream, włącznie z wieloma covidowymi „ekspertami”, niejednokrotnie z tytułem profesora. Otóż stwierdziła ona, że

nawet osoby, które są zaszczepione dwiema dawkami, zaczynają chorować. Zwłaszcza te mniej odporne. „Zawdzięczamy” to 10 milionom niezaszczepionych Polaków„.

To, że szczepionki nie zatrzymują transmisji, to wina tych, którzy się nie zaszczepili. Takie rzeczy głosi osoba z tytułem profesora medycyny. Dzięki takim „doradcom” mieliśmy zamknięcie ochrony zdrowia, co poskutkowało ponad 200 tysiącami nadmiarowych zgonów. Dzięki nim powstało całkowicie sprzeczne z wiedzą naukową i logiką pojęcie „bezobjawowej choroby górnych dróg oddechowych”, co pozwoliło zamknąć w nielegalnej kwarantannie miliony zdrowych osób.

Za to tym naprawdę potrzebującym pomocy – była ona odmawiana.

Znany mi osobiście przykład z innego miasta: starsza kobieta mieszkająca z mężem (także w podeszłym wieku) z nieco podwyższoną temp. ciała. Pobrano wymaz w kierunku Covid i pozostała w domu. Po kilku godzinach wzrost temp. ciała do ponad 40 st. C. Zasłabła. Mąż wezwał pogotowie. Ratownicy poinformowali, że w oddziale zakaźnym nie ma miejsc wolnych. Szpital jednoimienny jej nie przyjmie, bo nie ma stwierdzonego dodatniego Covida. Inne szpitale nie przyjmą, bo nie ma stwierdzonego ujemnego Covida. Pacjentkę pozostawiono w domu, tłumacząc, że gdyby pojawiła się silna duszność, to niech jeszcze raz wezwie pogotowie. Może w tym czasie będzie już wynik pobranego wcześniej wymazu w kierunku SARS-CoV-2.

Większość tych antynaukowych pomysłów była podsuwana przez tzw. Radę Medyczną przy premierze. Przypomnę, że radosna twórczość tzw. Rady nie była protokołowana, nie zostały też wytworzone jakiekolwiek inne dokumenty.

Za to zachowały się ostrzeżenia ulubionych covidowych „ekspertów” mainstreamu. Dzisiaj widzimy doskonale, ile były one warte. Przypomnę:

Będziemy mieli szczyt pogrzebów. Zamiast świętować z najbliższymi, będziemy chodzić na pogrzeby – prof. Andrzej Matyja
W polskich szpitalach leży ok. 20 tys. osób, za chwilę nałożą się na to dziesiątki tysięcy nowych pacjentów. Zabraknie nawet stadionów – prof. Andrzej Horban
Replikacja, czyli podwojenie przypadków może następować w ciągu 48 i 72 godzin. Dlatego dla mnie liczba 200 tys. zakażeń nie jest w żaden sposób zaskakująca. Porównanie tego do tsunami nie jest przesadą. – dr Paweł Grzesiowski
Ale jeżeli przyjdzie – a przyjdzie – Omikron, będziemy mieli zachorowania za 2-3 tygodnie, to będzie prawdziwy armagedon – dr Michał Sutkowski

Proszę Państwa, działanie tych ludzi oraz im podobnych doprowadziło do śmierci ponad 200 tysięcy ludzi. Dymisja min. Niedzielskiego absolutnie nie załatwi sprawy – winni muszą zostać ukarani. Absolutnie niedopuszczalne jest tłumaczenie, że to była nowość, że nie wiedzieliśmy, z czym mamy do czynienia. To prawda, mutacja wirusa była nowa. Jednak postępowanie z nim zaprzeczało logice i musiało się skończyć śmiercią wielu osób. Wiedzieliśmy o tym już w maju 2020 roku – ostrzegałem przed tym na antenie RDN Małopolska. W listopadzie 2020 roku już mieliśmy pewność, że przez działania rządu oraz przyklaskujących mu „eksperów” umierają ludzie. Pisałem o tym szczegółowo. W październiku 2020 roku odchylenie liczby zgonów wyniosło ponad 13 tysięcy!

W tym samym okresie liczba zgonów ze stwierdzonym zakażeniem SARS-COV2 (proszę nie mylić ze zgonami z powodu choroby COVID19) wyniosła 3,1 tysiąca osób. Te liczby pokazują dobitnie, że mamy do czynienia ze znacznym wzrostem śmiertelności z powodu przerwanych lub zaniechanych terapii onkologicznych, zawałów, udarów i powikłań innych, dotychczas normalnie leczonych chorób. Jak już wielokrotnie mówiłem, terapia okazała się gorsza, niż choroba. Ostrzegałem wtedy, że to niestety jeszcze nie koniec. Apelowałem, aby w celu uniknięcia dalszego narastania ilości ofiar z powodu restrykcji i sparaliżowania ochrony zdrowia – znieść dławiące normalne funkcjonowanie państwa i służb medycznych – restrykcje i obostrzenia. Wiedzieliśmy już wtedy na 100%, że obostrzenia nie służą niczemu dobremu, a, jak pokazują fakty – ilość zachorowań wzrasta pomimo ich wprowadzenia (nic nie dały poza ewidentnymi szkodami zdrowotnymi i gospodarczymi). Jak Państwo pamiętacie, apele nie przyniosły żadnego skutku. Widać ewidentnie, że osoby odpowiedzialne za covidową politykę zwiększającą liczbę zgonów, były całkowicie świadome tego co czynią i godzili się z rezultatami swojego postępowania. W wielu przypadkach ogromne pieniądze od covidowego lobby okazały się ważniejsze, niż życie i zdrowie Polaków.

Co więcej, gdy rząd wreszcie postanowił znieść całkowicie bezsensowny przymus noszenia masek, pseudo-eksperci zaczęli gwałtowne protesty.

No tak, znowu politycy wiedzą lepiej od ekspertów – prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska
Biorąc pod uwagę powyższe, jak i obserwowany obecnie w kilku krajach Europy wzrost liczby zakażeń wirusem SARS-CoV-2, apelujemy do decydentów o wycofanie się z pomysłu zniesienia na terenie Polski obostrzeń epidemicznych – podpisali m.in. prof. Jerzy Duszyński, prof. Krzysztof Pyrć, dr Anna Plater-Zyberk
Nie można podejmować takich decyzji na podstawie wiary czy widzimisię. Jeśli pomimo realnego zagrożenia epidemicznego i jasnych sygnałów z całego świata, podejmuje się takie decyzje, to boję się o bezpieczeństwo zdrowotne Polek i Polaków – lek. Bartosz Fiałek
To naprawdę nie jest czas na znoszenie maseczek. A już na pewno nie powinny z nich rezygnować osoby niezaszczepione – dr Lidia Stopyra
Nie można mówić o końcu piątej fali, za wcześnie na znoszenie obostrzeń – dr Paweł Grzesiowski

Tym razem, wbrew opinii pseudo-ekspertów, obostrzenia zostały zniesione. Nikogo chyba nie dziwi fakt, że nie miało to zupełnie żadnego wpływu na zachorowalność. Podkreślam, że te wypowiedzi padły, gdy już było oczywiste, że szczepienia nie zatrzymują transmisji, skuteczność masek jest statystycznie pomijalna.

Podobnie było przy nagłym zniesieniu kwarantanny granicznej na granicy ukraińskiej. Od 24 lutego 2022 roku do Polski, bez jakiejkolwiek kontroli wjechały 2 miliony (w większości niezaszczepionych) Ukraińców. Wg narracji głoszonych przez „ekspertów”, powinno to zaowocować gwałtownym wzrostem liczby zakażeń. A jak było naprawdę? Tak, jak na poniższym wykresie.

Po prawej stronie zielonej linii wykres obrazuje liczbę zachorowań po 24 lutego 2022 roku. Kolejny dowód na to, ile tak naprawdę warta jest opinia „ekspertów”. Czy można to było przewidzieć? Oczywiście. Zarówno ja, jak i wielu innych lekarzy i naukowców apelowało, żeby znieść obostrzenia, w tym kwarantannę graniczną, gdyż nie ma to żadnego wpływu na ilość zakażeń. Już w lipcu 2020 roku „The Lancet” opublikował jednoznaczne badanie na ten temat. Czy w świetle tych bezsprzecznych faktów sanitaryści zdecydowali się na publiczne, bądź prywatne przeprosiny? Absolutnie nie. Lekarze, którzy już wtedy mieli rację, dzisiaj nadal mają sprawy dyscyplinarne przed sądami lekarskimi.

Niewielu z Państwa zdaje sobie sprawę z realnego obciążenia systemu ochrony zdrowia w czasie tzw. pandemii. Media karmiły nas informacjami o wielogodzinnych kolejkach karetek z pacjentami, które bezskutecznie dobijały się do szpitali. To wszystko miało być spowodowane ogromną liczbą chorych na covid. Nie było. To był skutek destrukcji w systemie spowodowany „walką” z koronawirusem.

W 2020 roku mieliśmy 2,8 MILIONA MNIEJ hospitalizacji, niż w roku poprzednim! 13,5 MILIONA MNIEJ osobodni hospitalizacji. MNIEJ wyjazdów karetek do chorych. Za to 77 tysięcy WIĘCEJ zgonów w domach. Tak właśnie wyglądał realny obraz tzw. pandemii.

Od nas wszystkich zależy, żeby dymisja ministra zdrowia nie była jedyną konsekwencją dla autorów tych tragicznych w skutkach działań. Ja walkę o prawdę nadal prowadzę i, dzięki Państwa wsparciu, będę prowadził w dalszym ciągu. O szczegółach poinformuję wkrótce.


Jestem niezmiernie wdzięczny i szczęśliwy, że w tym trudnym okresie moją pracą zawodową mogłem tak wielu z Państwa pomóc. Nigdy nie zapomnę ludzi, którzy się zgłaszali z powodu odmowy leczenia w innych placówkach. Przez cały ten czas byłem Kierownikiem Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego Szpitala ZOZ w Dąbrowie Tarnowskiej. Staraliśmy się zawsze pomagać chorym, na miarę naszych możliwości. Chorzy mogli również liczyć na wsparcie najbliższych.

Gdy ten trudny czas wreszcie dobiegł końca, ze względu na mój wiek i stan zdrowia, podjąłem decyzję o zakończeniu pracy w szpitalu. Od dnia 1 sierpnia 2023 roku złożyłem rezygnację z funkcji Kierownika Oddziału i zdecydowałem o przejściu na emeryturę. Nie oznacza to, iż całkowicie wycofam się z działalności medycznej. Jestem przekonany, iż jeszcze wielu osobom będę mógł pomóc.

Niedługo będę miał konkretne propozycje dla tych z Państwa, którzy będą chcieli ze mną współpracować, w trosce o zdrowie swoje i swoich bliskich. Szczegóły wkrótce na moim blogu oraz na Facebooku.Przejdź do stopki

Co najmniej 300 tys. bochenków chleba z „technicznego” zboża z Ukrainy.

Co najmniej 300 tys. bochenków chleba z „technicznego” zboża z Ukrainy.
2023-08-16 chleb-z-technicznego-zboza-z-Ukrainy

Nie ma czegoś takiego jak „zboże techniczne”. Termin ten został sztucznie wprowadzony, by przywożone ziarna nie musiały spełniać żadnych norm.

—————————–

100 ton pszenicy „technicznej” z Ukrainy trafiło do polskich młynów, stamtąd do piekarni, by finalnie znaleźć się na stołach Polaków – wynika z aktu oskarżenia, jaki przygotowała rzeszowska prokuratura. Mogło z niej powstać co najmniej 300 tys. bochenków chleba. [Te liczby to farsa. Należy je pomnożyć co najmniej sto razy. MD]

92 postępowania w całym kraju w sprawie wwozu „zboża technicznego” do Polski zostały połączone w jedno. O sprawie pisaliśmy wielokrotnie m.in. w artykule „Mąka zrobiona ze zboża technicznego z Ukrainy. Są powiązania z ludźmi PiS”.

Teraz, jak informuje prowadząca postępowanie prokuratura w Rzeszowie, postawiono zarzuty. To – jak zapowiadają – dopiero początek.

Pierwszy podejrzany – jak informuje rzeszowska Gazeta Wyborcza – ma zarzut oszustwa na szkodę polskiej spółki zajmującej się handlem zbożem. Miał sprzedać jej ponad 111 ton pszenicy technicznej z Ukrainy, oczywiście nie ujawniając szczegółów dotyczących pochodzenia zboża. Tę szkodę wyceniono na 150 tys. zł.

Druga osoba jest podejrzana o podrabianie dokumentów, które przewożący przedstawili w agencji celnej podczas importu zboża z Ukrainy. Usłyszała ona także zarzut popełnienia przestępstwa skarbowego. Wpisana wartość towaru na fakturach to ponad 91 tys. zł.

Trzeci z podejrzanych dopuścił się oszustwa celnego. W 190 zgłoszeniach, które dotyczyły kukurydzy i rzepaku, zadeklarował, że mają one cele techniczne, choć trafiły normalnie na sprzedaż w Polsce jako spożywcze. Wartość towaru to ponad 6,3 mln zł.

Prokurator nałożył na nich środki zapobiegawcze w postaci poręczeń majątkowych i dozorów policji. 

Techniczne, czyli jakie?

Eksperci twierdzą, że nie ma czegoś takiego jak zboże techniczne. Termin ten został sztucznie wprowadzony, by przewożone ziarna nie musiały spełniać żadnych norm. 

Jak cytuje „Rzeczpospolita” termin ten wymyślili importerzy ukraińskiego zboża, by szybciej przechodziło przez granicę. „Rząd na to pozwolił, bo obiecał udrożnić eksport z Ukrainy. Problem w tym, że to zboże miało iść tranzytem przez Polskę, a u nas zostało” – wyjaśnia Wiesław Gryń, rolnik ze Stowarzyszenia „Oszukana Wieś”.  „Mamy dowody, że przewoźnicy z Ukrainy mieli po klika różnych list przewozowych na to, co wieźli – inne pokazywali na granicy, inne w skupie” dodaje.

Kontroli granicznej podlega jedynie zboże paszowe (przez inspekcję weterynarii) i zboże konsumpcyjne (przez inspekcję artykułów rolno-spożywczych).

Kup synkowi zaświadczenie o „bardzo niskich dochodach” – dostaniesz setki tysięcy „dotacji” na termomodernizację.

Kup synkowi zaświadczenie o bardzo niskich dochodach – dostaniesz setki tysięcy „dotacji” na termomodernizację.

Udają biednych i drenują „Czyste powietrze”. Wystarczy jedno zaświadczenie

Krzysztof Bałękowski czyste-powietrze-zaswiadcz

Wystarczy zaświadczenie o niskich miesięcznych dochodach, żeby dostać wysokie dotacje na termomodernizację domu. Korzystają z tego nieuczciwi – jak się dowiedział DGP, po wsparcie przeznaczone dla najuboższych sięgają bardzo zamożni

W teorii podwyższone lub najwyższe dofinansowanie z programu jest przeznaczone dla tych, którzy bez pomocy państwa nie mieliby szans na kosztowną wymianę „kopciucha” lub kompleksową termomodernizację domu. A w praktyce? Nawet ludzie zamożni będący właścicielami kilku nieruchomości mogą dostać z publicznej kasy kilkaset tysięcy.

Łączny majątek jest bez znaczenia

Program „Czyste powietrze” zakłada, że osoby z najniższymi dochodami mogą liczyć nawet na 135 tys. zł dotacji i pokrycie do 100 proc. kosztów inwestycji. Limity wsparcia są ustanowione na jeden budynek, ale można złożyć kilka wniosków na kilka nieruchomości. W programie bowiem weryfikowane są tylko dochody. Tym samym bez znaczenia jest łączny majątek wnioskującego o dotację. I tak osoba, która uzyska w ośrodku pomocy społecznej zaświadczenie o bardzo niskich dochodach, może jednocześnie być właścicielem lub współwłaścicielem kilku domów i na wszystkie dostać dofinansowanie idące w setki tysięcy złotych.

Przykład? Jak dowiedział się DGP, w jednym z wojewódzkich funduszy ochrony środowiska 18-latek, wykazując zerowe dochody, uzyskał łącznie ok. 300 tys. zł na wyremontowanie trzech nieruchomości. Wcześniej udziały w nich przepisał na niego bliski członek rodziny. Kolejny przykład – mężczyzna przepisał jedną dziesiątą nieruchomości na matkę. Sam jedynie wyraził zgodę na udział w programie. I znów: bardzo wysoka dotacja. To nadużycia, ale możliwe, bo program tego nie weryfikuje. Jednocześnie takie działanie nie jest niezgodne z jego zasadami – mówi osoba znająca sprawę.

Będzie reakcja władz?

Wiceszef Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej Paweł Mirowski deklaruje, że zbada skalę zjawiska i rozważy, jak uszczelnić przydzielanie dotacji w II i III części programu.

Szulernia na Wiejskiej kończy sezon

Szulernia na Wiejskiej kończy sezon

Kategoria: Archiwum, Polecane, Polityka, Polska, Ważne, Własne recenzje

Autor: CzarnaLimuzyna , 16 sierpnia 2023

Wszystko wskazuje na to, że stare powiedzenie „masz miękkie serce, musisz mieć twardą inną część ciała” zachowa aktualność w następnym sezonie. Dodatkowo Sejm zadecydował, że planowane Referendum odbędzie się tego samego dnia, co wybory parlamentarne.

A teraz uwaga: Podobno wynik referendum wpłynie na decyzje polityków. W takim razie jeżeli większość wypowie się na tak, to proces wyprzedaży resztek polskiego majątku oraz proces przyjmowania „złych imigrantów” będzie kontynuowany. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby na arkuszu znalazło się pytanie: czy ziemia powinna pozostać kulista?

W zamyśle pomysłodawców pytania referendalne mają utrwalić, a w niektórych przypadkach, zmienić preferencje wyborcze. Poza tym nic się nie zmieni, bo nic nie może się zmienić. Pod tym względem demokracja w Polsce jest stabilna. Wbrew propagandzie straszącej zagrożeniem demokracji, którą należy odczytywać jako zagrożenie zmianą, sytuacja jest pod stałą kontrolą (1).

Trudno bowiem uznać, że lawirant, czyli oficjalnie niedziałająca lub działająca nieoficjalnie koalicja POPiS, która przez wiele poprzednich lat przymykała oko na paserską działalność żerującą na majątku Polaków teraz nagle dozna odnowy moralnej i… no właśnie, co mieliby zrobić? Powinny zrezygnować z ubiegania się o mandat i złożyć zeznania w Prokuraturze. Logicznie analizując – gdzie paser tam przedtem musiał pojawić się złodziej. W tym wywodzie oczywiście abstrahuję od zasadniczego pytania:  Jaka Prokuratura? Jakie Sądy?

Z powyższych powodów uważam, że polityczna Szulernia na Wiejskiej kończy sezon tylko teoretycznie. Nowy rozpocznie się, z prawie identyczną obsadą (?), na jesieni. Pesymiści mówią, że będzie to ostatni sezon przed likwidacją gotówki. Czy coś się zmieni? Na pewno pojawią się nowe warianty wirusów i nowe wersje tych samych newsów. Poza tym jedność i spójność… no, a gdzie różnice? Największe różnice pomiędzy PiS a PO wychwyciła zwykła małpa. Małpa w zielonym. Akurat o tym, jeżeli mnie pamięć nie myli, już wspominałem przy innej okazji.

Musicie stawiać wiatraki, jeść świerszcze, zrezygnować z gotówki i samochodów, brać homośluby i abortować dzieci, bo jak nie to przyjdzie Tusk i będziecie musieli stawiać wiatraki, jeść świerszcze, zrezygnować z gotówki i samochodów, brać homośluby i abortować dzieci.

Zacięciem pedagogicznym wykazał się Obi-Wan Kenobi pisząc:

Mam pytanie do kochanych prawych którzy są #MuremZaMorawieckim. On jest za NWO, Zielonym Ładem, Fit for 55. Spotykał się z głównym demiurgiem nowej komuny, Hararim. Jest za ścisłą integracją z Unią Europejską, stworzeniu wspólnej armii. Policji pewnie też. Też jesteście za tym?

A teraz przemówią Morawiecki i Kaczyński:

Ponieważ polityka klimatyczna UE jest rdzeniem polityki gospodarczej całej UE i wszyscy, którzy znają się na UE, wiedzą, że gdybyśmy sobie chcieli wyjść z polityki klimatycznej, tak po prostu zrezygnować z polityki klimatycznej UE, byłoby to jednoznaczne z wyjściem z Unii Europejskiej de facto /RMF24.pl/Morawiecki

Odrzucanie Europejskiego Zielonego Ładu oznaczałoby ustawienie się na marginesie i innego rodzaju kłopoty, to plan w którym warto uczestniczyć nawet za pewną cenę. /energetyka24.com/Kaczyński

Po co tyle gadać? Nie wystarczy wprost? Wszyscy, którzy znają się na rzeczy, wiedzą, że gdybyśmy chcieli zrezygnować z polityki klimatycznej UE, byłoby to jednoznaczne z odzyskaniem niepodległości gospodarczej, a potem, być może politycznej.

Dlaczego PiS?

Tylko PiS jest zdolne przeprowadzić proces likwidacji Polski szanując samopoczucie ofiary do samego końca. Może nie całkowicie, ale zrobi to z dużym znieczuleniem. PO et consortes, oficjalnie „Koalicja Obywatelska Zombies” zrobią to w sposób jawny i wulgarny. Bezczelnie i od frontu. PiS uczyni to za pomocą tradycyjnego wbicia noża w plecy i z „dobrym słowem” na ustach. Różnica jest aż nadto widoczna. „Jarosław Dobry” dokona tego pod biało-czerwoną flagą, mówiąc o wolności. Wstępną mowę zdążył już zacząć wygłaszać Mateusz Jakub Morawiecki.

Abp Jędraszewski: Trwa rewolucja neomarksistowska. To zamach na prawdę.

Abp Jędraszewski: Trwa rewolucja neomarksistowska. To zamach na prawdę o człowieku

abp-jedraszewski-rewolucja-neomarksistowska-zamach-na-prawde

Abp Marek Jędraszewski. Foto: PAP
Abp Marek Jędraszewski. Foto: PAP

W świecie zachodnim trwa rewolucja neomarksistowska, która coraz bardziej pragnie objąć także umysły i serca ludzi w Polsce. Jest też zamach na prawdę o samym człowieku w postaci ideologii gender. Mamy do czynienia z zamachem na wolność religijną – mówił we wtorek w Ludźmierzu metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski.

„Od 1968 roku trwa w świecie zachodnim rewolucja neomarksistowska, która coraz bardziej pragnie objąć także umysły i serca ludzi żyjących na polskiej ziemi. Mamy do czynienia najpierw z zamachem na samą prawdę, ponieważ mówi się, że każdy ma własną prawdę. Stąd narracje, które nijak mają się do obiektywnych faktów” – mówił w homilii podczas uroczystości Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w ludźmierskim sanktuarium abp Jędraszewski.

Według metropolity krakowskiego, mamy obecnie do czynienia z „zamachem na prawdę o samym człowieku w postaci ideologii gender.

„Kwestionuje się to, czy ktoś jest od chwili poczęcia kobietą lub mężczyzną. Neguje się najbardziej podstawowe i oczywiste prawa nauki, zwłaszcza biologii i genetyki, a tych, którzy ośmielają się sprzeciwić tej pozbawionej jakiejkolwiek racjonalności ideologii, prześladuje się” – powiedział.

Abp Jędraszewski stwierdził, że mamy do czynienia z zamachem na wolność religijną.

„Przecież pojawiają się takie głosy w dzisiejszej Polsce, żeby usunąć religię ze szkół. Inni domagają się +opiłowania katolików+. Byliśmy świadkami budzącej przerażenie kampanii uderzającej w samą świętość kardynała Karola Wojtyły i świętego Jana Pawła II Wielkiego. Świat nie mógł tego pojąć, jak Polska mogła na raz odwrócić się od najwspanialszego wśród rodu Polaków – i to na podstawie SB-ckich dokumentów” – powiedział.

Metropolita krakowski przypominał także słowa kard. Stefana Wyszyńskiego wypowiedziane 60 lat temu, także w Ludźmierzu: „Módlcie się o wolność Kościoła w ojczyźnie naszej, o wolności waszą, o prawo do prawdy, abyście mogli bez przeszkód uczyć swoje dzieci świętej wiary, módlcie się o sprawiedliwość i szacunek w Polsce, abyście nareszcie poczuli, że rządzą nami sercem a nie policją, abyście odczuli, że nie jesteśmy obcy w ojczyźnie naszej, że nie jesteśmy obywatelami gorszymi, drugiego rzędu dlatego tylko, że wierzymy i miłujemy Boga”.

„Po 60-ciu latach wracamy do słów kardynała Wyszyńskiego i rozumiemy ich aktualność w nowych zupełnie odsłonach. Potrzeba naprawdę wolności, sprawiedliwości i szacunku. Potrzeba miłości” – mówił abp Jędraszewski.

Metropolita krakowski mówił także , że „można by się spodziewać, że raport ONZ, który miał dotyczyć prześladowań religijnych będzie dotyczył przede wszystkim prześladowań chrześcijan, bo statystycznie codziennie kilkanaście osób traci życie tylko przez to, że wierzy w Boga”.

„Tymczasem raport ONZ o prześladowaniu religijnym na świecie dotyczy tego, że niektóre religie, zwłaszcza chrześcijaństwo, mówią, że istnieje grzech, a mówiąc, że jest grzech wprowadzają podziały między ludźmi i przez to piętnują tych, którzy są grzesznikami. Więc według ONZ, trzeba by zabronić Kościołom głoszenie prawdy o tym, że jest grzech i ograniczyć ich wolność. To kolejne trudne do wyobrażenia przejaw totalitaryzmu ideologicznego. W imię wolności walczyć z prawdą Ewangelii. W imię wolności podważać to wszystko, czym żyjemy, co przeżywamy także dzisiaj” – powiedział abp Jędraszewski.

We wtorek przypada jubileuszu 60-lecia koronacji figury Matki Bożej Ludźmierskiej. Uroczystość ta miała miejsce 15 sierpnia 1963 r., a dokonali jej Prymas Tysiąclecia Stefan Kardynał Wyszyński wraz z ówczesnym biskupem krakowskim Karolem Wojtyłą. Podczas błogosławieństwa wiernych, z rąk ukoronowanej figury Gaździny Podhala wypadło berło, które w locie pochwycił biskup Wojtyła. Ten epizod skomentował prymas: „No Karol, Matka Boża przekazuje Ci władzę”. Słowa te nabrały nowej wymowy, gdy wkrótce biskup Wojtyła został arcybiskupem metropolitą, następnie kardynałem i wreszcie papieżem.

==========================

mail:

Co z tym ma wspólnego Marks.
To są pomysły amerykańskich propagandzistów  likwidacji 90% ludzkości.

Pokój będzie straszny

Stanisław Michalkiewicz „Najwyższy Czas!”  •  15 sierpnia 2023 micha

W Unii Europejskiej jesteśmy i być chcemy – ale suwerenni! Taką buńczuczną deklarację złożył był całkiem niedawno Naczelnik Państwa na pikniku PiS w Bogatyni, która została wybrana z uwagi na kopalnię „Turów”, której zamknięcia żądała Republika Czeska, a władze Unii Europejskiej w postaci tamtejszych niezawisłych sądów z przyjemnością nakazały ją zamknąć. Ta buńczuczna deklaracja pokazuje, że Naczelnik Państwa liczy na ignorancję swoich wyznawców, bo podejrzewanie go, że nie wie o traktacie z Maastricht, który wszedł w życie w 1993 roku i w sposób zasadniczy zmienił formułę funkcjonowania Wspólnot Europejskich – z konfederacji, czyli związku państw, na federację, czyli państwo związkowe – byłoby niegrzeczne. A w państwie związkowym jego części składowe – czy to w postaci niemieckich landów, czy to w postaci stanów USA – nie mają suwerenności, bo są częściami składowymi państw i dopiero one są suwerenne. Zresztą sam Naczelnik Państwa osobiście przeforsował w czerwcu 2021 roku ratyfikację przez Sejm ustawy o zasobach własnych UE, która wyposażyła Komisję Europejską w prawo zaciągania zobowiązań finansowych w imieniu całej Unii oraz w prawo nakładania „unijnych” podatków. Był to – jak nietrudno się domyślić – milowy krok na drodze „pogłębiania integracji” – czyli budowy europejskiego państwa federalnego w postaci IV Rzeszy, która w dodatku została wpisana do umowy koalicyjnej trzech partii tworzących aktualny rząd niemiecki.

Przypominam o tym wszystkim, bo właśnie teraz władze UE zamierzają wylać na głowy graniczących z Ukrainą państw Europy Środkowej zimny prysznic w postaci odmowy przedłużenia embarga na ukraińskie zboże po 15 września. Tak w każdym razie informuje „Die Welt”, który chyba coś tam na ten temat musi wiedzieć, bo dodaje, że Polska „może narzekać ile tylko chce”, ale Bruksela „obstaje przy zakończeniu ograniczeń importowych”. Przekonamy się tedy, ile warte są tromtadrackie deklaracje pana premiera Morawieckiego, że Polska „i tak” przedłuży embargo. Jak bowiem pamiętamy, pan premier składał wiele takich tromtadrackich deklaracji, ale jak przychodziło co do czego, to podpisywał: i „dekarbonizację Polski” i zgodę na „mechanizm warunkujący” – co umożliwiło Niemcom finansowy szantaż wobec Polski za pośrednictwem unijnych instytucji.

W tej sytuacji mówimy Niemcom nasze stanowcze „nie”, żądając, by zaprzestali wyśpiewywać w Gdańsku piosenki, uznane za „prowokacyjne”. Chodziło o piosenkę biesiadną, której treść jest mniej więcej taka, że do gospody przybywa jegomość, gospodarze się radują, dziewczyny piszczą z uciechy, gość siada za stołem, gospodarze się radują a dziewczyny też robią swoje i chociaż z tego gościa pijak, to jednak fajny chłop. Sęk w tym, że piosenka ma refren heidi, heida, co znaczy mniej więcej tyle, co nasze oj dana, dana. Tymczasem Anna Fotyga, w czasach dobrego fartu piastująca stanowisko ministera spraw zagranicznych naszego bantustanu, zwana również „Pulardą”, kategorycznie zaprotestowała przeciwko wykonywaniu w Gdańsku „hitlerowskich przyśpiewek”. Okazuje się, że każdy walczy o Polskę, jak tam potrafi – no a pani Fotyga nie inaczej, tylko właśnie tak, to znaczy – w sferze działań pozornych i to do kwadratu, bo ta przyśpiewka jest tak samo „hitlerowska”, jak na przykład popularna w polskich kołach wojskowych „Widziałem Marynę raz we młynie” – męsko-szowinistyczna.

Jakby tego brakowało, to doradca doskonały ukraińskiego prezydenta Zełeńskiego, pan Mychajło Podolak, komentując tromtadrackie deklaracje pana premiera Morawieckiego powiedział, że Polska jest obecnie dla Ukrainy „maksymalnie bliskim partnerem, maksymalnie bliskim przyjacielem. I w zasadzie tak będzie do końca wojny. Po jej zakończeniu oczywiście będziemy konkurować, oczywiście będziemy konkurować o dostęp do tych czy innych rynków, rynków konsumenckich. I oczywiście my będziemy zajmować stanowisko proukraińskie, bronić naszych interesów, bronić ich ostro i nie tylko w stosunkach z Polską, ale w stosunkach z każdym innym państwem.

Na takie dictum Wielce Czcigodny Jacek Saryusz-Wolski podziękował panu Podolakowi „za szczerość”. Widocznie jednak ktoś starszy i mądrzejszy musiał jemu i innym mężykom stanu natrzeć uszu, bo okazało się, że pan Mychajło Podolak powiedział coś zupełnie innego, a te szczere zapowiedzi, to tylko zwyczajne kremlowskie kłamstwa. Jaka w związku z tym jest ukraińska prawda – tego na razie nie wiemy – ale nie tracimy nadziei, że w końcu zostanie nam to objawione – o ile oczywiście wcześniej nikt nie pourzyna nam głów.

Wszystko jest przecież możliwe tym bardziej, że – zgodnie z zapowiedzią prezydenta Józia Bidena – Ukraina zostanie uzbrojona po zęby, żeby nie musiała nikogo się obawiać. Nikogo – a więc nie tylko Rosji, ale przede wszystkim Polski, która przekazała Ukrainie za darmo wszystko, co tylko miała i na razie zostały u nas same długi. Co tu ukrywać; jeszcze raz potwierdziła się trafność apelu militarystów, którzy nawołują, by „korzystać z wojny, bo pokój będzie straszny”! Niestety nasi mężykowie stanu z wojny korzystać nie umieją, zresztą z pokoju – tym bardziej – podczas gdy Ukraińcy nawet na wojnie robią znakomite interesy – o czym świadczy rekordowy poziom tamtejszych rezerw walutowych – a cóż dopiero zrobią na pokoju? Dobrze to nie wygląda, bo w takim razie, kiedy już wojna się skończy, to jak będzie wyglądał ten pokój?

Tego też nikt chyba nie wie, skoro już teraz nasza niezwyciężona armia przez dwa dni się zastanawiała, czy białoruskie śmigłowce przeleciały nad Białowieżą, czy jednak nie przeleciały, tylko tamtejsi mieszkańcy mieli halucynacje? W końcu rada w radę uradzono, że jednak przeleciały, bo ktoś musiał zauważyć – nie śmigłowce, Boże broń, o tym nie ma mowy – tylko, że taka prowokacja akurat przed wyborami, to prawdziwy dar Niebios, bo dzięki temu, w ramach groźnego kiwania palcem w bucie można powysyłać niezwykle stanowcze noty. Okazało się, że i tego za mało, bo Książę-Małżonek buńczucznie oświadczył, że te śmigłowce trzeba było „zestrzelić”. Łatwo powiedzieć – ale czym, skoro wszystko zostało przekazane Ukrainie? W tej sytuacji naszej niezwyciężonej armii nie pozostaje nic innego, jak się zastanowić, żeby i pieniądze zarobić i wianuszka nie stracić. I pomyśleć, że mogłoby być inaczej, gdyby pan prezydent Duda podszepnął amerykańskiemu prezydentowi Józiowi Bidenowi, by w ramach „wzmacniania wschodniej flanki NATO”, USA sfinansowały uzbrojenie 200 tys. polskich żołnierzy, zamiast pchać forsę na Ukrainę, która dzięki temu może się dziś pochwalić rekordowym poziomem rezerw walutowych.

Bratnia „przyjaźń” polsko-ukraińska.

Bratnia „przyjaźń” polsko-ukraińska.

Marta Maciejewska bratnia-przyjazn

„Przyjaźń” polsko-ukraińska kończy się tam, gdzie Warszawa zaczyna dbać o nasze interesy. Dobitnie pokazały to ostatnie tygodnie i napięcia w stosunkach z naszym wschodnim sąsiadem.

Ledwo miesiąc minął od spektaklu pt. „pojednanie polsko-ukraińskie”, jaki odbywał się przy okazji 80. rocznicy apogeum Rzezi Wołyńskiej, a już z Ukrainy płyną donośne grzmienia, że „Polska wybiera konflikt” i winna jest pogorszeniu wzajemnych stosunków. A wszystko dlatego, że „sługa narodu ukraińskiego” porzucił, przynajmniej chwilowo, realizowanie interesów swojego pana.
Już pod koniec lipca prezydent Zełeński pogroził palcem premierowi Morawieckiemu, który oświadczył, że Polska nie otworzy swoich granic dla ukraińskich produktów rolnych po wygaśnięciu moratorium KE. Ukraiński przywódca wskazywał, że takie działanie „jest niedopuszczalne”. Wtórował mu kijowski premier Denys Szmyhal, twierdząc, że decyzja Morawieckiego jest „nieprzyjazna i populistyczna”. „Ostrzeżenia” te jednak nie nawróciły władz warszawskich na „właściwą” drogę. Ukraińcom podpadł bowiem także prezydencki minister i szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz, który w TVP wygłosił niepopularną opinię, że „to, co najważniejsze dziś, to obrona interesu polskiego rolnika”. Podkreślił też, że polskie zboże musi zostać „dystrybuowane po odpowiedniej, godnej cenie”.
Na domiar złego Przydacz przypomniał Ukrainie, że „naprawdę otrzymała dużo wsparcia od Polski”. Słowa te rozjuszyły naszych wschodnich „przyjaciół” do tego stopnia, że swoje święte oburzenie wyraził zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Andrij Sibiga. Co więcej, ambasador Bartosz Cichocki został wezwany na dywanik do kijowskiego MSZ. Polski dyplomata usłyszał tam jasny komunikat, że podobne wypowiedzi są „niedopuszczalne”. Sibiga grzmiał natomiast, że słowa ministra Przydacza to „próby narzucenia polskiemu społeczeństwu (…) bezpodstawnych twierdzeń, że Ukraina nie docenia pomocy z Polski”. Ocenił też, że „to oczywista gra, która służy do tego, by realizować własne interesy” – a kto, jak kto, ale Ukraińcy na tym świetnie się znają. I to akurat jest dobra wiadomość, bo właśnie realizowaniem polskich interesów powinny zajmować się polskie władze. Szkoda tylko, że jest to efekt uboczny kampanii wyborczej, a nie stała linia polityczna.

Ukrainiec szybko jednak dodał, że owa gra „nie ma nic wspólnego z rzeczywistością” i zarzucił Warszawie manipulację. Zakomunikował także – do wiadomości „sług narodu ukraińskiego” – jaka jest „prawda”. Otóż „jest nią przyjazny i otwarty dialog między prezydentami Ukrainy i Polski, którzy mają wysoki poziom wzajemnego zrozumienia i zaufania”. Szkoda tylko, że przyjaźń prezydenta Dudy z prezydentem Zełeńskim nijak nie przekłada się na realizację polskich interesów. Nowe światło na tę kwestię rzucają słowa rzecznika ukraińskiego MSZ, który wyjaśnił, że „przyjaźń ukraińsko-polska jest o wiele głębsza niż celowość polityczna”. A skoro tak, to już wiadomo, że będziemy Ukraińcom pomagać za wszelką cenę. Co więcej, ostrzegł, że „żadne deklaracje nie przeszkodzą nam we wspólnym dążeniu do pokoju i budowaniu wspólnej europejskiej przyszłości”.
Wygląda jednak na to, że – przynajmniej przed zbliżającymi się wyborami – władzom warszawskim od tej „przyjaźni” polsko-ukraińska aż się ulewa. Nawet sam premier rządu warszawskiego wyraził opinię, że wezwanie polskiego ambasadora do MSZ w Kijowie było „błędem”, choć pewnie niedługo dowiemy się, że takie błędy przyjaciołom się wybacza. Zapewnił też, że „interes żadnego innego państwa nigdy nie będzie stał ponad interesem Rzeczypospolitej”, co ze strony szefa rządu warszawskiego brzmi dość paradnie.
Widać, że zmiana wajchy nastąpiła także w polskim MSZ, który zdecydował się wezwać na dywanik ambasadora Ukrainy. Pech jednak chciał, że Wasyl Zwarycz nie przebywał wówczas w naszym kraju i ostatecznie na rozmowę udał się charge d’affaires ambasady Ukrainy. Nie przeszkodziło to stronie ukraińskiej, by po raz kolejny zrugać Polaków. Dyplomata stwierdził, że „nie ma nic gorszego, niż gdy twój wybawca żąda od ciebie opłaty za ratunek, nawet gdy krwawisz”. Przykład najwyraźniej idzie z góry, bowiem ukraiński ambasador już nam pokazał, że szczyt bezczelności leży w jego zasięgu. Nie dość przypomnieć, że w rocznicę Krwawej Niedzieli „oddawał hołd wszystkim cywilnym ofiarom – obywatelom II RP, pomordowanym na okupowanych przez III Rzeszę terenach w latach II wojny światowej” (ani słowa o winnych tej zbrodni, ukraińcach). Wówczas Konfederacja domagała się, by Zwarycz został uznany w Polsce za persona non grata, lecz władze warszawskie udawały, że to tylko deszcz pada.
Mimo pojawiających się z rzadka symptomów otrzeźwienia, polska dyplomacja w relacjach z Ukrainą wciąż liczy, że wschodni „przyjaciel” łaskawym okiem spojrzy na nasze, wyrażane nieśmiało, oczekiwania. I choć po spotkaniu w polskim MSZ jego wiceszef Paweł Jabłoński przyznał, że wypowiedzi strony ukraińskiej „szkodzą dobrym relacjom”, to jednocześnie zapewnił, że Polska wciąż będzie wschodniego sąsiada wspierać. Jak się możemy domyślać, bezwarunkowo. W zamian „Polska oczekuje od Ukrainy gotowości do uwzględnienia naszego stanowiska m.in. w sprawie ochrony polskiego rolnictwa, ale też innych kwestii”. W przypływie szczerości Jabłoński ocenił, że wypowiedzi, jakie padały ze strony ukraińskiej, „miały niewłaściwy, niepotrzebny charakter”. Ujawnił także tajemnicę poliszynela, że „w niektórych sprawach trudniej nam osiągnąć porozumienie”. Wskazał tu na kwestię ukraińskiego zboża oraz nierozliczonego ludobójstwa i blokowanych ekshumacji ofiar Rzezi Wołyńskiej.
W reakcji na warszawskie próby zawalczenia o własny interes prezydent Zełeński oświadczył, że Ukraińcy „doceniają historyczne wsparcie Polski, która wraz z nimi stała się prawdziwą tarczą Europy”. Jednocześnie pospieszył z wyjaśnieniem, że na tej tarczy żadnego pęknięcia być nie może. Odnotował też „różne sygnały, że polityka czasami próbuje być ponad jednością, a emocje ponad fundamentalnymi interesami narodów” i zaordynował, co następuje. A mianowicie, że w stosunkach polsko-ukraińskich „emocje zdecydowanie powinny opaść”. O tym, że w ukraińskiej polityce liczy się pragmatyzm i zimna kalkulacja mówił też doradca Zełeńskiego Mychajło Podolak. „Ukraina będzie uważać Polskę za swego bliskiego przyjaciela do zakończenia wojny, a potem między krajami rozpocznie się konkurencja” – przyznał szczerze.
Z kolei ukraiński publicysta Jurij Panczenko walkę władz warszawskich o polski interes złożył na karb kampanii wyborczej i prorokował, że ten ponad dwumiesięczny okres będzie czasem „trudnych relacji”. Zauważył też, że „inwazja na pełną skalę zmusiła polskie władze do zapomnienia o pretensjach wobec Kijowa”. Trudno się z nim nie zgodzić, wszak od lutego 2022 roku słyszymy, że Ukraińcy walczą za „wolność waszą i naszą” i nie wolno teraz od nich niczego wymagać. Panczenko podkreślił, że Polska jest „jednym z liderów”, jeśli chodzi o wsparcie dla Ukrainy. Wskazał też na zjawisko, które dla władz warszawskich może wydawać się szokujące, że „każde wsparcie ma swoje granice”, więc „oczekiwano, że z czasem polska polityka wobec Ukrainy powinna stać się bardziej pragmatyczna”. Odnotował jednak, że do niedawna „tylko polityczne marginesy” w Polsce mogły sobie pozwolić na wygłaszanie takich tez. Ubolewał też, że Polska może w końcu zacząć zgłaszać „swoje roszczenia” i to jeszcze przed końcem wojny. Wysnuł więc wniosek, że to Warszawa „wybiera konflikt” artykułując swoje interesy. Widać zatem, że Ukraińcy w polityce nie kierują się jakąś mityczną „przyjaźnią”, ale twardą niemiecką Realpolitik.
Władze warszawskie zrobiły już wiele, by pokazać kto tu jest sługą, a kto panem. Kijów natomiast regularnie uświadamia nam, że bratnia „przyjaźń” będzie trwała dopóty, dopóki Polska będzie Ukrainie potrzebna. Przy czym relacja ta polega przede wszystkim na oddawaniu Ukraińcom wszystkiego, czego tylko zapragną, zaś wszystkie próby wybicia się w tych stosunkach na niepodległość kończą się złowrogim pogrożeniem ukraińskim palcem.

Żydowski antypolak z loży B’nai B’rith i zwolennik kazirodztwa, jedynką na liście “Lewicy”

Żydowski antypolak i zwolennik kazirodztwa, jedynką na liście “Lewicy”

zydowski-antypolak-i-zwolennik-kazirodztwa-jedynka-na-liscie-lewicy/

Antypolski i antyklerykalny publicysta, prof. Jan Hartman, ma wystartować z pierwszego miejsca na liście Lewicy w okręgu wyborczym Nowy Sącz.

Żydowski antypolak z loży B’nai B’rith Jan Hartman nie pozwala o sobie zapomnieć. W ciągu ostatnich lat wywołał kilka skandali. Między innymi wyzywał cały Naród Polski w związku z tym, że ktoś dokuczył jego zwierzakowi. Zdarzyło mu się też publicznie promować i bronić kazirodztwa a także pedofilii. Aktualnie ma wystartować z pierwszego miejsca dyzmokratycznej listy wyborczej Lewicy w okręgu nr 14 (Nowy Sącz).

Prawdopodobnie w tym samym okręgu, z list PiS wystartuje wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.

–Bardzo liczę na to, że marszałek Terlecki nie będzie przede mną uciekał — skomentował  Hartman w rozmowie z Onetem. Dodaje, że w poprzednich wyborach sądeckiej “jedynce” Lewicy (był nią Jakub Bocheński, tragicznie zmarły we wrześniu ubiegłego roku) zabrakło około tysiąca głosów, by zdobyć mandat. –Teraz zdobycie mandatu przez Lewicę jest absolutnie możliwe. Musimy potraktować kampanię bardzo na poważnie, a nie na zasadzie odrobienia zadania domowego – przekonywał kontrowersyjny komentator.

Przypomnijmy kilka nagłówek gazet z udziałem tego człowieka:

Zdjęcie

Zdjęcie
Zdjęcie

NASZ KOMENTARZ: Kazirodztwo i gwałcenie dzieci są dla sejmowej Lewicy w porządku i biorą na swoje listy degeneratów popierających takie praktyki. Inaczej jest gdy chodzi o katolickich księży. Wówczas zamieniają się w obrońców uciśnionych przez niemoralny kler. No cóż, nie od dziś wiadomo, że lewica to stan umysłu.

15.08.23 Bielsko-Biała – Modlitwa różańcowa i Msza święta za Ojczyznę. Śpieszmy na ratunek Polsce!

15.08.23 Bielsko-Biała – Modlitwa różańcowa i Msza święta za Ojczyznę

14/08/2023przez antyk2013

15 sierpnia w parafii sw. Stanisława Biskupa i Męczennika, Głównego Patrona Polski, odbędzie się od godz. 15.00 do 18.00 adoracja Najświętszego Sakramentu i modlitwa różańcowa za Ojczyznę. O godz. 18.00 Msza święta za Ojczyznę.

Śpieszmy na ratunek Polsce!

Bratnia „przyjaźń” polsko-ukraińska

Bratnia „przyjaźń” polsko-ukraińska

Marta Maciejewska 14.08.2023 bratnia-przyjazn

Prezydent Ukrainy Wołodymir Zełenski odbierający Order Orła Białego z rąk prezydenta Polski Andrzeja Dudy. Foto: PAP
Prezydent Ukrainy Wołodymir Zełenski odbierający Order Orła Białego z rąk prezydenta Polski Andrzeja Dudy. Foto: PAP

„Przyjaźń” polsko-ukraińska kończy się tam, gdzie Warszawa zaczyna dbać o swoje interesy. Dobitnie pokazały to ostatnie tygodnie i napięcia w stosunkach z naszym wschodnim sąsiadem.

Ledwo miesiąc minął od spektaklu pt. „pojednanie polsko-ukraińskie”, jaki odbywał się przy okazji 80. rocznicy apogeum Rzezi Wołyńskiej, a już z Ukrainy płyną donośne grzmienia, że „Polska wybiera konflikt” i winna jest pogorszeniu wzajemnych stosunków. A wszystko dlatego, że „sługa narodu ukraińskiego” porzucił, przynajmniej chwilowo, realizowanie interesów swojego pana.

Już pod koniec lipca prezydent Zełeński pogroził palcem premierowi Morawieckiemu, który oświadczył, że Polska nie otworzy swoich granic dla ukraińskich produktów rolnych po wygaśnięciu moratorium KE. Ukraiński przywódca wskazywał, że takie działanie „jest niedopuszczalne”. Wtórował mu kijowski premier Denys Szmyhal, twierdząc, że decyzja Morawieckiego jest „nieprzyjazna i populistyczna”. „Ostrzeżenia” te jednak nie nawróciły władz warszawskich na „właściwą” drogę. Ukraińcom podpadł bowiem także prezydencki minister i szef Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz, który w TVP wygłosił niepopularną opinię, że „to, co najważniejsze dziś, to obrona interesu polskiego rolnika”. Podkreślił też, że polskie zboże musi zostać „dystrybuowane po odpowiedniej, godnej cenie”.

Na domiar złego Przydacz przypomniał Ukrainie, że „naprawdę otrzymała dużo wsparcia od Polski”. Słowa te rozjuszyły naszych wschodnich „przyjaciół” do tego stopnia, że swoje święte oburzenie wyraził zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy Andrij Sibiga. Co więcej, ambasador Bartosz Cichocki został wezwany na dywanik do kijowskiego MSZ. Polski dyplomata usłyszał tam jasny komunikat, że podobne wypowiedzi są „niedopuszczalne”. Sibiga grzmiał natomiast, że słowa ministra Przydacza to „próby narzucenia polskiemu społeczeństwu (…) bezpodstawnych twierdzeń, że Ukraina nie docenia pomocy z Polski”. Ocenił też, że „to oczywista gra, która służy do tego, by realizować własne interesy” – a kto, jak kto, ale Ukraińcy na tym świetnie się znają. I to akurat jest dobra wiadomość, bo właśnie realizowaniem polskich interesów powinny zajmować się polskie władze. Szkoda tylko, że jest to efekt uboczny kampanii wyborczej, a nie stała linia polityczna.

Ukrainiec szybko jednak dodał, że owa gra „nie ma nic wspólnego z rzeczywistością” i zarzucił Warszawie manipulację. Zakomunikował także – do wiadomości „sług narodu ukraińskiego” – jaka jest „prawda”. Otóż „jest nią przyjazny i otwarty dialog między prezydentami Ukrainy i Polski, którzy mają wysoki poziom wzajemnego zrozumienia i zaufania”. Szkoda tylko, że przyjaźń prezydenta Dudy z prezydentem Zełeńskim nijak nie przekłada się na realizację polskich interesów. Nowe światło na tę kwestię rzucają słowa rzecznika ukraińskiego MSZ, który wyjaśnił, że „przyjaźń ukraińsko-polska jest o wiele głębsza niż celowość polityczna”. A skoro tak, to już wiadomo, że będziemy Ukraińcom pomagać za wszelką cenę. Co więcej, ostrzegł, że „żadne deklaracje nie przeszkodzą nam we wspólnym dążeniu do pokoju i budowaniu wspólnej europejskiej przyszłości”.

Wygląda jednak na to, że – przynajmniej przed zbliżającymi się wyborami – władzom warszawskim od tej „przyjaźni” polsko-ukraińska aż się ulewa. Nawet sam premier rządu warszawskiego wyraził opinię, że wezwanie polskiego ambasadora do MSZ w Kijowie było „błędem”, choć pewnie niedługo dowiemy się, że takie błędy przyjaciołom się wybacza. Zapewnił też, że „interes żadnego innego państwa nigdy nie będzie stał ponad interesem Rzeczypospolitej”, co ze strony szefa rządu warszawskiego brzmi dość paradnie.

Widać, że zmiana wajchy nastąpiła także w polskim MSZ, który zdecydował się wezwać na dywanik ambasadora Ukrainy. Pech jednak chciał, że Wasyl Zwarycz nie przebywał wówczas w naszym kraju i ostatecznie na rozmowę udał się charge d’affaires ambasady Ukrainy. Nie przeszkodziło to stronie ukraińskiej, by po raz kolejny zrugać Polaków. Dyplomata stwierdził, że „nie ma nic gorszego, niż gdy twój wybawca żąda od ciebie opłaty za ratunek, nawet gdy krwawisz”. Przykład najwyraźniej idzie z góry, bowiem ukraiński ambasador już nam pokazał, że szczyt bezczelności leży w jego zasięgu. Nie dość przypomnieć, że w rocznicę Krwawej Niedzieli „oddawał hołd wszystkim cywilnym ofiarom – obywatelom II RP, pomordowanym na okupowanych przez III Rzeszę terenach w latach II wojny światowej”. Wówczas Konfederacja domagała się, by Zwarycz został uznany w Polsce za persona non grata, lecz władze warszawskie udawały, że to tylko deszcz pada.

Mimo pojawiających się z rzadka symptomów otrzeźwienia, polska dyplomacja w relacjach z Ukrainą wciąż liczy, że wschodni „przyjaciel” łaskawym okiem spojrzy na nasze, wyrażane nieśmiało, oczekiwania. I choć po spotkaniu w polskim MSZ jego wiceszef Paweł Jabłoński przyznał, że wypowiedzi strony ukraińskiej „szkodzą dobrym relacjom”, to jednocześnie zapewnił, że Polska wciąż będzie wschodniego sąsiada wspierać. Jak się możemy domyślać, bezwarunkowo. W zamian „Polska oczekuje od Ukrainy gotowości do uwzględnienia naszego stanowiska m.in. w sprawie ochrony polskiego rolnictwa, ale też innych kwestii”. W przypływie szczerości Jabłoński ocenił, że wypowiedzi, jakie padały ze strony ukraińskiej, „miały niewłaściwy, niepotrzebny charakter”. Ujawnił także tajemnicę poliszynela, że „w niektórych sprawach trudniej nam osiągnąć porozumienie”. Wskazał tu na kwestię ukraińskiego zboża oraz nierozliczonego ludobójstwa i blokowanych ekshumacji ofiar Rzezi Wołyńskiej.

W reakcji na warszawskie próby zawalczenia o własny interes prezydent Zełeński oświadczył, że Ukraińcy „doceniają historyczne wsparcie Polski, która wraz z nimi stała się prawdziwą tarczą Europy”. Jednocześnie pospieszył z wyjaśnieniem, że na tej tarczy żadnego pęknięcia być nie może. Odnotował też „różne sygnały, że polityka czasami próbuje być ponad jednością, a emocje ponad fundamentalnymi interesami narodów” i zaordynował, co następuje. A mianowicie, że w stosunkach polsko-ukraińskich „emocje zdecydowanie powinny opaść”. O tym, że w ukraińskiej polityce liczy się pragmatyzm i zimna kalkulacja mówił też doradca Zełeńskiego Mychajło Podolak. „Ukraina będzie uważać Polskę za swego bliskiego przyjaciela do zakończenia wojny, a potem między krajami rozpocznie się konkurencja” – przyznał szczerze.

Z kolei ukraiński publicysta Jurij Panczenko walkę władz warszawskich o polski interes złożył na karb kampanii wyborczej i prorokował, że ten ponad dwumiesięczny okres będzie czasem „trudnych relacji”. Zauważył też, że „inwazja na pełną skalę zmusiła polskie władze do zapomnienia o pretensjach wobec Kijowa”. Trudno się z nim nie zgodzić, wszak od lutego 2022 roku słyszymy, że Ukraińcy walczą za „wolność waszą i naszą” i nie wolno teraz od nich niczego wymagać. Panczenko podkreślił, że Polska jest „jednym z liderów”, jeśli chodzi o wsparcie dla Ukrainy. Wskazał też na zjawisko, które dla władz warszawskich może wydawać się szokujące, że „każde wsparcie ma swoje granice”, więc „oczekiwano, że z czasem polska polityka wobec Ukrainy powinna stać się bardziej pragmatyczna”. Odnotował jednak, że do niedawna „tylko polityczne marginesy” w Polsce mogły sobie pozwolić na wygłaszanie takich tez. Ubolewał też, że Polska może w końcu zacząć zgłaszać „swoje roszczenia” i to jeszcze przed końcem wojny. Wysnuł więc wniosek, że to Warszawa „wybiera konflikt” artykułując swoje interesy. Widać zatem, że Ukraińcy w polityce nie kierują się jakąś mityczną „przyjaźnią”, ale twardą niemiecką Realpolitik.

Władze warszawskie zrobiły już wiele, by pokazać kto tu jest sługą, a kto panem. Kijów natomiast regularnie uświadamia nam, że bratnia „przyjaźń” będzie trwała dopóty, dopóki Polska będzie Ukrainie potrzebna. Przy czym relacja ta polega przede wszystkim na oddawaniu Ukraińcom wszystkiego, czego tylko zapragną, zaś wszystkie próby wybicia się w tych stosunkach na niepodległość kończą się złowrogim pogrożeniem ukraińskim palcem.

Zboże ukraińskie w Niemczech. Panika na niemieckiej wsi? [Artykuł sponsorowany przez tych u KOryta?]

Zboże ukraińskie w Niemczech. Panika na niemieckiej wsi?

[Mirosław Dakowski: To jest prawdopodobnie „artykuł sponsorowany” przez rządzących w POlsce, by uspokajać polskich rolników: „Widzicie, afera jest już nie u nas.. My was dzielnie bronimy, głosujcie na nas”. Tak zasługuje się pan Sachajko swoim „panom” z PiS.

Jednak umieszczam – może coś opisanego w artykuliku się stanie…???]

Katarzyna Kupczak agrofakt.pl/zboze-ukrainskie-w-niemczech-panika-na-niemieckiej-wsi/

Wszystko na to wskazuje, że uszczelniony transport, którym zboże ukraińskie jest przemieszczane przez kraje przyfrontowe, zdaje egzamin. Obecnie jak donoszą media, ziarno z Ukrainy niekontrolowanie zalewa magazyny w Niemczech. Tamtejsi rolnicy są zaniepokojeni. 

Wśród niemieckich rolników krąży przekaz, że tanie zboże ukraińskie, głównie tania pszenica z Ukrainy jest na rynku w Niemczech. Jak podają tamtejsze media: „krąży plotka, że import taniego zboża z Ukrainy wypiera pszenicę krajową”. Czy to aby tylko plotka?

Spis treści

Co się działo, zanim tani import z Ukrainy zaczął docierać do Niemiec?

Każde „utrudnieni” związane z tym, że zboże ukraińskie nie może być transportowane drogą morską, dokładniej — przez Morze Czarne, odbijały się na unijnych państwach przyfrontowych. Stanowią one bowiem jedyną alternatywną drogę dla eksportu zboża z Ukrainy. Co prawda jak deklarowała KE, miały być zorganizowane korytarze humanitarne, jednak ostatecznie 5 krajów sąsiadujących z Ukrainą musiało samodzielnie borykać się z nadmiarem ukraińskiego zboża zalegającego w ich magazynach. Obecnie dopuszczają one jedynie tranzyt kołowy przez swoje kraje, przy czym uszczelniony. W Polsce wykorzystuje się do tego celu system teleinformatyczny SENT (System Elektronicznego Nadzoru Transportu)

SENT to nic innego jak permanentne monitorowania przez KAS drogowego i kolejowego przewozy tzw. towarów wrażliwych oraz obrotu paliwami opałowymi. Środek transportu przewożący takie towary jest obligatoryjnie wyposażony w geolokalizator, przez co znane jest położenie pojazdu. Od 2017 r., kiedy w Polsce ustawowo zaczął obowiązywać ten system, transportowane sa m.in. alkohol etylowy skażony i nieskażony oraz wyroby go zawierające (np. rozpuszczalniki), susz tytoniowy, paliwa silnikowe, opałowe, preparaty smarowe i oleje, oleje i tłuszcze roślinne. Obecnie także zboże ukraińskie.

Czy zboże ukraińskie jest już w niemieckich magazynach?

W efekcie uszczelnienia tranzytu ziarna przez państwa przyfrontowe zboże ukraińskie jest rozładowywane w pierwszym kraju, w którym to możliwe. Czyli całkiem prawdopodobne, że właśnie w Niemczech.

Okazuje się, że po półtora roku, kiedy Komisja Europejska zostawiła kraje przyfrontowe w tym Polskę, aby same sobie radziły z zalewem ukraińskiego zboża, one rzeczywiście samodzielnie skutecznie rozwiązały problem. Kiedy polski rząd postawił tamę niekontrolowanemu wwozowi zbóż z Ukrainy, obudzili się niemieccy rolnicy — komentuje sytuację w rozmowie z naszym portalem dr Jarosław Sachajko, poseł, Kukiz15, wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Dlaczego ukraińskie zboże budzi obawy niemieckich rolników?

Deszczowa pogoda panująca od kilku tygodni w Niemczech sprawiła, że żniwa praktycznie stanęły. Nie ma możliwości zbioru ziarna, którego jakość pogarsza się z każdym dniem. Z tego powodu nerwy tamtejszych rolników są już nadwyrężone. Bezradnie mogą tylko patrzeć, jak jakość i wielkość początkowo dobrze rokujących plonów się zmniejszają.

Wzrost nerwowości potęguje coraz powszechniejszy przekaz ustny, [no właśnie, panie Sachajko], że import taniego zboża z Ukrainy wypiera krajową pszenicę. Czyli ceny niemieckiego zboża są pod presją tego z importu. Wszystko na to wskazuje, że mają przedsmak obecności tego towaru na własnym rynku.

Tak, to niemieckie kiepskie zboże będzie wypierane przez dobre pod względem parametrów technologicznych zboże z Ukrainy. Takie są prawa rynku i stąd taka panika. Nie życzę im źle, bo to nie po chrześcijańsku, ale życzę im refleksji nad tym co wyprawia Komisja Europejska i niemieccy politycy. Za chwilę  Niemcy będą mieć problemy z którymi, na oczach polityków zachodnich, borykali się Polacy — wyjaśnia Jarosław Sachajko.

Szczelność tranzytu zboża przez Polskę działa?

Czy pojawiające się obawy ze strony niemieckich rolników są potwierdzeniem, że tranzyt przez Polskę działa? Mimo że nie jest on obłożony kaucją, o którą wnioskują niektórzy polscy politycy?

Jarosław Sachajko: Trzeba na początek obalić mit kaucyjny. Jeśli jako Polska nałożylibyśmy kaucję, to szybko byśmy płacili kary. Jako państwo nie mamy prawa nakładać ceł ani kaucji, rynek unijny jest wspólny i żaden pojedynczy kraj nie może samodzielnie robić regulacji. Ta część naszych praw została bowiem scedowane na Komisję Europejską. Ale jak potwierdzają niemieccy rolnicy, system SENT, czyli stały monitoring oraz plombowanie przyczep ze zbożem działa. Bo to zboże nie zostaje już w Polsce, ale w najbliższym możliwym kraju, gdzie można go wyładować, czyli w Niemczech.
Transport kołowy zboża jest kilkanaście razy droższy niż morski, jest on mało opłacalny na średnie odległości i nieopłacalny na dalekie dystanse. Dlatego to zboże zostawało głównie na Lubelszczyźnie i na Podkarpaciu, gdyż Ukraińcom nie opłacało się go wieźć dalej. Koszty transportu do Hiszpanii, która potrzebuje dużo zboża, byłyby równe wartości zboża. Hiszpanie mają deficyt zboża, gdyż mają ogromną produkcję zwierzęcą. Dla przykładu trzody chlewnej produkują 35 mln sztuk. Gdyby Polska miała chociaż taką produkcję trzody chlewnej jak w 2007 r. to również potrzebowalibyśmy ukraińskiego zboża, a u nas za PO-PSL ubyło 8 mln, za PIS 2 mln i zamiast sprzedawać „zboże w skórze”, sprzedajemy go po nieopłacalnych, dyktowanych przez MATIF cenach.

Jaka będzie reakcja niemieckich polityków na zalewające ich kraj zboże ukraińskie?

J.S.: Obawiam się, że żadna … Wciąż klasa polityczna Niemiec nie zmądrzała. Cały czas straszy Polskę i polski rząd, że mamy otworzyć nasz rynek, bo inaczej złamiemy wspólnotowe prawo. Dzisiaj już wiemy, dlaczego oni są w takiej panice. Mianowicie chcą, aby to zboże zostało na naszym rynku. Gdyż obawiają się, że dalej będzie docierało do Niemiec, ich rolnicy będą protestowali i bankrutowali.
W mojej opinii polski rząd i tak długo zwlekał, czekając na realizację obietnic utworzenia korytarzy humanitarnych, celem wyekspediowania ukraińskiego zboża do Afryki. Trzeba podkreślić, że zaledwie 3% tego towaru trafiło do Afryki, reszta dopłynęła do Turcji, Hiszpanii, Włoch, Chin. Miejmy nadzieję, że teraz niemieccy rolnicy trafią do rozsądku niemieckich polityków i uporządkujemy rynek zbóż w Europie.
Ale tak naprawdę, będzie go można uporządkować dopiero gdy Rosja przegra tę wojnę. Kiedy odblokuje się porty i wznowi transport przez Morze Czarne. Jest to bowiem najtańszy, najbardziej ekonomiczny korytarz transportowy zboża z Ukrainy do krajów docelowych.

Czy przed problemami niemieckich rolników ugnie się KE?

Przypomnijmy, KE sprzeciwia się apelom pięciu państw członkowskich o przedłużenie zakazu importu zboża ukraińskiego po 15 września?

J.S.: Na zakaz importu, cła czy regulacje ograniczające muszą zgodzić się wszystkie państwa UE, a to jest niemożliwe, od 2014 r. bez cła wjeżdża do Europy pszenica. W tej chwili, kiedy ukraińskie porty czarnomorskie nie działają, państwa przyfrontowe uszczelniły tranzyt, to ukraińskie zboże dociera do Niemiec i tam zostaje. Mam więc nadzieję, że KE i PE, które działają pod dyktando Niemiec, przekonają pozostałe kraje, że to, o czym mówimy od ponad roku, rzeczywiście jest problemem na europejską skalę. Czyli w końcu powstaną kolejowe korytarze humanitarne transportujące zboże do Hiszpanii, Włoch, Turcji. Liczę również na otrzeźwienie niemieckich polityków w zakresie zakończenia wojny na Ukrainie. Przypominam, Niemcy obiecali przekazać 110 czołgów, a przekazali 10.
Odblokowanie portów czarnomorskich przywróciłoby normalność, wówczas tamtędy to zboże będzie docierało nie tylko do Europy, ale także do Egiptu i innych państw Afrykańskich oraz do Chin. Czyli do tych krajów, które naprawdę potrzebują tego towaru. A nie będzie dalej niszczona polska i europejska suwerenność żywnościowa. Bo przez to, że obecnie trudno jest polskim rolnikom sprzedać zboże w pokrywającej koszt produkcji cenie, oni zadłużają się i bankrutują. A jak stracimy rolników, którzy produkują zboża, to równocześnie stracimy rolników produkujących trzodę chlewną, drób. Stracimy suwerenność żywnościową. Niemcom na tym by zależało, bo prą do podpisania umowy z MERCOSUR-em. Stamtąd chcą bowiem sprowadzać mięso, a w zamian sprzedadzą tam swoje maszyny i samochody. Mam nadzieję, że niemieccy rolnicy przekonają swoich polityków, że to jest utopia.2

Czego od KE oczekują niemieccy rolnicy?

Na razie prasa niemiecka próbuje uspokoić swoich obywateli, że te informacje, to bardziej przekaz plotkarski.

Prawdopodobnie działają rosyjskie fabryki trolli — mówi Dietrich Treis z BR mieszkajacy na Ukrainie od 1990 r., gdzie prowadzi duże gospodarstwo rolne na zachód od Kijowa.

Jednak rolnicy prowadzący produkcję roślinną na terenie Niemiec inaczej podchodzą do obecnej sytuacji.

Pilnie potrzebne jest europejskie rozwiązanie. Byłoby naprawdę pożądane, aby dostawy kolejowe i samochodowe były zarządzane w sposób uporządkowany, tak aby mogły trafiać na rynek światowy — mówi Johann Meierhöfer z Niemieckiego Stowarzyszenia Rolników (DBV).

Czytaj również: Za obecne przeceny na rynku zbóż w UE odpowiada m.in. KE